Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

'Misiu Szpeniolek'. Debiutuje 'Kubuś Puchatek' przełożony na gwarę wielkopolską

Rekomendowane odpowiedzi

Dzisiaj odbędzie się oficjalna premiera „Kubusia Puchatka“ przełożonego na gwarę poznańską. Premiera „Misia Szpeniolka” będzie miała miejsce o godzinie 12 w Bibliotece Raczyńskich przy pl. Wolności 19 w Poznaniu. Autorem przekładu jest popularyzator mowy poznańskiej, Juliusz Kubel. Książkę wydało Wydawnictwo Media Rodzina.

Już wcześniej nakładem Media Rodzina ukazał się „Książę Szaranek”, czyli „Mały książę”. I to właśnie jego sukces zachęcił wydawców, by pójść za ciosem i zmierzyć się z przekładem „Kubusia Puchatka”.

Wydawnictwo nie powiedziało jeszcze ostatniego słowa. Jak zapowiada jego dyrektor, Bronisław Kledzik, na początek grudnia zaplanowano premierę „Niedźwiodka Pucha”, więc dzieło A. A. Milne'a będzie można czytać też w gwarze śląskiej. Ponadto Stanisława Trebunia-Staszel przetłumaczyła „Małego księcia” na gwarę podhalańską. A gdy będziemy czytali „Małego królewica” wydawnictwo będzie szykowało kolejną niespodziankę – „Kubusia Puchatka” w gwarze podhalańskiej.

Bronisław Kledzik przyznaje, że istnieje spore zapotrzebowanie na książki przełożone na gwary. Widać odrodzenie zainteresowania lokalnymi formami języka. Wydawanie książek z pewnością uchroni gwary przed zanikaniem. W czasach PRL-u gwary były zwalczane, prowadzono akcje ujednolicania języka. Po roku 1989 przestano je zwalczać, a od lat można obserwować renesans gwar.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdyby nie gwary, mielibyśmy bardzo smutną polszczyznę. W każdym regionie są słowa, których gdzie indziej się nie używa. I jak się tu góral z kaszubem dogada...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Przed 1300 laty pewien skryba w Palestynie wymazał tekst starego manuskryptu, by odzyskany w ten sposób pergamin wykorzystać do spisania nowego dzieła. Kilkaset lat później tekst zapisany przez Palestyńczyka również został usunięty. Tym razem przez skrybę gruzińskiego. Minęło 1000 lat i austriacki uczony odkrył podwójny palimpsest, zawierających jeden z zaledwie czterech znanych syryjskich przekładów Ewangelii. To niezwykle ważne znalezisko, gdyż przekłady takie zaczęły powstawać już w II wieku. Ze względu na czas powstania bliski oryginałom są bardzo ważnym źródłem krytyki tekstu biblijnego. Tym ważniejszym, że są starsze niż cztery wielkie kodeksy biblijne.
      Jeszcze do niedawna znaliśmy tylko dwie kopie Ewangelii w języku syryjskim – kuretońską (z IV wieku) oraz synajską (V wiek). W 2016 roku Sebastian Brock, pracujący przy Sinai Palimpses Project, odnalazł w dwóch różnych manuskryptach kilkanaście stron syryjskiego przekładu. Zdaniem Brocka, manuskrypt, którego karty wykorzystano do wytworzenia Sin. syr. M37N oraz Sin. syr. M39N pochodził z VI wieku.
      Teraz Grigory Kessel z Austriackiej Akademii Nauk zidentyfikował w watykańskim manuskrypcie Vat. iber. 4 fragmenty syryjskiego przekładu Ewangelii św. Mateusza (Mt. 11.30–12.26). Wspomniany manuskrypt to podwójny palimpsest, który prawdopodobnie pojawił się w Bibliotece Watykańskiej w połowie ubiegłego wieku. Mamy o nim wzmiankę z 1953 roku pozostawioną przez gruzińskiego uczonego M. Tarchnišviliego. Interesował się on manuskryptem, gdyż wszystko wskazuje na to, że jest on dziełem Iovane Zosime, słynnego gruzińskiego skryby z X wieku. Przez pół wieku Vat. iber. 4 uważany był za zaginiony. Odnaleziono go w 2010 roku, a w 2020 zdigitalizowano, dodając do cyfrowych zasobów Biblioteki Watykańskiej skan zarówno w świetle widzialnym, jak i w ultrafiolecie.
      Vat. iber. 4 to zdekompletowany manuskrypt Sin. geo. 49, który oryginalnie przechowywany był w klasztorze Św. Katarzyny na Półwyspie Synaj. Zawiera on gruzińskie Iadgari, hymny liturgiczne. W bibliotece klasztoru Św. Katarzyny na Synaju znajduje się wspaniały zbiór 6 tysięcy manuskryptów, z których najstarsze pochodzą z IV wieku. Przed kilku laty odkryto tam kopie tekstów Hipokratesa.
      Odkrycie niezwykłego syryjskiego fragmentu Ewangelii stało się możliwe dzięki temu, że do cyfrowych zbiorów Biblioteki Watykańskiej trafił Vat. iber. 4 zdigitalizowany również w ultrafiolecie. Grigory Kessel zauważył, że pod Iadgari znajduje się, spisany greką przez palestyńskiego skrybę, fragment Apoftegmantów ojców pustyni. A najniższa warstwa tekstu to prawdziwa perełka – fragment kopii syryjskiego przekładu Ewangelii.
      Gdy Kessel porównał odkryty fragment z dwoma niemal kompletnymi syryjskimi przekładami Ewangelii – kuretońską i synajską – stwierdził, że fragment ten jest identyczny z wersją kuretońską. Jest więc prawdopodobnie kopią tłumaczenia, które powstało w tym samym lub bardzo podobnym czasie, około III wieku. To zaś otwiera pole do dalszych badań nad historią i tłumaczeniem Ewangelii na syryjski.
      Kessel szczegółowo też przyjrzał się też samej budowie Vat. iber. 4, w szczególności folio, na których znajdował się palimpsest z syryjskim tekstem. Na tej podstawie stwierdził, że oryginał syryjskiej kopii Ewangelii, której fragmenty odkrył, musiał liczyć 160 folio. Był więc podobnej wielkości co tłumaczenie synajskie (164 folio) i kuretońskie (177 folio). Zdaniem Kessela, manuskrypt, z której palestyński skryba usunął syryjski tekst powstał w pierwszej połowie VI wieku. A jako że liczył wspomniane już 160 folio, nie można wykluczyć, że jego kolejne fragmenty zostaną z czasem odnalezione w innych rozsianych po świecie manuskryptach.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Związek Kurpiów wydał „Małego Księcia” po kurpiowsku. Spotkanie promocyjne odbyło się przed Świętami Bożego Narodzenia w Muzeum Kultury Kurpiowskiej. „Mały Książę” po kurpiowsku został przygotowany przez osoby, które na Kurpie patrzą sercem. Mamy nadzieję, że publikacja trafi w ręce podobnych im osób - napisano na okładce.
      Inicjatywę ogłoszono w sierpniu na grupie „Po kurpśosku – mówię i piszę” na Facebooku. „Mały Kśęć” powstał dzięki zaangażowaniu 10-osobowego zespołu (wszyscy jego członkowie dobrze znają kurpiowski). W pracach nad przekładem brali udział Irena Bachmura, Danuta Staszewska, Zofia Bogdańska, Leszek Czyż, Henryk Gadomski, Krystyna Łaszczych, Milena Nalewajk, Krystyna Opalach-Olender, Anna Raskolnikoff i Mirosław Grzyb (prezes Związku Kurpiów).
      Później 4 osoby z tej grupy zajęły się niezależną korektą słownictwa, pisowni i kwestii gramatycznych.
      Mirosław Grzyb tłumaczył PAP-owi, że nad przekładem i jego „szlifowaniem” pracował zespół, ponieważ działacze z Kurpiowszczyzny nie mają na razie odpowiedniego doświadczenia związanego z przekładami dzieł literatury pięknej czy poezji. A trzeba przyznać, że „Mały Książę” do książek łatwych nie należy...
      Ostatnie prace redakcyjne prowadzono jeszcze pod koniec pierwszego tygodnia grudnia.
      Pierwsza partia „Małego Księcia” po kurpiowsku została wyprzedana głównie podczas spotkania promocyjnego 20 grudnia. Sprzedaż wysyłkowa i stacjonarna będzie prowadzona dopiero od nowego roku. Związek planuje również e-booka.
      Książka ma format A5. Wydano ją w twardej kolorowej okładce, z kolorowymi ilustracjami. Publikację objęły mecenatem liczne lokalne samorządy.
      Wcześniej „Mały Książę” doczekał się przekładu m.in. na gwarę poznańską (Książę Szaranek) czy dialekt kaszubski (Môłi princ).
      Związek Kurpiów powstał w 1996 r. Zrzesza osoby związane z Puszczą Zieloną i Puszczą Białą, czy to poprzez urodzenie, czy poprzez zamieszkanie, czy też, a może przede wszystkim, umiłowanie kurpiowskiej ziemi, kultury, historii i obyczajów - zaznaczono na witrynie organizacji. Siedzibą władz naczelnych jest Ostrołęka.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Narodowe Centrum Kultury ogłosiło konkurs na najlepszy przekład z polskiego na polski, a dokładnie ze staropolskiego na współczesny język polski. Wybierać można między utworami 3 autorów: Jana Kochanowskiego, Hieronima Morsztyna i Mikołaja Sępa-Szarzyńskiego. Jury czeka na prace konkursowe do końca marca.
      Konkurs rozpisano z okazji Międzynarodowego Dnia Języka Ojczystego. Jego celem jest przybliżenie odbiorcom dawnej kultury, zainteresowanie ich literaturą staropolską, doskonalenie i wzbogacanie umiejętności językowych.
      Chętni mogą się zabrać za przekład fraszki Jana Kochanowskiego Na zdrowie, Pieśni VII (Słońce pali, a ziemia idzie w popiół prawie...), również Kochanowskiego, a także pieśni Hieronima Morsztyna Dobry dzień lub Sonetu V (O nietrwałej miłości rzeczy świata tego) Sępa-Szarzyńskiego.
      Jury będzie oceniać:
      1) zrozumienie treści i przekazu dawnego utworu,
      2) trafność odniesienia jego sensu do współczesnych realiów/problemów,
      3) inwencję w dziedzinie języka oraz kreatywność w zakresie środków ekspresji artystycznej.
      Nagroda główna to 700 złotych. Na zdobywcę drugiego miejsca czeka 500 zł, a trzeciego 300 zł.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Najstarszą i nieznaną do tej pory wersję polskiego przekładu Koranu wydadzą filolodzy z Centrum Badań Kitabistycznych Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Autorami przekładu są Ignacy Domeyko oraz ks. Dionizy Chlewiński. Znak wodny na kartach rękopisu wskazuje na 1821 rok.
      Powszechnie funkcjonuje przekonanie, że Koran na język polski przetłumaczył po raz pierwszy młody Tatar Jan Murza Tarak Buczacki. Jego przekład ukazał się w formie drukowanej w 1858 roku. "Jego fragmenty przechowywane są w Bibliotece Kórnickiej. Chodzi o pierwsze 11 sur (rozdziałów - PAP) w formie szczotki drukarskiej z 1848 roku" - przypomniała w rozmowie z PAP filolog z UMK w Toruniu dr hab. Joanna Kulwicka-Kamińska.
      Jest jednak jeszcze starsza wersja Koranu - ustalili eksperci. W archiwum częściowo spalonego dworku swoich przodków w Czombrowie znalazła ją - "fragmenty jakiegoś rękopisu przekładu Koranu" - historyk sztuki Joanna Puchalska. "Nie wiedziała, co to jest" - powiedziała dr hab. Kulwicka-Kamińska.
      Rękopis trafił do Związku Tatarów Rzeczpospolitej, gdzie jednak nie udało się go zidentyfikować. Później rękopis przekazano do prof. Czesława Łapicza z Centrum Badań Kitabistycznych UMK.
      "On porównał ten przekład z tym, który już był znany - i stwierdził, że to pierwowzór, najwcześniejsza wersja tego tłumaczenia, które ukazało się pod nazwiskiem Jana Murzy Tarak Buczackiego. Według nas pochodzi on z 1. połowy XIX w., co potwierdzają znaki wodne i nasze badania języka tego tekstu, czyli warstwy polszczyzny północnokresowej" - dodała Kulwicka-Kamińska.
      Prof. Łapicz w rozmowie z PAP podkreślił, że trudności związane z ustaleniem autorstwa wiązały się z członkostwem rzeczywistych tłumaczy w Towarzystwie Filomatów. Ani cenzura wileńska, ani car rosyjski Mikołaj I nie chcieli zgodzić się na wydanie publikacji osób związanych z tym środowiskiem.
      "Prawdziwymi autorami są Ignacy Domeyko oraz ks. Dionizy Chlewiński. Obaj należeli do koła filomatów. Byli represjonowani po procesie filomatów i po powstaniu listopadowym" - wskazał Łapicz.
      Znany jest badaczom wcześniejszy przekład Koranu, dokonany przez Tatarów polskich (z II połowy XVI wieku) w formie tefsiru. Jest to tłumaczenie na język polski, ale zapisane alfabetem arabskim.
      "Treść tego przekładu byłaby dla nich zrozumiała, bo była po polsku, ale wielu nie mogło tego odczytać, bo alfabet był hermetyczny. Filomaci swoje tłumaczenie dedykowali Tatarom, żeby mieli dostęp do najważniejszej dla nich księgi i mogli zachować wiarę przodków. Dlatego obecne znalezisko jest tak ważne" - wskazał Łapicz.
      Rękopis polskiego przekładu Koranu został znaleziony w podworskim archiwum z Czombrowa kilka lat temu. Teraz ma zostać wydany.
      "Chcemy opublikować znalezioną część rękopisu z komentarzem filologiczno-historycznym w zestawieniu z tymi samymi surami z wydania drukowanego z 1858 r. Chodzi o pokazanie różnic. Drukowana wersja z 1858 roku zawiera bowiem wiele zmian w stosunku do pierwotnego tłumaczenia w warstwie językowej i tłumaczeniowej. W publikacji zaznaczymy również, że wcześniej były wzmianki o tym, że Domeyko tłumaczył Koran, ale do tego momentu nie było jednak żadnego rękopisu, śladu potwierdzającego ten trop - poza korespondencją i podaniami składanymi do cara o zgodę na druk przekładu. Całe odkrycie polega na tym, że pojawił się rękopis ze znakami wodnymi. Sury tego Koranu (od 69 do 111) zostaną wydane najpóźniej w pierwszej połowie 2019 roku" - wyjaśniła Kulwicka-Kamińska.
      Dziedziczka dworu w Czombrowie odkryła już wcześniej, że był on pierwowzorem Soplicowa znanego z "Pana Tadeusza".
      "Z tym dworkiem związany był dziadek Mickiewicza; później - jego córka, czyli matka Mickiewicza, która była tam panną apteczkową (osobą dbającą o zdrowie dworu - PAP). Z zachowanych dokumentów, korespondencji oraz historii udało się jej stworzyć wiarygodną opowieść, która ukazała się w postaci dwóch książek i wielu artykułów, że Czombrów jest pierwowzorem Soplicowa, a pewne wątki z "Pana Tadeusza" pokrywają się z historią tego miejsca" - zakończyła filolog z UMK.
      Filolodzy z UMK wciąż mają nadzieję na znalezienie całości rękopisu tłumaczenia autorstwa Domeyki oraz ks. Chlewińskiego.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...