Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

W Polsce pojawiła się roślina, która wymarła przed 60 laty

Rekomendowane odpowiedzi

W jeziorze Jeleń w województwie pomorskim znaleziono krytycznie zagrożony gatunek makroglonu, który od 60 lat nie występował w Polsce. Naukowcy z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu informują o odkryciu krynicznika połyskującego (ramienicy).

Glon ten wyginął w Polsce w latach 60. Ostatnio odnotowano go w jednym miejscu dorzecza Wisły i w jednym jeziorze na południowym-zachodzie Polski.

Makroglony, których w Polsce jest ponad 30 gatunków, żyją na dnie zbiorników wodnych. Dotychczas sądzono, że krynicznik połyskujący wymarł na terenie naszego kraju. Jest to gatunek skrajnie zagrożony także w skali Europy. Występuje w pojedynczych miejscach w Niemczech, na Słowacji czy w Skandynawii. Tymczasem, jak się właśnie okazało, krynicznik połyskujący pojawił się w jeziorze Jeleń w Bytowie, gdzie dotychczas nie występował. To dla naukowców spore zaskoczenie.

Może je tłumaczyć fakt, że nauka niewiele wie o kryniczniku. Dotychczas sądzono, że to gatunek, który lubi miękką wodę, wymaga dużo światła i występuje na głębokości nie większej niż 4 metry oraz zyje w niewielkich kępach. Tymczasem w jeziorze Jeleń ten glon mieszka nawet na głębokości 6 metrów i tworzy tam bujne kobierce.

Jeszcze bardziej zaskakujący jest fakt, że jezioro Jeleń jest w gorszym stanie niż pod koniec XX wieku. Proces eutrofizacji przyspieszył, jest ono bardziej zanieczyszczone nawozami, zmniejszyła się przejrzystość jego wód i natlenienie. Tymczasem, jak się okazuje, to prawdopodobnie optymalne warunki dla rozwoju rzadkiego glonu. Krynicznik połyskliwy nie tylko świetnie sobie radzi, ale wyparł konkurencję i w 80% zdominował dno jeziora. Naukowcy nie wiedzą, dlaczego taj się stało. Ramienice, do których krynicznik należy, są bowiem bardzo wrażliwe na zanieczyszczenia. To zaś rodzi kolejne pytanie: jak długo w jeziorze będą panowały odpowiednie warunki dla krynicznika.

Naukowcy nie potrafią też powiedzieć, czy pojawienie się krynicznika połyskliwego to dobry znak dla jeziora Jeleń. Wiadomo, że ramienice oczyszczają wodę, wyłapują nadmiar szkodliwych substancji i transportują je do osadów jeziora. Obecność krynicznika połyskliwego może więc zwiększać odporność jeziora na zanieczyszczenia. Z drugiej jednak strony nie zawsze jest tak, że bioróżnorodność i pojawianie się nowych gatunków świadczą o stabilności ekosystemu. Dlatego też naukowcy są wstrzemięźliwi.
Z pewnością jednak pojawienie się unikatowego gatunku w jeziorze Jeleń to znak, że warto ten akwen objąć większą ochroną i o niego dbać. Zmiana szaty roślinnej to sygnał, że zmienia się skład wody, a skądinąd wiemy, że od ponad 20 lat jakość wody w tym jeziorze się pogarsza.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Intel ogłosił, że wybuduje w Polsce supernowoczesny zakład integracji i testowania półprzewodników. Stanie on w Miękini pod Wrocławiem, a koncern ma zamiar zainwestować w jego stworzenie do 4,6 miliarda dolarów. Inwestycja w Polsce to część obecnych i przyszłych planów Intela dotyczących Europy. Firma ma już fabrykę półprzewodników w Leixlip w Irlandii i planuje budowę drugiej w Magdeburgu w Niemczech. W sumie Intel chce zainwestować 33 miliardy euro w fabrykę w Niemczech, zakład badawczo-rozwojowo-projektowy we Francji oraz podobne przedsięwzięcia we Włoszech, Hiszpanii i Polsce.
      Zakład w Polsce ma rozpocząć pracę w 2027 roku. Zatrudnienie znajdzie w nim około 2000 osób, jednak inwestycja pomyślana została tak, by w razie potrzeby można było ją rozbudować. Koncern już przystąpił do realizacji fazy projektowania i planowania budowy, na jej rozpoczęcie będzie musiała wyrazić zgodę Unia Europejska.
      Intel już działa w Polsce i kraj ten jest dobrze przygotowany do współpracy z naszymi fabrykami w Irlandii i Niemczech. To jednocześnie kraj bardzo konkurencyjny pod względem kosztów, w którym istnieje solidna baza utalentowanych pracowników, stwierdził dyrektor wykonawczy Intela, Pat Gelsinger. Przedstawiciele koncernu stwierdzili, że Polskę wybrali między innymi ze względu na istniejącą infrastrukturę, odpowiednio przygotowaną siłę roboczą oraz świetne warunki do prowadzenia biznesu.
      Zakład w Miękini będzie ściśle współpracował z fabryką w Irlandii i planowaną fabryką w Niemczech. Będą do niego trafiały plastry krzemowe z naniesionymi elementami elektronicznymi układów scalonych. W polskim zakładzie będą one cięte na pojedyncze układy scalone, składane w gotowe chipy oraz testowane pod kątem wydajności i jakości. Stąd też będą trafiały do odbiorców. Przedsiębiorstwo będzie też w stanie pracować z indywidualnymi chipami otrzymanymi od zleceniodawcy i składać je w końcowy produkt. Będzie mogło pracować z plastrami i chipami Intela, Intel Foundry Services i innych fabryk.
      Intel nie ujawnił, jaką kwotę wsparcia z publicznych pieniędzy otrzyma od polskiego rządu. Wiemy na przykład, że koncern wciąż prowadzi negocjacje z rządem w Berlinie w sprawie dotacji do budowy fabryki w Magdeburgu. Ma być ona warta 17 miliardów euro, a Intel początkowo negocjował kwotę 6,8 miliarda euro wsparcia, ostatnio zaś niemieckie media doniosły, że firma jest bliska podpisania z Berlinem porozumienia o 9,9 miliardach euro dofinansowania. Pat Gelsinger przyznał, że Polska miała nieco więcej chęci na inwestycję Intela niż inne kraje.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Nieodpowiednia dieta była przyczyną 14,1 milionów zachorowań na cukrzycę typu 2. w 2018 roku, informują naukowcy z Tufts University. Na podstawie stworzonego przez siebie modelu dotyczącego zwyczajów dietetycznych mieszkańców 184 krajów, uczeni uznali, że złe odżywianie się odpowiada za 70% nowych przypadków cukrzycy typu 2. Badania, w których uwzględniono dane z lat 1990–2018 zostały opublikowane na łamach Nature Medicine. Autorom badań udało się określić te zwyczaje żywieniowe, które w największym stopniu przyczyniają się do rozwoju cukrzycy.
      Uwzględnili w swoich badaniach 11 czynników powiązanych z dietą i stwierdzili, że 3 z nich odgrywają nieproporcjonalnie dużą rolę w rozwoju cukrzycy. Są nimi niedostateczne spożycie pełnego ziarna, zbyt duże spożycie oczyszczonego ryżu i pszenicy oraz zbyt duże spożycie przetworzonego mięsa. Mniejszy wpływ na rozwój choroby miało spożywanie zbyt dużych ilości soków owocowych, zbyt małych ilości warzyw zawierających niewiele skrobi oraz orzechów i nasion.
      Nasze badania sugerują, że zła jakość węglowodanów w diecie to główna przyczyna rozwoju cukrzycy typu 2., mówi profesor Dariush Mozaffarian, jeden z głównych autorów badań.
      Naukowcy zauważyli, że we wszystkich 184 badanych krajach doszło w latach 1990–2018 do wzrostu zachorowań na cukrzycę typu 2. Ma to niekorzystny wpływ na całe społeczeństwo, od osób chorych, poprzez ich rodziny, po systemy opieki zdrowotnej.
      Analiza wykazała też, że zła dieta jest częściej przyczyną zachorowań na cukrzycę wśród mężczyzn niż kobiet, wśród osób młodszych niż starszych i wśród mieszkańców miast niż wsi. Największy wzrost zachorowań notuje się w Europie Środkowej i Wschodniej oraz Azji Centralnej. Niechlubne rekordy dzierżą tutaj Polska i Rosja, gdzie dieta pełna jest czerwonego mięsa, mięsa przetworzonego oraz ziemniaków. To właśnie w tych krajach zanotowano największy odsetek przypadków cukrzycy typu 2. powiązanych z nieprawidłową dietą. Drugim obszarem częstych zachorowań jest Ameryka Łacińska i Karaiby, szczególnie Kolumbia i Meksyk. Tam za zachorowania odpowiadają głównie słodzone napoje, przetworzone mięso oraz niskie spożycie pełnych ziaren.
      Regionami, w których dieta ma mały wpływ na cukrzycę typu 2. są kraje Azji Południowej i Afryki Subsaharyjskiej, a z 30 najbardziej zaludnionych krajów świata najmniej przypadków cukrzycy powiązanej z dietą występuje w Indiach, Nigerii i Etiopii.
      Z innych ostatnio publikowanych analiz podobnego typu dowiadujemy się, że zła dieta odpowiada za 40% przypadków cukrzycy typu 2. Autorzy nowych badań mówią, że różnica wynika z faktu, iż w swojej analizie jako pierwsi uwzględnili rafinowane ziarna, a ponadto wykorzystali nowsze dane pochodzące m.in. z badań zwyczajów dietetycznych poszczególnych osób, a nie tylko z danych na temat produkcji rolnej w różnych krajach.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Po pracy Łukasz Wilk z Instytutu Botaniki im. W. Szafera PAN w Krakowie zajmuje się tropieniem drzew zasługujących na miano leśnych olbrzymów. Cechują się one rekordowymi rozmiarami, ewentualnie interesującym pokrojem. W ostatnim dniu zeszłego roku z bratem Przemysławem natrafił na wyjątkowy egzemplarz buka zwyczajnego. Najpierw przeprowadzono wstępne pomiary, a po 2 tygodniach w lepszych warunkach ustalono, że wysokość drzewa wynosi aż 48,6 m.
      Tym samym buk z Dąbrówki Szczepanowskiej okazał się najwyższym znanym drzewem liściastym w Polsce, ustępującym w obrębie gatunku wysokością jedynie trzem z pomierzonych okazów na świecie! - podkreślono w komunikacie IB PAN. Szacowany wiek drzewa wynosi 150-180 lat.
      Okazały buk rośnie na terenie Nadleśnictwa Gromnik. Bracia Łukasz i Przemysław Wilkowie natrafili na niego, gdy już zmierzchało. Zgodnie z ostrożnymi szacunkami, drzewo mierzyło 48 m. W połowie stycznia w wyprawie towarzyszył im inicjator Rejestru Polskich Drzew Pomnikowych (RPDP) Piotr Gach. Było jaśniej, warunki pogodowe również okazały się bardziej sprzyjające. Przeprowadzono pomiary obwodu pnia i wysokości. Potwierdziły one, że udało się wytropić nowego rekordzistę.
      Łukasz Wilk ujawnił PAP-owi, że wcześniej rekord wysokości dla drzew liściastych również należał do buka. Znalazł go z bratem na obrzeżach rezerwatu Wielki Las koło Rzeszowa. Zdetronizowany rekordzista mierzył 47,7 m.
      Uczony przyznaje, że od jakiegoś czasu interesowały go regiony Dąbrówki Szczepanowskiej. W mapach drzewostanów, takich jak Bank Danych o Lasach czy Mapa Drzew, zauważył tam skupiska wysokich drzew w pozostałościach starodrzewów. Wspólnie z bratem Przemysławem, który dzieli ze mną pasję do drzew, zmierzyliśmy tam wiele okazałych buków, mimo że po niektórych drzewach pozostały tylko pniaki (są to partie drzewostanów, gdzie prowadzi się normalną gospodarkę leśną). Na szczęście zdążyliśmy dotrzeć w odpowiednim momencie do odnawianego fragmentu starodrzewu z nowym rekordzistą - powiedział serwisowi PAP Nauka w Polsce.
      Osoby szukające rekordowo wysokich okazów albo korzystają z tego typu danych, albo też szukają olbrzymów, bazując na własnym doświadczeniu, wiedzy, warunkach terenowych. Wysokie drzewa występują częściej w górach, dolinach rzek i potoków, miejscach, gdzie mają dostęp do wody, są chronione przed wiatrem i gdzie muszą konkurować o światło, co stymuluje je do szybszego wzrostu.
      Łukasz Wilk ma na swoim koncie spore osiągnięcia jako „łowca drzew”. To on zidentyfikował drugie najwyższe w Polsce drzewo (to daglezja zielona o wys. 58,3 m), sześć z dziesięciu najwyższych polskich drzew, znalazł najwyższy w Polsce i jeden z ośmiu najwyższych na świecie modrzewi europejskich (50,5 m), sześć najwyższych w naszym kraju buków, najwyższy w Polsce i na świecie dąb szypułkowy (43,5 m) oraz wiele innych.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Słoń, żyrafa czy płetwal błękitny to przykłady gigantów w przyrodzie w skali makro. Jednak i skala mikro ma swoich olbrzymów, jednym z nich jest glon Valonia ventricosa. A gigant to nie byle jaki. To najprawdopodobniej największy organizm jednokomórkowy na Ziemi. I jest naprawdę olbrzymi. W środku takiego glonu pomieściłoby się nawet 335 milionów ludzkich czerwonych krwinek. Zatem stosunek jego wielkości do wielkości czerwonej krwinki jest aż 260 razy większy, niż stosunek wielkości Słońca do wielkości Ziemi. W Słońcu zmieści się „zaledwie” 1,3 miliona planet wielkości Ziemi.
      Oczywiście znamy komórki większe niż Valonia ventricosa, jednak żadna z nich nie jest samodzielnym organizmem, zdolnym do samodzielnego życia. Ten niezwykły glon występuje w strefach pływowych oceanicznych wód tropikalnych i subtropikalnych. Spotkać go wiec można przede wszystkim u wybrzeży Ameryki Południowej, na Karaibach, wybrzeżach USA i Meksyku oraz w Oceanii i od północnych wybrzeży Australii po wybrzeża Azji Południowo-Wschodniej i Japonię.
      Często można go zobaczyć na piaskach, skałach czy rafach koralowych. Uwagę nurków zwraca jego niezwykły wygląd. Valonia ventricosa ma kulisty kształt o średnicy dochodzącej do 4 centymetrów, a wyróżnia go lśniąca, srebrzysta powierzchnia. To ściana komórkowa zbudowana, jak u innych roślin, z celulozy. Jednak w przypadku V. ventricosa kryształy celulozy mają unikatowy kształt, co nadaje aldze srebrzystego blasku. Z tego też powodu roślina zwana jest... „gałką oczną marynarza”. Gama kolorystyczna glonu rozciąga się od barwy zielononiebieskiej, przez zieloną po niemal czarną. Taki wygląd przyciąga ciekawskich, którzy zastanawiają się często, czy nie trafili na jakiś niezwykły przedmiot. Jednak po dotknięciu przez zaintrygowanego nurka, glon natychmiast się zapada i wygląda jak balon, z którego częściowo uszło powietrze. W jego wnętrzu znajdziemy centralną wakuolę (wodniczkę), wokół której rozmieszczone są jądra komórkowe.
      Olbrzymie rozmiary i spowodowały, że Valonia ventricosa od ponad 100 lat jest intensywnie badana przez biologów i elektrofizjologów, którzy chcą dzięki niej zrozumieć, w jaki sposób w komórkach zachodzi transport jonów, jak krystalizuje się celuloza czy tworzy błona komórkowa. Na temat tego olbrzyma opublikowano ponad 2000 prac naukowych, a mimo to, wciąż nie wiemy, jaką rolę w ekosystemie on odgrywa. Nie znamy żadnego zwierzęcia, które by się nim żywiło, nie wiemy, czy Valonia ventricosa w jakiś sposób wpływa na otoczenie, w którym żyje. Rozmnaża się bezpłciowo przez podział komórkowy, ale nie wiemy, czy i jak rozmnaża się płciowo. Dzięki informacjom zebranym przez wolontariuszy z całego świata dowiedzieliśmy się, że najwięcej osobników można spotkać latem, a liczebność V. ventricosa znacznie spada podczas chłodnego sezonu monsunowego. Zwykle też poszczególne osobniki rosną samotnie.
      Jeśli więc kiedyś na wakacjach w tropikach zobaczycie pod wodą lśniącą kulkę, przyjrzyjcie się jej dobrze, ale jej nie dotykajcie. Bo zapewne nie będzie to banalny skarb piratów, a niezwykły jednokomórkowy olbrzym, o którym nauka tak niewiele potrafi powiedzieć.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Niedawne badania wykazały, że koty udomowiono na terenie Żyznego Półksiężyca przed około 10 000 lat, a ich przodkiem jest Felis sylvestris lybica. Jak jednak rozprzestrzeniły się po świecie i trafiły do Europy Centralnej i Polski? Wstępne odpowiedzi na te pytania uzyskał zespół naukowy z Polski, Słowacji, Serbii, Węgier, Czech, Mołdowy i Belgii.
      W 2016 roku zespół Magdaleny Krajcarz z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu potwierdził, że w okresie rzymskim koty były zadomowione na terenie współczesnej Polski. Następnie uczeni wykazali, że koty z Bliskiego Wschodu pojawiły się w Europie Centralnej już we wczesnym neolicie. Cztery lata później stwierdzono, że istnieje silny związek pomiędzy pojawieniem się myszy domowej i kotów w Europie Wschodniej późnego neolitu. To sugeruje, że rozprzestrzeniania się myszy doprowadziło do wzrostu popularności kotów i ich rozprzestrzeniania przez ludzi po świecie. Historię podboju świata przez koty trudno jest jednak badać, gdyż ich szczątki stosunkowo rzadko znajduje się w materiale archeologicznym z okresów sprzed późnego średniowiecza. W Europie wyraźny wzrost popularności kotów widoczny w danych zooarcheologicznych nastąpił dopiero w drugiej połowie XIII wieku.
      Dlatego też międzynarodowy zespół specjalistów, w skład którego weszła m.in. Magdalena Krajcarz, Péter Csippán z Eötvös Loránd University w Budapeszcie czy Danijela Popović z Uniwersytetu Warszawskiego, rozpoczął projekt badań genetycznych, który ma wyjaśnić drogi rozprzestrzeniania się kotów w Europie Wschodniej.
      Podczas najnowszych badań pod uwagę wzięto materiał pozyskany od ponad 200 kotów ze 102 stanowisk archeologicznych datowanych od późnego plejstocenu po okres współczesny. Wstępne analizy mitochondrialnego DNA pokazały, że koty z haplogrupą A1 dzikich kotów bliskowschodnich były obecne w Europie Centralnej przed neolitem. Dotychczas najstarsze odkryte w Europie ślady tej haplogrupy pochodziły z Rumunii z ok. 7700 r. p.n.e. Nowe badania sugerują, że była one znacznie szerzej rozpowszechniona. Ich autorzy mają nadzieję, że kolejne przeprowadzone przez nich analizy pozwolą odpowiedzieć na pytanie, czy zasięg A1 to skutek naturalnego przepływu genów pomiędzy populacjami bliskowschodnią a europejską, czy też skutek powiększania zasięgu przez populację bliskowschodnią.
      Skoncentrowane na Polsce pomiary morfometryczne wskazują również, że pomiędzy neolitem a średniowieczem widoczny jest trend zmniejszania rozmiarów ciała kotów. Jeszcze w neolicie koty udomowione miały rozmiary podobne do europejskich dzikich kotów, których wielkość jest stabilna w czasie. Podobny trend widoczny jest wśród kotów z epok brązu i żelaza w Danii. Autorzy nowych badań wciąż zbierają dane z Bałkanów i Karpatów, regionów północnych zasięgów występowania bliskowschodnich dzikich kotów. Liczą się z tym, że zauważą tutaj bardziej złożone trendy.
      Na podstawie najstarszych kocich kości z Polski i Serbii oraz wcześniejszych badań, Krajcarz i jej zespół doszli do wniosku, że w Polsce występują trzy linie genetyczne kotów. Część z nich przybyła wraz z neolitycznymi rolnikami z Anatolii przez Bałkany. Najstarsze takie szczątki pochodzą z jaskini Jasna Strzegowska sprzed niemal 8000 lat, znacznie więcej materiału pochodzi natomiast z okresu od 5300 do 6300 lat temu. Druga z linii genetycznych zaczęła rozprzestrzeniać się w V wieku p.n.e z Italii, wędrując wraz z handlarzami bursztynem. Ostatnia zaś dotarła na przełomie er, przebywając długą drogę na statkach przez Morze Śródziemne po Kanał La Manche i przywędrowała do nas z zachodu i północy z Germanami.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...