Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Pływające wyspy wzbogacają bioróżnorodność polskich miast

Rekomendowane odpowiedzi

Fundacja OnWater prowadzi od trzech lat projekt budowy roślinnych wysp pływających w rzekach w centrum miasta. I nie chodzi tutaj o którąś z wielkich światowych metropolii, a o... Wrocław.

Pływające ogrody mają zwiększać bioróżnorodność, oczyszczać wodę, dawać schronienie ptakom. Ich bazę stanowią kosze, w których umieszcza się ziemię wraz z nasadzeniem. Przedstawiciele OnWater zapewniają, że sadzą głównie gatunki rodzime, a ich ogrody ewoluują, gdyż trafiają tam nowe rośliny, których nasiona roznosi wiatr i ptaki. O ptakach też zresztą pomyślano i na wyspach-ogrodach umieszczane są budki lęgowe dla kaczek.

Pierwsze takie konstrukcje powstały w 2016 roku w pobliżu Mostu Grunwaldzkiego. Rok później wyspy trafiły na Oławę, a następnie zagościły też w Poznaniu. Z fundacją skontaktował się bowiem poznański Urząd Miasta i poprosił o stworzenie takich wysp.  To zresztą dopiero początek współpracy, gdyż w Poznaniu chcą też rewitalizować betonowe nabrzeża Warty.

Nie wszystko, co robi fundacja, widać na powierzchni. OnWater zaprojektowała też wyspy podwodne, składające się m.in. z rogatka sztywnego, wywłocznika kłosowego czy grążeli żółtej. Wyspy takie są schronieniem dla drobnej fauny, w tym narybku i kijanek płazów.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
56 minut temu, Mariusz Błoński napisał:

Autor mieszka we Wrocławiu i wie, co pisze

Bez jaj, ja też i nie podzielam tego zdania, przeca mamy fontanne, tak?

:)

Ciekami mnie ile kosztuje nas taka wyspa (nie krytykuję  bynajmniej pomysłu!), to tak w kontekście:

https://warszawa.naszemiasto.pl/zielone-igloo-za-15-tysiecy-zlotych-internauci-wysmiali/ar/c1-7264873

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
19 minut temu, radar napisał:

przeca mamy fontanne, tak?

:)

Ciekami mnie ile kosztuje nas taka wyspa (nie krytykuję  bynajmniej pomysłu!), to tak w kontekście:

https://warszawa.naszemiasto.pl/zielone-igloo-za-15-tysiecy-zlotych-internauci-wysmiali/ar/c1-7264873

 

Ostatnio się dowiedziałem, że pewien znajomy brał udział w projektowaniu tej fontanny. Niestety, ze względu na dobro KW nie mogę temu znajomemu nawtykać :)

A co do kosztów.. próbujemy umówić się na wywiad z kimś z OnWater. Będzie dobre pytanie :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Astro napisał:

Nie rozumiem. Czy Wrocław nie jest światową metropolią?

Zależy pewnie od wyboru kryterium. Od anglistów słyszałem co najmniej dwa razy, że żadne polskie miasto (oprócz być może Warszawy) nie jest "city" (tylko "town") ;)

P.S. No chyba, że to był sarkazm, a ja nie załapałem. Oj chyba tak było, czytałem w pośpiechu ;)

Edytowane przez darekp

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
17 minut temu, darekp napisał:

d anglistów słyszałem co najmniej dwa razy, że żadne polskie miasto (oprócz być może Warszawy) nie jest "city" (tylko "town") 

google translator melduje:

city - a large town

town - an urban area that has a name, defined boundaries, and local government, and that is generally larger than a village and smaller than a city

Za en.wiki:

A city is distinguished from other human settlements by its relatively great size, but also by its functions and its special symbolic status, which may be conferred by a central authority. The term can also refer either to the physical streets and buildings of the city or to the collection of people who dwell there, and can be used in a general sense to mean urban rather than rural territory.[13][14]

To jest jakiś ponury humanistyczny żart i prowokacja obliczona na zawieszenie ścisłowców. 

  

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, Astro napisał:

Widać Jajcenty, żeś nie z Wrocławia.

jaja se robisz? Urodziłem się na Łukasińskiego, do przedkszola uczęszczałem na Pułaskiego,  dziewczynę miałem na Kniaziewicza, po trójkącie bermudzkim chodziłem po nocy - bo byłem u siebie. Ty biegłeś a ja Cię goniłem, masz szczęście że byłem pijany bo Twój płaszcz byłby mój! 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
7 minut temu, Astro napisał:

Urwa, jaki ten świat jest mały... Myślę, że gdyby kopalnia przemianowała się na WKW (Wrocławska Kopalnia Wiedzy), to dużo by to nie zmieniło

Wyprowadziłem się z Wrocławia jeszcze w zeszłym stuleciu, ale do tej pory jak tam wpadnę to czuje się u siebie.Ulice, kierunki świata, wszystko jest na swoim miejscu. Jedynie ten penis na horyzoncie widoczny z Bielan bardzo mi przeszkadza. Wychodzi na to, że Poltegor nie był taki zły. Ale miasto jest super.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Spać nie dają i przeszkadzają istotnie w obserwacjach nieba! Nawet w tym roku rozmawiałem o tym ze studentami z uniwerku.

Na Żelaznej i w okolicach niewiele się zmieniło:) chociaż coraz więcej nowych osiedli, szczególnie na Manganowej i teraz Tęczowej, zmienia się struktura mieszkańców :)

17 minut temu, Jajcenty napisał:

wszystko jest na swoim miejscu.

Żebyś się nie zdziwił :) Teraz np. już nie będzie estakady na pl. Społecznym, będzie "chór", czy tam inne "budynki". Wydzielonych torowisk jest więcej niż tramwajów, a tramwaju na Jagodno dalej nie ma :) Nowe buspasy są, fajno. Oj, po tych wakacjach będzie, będzie się działo, będzie zabawa....Tzn. jak już planujesz to rowerem najlepiej:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
15 minut temu, radar napisał:

Żebyś się nie zdziwił :)

Nie nie. To jest trochę inne uczucie. Wchodzisz na impreze do jakiego mieszkania w dziwnym miejscu typu Kozanów pierwszy raz w życiu. Okna zasłonięte, nawet w pomieszczeniu bez okien w każdej chwili potrafisz wskazać gdzie jest centrum miasta, gdzie mieszkasz, nie zastanawiasz się, po prostu wiesz. Potem wyprowadzasz się i mieszkasz 20 lat w małym miasteczku i nigdy już nie jesteś u siebie. Bez zastanowienia nie wskażesz zachodu, ani gdzie pracujesz.  Paskudne uczucie.

2 minuty temu, Astro napisał:

Myślę, że gdyby Jajcentego wmanewrować autem we współczesny Wrocław, to by się nie pozbierał.

Lubie jeżdzić po Wrocławiu bo jedyne na co muszę uważać to znaki, a np. w Warszawie muszę jeszcze walczyć z kierunkiem jazdy. Hipokamp przegrzany :D

Ale przyznaję są miejsca, które z trudem rozpoznaję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja się do Wrocławia wprowadziłem na stałe 18 lat temu (wcześniej pomieszkiwałem). W trójkącie do liceum chodziłem. A z Biskupina sobie żonę wziąłem. I chętnie byśmy się z Wrocławia wyprowadzili.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
16 minut temu, Astro napisał:

W tym dziwnym miejscu mieszkałem rok, i do dziś z zamkniętymi oczami rozpoznam tam kierunki geograficzne. Nie zmieniło się wiele. ;)

No wiesz, Kozanów to łąka w mojej pamięci. Potem nastawiali tam wielkiej płyty :)  Przebywałem sporo wzdłuż trasy tramwaju nr 3 (Leśnica, Stabłowice, Pilczyce) to generalnie były bardzo wiejskie rejony Wrocławia,

 

26 minut temu, Astro napisał:

Kozanów i Biskupin to bardzo blisko, by nie powiedzieć o podległości. Mariusz może Ci przywalić.

Aż tak to chyba nie podpadłem. No i jestem prawie pewien, że Kozanów i  Biskupin to dwa różne końce? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
58 minut temu, Mariusz Błoński napisał:

A z Biskupina sobie żonę wziąłem

Ciekawość mnie zżera: przypadek czy bliskość teków polibudy? 

12 minut temu, Astro napisał:

Na Bartoszowicach rok,

Aż musiałem sprawdzić -  nigdy nie słyszałem o Bartoszowicach a miałem ulubioną ciotkę na Sempolnie. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
17 godzin temu, Jajcenty napisał:

przypadek czy bliskość teków polibudy

Jak nie teki to może akademik AR?:)

17 godzin temu, Astro napisał:

ed: teki to zawsze siedlisko syfilisu i takich tam. ;):D

ekhmm :)

A propos teków to byłem tam jakoś w zeszłym roku, kupowałem coś przez olx i okazał się być studentem z teków i... ja pierdziele, jeden wielki parking, wszędzie parkingki, nawet na boiskach do kosza, pagórek etc, szlaban... do tego portiernia (ochrona!) na prawdę pilnuje kto wchodzi :) No i monitoring na korytarzach na każdym piętrze! O tempora, o mores! :)

@Mariusz Błoński To jeszcze do pytań do onwater: dlaczego on water, a nie zagospodarowywanie brzegów? Gdzie we Wro to pływa (pływa? czy jest jakoś zakotwiczone?), bo ja jakoś nie widziałem z mostu (chyba, że nie widziałem na co patrzę). Czy ktoś o to ma dbać czy ma zarastać na dziko? Jaka wielkość, masa? Nie wpływa to na żeglugę? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

15 minut temu, Mariusz Błoński napisał:

Żadne teki i AR-y. Ja humanista jestem. W UWr.

Ale to chyba do tego było:

22 godziny temu, Mariusz Błoński napisał:

 A z Biskupina sobie żonę wziąłem.

No chyba, że humaniści gardzą dziewczynami z polibudy czy AR :P

 

 

Z tym onwater i tym igloo, teraz jeszcze dochodzi "strefa relaksu" w Warszawie za 1 milion :) Tak sobie myślę, że "prawdziwe pieniądze robi się na drogich, słomianych inwestycjach" ;) Jest to oczywiście subiektywna i niesprawiedliwa (bo pochopna) opinia :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Alkoholizm jest powszechnym problemem na całym świecie, wpływającym nie tylko na zdrowie fizyczne i psychiczne osób uzależnionych, ale także na ich relacje rodzinne i społeczne. Pomimo licznych dostępnych metod leczenia, walka z nałogiem może być trudna i wymagać wielokrotnych prób oraz podejść. W tym artykule skupimy się na jednej z metod - wszywce alkoholowej Esperal, która staje się coraz popularniejsza jako opcja leczenia dla osób chcących zerwać z nałogiem.
      Wszywka alkoholowa Esperal to rodzaj terapii, która oferuje inną perspektywę i możliwość pomocy dla osób walczących z uzależnieniem od alkoholu. Przez swoje działanie i prostotę procedury, ta metoda leczenia zdobywa na popularności. Jednakże, jak każde leczenie, ma swoje plusy i minusy, które będziemy omawiać w poniższym artykule.
      Co to jest wszywka alkoholowa Esperal?
      Wszywka alkoholowa, znana również jako zaszycie alkoholowe, implantacja wszywki czy implantacja Esperalu, to procedura medyczna, której celem jest leczenie alkoholizmu. Ten termin odnosi się do domięśniowego wszycia tabletek zawierających disulfiram, lek często nazywany Esperalem. Więcej na wszywka alkoholowa Poznań https://esperalpoznan.pl/.
      Disulfiram, zwany potocznie Esperalem, to substancja, która powoduje silną nietolerancję alkoholu, powodując nieprzyjemne efekty po jego spożyciu. Metoda ta ma na celu zniechęcenie do spożywania alkoholu poprzez stworzenie negatywnych skojarzeń i fizycznych dyskomfortów związanych z jego spożyciem.
      Działanie Esperalu (disulfiramu)
      Esperal działa poprzez blokowanie enzymu wątrobowego odpowiedzialnego za rozkład alkoholu w organizmie. Kiedy alkohol jest spożywany podczas terapii disulfiramem, dochodzi do gromadzenia się w organizmie produktu o nazwie acetaldehyd. Acetaldehyd powoduje szereg nieprzyjemnych objawów, takich jak nudności, wymioty, ból głowy, duszności, a nawet skurcze mięśni.
      Dzięki temu, każda próba spożycia alkoholu podczas leczenia Esperalem staje się nieprzyjemnym doświadczeniem, co ma na celu zniechęcenie pacjentów do sięgnięcia po alkohol. Terapia Esperalem nie jest terapią odwykową per se, ale stanowi dodatkowe wsparcie dla osób podejmujących decyzję o zaprzestaniu picia.
      Procedura zabiegu
      Zabieg wszycia wszywki alkoholowej Esperal jest stosunkowo prosty i zazwyczaj przeprowadzany jest w warunkach ambulatoryjnych. Procedura rozpoczyna się od znieczulenia miejscowego, aby zapewnić pacjentowi komfort i brak bólu. Następnie lekarz chirurg wykonuje niewielkie nacięcie w okolicy pośladka, aby umieścić tabletki disulfiramu w mięśniu.
      Czas trwania procedury jest zazwyczaj krótki, a pacjent jest w stanie opuścić placówkę tego samego dnia. Istotne jest jednak, aby pacjent był w stanie pielęgnować ranę po zabiegu i przestrzegać zaleceń lekarza dotyczących opieki pooperacyjnej.
      Kwalifikacja do zabiegu
      Aby poddać się zabiegowi wszycia wszywki Esperal, pacjent musi spełnić pewne kryteria. Przede wszystkim, musi być zdeterminowany, aby zerwać z nałogiem alkoholowym i gotowy na podjęcie wszelkich niezbędnych kroków w celu osiągnięcia tego celu. Kolejnym ważnym wymogiem jest to, że pacjent musi być trzeźwy podczas wizyty.
      Decyzja o wszyciu wszywki alkoholowej nie jest podejmowana lekko. Przed zabiegiem, lekarz przeprowadzi szereg badań, aby upewnić się, że pacjent jest w stanie podjąć taką decyzję i że jest zdrowy na tyle, aby przejść przez procedurę. Każdy pacjent jest traktowany indywidualnie, a proces kwalifikacji jest dostosowany do jego unikalnej sytuacji i potrzeb.
      Po zabiegu
      Po zabiegu wszycia wszywki Esperal, pacjent może wrócić do domu, zalecane jest jednak, aby przez kilka dni unikał intensywnych aktywności fizycznych, aby rana mogła się dobrze zagoić. Rana powinna być utrzymywana w czystości i suchości, a pacjent powinien obserwować obszar wszycia pod kątem wszelkich oznak infekcji.
      Choć wizyty kontrolne nie są wymagane po wszyciu wszywki Esperal, pacjent powinien pozostać w kontakcie z lekarzem i zgłosić wszelkie niepokojące objawy. Wszystkie osoby, które przechodzą ten zabieg, powinny również kontynuować terapię psychologiczną lub uczęszczać na spotkania grup wsparcia, aby pomóc sobie w procesie trwałego wyzdrowienia.
      Czas działania leku
      Esperal zaczyna działać prawie natychmiast po wszyciu i jego skutki utrzymują się zazwyczaj od 8 do 12 miesięcy, w zależności od indywidualnego metabolizmu pacjenta. Dlatego ważne jest, aby pacjenci byli świadomi, że nie powinni spożywać alkoholu w tym czasie, aby uniknąć nieprzyjemnych skutków.
      W tym okresie pacjenci powinni skorzystać z terapii behawioralnej lub innej formy wsparcia psychologicznego, aby pomóc sobie radzić z pragnieniem alkoholu i nauczyć się zdrowych strategii radzenia sobie. Po upływie tego czasu, lekarz może zasugerować powtórzenie zabiegu lub inną formę leczenia, jeżeli jest to konieczne.
      Koszt zabiegu
      Koszt zabiegu wszycia wszywki Esperal może się różnić w zależności od placówki. Warto jednak zauważyć, że zabieg ten nie jest refundowany przez Narodowy Fundusz Zdrowia (NFZ), dlatego pacjent musi pokryć pełny koszt. Koszty mogą oscylować w granicach kilkuset złotych, ale zawsze zaleca się skonsultowanie się z lekarzem lub kliniką, aby uzyskać dokładną wycenę.
      Pomimo kosztów, wiele osób uważa wszywkę Esperal za inwestycję w swoje zdrowie i przyszłość. Koszt leczenia alkoholizmu jest niewielki w porównaniu z kosztami zdrowotnymi, społecznymi i finansowymi, jakie niesie ze sobą choroba alkoholowa.
      Potencjalne skutki uboczne i ryzyka
      Podobnie jak w przypadku każdego leku czy procedury medycznej, wszywka alkoholowa Esperal wiąże się z pewnymi ryzykami i skutkami ubocznymi. Do najczęstszych skutków ubocznych należą reakcje miejscowe na miejscu wszycia, takie jak zaczerwienienie, obrzęk czy ból. Mogą również wystąpić ogólne reakcje, takie jak zawroty głowy, zmęczenie czy senność.
      Najważniejszym ryzykiem związanym z leczeniem Esperalem jest jednak silna reakcja na spożycie alkoholu. W przypadku spożycia alkoholu podczas terapii, pacjent może doświadczyć intensywnych, nieprzyjemnych objawów, które mogą być niebezpieczne dla zdrowia, a nawet życia. Dlatego ważne jest, aby pacjenci byli świadomi tego ryzyka i unikali alkoholu na czas trwania terapii.
      Efektywność terapii wszywką Esperal
      Wszywka alkoholowa Esperal jest skuteczną metodą leczenia alkoholizmu dla wielu osób. Działa jako mechanizm odstraszający, zapobiegając powrotom do picia poprzez stworzenie negatywnych skojarzeń z alkoholem. Jednak jak każda terapia, nie jest ona stuprocentowo skuteczna dla wszystkich i niektórzy pacjenci mogą potrzebować dodatkowych lub alternatywnych form terapii.
      Pamiętajmy, że wszywka Esperal jest narzędziem wspierającym proces trzeźwienia, a nie magiczną pigułką. Wsparcie psychologiczne, zmiana stylu życia i silne zaangażowanie w proces zdrowienia są niezbędne dla długotrwałego powodzenia.
      Alternatywy dla wszywki alkoholowej Esperal
      Chociaż wszywka alkoholowa Esperal jest skuteczną metodą leczenia dla wielu osób, istnieją również inne opcje dostępne dla tych, którzy szukają pomocy w walce z alkoholizmem. Do tych metod należą tradycyjne terapie odwykowe, grupy wsparcia, takie jak Anonimowi Alkoholicy, oraz inne metody farmakologiczne.
      Decyzja o wyborze metody leczenia powinna zawsze być podjęta po konsultacji z profesjonalistą służby zdrowia, który może ocenić indywidualną sytuację pacjenta i zasugerować najodpowiedniejszą formę terapii.
      Podsumowanie
      Wszywka alkoholowa Esperal jest ważnym narzędziem w walce z alkoholizmem, oferującym inną perspektywę na leczenie tej choroby. Dzięki swojej unikalnej metodzie działania, może ona pomóc wielu osobom zerwać z nałogiem i zacząć nowe, zdrowsze życie.
      Jak każda metoda leczenia, wszywka Esperal ma swoje plusy i minusy, i nie jest odpowiednia dla każdego. Jednak dla tych, którzy są zdeterminowani do walki z uzależnieniem i gotowi podjąć środki niezbędne do poprawy swojego zdrowia i jakości życia, wszywka Esperal może okazać się skutecznym narzędziem w tej walce.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Intel ogłosił, że wybuduje w Polsce supernowoczesny zakład integracji i testowania półprzewodników. Stanie on w Miękini pod Wrocławiem, a koncern ma zamiar zainwestować w jego stworzenie do 4,6 miliarda dolarów. Inwestycja w Polsce to część obecnych i przyszłych planów Intela dotyczących Europy. Firma ma już fabrykę półprzewodników w Leixlip w Irlandii i planuje budowę drugiej w Magdeburgu w Niemczech. W sumie Intel chce zainwestować 33 miliardy euro w fabrykę w Niemczech, zakład badawczo-rozwojowo-projektowy we Francji oraz podobne przedsięwzięcia we Włoszech, Hiszpanii i Polsce.
      Zakład w Polsce ma rozpocząć pracę w 2027 roku. Zatrudnienie znajdzie w nim około 2000 osób, jednak inwestycja pomyślana została tak, by w razie potrzeby można było ją rozbudować. Koncern już przystąpił do realizacji fazy projektowania i planowania budowy, na jej rozpoczęcie będzie musiała wyrazić zgodę Unia Europejska.
      Intel już działa w Polsce i kraj ten jest dobrze przygotowany do współpracy z naszymi fabrykami w Irlandii i Niemczech. To jednocześnie kraj bardzo konkurencyjny pod względem kosztów, w którym istnieje solidna baza utalentowanych pracowników, stwierdził dyrektor wykonawczy Intela, Pat Gelsinger. Przedstawiciele koncernu stwierdzili, że Polskę wybrali między innymi ze względu na istniejącą infrastrukturę, odpowiednio przygotowaną siłę roboczą oraz świetne warunki do prowadzenia biznesu.
      Zakład w Miękini będzie ściśle współpracował z fabryką w Irlandii i planowaną fabryką w Niemczech. Będą do niego trafiały plastry krzemowe z naniesionymi elementami elektronicznymi układów scalonych. W polskim zakładzie będą one cięte na pojedyncze układy scalone, składane w gotowe chipy oraz testowane pod kątem wydajności i jakości. Stąd też będą trafiały do odbiorców. Przedsiębiorstwo będzie też w stanie pracować z indywidualnymi chipami otrzymanymi od zleceniodawcy i składać je w końcowy produkt. Będzie mogło pracować z plastrami i chipami Intela, Intel Foundry Services i innych fabryk.
      Intel nie ujawnił, jaką kwotę wsparcia z publicznych pieniędzy otrzyma od polskiego rządu. Wiemy na przykład, że koncern wciąż prowadzi negocjacje z rządem w Berlinie w sprawie dotacji do budowy fabryki w Magdeburgu. Ma być ona warta 17 miliardów euro, a Intel początkowo negocjował kwotę 6,8 miliarda euro wsparcia, ostatnio zaś niemieckie media doniosły, że firma jest bliska podpisania z Berlinem porozumienia o 9,9 miliardach euro dofinansowania. Pat Gelsinger przyznał, że Polska miała nieco więcej chęci na inwestycję Intela niż inne kraje.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      We Wrocławiu otwarta została pierwsza w Polsce miejska farma akwaponiczna. Powstała ona w ramach polsko-norweskiego PROJEKTU USAGE. Rolą farmy akwaponicznej w centrum miasta jest zapewnienie świeżej żywności przeznaczonej dla lokalnych mieszkańców. Hodowla i uprawa w pobliżu odbiorcy to również skrócony łańcuch dostaw i ograniczony ślad węglowy, a wszystko to w trosce o środowisko i nasze bezpieczeństwo – podkreślono na stronie Miejskiej AquaFarmy.
      Pierwsze kontenery postawiono w październiku zeszłego roku. Miesiąc później zamontowano system akwaponiczny. W styczniu 2023 r. Water Science Technology Institute we Wrocławiu zaczął prace nad dobieraniem organizmów wodnych zamieszkujących zbiorniki.
      W AquaFarmie uprawę roślin (ich zestaw ma być podyktowany zapotrzebowaniem) łączy się z hodowlą. Sprawdzane są warunki dla ryb, a także dla raków oraz innych skorupiaków. Farma połączona jest z systemem zbierania i oczyszczania wód opadowych, a całość tworzy system zamknięty. W ten sposób uprawa może trwać przez cały rok, bez względu na warunki atmosferyczne, oszczędność wody, w porównaniu do tradycyjnego rolnictwa, wynosi nawet 90%. Ponadto uprawy tego typu wymagają też mniej miejsca niż konwencjonalne rolnictwo. Dodatkową zaletą jest redukcja ilości powstających odpadów.
      System akwaponiczny farmy zamknięty jest w przystosowanych do produkcji żywności kontenerach i został wyposażony w trzy zbiorniki do hodowli zwierząt. Ryby i skorupiaki hodowane są w systemie zamkniętym. Ich odchody przy pewnym stężeniu stają się toksyczne dla zwierząt, ale są cennym składnikiem pokarmowym dla roślin. Dlatego woda z odchodami pompowana jest do jednostki wyposażonej w filtry. Tam bakterie z rodzajów Nitrosomonas i Nitrobacter przekształcają amoniak w azotyny i azotany. Te są lepiej przyswajane przez rośliny.  Po odfiltrowaniu woda z substancjami pokarmowymi trafia do roślin. Tam stosowane są dwie metody hydroponiczne. W jednej z nich (NFT) korzenie roślin są obmywane stale płynącą wodą, a w metodzie DWC korzenie zanurzone są w intensywnie napowietrzanej i wymienianej wodzie. Z hodowli hydroponicznej woda, już oczyszczone z substancji toksycznych dla zwierząt, wraca do miejsca hodowli zwierząt. W ten sposób obieg zostaje zamknięty. Trzeba go jednak uzupełniać, gdyż część wody ubywa w wyniku transpiracji, parowania i wchłaniania przez rośliny. Do uzupełniania częściowo wykorzystywana jest oczyszczona woda opadowa.
      Cała produkcja żywności odbywa się w kontrolowanych, zamkniętych warunkach co znacznie ogranicza możliwość występowania chorób i szkodników. Dzięki temu można zrezygnować z chemicznych środków ochrony roślin oraz antybiotyków. Już w tej chwili twórcy farmy mówią o uprawie trybuli, mizuny, rukwi wodnej, trawy pszenicznej oraz buraka liściowego i hodowli raka czerwonoszczypcowego.
      AquaFarma ma być zarówno laboratorium służącym rozwojowi przyszłych systemów produkcji żywności oraz miejscem spotkań oraz wymiany wiedzy.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Odnaleziono kolejny fragment barokowej fontanny z Neptunem, która niegdyś zdobiła plac Nowy Targ we Wrocławiu. Okazało się, że jedna z czterech muszli - trzymanych oryginalnie przez syreny i trytony - pełniła funkcję ozdoby w ogródku mieszkanki Wielowsi Średniej.
      Jak podaje serwis Wroclaw.pl, na muszlę natrafiła dziennikarka Radia Wrocław. Przeprowadzała wywiad z mieszkańcami podsycowskiej miejscowości i to oni skierowali ją w konkretne miejsce.
      Siedemnastego stycznia br. niemal kompletny element został przewieziony do Wrocławia.
      Wratislavianista dr Tomasz Sielicki – który wpadł na trop fontanny – przypomina, że w zeszłym roku odnaleziono rzeźbę Neptuna [korpus z prawie całą lewą nogą; górna część sięga linii żuchwy], jedną z muszli, jedną ze ślimacznic, kapitel z resztkami delfinów, głowę delfina oraz dolną partię syreny bądź trytona.
      Wiosną poszukiwania będą kontynuowane. Choć priorytetem jest odnalezienie głowy Neptuna, inne elementy są również na wagę złota, bo pomogą w ewentualnym odtworzeniu fontanny. Dr Sielicki szacuje, że dotąd odnaleziono ok. 50% całości.
      Wszystkie zebrane części oddano w depozyt do Muzeum Miejskiego Wrocławia. W pracowni kamieniarskiej na Starym Cmentarzu Żydowskim czekają na stabilne dodatnie temperatury; wtedy zostaną oczyszczone.
      Mówiąc o przyszłości, dr Sielicki wspomina o 2 ewentualnych scenariuszach. Pozostałości fontanny można by gdzieś wyeksponować albo, co wymagałoby większych środków pieniężnych, pokusić się o odtworzenie zabytku. Wratislavianista uważa, że da się to zrobić dzięki wykorzystaniu odnalezionych elementów i odkuciu nowych na wzór historycznych. Sprawa dalszych losów zabytku pozostaje otwarta.
       


      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Musiał minąć wiek ze sporym okładem, by barokowy Neptun ze znanej wrocławskiej fontanny powrócił do miasta. Dotąd wszyscy myśleli, że podczas oblężenia Festung Breslau w 1945 r. został zniszczony razem z pl. Nowy Targ, śledztwo wratislavianisty, dr. Tomasza Sielickiego, wykazało jednak, że jego losy potoczyły się zgoła inaczej...
      Przebudowa w latach 70. XIX wieku
      Kamienna fontanna, która stanęła na pl. Nowy Targ w 1732 r., zastąpiła studnię z końca XVI w. Jak tłumaczy dr Sielicki, była ona w swojej historii wielokrotnie uszkadzana, dlatego przechodziła remonty. Najpoważniejsza przebudowa miała miejsce w latach 70. XIX w. Budowano wtedy nowoczesne wodociągi z wieżą ciśnień Na Grobli, co wiązało się ze zmianą zaopatrzenia w wodę miejskich fontann. Przy okazji włodarze Breslau postawili odnowić figury. Ostatecznie zakres modernizacji był jednak o wiele szerszy. Wykonano nowe rzeźby, a z czasem o zamianie tej wszyscy zapomnieli - tłumaczy wratislavianista. Całkiem nową rzeźbę Neptuna, przedstawiającą boga z trójzębem uniesionym ku górze, wykonał w 1874 r. Albert Rachner (ten sam, który jest autorem popiersia Linneusza z Ogrodu Botanicznego). Ponieważ zdjęć sprzed przebudowy jest mniej niż fotografii z późniejszego okresu, nikt nie zwrócił na to uwagi.
      Powszechnie uważano, że na Nowym Targu stoi cały czas ta sama fontanna z XVIII w. Tymczasem było to dzieło w dużej mierze młodsze. I to ono uległo zniszczeniu w 1945 r. Do dziś zachowały się tylko jego nieliczne fragmenty. Torso Neptuna można oglądać w Parku Staromiejskim na wysokości zakładów kąpielowych - podkreśla dr Sielicki.
      Zawikłane losy pierwotnej rzeźby
      Gdzie więc podział się barokowy Neptun? Dr Sielicki natrafił na wskazówki w XIX-w. prasie. Jak udało mu się ustalić, Rachner chciał, by dzieło zachowano dla potomnych, stąd pomysł przekazania rzeźby wrocławskiemu Muzeum Starożytności. Nie ma jednak dowodów, że tak się stało. Zamiast tego Neptun stał przez kilkanaście lat na posesji Carla Müllera, emerytowanego porucznika i byłego radnego miejskiego, przy ulicy Świętokrzyskiej. Później - w 1889 r. - trafił do jego majątku w Wielowsi Średniej w powiecie sycowskim. W tamtejszym parku powstała niewielka fontanna, na której szczycie umieszczono barokową rzeźbę.
      W latach 60. XX w. przez Dolny Śląsk przeszła silna nawałnica. Spadający konar roztrzaskał parkową fontannę na kilka fragmentów. Rzeźba Neptuna straciła ręce i głowę, ale większość jej przetrwała. Pomimo kilku inwentaryzacji kawałki leżały pod drzewami przez kilkadziesiąt lat - opowiada wratislavianista.
      Poszlaki z lokalnej prasy
      Gdy dr Sielicki natrafił na wzmiankę w „Breslauer Zeitung”, pojechał do Wielowsi Średniej z Joanną Biniek z Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków we Wrocławiu. Razem namierzyli roztrzaskaną fontannę. Autentyczność Neptuna potwierdzili historycy sztuki – Barbara Andruszkiewicz i dr Romuald Nowak z Muzeum Narodowego we Wrocławiu. To ten sam, który gorszył wrocławian swoją nagością w XVIII w. i który był milczącym świadkiem burzliwych wydarzeń Wiosny Ludów - cieszy się dr Tomasz Sielicki.
      Po około 2 miesiącach od odkrycia, 7 grudnia fragmenty rzeźby przewieziono na teren Starego Cmentarza Żydowskiego we Wrocławiu. Zabezpieczeniem, zbadaniem i konserwacją Neptuna zajmie się Muzeum Miejskie Wrocławia. Zakres działań będzie zależeć od dostępnych środków pieniężnych.
      O historii wodotrysku słów kilka
      Fontanna, która stanęła na pl. Nowy Targ w 1732 r., powstała w warsztacie Johanna Adama Karingera. Figurę stworzył rzeźbiarz Johann Jakob Bauer. Za prace kamieniarskie odpowiadał Johann Baptista Lemberger. Fontanna składała się z ośmiobocznej niecki, w środku której znalazły się cztery postaci legendarnych stworzeń morskich – syren i trytonów. Każda z nich podtrzymywała jedną muszlę, które razem tworzyły czaszę. Z niej wyrastał kapitel, na szczycie którego umieszczono cztery delfiny. Z ich paszcz tryskała woda do czaszy, a z niej – do basenu. Dzieło wieńczyła postać Neptuna, antycznego boga mórz, rzek i jezior - wyjaśnia dr Sielicki. Wodotrysk pełnił 2 funkcje: był źródłem wody pitnej i upiększał publiczny plac handlowy.
      Neptun był tylko częściowo owinięty szatą, budził więc zgorszenie wielu osób. Choć fontannę zabezpieczono ogrodzeniem, rzeźbę i tak notorycznie dewastowano, dlatego zatrudniono stróża do jej pilnowania. Trójząb budził [z kolei] śmiech wrocławian, ponieważ przypominał widły do przerzucania gnoju. Z tego względu mieszczanie nazywali Neptuna Jurkiem (lub po śląsku Jorgiem) z widłami (Gabeljürge). W 1838 r. przy okazji jednego z remontów atrybut boga wymieniono na wersję pozłacaną o antycznej formie.
       


      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...