Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Ludy Szkocji przez długi czas zachowały niezależność. Dopiero na początku XVIII wieku doszło do zjednoczenia Królestwa Szkocji z Królestwem Anglii i powstania Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii. Naukowcy sądzą, że do włączenia Szkocji do większego organizmu państwowego przyczyniły się... wybuchy wulkanów oddalonych o tysiące kilometrów.

Szkocja była jednym z najpóźniej skolonizowanych obszarów świata. Ludzie przybyli tam dopiero przed około 8000 lat. Pierwsze przekazy historyczne dotyczące Szkocji zawdzięczamy Rzymianom. W 79 roku naszej ery Szkocję próbowały podbić legiony pod wodzą Julisza Agrykoli. Kaledończycy stawili zaciekły opór, Rzymianie musieli się wycofać i z czasem, by zabezpieczyć się przed napadami z północy, wznieśli słynny Mur Hadriana, który wyznaczał północą granicę Imperium. Później wybudowali jeszcze na północy Mur Antoniusza, ale po około 20 latach opuścili tę fortyfikację i około roku 160 na stałe wycofali się za Mur Hadriana.
Ludy Szkocji rządziły się same, a w IX wieku powstało królestwo Alby, zjednoczone państwo Szkodów i Piktów. Przez kolejne wieki mieszkańcy Szkocji walczyli między sobą, z Wikingami i Anglikami.

W ostatniej dekadzie XVII wieku w Szkocji nastało siedem lat głodu. Spadły plony, opustoszały wioski, życie mogło stracić nawet 15% mieszkańców. Niedługo potem Szkocja weszła w skład Wielkiej Brytanii.

Przed dwoma laty naukowcom udało się zbadać pierścienie drzew z północy Szkocji, gdzie głód był największy, i na tej podstawie odtworzyli lokalny klimat z lat 1200–2010. Paleoklimatolog Rosanne D'Arrigo z Lamont Doherty Earth Observatory należącego do Columbia University, przyjrzała się tym danym i stwierdziła, że w latach 1695–1704 Szkocja doświadczyła drugiej najzimniejszej dekady w ciągu ostatnich 800 lat. Letnie temperatury były średnio o 1,56 stopnia Celsjusza niższe niż temperatury z lat 1961–1990, czytamy w piśmie Journal of Volcanology and Geothermal Research.

Te chłodne lata zbiegają się z dwoma dużymi erupcjami wulkanicznymi w tropikach. Pierwsza miała miejsce w 1693, a druga, większa, w 1695 roku. Zdaniem uczonych to właśnie one spowodowały ochłodzenie nad Szkocją, gwałtowny spadek plonów i wieloletni głód. Problemy zostały pogłębione przez kilka innych czynników, takich jak prymitywna gospodarka rolna Szkocji, polityka rządowa, która zachęcała do eksportu ziarna, więc w kraju pozostawało niewiele zapasów, oraz nieudana próba założenia szkockiej kolonii w Panamie w 1698 roku. Te wszystkie czynniki łącznie wpłynęły, jak uważają autorzy badań, na decyzję szkockiego parlamentu o stworzeniu w 1707 roku unii z Anglią.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wulkany i zawirowania klimatyczne odebrały Szkocji niepodległość,a teraz zawirowania polityczne brexit  nie będą w stanie powstrzymać woli szkockiego ludu do odzyskania niepodległości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Od 20 października w Museum of Somerset w Taunton będzie można oglądać rzadką wczesnośredniowieczną fibulę tarczowatą. Trzy lata temu detektorysta Iain Sansome znalazł ją w gospodarstwie w pobliżu Cheddar w hrabstwie Somerset. Od razu zgłosił to odpowiednim służbom. Podczas prac archeologicznych nie dokonano dalszych znaczących odkryć. Może to sugerować, że zapinkę zgubiono (raczej nie została ona celowo zakopana).
      Fibula datuje się na 800-900 r. Wykonano ją ze stopu srebra i miedzi. Prace konserwatorskie przeprowadziła Pieta Greaves z Drakon Heritage. Motywy roślinne i zoomorficzne wykonane w technice niello umieszczono na tle pozłacanego panelu; można wśród nich wyróżnić m.in. wiwerny. Jak podkreślono w komunikacie prasowym, zapinka tarczowata reprezentuje styl Trewhiddle (Trewhiddle jest stanowiskiem typowym w Kornwalii, na którym znaleziono oraz zidentyfikowano pierwszą zapinkę tego rodzaju; w 1774 r. w korycie strumienia w dawnym wyrobisku kopalni cyny odkryto skarb).
      Opisywana ozdoba stroju ma 91 mm średnicy i 1,93 mm grubości. Waży 76,12 g. Rozmieszczono na niej guzki. Największy na środku ma 10,14 mm średnicy.
      Podczas konserwacji na rewersie fibuli odkryto delikatne ryski, które prawdopodobnie pomagały rzemieślnikowi w procesie produkcji. Łatka na krawędzi sugeruje, że właściciel lubił zapinkę i używał jej przez dłuższy czas, zanim została zgubiona - opowiada kurator Amal Khreisheh.
      W 878 r. Alfred Wielki zgromadził w Somerset swoje wojska i pokonał duńskich najeźdźców, zabezpieczając niezależność Wesseksu i kładąc podwaliny pod zjednoczenie Anglii [...] Fibula z Cheddar pochodzi z okresu będącego punktem zwrotnym w angielskiej historii. Jesteśmy zachwyceni, że ten wspaniały zabytek będzie wystawiany w Museum of Somerset - podkreśla Tom Mayberry z South West Heritage Trust.
      Fibula należała prawdopodobnie do bogatej osoby o wysokiej pozycji społecznej, która miała dostęp do doskonałego złotnika. Jest wyjątkowa zarówno ze względu na wielkość, jak i jakość wykonania zdobień. Museum of Somerset kupiło ją w lutym 2023 r.
      O ile dość często w Somerset znajduje się zapinki z czasów rzymskich, o tyle przykłady wczesnośredniowieczne są rzadkie. Takie obiekty były ważnymi symbolami bogactwa i wysokiego statusu. Mogły być dawne jako podarunki cementujące stosunki między wpływowymi osobami - mówiła w 2021 r. dr Lucy Shipley z Portable Antiquities Scheme.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Gwałtowne ochłodzenie prawdopodobnie sprowadziło zagładę na pierwszych ludzi, którzy zasiedlili Europę, informują naukowcy z University College London (UCL). W magazynie Science ukazał się artykuł, w którym naukowcy opisują nieznany dotychczas epizod ochłodzenia klimatu, do jakiego doszło 1,1 miliona lat temu. Ich zdaniem, doprowadziło to do wymarcia całej europejskiej populacji człowieka.
      Najstarsze w Europie szczątki rodzaju znaleziono na Półwyspie Iberyjskim. Sugerują one, że nasi krewniacy byli w Europie już 1,4 miliona lat temu. Przybyli z południowo-zachodniej Azji. Dotychczas sądzono, że gdy już człowiek w Europie się pojawił, to w niej pozostał. Nasze odkrycie ekstremalnego ochłodzenia sprzed 1,1 miliona lat rzuca wyzwanie teorii o ciągłym zamieszkaniu Europy przez człowieka, mówi jeden z głównych autorów badań, profesor Chronis Tzedakis.
      Zajmujący się badaniem paleoklimatu specjaliści z UCL, Uniwersytetu w Cambridge oraz Najwyższej Rady Badań Naukowych (CSIC) w Barcelonie, przeanalizowali skład chemiczny mikroorganizmów morskich oraz pyłki z rdzeni pobranych u wybrzeży Portugalii. Odkryli nieznaną gwałtowną zmianę klimatu, w czasie której temperatura powierzchni oceanu u wybrzeży dzisiejszej Lizbony spadła poniżej 6 stopni Celsjusza – była więc ponaddwukrotnie niższa niż obecnie w najzimniejszych miesiącach zimowych – a na lądzie zasięg zwiększyły obszary półpustynne.
      Ku naszemu zdumieniu odkryliśmy, że ochłodzenie sprzed 1,1 miliona lat było porównywalne z najbardziej ekstremalnymi warunkami pogodowymi ostatniej epoki lodowej, stwierdził główny autor badań, doktor Vasiliki Margali. Tak głębokie ochłodzenie musiało wywrzeć olbrzymi wpływ na ówczesne niewielkie społeczności łowiecko-zbierackie, gdyż wczesnym ludziom brakowało takich mechanizmów adaptacyjnych jak wystarczająca tkanka tłuszczowa, umiejętność rozpalania ognia, wyrobu odpowiedniej jakości okryć czy znajdowania odpowiednich schronień, dodaje profesor Nick Ashton z British Museum.
      Naukowcy nie chcieli poprzestać wyłącznie na przypuszczeniach. Profesor Axel Timmermann i jego zespół z Uniwersytetu Narodowego w Pusan wykorzystali superkomputer do stworzenia symulacji ówczesnych warunków i ich wpływu na ludzi. Wykorzystali przy tym dane paleontologiczne i archeologiczne, tworząc model habitatu ludzkiego. Nasze wyniki pokazały, że 1,1 miliona lat temu warunki klimatyczne w basenie Morza Śródziemnego nie pozwalały na istnienie tam ludzi.
      Uzyskane wyniki sugerują, że ludzie zamieszkujący południe Europy wyginęli we wczesnym plejstocenie. To może też tłumaczyć, dlaczego nie dysponujemy żadnymi śladami człowieka z Europy z okresu kolejnych 200 000 lat. Według tego scenariusza Europa została ponownie skolonizowana około 900 000 lat temu, tym razem przez bardziej odporne społeczności, którym zmiany ewolucyjne i kulturowe pozwoliły na przeżycie, dodaje profesor Chris Stringer z Muzeum Historii Naturalnej w Londynie.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Internet pełen jest zdjęć jedzenia. Widzimy je i w mediach społecznościowych, i na witrynach WWW, i na reklamach. Wiele z nich prezentowanych jest po to, by wywołać w nas chęć zjedzenia konkretnej rzeczy czy dania. Widok żywności ma spowodować, że staniemy się głodni. Jednak badania przeprowadzone przez naukowców z Aarhus University pokazują, że prezentacja zdjęć z jedzeniem może mieć na nas przeciwny wpływ. Szczególnie, jeśli wielokrotnie widzimy tę samą potrawę.
      Duńscy uczeni dowodzą, że gdy widzimy to samo zdjęcie pożywienia ponad 30 razy, czujemy się bardziej najedzeni, niż zanim zobaczyliśmy fotografię po raz pierwszy. Ponadto uczestnicy badań, którym wielokrotnie pokazywaliśmy to samo zdjęcie i pytaliśmy ich, jak dużo danego produktu by zjedli, już po trzeciej prezentacji wybierali mniejsze porcje, mówi doktor Tjark Andersen.
      Może się wydawać dziwne, że uczestnicy badań czuli się najedzeni, podczas gdy niczego nie zjedli. Ale to naturalnej zjawisko. To, co myślimy o jedzeniu ma bowiem wpływ na apetyt. Apetyt jest ściślej powiązany z doświadczeniem poznawczym, niż się większości z nas wydaje. Bardzo ważny jest sposób, w jaki myślimy o jedzeniu. Eksperymenty pokazały na przykład, że jeśli ludziom powie się, że są różne kolory żelków i pozwoli im się jeść do woli żelki czerwone, to nadal będą chcieli zjeść żelka żółtego, mimo że żółte smakują tak samo jak czerwone, wyjaśnia Andersen. Z kolei z innych badań wynika, że jeśli wyobrażamy sobie, jak nasze zęby zagłębiają się w soczyste jabłko, dochodzi do aktywacji tych samych obszarów mózgu, co podczas jedzenia. Mamy tutaj do czynienia z reakcją fizjologiczną na samą myśl o czymś. To dlatego możemy poczuć się najedzeni bez jedzenia, dodaje uczony.
      Naukowcy z Aarhus nie są pierwszymi, którzy zauważyli, że same obrazy jedzenia zwiększają uczucie sytości. To wiedzieli już wcześniej. Chcieli się jednak dowiedzieć, jak wiele ekspozycji na obraz potrzeba, byśmy czuli się najedzeni oraz czy różne zdjęcia tego samego pożywienia zniosą uczucie sytości.
      Z wcześniejszych badań wiemy, że zdjęcia różnych rodzajów żywności nie mają tego samego wpływu na uczucie sytości. Dlatego gdy najemy się obiadem, mamy jeszcze miejsce na deser. Słodycze to zupełnie inny rodzaj żywności, mówią naukowcy.
      Duńczycy przygotowali więc serię online'owych eksperymentów, w których wzięło udział ponad 1000 osób. Najpierw pokazywano im zdjęcie pomarańczowych M&M'sów. Niektórzy widzieli je 3 razy, inni 30 razy. Okazało się, że ta grupa, która widziała zdjęcie więcej razy, czuła się bardziej najedzona. Uczestników zapytano też, ile (od 1 do 10) draży by zjedli. Po obejrzeniu 30 zdjęć uczestnicy wybierali mniejszą liczbę.
      Później eksperyment powtórzono, ale z drażami o różnych kolorach. Nie wpłynęło to na wyniki badań. Jednak później zdjęcia M&M'sów zastąpiono zdjęciami draży Skittles, w przypadku których różne kolory smakują różnie. Okazało się jednak, że znowu nie było różnicy. To sugeruje, że wpływ na zmianę naszego poczucia sytości ma więcej parametrów niż kolor i smak, dodaje Andersen.
      Naukowcy nie wykluczają, że ich spostrzeżenia można będzie wykorzystać w walce z nadwagą i spożywaniem śmieciowego jedzenia. Wyobraźmy sobie aplikację, korzystającą z wyszukiwarki obrazów. Gdy masz ochotę na pizzę, wpisujesz to w aplikację, a ona prezentuje Ci zdjęcia pizzy. Ty sobie wyobrażasz, jak ją jesz i czujesz się nasycony. Ochota na pizzę ci przechodzi, wyjaśnia uczony.
      Zdjęcia jedzenia zalewające internet mogą być jedną z przyczyn, dla której wiele osób ulega chwilowym pokusom i sięga po niezdrową wysoko przetworzoną żywność. Jednak, jak wynika z powyższych eksperymentów, te same zdjęcia i ten sam internet mogą pomóc w pozbyciu się niezdrowych nawyków i nieuleganiu pokusom.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Gdy w ubiegłym roku archeolodzy prowadzili prace zwiadowcze na miejscu planowanego osiedla w Herne Bay na północnym wybrzeżu Kentu, znaleźli w jednej części stanowiska ślady osadnictwa z późnej epoki brązu i rzymskiej, a z drugiej – pozostałości po osadnictwie średniowiecznym. Nie było to zbyt zaskakujące, gdyż okolica znana jest z tego typu znalezisk. Jednak naukowcy mieli nadzieję trafić na ślady ludzkiej bytności z okresu paleolitu, dlatego kontynuowali badania. Na ślady tego typu nie trafili, znaleźli za to rzadki średniowieczny artefakt.
      Archeolodzy odkryli dołki posłupowe będące pozostałością prostokątnej struktury oraz dowody na osadnictwo anglosaskie. Znaleziono też dwa wykopy otaczające dużą strukturę. Być może odbywała się tam produkcja chleba lub piwa. I to właśnie w jednym z tych wykopów znajdował się dobrze zachowany kościany flet. Znaleziono go w kontekście ceramiki z XII–XV wieku. Dopóki nie zostaną przeprowadzone szczegółowe badania, archeolodzy przyjmują, że instrument pochodzi z tego właśnie okresu.
      Flet został starannie wykonany z kości piszczelowej owcy lub kozy. Posiada pięć otworów na palce na górze i jeden, dla kciuka, na dole. To flet prosty, być może brakuje mu ustnika, ale poza tym jest kompletny. Jest bardzo podobny do instrumentu znalezionego w 1964 roku w Somerset w towarzystwie monety z połowy XIV wieku.




      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Prawdziwe wydarzenia są niejednokrotnie inspiracją dla dzieł literackich czy filmowych, przy czym dzieła te niekoniecznie muszą oddawać rzeczywistość. A na pewno nie oddają jej utwory fantasy. Jednak i one mogą posiłkować się historią. Tak jest właśnie w przypadku niezwykle popularnej „Gry o tron”, która luźno nawiązywała do brytyjskiej Wojny Dwóch Róż. George R. R. Martin przyznał, że również prequel tego serialu, „Ród smoka” jest inspirowany prawdziwymi wydarzeniami, okresem znanym w angielskiej historii jako The Anarchy, wojną sukcesyjną, która toczyła się w Anglii i Normandii w latach 1138–1153.
      Do wojny o tron doszło po śmierci Henryka I, czwartego syna Wilhelma Zdobywcy, który był królem Anglii w latach 1100–1135. Henryk, jako najmłodszy syn pary królewskiej, przeznaczony został do kariery duchownej, otrzymał odpowiednie wykształcenie i – co było rzadkością wśród władców tamtych czasów – zamiłowanie do nauki pozostało mu do końca życia. Zresztą zawdzięcza mu swój przydomek, Beauclerc.
      Henryk nie miał objąć tronu. Był najmłodszym z trzech synów, którzy dożyli wieku dorosłego. Po śmierci Wilhelma Zdobywcy królem został najstarszy z braci, Wilhelm II Rudy. Rządził przez 23 lata, aż w 1100 roku zginął trafiony strzałą podczas polowania, w którym uczestniczył również Henryk. Pomimo plotek, które natychmiast się narodziły, współcześni historycy uważają, że był to wypadek.
      Tron – zgodnie zresztą z umową między braćmi – powinien objąć drugi z nich, Robert II Krótkoudy, jednak nie było go w kraju. Wracał właśnie z wyprawy krzyżowej. Henryk skorzystał z okazji, zyskał poparcie większości możnych i trzy dni po śmierci Wilhelma II koronował się na króla. Henryk I Beauclerc rządził do roku 1135.
      Kilka miesięcy po koronacji Henryk ożenił się z Matyldą, córką zmarłego 7 lat wcześniej króla Szkocji Malcolma III. Henryk spłodził ponad 20 pozamałżeńskich dzieci. Jednak pierwszym dzieckiem, jakie urodziło się w jego małżeństwie była dziewczynka, Matylda. Rok później na świat przyszedł jej brat, William Adelin. Był rok 1103, a król Henryk I spełnił swą ważną powinność wobec korony, zapewnił męskiego następcę tronu. Siostra Williama, Matylda w 1114 roku wyszła za świętego cesarza rzymskiego Henryka V.
      W 1120 roku 17-letni William wraz z towarzyszami wybrali się z Normandii do Anglii na pokładzie najnowocześniejszego okrętu królewskiej floty, Blanche-Nef. Przed wyprawą urządzili sobie jednak całodzienne picie na brzegu. Po czym wsiedli na statek i popłynęli. W środku nocy jednostka uderzyła w skały normandzkiego wybrzeża. Wśród setek ofiar katastrofy był też następca tronu. Królowi Henrykowi pozostało więc jedno dziecko, cesarzowa Matylda. Jego żona, również Matylda, zmarła dwa lata wcześniej, więc król ponownie się ożenił, ale para nie miała dzieci. Władca prawdopodobnie brał pod uwagę kilku potencjalnych następców tronu, w tym Stefana z Blois, syna swojej siostry Adeli. Jednak plany te uległy zmianie, gdy zmarł cesarz rzymski Henryk V.
      Henryk I zdecydował wówczas, że po jego śmierci tron obejmie córka Matylda. To była bezprecedensowa niespodziewana decyzja. W ówczesnej Anglii, i nie tylko tam, nie spodziewano się, by kobieta miała rządzić. Owszem, mogła wywierać wpływ na swojego męża, władcę, mógł ten wpływ być tak wielki, że de facto sprawowała rządy, mogła mieć wielki wpływ na państwo gdy mąż był nieobecny lub zmarł, a następca tronu był niepełnoletni. Ale nie wyobrażano sobie, by prowadziła armie do boju czy wykuwała osobiste sojusze, na których opierała się potęga królestwa. Królowa była pośrednikiem, przy pomocy którego przekazywano władzę poprzez małżeństwa i urodzenie dzieci, ale nie samodzielnym władcą.
      Król, który podjął decyzję, że władzę przejmie po nim córka – niezależnie czy to Henryk I czy fikcyjny Viserys – musiał przekonać możnych, by zaakceptowali ten wybór i byli lojalni przyszłej królowej.
      Wdowa po cesarzu Henryku, Matylda, jedyne dziecko króla Henryka I, wróciła do Anglii w 1125 roku. Dwa lata później Henryk zebrał w Westminsterze baronów, który przysięgli wierność Matyldzie i jej przyszłemu potomkowi. Król zaczął szukać małżonka dla swojej córki. Napłynęły oferty od wielu książąt z Europy, jednak Henryk chciał wzmocnić pozycję Matyldy i zabezpieczyć południowe granice królestwa, dlatego wybrał ofertę Geoffreya, hrabiego Anjou. Baronowie ponownie zostali zwołani i ponownie złożyli przysięgę. Dwa lata później, w roku 1133 urodził się syn Matyldy i Geoffreya, Henryk. Rok później na świat przyszedł drugi syn pary, Geoffrey. Matylda niemal zmarła przy porodzie. Wybrano już miejsce pochówku dla niej. Jednak kobieta wyzdrowiała, a szczęśliwy Henryk I, dziadek dwóch wnuków, zorganizował kolejną przysięgę baronów.
      Matylda i Geoffrey czuli jednak, że poparcie baronów jest tylko pozorne. Na tym tle doszło do znacznego pogorszenia ich relacji z Henrykiem. Stosunków już nie zdążyli poprawić. W 1135 roku Henryk I zmarł w wyniku zatrucia pokarmowego po zjedzeniu swoich ulubionych minogów. Natychmiast pojawił się cały szereg pretendentów do tronu.
      Śmierć króla stała się testem wierności baronów wobec Matyldy. Większość z nich testu nie zdała. Natychmiast zapomnieli o swoich przysięgach i poparli Stefana z Blois. Stefan zyskał też poparcie hierarchii kościelnej i papieża Innocentego II. W grudniu 1135 roku Stefan I został koronowany.
      Jednak Matylda nie zamierzała się poddać. Po jej stronie stanął przyrodni brat, nieślubny syn Henryka I i jeden z najpotężniejszych baronów królestwa, Robert, 1. hrabia Gloucester, czy król Szkocji, Dawid I oraz wiele osób, które szukały osobistych korzyści. Anglia weszła w okres, który przeszedł do historii pod nazwą The Anarchy. Rozpoczęła się seria buntów i rebelii.
      W 1139 roku wojska wspierające Matyldę dokonały inwazji na Anglię. Na początku 1141 roku fortuna się odwróciła. Matyldę wsparł potężny Ranulf z Chester, który wcześniej wszedł w spór z królem Stefanem. W lutym 1141 roku podczas bitwy pod Lincoln połączone siły Roberta z Gloucester i Ranulfa z Chester pokonały armię Stefana i wzięły króla do niewoli. Matylda na krótko zyskała przewagę. W czerwcu wybrała się do Londynu na koronację. Jednak poparcie dla niej nie wzrosło, wrogie wojska były w pobliżu, a mieszkańcy Londynu bali się poprzeć Matyldę. Krótko przed koronacją doszło w mieście do buntu i Matylda oraz jej zwolennicy musieli uciekać.
      Po tym wydarzeniu wojna powoli zaczęła przygasać, a Matylda skupiła się na tym, by jej syn, Henryk, mógł zostać w przyszłości królem. Dzięki osobistym talentom, staraniom matki, postawie króla Stefana oraz Kościoła i kolejnych papieży, Henryk rzeczywiście został królem. Objął rządy w 1154 roku jako Henryk II, zakładając dynastię Plantagenetów. Ale to już zupełnie inna historia.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...