Jump to content
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Na pewno dokonaliśmy postępu? Rolnicy mają mniej wolnego niż łowcy-zbieracze.

Recommended Posts

5 minut temu, 3grosze napisał:

No i łowcom nie mam za co dziękować, a dzięki "rolnikowi" Archimedesowi przynajmniej nie tonę

Dałeś mi pewną myśl, mam wrażenie, że obecnie skupiamy się na spuściźnie, o następnym pokoleniu, ogólnie na przyszłości, może to cecha rolników, czy łowca analizował przyszłość? los jego dzieci ? Są plemienia w których nie ma pojęcia czasu (bo nie potrzebują, zawsze jest ciepło owoce i zwierzęta) w przypadku rolnictwa czas jest kluczowyl

  • Like (+1) 1

Share this post


Link to post
Share on other sites
2 godziny temu, darekp napisał:

 nikt nie chciałby wrócić do 100 % zbieracko-łowieckiego "raju". I w gruncie rzeczy nie warto. Ale "odpuścić" sobie w jakimś - nawet stosunkowo dużym - stopniu tę pogoń za różnymi rzeczami ponoć niezbędnymi to co innego. Po co przeciętnemu współczesnemu człowiekowi smartfon? Żeby nabić sobie/komuś "lajków" na FB? To w gruncie rzeczy to samo, co gdy łowca-zbieracz odprawiał jakieś obrzędy przed polowaniem czy tp. I w jednym i w drugim przypadku daje poczucie uczestniczenia w czymś wielkim. I w obu przypadkach był to w 90-100 % tylko "stan umysłu", a nie coś realnego. 

ja bym chciał wrócić,  dlatego jako budowlaniec, amatorsko napisałem jak zbudować raj http://www.okragledomy.com/ksiazeczka.pdf   

sprowadza sie to do

-bycia ssakiem (a nie jesteśmy)

-mieć swoje stado  (a nie mamy)

-i terytorium (jw)

Share this post


Link to post
Share on other sites
W dniu 9.07.2019 o 13:13, Afordancja napisał:

no i znów czy byłbym sam czy nie, jak mnie nie ma to ognia nie ma, gałązki w zimę (nie mam narzędzi przecież) zbierać fajnie, wracam i jest za***iście zimno, śpię to też dorzucam?

Na naszych terenach dzikusy żyli w zimie głównie w półziemiankach i ziemiankach, po kilka sztuk w jednej. Gwarantuję Ci, że łatwiej zmarzniesz w przeciętnym wiejskim domu z CO na węgiel (bez automatu) niż w dobrze zrobionej ziemiance, do której ogrzania wystarcza niewielkie ognisko, takie do robienia żarcia. :D Są sposoby palenia umożliwiające samoczynne podtrzymywanie ognia nawet przez kilka godzin. Ale nawet kiedy ogień wygaśnie, zostają rozgrzane kamienie i dopalający się popiół, co będzie grzać jeszcze przez 2-3 godziny albo i więcej. No i same dzikusy - w alpinistycznym namiocie jeden ludź to +5 st.
A co do narzędzi - kamienne narzędzia były niewiele mniej skuteczne od żelaznych, używanych np. w średniowieczu. Ścięcie drzewa nie było dużym problemem, a tym bardziej porąbanie go, gdyby komuś się zachciało w taki sposób opał przygotowywać. Ale raczej nie musiało się chcieć, bo w naturalnym lesie jest wystarczająca ilość opału wymagającego tylko minimum roboty.
 

12 godzin temu, Warai Otoko napisał:

jeśli cały dzień trzeba myśleć o jedzeniu albo głodzie, jeśli się jedzenia nie zebrało (+ zagrożenia ze strony dzikich zwierząt.).

A Ty cały czas swoje - przeciw dobrze już udokumentowanym faktom... Wszystkie dane, niezależnie od tego w której części świata zebrane, i czy z obserwacji dawniejszych lub współczesnych, czy archeo, wskazują, że przeciętnie zdobywanie żarcia to ok. 20 godzin tygodniowo. I raczej nie jest to przypadek - po prostu takie środowiska są wybierane przez dzikusów jako miejsce życia.
Co do zagrożeń - porównywalne do zagrożenia powodowanego przez drogowych idiotów. W ciągu ostatnich 200-300 tys. lat nie było zwierząt, których preferowanym pokarmem byli ludzie (lwy i tygrysy ludojady to wyjątki i inna bajka). Pasożytów nie liczę, ale to też inna bajka. W dziczy, podobnie jak na drodze, trzeba po prostu trochę uważać i odpowiednio reagować. i to wszystko. W Afryce najgroźniejszymi zwierzętami były i są... hipopotamy :D

Edited by ex nihilo

Share this post


Link to post
Share on other sites
8 godzin temu, ex nihilo napisał:

A Ty cały czas swoje - przeciw dobrze już udokumentowanym faktom... Wszystkie dane, niezależnie od tego w której części świata zebrane, i czy z obserwacji dawniejszych lub współczesnych, czy archeo, wskazują, że przeciętnie zdobywanie żarcia to ok. 20 godzin tygodniowo. I raczej nie jest to przypadek - po prostu takie środowiska są wybierane przez dzikusów jako miejsce życia.

ok, mój błąd ;P (o ile Twoje dane są prawdziwe). Ale w takim razie zastanawia mnie co robili przez resztę czasu?  Pewnie myśleli jak ułatwić sobie życie ;P 

Share this post


Link to post
Share on other sites
3 godziny temu, Warai Otoko napisał:

Ale w takim razie zastanawia mnie co robili przez resztę czasu?

:D Typowe pytanie biorobota z 21 w., który czas ma pokawałkowany, zdefiniowany i zaprogramowany, często na miesiące do przodu... Sorki, ale... ;)
Po prostu byli. Coś robili. Albo nic. Łupali kamienie albo gapili się na drugi brzeg rzeki. Skrobali ozdóbki na łuku albo ogryzali jakiegoś gnata. Co akurat mieli ochotę robić. Może wygrzebywali ziemiankę. A jak im się znudziło, to... to im się znudziło, i tyle. Kiedy im się zachce, to skończą. Jutro też będzie dzień, tak samo dobry jak dzisiaj.  Itd. To była jedność, ciągłość, przenikanie, bez podbijania karty o 17:01.
Myśleć o ułatwianiu sobie życia za bardzo nie musieli, bo nie było czego ułatwiać. Ten świat był kompletny, nie musiał w istotny sposób zmieniać się przez setki i tysiące lat.

  • Upvote (+1) 2

Share this post


Link to post
Share on other sites
9 godzin temu, Warai Otoko napisał:

w takim razie zastanawia mnie co robili przez resztę czasu?

Jak dla mnie to byli prawie jak zwykle zwierzeta czyli nic. Bylo tylko tu i teraz. glodni to szli polowac. A tak lezeli albo jakies rzeczy na "teraz". Niby mogli robic co chcieli ale co mogli chciec? Co mieli do wyboru?

 

Niektorzy to symuluja albo jako menel (to akurat forma pasozytnictwa) tylko maja wiecej mozliwosci albo jada w puszcze i tam zyja i tez mozna sobie w lesie mieszkac i zyc "pelnia zycia" kupa czasu i kupa rozrywek np. Struganie patykow i zyc dniem dzisiejszym. Pytanie czy to dla wszystkich taka pelnia i takie fajne zycie. 

 

Dla mnie zycie troche lepiej niz wolny kon jest slabym zyciem. Ale kto co woli.

Share this post


Link to post
Share on other sites
5 godzin temu, Afordancja napisał:

byli prawie jak zwykle zwierzeta czyli nic

Hmm... No może i "nic", ale żyli - jak inne zwierzęta - na zasadzie "wystarczy".
Cywilizowani, czyli "coś", żyją na zasadzie "zawsze za mało, obojętnie ile mam". I żeby mieć więcej gotowi są kraść, oszukiwać, niszczyć i mordować.

A nawet niekoniecznie żeby mieć więcej - często po prostu ze zwykłej "cosiowej" radochy z zabijania:
https://www.o2.pl/artykul/wlosi-urzadzili-makabryczne-polowanie-nad-zalewem-wislanym-zginelo-kilkaset-ptakow-6321459255637633a

Edited by ex nihilo

Share this post


Link to post
Share on other sites
20 godzin temu, ex nihilo napisał:

Po prostu byli. Coś robili. Albo nic. Łupali kamienie albo gapili się na drugi brzeg rzeki. Skrobali ozdóbki na łuku albo ogryzali jakiegoś gnata. Co akurat mieli ochotę robić. Może wygrzebywali ziemiankę. A jak im się znudziło, to... to im się znudziło, i tyle.

Jak nic do roboty nie mieli, to mieli czas na wysokiej jakości myślenie (filozofowanie:)), bo przecież mózgi posiadali większe od naszego (za @okragly). No ale leniom nie chciało się pisma wynależć, bo te patyczki tylko strugali i cały intelektualny dorobek tych setek tysięcy lat zmarnowali. :(

Edited by 3grosze

Share this post


Link to post
Share on other sites
9 godzin temu, ex nihilo napisał:

Cywilizowani, czyli "coś", żyją na zasadzie "zawsze za mało, obojętnie ile mam". I żeby mieć więcej gotowi są kraść, oszukiwać, niszczyć i mordować.

Ogromnie generalizujesz i mylisz się - jest masa ludzi którzy nie żyją stylem "menela" a nie wyznają powyższych zasad. Ilu ich jest - nie wiem. NIe znam takich badań. Cięzko byłoby je w ogóle zrobić. 

Godzinę temu, 3grosze napisał:

Jak nic do roboty nie mieli, to mieli czas na wysokiej jakości myślenie (filozofowanie:)), bo przecież mózgi posiadali większe od naszego (za @okragly). No ale leniom nie chciało się pisma wynależć, bo te patyczki tylko strugali i cały intelektualny dorobek tych setek tysięcy lat zmarnowali. :(

Byłoby fajnie gdyby tak można było, z tym, że do odpowiedniej jakości filozofowania potrzeba substratu w postaci wiedzy i informacji a tą trzeba zdobywać i zapisywac gdzies a do tego potrzebna technologia, a do tej potrzebne reolnictwo. Także jakość tego ich filozofowania mogła być tylko taka jaka faktycznie była - zalażkiem filozofii , "pre-pre...-pre filozofią grecką". 

Share this post


Link to post
Share on other sites
16 godzin temu, 3grosze napisał:

No ale leniom nie chciało się pisma wynależć

Gdyby leniami nie byli, to wątpliwe, czy Ty byś istniał... Ziemia pewnie już od dawna byłaby nienadającym się do życia ogryzkiem :D
Ale - pismo stało się potrzebne dopiero kiedy pojawiła się biurokracja. Wcześniej wystarczał paszczowy przekaz informacji, który jest w dłuższym czasie nie mniej skuteczny od pisma, a często i bardziej, bo nośnik jest stale odnawiany. To zresztą w ogóle jest dosyć ciekawa sprawa i osobny temat. Poza tym paćkali i skrobali po ścianach jaskiń i skałach, to też przekaz informacji.
 

15 godzin temu, Warai Otoko napisał:

Ogromnie generalizujesz


To oczywiste, że generalizuję, bo nie piszę ani o pojedynczych ludkach, ani nie robię statystyki indywidualnych zachowań. Chodzi o całość, a ta wygląda tak, jak napisałem. W czasach paleo regułą było "wystarcza", cywilizacja działa na zasadzie "zawsze za mało" i jest to niezależne od indywidualnych zachowań. Emergencja wynikająca z odmienności struktury.

Share this post


Link to post
Share on other sites
7 godzin temu, ex nihilo napisał:

który jest w dłuższym czasie nie mniej skuteczny od pisma, a często i bardziej, bo nośnik jest stale odnawian

Smiem watpic. Poziom znieksztalcenia informacji jest na wiele wyzszym poziomie.

Share this post


Link to post
Share on other sites
W dniu 10.07.2019 o 10:54, 3grosze napisał:

Można tęsknić:) za czasami łowiecko-zbierackimi, ale łowcy-zbieracze mając tę samą objętość puszki mózgowe,j przez 300.000lat nie doprowadzili do takiego poziomu rozwoju cywilizacji (o pozytywach myślę), jak rolnicy przez ok 10.000 lat. 

To nie tak.

Bez rewolucji górnopaleolitycznej nie byłoby rewolucji neolitycznej. 

Współczesna nauka postrzega to oczywiście nie jako rewolucje w sensie gwałtownych przemian (jak np. rewolucję francuską), a stopniowych, wielokanałowych, trwających tysiące lat zmian. Bardzo płynnych. W paleolicie dokonywał się postęp - najwolniejszy w dolnym, nieco szybszy w środkowym, a najszybszy w górnym. Kolejny kluczowy wynalazek implikował powstanie następnego. Tak wynika z rozwoju kultur materialnych badanych przez archeologie.  A najważniejszym w górnym paleolicie wynalazkiem była broń miotana. Z badań Karla Hutchingsa, który przebadał 668 górnopaleolitycznych grotów kamiennych w Ameryce Północnej, na 55 były ślady pęknięć, a na więcej niż połowie z owych 55, pęknięcia  powstały w wyniku użycia większej siły niż nieuzbrojone ramię ludzkie. Oczywiście to, że  na pozostałych, na których nie było śladów pęknięć, nie oznacza, że nimi nie miotano.   Użycie miotacza oszczepów (obecnie często używa się azteckiej nazwy - atlatl) zwiększało odległość rażenia 2,5 -krotnie (dowiedzione eksperymentalnie). Na krótkim dystansie, energia kinetyczna też musiała być znacznie większa. Oprócz miotacza wynaleziono także łuk, bumerang.

Z tej pracy:

https://www.sciencedirect.com/science/article/pii/S0047248408001966?via%3Dihub

wynika, że zmiany kostne u hss, były charakterystyczne dla zmian anatomicznych jacy mają np. sportowcy miotający, oszczepnicy, piłkarze ręczni. Zmian takich nie znaleziono u neandertalczyków, co może sugerować, że nie miotali, lub robili to rzadko. Być może była to cegiełka do ich przegranej w rywalizacji z hss.

Użycie broni miotanej to następujące korzyści:

A. Oszczędność energii

B. Oszczędność czasu

C. Zmniejszenia ryzyka poniesienia obrażeń w wyniku pościgu bądź bezpośredniego starcia ze zwierzęciem - ofiarą.

To, że współczesny łowca, podobnie zapewne jak człowiek górnopaleolityczny, poświęca 19-24 h/tyg na zdobycie pożywienia, nie oznacza, że tak beztrosko miał neandertalczyk. Ten najpewniej zwierzynę tropił i żmudnie podchodził, korzystając z zasłon terenowych, co sugeruje budowa stawów biodrowych. Był słabym biegaczem i słabym oszczepnikiem. I możliwe, że na polowaniach spędzał całe dnie.

Mniej czasu poświęcanych na łowy to -> więcej czasu na więzy rodzinne. 

Dochodzimy tu do drugiego, najważniejszego osiągnięcia rewolucji górnopaleolitycznej - rozbudowy struktur społecznych.

Rodziny zaczęły łączyć się w większe grupy, te w szczepy, a następnie w plemiona. W efekcie, w późnym neolicie doszło do powstania złożonych, dobrze zorganizowanych społeczeństw łowców-zbieraczy. Na to nasunął się ciągły postęp technologiczny, człowiek nauczył się wytwarzać mikronarzędzia (mikrolity), często mniejsze niż 1 cm. Mówimy tu już o mezolicie, okresie przejściowym. 

Niemiecki archeolog, Klaus Schmidt, badał właśnie mezolityczne stanowisko megalityczne w Gobekli Tepe. Doszedł do rewolucyjnych wręcz wniosków.  Dotychczas uważało się, że najpierw zaczęto siać i hodować, a następnie budować osady a później świątynie. W Gobekli Tepe było na odwrót. Te megality, najcięższe elementy mają masę 10 ton, zbudowało społeczeństwo łowców-zbieraczy. Tak, stworzyli w wyniku górnopaleolitycznej rewolucji tak zaawansowane  struktury społeczne, że byli wstanie wprowadzić taką organizacje pracy, aby zbudować megality. Co więcej. Materiał kostny zwierząt wskazuje, że najpierw żywiono się tym co upolowano a w ciągu tysiąca lat udomowili  owce,kozy, bydło i świnie, a w ciągu pięciu wieków zaczęto hodować pszenice. To wokół świętego miejsca łowców-zbieraczy zaczęło tworzyć się osadnictwo, a społeczeństwo przekształcać się w rolników-hodowców. 

A jeśli dodamy, ze pierwszy alkohol pełnił często role rytualną...

@3grosze.

Ten szybszy postęp rolników, wynikał z  tego, że ludzie zaczęli żyć w skupiskach i dochodziło do zagregowania wiedzy. Ale to zjawisko było obecne także wśród łowców-zbieraczy, na wskutek rozwoju technologicznego, o czym pisałem powyżej. W pewnym momencie doszło do "punktu krytycznego" i droga poszła jak poszła.

Ps. To wszystko było zresztą mocno płynne. Nie można ot tak,  przeciwstawiać łowców-zbieraczy vs rolników-osadników. W neolicie, wielkie obszary Europy, zajmowała ludność wspomnianej już przeze mnie,  kultury ceramiki wstęgowej rytej. Zakładali osady, a jakże, ale co 15 lat zmieniali położenie. Osadnicy? Przecież niektóre jaskinie były przez człowieka epoki kamienia łupanego, użytkowane przez pokolenia. Ludzie KCWR byli rolnikami-hodowcami, ale istotne w ich jadłospisie było zbieractwo min. dzikich owoców. Pewnie i polowali.

 

 

25 minut temu, venator napisał:

. W efekcie, w późnym neolicie doszło do powstania złożonych

Edycja: w późnym paleolicie, oczywiście

Edited by venator
  • Upvote (+1) 1

Share this post


Link to post
Share on other sites
2 godziny temu, venator napisał:

Bez rewolucji górnopaleolitycznej nie byłoby rewolucji neolitycznej. 

To co szumnie nazywa się "rewolucją paleolityczną", to raptem wynalezienie kilku prostych narzędzi myśliwskich oraz powstawanie liczniejszych i bardziej zorganizowanych systemów społecznych. Jak na 300.000 lat (dolny paleolit już paleolitykom daruję;)) dysponowania równymi nam możliwościami intelektualnymi... to skromny "sukces". Wiem,  nie mieli potrzeby wynajdywania bardziej efektywnych narzędzi w ich sytuacji: bogate zasoby środowiska, po wyczerpaniu którego, po prostu je zmieniano. No ale wykorzystanie tego czasu wolnego mnie intryguje: jak już się człowiek nagada z towarzystwem, pobędzie z rodziną, to sobie rozmyśla. I wymyśla. Dorobek myślaczy 300.000 lat paleolityków versus 10.000lat rolników ? Żenada.;)

  • Like (+1) 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

3grosze, tak samo można powiedzieć, że rolnicy prawie nic nie zrobili przez ostatnie 10 tys. lat, dopiero w czasie ostatnich max. kilkuset lat (powiedzmy od 1492 r.) ludzie odrodzenia/oświecenia/etc. odwalili większość roboty. Myślę, że z jakiegoś powodu musiało tak być, pewnie to jest jakiś wzrost wykładniczy, nie znam się na tym, wiec nie będę snuł domysłów dlaczego wykładniczy, ale tak to wygląda.

P.S. Pierwsza co najmniej połowa istnienia życia na Ziemi to były organizmy jednokomórkowe, potem długo wielokomórkowce, od wyjścia zwierząt na ląd minął relatywnie mały okres czasu, dinozaury to już coś koło 100-200 mln lat temu (b. mało w porównaniu z miliardami lat życia na Ziemi) Itd. Całkiem prawdopodobne, że dałoby się dopasować jakąś zależność wykładniczą. Takie przynajmniej mam domysły (nawet nie pamiętam liczb, piszę na wyczucie, nie mam teraz czasu googlować).

Edited by darekp
  • Upvote (+1) 1

Share this post


Link to post
Share on other sites
5 minut temu, darekp napisał:

tak samo można powiedzieć, że rolnicy prawie nic nie zrobili przez ostatnie 10 tys. lat, dopiero w czasie ostatnich kilkuset lat (powiedzmy od 1492r) ludzie odrodzenia/oświecenia/etc. odwalili większość roboty.

Ja nawiązuję jedynie do "czystego myślenia", a to rozkwitło już w starożytnej Grecji. Natomiast wysoko rozwinięta kultura, to już u Sumerów: w IV tysiącleciu p.n.e.

Share this post


Link to post
Share on other sites
8 godzin temu, 3grosze napisał:

dysponowania równymi nam możliwościami intelektualnymi... to skromny "sukces".

 

Skąd ta pewność?

8 godzin temu, 3grosze napisał:

To co szumnie nazywa się "rewolucją paleolityczną",

 

8 godzin temu, 3grosze napisał:

, to raptem wynalezienie kilku prostych narzędzi myśliwskich oraz powstawanie liczniejszych i bardziej zorganizowanych systemów społecznych. Jak na 300.000 lat

Mieli od razu wynaleźć reaktor atomowy...litości...

Share this post


Link to post
Share on other sites
16 godzin temu, 3grosze napisał:

Ja nawiązuję jedynie do "czystego myślenia", a to rozkwitło już w starożytnej Grecji. Natomiast wysoko rozwinięta kultura, to już u Sumerów: w IV tysiącleciu p.n.e.

Wydaje mi się, że tu można snuć tylko mnóstwo spekulacji i żadnego "twardego" wniosku nie uzyskać, bo "czyste myślenie" zostawia po sobie mało śladów materialnych,które mogliby zbadać archeolodzy;) Może np. cały czas wolny pochłaniała im rodzina itp. A może wytworzyli jakąś kulturę, np. mity przekazywane ustnie, które stopniowo coraz bardziej się rozwijały i które stanowiły podstawę do późniejszego  rozwoju (za następne tysiące lat). Można spekulować "do upadłego".

P.S. Indian amerykańskich nikt raczej nie postrzega (chyba) jako "meneli bez kultury", a to też łowcy-zbieracze (raczej przeciwnie - wg hollywoodzkich stereotypów jako bardzo uduchowionych etc: https://www.youtube.com/watch?v=UityBuZoXv0 , co jest znów pewnie przeginaniem :w drugą stronę").

P.S.2. Czytałem kiedyś o Ajnach (mieszkańcach Wysp Japońskich później wypartych przez przedstawicieli rasy żółtej). Mieli jakąś kulturę, ale bardzo prymitywną, picie alkoholu, jakiś rytuał związany z niedźwiedziem i praktycznie nic więcej. Więc IMHO znów powstaje wrażenie, że to tak musiało być, zajęło wiele czasu i w miarę jak coś się kumulowało (wiedza itp.) proces przyspieszał...

Edited by darekp

Share this post


Link to post
Share on other sites

  W starożytnej Grecji to "myślenie" przyniosło, o czym pamiętaj, także pojęcie niewolnika-towaru, którym można handlować.;)

"Czyste myślenie", to jednak,  zupełnie abstrakcyjne pojęcie.

 

A wracając do meritum. To co wnieśli późnopaleolityczni łowcy, to na tyle złożone społeczeństwo aby" poradziło sobie" z rolnictwem.  Romans z dzikimi trawami trwał tysiąclecia. 

W Izraelu odnaleziono ślady kontrolowanego  użycia ognia sprzed 790 tyś lat. W palenisku znaleziono między innymi dziki owies jęczmień. To są czasy homo erectusa. Tak, jak zalinkowałem wcześniej, jednak  pierwsze próby uprawy zbóż były 23 tyś lat temu. Ale rolnictwo wymaga organizacji, a taki stopień osiągnęli dopiero łowcy-zbieracze w schyłkowym paleolicie. 

Pamiętaj, że są to umowne granice - paleolit - neolit. I dlatego jest mezolit, eneolit, nie będę zanudzał już podstawami archeologi. 

Nikt nie usiadł w kółku i dywagował - zróbmy sobie neolit. 

Tu "czyste myślenie" nie ma nic do rzeczy. Liczy się zagregowana wiedza, która występuje w złożonej społeczności. Po prostu ludzkość dojrzała do rolnictwa, w czym było także dużooo przypadku. 

W dniu 11.07.2019 o 01:07, ex nihilo napisał:

A co do narzędzi - kamienne narzędzia były niewiele mniej skuteczne od żelaznych, używanych np. w średniowieczu.

Tak, to prawda.Ciekawa konfrontacja kamień-metal nastąpiła podczas podbojów Hernana Corteza w państwie Azteków.  Ale metal ma jedną niewątpliwą przewagę - jak siekierka kamienna pęknie to po prostu będzie zepsuta, a metalową da się naprawić. Jest jeszcze kwestia recyklingu. Na duży + dla metalu. 

Edited by venator

Share this post


Link to post
Share on other sites
 

Ab ovo.

Ja neguję twierdzenie @ex nihilo i @okragly  "szczęśliwego życia" paleolitycznego łowcy-zbieracza, który po zaspokojeniu potrzeb bytowych, mając nadmiar wolnego czasu przeznaczał go na trwanie w życiu towarzyskim i rodzinnym przez te setki tysięcy lat. Bez żadnego postępu. Bo mu tak było dobrze. Otóż tak trwał i było mu dobrze, bo w tym okresie jego intelekt nie był równy naszemu. A zdolności intelektualne jednak determinują odczuwanie tzw "szczęścia". Szczęście dzikiego konia latami beztrosko hasającego po stepach ( @okragly ), czy strugania patyczków ( @ex nihilo ) to nie jest szczyt szczęścia dla rozwiniętego intelektu (na naszym poziomie) ale widocznie wystarczał  dla dolnego i środkowego paleontropa. A jak tylko pojawił się neantrop z intelektem porównywalny z naszym (górny paleolit, 40.000lat temu) to od razu:D (w skali całego paleolitu ) wymyślił rolnictwo. 

1 godzinę temu, venator napisał:

W starożytnej Grecji to "myślenie" przyniosło, o czym pamiętaj, także pojęcie niewolnika-towaru, którym można handlować

Grecy pierwsi wspominają o tej patologii, ale wszystko wskazuje, że istniało o wiele wcześniej wraz z zaistnieniem "rolnictwa" (niechciany skutek uboczny:(). To już ustaliliśmy.

 

1 godzinę temu, venator napisał:

Tu "czyste myślenie" nie ma nic do rzeczy. Liczy się zagregowana wiedza, która występuje w złożonej społeczności.

Oczywiście, ale taka agregacja możliwa była dopiero w "rolnictwie" (pożądany skutek uboczny:)).

 

5 godzin temu, darekp napisał:

bo "czyste myślenie" zostawia po sobie mało śladów materialnych,

"Myślenie", gdyby było na poziomie o jakim myślimy, musiałoby doprowadzić do jakiejkolwiek formy jego utrwalenia. I jak to "myślenie" się już pojawiło (ale nie u łowców-zbieraczy) to i zapis myślenia się wymyśliło.

Edited by 3grosze
  • Upvote (+1) 1

Share this post


Link to post
Share on other sites
9 minut temu, 3grosze napisał:

A jak tylko pojawił się neantrop z intelektem porównywalny z naszym (górny paleolit, 40.000lat temu) to od razu:D (w skali całego paleolitu ) wymyślił rolnictwo.  

Czy jak Cię wsadzą do sklepu pełnego żarcia wszelkiego (za free), to też weźmiesz kijek i zaczniesz nim grzebać w trawniku przed sklepem, żeby tam kartofle posadzić, bo tego będzie wymagał Twój intelekt?

Share this post


Link to post
Share on other sites
22 godziny temu, 3grosze napisał:

To co szumnie nazywa się "rewolucją paleolityczną", to raptem wynalezienie kilku prostych narzędzi myśliwskich oraz powstawanie liczniejszych i bardziej zorganizowanych systemów społecznych. Jak na 300.000 lat (dolny paleolit już paleolitykom daruję;)) dysponowania równymi nam możliwościami intelektualnymi... to skromny "sukces".  

to był czas największego w dziejach  postępu, ze zwierzęcia staliśmy sie człowiekiem o niesamowitych właściwościach społecznych i umysłowych, przewyższających nam współczesne. Stado ludzkie z raju to jeden organizm. Nie mieli JA (ego), współcześnie trzeba wiele lat medytować by im dorównać np w raju (paleolit) jak osoba czuła się że czas umierać, odchodziła i umierała, tak po prostu. 

22 godziny temu, 3grosze napisał:

 No ale wykorzystanie tego czasu wolnego mnie intryguje: jak już się człowiek nagada z towarzystwem, pobędzie z rodziną, to sobie rozmyśla. I wymyśla. Dorobek myślaczy 300.000 lat paleolityków versus 10.000lat rolników ? Żenada.;)

współcześnie dziecko oddaje sie dla niańki, do żłobka, przedszkola, szkoły. Rodzic rozmawia, przebywa z wlasnym dzieckiem czasem tylko kilka minut. Nie ma milosci braterskiej ponieważ ze soba nie przebywaja. Żona z mężem spotykaja sie tylko w łóżku albo i nie. W paleo było inaczej, ja tesknie do stada ludzkiego znanego sobie od urodzenia, wtedy zawsze jest o czym rozmawiać z czego sie pośmiać. Raj to genialny wynalazek.

Share this post


Link to post
Share on other sites
3 minuty temu, 3grosze napisał:

Bez żadnego postępu. Bo mu tak było dobrze. Otóż tak trwał i było mu dobrze, bo w tym okresie jego intelekt nie był równy naszemu

Absurd. Chcesz zanegować tysiące prac naukowych dokumentujących stały i przyspieszający postęp technologiczny w epoce paleolitu, który w efekcie dał rolnictwo i stałe osadnictwo?

Rozwój technik obróbki kamienia, i stopniowe  wykorzystanie innych materiałów, postęp w tych dziedzinach,  to są podstawy archeologii. 

 

16 minut temu, 3grosze napisał:

Otóż tak trwał i było mu dobrze, bo w tym okresie jego intelekt nie był równy naszemu.

Na jakiej podstawie tak sądzisz?

Twoim twierdzeniom choćby  przeczy wiedza na temat astronomii człowieka paleolitycznego:

https://www.ed.ac.uk/news/2018/cave-paintings-reveal-use-of-complex-astronomy

 

34 minuty temu, 3grosze napisał:

Oczywiście, ale taka agregacja możliwa była dopiero w "rolnictwie" (pożądany skutek uboczny:)).

 

Było raczej na odwrót:

https://www.smithsonianmag.com/history/gobekli-tepe-the-worlds-first-temple-83613665/

Share this post


Link to post
Share on other sites
W dniu 11.07.2019 o 01:07, ex nihilo napisał:

Na naszych terenach dzikusy żyli w zimie głównie w półziemiankach i ziemiankach, po kilka sztuk w jednej. Gwarantuję Ci, że łatwiej zmarzniesz w przeciętnym wiejskim domu z CO na węgiel niż w dobrze zrobionej ziemiance, do której ogrzania wystarcza niewielkie ognisko, takie do robienia żarcia. :D

  

ziemia ma stałą temperaturę 8 st, dlatego np ziemniaki  przez zimę  trzyma w ziemiankach, nie zamarzną

45 minut temu, 3grosze napisał:
 

 ... Bez żadnego postępu. Bo mu tak było dobrze. Otóż tak trwał i było mu dobrze, bo w tym okresie jego intelekt nie był równy naszemu. A zdolności intelektualne jednak determinują odczuwanie tzw "szczęścia". Szczęście dzikiego konia latami beztrosko hasającego po stepach ( @okragly ), czy strugania patyczków ( @ex nihilo ) to nie jest szczyt szczęścia dla rozwiniętego intelektu (na naszym poziomie) ale widocznie wystarczał  dla   paleontropa. A jak tylko pojawił się neantrop z intelektem porównywalny z naszym (górny paleolit, 40.000lat temu) to od razu:D (w skali całego paleolitu ) wymyślił rolnictwo. 

  

Życie w paleo to wielka magia (jak w bajce dla dzieci) słońce z jednej strony wschodzi z drugiej zachodzi, burze z piorunami, deszcz, chmury, księżyc, gwiazdy, zwierzęta, rośliny w tym psychoaktywne. Nawet poród to wielka magia. Tysiące roślin do spożycia niektóre trujące zwierzeta i polowanie na nie. Musieli opanowac i ogarnąć znacznie więcej niż my dzisiaj. Ale odżywiali sie bardzo dobrze, matki karmily piersia (IQ o 10 pkt wyższe) przytulaly, nie wyganialy do zlobka, przedszkola to dzieci rosly i byly mądre, w stadzie ludzkim dzieci uczyly sie jedno od drugiego

 

ludzie w raju byli szczęśliwsi nie dlatego że głupsi (byli mądrzejsi) a dlatego że nie mieli EGO, byli równi jeden upolowal jedli wszyscy, nie bylo wlasnosci prywatnej

i wspólne żony B-)

Share this post


Link to post
Share on other sites
41 minut temu, venator napisał:

Twoim twierdzeniom choćby  przeczy wiedza na temat astronomii człowieka paleolitycznego:

https://www.ed.ac.uk/news/2018/cave-paintings-reveal-use-of-complex-astronomy

 

Early cave art shows that people had advanced knowledge of the night sky within the last ice age. Intellectually, they were hardly any different to us today. These findings support a theory of multiple comet impacts over the course of human development, and will probably revolutionise how prehistoric populations are seen.

Dr Martin SweatmanSchool of Engineering

Z: https://www.ed.ac.uk/news/2018/cave-paintings-reveal-use-of-complex-astronomy

 

W artykule wspomniane jest Gobekli Tepe, gdzie artefakty wskazują na zarejestrowanie uderzenie komety (Komety Clovis). Było to  prawdopodobnie przyczyną zmian klimatycznych: 

Młodszy dryas często bywa łączony z początkami rolnictwa w południowo-zachodniej Azji. Uważa się, że ten zimny i suchy okres obniżył zdolność regionu do utrzymania ludzkiej populacji (ten sam obszar mógł wyżywić mniej osób) i zmusił osiadłe populacje wczesnych Natufian do podjęcia bardziej wędrownego trybu życia. Sądzi się, że dalsze pogorszenie klimatu zapoczątkowało uprawę zbóż (za wikipedią) 

Ps. "Twoim twierdzeniom choćby  przeczy wiedza na temat astronomii człowieka paleolitycznego:"

Przepraszam za zdanie bez ładu i składu. ;)

Edited by venator

Share this post


Link to post
Share on other sites

Create an account or sign in to comment

You need to be a member in order to leave a comment

Create an account

Sign up for a new account in our community. It's easy!

Register a new account

Sign in

Already have an account? Sign in here.

Sign In Now

  • Similar Content

    • By KopalniaWiedzy.pl
      Lojalność wobec firmy to obosieczny miecz, ostrzegają badacze z Duke University. Z ich badań wynika bowiem, że menedżerowie mają tendencję do wykorzystywania takich ludzi i częściej nakładają na nich dodatkowe zadania czy proszą o zostanie po godzinach niż pracowników, którzy nie są tak lojalni.
      Firmy chcą mieć lojalnych pracowników i wiele badań pokazuje, że ludzie tacy przynoszą pracodawcy różnorodne korzyści. Jednak wygląda na to, że menedżerowie mają skłonność do wykorzystywania ich, mówi doktor Matthew Stanley.
      W przeprowadzonych online badaniach wzięło udział niemal 1400 menedżerów. Przedstawiono im fikcyjną postać 29-letniego pracownika Johna oraz firmy, w której pracował. Firma nie była w zbyt dobrej kondycji finansowej. Celem badania było określenie, z jakim prawdopodobieństwem menedżerowie będą prosili Johna o wzięcie nadgodzin i wykonanie dodatkowych obowiązków bez dodatkowej zapłaty.
      Okazało się, że gdy John był przedstawiony jako lojalny pracownik, z większym prawdopodobieństwem proszono go o bezpłatną pracę na rzecz firmy, niż wówczas, gdy był przedstawiony jako pracownik nielojalny. Prawdziwa była też sytuacja odwrotna. Gdy Johna opisano jako kogoś, kto bez dodatkowej zapłaty bierze na siebie dodatkowe obowiązki, menedżerowie określali go jako pracownika bardziej lojalnego, niż Johna, który odmawiał tego typu pracy. Co interesujące, oba typy pracownika były określane przez menedżerów jako tak samo uczciwi i szczerzy. To zaś wskazuje, że to właśnie lojalność, a nie inne cechy, są kojarzone z wykonywaniem darmowej pracy. To samonapędzający się mechanizm. Lojalni pracownicy są zwykle eksploatowani. A gdy zgodzą się na eksploatację, rośnie ich reputacja jako lojalnych pracowników, co powoduje, że z większym prawdopodobieństwem zostaną w przyszłości wybrani jako cel eksploatacji, mówi Stanley.
      Jednym z powodów, dla których menedżerowie częściej wykorzystują lojalnych pracowników, jest ich wiara w to, że to zapłata za bycie lojalnym. Okazało się bowiem, że postrzeganie kogoś jako lojalnego wiąże się z postrzeganiem tej osoby, jako zobowiązanej do poświęceń dla firmy. Takie wykorzystywanie lojalnych pracowników przez menedżerów nie musi jednak wynikać ze złej woli. Może być spowodowane ignorancją lub czymś, co psychologowie nazywają nazywają „etyczną ślepotą”. Większość osób chce być dobra. Jednak w codziennym życiu zadziwiająco często przekraczamy naszą osobistą granicę dobra i zła. Najczęściej jest to spowodowane etyczną ślepotą, gdy ludzie nie widza, że to, co robią, jest niezgodne z ich zasadami i wartościami, wyjaśnia Stanley.
      Uczony dodaje, że jego badania nie powinny być przyczyną, dla której przestaniemy być lojalni wobec firmy. Pokazują one bowiem skutek uboczny zwykle pozytywnego zjawiska. Cenimy lojalnych ludzi. Postrzegamy ich pozytywnie. Często są oni nagradzani. Lojalność nie ma jedynie negatywnej strony. To złożone zagadnienie, mówi uczony.

      « powrót do artykułu
    • By KopalniaWiedzy.pl
      Jeśli chcemy lepiej zrozumieć warunki rozwoju, do jakich dzieci mogą być najlepiej przystosowane, powinniśmy przyjrzeć się łowcom-zbieraczom, uważają autorzy artykułu opublikowanego na łamach Journal of Child Psychology and Psychiatry. W końcu, jak przypominają, H. sapiens przez ponad 95% swojej historii był łowcą-zbieraczem.
      Zdaniem doktorów Nikhila Chudhary'ego i Annie Swanepoel badania nad dziećmi łowców-zbieraczy mogą poprawić warunki, w jakich żyją dzieci w krajach rozwiniętych.
      Badacze zauważają, że większa intensywność kontaktu bezpośredniego, dotyku, większa sieć osób opiekujących się dzieckiem mogą być korzystne dla rozwiniętych społeczeństw. A dla dziecka korzystne będzie więcej kontaktu z innymi dziećmi oraz bardziej aktywna edukacja w grupach składających się z dzieci w różnym wieku. Dlatego też antropolog ewolucyjny Chaudhary i psychiatra dziecięca Swanepoel wzywają do podjęcia badań nad zdrowiem psychicznym dzieci w społecznościach łowiecko-zbierackich.
      Uczeni zauważają, że dzieci z takich społeczeństw prowadza zupełnie inny tryb życia niż dzieci z krajów rozwiniętych. Spotykają się też z wieloma wyzwaniami i trudnościami, jakich nie doświadczają ich rówieśnicy z naszej części świata, dlatego też ich dzieciństwa nie należy idealizować.
      Naukowcy opisali zaobserwowane przez siebie różnice, które mogą znacząco wpływać na dobrostan dzieci. Zauważyli, że dzieci w krajach rozwiniętych mają niewiele kontaktu fizycznego z innymi ludźmi. Na przykład w Bostwanie w plemieniu !Kung dzieci w wieku 10-20 tygodni aż przez 90% dnia mają fizyczny kontakt z innym człowiekiem, a gdy płaczą to w niemal 100% otoczenie reaguje, najczęściej je przytulając i pocieszając. Krzyczenie czy upominanie płaczącego dziecka są tam niezwykle rzadkie. Tak wielkie zwracanie uwagi na dziecko jest możliwe, gdyż bardzo dużą rolę w opiece odgrywają inni ludzie niż rodzice.
      W wielu społecznościach zbieracko-łowieckich bardzo rozpowszechnione jest allorodzicielstwo, kiedy to osoby inne niż rodzice opiekują się dziećmi. Allorodzice zajmują się nimi przez połowę czasu. Na przykład wśród Efe w DRK dziecko przed osiągnięciem 18 tygodnia życia ma średnio 14 opiekunów dziennie, a opieka nad nim jest przekazywana średnio 8-krotnie w ciągu godziny.
      Obecnie rodzice mają znacznie mniej pomocy w opiece nad dzieckiem ze strony sieci rodziny i znajomych niż prawdopodobnie mieli w czasie całej ewolucyjnej historii człowieka. Ta różnica może wytwarzać presję ewolucyjną, która jest szkodliwa i dla dzieci i dla opiekunów, mówi Chaudhary. Dostępność innych opiekunów może zmniejszać zarówno poziom stresu w rodzinie, jak i ryzyko depresji u matki, które mają bardzo negatywny wpływ na dobrostan i rozwój dziecka, dodaje uczony.
      Autorzy badań podkreślają, że allorodzicielstwo to jedna z kluczowych cech adaptacyjnych człowieka i jest czymś przeciwnym niż proponowane obecnie intensywne macierzyństwo, zakładające, że matki powinny samodzielnie zajmować się dziećmi. Taka narracja może prowadzić do wyczerpania matki i mieć niebezpieczne konsekwencje, mówią Chaudhary i Swanepoel.
      Generalnie rzecz ujmując, w społecznościach łowiecko-zbierackich dziećmi opiekuje się olbrzymia liczba osób, nierzadko na dziecko przypada więcej niż 10 opiekunów. Tymczasem w krajach rozwiniętych zasady opieki są zupełnie inne, nawet w miejscach nastawionych na opiekę nad dziećmi. Na przykład brytyjskie Ministerstwo Edukacji wymaga, by w żłobkach przypadał 1 opiekun na 3 dzieci w wieku do 2 lat i 1 opiekun na 4 dzieci w wieku 2-3 lat. Niemowlęta i dzieci w wieku poniemowlęcym w społecznościach łowców-zbieraczy mają w najbliższym otoczeniu licznych opiekunów. Z punktu widzenia dziecka ta bliskość i interakcja są zupełnie czymś innym niż to, czego doświadczają dzieci w Wielkiej Brytanii. Jeśli dziećmi będzie zajmowało się jeszcze mniej osób niż obecnie, musimy rozważyć możliwość, że odbędzie się to ze szkodą dla dzieci, uważają naukowcy.
      U łowców-zbieraczy dzieci odgrywają znacznie większą rolę w opiece nad niemowlętami niż w społeczeństwach rozwiniętych. W niektórych miejscach już czterolatkowie opiekują się młodszymi dziećmi i potrafią dobrze to robić, a czymś normalnym jest dziecko, które przed osiągnięciem wieku nastoletniego zajmuje się niemowlętami. Tymczasem w krajach rozwiniętych zaleca się, by opiekunem niemowlęcia był co najmniej starszy nastolatek. W krajach rozwiniętych dzieci mają dużo zajęć w szkole i mniej możliwości do opiekowania się innymi dziećmi. Powinniśmy co najmniej rozważyć opiekę nad niemowlętami przez starsze rodzeństwo, dzięki czemu będzie mogło ono rozwinąć swoje umiejętności społeczne, wyjaśnia Chaudhary.
      Autorzy badań zauważają też, że w społecznościach łowiecko-zbierackich rzadko mamy do czynienia z takim modelem nauczania, jak u nas. Najczęściej dzieci uczą się poprzez obserwację i naśladowanie. A dzieci w wieku 2-16 lat dużą część czasu spędzają w grupach o mieszanym wieku bez nadzoru dorosłych. Uczą się od siebie nawzajem, nabywając wiedzę i nowe zdolności poprzez zabawę i eksplorację. Tam nauka i zabawa to jedność. W krajach rozwiniętych czynności te są wyraźnie rozdzielone.
      Uczenie się w klasach jest czymś obcym temu, jak człowiek uczył się przez niemal całą swoją historię. Oczywiście naukowcy zauważają, że umiejętności potrzebne w społeczeństwie łowiecko-zbierackich są zupełnie inne od tego, co jest potrzebne w gospodarkach rynkowych, gdzie nauka w klasach jest niezbędna. Jednak dzieci mogą posiadać pewne psychologiczne cechy odnośnie bardziej naturalnego sposobu nauczania, które można by wykorzystać również w krajach rozwiniętych, stwierdzają.

      « powrót do artykułu
    • By KopalniaWiedzy.pl
      Erozja gleby na środkowym zachodzie USA przebiega od 10 do 1000 razy szybciej od jej formowania się, informują naukowcy z University of Massachusetts. Dzięki... eksplodującym gwiazdom są oni pierwszymi, którzy dokładnie określili tempo naturalnej erozji gleby sprzed przybycia europejskich rolników. Odkrycie to ma olbrzymie znaczenie zarówno dla globalnego bezpieczeństwa żywnościowego, zapobiegania zmianom klimatycznym, jak i dla polityki.
      Do określenia naturalnej erozji gleby naukowcy wykorzystali rzadki pierwiastek beryl-10. Pojawia się on w glebie, gdy wysokoenergetyczne cząstki z gwiazd eksplodujących w Drodze Mlecznej trafiają w skorupę ziemską. Rozbijają one obecny w glebie tlen, pozostawiając niewielkie ilości berylu-10, które można wykorzystać do zbadania średniego tempa erozji na przestrzeni tysięcy i milionów lat.
      Wybraliśmy się na 14 niewielkich dziewiczych obszarów prerii, które wciąż istnieją w stanach Iowa, Minnesota, Dakota Południowa, Nebraska i Kansas. Pobraliśmy rdzenie gleby datowane do ostatniej epoki lodowej. Przywieźliśmy do laboratorium i przesialiśmy glebę, by wyodrębnić poszczególne ziarna. Następnie usunęliśmy wszystko, co nie było kwarcem, a później przeprowadziliśmy proces chemicznego oczyszczania, dzięki któremu wyizolowaliśmy beryl-10. Uzyskana próbka zmieściłaby się na czubku szpilki, mówi profesor Isaac Larsen. Beryl wysłano następnie do laboratorium, gdzie specjaliści policzyli poszczególne atomy, co pozwoliło Larsenowi i jego kolegom dokładnie oszacować tempo erozji od epoki lodowej do dzisiaj.
      Dzięki temu po raz pierwszy wiemy, jakie jest naturalne tempo erozji gleby na Midweście. A skoro wiemy, jakie ono było zanim osiedlili się tutaj Europejczycy, wiemy też, jak współczesne rolnictwo przyspieszyło ten proces, dodaje Caroline Quarrier. Wyniki nie są optymistyczne. Średnie tempo erozji sprzed epoki rolnictwa wynosiło w badanych przez nas miejscach 0,04 mm na rok, mówi Larsen.
      Amerykański Departament Rolnictwa określa dopuszczalny limit erozji gleby na 1 mm/rok, czyli 25-krotnie większy niż poziom naturalny. Tymczasem w niektórych miejscach erozja jest aż 1000-krotnie szybsza niż naturalna. To zła wiadomość, gdyż górna warstwa gleby jest kluczowa dla rolnictwa. Degradacja gleb oznacza zmniejszenie plonów i olbrzymie straty gospodarcze.
      Autorzy badań uspokajają jednak, że nie powinniśmy wpadać w panikę. Istnieją bowiem znane i sprawdzone techniki uprawy, jak np. uprawa zerowa, o których wiadomo, że nie naruszają gleby w takim stopniu, jak uprawa płużna. Kluczowe jest zmniejszenie obecnego poziomu erozji do poziomu naturalnego, mówi Larsen.

      « powrót do artykułu
    • By KopalniaWiedzy.pl
      Najstarsze dowody działalności rolniczej pochodzą z Żyznego Półksiężyca, regionu Bliskiego Wschodu, w którym ludzie zaczęli się osiedlać oraz udomawiać zwierzęta i rośliny przed 11 000 lat. Od ponad 100 lat toczy się debata na temat rozprzestrzeniania się rolnictwa na świecie, a jej podstawowe pytanie brzmi, czy rolnictwo rozprzestrzeniło się drogą wymiany kulturowej czy migracji?
      Dotychczas wiele dowodów genetycznych wskazywało na to, że pierwsi europejscy rolnicy byli potomkami społeczności łowiecko-zbierackich z Anatolii. Jednak najnowsze badania wskazują, że pochodzenia tych rolników nie można przypisać jednemu tylko regionowi.
      Wcześniejsze analizy wskazywały, że pierwsi neolityczni farmerzy różnili się pod względem genetycznym od innych ludzkich grup z tamtego okresu. Jednak niewiele było wiadomo o ich pochodzeniu. Teraz odkryliśmy, że pierwsi rolnicy Anatolii i Europy pochodzi od wymieszanych grup łowców-zbieraczy z Europy i Bliskiego Wschodu, mówi doktor Nina Marchi z Uniwersytetu w Bernie, jedna z głównych autorek najnowszych badań. Proces łączenia się tych grup rozpoczął się około 14 000 lat temu. Później nastąpił trwający tysiące lat okres ekstremalnego różnicowania genetycznego.
      Przeprowadzenie badań było możliwe dzięki połączeniu dwóch technik: pozyskania i analizy materiału genetycznego wysokiej jakości z prehistorycznych szkieletów oraz demograficznemu modelowaniu uzyskanych danych. Potrzebowaliśmy danych genetycznych najwyższej jakości, dzięki czemu mogliśmy zrekonstruować procesy demograficzne na przestrzeni ostatnich 30 000 lat, dodaje inny z autorów badań, Laurent Excoffier. To właśnie on, wraz z profesorem Joachimem Burgerem z Uniwersytetu Gutenberga w Moguncji i Danielem Wegmannem z Uniwersytetu we Fryburgu, zainicjował nowatorskie podejście do badań. Na potrzeby badań antropolodzy z Uniwersytetu Gutenberga pozyskali z każdego szkieletu około 20 000 razy więcej sekwencji DNA niż robi się do zwykle podczas tego typu prac.
      Zebranie i analiza materiału kostnego potrzebnego do badań trwały około 10 lat. Prace nad umieszczeniem wyników badań w kontekście historycznym koordynował doktor Maxime Brami. Młody uczony przyznaje, że był zaskoczony uzyskanymi wynikami. Pierwsi rolnicy Europy wydają się być potomkami populacji łowców-zbieraczy żyjących na obszarze od Bliskiego Wschodu po Bałkany. Żadne badania archeologiczne nie były w stanie dostarczyć nam takich informacji, mówi. A profesor Burger dodaje, że podczas badań nie tylko udało się rzucić światło na pochodzenie pierwszej populacji neolitycznej na świecie, ale również opracować ogólny model ewolucji człowieka na terenie Azji Południowo-Zachodniej i Europy. Oczywiście pozostały jeszcze do wypełnienia luki czasowe i przestrzenne, więc nasze badania nie oznaczają końca studiów nad ewolucją człowieka na tym obszarze, stwierdza Excoffier. Uczeni już planują kolejne prace. Chcą wykorzystać stworzony przez siebie model w połączeniu z danymi genetycznymi populacji z późniejszego neolitu i epoki brązu.
      Z wynikami badań można zapoznać się na łamach pisma Cell w artykule The genomic origins of the world's first farmers.

      « powrót do artykułu
    • By KopalniaWiedzy.pl
      Niektóre gatunki nietoperzy są ważnymi zapylaczami roślin uprawnych, odchody innych nietoperzy stanowią cenny nawóz. Jeszcze inne wyświadczają nam olbrzymią przysługę żywiąc się owadami. Zamieszkujący Amerykę Północną niewielki nocek myszouchy zjada każdej nocy około 3000 owadów. Jednak zawleczona z Europy choroba dziesiątkuje obecnie populację tego ssaka, przez co amerykańskie rolnictwo ponosi straty sięgające 500 milionów dolarów rocznie.
      W 2006 roku w jednej z jaskiń w stanie Nowy Jork zidentyfikowano grzyba, który zaczął atakować hibernujące nietoperze, zaburzając ich procesy hibernacji i zabijając nawet do 80% osobników w kolonii. Grzyb błyskawicznie rozprzestrzenił się w jaskiniach USA i Kanady, wywołując tzw. chorobę białego nosa, nazwaną tak od charakterystycznego białego nalotu na nosach zaatakowanych zwierząt. Po kilku latach patogen zidentyfikowano jako Gaomycas destructans. Rośnie on wyłącznie w temperaturach od 4 do 15 stopni Celsjusza. Grzyba tego zidentyfikowano też w Europie, jednak tutaj nie powoduje on zwiększonej śmiertelności nietoperzy. To sugeruje, że na terenie Europy jest on patogenem oportunistycznym, nie stanowiącym zagrożenia. Jednak amerykańskie nietoperze nie są na niego odporne.
      W wyniku infekcji Gaomycas destructans nietoperze stają się bardziej aktywne, zużywają nagromadzone na czas hibernacji zapasy tłuszczu i umierają przed nadejściem wiosny. Dotychczas w USA i Kanadzie grzyb zabił miliony nietoperzy. Nocek myszouchy jest gatunkiem zagrożonym, a amerykańscy rolnicy ponoszą coraz większe straty. Nietoperze zapewniały bowiem najtańsze i najbardziej skuteczne usługi usuwania szkodników. Gdy nie ma nietoperzy, owadów szkodzących plonom jest coraz więcej, niszczą więc coraz więcej upraw, a rolnicy ponoszą coraz większe koszty próbując robić to, co wcześniej za darmo robiły nietoperze – zwalczać szkodniki. O skali problemu niech świadczy fakt, że ulubiony posiłek nocka, owad z gatunku Diabrotica virgifera virgifera powoduje roczne straty w uprawach kukurydzy rzędu 1 miliarda dolarów. A to tylko jeden z gatunków, którymi żywi się nocek.
      Utrata nietoperzy wpływa negatywnie zarówno na plony, jak i na samą wartość ziemi uprawnej. Przeprowadzone badania wykazały, że cena dzierżawy akra ziemi uprawnej spadła o 2,84 USD za akr w hrabstwach, w których spadła populacja nietoperzy i o 1,50 USD/akr w hrabstwach sąsiadujących. Doszło też to zmniejszenia aerału upraw. W hrabstwach, gdzie choroba dziesiątkuje nietoperze z działalności rolniczej wyłączono średnio 1102 akry (446 ha), a w hrabstwach sąsiednich utracono 582 akry (236 ha).
      Gdy darmowe usługi kontrolowania szkodników znikają, to właściciele ziemi uprawnej na której plony były niższe niż średnia, a koszty uprawy i tak wysokie muszą albo zmierzyć się z dodatkowym spadkiem plonów, albo z dodatkowymi kosztami związanymi z koniecznością zakupu środków chemicznych do zwalczania insektów. Czynniki te mogą spowodować, że uprawa stanie się nieopłacalna, wyjaśnia profesor Dale Manning z Colorado State University (CSU). Naukowcy zauważyli też dodatkowy problem. Otóż populacje nietoperzy się nie odradzają. Obecnie badania pokazują, że doszło do ich załamania, a liczba zwierząt pozostaje na niskim poziomie. Nie wiemy, czy populacje się odrodzą, dodaje uczony.
      Manning i jego koledzy z CSU oraz University of Illinois, współpracują z badaczami z U.S. Fish and Wildlife Services. Ci podali im wyliczenia kosztów wdrożenia dwóch potencjalnych rozwiązań problemu. Jednym z nich może być opracowanie szczepionki dla nietoperzy, drugim zaś – oprysk fungicydem jaskiń, w których nietoperze hibernują. Obie metody byłyby mniej kosztowne, niż utrata nietoperzy. Na przyszły miesiąc zaplanowano konferencję White-Nose Syndrome National Meeting, w której udział wezmą naukowcy zajmujący się chorobą białego nosa oraz przedstawiciele agend rządowych.

      « powrót do artykułu
  • Recently Browsing   0 members

    No registered users viewing this page.

×
×
  • Create New...