Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

W dużych ogólnoeuropejskich badaniach stwierdzono, że osoby, które dziennie piją co najmniej dwie szklanki napojów słodzonych – niezależnie od tego, czy były one słodzone cukrem czy słodzikami – są narażone na wyższe ryzyko zgonu niż osoby, które piją mniej niż jedną szklankę miesięcznie.

Badania, koordynowane przez Międzynarodową Agencję Badań nad Rakiem (IARC) korzystały z danych ponad 450 000 osób zgromadzonych w ramach European Prospective Investigation into Cancer and Nutrition (EPIC), w ramach których losy uczestników śledzono średnio przez ponad 16 lat. Analiza wykazały, że dzienne spożycie dwóch i więcej szklanek słodzonych napojów wiąże się z wyższym ryzykiem zgonu z jakiejkolwiek przyczyny.

Znaleziono też pozytywną korelację pomiędzy spożywaniem dwóch lub więcej szklanek takich napójw dziennie z ze zgonami spowodowanymi chorobami układu krążenia oraz pozytywną korelację spożywania jednej i więcej szklanki słodzonych napojów gazowanych dziennie ze zgonami z powodu chorób układu pokarmowego.

W badaniach wzięły udział 451 743 osoby z Danii, Francji, Niemiec, Grecji, Włoch, Holandii, Norwegii, Hiszpanii, Szwecji i Wielkiej Brytanii. Wykluczono z nich osoby cierpiące na nowotwory, cukrzycę, choroby układu serca oraz takie, które przeszły udar oraz osoby, które nie były w stanie informować szczegółowo o swojej diecie, a także te, które w ogóle nie piły gazowanych napojów słodzonych.

Średnia wieku badanych wynosiła 50,8 lat. W czasie 16 lat badań zmarły 41 693 osoby. Analiza wykazała, że zmarło 9,3% osób, które piły mniej niż jedną szklankę słodzonych napojów w miesiącu i 11,5% osób, które piły co najmniej 2 szklanki takich napojów dziennie. Po uwzględnieniu takich czynników ryzyka jak BMI, dieta, aktywność fizyczna czy palenie papierosów, oznacza to, że spożywanie co najmniej dwóch szklanek słodzonych napojów dziennie wiąże się z 17-procentowym wzrostem ryzyka zgonu w porównaniu z osobami, które piją mniej niż 1 szklankę miesięcznie. Podobne trendy zaobserwowano bez względu na płeć oraz niezależnie od tego czym był słodzony napój.

Napoje słodzone cukrem zwiększały ryzyko zgonu z powodu chorób przewodu pokarmowego, a słodzone słodzikami – z powodu chorób układu krążenia. Wszystkie napoje były związane z większym ryzykiem zgonu z powodu choroby Parkinsona.
Naukowcy zwracają uwagę, że z badań wynika, iż napoje słodzone sztucznymi słodzikami, wbrew temu co próbują wmówić ich producenci, wcale nie są zdrowsze od napojów słodzonych cukrem. Kwestia ta wymaga jednak dalszych badań.

Niezależnie jednak od wszystkiego jasnym jest, że woda jest znacznie lepsza i zdrowsza od każdego kolorowego słodkiego napoju.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciekawe, czy wiadomo, jaki jest mechanizm szkodzenia napojów słodzonych słodzikami? I czy zależy to od słodzika? Bo może szkodzi coś innego, co jest i w tych z cukrem i w tych ze słodzikami?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, cho_mik napisał:

Ciekawe, czy wiadomo, jaki jest mechanizm szkodzenia napojów słodzonych słodzikami? I czy zależy to od słodzika? Bo może szkodzi coś innego, co jest i w tych z cukrem i w tych ze słodzikami?

To badanie wskazało tylko na pewną korelację - może być tak, że osoby, które lubią "słodkie", robią coś zupełnie niezwiązanego z napojami i to "coś" właśnie wpływa na ryzyko zgonu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niczego nie udowodnili tym eksperymentem, 500k ludzi to jest to jest mikroskala w porównaniu z tym ile i co piją ludzie na świecie. Japończyk, polak niemiec czy brytyjczyk piją bardzo dużo slodzonych napojów gazowych a żyją po 70-80 a nawet 90 lat, a afrykanin czy chinczyk pije wode z rzeki ,a średnia maja 60 lat. Zbyt wiele zmiennych jest w życiu każdego człowieka aby móc określać nawet z dokładnością do 10% co jest przyczyną utraty zdrowia oraz śmierci. W Pełni się zgadzam z tymi panami że te napoje szkodzą co do teg nie ma wątpliwości, ale nie trzeba być naukowcem by to stwierdzić:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
4 godziny temu, nantaniel napisał:

To badanie wskazało tylko na pewną korelację - może być tak, że osoby, które lubią "słodkie", robią coś zupełnie niezwiązanego z napojami i to "coś" właśnie wpływa na ryzyko zgonu.

Przecież jest napisane, że to uzyskane wyniki

W dniu 10.09.2019 o 14:04, KopalniaWiedzy.pl napisał:

Po uwzględnieniu takich czynników ryzyka jak BMI, dieta, aktywność fizyczna czy palenie papierosów,

 

3 godziny temu, Bonsai napisał:

Niczego nie udowodnili tym eksperymentem, 500k ludzi to jest to jest mikroskala w porównaniu z tym ile i co piją ludzie na świecie.

Zamiast zakłamywać rzeczywistość, poczytaj o twierdzeniu (prawie) wielkich liczb. Nawet mała próbka może dobrze przybliżać populację.

  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, Antylogik napisał:

Zamiast zakłamywać rzeczywistość, poczytaj o twierdzeniu (prawie) wielkich liczb. Nawet mała próbka może dobrze przybliżać populację.

Może, ale nie musi. Mieszkańcy Danii, Francji, Niemiec, Grecji, Włoch, Holandii, Norwegii, Hiszpanii, Szwecji i Wielkiej Brytanii to kiepskie przybliżenie miliardów Azjatów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
6 godzin temu, nantaniel napisał:

Może, ale nie musi. Mieszkańcy Danii, Francji, Niemiec, Grecji, Włoch, Holandii, Norwegii, Hiszpanii, Szwecji i Wielkiej Brytanii to kiepskie przybliżenie miliardów Azjatów.

Po raz kolejny nie czytasz ze zrozumieniem. Przecież jest w pierwszym zdaniu napisane:

W dniu 10.09.2019 o 14:04, KopalniaWiedzy.pl napisał:

W dużych ogólnoeuropejskich badań

(tutaj błąd gramatyczny, ale mniejsza o to). Chodzi więc o populację Europejczyków.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
15 godzin temu, Bonsai napisał:

Niczego nie udowodnili tym eksperymentem, 500k ludzi to jest to jest mikroskala w porównaniu z tym ile i co piją ludzie na świecie.

Udowodnili korelację w tej grupie. Czujesz się wyjątkowy, to twój problem.:(

15 godzin temu, Bonsai napisał:

W Pełni się zgadzam z tymi panami że te napoje szkodzą co do teg nie ma wątpliwości, ale nie trzeba być naukowcem by to stwierdzić:)

Taaaak?

A skąd podstawy do braku wątpliwości? Gożdzikowa powiedziała, youtuby pokazały czy z autopsji, bo po wypiciu w głowie się zakręciło (jeden przypadek, to żaden dowód:D)?

PS

Nie spodziewam się normalnej analizy logicznej po osobie, która w innym wątku twierdzi, że homoseksualizm to choroba i można ją leczyć.

 

  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@ 3 grosze musi zawsze swoje trzy grosze wcisnąć:) . co Cie interesuje, że uważam homosiów za chorych:) moje zdanie wielokrotnie zresztą potwierdzone na kolorowych marszach oraz w internecie:) yt, sadistic, kopalnia wiedzy, znz, onety i inne zapełnione chłamem portale na których jest pełno fake newsów też są źródłem informacji, pod warunkiem że czlowiek ma.swój rozum. A co do korelacji ktorą niby.udowodnili to nadal twierdzę, że mieli za.mało danych aby z taką dokładnością.stwierdzić co.jest przyczyną.czego. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
15 godzin temu, Bonsai napisał:

kopalnia wiedzy, znz, onety i inne zapełnione chłamem portale na których jest pełno fake newsów

Skoro na KW jest pełno fake newsów, podaj choć jeden, może być więcej.

15 godzin temu, Bonsai napisał:

A co do korelacji ktorą niby.udowodnili to nadal twierdzę, że mieli za.mało danych aby z taką dokładnością.stwierdzić co.jest przyczyną.czego.

Ignorujesz zarówno fakty empiryczne jak i matematyczne. Badania dotyczyły tylko krajów europejskich, więc próba była reprezentatywna. Różnica umieralności między jedną grupą a drugą wyniosła 2pkt proc., więc na tyle mało, że rzeczywiście może być to niezbyt prawdopodobny przypadek, jednak mógłby się on zdarzyć nawet wtedy gdyby zbadano całą populację. Próba była wystarczająca.

Gdyby Twoja teza była prawdziwa, to oznaczałoby to, że akurat pobrano taką 500k osobową grupę, w której przypadkowo więcej umierało pijących słodzone napoje od niepijących, a w rzeczywistości ta różnica wyniosłaby zero. Z tego musiałoby wynikać, że każde takie losowanie próby dawałoby inny wynik, raz lepiej, raz gorzej, raz grupa niesłodzących wygrywałaby, innym razem przegrywałaby. Gdyby nanieść te wszystkie różnice na wykres, układałyby się one w rozkład normalny ze średnią m = 0 i jakimś odchyleniem standardowym (s). Gdyby liczebność każdej próby zwiększać z 500k do coraz większych wartości, to oczywiście s musiałoby spadać, a dla pełnej populacji dostalibyśmy s = 0, czyli punkt 0 - prawdziwą różnicę. W drugą stronę, jeśli zmniejszamy liczebność próby, to ich rozkład zacznie się rozszerzać wokół m = 0. Próba może mieć najmniej 2 osoby, bo musimy otrzymać różnicę między osobami. Wtedy dostajemy największe s, które jest po prostu równe odchyleniu standardowemu pełnej populacji różnic. Czyli s się zmienia w zależności od liczebności próby. Dla próby 500k osób będziemy mieć oznaczenie s(500), a dla 2-osobowej s(2). 

Wzór na wystarczającą próbę jest następujący: n = t^2*s(2)^2/(dopuszczalny błąd oceny)^2   [Hellwig, Z., Elementy rachunku ...].

gdzie  dopuszczalny błąd oceny to tolerancja na błąd, np. możemy się pomylić o 1%, to wynosi ona 0,01 - i tyle przyjmiemy.

t to zmienna standaryzowana w rozkładzie normalnym lub Studenta.

Jeśli chcemy mieć 95% pewności, że m znajdzie się w przedziale (x +/- 0,01), to t = 1,96 , co wynika z własności rozkładów stat. i wartości ich funkcji.

Dla naszej próby odchylenie od średniej to x = 17%, bo tyle podano, że wynosi wzrost przeżywalności dzięki niesłodzeniu. Nie jest to s(500), bo to pewne średnie odchylenie a x to zmienna - dowolne odchylenie od m = 0. Szukamy s(2) i mamy pewne przesłanki, na podstawie których możemy dokonać szacunków. Maksymalnie mogło przeżyć lub umrzeć 100% osób. Wg artykułu mniej więcej 10% osób zmarło w całej próbie. Zakładamy teraz, że 10% zmarłych także odpowiada całej populacji. Można więc mniemać, że najwyższe możliwe odchylenie od średniej wynosi 100% / 10% = 10 oraz -100% / 10% = -10. W rozkładzie normalnym stanowi to 3-4 odchyleń standardowych (prawo 3 sigm). Czyli s(2) = 10 / 4 = 2,5 lub 10/3 = 3,3. Możemy więc dane podstawić do wzoru na wystarczającą próbę:

n = t^2*s(2)^2/(dopuszczalny błąd oceny)^2 = 1,96^2*2,5^2/0,01^2 = 240 100,

lub ewentualnie

n = 1,96^2*3,3^2/0,01^2 = 418 350.

W badaniu wzięło udział 451 743 osób, zatem w każdym przypadku pobrano wystarczającą próbę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 11.09.2019 o 12:00, cho_mik napisał:

Ciekawe, czy wiadomo, jaki jest mechanizm szkodzenia napojów słodzonych słodzikami?

Jest kilka artykułów na KW w tym temacie. Wystarczy wpisać w wyszukiwarkę. W innych internetach jeszcze więcej tego. A dodatkowo - pomyśl, co się dzieje w ludzkim organizmie, gdy mózg dostanie sygnał "żremy cukier!". A tego cukru jednak ni w ząb. W tym temacie też w internetach znajdziesz + książki, takie papierowe.

W dniu 11.09.2019 o 23:39, nantaniel napisał:

Mieszkańcy Danii, Francji, Niemiec, Grecji, Włoch, Holandii, Norwegii, Hiszpanii, Szwecji i Wielkiej Brytanii to kiepskie przybliżenie miliardów Azjatów.

Pomijając słuszną uwagę @Antylogika dodatkowo zapytam:

A to niby dlaczego?

Czy inna kultura i charakterystyczne azjatyckie rysy oznaczają inny metabolizm? Próbujesz uprawiać tu jakiś kryptorasizm?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Godzinę temu, Jarkus napisał:

Czy inna kultura i charakterystyczne azjatyckie rysy oznaczają inny metabolizm?

Nie muszą, ale mogą - np. sprawa laktozy u Azjatów.

  • Pozytyw (+1) 2

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
18 godzin temu, ex nihilo napisał:

Nie muszą, ale mogą - np. sprawa laktozy u Azjatów.

W punkt. Zagalopowałem się i słusznie oberwałem :) Tak rozszerzyłem temat, że aż dziw, że tylko z jednej strony.

A wracając do meritum: mówimy tu o mechanizmach metabolizmu cukru (czy ogólnie węglowodanów). A kiedy spożycie słodzika również uruchamia te mechanizmy, to - pomimo, że cukru brak - dalej mowa o mechanizmach metabolizmu cukru.

A te są o wiele bardziej fundamentalne, niż kwestia tolerancji laktozy. Fundamentalne nie tylko dla człowieka, ale dla życia w ogóle. Pochodzenie insuliny może sięgać nawet ponad miliarda lat w przeszłość. Analogi insuliny znane są zresztą nie tylko w królestwie zwierząt.

To teraz konia z rzędem temu, kto pokaże różnice w tak fundamentalnej kwestii pomiędzy różnymi grupami etnicznymi naszego młodego gatunku. Gdyby ktoś wpadł choćby jak sensownie ugryźć taki temat, to byłaby z tego gruba komentowana na całym świecie praca naukowa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
16 godzin temu, Jarkus napisał:

A te są o wiele bardziej fundamentalne, niż kwestia tolerancji laktozy. Fundamentalne nie tylko dla człowieka, ale dla życia w ogóle. Pochodzenie insuliny może sięgać nawet ponad miliarda lat w przeszłość. Analogi insuliny znane są zresztą nie tylko w królestwie zwierząt.

 

To teraz konia z rzędem temu, kto pokaże różnice w tak fundamentalnej kwestii pomiędzy różnymi grupami etnicznymi naszego młodego gatunku. Gdyby ktoś wpadł choćby jak sensownie ugryźć taki temat, to byłaby z tego gruba komentowana na całym świecie praca naukowa.

Wszystko fajnie, tylko oni w tym badaniu nie zajmowali się metabolizmem cukrów - zauważyli tylko korelację między spożyciem słodkich napojów (słodzonych cukrem i słodzikami - czyli słodkimi związkami chemicznymi, które cukrami nie są) a ryzykiem zgonu. Korelację, która może być równie dobrze związana z europejskim stylem życia.

Edytowane przez nantaniel

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, nantaniel napisał:

Korelację, która może być równie dobrze związana z europejskim stylem życia.

Raczej nie, bo:

W dniu 10.09.2019 o 12:04, KopalniaWiedzy.pl napisał:

Po uwzględnieniu takich czynników ryzyka jak BMI, dieta, aktywność fizyczna czy palenie papierosów, oznacza to, że spożywanie co najmniej dwóch szklanek słodzonych napojów dziennie wiąże się z 17-procentowym wzrostem ryzyka zgonu w porównaniu z osobami, które piją mniej niż 1 szklankę miesięcznie. Podobne trendy zaobserwowano bez względu na płeć oraz niezależnie od tego czym był słodzony napój.

Oczywiście, masz rację, na tym etapie jest to tylko korelacja, wskazuje na to fakt, iż nie ma znaczenia słodzik czy prawdziwy cukier. IMHO czynnikiem wspólnym może być insulina, która ostatnio ma bardzo złą prasę i generalnie jest prawie tak zła jak jajka z boczkiem 40 lat temu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Te tzw słodziki (analogi smakowe sacharozy), to są różne różności chemicznie niewiele ze sobą mające wspólnego.

To  dygresja w obronie niektórych.;) 

32 minuty temu, Jajcenty napisał:

Oczywiście, masz rację, na tym etapie jest to tylko korelacja, wskazuje na to fakt, iż nie ma znaczenia słodzik czy prawdziwy cukier.

Więc słodzik może nie szkodzi, tylko ...kolorek?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
48 minut temu, Jajcenty napisał:

Oczywiście, masz rację, na tym etapie jest to tylko korelacja

Nieprawda, przecież to jest korelacja jednostronna, która zawsze oznacza związek przyczynowo-skutkowy. Nonsensowne jest twierdzenie, że ludzie mogli konsumować słodkie napoje, bo wiedzieli, że niedługo umrą. Chociażby z tego powodu, że nie wiedzieli, że umrą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, Antylogik napisał:

Nieprawda, przecież to jest korelacja jednostronna, która zawsze oznacza związek przyczynowo-skutkowy. Nonsensowne jest twierdzenie, że ludzie mogli konsumować słodkie napoje, bo wiedzieli, że niedługo umrą. Chociażby z tego powodu, że nie wiedzieli, że umrą.

Ale spożywanie słodkich napojów towarzyszyć może innym, nieuwzględnionym w badaniu czynnikom, które mają bezpośredni wpływ na ryzyko zgonu. Gdyby badanie objęło również populacje innych kontynentów i wykazało, że korelacja ta występuje też poza dostatnią Europą, to możne byłoby bliższe związku przyczynowo-skutkowego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
30 minut temu, 3grosze napisał:

Więc słodzik może nie szkodzi, tylko ...kolorek?

Y.... no nie wiem :) Zakładam, że chodzi o metabolizm, słodzik, cukier, kolorek i zapaszek są inaczej metabolizowane a skutek tak samo opłakany. Równie dobrze możemy dowodzić, że nie chodzi o skład tylko o nadmiar płynu. Za dużo piją i umierają.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
17 minut temu, nantaniel napisał:

Ale spożywanie słodkich napojów towarzyszyć może innym, nieuwzględnionym w badaniu czynnikom, które mają bezpośredni wpływ na ryzyko zgonu

Jest jakieś niewielkie prawdopodobieństwo, że chodzi o coś innego, ale przecież wiadomo, że słodycze są niezdrowe i duża ich konsumpcja prowadzi do wielu chorób, a więc pośrednio do przedwczesnej śmierci. Nie widzę sensu szukać na siłę innych czynników, wynik tych badań tylko potwierdza dotychczas znaną wiedzę o szkodliwości słodyczy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Teraz, Antylogik napisał:

Jest jakieś niewielkie prawdopodobieństwo, że chodzi o coś innego, ale przecież wiadomo, że słodycze są niezdrowe i duża ich konsumpcja prowadzi do wielu chorób, a więc pośrednio do przedwczesnej śmierci. Nie widzę sensu szukać na siłę innych czynników, wynik tych badań tylko potwierdza dotychczas znaną wiedzę o szkodliwości słodyczy.

No jasne. Słodki smak zwiększa ryzyko zgonów, bo jest niezdrowy :E

  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
8 minut temu, Antylogik napisał:

Nie widzę sensu szukać na siłę innych czynników, wynik tych badań tylko potwierdza dotychczas znaną wiedzę o szkodliwości słodyczy.

No nie. Wynik tych badań mówi, że napoje zawierające cukier i napoje zawierające słodziki są podobnie szkodliwe. To że są szkodliwe nie jest jakoś zaskakujące. Zaskakujące jest że są 'podobnie' szkodliwe. Bardzo różne substancje wnoszą podobne ryzyko.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
6 godzin temu, Jajcenty napisał:

Zaskakujące jest że są 'podobnie' szkodliwe. Bardzo różne substancje wnoszą podobne ryzyko.

Zatem logiczne jest, że trzeba szukać wspólnego czynnika który pojawia się podczas spożywania napojów słodzonych zarówno cukrem, jak i różnymi słodzikami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 18.09.2019 o 14:45, Jajcenty napisał:
W dniu 18.09.2019 o 14:11, 3grosze napisał:

Więc słodzik może nie szkodzi, tylko ...kolorek?

Y.... no nie wiem :)

Tego kolorku bym nie lekceważył. W analizie zestawiono pijących "słodzone napoje gazowane" versus niepijących takowych. Ci "niepijący" to raczej nie czystowodopije, tylko jak na Europejczyków przystało pijacy herbatki i kawki. Też słodzonych:( (tym i owym).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Chińsko-amerykański zespół ekspertów, w tym epidemiolog Marc Lipsitch, który jako jeden z pierwszych mówił, że koronawirus SARS-CoV-2 zarazi większość ludzi i zostanie z nami na stałe, przeprowadził nowe obliczenia dotyczące śmiertelności COVID-19 oraz grup, które narażone są na szczególne ryzyko. Okazuje się, że śmiertelność jest niższa niż początkowo podawano, a najmniej narażoną grupą wiekową są osoby przed 30. rokiem życia.
      Naukowcy ze współpracującym z WHO laboratorium z Uniwersytetu w Hongkongu oraz Wydziału Epidemiologii Uniwersytetu Harvarda przeanalizowali osiem publicznych i prywatnych baz danych dotyczących epidemii COVID-19 w Wuhan i przedstawili na tej podstawie znacznie bardziej dokładny obraz epidemiologiczny.
      Wykorzystali naprawdę imponujący zestaw danych, w skład którego weszły: 1. krzywa epidemii potwierdzonych przypadków zachorowań w Wuhan, do których doszło pomiędzy 10 grudnia 2019 a 3 stycznia 2020, a które nie miały bezpośredniego związku z targiem w Wuhan 2. liczbę potwierdzonych przypadków zachorowań, wśród osób, które pomiędzy 25 grudnia 2019 a 19 stycznia 2020 wyleciały z Wuhan do innych miast Chin; 3. liczbę osób, które pomiędzy 29 stycznia a 4 lutego bieżącego roku, przyleciały z Wuhan do swoich krajów, a u których w momencie przylotu wykryto COVID-19 oraz proporcję pasażerów chorych i zdrowych w każdym z lotów; 4. rozkład wiekowy wszystkich potwierdzonych przypadków zachorowań w Wuhan do dnia 11 lutego włącznie; 5. rozkład wiekowy wszystkich potwierdzonych przypadków zgonów z powodu COVID-19 w Chinach do dnia 11 lutego; 6. ogólną liczbę przypadków zgonów w Wuhan z powodu COVID-19 do dnia 25 lutego; 7. czas, jaki upłynął pomiędzy wystąpieniem objawów i zgonem lub przyjęciem do szpitala a zgonem dla 41 przypadków zgonów w Wuhan; 8. czas jaki upłynął pomiędzy wystąpieniem objawów u obu osób w parach zarażający-zarażany dla 43 par.
      Autorzy badań przyjęli bazowe założenie, że w ogólnej populacji prawdopodobieństwo wystąpienia objawów choroby po zarażeniu wynosi 50%.
      W takim wypadku ryzyko zgonu dla osób z objawami wynosi 0,3% w grupie wiekowej poniżej 30. roku życia, 0,5% w grupie 30–59 lat oraz 2,6% dla osób powyżej 59. roku życia. Śmiertelność COVID-19 dla wszystkich grup wiekowych wynosi 1,4%. Jednocześnie stwierdzono, że prawdopodobieństwo pojawienia się objawów jest w grupie wiekowej 0–30 lat 6-krotnie niższe, a w grupie wiekowej >59 lat 2-krotnie wyższe, niż w grupie 30–59 lat.
      Naukowcy wyliczyli też, że – przy wspomnianym prawdopodobieństwie wystąpienia objawów choroby – jeden chory zaraża średnio 1,94 osoby (R0, podstawowa liczba odtwarzania). Mediana różnicy czasu wystąpienia objawów w parze zakażający-zakażany wynosi 7 dni, a mediana czasu od wystąpienia objawów do zgonu to 20 dni.
      Liczba dziennych przypadków zakażeń, przed wprowadzeniem w Wuhan kwarantanny, zwiększała się dwukrotnie co 5,2 dnia, a wprowadzone przez władze działania zapobiegawcze, takie jak kwarantanna, zmniejszyły wskaźnik R0 o 48%. Nie spadł on zatem poniżej 1, czyli progu, po przekroczeniu którego epidemia powinna wygasać. Zdaniem naukowców w Wuhan pomiędzy 10 grudnia 2019 a 3 stycznia 2020 laboratoryjnie potwierdzono zaledwie 1,8% zachorowań na COVID-19 u osób wykazujących objawy.
      W artykule, opublikowanym na łamach Nature, czytamy: biorąc pod uwagę fakt, że w naszym modelu korzystaliśmy z danych z Wuhan, nasze oceny ryzyka nie mogą być przekładane wprost na regiony poza epicentrum epidemii, szczególnie dla jej kolejnych faz. Doświadczenie zdobyte podczas zarządzania początkowymi przypadkami zachorowań, dostępność nowych, potencjalnie lepszych, metod leczenia, będą prawdopodobnie prowadziły do mniejszej liczby zgonów. Środki zaradcze szeroko zastosowane w Chinach pozwoliły na ograniczenie rozmiarów epidemii poza Wuhan, dzięki czemu inne systemy opieki zdrowotnej nie zostały przeciążone, co z również prawdopodobnie pozwoli na zmniejszenie rozmiarów epidemii. Widzimy to chociażby po tym, że stosunek przypadków zgonów do zdiagnozowanych zachorowań jest we wszystkich innych chińskich miastach niższy niż w Wuhan.
      Warto zauważyć, że artykuł przekazano do publikacji 13 lutego, został on pozytywnie zaopiniowany 9 marca i opublikowano go dzisiaj, 19 marca. Pierwsze przypadki COVID-19 pojawiły się w Europie, we Francji, 25 stycznia. W dniu oddawania artykułu do publikacji w Europie było zaledwie 45 przypadków zachorowań. Dwa dni później zanotowano pierwszy zgon na terenie Europy (we Francji).

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Chińscy naukowcy przeprowadzili retrospektywne badanie kohortowe, obejmujące wszystkich dorosłych pacjentów (191) z laboratoryjnie potwierdzonym COVID-19 z Jinyintan Hospital i Wuhan Pulmonary Hospital, którzy zostali wypisani ze szpitala albo zmarli do 31 stycznia br. Analiza dotyczyła 171 osób z kompletem danych dla uwzględnionych zmiennych. Okazało się, że starszy wiek, wyższy wynik w skali SOFA (skali niewydolności narządów związanej z sepsą) i poziom d-dimerów powyżej 1 µg/L przy przyjęciu wiązały się z podwyższonym ryzykiem zgonu.
      Autorzy artykułu z The Lancet twierdzą, że ich spostrzeżenia mogą pomóc lekarzom na wczesnym etapie zidentyfikować pacjentów z gorszymi prognozami. Naukowcy podkreślają, że ograniczeniem ich badania może być wielkość próby.
      Chińczycy wyliczają, że spośród 191 pacjentów (135 z Jinyintan Hospital i 56 z Wuhan Pulmonary Hospital) 137 wypisano, a 54 zmarło w szpitalu. U 91 (48%) pacjentów stwierdzono chorobę współistniejącą. Najczęściej było to nadciśnienie (58 osób, 30%). Na drugim miejscu znalazła się cukrzyca (36 osób, 19%), a na trzecim choroba niedokrwienna serca (15 osób, 8%).
      Mediana (wartość środkowa) wydzielania wirusa u osób, które przeżyły, wynosiła 20 dni. Najkrótszy zaobserwowany okres wydzielania wirusa w tej grupie wynosił 8 dni, najdłuższy - 37 dni. Pacjenci, którzy zmarli, wydzielali SARS-CoV-2 aż do śmierci.
      Zespół podkreśla, że na długość okresu wydzielania wirusa wpływa ciężkość choroby. Tutaj wszyscy byli zaś hospitalizowani, a u 2/3 COVID-19 można było uznać za ciężką lub krytyczną.
      Przedłużony czas wydzielania wirusa to ważny wskaźnik dla podjęcia decyzji o izolacji czy włączeniu leczenia przeciwwirusowego u pacjentów z potwierdzonym COVID-19. Trzeba jednak podkreślić, że wydzielanie wirusa nie powinno być mylone z innymi zaleceniami dotyczącymi izolacji osób, które mogły zarazić się koronawirusem, ale nie wykazują jeszcze objawów. Taka samodzielna izolacja powinna wynikać z określonego czasu inkubacji wirusa, mówi profesor Bin Cao.
      Uczony dodaje, że jego zdaniem zdiagnozowanego pacjenta można wypisać ze szpitala dopiero po uzyskaniu negatywnego wyniki testu na obecność SARS-CoV-2. Uważa on, że przypadki COVID-19 należy traktować jak ciężki przypadki grypy. W grypie o ciężkim przebiegu opóźnienie terapii antywirusowej powoduje, że pacjent dłużej wydziela wirusa i jest bardziej narażony na śmierć. Mimo tego, że nie zauważyliśmy, by terapia antywirusowa skracała okres wydzielania wirusa u pacjentów z COVID-19, uważamy, że należy ją włączyć do leczenia, dodaje naukowiec.
      Chińcycy przypominają też, że do śmierci pacjentów zainfekowanych SARS-CoV-2 przyczyniają się starszy wiek, objawy sepsy w momencie przyjęcia do szpitala, współistniejące choroby oraz przedłużone stosowanie nieinwazyjnych metod wentylowania organizmu. Gorsze prognozy dla osób starszych mogą być, przynajmniej częściowo, związane ze słabszym układem odpornościowym i zwiększonym stanem zapalnym, który może wspomagać namnażanie się wirusa. W grę wchodzi także przedłużony stan zapalny, który może powodować uszkodzenie serca, mózgu i innych organów, dodaje współautor badań doktor Zhibo Liu ze szpitala Jinyintan.
      To również pierwsze badania, w których tak dokładnie opisano przebieg choroby. Mediana trwania gorączki wynosiła około 12 i była podobno zarówno u osób, które zostały wyleczone, jak i u tych, które zmarły. U chorych utrzymuje się też długotrwały kaszel. Aż 45% wyleczonych kaszle jeszcze w momencie wypisywania ze szpitala. Z kolei krótki oddech utrzymuje się przez 13 dni u osób wyleczonych, ale trwa aż do zgonu u tych, których nie udało się wyleczyć.
      Autorzy badań szczegółowo opisali też przebieg choroby z uwzględnieniem sepsy, zespołu ostrej niewydolności oddechowej, ostrego uszkodzenia serca czy nerek oraz innych czynników wpływających na stan i rokowania pacjenta. Wszystkie te dane można znaleźć w udostępnionym artykule pod tytułem: Clinical course and risk factors for mortality of adult inpatients with COVID-19 in Wuhan, China: a retrospective cohort study.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Pomiary 14 metabolitów we krwi z dużym prawdopodobieństwem pozwalają przewidzieć ryzyko zgonu w ciągu najbliższych 5–10 lat. Wyniki tego typu badań ukazały się właśnie w Nature Communications.
      Grupa badaczy pracująca pod kierunkiem naukowców z holandii przeanalizowała dane dotyczące 44 168 osób biorąc pod uwagę informacje o 226 substancjach w ich krwi. W okresie 17 lat zmarło 5512 z tych osób. Na tej podstawie zidentyfikowano 14 substancji, które wzięto pod uwagę w kolejnym teście. Tym razem badacze przyjrzeli się 7603 mieszkańcom Finlandii, na których dane zbierano od 1997 roku.
      Analizując poziom wspomnianych 14 substancji określono dla każdej z tych osób prawdopodobieństwo zgonu w ciągu kolejnych 5–10 lat. W czasie badań zmarło 1213 osób i okazało się, że wspomniany test potrafił z 83-procentową skutecznością przewidzieć ryzyko zgonu zarówno dla okresu 5- jak i 10-letniego. Jednak dokładność testu spadała do 72% w przypadku osób powyżej 60. roku życia.
      Niektóre z branych pod uwagę substancji – jak cukier czy wielonienasycone kwasy tłuszczowe – są od dawna wiązane z problemami zdrowotnymi i ryzykiem zgonu. Inne jednak, jak kwas acetylooctowy, nie jest jednoznacznie postrzegany jako szkodliwy.
      Połączenie tych wszystkich biomarkerów znacząco poprawia możliwość przewidywania ryzyka zgonu w okresie 5- i 10-letnim dla każdej grupy wiekowej. Uzyskane przez nas wyniki wskazują, że profil biomarkerów metabolicznych może być wykorzystywany w codziennej praktyce lekarskiej, o ile jego skuteczność zostanie potwierdzona w dalszych badaniach klinicznych, stwierdzili autorzy badań.
      Lepsze opisanie ryzyka zgonu może z jednej strony dać lekarzom możliwość podjęcia lepszych decyzji dotyczących leczenia, z drugiej zaś, może bardziej motywować pacjentów do zmiany szkodliwego trybu życia na bardziej zdrowy.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W przypadku starszych kobiet, by zmniejszyć śmiertelność, nie trzeba dziennie robić aż 10 tys. kroków.
      Dziesięć tysięcy kroków to wartość powtarzana niemal jak mantra. Wiele urządzeń ma już preprogramowany dzienny cel tej wielkości. Naukowcy z Brigham and Women's Hospital (BWH) podkreślają jednak, że choć wiadomo, że aktywność fizyczna jest dobra dla zdrowia i długości życia, tak naprawdę mało badań oceniało, jaka liczba kroków dziennie wiąże się z dobrym zdrowiem, szczególnie w perspektywie długoterminowej.
      By uzupełnić tę lukę w wiedzy, zespół z BWH analizował dane starszych kobiet (uczestniczek Women's Health Study), które przez jakiś czas posługiwały się krokomierzami. Okazało się, że już robienie 4400 kroków dziennie wiąże się ze znacząco niższym ryzykiem zgonu (porównań dokonywano do 2700 kroków dziennie).
      Dalej ryzyko śmierci spadało ze wzrostem liczby kroków, by w końcu ustabilizować się przy ok. 7500 k./dziennie.
      Wykonywanie 10.000 kroków dziennie może dla niektórych być przerażającą/zniechęcającą perspektywą. My stwierdziliśmy jednak, że nawet umiarkowany wzrost liczby kroków znacząco obniża śmiertelność starszych kobiet - podkreśla epidemiolog I-Min Lee. Nasze studium precyzuje, jaka liczba kroków wiąże się ze zmniejszoną śmiertelnością i kładzie nacisk na komunikat: chodź więcej, nawet niewielki wzrost jest pomocny.
      Autorzy publikacji z JAMA Internal Medicine dodają, że nie wiadomo, skąd właściwie wzięła się wartość 10 tys. kroków. Może jednak, nomen omen, chodzić o sprzedawany od 1965 r. krokomierz Manpo-kei; po japońsku Manpo-kei oznacza bowiem "miernik 10 tys. kroków".
      Zespół Lee analizował dane 16.741 kobiet, które zgodnie z zaleceniem przez 7 kolejnych dni w okresie czuwania nosiły akcelerometr ActiGraph GT3X+. Przeciętny wiek wynosił 72 lata. Ich losy śledzono średnio przez ponad 4 lata. W tym czasie 504 ochotniczki zmarły.
      Ustalono, że w grupie dolnych 25% liczby pokonywanych kroków (średnio 2700 kroków dziennie) ryzyko zgonu było najwyższe; zmarło 275 kobiet. U pań, które chodziły umiarkowanie więcej (średnio 4400 kroków dziennie), ryzyko śmierci było o 41% niższe.
      Później ryzyko spadało z liczbą wykonywanych kroków aż do pułapu 7500 kroków. Wtedy ryzyko się stabilizowało (osiągało plateau).
      Akademicy stwierdzili, że wśród kobiet, które dziennie wykonywały tę samą liczbę kroków, intensywność ruchu - prędkość chodu - nie modyfikowała ryzyka śmierci.
      Badanie miało naturę obserwacyjną, na razie nie można więc mówić o związku przyczynowo-skutkowym. Naukowcy poczynili jednak różne kroki, by rzucić nieco światła na tę kwestię; wykluczyli ze studium panie z chorobami serca, nowotworami czy cukrzycą, a także kobiety oceniające swój stan zdrowia jako inny niż wyśmienity bądź dobry.
      Ponieważ studium dotyczyło wyłącznie starszych i przede wszystkim białych kobiet, kolejne badania muszą objąć także młodszą i bardziej zróżnicowaną populację. Wtedy okaże się, czy uzyskane wyniki może rozszerzyć na inne grupy, szczególnie te, które średnio pokonują większą liczbę kroków. Warto też ocenić inne niż śmiertelność skutki pokonywania pewnej liczby kroków, w tym jakość i długość życia czy ryzyko specyficznych chorób.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Eksperymenty przeprowadzone przez naukowców z University of Nottingham wskazują, że algorytmy, które nauczą się przewidywania ryzyka przedwczesnego zgonu mogą w przyszłości być ważnym narzędziem medycyny prewencyjnej.
      Lekarze i naukowcy opracowali algorytm oparty na technologii maszynowego uczenia się, którego zadaniem było przewidywanie ryzyka przedwczesnego zgonu u chronicznie chorych osób w średnim wieku. Okazało się, że sztuczna inteligencja nie tylko była bardzo dokładna, ale potrafiła z większą precyzją niż ludzie określić ryzyko
      Algorytm uczył się na bazie danych obejmujących ponad 500 000 osób w wieku 40–69 lat o których informacje zebrano w latach 2006–2010, a ich losy śledzono do roku 2015.
      Medycyna prewencyjna odgrywa coraz większą rolę w walce z poważnymi chorobami. Od lat pracujemy nad usprawnieniem tej dziedziny opieki zdrowotnej oraz nad ulepszeniem komputerowej oceny ryzyka w dużych populacjach. Większość tego typu prac skupia się na konkretnej chorobie. Ocena ryzyka zgonu z powodu wielu różnych czynników to bardzo złożone zadanie, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę uwarunkowania środowiskowe i osobnicze, mówi główny autor badań, profesor Stephen Weng.
      Dokonaliśmy poważnego postępu na tym polu opracowując unikatowe całościowe podejście do oceny ryzyka zgonu za pomocą technik maszynowego uczenia się. Używamy komputerów do stworzenia nowego modelu ryzyka uwzględniającego szeroką gamę czynników demograficznych, biologicznych, klinicznych czy stylu życia indywidualnych osób, w tym ich zwyczajów żywieniowych, dodaje uczony. Weng mówi, że gdy odpowiedzi podawane przez algorytm porównano z danymi dotyczącymi zgonów, przyjęć do szpitali, zachorowań na nowotwory i innymi danymi epidemiologicznymi, okazało się, że algorytmy były znacząco dokładniejsze niż opracowane przez ludzi metody oceny ryzyka.
      Algorytm korzystał z metody statystycznej lasów losowych (random forest) oraz głębokiego uczenia się. Obecnie używane metody wykorzystują model regresji Cox'a oraz wielowariantowy model Cox'a, który jest doskonalszy, ale przeszacowuje ryzyko zgonu.
      Najnowsze prace zespołu z Nottingham bazują na pracach wcześniejszych, podczas których ten sam zespół naukowy wykazał, że cztery różne algorytmy sztucznej inteligencji, bazujące na regresji logistycznej, gradient boosting, lasach losowych oraz sieciach neuronowych lepiej niż obecne metody używane w kardiologii pozwalają przewidzieć ryzyko chorób układu krążenia.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...