Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Oakland w Kalifornii to 2. amerykańskie miasto, w którym zdekryminalizowano wykorzystanie i posiadanie grzybków halucynogennych (zawierających psylicybinę) oraz naturalnych psychodelików, pozyskiwanych z roślin czy grzybów (chodzi np. o ayahuaskę, dimetylotryptaminę i pejotl).

Sztuczne psychodeliki, czyli np. LSD czy 3,4-metylenodioksymetamfetamina (MDMA), pozostają zakazane.

Rada Oakland jednogłośnie przyjęła uchwałę we wtorek w nocy. W maju podobna decyzja, ale już nie tak jednogłośna, zapadła w Denver.

Radni podjęli decyzję o dekryminalizacji, bo docierały do nich ponoć wieści o ludziach, którym psychodeliki pomogły w walce z depresją czy zespołem stresu pourazowego (PTSD).

Jak podało CBS, w uchwale zastrzeżono m.in., że psychodeliki nie są dla każdego i że osoby z ciężką depresją czy PTSD powinny w pierwszej kolejności udać się do specjalisty.

Noel Gallo, jeden z członków rady miejskiej, podkreśla, że depenalizacja wykorzystania grzybków i naturalnych psychodelików pozwoli policji skupić się na poważniejszych przestępstwach. Wspomniał też o swoim meksykańskim dziedzictwie i praktykach babci.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powinni raczej zalegalizować psylocybinę, przez co każdy mógłby iść do apteki i kupić ją w kapsułkach, a nie męczyć się z niesmacznymi grzybami o niewiadomej mocy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
9 godzin temu, KopalniaWiedzy.pl napisał:

Radni podjęli decyzję o dekryminalizacji, bo docierały do nich ponoć wieści o ludziach, którym psychodeliki pomogły w walce z depresją czy zespołem stresu pourazowego

Boszsze...argument do podjęcia niebagatelnej uchwały jak cholera.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Godzinę temu, 3grosze napisał:

Boszsze...argument do podjęcia niebagatelnej uchwały jak cholera.

Bo tam jest inna demokracja, niż u nas, taka bardziej bezpośrednia jakby i jakieś tam pogłoski wśród ludu wystarczą ;)

A po drugie to chyba nie taka znów niebagatelna ta ustawa, bo liberalizować dostęp do narkotyków już nieraz próbowano w jakimś mieście, gdzieś czytałem, że w Europie też i że potem się wycofywano, bo wychodziły na jaw jakieś skutki negatywne (naćpani przechodnie sprawiali za dużo problemów spokojnym obywatelom czy coś  w tym rodzaju) ;)

Edytowane przez darekp

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pomimo, że inaczej rozumiemy;) "bagatelny", to co do wieści o skutkach  ubocznych miękkich narkotyków, które nie dotarły:D do radnych, to się zgadzamy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
7 godzin temu, darekp napisał:

Bo tam jest inna demokracja, niż u nas, taka bardziej bezpośrednia jakby i jakieś tam pogłoski wśród ludu wystarczą ;)

Tutaj masz trochę tych pogłosek: https://kopalniawiedzy.pl/szukaj/grzybki halucynogenne,0,1,0 ;-)

7 godzin temu, darekp napisał:

 A po drugie to chyba nie taka znów niebagatelna ta ustawa, bo liberalizować dostęp do narkotyków już nieraz próbowano w jakimś mieście, gdzieś czytałem, że w Europie też i że potem się wycofywano, bo wychodziły na jaw jakieś skutki negatywne (naćpani przechodnie sprawiali za dużo problemów spokojnym obywatelom czy coś  w tym rodzaju) ;)

Jesteś w stanie podać jedno źródło potwierdzające Twoje zdanie?

EDIT.

No chyba, że mówisz o alkoholu, u mnie pod oknem ludzie naćpani alkoholem często sprawiają problemy.

Edytowane przez krzysiek

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wszystkie narkotyki miękkie i twarde razem wzięte nie przebiją ofiar alkoholu na drogach, imprezach rodzinno towarzyskich, przemocy domowej pod wpływem alkoholu i samobójstw.

A zakazywanie czegoś naturalnego, co może wyrosnąć w twoim ogródku, czegoś co nie da się sztucznie hodować to jakaś masakra

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Artykuł napisany tendencyjnie bo co to znaczy że "ponoć psychodeliki działają". Badania nad tymi substancjami są prowadzone od lat 70 ubiegłego wieku i potwierdzają zbawienny wpływ psychodelików na depresje i nieuleczalnie chorych. "Zespół Rolanda Griffithsa ze Szkoły Medycyny Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa postanowił sprawdzić jaka jest kliniczna wartość związku psylocybiny .

Badacze wykazali, że w zaledwie pięć tygodni po zastosowaniu już jednej wystarczająco wysokiej dawki podanej chorym w stanach depresyjnych udało się znacznie ograniczyć poziom lęku i depresji. Badacze podkreślają, że najprawdopodobniej nie chodzi o samą substancję jaką jest psylocybina lecz o ogólne właściwości i profil wywołanych doświadczeń jakie powstają pod wpływem szerokiej grupy substancji psychodelicznych. Korzystny efekt jednorazowego podania psylocybiny utrzymywał się nawet po upływie 6 miesięcy od jej zażycia. Wyniki badań dają więc nadzieje u osób chorych na nowotwory na skuteczne pokonanie lęków i depresji. " „Nie sądzę, by psyclocybina miała jakąś przewagę na polu klasycznych efektów psychodelicznych, ale moim zdaniem działa psychodelicznie w stopniu nie mniejszym niż LSD, DMT czy ayahuasca, jest to w istocie klasyczny psychodelik. ” – Carhart-Harris (badacz)

Edytowane przez Danio77

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
17 godzin temu, Danio77 napisał:

Badania nad tymi substancjami są prowadzone od lat 70 ubiegłego wieku i potwierdzają zbawienny wpływ psychodelików na depresje i nieuleczalnie chorych.

A więc aplikacja chorym i pod okiem lekarza, a nie rekreacyjnie dla hedonizmu własnego.

 

17 godzin temu, tempik napisał:

A zakazywanie czegoś naturalnego, co może wyrosnąć w twoim ogródku, czegoś co nie da się sztucznie hodować to jakaś masakra

Co z tego, że naturalne? Sztuczne czy naturalne to to są wszystko modyfikatory psychiki,  które w perspektywie degradują  neurony  nasze.

 

17 godzin temu, tempik napisał:

Wszystkie narkotyki miękkie i twarde razem wzięte nie przebiją ofiar alkoholu

No to sobie wyobraż co by było, gdyby doszły do tego narkotyki wszelakie, jeśli by je wszystkie zdekryminalizować. Alkoholu już nie wycofamy z kultury naszej, ale możemy zapobiec wprowadzeniu nowych szkodników. Co z tego, że 90% "mądrze" z nich skorzysta, skoro te 10% bałaganu niemiłosiernego narobi.

 

17 godzin temu, krzysiek napisał:

Tutaj masz trochę tych pogłosek: https://kopalniawiedzy.pl/szukaj/grzybki halucynogenne,0,1,0 ;-)

Tia...znane i stosowane od zarania ludzkości, ale wtedy nawalony mógł najwyżej zderzyć swe czoło z drzewem. Teraz kiedy tyle tych hulajnog, rowerów, wrotek...Prędkości już nie te dla naprutego mózgu, nie wspominając o obsłudze wysokospecjalistycznych maszyn, gdzie błąd z przyczyn ludzkich konsekwencje niepomierne niesie. A kiedyś w pracy, to się najwyżej kamieniem w palec rąbnął.

Edytowane przez 3grosze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Godzinę temu, 3grosze napisał:

To sobie wyobraż co by było, gdyby doszły do tego narkotyki wszelakie, jeśli by je wszystkie zdekryminalizować. Alkoholu już nie wycofamy z kultury naszej, ale możemy zapobiec wprowadzeniu nowych szkodników. Co z tego, że 90% "mądrze" z nich skorzysta, skoro te 10% bałaganu niemiłosiernego

Wyobrażam sobie że po legalizacji jakiejś zamiany jakościowej i ilościowej nie będzie.

Przecież zażywanie nie jest karane więc ten kto chciał/chce zażywać, ten to robi dzisiaj. Problem mają jedynie dealerzy a przez to wyższa jest cena dla końcowego klienta.

Przecież pryszcz z gimnazjum czy dorosły który chce po pijaku ścigać się po mieście nie wstrzyma się ze swoimi planami do czasu gdy prawo będzie łagodniejsze. Prewencyjne dzialanie prawa w tych dziedzinach jest słabe a zwiększanie kar nie odstrasza i nie zmniejsza skali

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
22 godziny temu, krzysiek napisał:

Jesteś w stanie podać jedno źródło potwierdzające Twoje zdanie?

Czytałem ładnych kilka lat temu (o ile nie kilkanaście) na jakimś blogu lub tp., którego autor (nie pamiętam, kto to był), nie jestem w stanie teraz odnaleźć linku. Ale możliwe, że chodziło o tzw. wolne miasto Christiania:

 https://www.podrozepoeuropie.pl/christiania-kopenhaga/

Zgadzałoby się nawet, skoro w powyższym linku mowa o zaostrzeniu polityki władz ("konserwatywnych") na pocz. XXI w. Mogłem właśnie wtedy o tym, przeczytać.

Generalnie raczej niespecjalnie interesuje tematyka legalizacji narkotyków, zaskoczyło mnie, że jeszcze w dzisiejszych czasach w Europie miasto (lub część miasta) może prowadzić jakąś własną politykę, mieć własne prawa itp. dlatego zapamiętałem.

Edytowane przez darekp

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
5 godzin temu, 3grosze napisał:

Ale powód tej zmiany nie jest taki oczywisty jak w tytule.  W pozostałych stanach gdzie zalegalizowano takiej korelacji nie dopatrzono się. Do tego pewnie w ramach legalizacji policja została doposażona w testy żeby równie często jak alkomatami badać trzeźwość.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Korelacja zalegalizowania marihuany z wypadkami drogowymi w jakimś tam stanie to tylko jakiś tam wskażnik wpływu środków psychomodulujących na funkcjonowanie w technocywilizacji. Obojętnie jaka metoda badawcza, to i tak każdy narkotyk zaburza percepcję, a powszechna jego dostepność to automatycznie  więcej głupków za kółkiem i żulii na ulicy.

To jedno.

Drugie to długotrwały wpływ  psychostymulatorów na neurony, które tak niefizjologicznie przeciążane zalewem neuroprzekażników owocują dysfunkcjami psychicznymi. Jak "niewinna" marihuana potrafi zryć mózg, to wystarczy zajrzeć na hyperreal gdzie ludzie szukając pomocy i dzielą się swoimi problemami. 

Jeszcze raz: 90% będzie korzystało sporadycznie i "rozsądnie";), ale szkody narobi te 10% głupków, którzy zgłupieją bardziej, więc penalizacja stosowania tych środków ma nas chronić przed tą garstką. 

Po grzybkach można spodziewać się tego samego: nadużywanie psylocybiny to HPPD, zwiększenie ryzyka schizofrenii, psychozy. Dla każdego nic dobrego.

 

Edytowane przez 3grosze
  • Lubię to (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie, zgadzam się całkowicie z tym co piszesz.

Podział narkotyków na twarde i miękkie to FANTAZJE TRAWIARZY.  Zauważyłem że trawa robi największe spustoszenie w głowie, widać to po MISJONARZACH publicznie uświadamiających społeczeństwo o DOBRU PALENIA TRAWY. Co ciekawe żaden inny narkoman nie powie Wam że amfa, hera, koka czy meta są ZDROWE i WSPANIAŁE. Tylko trawiarze mają MISJĘ. W psychologii wykluł się już właśnie taki termin:  "Syndrom misjonarza". Palacze trawy to najbardziej niebezpieczna społecznie grupa, całkowicie zdegenerowana i odporna na jakiekolwiek formy leczenia, szkodliwa społecznie bo mająca za główny swój cel NAWRÓCENIE LUDZI NA PALENIE TRAWY.

Szpitale psychiatryczne są pełne narkomanów, mam w rodzinie przypadek schizofrenii która pojawiła się po jednym zapaleniu skręta. Indukowana THC psychoza leczona jest już ponad 2 lata, z dobrym skutkiem ale o odstawieniu leków na razie nie ma mowy.

BTW: Psychoza to pewien stan w schizofrenii, raczej nie występuje jako oddzielna jednostka chorobowa.

Edytowane przez wilk
Bie cytujemy całych wypowiedzi, szczególnie przedpiścy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
18 godzin temu, Tomasz Winter napisał:

Zauważyłem że trawa robi największe spustoszenie w głowie

jak to się ma do badań naukowych?, raportów WHO?

19 godzin temu, Tomasz Winter napisał:

Palacze trawy to najbardziej niebezpieczna społecznie grupa, całkowicie zdegenerowana i odporna na jakiekolwiek formy leczenia, szkodliwa społecznie bo mająca za główny swój cel NAWRÓCENIE LUDZI NA PALENIE TRAWY.

Po twoich wypowiedziach można dojść do wniosku że Ty ma jakiś syndrom i wielkie ciśnienie

 

19 godzin temu, Tomasz Winter napisał:

Szpitale psychiatryczne są pełne narkomanów

Tak, zgadzam się i dodam że pełne są też alkoholików i innych uzależnionych. Chorzy psychicznie mają tendencje do sięgania po środki psychotropowe(te nielegalne) i często są diagnozowani dużo później i przy okazji uzależnień.

a historie o schizofrenii  po zapaleniu jednego skręta można w bajki włożyć . Rozumiem że rodzinie takie myślenie stwarza nadzieję, bo przecież już nigdy nie zapali i będzie dobrze(i oby w tym przypadku tak było), ale szanse na to są marne.... zamiast szukać skrętów ja bym poszukał w rodzinie samobójstw,alkoholizmu,depresji. takie rzeczy niestety najczęściej są już wpisane w człowieka w chwili zapłodnienia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W basenach pływowych Naples Point, pod nosem naukowców ze znajdującego się 10 kilometrów dalej Uniwersytetu Kalifornijskiego z Santa Barbara, ukrywało się zwierzę, znane dotychczas jedynie ze skamieniałości. Rzadko znajduje się żywy gatunek, znany uprzednio ze skamieniałości. Szczególnie w tak dobrze przebadanym regionie jak Południowa Kalifornia, mówi Jeff Goddard, współautor odkrycia.
      W listopadzie 2018 roku, podczas popołudniowego odpływu, poszukiwał w basenach pływowych Naples Point ślimaków z rzędu nagoskrzelnych. Odwrócił kolejny kamień, gdy jego uwagę przykuła para półprzezroczystych małży, których skorupy miały ok. 1 cm długości. Gdy otworzyły muszle i wysunęły z nich ozdobione białymi paskami nogi o długości większej niż muszle, zdałem sobie sprawę, że nigdy nie widziałem tego gatunku, wspomina Goddard. Naukowiec był niezwykle zdziwiony. Od dziesiątków lat bada bowiem ekosystemy basenów pływowych, a od roku 2002 bada Naples Point.
      Goddart wykonał zdjęcia małży i, jako że wydawały się rzadkie, postanowił nie zabierać samych zwierząt. Gdy określił przynależność taksonomiczną zwierząt, wysłał zdjęcia do Paula Valenticha-Scotta, emerytowanego kuratora zbioru małży w Santa Barbara Museum of Natural History. Byłem zaskoczony i zaintrygowany. Bardzo dobrze znam przedstawicieli rodziny Galeommatidae zamieszkujących wybrzeża obu Ameryk, ale tego gatunku nigdy nie widziałem, przyznaje ekspert. Uczony stwierdził, że musi zobaczyć przedstawiciela gatunku. Przez kolejnych kilka miesięcy Goddartowi nie udało się ponownie trafić na tajemnicze zwierzę.
      W końcu pod jednym z kamieni znalazł zwierzę i dostarczył je Valentichowi-Scottowi. Ekspert nie potrafił go zidentyfikować. Gdy podejrzewam, że mam do czynienia z nowym gatunkiem, muszę przejrzeć całą dostępną literaturę naukową od 1758 roku do dnia dzisiejszego. To żmudna praca, ale dzięki doświadczeniu można ją wykonać dość szybko, przyznaje. Obaj naukowcy zaczęli też przyglądać się skamieniałościom. W końcu w artykule z 1937 roku znaleźli opis i rysunek skamieniałego gatunku Bornia cooki.
      Autorem opisu gatunku był naukowiec George Willett, który w Baldwin Hill w Los Angeles wykopał około miliona różnych skamielin. Willett sam nie znalazł żadnego B. cooki. Jest on autorem opisu, a gatunek nazwał na cześć Edny Cook, która w Baldwin Hills znalazła jedyne dwie znane dotychczas skamieniałości B. cooki.
      Po zapoznaniu się z opisem i rysunkiem Willetta, Valentich-Scott udałsię do Natural History Museum of Los Angeles County, by przyjrzeć się muszli, którą opisał Willett. Obecnie jest ona zaklasyfikowana jako Cymatioa cooki. Jako, że to na jej podstawie opisano gatunek, tylko porównanie z nią może dać odpowiedź na pytanie o identyfikację zwierzęcia znalezionego przez Goddarta.
      W międzyczasie Goddard znalazł pod kamieniem jeszcze jedną pustą muszlę. Okazało się, że i ona i wcześniej znalezione zwierzę to rzeczywiście Cymatioa cooki. Powstaje pytanie, jak to się stało, że dotychczas nikt nie zauważył C. cooki w tak dobrze zbadanym obszarze, gdzie kolekcjonowaniem muszli zajmuje się też wielu amatorów.
      Goddard podejrzewa, że C. cooki mogły trafić w miejsce, w którym je znaleziono, jako larwy podczas fali upałów z lat 2014–2016. Prawdopodobnie przyniosły je prądy morskie z południa. W zależności od rozmiarów i tempa rozwoju, rzeczywiście mogły zostać przez lata niezauważone. Pacyficzne wybrzeże Baja California charakteryzuje się rozciągającymi się na wiele kilometrów polami kamieni. Podejrzewam, że to właśnie tam C. cooki żyje w bliskim związku ze zwierzętami grzebiącymi pod kamieniami, mówi Goddard.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Uber pozwala niektórym z kierowców samodzielnie ustalać stawki za przewozy. W ramach pilotażowego programu część kierowców obsługujących trzy lotniska w Kalifornii może na własną rękę ustalać stawki za przejazd. Firma chce w ten sposób dostosować się do nowych przepisów, które utrudniają pracodawcom uznawanie pracowników za niezależnych podwykonawców.
      Kierowcy wożący pasażerów na lotniska w Santa Barbara, Sacramento i Palm Springs mogą ustalać stawki na podstawie mnożnika stosowanego przez Ubera oraz czasu i odległości podróży. Uber zapowiada, że pasażerowie będą w pierwszej kolejności kojarzeni z kierowcami oferującymi najniższe stawki. Kierowcy, którzy proponują droższe przejazdy, będą musieli dłużej czekać na pasażera. Aplikacja Ubera pokaże im szacowany czas oczekiwania. Wtedy kierowca będzie mógł zmienić stawkę, by skrócić czas oczekiwania.
      Przedstawiciele Ubera mówią, że dzięki temu kierowcy będą mogli bardziej elastycznie układać swój grafik pracy.
      Nowe przepisy, które weszły w Kalifornii w życie z początkiem bieżącego roku wymagają, by pracodawcy zapewniali każdemu pracownikowi, który nie jest niezależnym podwykonawcą, pensję minimalną, dodatkową stawkę za nadgodziny, płatne zwolnienie chorobowe i ubezpieczenie od bezrobocia. Uber, aby udowodnić, że kierowcy są niezależnymi podwykonawcami, musi wykazać, że firma nie kontroluje ich czasu i sposobu wykonywania pracy.
      Ponadto Uber i firma Postmates pozwały stan Kalifornia do sądu twierdząc, że nowe przepisy naruszają zarówno konstytucję USA, jak i konstytucję stanową. Wraz z Lyftem i DoorDash Uber popiera też inicjatywę ustawodawczą, zgodnie z którą firmy te będą wyłączone spod działania nowych przepisów, ale będą musiały zagwarantować swoim kierowcom płacę o 20% wyższą od minimalnej oraz zwrot kosztów działalności w kwocie 0,30 USD za każdą przejechaną milę.
      Niektórzy eksperci mówią, że samodzielne ustalanie stawek przez kierowców to wybieg, który ma przekonać opinię publiczną, że warto przyjąć inicjatywę ustawodawczą popieraną przez Ubera.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Cykady zarażone grzybami Massopora mają niespożyte pokłady energii i ciągłą ochotę na seks. Do tego stopnia, że tracą przez to część ciała. Okazuje się, że grzyby manipulują zachowaniem owadów, wytwarzając psylocybinę, a więc związek, który występuje również w grzybkach halucynogennych, oraz alkaloid katynon, wykazujący strukturalne podobieństwo do różnych pochodnych amfetaminy.
      Jak podkreślają naukowcy z Uniwersytetu Wirginii Zachodniej, grzyby mają się znacznie lepiej, bo dziwne zachowanie cykad ułatwia im rozprzestrzenianie. Należy pamiętać, że Massopora są przenoszone drogą płciową, a w pewnym momencie z odwłoka owada wystają duże "czopy" konidiów.
      Sytuację pogarsza dodatkowo fakt, że gdy cykady latają, rozpoczyna się deszcz z odpadających części ciała. Jak można się domyślić, pokrywa on inne owady. To dlatego nazywamy je latającymi solniczkami śmierci - podkreśla Matt Kasson, główny autor publikacji z pisma Fungal Ecology.
      Dotąd nikt nie miał pojęcia, w jaki sposób grzyby wywołują opisane zmiany. Nikt nie analizował bowiem składu chemicznego Massopora. Gdy za pomocą daktyloskopii chemicznej zidentyfikowano ślady chemiczne 2 psychoaktywnych związków, akademicy nie mogli wyjść ze zdziwienia.
      W sumie u zarażonych grzybami cykad zidentyfikowano 1176 drobnocząsteczkowych związków. Naukowcy nie są pewni, jak Massopora produkują psylocybinę i katynon, bo nie występują u nich enzymy, których inne organizmy potrzebują do wytworzenia tych substancji. Niewykluczone, że grzyby robią to w nieznany nam sposób. Amerykanie sprawdzają, czy na zachowanie cykad wpływają też inne cząsteczki. Kasson dodaje, że psylocybina i katynon mogą wchodzić w interakcje z hormonami cykad.
      Naukowcy badali 3 gatunki cykad: Magicicada septendecim, Okanagana rimosa i Platypedia putnami. Po zakażeniu Massopora (Massospora cicadina, M. platypediae i M. levispora) przestają one jeść i odpoczywać. Urazy, a ich ciała dosłownie się rozpadają, wydają się nie mieć żadnego znaczenia. Na dodatek, naśladując zachowania samic, samce zarażone Massopora próbują kopulować nawet z innymi samcami.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Przed tysiącem lat rdzenni mieszkańcy Ameryki Południowej używali roślin psychotropowych, i to prawdopodobnie wielu jednocześnie, do wywołania halucynacji i uzyskania odmiennych stanów świadomości.
      Wiedzieliśmy, że środki psychotropowe były ważnym elementem rytuałów duchowych i religijnych wśród społeczeństw południowo-środkowych Andów. Nie wiedzieliśmy jednak, że ludzi ci używali tak wielu środków i prawdopodobnie je łączyli, mówi profesor Jose Capriles z Pennsylvannia State University. To największa liczba substancji psychoaktywnych znalezionych na pojedynczym stanowisku archeologicznym w Ameryce Południowej.
      Międzynarodowy zespół naukowy poszukiwał w suchej dolinie rzeki Stora w południowo-zachodniej Boliwii dowodów na to, że tamtejsze jaskinie były zamieszkane. W czasie badań uczeni trafili na zestaw wykorzystywany podczas pochówków. Zestaw ten składał się ze skórzanej torby wewnątrz której znajdowały się m.in. dwa przyrządy do wdychania sproszkowanych roślin halucynogennych, rurka do palenia takich roślin oraz woreczek na środki halucynogenne wykonany z pysków trzech lisów.
      Datowanie metodą radiowęglowej spektrometrii mas wykazało, że skórzana torba liczy sobie około 1000 lat. To okres, w którym rozpadało się państwo Tiwanaku i pojawiały się regionalne ośrodki władzy, mówi Capriles.
      Naukowcy pobrali też próbkę osadów z woreczka i przebadali ją metodą spektrometrii mas oraz chromatografii cieczowej. To bardzo efektywna i wysoce wrażliwa metoda wykrywania niewielkich ilości związków chemicznych w bardzo małych próbkach, wyjaśnia Melanie Miller z nowozelandzkiego University of Otago i Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley, która była odpowiedzialna za badania.
      Analizy wykazały, że w woreczku znajdowały się kokaina, benzoilolekgonina (główny metabolit kokainy), harmina (alkaloid roślinny), bufotenina (występuje w roślinach, jadzie ropuch i grzybach), DMT (alkaloid roślinny) oraz prawdodopodobnie psylocybina. Narkotyki pozyskano co najmniej z trzech różnych gatunków roślin.
      Capriles uważa, że znaleziona torba należała do szamana. Szamani byli specjalistami, którzy mieli wiedzę na temat roślin oraz tego, jak wykorzystać je do połączenia się ze światem nadnaturalnym, w tym z szanowanymi przodkami, którzy żyli w innych wymiarach. Niewykluczone, że szaman ten jednocześnie zażywał wiele różnych roślin, by uzyskać różne efekty lub wzmocnić halucynacje.
      Melanie Miller wskazuje zaś na obecność harminy i DMT, które są obecne we współcześnie przygotowywanym napoju halucynogennym ayahuasca. To sugeruje, że możemy mieć do czynienia ze wczesną formą przygotowywania czegoś na wzór ayahuasca, w której łączono rośliny zawierające harminę i DMT lub bufoteninę.
      Niektórzy specjaliści uważają, że ayahuasca to dość nowy wynalazek, z kolei zdaniem innych napój ten używany jest od setek, a może nawet tysięcy lat. Biorąc pod uwagę obecność harminy i DMT w jednym woreczku, możemy przypuszczać, że szaman zażywał te środki jednocześnie, albo wdychając je w formie sproszkowanej, albo przygotowując z nich napój. Odkrycie to sugeruje, że ayahuasca mogła być używana już 1000 lat temu, stwierdza Capriles.
      Obecność różnych środków halucynogennych w tym samym woreczku wskazuje nie tylko na to, że jego właściciel miał odpowiednią wiedzę botaniczną, ale również, że podjął spory wysiłek, by zdobyć rośliny pochodzące z różnych regionów Ameryki Południowej. Właściciel zestawu miał dostęp do co najmniej trzech roślin zawierających związki halucynogenne, a prawdopodobnie do czterech lub pięciu. Żadna z tych roślin nie występuje na obszarze, gdzie odkryliśmy torbę, a to wskazuje albo na istnienie rozbudowanej sieci wymiany albo, że osoba ta celowo odbywała podróże, by je zdobyć, mówi Miller.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...