Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

33 minuty temu, Astro napisał:

Sceptycyzm klimatyczny z punktu widzenia nauki to już tylko religia. Dość infantylna na marginesie.

A tam gdzie religia i zacofanie,  to  jak zwykle prawica :

https://wyborcza.pl/7,75968,25510688,globalne-ocieplenie-swietnie-niech-bedzie-cieplej-a-co-z.html#S.main_topic-K.C-B.3-L.1.glowka:undefined

"Wyniki podobne: ponad połowa Polaków (i ciut mniej, niż połowa Polek) uznaje groźbę katastrofy za strachy na Lachy. Wśród wyborców PiS i Konfederacji w katastrofę klimatyczną nie wierzy odpowiednio ponad 60 i ponad 70 procent badanych." 

  • Negatyw (-1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 29.10.2019 o 15:23, Przemek Kobel napisał:

Takich "dlaczego" jest pełno - dlaczego płaczemy nad dżunglą amazońską, skoro jej bilans CO2 jest zerowy (duża emisja z naturalnie rozkładającej się biomasy)

Dlatego płaczemy, że dżungla amazońska to największa na świecie pompa wody. Faktem jest, że wytwarzany w niej  tlen jest w ogronmiej części konsumowany przez sam ekosystem amazoński, ale każde  z 400 miliardów drzew Amazonii, każdej doby filtruje i wypuszcza w atmosferę ok 300-1000 litrów wody. Takie wilgotne powietrze pchane jest przez wiatr w stronę Andów. Tam schłodzone i skroplone spada w postaci obfitych, tropikalnych deszczów. Wypłukuje przy okazji ze skał ogromne ilości minerałów, które trafiają do Atlantyku. W ten sposób ocean zostaje dosłownie użyźniony. A to glony właśnie wytwarzają, wg. róznych obliczeń ok  3/5 tlenu na Ziemi. 

diagrama-234x300.png

Te olbrzymie masy wody, które unoszą się nad Amazonią nazwano rio voador - latające rzeki (flying rivers). Szacunkowo w troposferze, nad Amazonią może "przelatywać" nadwet 200 tyś m 3 wody na sekunde - tyle co Amazonka. 

Tutaj więcej o projekcie latających rzek;

http://riosvoadores.com.br/english/

Powyższa grafika jest z zalinkowanej strony. 

Edytowane przez venator
  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
17 godzin temu, 3grosze napisał:

Stosujesz nieuczciwą retorykę (z braku argumentów!), a opieranie się na nieudowodnionych stwierdzeniach, wobec dowodów na GO, to taka prywatna krucjata nielicznych intelektualnych nonkorformistów.

Ma kolega poważny problem z rozdzielczością intelektualną (to określenie zgrubnie definiuje możliwość dostrzegania subtelnych różnic semantycznych w otaczającym świecie).

Myli kolega katastrofizm klimatyczny z globalnym ociepleniem, którego w żadnym stopniu nie neguję. Może sobie kolega przytaczać dowolnie skrojone definicje, ale dla mnie denialista to osoba która zaprzecza faktom naukowym (5sigma+), a nie nieudowodnionym teoriom. Mogę przełknąć taki epitet wobec osoby, która twierdzi że nie ma ocieplenia albo że wulkany emitują więcej CO2 niż człowiek. W ogóle stworzenie hasła "denialista klimatyczny" jako kalka określenia "holocaust denial" jest celowym i wulgarnym zabiegiem socjotechnicznym.

16 godzin temu, Astro napisał:

Sceptycyzm klimatyczny z punktu widzenia nauki to już tylko religia. Dość infantylna na marginesie.

Niestety to typowy pogląd człowieka, który traktuje naukę jak religię. Zasadniczo przez większość życia kupowałem klimatyczne bajki - uważając że inni wykonują swoją robotę tak dobrze jak ja swoją. Pomimo posiadania wszelkich niezbędnych kompetencji nie byłem zainteresowany detalami, bo temat nie był dla mnie ani ciekawy ani intelektualnie wyzywający. W obliczu ciągłych kontrowersji postanowiłem sobie wyrobić pogląd, i niestety okazało się że wszelkie alarmistyczne twierdzenia nie mają rzetelnych podstaw naukowych. Problem nie leży w surowych danych zbieranych przez świetnych ludzi (badania izotopowe, wiercenia lodowców, obserwacje satelitarne) dostarczanych jednak przez klasyczne dyscypliny, tylko w ludziach którzy zajmują się teoretyczną stroną zagadnienia. Oni już dawno przestali (a zasadniczo nigdy nie byli) być dobrymi naukowcami, tylko stali się akolitami kultu. Jest to znakomicie widoczne w ciągłym promowani najbardziej katastroficznych wariantów scenariuszy a nie tych realistycznych. Wynika to bezpośrednio z genezy tego "ruchu", który od początku powstał jako narzędzie propagandowe do przelobbowania budowy nowych elektrowni atomowych w UK po katastrofie w Czarnobylu. I powstało błędne koło kasa->straszenie->>KASA.

Ja ze swojej strony dosyć dokładnie przeanalizowałem problem pary wodnej i wbrew temu co twierdzą klimatolodzy nie można jej traktować jako pierwszorzędowego multiplikatora efektu cieplarnianego wywołanego przyrostem CO2. W kilku dziedzinach fizyki popełniano analogiczne "błędy" (tzn. naiwne modele dające inne od obserwowanych wartości), i można to sprowadzić do tego, że avg(f(x)) != f(avg(x)), nawet jeśli przyjęcie  avg(f(x)) = f(avg(x)) daje dobre rezultaty (czego perfekcyjnym przykładem jest współczesna grafika trójwymiarowa), a w innych słowach fluktuacje mają ogromne znaczenie. Atmosfera ze zjawiskami pogodowymi jest absolutnie fluktuującym obiektem w skali modeli klimatycznych.

Problem z modelami budowanymi obecnie polega na tym, że nie są one niczym innym jak wyrafinowaną interpolacją użytą do ekstrapolacji. Ponieważ pogoda jest wybitnie chaotyczna, klimat dosyć przypadkowo błądzi, tzn. z powodów fundamentalnych dane do budowy modeli są zaszumione, co uniemożliwia ich weryfikację. Zły model daje dobre wyniki i odwrotnie. Największy problemem tego podejścia jest absolutny brak możliwości przewidzenia nieuniknionych ujemnych sprzężeń zwrotnych pojawiających się wraz ze wzrostem temperatury (nowe zjawiska).

Problem z akolitami klimatycznymi polega na tym, że oni w ogromnej większości nigdy w życiu nie zajmowali się z sukcesem czymś innym, od początku kształtując się w specyficznej atmosferze.  Wybrali swoją dyscyplinę nie dlatego że zafascynowała ich fizyka atmosfery ale od początku chcą zbawiać ludzkość. ( Podobny problem zaobserwowałem w przypadku medycyny - tam występuje gigantyczne nagromadzenie patologii z punktu uprawiania nauki). Najlepszym metadowodem jest znikoma ilość neutralnych lub negatywnych wyników, wynikłych z nieuniknionych błędów gdy uprawia się prawdziwą naukę. Prace naukowe z klimatologii, gdy są dostępne ich różne wersje, jednoznacznie wskazują że do wszelkich wyników dochodzi się od dołu. Tzn. modyfikuje się modele tak długo aż osiągną przewidywania zgodne z "consensusem", praktycznie nie obserwuje się oscylacji wokół wartości ostatecznej co jest standardem w naukach przyrodniczych. Przy obecnym klimacie "publikuj albo giń" praca nie może się nie zgadzać z resztą ustaleń ;)

 

32 minuty temu, venator napisał:

Wypłukuje przy okazji ze skał ogromne ilości minerałów, które trafiają do Atlantyku. W ten sposób ocean zostaje dosłownie użyźniony.

Sugeruje kolega że wycinanie amazoni zmniejsza erozję? Powodzenia.

34 minuty temu, venator napisał:

A to glony właśnie wytwarzają, wg. róznych obliczeń ok  3/5 tlenu na Ziemi. 

Niezależnie od tego co wytwarza tlen na ziemi ilość tlenu jest praktycznie stała i nie jest żadnym powodem do praktycznych zmartwień, głupie zmiany ciśnienia są przyczyną daleko większych zmian w ciśnieniu parcjalnym tlenu w płucach. Każde "wytworzenie" tlenu przez organizm żywy skończy się jego zniszczeniem w postaci CO2, nie ma co się podniecać cyklami (bez skojarzeń).

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@wilk, moja wina:D, że jesteście jacy jesteście. Możesz mnie dalej  z forum wyłączać, ale rzeczywistości nie odczarujesz.:( Wasze jedynie słuszne media, bolesnej prawdy o Was nie ujawnią.

 

42 minuty temu, peceed napisał:

Myli kolega katastrofizm klimatyczny z globalnym ociepleniem, którego w żadnym stopniu nie neguję.

Może kolega się nie uważać obejmowanym, ale uniwersalna definicja denializmu Go  obejmuje (jak kolega jej nie rozumie, to oczywiście we własnym mniemaniu nie obejmuje).

Tak między nami, to kolega musi się czuć wyjątkowo wyjątkowy ze swoim geniuszem, który bez aparatu badawczego, analizując ogólnie dostępne idane z internetu idzie pod prąd całej rzeszy czynnych naukowców.

 

  • Negatyw (-1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 13.12.2019 o 14:07, peceed napisał:

Proponuję jednak dobrze nauczyć się polskiego a do tego czasu korzystać ze stron japońskojęzycznych. Ale w ramach budowania przyjaźni polsko-japońskie wyjaśnię, że w żadnym wypadku moje poglądy nie mogą być uznać za denialistyczne i nie odnosiłem się do wartości na wykresie.

Po pierwsze, jak chcesz rozmawiać na poziomie to mnie nie obrażaj. Po drugie, poziom Twojej docinki jest żenujący. Po trzecie, jeśli nie odniosłeś się do wartości na wykresie, a rzecz jasna wiesz o jego istnieniu to w oczywisty sposób go odrzucasz, a więc jak najbardziej Twoje poglądy SĄ denialistyczne, i to w czystej postaci że tak powiem (pure denialist :P)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, 3grosze napisał:

moja wina:D, że jesteście jacy jesteście.

Czy Ty masz coś z głową? Ile razy można prosić, byś nie zaśmiecał tematów niezwiązanych z polityką swoimi politycznymi prowokacjami? Macie od tego specjalnie wydzielony dział „Polityka”, by prawić tam do znudzenia o wyższości lewej, prawej, górnej, dolnej i na skos strony politycznej.

Napisałeś już naprawdę dużo postów tutaj na KW i wcześniej nie ujawniałeś takich odchyłów. Coś się stało?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
7 godzin temu, peceed napisał:

Sugeruje kolega że wycinanie amazoni zmniejsza erozję? Powodzenia

Oczywiście, że wycinanie lasów Amazonii ma i będzie miało  wpływ na ablacje deszczową w Andach. Co w tym dziwnego?

 

7 godzin temu, peceed napisał:

Niezależnie od tego co wytwarza tlen na ziemi ilość tlenu jest praktycznie stała i nie jest żadnym powodem do praktycznych zmartwień

Jesteś pewien, że jak już  wyrżniemy całą  Amazonie to ta ilość tlenu  będzie ciągle  "praktycznie stała"? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
5 godzin temu, wilk napisał:

Coś się stało?

Tak, coś strasznego:angry:, prawicowy PiS, jako jedyny rząd w Unii,  zawetował cel neutralności klimatycznej UE, przez co obrał kurs na katastrofę i ogłosił to jako sukces.

Edytowane przez 3grosze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wskakuj na łódkę z Gretą i płyńcie razem do Chin i Indii wzywać ich do opamiętania. Powodzenia! Serio.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobra lewacy i prawacy. Faktem jest, że kwestie klimatyczne są wykorzystywane ideologicznie, zarówno do uzyskania poparcia politycznego, jak i do wyciągnięcia kasy. Ale tutaj staramy się prowadzić serwis popularnonaukowy, a nie polityczny. Więc skupiajcie się na nauce, a nie na ideologii i wycieczkach osobistych.
Fakt, że Greta jest produktem marketingowym, nie oznacza, że antropogeniczne ocieplenie klimatu nie ma miejsca. Nie ma miejsca, jeśli kolejne prace naukowe udowodnią, że to, co obserwujemy, to np. naturalne ocieplenia klimatu. I nie zmieni tego żaden Al Gore, Korwin-Mikke czy ktokolwiek inny. Dyskutujmy o faktach naukowych.

  • Lubię to (+1) 2
  • Zmieszany 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od prawie 10 lat czytam w komentarzach na rożnych forach i pod artykułami, że to wszystko Chiny, USA, Niemcy i tak dalej. Bez udziału mocarstw niewiele da się zrobić. To prawda, ale 20 pozycja Polski na liście pod względem całkowitej emisji to nie w kij dmuchał. Najwięcej CO2 na głowę emitują bogate kraje, których ludność żyje w trudnych warunkach klimatycznych, które musi regulować.

Z tabeli wynika też, że emisja CO2 na głowę jest w Chinach mniejsza niż Polsce, i to po mimo przeniesienia produkcji. Do tego mają trend spadkowy oraz inwestują w OZE na dużą skalę w przeciwieństwie do Polski. Nie wiem, jak wyglądał trend w Chinach w dłuższym terminie i czy nie jest to chwilowa zmiana.

Edytowane przez cyjanobakteria
  • Pozytyw (+1) 2

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Mariusz Błoński napisał:

Fakt, że Greta jest produktem marketingowym,

Faktem jest, że to "fakt" prawicowy.*

*tak, jestem ułomny.:(

1 godzinę temu, Mariusz Błoński napisał:

Faktem jest, że kwestie klimatyczne są wykorzystywane ideologicznie, zarówno do uzyskania poparcia politycznego, jak i do wyciągnięcia kasy. Ale tutaj staramy się prowadzić serwis popularnonaukowy, a nie polityczny.

Sytuacja z klimatem jest podbramkowa. Przeczekiwanie, zwlekanie, lekceważenie problemu może odbić się czkawką, a właśnie prawa strona obrała takie podejście.

Wniosek:  temat klimatyczny jest teraz nierozwiązalnie związany z polityką.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam nadzieję, że teraz poprawiłem Wam humor.

  • Haha 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
23 godziny temu, 3grosze napisał:

Faktem jest, że to "fakt" prawicowy.*

 

Jasnym jest, że stoją za nią ludzie i pieniądze. Sama by tego nie zorganizowała. Wokół niej prowadzona jest dobrze przemyślana kampania, a ona jest jej narzędziem.

3 godziny temu, Astro napisał:

Mógłbyś rozwinąć temat "wyciągania kasy"?

Nie o opłaty emisyjne mi chodzi, a o to, że przy okazji tego typu zjawisk, gdzie mamy do czynienia i z dużymi kontrowersjami i z polityką i - przede wszystkim - z dużymi pieniędzmi, zawsze pojawia się grupa zwykłych oszustów i złodziei. I z pewnością dochodzi oraz będzie dochodziło do różnych przewałek i kradzieży pieniędzy pod pozorem walki z globalnym ociepleniem. Jednak to nie znaczy, że samo zjawisko zostało zmyślone, że naukowcy biorą udział w wielkim spisku i że wszyscy, którzy coś przy tym robią są z góry nieuczciwi i chodzi im tylko o to, by się na tym dorobić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, Mariusz Błoński napisał:

Sama by tego nie zorganizowała. Wokół niej prowadzona jest dobrze przemyślana kampania, a ona jest jej narzędziem.

Nie o to, co jest  faktem, mi chodziło.

Rażąco pejoratywne jest:

 

W dniu 15.12.2019 o 18:30, Mariusz Błoński napisał:

Greta jest produktem marketingowym

To dezawuacja jej czynu i jednocześnie uprzedmiotowienie dziecka, co deprecjonuje jej przecież słuszną akcję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobrze, ze jest o niej głośno. Mi się podoba, że na przykład nie podróżuje samolotami po Europie. Sam unikam latania od kilku lat, bo to energochłonne przedsięwzięcie. Preferuje pociągi, chociaż wiadomo, że nie wszędzie da się dojechać ;) Jej wypad za ocean łodzią żaglową, z tego co słyszałem, to nie do końca udana akcja ze względu na to, ze część załogi musiała przylecieć albo miała wrócić do domu samolotami. Chyba, że to była dezinformacja, bo tylko w jednym źródle znalazłem artykuł. Podejrzewam jednak, że po podliczeniu CO2, to lepiej byłoby po prostu wsiąść w samolot. Z drugiej strony nie uzyskała by rozgłosu, a to jest ważne, bo sama nie rozwiąże problemu. Potrzebne są działania rządów i ludzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pamiętam ją. Może nie miała sponsorów, ale dorobiła się za to pokaźnej grupki hejterow na polskim Twitterze.

Mieszkam za granicą i z tego, co widzę, to mało kto interesuje się Polską. Czasami sobie myślę, że może to i dobrze, bo do czasu pokazu węgla na COP 24 myślałem, że widziałem już wszystko :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miałem nie odpowiadać, ale...

W dniu 13.12.2019 o 17:40, peceed napisał:
W dniu 13.12.2019 o 16:43, ex nihilo napisał:

Nie chce mi się na wszystko odpowiadać, bo tego za dużo, tak że tylko to jedno - tak, jeden pet, to metr sześcienny zatrutej wody. Ale nie tylko to.

Biorąc pod uwagę materiał ciężko w to uwierzyć. 

"Materiał" w tym przypadku to przecież nie jest czysty acetat (octan celulozy). Zresztą i czysty byłby problemem. Więcej tutaj:
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC2697937/
 

W dniu 13.12.2019 o 17:40, peceed napisał:

Brawo, zestawiać projekt zawracania syberyjskich rzek z Morzem Aralskim i nie widzieć, że akurat użycie wody z Syberii do irygacji ma bardzo duży sens. Ocean Lodowaty nie wyschnie.

Poznaj szczegóły tego projektu, to będziesz wiedział dlaczego to był idiotyzm.
 

W dniu 13.12.2019 o 14:07, peceed napisał:

Który ma półokres trwania w atmosferze na poziomie 7 lat, co oznacza że ustali się nowa równowaga proporcjonalna do tempa wyrzutu metanu w atmosferę. Nic z czym nie da się żyć. Do tego rozmarznięte grunty zaczynają też absorbowć CO2.

1. Owszem nowa równowaga się ustali, ale na znacznie wyższym niż teraz poziomie, a metan jest wielokrotnie silniejszym gazem cieplarnianym niż CO2.
2. Sprawdź, co to są klatraty metanu i w czym jest problem. Np. tu:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Klatrat_metanu#Zagrożenia
3. A co się dzieje z tym metanem w atmosferze. Tak sobie znika? Czy może: CH4 + 2O2 -> CO2 + 2H2O?

Itd., itp., etc.

  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Godzinę temu, ex nihilo napisał:

Zresztą i czysty byłby problemem. Więcej tutaj:
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC2697937/

Najzabawniejsze jest to, że główną zaletą tego filtra jest to, że nie filtruje a "wadą" zastępników to, że działają :)

Godzinę temu, ex nihilo napisał:

Poznaj szczegóły tego projektu, to będziesz wiedział dlaczego to był idiotyzm.

Idiotyzmem jest krytykowanie idei bo jakiś jej techniczny szczegół był błędny.

Godzinę temu, ex nihilo napisał:

Sprawdź, co to są klatraty metanu i w czym jest problem.

To zagrożenie jest przesadzone, tzn. nie istnieją wielkie złoża które mogą realistycznie być zagrożeniem z powodu ocieplenia , tzn. uwolnić tyle metanu aby istotnie zmienić klimat w sprzężeniu zwrotnym (nie wliczając tsunami). Na 99% wyzwalaczem historycznych wydarzeń były inne katastrofy naturalne.

 

Godzinę temu, ex nihilo napisał:

A co się dzieje z tym metanem w atmosferze. Tak sobie znika? Czy może: CH4 + 2O2 -> CO2 + 2H2O?

Problem zmienia się w kilkadziesiąt razy mniejszy.

 

W dniu 14.12.2019 o 14:10, Astro napisał:

Poproszę jeszcze o link do pracy źródłowej.

Polecam pobawić się samemu, bo to nie była publikacja.

 

W dniu 13.12.2019 o 17:59, 3grosze napisał:

Z definicji,  rerligia nie opiera się na dowodach, których w przypadku globalnego ocieplenia multum.

Ja nie neguję ocieplenia.

 

W dniu 13.12.2019 o 17:59, 3grosze napisał:

Jak można traktować Cię poważnie jak nawet nie wiedziałeś, że zaliczasz się do denialistów?

Może kolega definiować sobie dowolne epitety, ale radziłbym to robić mądrze. Bo taka definicja denialisty wyklucza naukową polemikę co nadaje jej czysto ideologiczny wydźwięk.

W dniu 14.12.2019 o 13:45, 3grosze napisał:

Tak między nami, to kolega musi się czuć wyjątkowo wyjątkowy ze swoim geniuszem, który bez aparatu badawczego, analizując ogólnie dostępne idane z internetu idzie pod prąd całej rzeszy czynnych naukowców.

W nauce nie chodzi o to aby iść z prądem czy pod prąd. Do posiadania własnych poglądów nie trzeba mieć poczucia geniuszu, to kwestia wewnętrznej uczciwości. Ciekawe jakiego aparatu badawczego mi brakowało, bo poznawczy był topowy. IQ powyżej 160 jednak się przydawało.

W dniu 14.12.2019 o 16:49, Astro napisał:

To właśnie rdzeń problemu, nauka zamiast zajmować się poznawaniem zjawisk zaczyna bawić się w kontrolera umysłów. Ciekawe dlaczego nikt nie przejmuje się ile osób wierzy w fale radiowe?

 

W dniu 15.12.2019 o 20:19, 3grosze napisał:

Sytuacja z klimatem jest podbramkowa. Przeczekiwanie, zwlekanie, lekceważenie problemu może odbić się czkawką,

Nie ma żadnych wiarygodnych szacunków które realistycznie pokazują realne koszty i prawdopodobieństwa zdarzeń, w szczególności ignoruje się postęp naukowo techniczny.

Na przykład niedługo w przyszłości cena energii słonecznej spadnie na tyle, że wojny będziemy prowadzić o miejsca na pływające baterie słoneczne. Większość problemów rozwiąże się sama.

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
20 godzin temu, 3grosze napisał:

Nie o to, co jest  faktem, mi chodziło.

Rażąco pejoratywne jest:

 

To dezawuacja jej czynu i jednocześnie uprzedmiotowienie dziecka, co deprecjonuje jej przecież słuszną akcję.

Ależ ja cenię jej akcję. Nawet jeśli ona sama jakoś tak mnie do siebie (delikatnie mówiąc) nie przekonuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
8 godzin temu, peceed napisał:

Najzabawniejsze jest to, że główną zaletą tego filtra jest to, że nie filtruje a "wadą" zastępników to, że działają :)

I na tym właśnie polega problem - korzyści dla płuc palacza małe, a straty dla środowiska duże.
 

8 godzin temu, peceed napisał:

Idiotyzmem jest krytykowanie idei bo jakiś jej techniczny szczegół był błędny.

No tak... widzę, że pojęcia nie masz o sprawie. I to tyle.
 

8 godzin temu, peceed napisał:

nie istnieją wielkie złoża które mogą realistycznie być zagrożeniem z powodu ocieplenia , tzn. uwolnić tyle metanu aby istotnie zmienić klimat w sprzężeniu zwrotnym (nie wliczając tsunami).

Serio?
 

8 godzin temu, peceed napisał:

Problem zmienia się w kilkadziesiąt razy mniejszy.

Podobno 70+1 > 0+0. No ale to tylko matma i tylko "podobno", no nie?

Edytowane przez ex nihilo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Guoliang Liu z Wydziału Chemii Virginia Polytechnic Institute and State University (Virginia Tech), opracował metodę przetwarzania plastików – od „kartonowych” pojemników na napoje, poprzez pojemniki na żywność i foliowe torebki – na mydło. Jego tajemnica polega na podgrzewaniu długichł łańcuchów polimerowych i ich gwałtownym chłodzeniu. Mamy tutaj więc do czynienia z tzw. upcyclingiem, czyli uzyskiwaniem z przetwarzanego przedmiotu produktu o wysokiej wartości. W tym przypadku są do surfaktanty, które może zamienić w mydło czy detergent. Bardzo często recykling wiąże się z downcyklingiem, gdy poddany mu przedmiot można zamienić na produkt o niższej wartości.
      Zamiana plastiku na mydło może być zaskakująca, ale oba te produkty mają wiele wspólnego na poziomie molekularnym. Struktura chemiczna polietylenu, jednego z najpowszechniej używanych tworzyw sztucznych, ma niezwykle podoba do struktury kwasów tłuszczowych używanych do produkcji mydła. Oba te materiały mają długie łańcuchy węglowe, jednak kwasy tłuszczowe mają na końcu łańcucha dodatkową grupę atomów.
      Guoliang Liu od dłuższego czasu uważał, że dzięki temu podobieństwu powinno się udać zamienić polietylen w kwas tłuszczowy do produkcji mydła. Pytanie brzmiało, jak podzielić długie łańcuchy polimerowe na krótsze, ale nie za krótkie, i zrobić to efektywnie. Jeśli by się to udało, można by z plastikowych odpadów o niskiej wartości uzyskać produkt o wysokiej wartości.
      Inspiracją dla naukowca stało się dymu z palącego się w kominku drewna.
      Drewno kominkowe składa się głównie z polimerów, jak celuloza. Jego spalanie rozrywa polimery na mniejsze łańcuchy, następnie na małe gazowe molekuły, które w końcu utleniają się do tlenku węgla. Jeśli podobnie przerwiemy molekuły polietylenu, ale przerwiemy proces zanim staną się one molekułami gazowymi, powinniśmy otrzymać krótkie łańcuchy podobne do molekuł polimerów, stwierdził. W swoim laboratorium wykorzystał termolizę z gradientem temperatury. Na dole urządzenia do termolizy panuje wystarczająco wysoka temperatura, by poprzerywać łańcuchy polimerowe, a na górze jest ono na tyle schłodzone, że proces przerywania łańcuchów nie zachodzi. Po termolizie naukowcy zebrali sadzę z góry pieca i okazało się, że zawiera ona woski. Potrzebnych było jeszcze kilka etapów obróbki chemicznej, w tym zmydlanie, by otrzymać pierwsze w historii mydło z plastiku.
      Cała procedura została przeanalizowana przez ekspertów od modelowania komputerowego, analiz ekonomicznych i innych dziedzin. Efektem prac jest artykuł opublikowany w Science. Nasze badania pokazują nowy sposób upcyclingu plastiku bez konieczności stosowania nowych katalizatorów czy złożonych procedur. To powinno zachęcić innych do opracowania kolejnych metod zamiany plastikowych odpadów na cenne produkty, mówi główny autor artykułu, Zhen Xu.
      Co więcej, analizy wykazały, że tę samą metodę można wykorzystać podczas pracy z polipropylenem. Wraz z polietylenem stanowi od większość plastiku, z jakim mamy do czynienia w codziennym życiu. Dodatkową zaletą jest fakt, że metodę Liu można wykorzystać bez potrzeby oddzielania polietylenu od polipropylenu. Można je jednocześnie przetwarzać.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy opisali nową jednostkę chorobową u ptaków. Plastikoza jest powodowana przez niewielkie kawałki plastiku, które wywołują stan zapalny w przewodzie pokarmowym. Została opisana u ptaków morskich, ale odkrywcy nie wykluczają, że to tylko wierzchołek góry lodowej. Na zewnątrz ptaki te wyglądają na zdrowe, jednak nie jest z nimi dobrze, mówi doktor Alex Bond z Muzeum Historii Naturalnej w Londynie. Ciągły stan zapalny prowadzi do bliznowacenia i deformacji tkanki, co negatywnie wpływa na rozwój i szanse przeżycia ptaków.
      To pierwsze przeprowadzone w ten sposób badania. Wykazały one, że spożywanie plastiku może poważnie uszkodzić przewód pokarmowy ptaków, dodaje uczony. Chorobę zidentyfikowano dotychczas u jednego gatunku, burzyka bladodziobego. Biorąc jednak pod uwagę stopień zanieczyszczenia środowiska naturalnego plastikiem, nie można wykluczyć, że dotyka ona też innych gatunków.
      Autorzy badań opisanych na łamach Journal of Hazardous Materials przez ponad 10 lat badali ptaki na wyspie Lord Howe. Zauważyli, że przebywające tam burzyki są najbardziej zanieczyszczonymi plastikiem ptakami na planecie. Zjadają plastik unoszący się na powierzchni wody, myląc go z pożywieniem. Naukowcy postanowili bliżej się temu przyjrzeć. W ten sposób odkryli nową jednostkę chorobową powodującą zwłóknienia tkanki i na wzór podobnych chorób – jak azbestoza – nadali jej nazwę plastikozy.
      Choroba ta, wywoływana przez ciągły stan zapalny spowodowany obecnością kawałków plastiku, prowadzi do formowania nadmiernego bliznowacenia i włóknienia tkanki, co zmniejsza jej elastyczność i prowadzi do zmiany struktury. Okazało się, że wśród burzyków na Lord Howe takie zwłóknienie żołądka gruczołowego jest czymś powszechnym. Dlatego też uznano to za nową jednostkę chorobową.
      Bliznowacenie tkanki narusza strukturę fizyczną żołądka gruczołowego. W miarę zwiększania się ekspozycji na plastik, tkanka poddana jest coraz poważniejszemu stanowi zapalnemu, aż do wystąpienia poważnych uszkodzeń. Dobrym przykładem plastikozy jest jej wpływ na gruczoły wydzielające soki trawienne. W miarę, jak ptak połyka kolejne kawałki plastiku, funkcje tych gruczołów ulegają coraz większemu upośledzeniu, aż w końcu dochodzi do całkowitej utraty struktury tkanki, mówi Bond. W wyniku utraty tych gruczołów, ptaki są bardziej podatne na infekcje oraz pasożyty, dochodzi również do zmniejszenie wchłaniania witamin.
      Bliznowacenie powoduje też, że żołądek staje się twardszy i sztywniejszy, co upośledza trawienie. Jest to szczególnie niebezpieczne dla piskląt i młodych ptaków, które mają mniejsze żołądki. Obecność plastiku zauważono w odchodach aż 90% młodych karmionych jeszcze przez rodziców. W ekstremalnych przypadkach prowadzi to do śmierci głodowej ptaka, którego żołądek zostaje całkowicie zapchany plastikiem. Plastikoza może mieć też wpływ na rozwój ptaków. Zauważono bowiem, że długość skrzydeł ptaków oraz waga zwierząt jest skorelowana z ilością plastiku w organizmach.
      Ptaki w sposób naturalny spożywają materię nieorganiczną, na przykład kamyki. Jednak naukowcy nie zauważyli, by prowadziło to do bliznowacenia w układzie pokarmowym. Za to obecnie w żołądku kamyki mogą rozbijać plastik na mniejsze kawałki, przez co jest on jeszcze bardziej niebezpieczny dla ptaków.
      Bond i jego zespół już wcześniej znaleźli mikroplastik w nerkach i śledzionie ptaków, gdzie również wywoływał stany zapalne, włóknienie i utratę struktury tkanki. Nie można wykluczyć, że w podobny sposób plastik wpływa na wiele innych gatunków zwierząt.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Plastikowe słomki są niebezpieczne dla ekosystemów morskich, mogą łatwo ranić zwierzęta, nie są biodegradowalne, są rzadko zbierane i poddawane recyklingowi. Jednak ich alternatywy również sprawiają wiele problemów. Papierowe słomki w kontakcie z płynem łatwo rozmiękają, więc są pokrywane plastikiem. To nie do końca chroni przed rozmiękaniem gdyż plastik nie łączy się dobrze z papierem, powierzchnia takich słomek wzmaga musowanie napojów gazowanych, używany w nich plastik również nie jest biodegradowalny, a jako że słomki są wykonane z połączenia dwóch materiałów, są bardzo trudne w recyklingu.
      Naukowcy z Koreańskiego Instytutu Badawczego Technologii Chemicznych (KRICT) wykorzystali dobrze znany w pełni biodegradowalny poli(bursztynian butylenu) – PBS – do którego dodali nieco nanokryształów celulozy. Powstał materiał do pokrywania papierowych słomek. Jako że zawiera on nanokryształy celulozy, które są głównym składnikiem papieru, powstał w pełni biodegradowalny plastik, który ściśle przylega do papierowych rurek. Pokryte nim rurki nie rozmiękają, ani nie wzmagają musowania. Eksperymenty wykazały, że takie słomki dobrze sprawują się w napojach zimnych i gorących, sprawdzają się zarówno w wodzie, herbacie, napojach gazowanych, mleku i innych płynach.
      Koreańczycy badali też stopień rozmiękania ich produktu w porównaniu ze standardowymi rurkami papierowymi. Gdy standardową papierową rurkę zanurzyli na 1 minutę w wodzie o temperaturze 5 stopni Celsjusza, a następnie obciążyli ją masą 25 gramów, doszło do jej znacznego wygięcia. Nowa rurka niemal się nie wygięła, nawet po obciążeniu masą 50 gramów.
      Sprawdzono też tempo, w jakim nowe rurki ulegają biodegradacji. Badania prowadzono zanurzając próbki na głębokość 1,5–2 metrów w morzu w pobliżu miasta Pohang. Standardowe plastikowe rurki oraz rurki wykonane z kukurydzy nie uległy żadnej biodegradacji po 120 dniach. Konwencjonalne papierowe rurki straciły w tym czasie jedynie 5% wagi. Tymczasem rurki opracowane przez KRICT uległy całkowitemu rozkładowi.
      Oczywiście zastąpienie plastikowych słomek ich w pełni biodegradowalnymi alternatywami nie doprowadzi do natychmiastowej zmiany stanu środowiska. Jednak pozytywne skutki będą kumulowały się w czasie, a jeśli będziemy stopniowo zastępowali plastik jego równie dobrymi, ale bezpiecznymi dla ludzi i środowiska alternatywami, przyszły ekosystem Ziemi będzie miał się znacznie lepiej.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Parlament Nowej Zelandii przyjął ustawę Smokefree Aotearoa 2025 Action Plan, która ma uczynić Nową Zelandię pierwszym krajem wolnym od tytoniu. Tak zwykle definiuje się państwo, w którym tytoń pali nie więcej niż 5% dorosłej populacji. Ustawa wchodzi w życie w styczniu przyszłego roku.
      Projekt ustawy przedstawiono w grudniu 2021 roku. Opisuje ona trzy radykalne kroki, które mają znacząco zmniejszyć liczbę palaczy w Nowej Zelandii. Po pierwsze ustawa zakazuje sprzedaży tytoniu osobom urodzonym w roku 2009 lub później. W ten sposób ma pojawić się ciągle rosnąca grupa osób, które nigdy nie paliły. Po drugie liczba punktów detalicznej sprzedaży tytoniu ma zostać zmniejszona o 95%. Jednak najbardziej radykalnym posunięciem jest, zdaniem ekspertów, wymóg zmniejszenia ilości nikotyny w papierosach poniżej poziomu, w którym pojawia się uzależnienie. To właśnie ten element ustawy ma przynieść prawdziwą zmianę reguł gry walce z tytoniem.
      Wiceminister zdrowia, Ayesha Verrall, która stoi za ustawą, przypomina, że badania naukowe jasno wskazują, iż zmniejszenie ilość nikotyny w tytoniu zmniejsza uzależnienie. Badania wykazały też, że – szczególnie w ubogich okolicach – mniejsza liczba punktów sprzedaży papierosów przekłada się na mniejsza liczbę palących młodych ludzi oraz ułatwia palaczom zerwanie z nałogiem.
      Krytycy nowej ustawy twierdzą, że doprowadzi ona do rozwoju czarnego rynku oraz będzie kryminalizowała palaczy. To jednak zbyt daleko posunięta krytyka, gdyż karom będą podlegali nie palacze, ale punkty sprzedaży i osoby dostarczające papierosy ludziom urodzonym w roku 2009 lub później.
      Nowa Zelandia od lat jest światowym liderem w walce z tytoniem. Już w 1990 roku zakazano tam palenia w pomieszczeniach w miejscu pracy, w 2004 pojawił się zakaz palenia w barach i restauracjach, a w 2019 zakazano palenia w pojazdach przewożących dzieci, rozpoczęto też kampanię uświadamiającą, jak palenie z drugiej ręki wpływa na zwierzęta domowe. Od roku 2010 opodatkowanie papierosów wzrosło o 165%. Z tego też powodu w Auckland paczka Marlboro kosztuje równowartość 21 USD, podczas gdy w Nowym Jorku jest to 14 USD.
      Taka polityka daje wyraźne skutki. Odsetek palących dorosłych w Nowej Zelandii jest jednym z najniższym wśród krajów rozwiniętych i wynosi 10,9%, to dwukrotnie mniej niż w Polsce. Mimo tego palenie tytoniu jest tam jedną z głównych przyczyny chorób i przedwczesnych zgonów. Każdego roku z tego powodu umiera około 5000 osób z liczącej 5,1 miliona populacji.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy z University of Chicago opracowali sposób na wytwarzanie materiału, który można produkować równie łatwo jak plastik, ale który przewodzi elektryczność tak dobrze, jak metale. Na łamach Nature uczeni opisali, w jaki sposób stworzyć dobrze przewodzący materiał, którego molekuły są nieuporządkowane. Jego istnienie przeczy temu, co wiemy o elektryczności.
      Nasze odkrycie pozwala na stworzenie nowej klasy materiałów, które przewodzą elektryczność, są łatwe w kształtowaniu i bardzo odporne na warunki zewnętrzne, mówi jeden z głównych autorów badań, profesor John Anderson. To sugeruje możliwość istnienia nowej grupy materiałów, niezwykle ważnej z technologicznego punktu widzenia, dodaje doktor Jiaze Xie.
      Materiały przewodzące są nam niezbędne w codziennym życiu. To dzięki nim funkcjonują urządzenia napędzane prądem elektrycznym. Najstarszą i największa grupą takich materiałów są metale, jak miedź czy złoto. Około 50 lat temu stworzono przewodniki organiczne, w których materiał wzbogacany jest o dodatkowe atomy. Takie przewodniki są bardziej elastyczne i łatwiej jest je przetwarzać niż metale, jednak są mało stabilne i w niekorzystnych warunkach – przy zbyt wysokiej temperaturze czy wilgotności – mogą tracić swoje właściwości.
      I metale i przewodniki organiczne mają pewną cechę wspólną – są zbudowane z uporządkowanych molekuł. Dzięki temu elektrony mogą z łatwością się w nich przemieszczać. Naukowcy sądzili więc, że warunkiem efektywnego przewodnictwa jest uporządkowana struktura przewodnika.
      Jiaze Xie zaczął jakiś czas temu eksperymentować z wcześniej odkrytymi, jednak w dużej mierze pomijanymi, materiałami. Długie łańcuchy węgla i siarki poprzeplatał atomami niklu. Ku zdumieniu jego i jego kolegów okazało się, że taka nieuporządkowana struktura świetnie przewodzi prąd. Co więcej, okazała się bardzo stabilna. Podgrzewaliśmy nasz materiał, schładzaliśmy, wystawialiśmy na działanie powietrza i wilgoci, nawet zamoczyliśmy w kwasie i nic się nie stało, mówi Xie. Najbardziej jednak zdumiewający był fakt, że struktura materiału była nieuporządkowana. On nie powinien tak dobrze przewodzić prądu. Nie mamy dobrej teorii, która by to wyjaśniała, przyznaje profesor Anderson.
      Andreson i Xie poprosili o pomoc innych naukowców ze swojej uczelni, by wspólnie zrozumieć, dlaczego materiał tak dobrze przewodzi elektryczność. Obecnie naukowcy sądzą, że tworzy on warstwy. I pomimo, że poszczególne warstwy nie są uporządkowane, to tak długo, jak się ze sobą stykają, elektrony mogą pomiędzy nimi swobodnie przepływać.
      Jedną z olbrzymich zalet nowego materiału jest możliwość łatwego formowania. Metale zwykle trzeba stopić, by uzyskać odpowiedni kształt. To proces nie tylko energochłonny, ale i poważnie ograniczający ich zastosowanie, gdyż oznacza, że inne elementu budowanego układu czy urządzenia muszą wytrzymać wysokie temperatury podczas produkcji. Nowy materiał pozbawiony jest tej wady. Można go uzyskiwać w temperaturze pokojowej i używać tam, gdzie występują wysokie temperatury, środowisko kwasowe, zasadowe czy wysoka wilgotność. Dotychczas wszystkie tego typu zjawiska poważnie ograniczały zastosowanie nowoczesnych technologii.
      Badania nad nowym materiałem są finansowane przez Pentagon, Departament Energii oraz Narodową Fundację Nauki.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...