Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Starliner przeprowadził pierwsze w historii USA lądowanie kapsuły załogowej na lądzie

Rekomendowane odpowiedzi

Kapsuła załogowa CST-100 Starliner Boeinga jako pierwszy tego typu pojazd w historii USA dokonała udanego lądowania na lądzie. Lądowanie odbyło się w ramach pierwszego testu kapsuły w przestrzeni kosmicznej. Nie wszystkie cele misji udało się zrealizować.

Zgodnie z planem Starliner miał zadokować do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Niestety, wkrótce po starcie wszedł na niewłaściwą orbitę, w związku z czym zrezygnowano z testu dokowania. Wszystkie inne elementy testu przebiegły zgodnie z planem. Pojazd bez problemów oddzielił się od pierwszego i drugiego stopnia rakiety nośnej. Jego własne systemy napędowe działały prawidłowo. Z powodzeniem przetestowano system komunikacji oraz nawigacji. Na sucho przeprowadzono testy systemu dokowania, potwierdzono też działanie wszystkich systemów kontroli i podtrzymywania życia. Bez problemu przebiegała też komunikacja pomiędzy Starlinerem a Międzynarodową Stacją Kosmiczną. Również lądowanie, podczas którego sprawdzono system spadochronów i poduszek powietrznych, przebiegło zgodnie z planem.

Kapsuła zostanie teraz przygotowana do pierwszej pełnej misji załogowej. Zanim jednak do niej dojdzie odbędzie się pierwszy załogowy lot testowy. Astronautka Sunita Williams, która weźmie udział w misji testowej, ochrzciła pojazd „Calypso” od nazwy statku Jacquesa Cousteau.

Przyczyną niezrealizowania planu wejścia na odpowiednią orbitę i zadokowania Starlinera do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej był błąd w synchronizacji zegara pokładowego. W związku z tym komputer Starlinera uznał, że pojazd znajduje się w innej fazie lotu niż w rzeczywistości i spalił zbyt dużo paliwa. Dlatego też NASA i Boeing uznały, że należy zrezygnować z planu dokowania do Stacji. Kontroli lotu nie udało się ręcznie skorygować błędu na czas, gdyż chwilowo utracono łączność satelitarną z kapsułą.

Obecnie ani NASA, ani Boeing nie sygnalizują, by niezrealizowanie jednego z celów obecnego testu mogło wpłynąć na jakiekolwiek przesunięcia w dalszych planach pracy nad Starlinererm. Administrator NASA zapewnił dziennikarzy, że gdyby na pokładzie Starlinera znajdowali się astronauci, którzy ręcznie by nim sterowali, w żadnym momencie testu nie byliby narażeni na niebezpieczeństwo. Zapewnił przy tym, że zarówno dotychczasowe testy kapsuły Boeinga jak i kapsuły SpaceX przebiegają na tyle pomyślnie, że obecnie NASA nie przewiduje żadnych opóźnień.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
8 godzin temu, KopalniaWiedzy.pl napisał:

Obecnie ani NASA, ani Boeing nie sygnalizują, by niezrealizowanie jednego z celów obecnego testu mogło wpłynąć na jakiekolwiek przesunięcia w dalszych planach pracy nad Starlinererm.

No to widzę że standardy bezpieczeństwa uległy pogorszeniu w porównaniu z projektem Apollo... Ale rozumiem, kiedyś ścigano się o propagandowy sukces, dzisiaj wyścig jest o realną kasę więc presja jest większa.

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli to jest jakaś pierdoła, którą bez zmieniania kalendarza testów można przy okazji sprawdzić i skoro główny problem polegał na tym, że w wyniku tej pierdoły spalił za dużo paliwa, a gdyby na pokładzie byli ludzie (lub gdyby mieli wówczas łączność) to by do tego nie doszło, to bez sensu jest opóźnianie wszystkiego, skoro cała reszta zadziałała idealnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Godzinę temu, Mariusz Błoński napisał:

skoro główny problem polegał na tym, że w wyniku tej pierdoły

Nie zgadzam się co do "pierdoły" i co do rzeczywistej przyczyny problemu.

Pierwsze pytanie brzmi, jak to się stało, że ten zegar nie był zsynchronizowany? Jakim cudem? No i o ile nie był zsynchronizowany, 1sek czy 1 min? Stracili połączenie z time.windows.com? :) To jest rzeczywista przyczyna, a nie sam zegar?

Po drugie, to nie pierdoła, skoro komputer pokładowy nie był w stanie tego sam wykryć i skorygować? To, że wszystko inne przebiegło pomyślnie jest tylko częściowym pocieszeniem, bo jakby miał dowieźć pilnie tlen na MSK, a jednak nie trafił na nią to to jest krytyczne, a nie pierdoła. To tak jakby napisać, że  "prawie" mu się udało, a z tym "prawie" to jest tak, że dwóch ludzi spada w przepaść, jeden się złapał krawędzi, a drugi prawie ;)

Pytanie trzecie, czy jeżeli na pokładzie byliby astronauci to czy mogliby/potrafili/zdążyli/wiedzieli o ile skorygować ten zegar (albo i trajektorię) samodzielnie?

EDIT: Jestem również "bezdennie zdumiony", że takie rzeczy jak spalenie za dużo paliwa, w pewnym zakresie, nie są wkalkulowane i nie ma żadnego zapasu w rawie "W".... a stracili kontakt z kapsułą tylko na chwilę ponoć.

Edytowane przez radar

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Godzinę temu, Astro napisał:

Słusznie Radar. Pomyśleć, że chłopcy (i dziewczęta obecnie) walczą z czymś, co NASA przed pół wiekiem wyszło znakomicie. Może nie ci ludzie, i to pokolenie jest stracone? ;)

Stracone może nie, ale widać że wymyślona już technika, dokumentacja,projekty itd to nie wszystko. Nadal jednak ważne jest doświadczenie, które nabywa się małymi kroczkami samemu, albo przejmuje od starszych członków ekipy. A NASA w tych tematach ma wyrwę pokoleniową i musi koło wynaleźć od nowa. Trochę jak z Voyagerami i ich programistami którzy wymarli i jakby było trzeba to nie ma na świecie mądrego który by dał radę w fortranie przeprogramować Voyagera

3 godziny temu, Mariusz Błoński napisał:

Jeśli to jest jakaś pierdoła

dokowanie do stacji to chyba główny punkt programu gdzie może pójść coś nie tak. Można rozbić statek, stację, mieś problem z przycumowaniem, odcumowaniem, rozhermetyzowaniem połączenia. Dużo mechaniki i działań przy dużych prędkościach. To tak jakby zaliczyć egzamin pilotowi latającej cysterny na podstawie startu i lądowania, ale bez tankowania w powietrzu :)

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, radar napisał:

EDIT: Jestem również "bezdennie zdumiony", że takie rzeczy jak spalenie za dużo paliwa, w pewnym zakresie, nie są wkalkulowane i nie ma żadnego zapasu w rawie "W".... a stracili kontakt z kapsułą tylko na chwilę ponoć.

Równie dobrze mogło być tak, że paliwa było wystarczająco, ale uznali, że ważniejszy jest test powrotu na Ziemię w takiej konfiguracji jak przewidziano (więc z taką, a nie inną ilością paliwa), niż test dokowania.
Pewnie gdzieś tam pojawi się raport techniczny z lotu, więc może kiedyś jakieś dokładniejsze informacje przekażemy :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
5 godzin temu, tempik napisał:

dzisiaj wyścig jest o realną kasę więc presja jest większa.

Loty załogowe to cały czas sposób na pompowanie publicznych pieniędzy w prywatne ręce, nie ma żadnego ekonomicznego sensu utrzymywania ludzi w kosmosie.

17 minut temu, tempik napisał:

i jakby było trzeba to nie ma na świecie mądrego który by dał radę w fortranie przeprogramować Voyagera

Be żartów, ilość programistów znających Fortrana nie jest taka mała, większość kompetentnych programistów jest w stanie biegle opanować ten język w kilka dni, wytrenowanie mózgu dla naturalnego czytania kodu to zgrubnie 2 tygodnie. Po prostu trzeba trochę więcej zapłacić.

 

1 godzinę temu, Astro napisał:

Może nie ci ludzie, i to pokolenie jest stracone?

Kosmos jest passe, teraz wszystkich sensownych ludzi zasysa IT.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
4 godziny temu, Astro napisał:

. W fortranie mogę siadać od razu klepać. :P

To dzwoń do NASA, zdaje się że rok temu czy dwa NASA biadoliła że nikt w tym już nie pisze i nie mogą znaleźć programistów do podtrzymania starych projektów :) zresztą nawet tutaj chyba był artykuł

5 godzin temu, peceed napisał:

Be żartów, ilość programistów znających Fortrana nie jest taka mała, większość kompetentnych programistów jest w stanie biegle opanować ten język w kilka dni, wytrenowanie mózgu dla naturalnego czytania kodu to zgrubnie 2 tygodnie

Ale programowanie specjalistycznych sterowników, które nigdy nie były publicznie dostępne to trochę więcej niż "hello world" przeklepane na PCcie  :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
12 godzin temu, radar napisał:

Pierwsze pytanie brzmi, jak to się stało, że ten zegar nie był zsynchronizowany? Jakim cudem? No i o ile nie był zsynchronizowany, 1sek czy 1 min? Stracili połączenie z time.windows.com? :) To jest rzeczywista przyczyna, a nie sam zegar?

Ponoć zegar kapsuły zsynchorizował się nie z tym zegarem Atlasa co trzeba. Błąd w oprogramowaniu. Nie wykluczone, że w hinduskim. W końcu ci programiści  są ponoć dobrzy, a na pewno tani. Boeing  poraz kolejny podważa do siebie zaufanie.

Cytat

Słusznie Radar. Pomyśleć, że chłopcy (i dziewczęta obecnie) walczą z czymś, co NASA przed pół wiekiem wyszło znakomicie. Może nie ci ludzie, i to pokolenie jest stracone?

Wyszło znakomicie, ale nikt dzisiaj nie poniósłby takiego ryzyka i kosztów jak wówczas. Lata od końca lat 50-tych, przez 60-te do początku lat 70-tych to złota era lotnictwa i astronauktyki. 

Pesymista napiszę: to se ne vrati. Ja mimo wszystko,  nie chcę być pesymistą. W końcu umiejetność  opuszczenia przez człowieka (jako biologicznej istoty) grawitacyjnej studni Ziemi i znalezienia sie w otwartej przestrzeni kosmicznej  to ogromny triumf rozumu.

Edytowane przez venator

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
11 godzin temu, venator napisał:

W końcu umiejetność  opuszczenia przez człowieka (jako biologicznej istoty) grawitacyjnej studni Ziemi i znalezienia sie w otwartej przestrzeni kosmicznej  to ogromny triumf rozumu.

To prawda, jednak jak na razie to Kosmos z nami wygrywa. Załogowo to latamy tak nie za daleko ;) Umiejętność ucieczki z naszego czy kolonizacji innych układów wymaga jeszcze dopracowania. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 23.12.2019 o 12:29, radar napisał:

Stracili połączenie z time.windows.com? :)

Pewnie jakaś ważna aktualizacja szła w tle, a Ty się czepiasz :).

Czy dobrze rozumiem, że kapsuła była załogowa, ale bez załogi :) i kosztowała jedyne 1,5 mld dolarów. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Jednym z powodów, dla których NASA od wielu lat wspiera rozwój prywatnego przemysłu kosmicznego jest chęć skupienia się na eksploracji dalszych części przestrzeni kosmicznej i pozostawienie w prywatnych rękach wszelkich działań na niskiej orbicie okołoziemskiej. Jednym z takich działań może być zastąpienie przez sieć Starlink starzejącej się konstelacji TDRS (Tracking and Date Relay Satellite), która zapewnia łączność z Międzynarodową Stacją Kosmiczną.
      NASA już ogłosiła, że w przyszłej dekadzie chce wysłać na emeryturę sześć satelitów tworzących TDRS. A teraz poinformowała o zaproszeniu do współpracy sześciu prywatnych firm, w tym amerykańskich SpaceX i Viasat, brytyjskiej Inmarsat oraz szwajcarskiej SES, które mają zaprezentować swoje pomysły na spełnienie przyszłych wymagań NASA dotyczących komunikacji w przestrzeni kosmicznej.
      Pierwsza konstelacja satelitów TDRS pojawiła się na orbicie w latach 80. ubiegłego wieku. Została ona pomyślana jako wsparcie dla misji wahadłowców kosmicznych. Obecna, trzecia generacja satelitów, została wystrzelona w 2017 roku. Zadaniem TDRS jest zapewnienie nieprzerwanej łączności pomiędzy pojazdem znajdującym się na orbicie planety, a naziemnymi centrami kontroli NASA. Obecne TDRS wspiera misję Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, Teleskopu Hubble'a i inne misje naukowe.
      Do zapewnienia ciągłej łączności konieczna jest obecność co najmniej trzech satelitów na orbicie geostacjonarnej. Znajduje się ona na wysokości 36 000 kilometrów nad Ziemią, a okres orbitalny satelitów odpowiada okresowi obrotowemu Ziemi, dzięki czemu satelity są zawieszone nad tym samym punktem planety.
      Obecnie TDRS składa się z sześciu działających satelitów, ale trzy z nich to satelity drugiej generacji, liczą sobie ponad 20 lat i zbliża się koniec ich pracy. W latach 80., gdy rozwijaliśmy TDRS, komercyjne firmy nie były w stanie zapewnić takiej usługi. Jednak od tamtego czasu prywatny przemysł zainwestował w dziedzinę łączności satelitarnej znacznie więcej, niż NASA. Istnieje bardzo rozbudowana infrastruktura, zarówno na orbicie jak i na Ziemi, która może dostarczyć potrzebnych nam usług, mówi Eli Naffah, menedżer w wydziale Commercial Services Project, który odpowiada za współpracę NASA z partnerami komercyjnymi.
      Sześć zaproszonych do współpracy firm ma trzy lata na stworzenie systemów, za pomocą których zaprezentują NASA swoje możliwości w zakresie zapewnienia łączności z pojazdem na orbicie okołoziemskiej. Naffah mówi, że może to być wyzwaniem. Dotychczas bowiem komercyjne przedsiębiorstwa zajmujące się komunikacją za pomocą satelitów zapewniały łączność dla stacjonarnych anten naziemnych lub obiektów poruszających się ze stosunkowo niewielką prędkością, jak statki czy samoloty pasażerskie. Tymczasem NASA potrzebuje łączności z obiektami znajdującymi się w przestrzeni kosmicznej, która poruszają się ze znacznymi prędkościami. Międzynarodowa Stacja Kosmiczna okrąża Ziemię z prędkością 28 000 km/h.
      W ciągu najbliższych pięciu lat NASA ma zamiar zainwestować w projekt 278 milionów USD, a komercyjni partnerzy zainwestują w sumie 1,5 miliarda dolarów.
      Mamy nadzieję, że zaoszczędzimy nieco pieniędzy dzięki zakupie komercyjnych usług łączności, zrezygnowania z konieczności rozwoju i utrzymywania własnych satelitów komunikacyjnych i większym skupieniu się na badaniach naukowych i eksploracji kosmosu, dodaje Naffah.
      Rezygnacja z samodzielnego zapewniania łączności z obiektami na orbicie okołoziemskiej to kolejny krok w wycofywaniu się NASA z niskiej orbity okołoziemskiej. Już w tej chwili Agencja kupuje usługi transportowania astronautów i towarów od SpaceX i Northropa Grummana, a jeszcze w bieżącym roku do tej dwójki ma dołączyć Boeing. NASA oświadczyła też, że w roku 2030 wyłączy Międzynarodową Stację Kosmiczną i ma nadzieję, że od tej pory wszelkie prace na niskiej orbicie okołoziemskiej będą spoczywały na barkach prywatnych firm.
       


      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Dzisiaj o godzinie 17:17 czasu polskiego wystartuje pierwsza prywatna misja do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. W ramach misji Axiom Space-1 (AX-1) pojazd SpaceX Dragon Endavour ma zawieźć na stację czteroosobową załogę.
      W skład pierwszej prywatnej załogi kosmicznej wchodzą pilot Larry Connor, dowódca Michael López-Alegría, Mark Pathy oraz Eytan Stibbe. Connor to 71-letni biznesmen działający na rynku nieruchomości i technologii. Jest pilotem akrobatycznym i kierowcą wyścigowym. Dowódca Michael López-Alegría to doświadczony astronauta. Brał udział w trzech misjach promów kosmicznych i jednej misji na Międzynarodową Stację Kosmiczną. Ma za sobą 10 spacerów w przestrzeni kosmicznej. W sumie w otwartej przestrzeni kosmicznej spędził 67 godzin i 40 minut. Lepszym wynikiem może pochwalić się tylko Anatolij Sołowiow (82 godziny, 21 minut). López-Alegría ma 63 lata.
      Mark Pathy to 52-letni kanadyjski przedsiębiorca, kosmiczny turysta, który za udział w misji Ax-1 zapłacił 55 milionów dolarów. Chce być drugim kanadyjskim turystą kosmicznym. Ostatni członek załogi – Eytan Stibbe – to były izraelski as myśliwski. W swoim czasie służył pod dowództwem Ilana Ramona, pierwszego obywatela Izraela w kosmosie. Ramon zginął w katastrofie promu Columbia. Stibbe jest jednym ze współzałożycieli Fundacji Ramona i w jej imieniu bierze udział w Ax-1. Na pokładzie ISS będzie testował różne izraelskie technologie.
      Jeśli wszystko odbędzie się zgodnie z planem, prywatna załoga zadokuje do modułu Harmony Międzynarodowej Stacji Kosmicznej jutro o godzinie 12:45 czasu polskiego. Obecnie na Stacji przebywa załoga Expedition 67, w skład której wchodzi 3 Amerykanów, Niemiec i 3 Rosjan.
      Firma Axiom Space, która organizuje pierwszą prywatną misję na ISS, to prywatne amerykańskie przedsiębiorstwo założone przez biznesmena Kama Ghaffariana oraz Michaela T. Suffediniego, który przez 30 lat pracował w NASA i w latach 2005–2015 był jednym z menedżerów odpowiedzialnych za działanie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Firma zatrudnia wielu byłych astronautów i pracowników NASA, w tym byłego szefa Agencji, Charlesa Boldena. Celem Axiom Space jest wybudowanie prywatnej stacji kosmicznej i prowadzenie komercyjnych prac w przestrzeni kosmicznej, od turystyki po badania naukowe, eksplorację kosmosu i prowadzenie w nim działalności wytwórczej.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Dom aukcyjny Christie's wystawia na sprzedaż wino Pétrus 2000, które przez 14 miesięcy dojrzewało na pokładzie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (MSK). W skład oferowanego w ramach tzw. private sale zestawu wchodzą również skrzynka, butelka "zwykłego" wina Pétrus 2000, dekanter oraz korkociąg wykonany z meteorytu.
      To jedna z 12 butelek, które zostały wysłane na Stację przez firmę Space Cargo Unlimited w ramach programu Mission WISE. To finansowany przez Space Cargo Unlimited projekt badań nad żywnością i rolnictwem.
      Po powrocie butelek z ISS były one analizowane i testowane przez grupę specjalistów, którzy prowadzili badania na Uniwersytecie w Bordeaux. Porównywali oni to wino z butelkami, które nie opuszczały Ziemi. Jane Anson, która była w grupie badawczej, mówi, że wino było wyraźnie inne od tego, które pozostało na Ziemi.
      Wystawiona na aukcję butelka będzie jedyną, która zostanie sprzedana. Trzy wykorzystano podczas badań, a osiem pozostałych będzie przechowywanych na potrzeby przyszłych badań.
      Nie ma zbyt wielu win, które mogą dojrzewać przez 60, 70 czy więcej lat. A Petrus jest jednym z nich, mówi Anson.
      Chateau Petrus produkuje rocznie zaledwie 30 000 butelek, a wino tej wytwórni należy do jednych z najdroższych na świecie. Butelki z roku 2000 sprzedają się zwykle po około 6000 USD. Specjaliści z Christie's szacują, że wino z kosmosu osiągnie kosmiczną cenę 1 miliona dolarów. Dochód ze sprzedaży posłuży do finansowania kolejnych przedsięwzięć Mission WISE.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Załogowa kapsuła kosmiczna Starliner produkcji Boeinga ma polecieć na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS) nie wcześniej niż 30 czerwca. Będzie to drugi bezzałogowy test tej kapsuły. Pierwszy, nieudany, odbył się w grudniu 2019 roku. Jeśli misja OFT-2się powiedzie, Boeing może już w niedalekiej przyszłości stać się drugą prywatną firmą, która będzie woziła astronautów na ISS.
      W grudniu 2019 roku Starliner nie dotarł do Stacji z powodu problemów technicznych. Później pojawiły się kolejne problemy, które opóźniły następne testy. Boeing zarówno miał kłopot ze spełnieniem wymogów NASA. Był też problem ze znalezieniem odpowiedniego terminu i wolnego doku na ISS, na którą zaczęły latać pojazdy SpaceX.
      Ostatnio Boeing przeprowadził pięciodniową symulację misji, która potwierdziła, że oprogramowanie i sprzęt działają jak należy.
      Boeing i SpaceX to dwie prywatne firmy, które podpisały z NASA kontrakty na misje załogowe na Międzynarodową Stację Kosmiczną. SpaceX wykonał dotychczas dwa takie loty. Jeśli OFT-2 się powiedzie, to prawdopodobnie w przyszłym roku astronauci polecą na ISS na pokładzie Starlinera.
      Już w latach 70. ubiegłego wieku NASA zaczęła badać możliwość udostępnienia swoich stanowisk startowych i usług prywatnym przedsiębiorcom. Pozwoliłoby to bowiem obniżyć rosnące koszty infrastruktury konieczniej do prowadzenia misji kosmicznych. W czasach prezydenta Reagana, w 1984 roku, Kongres USA uchwalił ustawę Commercial Space Launch Act. W jej ramach NASA współpracuje z prywatnym przemysłem i ułatwia mu komercjalizację przestrzeni kosmicznej oraz technologii kosmicznych.
      W 2011 roku zrezygnowano z prowadzonego od 30 lat programu promów kosmicznych. NASA, chcąc skupić się na eksploracji dalszych części Układu Słonecznego, postanowiła że kwestię prac w pobliżu Ziemi pozostawi prywatnym firmom. W wyniku wieloetapowego procesu selekcji w roku 2014 zdecydowano, że to firmy SpaceX oraz Boeing będą realizowały wart 6,8 miliarda USD program Commercial Crew Transportation Capability.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...