Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Międzynarodowa grupa naukowa, na której czele stali uczeni z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley oraz US Institute for Molecular Manufacturing, twierdzi, że jeszcze w bieżącym wieku powstanie interfejs łączący ludzki mózg z chmurą komputerową.

Ma się to stać możliwe dzięki szybkim postępom w nanotechnologii, nanomedycynie, sztucznej inteligencji i na polu obliczeniowym. Interfejs taki dawałby człowiekowi natychmiastowy dostęp zarówno do danych jak i zasobów obliczeniowych chmury. Artykuł opisujący taki interfejs opublikowano na łamach Frontiers in Neuroscience.

Koncepcja interfejsu B/CI (Human Brain/Cloud Interface) została zaproponowana przez futurystę i wynalazcę Raya Kurzweila. Zasugerował on, że neuronowe nanoroboty mogą zostać wykorzystane do połączenia kory nowej mózgu człowieka z „syntetyczną korą nową” chmury obliczeniowej. To właśnie pomysły Kurzweila położyły podwaliny pod najnowszą pracę grupy naukowej, której głównym badaczem był Robert Freitas.

Zaproponowane przez grupę nanoroboty zapewniałyby dostęp w czasie rzeczywistym, monitorowanie połączenia i kontrolę sygnałów przesyłanych pomiędzy chmurą a ludzkim mózgiem. Te urządzenia będą przemieszczały się w naczyniach krwionośnych, przekraczały barierę krew-mózg i precyzyjnie pozycjonowały się wśród, a nawet wewnątrz, komórek ludzkiego mózgu. Będą następnie bezprzewodowo przesyłały zakodowane informacje do superkomputerów w chmurze, wyjaśnia Freitas. Wedle jego koncepcji mielibyśmy do czynienia ze swoistym internetem myśli.

Interfejs B/CI sterowany za pomocą neuronowych nanorobotów dałby człowiekowi natychmiastowy dostęp do całej ludzkiej wiedzy przechowywanej w chmurze, jednocześnie zwiększałoby możliwości uczenia się i inteligencję człowieka, mówi jeden z główny autorów, doktor Nunu Martins. B/CI pozwoliłby też na stworzenie w przyszłości jednego wielkiego „globalnego supermózgu” składającego się z mózgów wszystkich ludzi oraz sztucznej inteligencji.

Eksperymentalny system BrainNet, chociaż nie jest jakość szczególnie skomplikowany, już został przetestowany pozwalając wymianę myśli za pomocą chmury. Wykorzystano w tym celu przezczaszkową rejestrację sygnałów elektrycznych nadawcy i przezczaszkową stymulację magnetyczną odbiorcy, co pozwoliło obu osobom na wspólną pracę, mówi Martins. Uważamy, że postęp neuronowej nanorobotyki pozwoli na stworzenie w przyszłości supermózgów, które będą mogły w czasie rzeczywistym korzystać z myśli i mocy obliczeniowej innych mózgów oraz maszyn. Taka wspólna świadomość może zrewolucjonizować demokrację, zwiększyć poziom empatii i połączyć różne pod względem kulturowym grupy w jedno prawdziwie globalne społeczeństwo, dodaje.

Zdaniem naukowców, najpoważniejszym ograniczeniem rozwoju B/CI będzie zapewnienie odpowiednio szybkiego transferu danych do i z chmury obliczeniowej. To wyzwanie oznacza nie tylko konieczność znalezienia pasma dla globalnej transmisji, ale również rozwiązania problemu wymiany danych pomiędzy chmurą a neuronami za pomocą niewielkich urządzeń znajdujących się głęboko w mózgu, stwierdza Martins.

Jednym z proponowanych rozwiązań jest zastosowanie nanocząstek magnetoelektrycznych. Te nanocząstki były już używane w organizmie myszy do połączenia zewnętrznego pola magnetycznego z polem elektrycznym neuronów, czyli do wykrywania i lokalnego wzmacniania sygnałów magnetycznych, co z kolei pozwoliło na zmianę aktywności elektrycznej neuronów. Mogą działać też odwrotnie, czyli wzmacniać sygnały elektryczne wytwarzane przez neurony i nanoroboty, co pozwoli na ich wykrycie poza czaszką.

Największym wyzwaniem nowej technologii będzie bezpieczne umieszczenie w mózgu działających neutralnych dla organizmu nanocząstek i nanorobotów.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
48 minut temu, KopalniaWiedzy.pl napisał:

Taka wspólna świadomość może zrewolucjonizować demokrację, zwiększyć poziom empatii i połączyć różne pod względem kulturowym grupy w jedno prawdziwie globalne społeczeństwo

Hm, czyli gdy połączę się z taką chmurą, to będę mógł poznać, jakie nowe zamachy planują talibowie, którzy w tym samym czasie są podłączeni do tej chmury, oni z kolei poznać moje myśli (ciekawe w jakim języku btw) i dzięki temu zwiększy się mój oraz ich poziom empatii itd?

Mam wrażenie, że w praktyce to jednak zredukuje się do czegoś prostszego, np. wyświetlania sobie bezpośrednio w mózgu zdjęć kotów z Facebooka.

Edytowane przez darekp
  • Lubię to (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najpierw trzeba będzie zapłacić za interfejs - taki Windows dla mózgu - im więcej zapłacisz tym więcej możliwości (wersja home lub pro). Potem abonament za chmurę - w zależności od zasobności twojego portfela będziesz miał dostęp po prostu do Wikipedii i facebuka lub w pełni wypasioną Azure. Potem trzeba będzie zapłacić komuś kto ci to wszystko skonfiguruje aby hulało. A na koniec Talibowie cię zhakują i zamiast do pracy autem wjedziesz wypakowanym autem kanistrami benzyny do jakiegoś marketu ;)

  • Haha 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nosić w mózgu sprzęt podłączony do "internetu"? Świetny pomysł. Wyborny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hehe ale macie brak wyobrazni heh

tak piszecie tak jakby  kiedys prostemu chlopu powiedziec ze za 100 lat bedzie jezdzil autem w dodatku na prad a ten- no co ty jak to jezdzic bez konia ?? bez konia sie przeca nie da :D 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie o tym pisalem 

no ale coz trzeba myslec chyba ze nie ma sie czym

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślicie że wtedy będzie co i do czego podłączyć? Myślę że nie będzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W pierwszej chwili pomyślałem, że na początku wersja read-only była by całkiem spoko, ale potem przyszedł mi na myśl Orwell oraz "Fakty i akty"... wystarczy zmienić jeden wpis w wiki, aby ludzie byli przekonani, że Hitler to był taki Święty Mikołaj... albo wynalazca żarówki.

W sumie, to już teraz się tak dzieje, ale czy w przypadku połączenia bezpośredniego z mózgiem nie stracimy świadomości co jest "naszym" wspomnieniem/wiedzą a co z chmury?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
8 godzin temu, radar napisał:

ale czy w przypadku połączenia bezpośredniego z mózgiem nie stracimy świadomości co jest "naszym" wspomnieniem/wiedzą a co z chmury?

raczej "wiedza z chmury" będzie na każdym poziomie lepsza niż twoja własna. Lepsza znajomość języków obcych, lepsze zdolności manualne typu np. taniec, znajomość chemii organicznej, i można tak wymieniać w nieskończoność.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, tempik napisał:

np. taniec

to mnie właśnie ciekawi...czy połączenie z chmurą poprawi nasze zdolności manualne? W końcu wiedza jak coś robić a to robić to dwie różne rzeczy, choćby ze względu na sprawność poszczególnych mięśni (czy nawet ich obecność!). Połączenie z chmurą nie zrobi z nas raczej Usainów Boltów.

Czy zrobi?:) W końcu nanoroboty mogą nas trenować choćby w ciągu dnia czy nocy napinając mięśnie co chwila, taki podświadomy plan treningowy, oczywiście w celu poprawy zdrowia, kondycji (i umiejętności zabijania, bo pewnie i tak zacznie się od żołnierzy :) )

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
22 minuty temu, radar napisał:

to mnie właśnie ciekawi...czy połączenie z chmurą poprawi nasze zdolności manualne?

to zależy czy wykupisz konto premium :D

wrodzone,wyuczone czy nabyte zdolności to już jest chyba hardware. Ale może da się sztucznie stymulować mózg żeby te zdolności w ekspresowym tempie nabyć.

 

  • Haha 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
10 godzin temu, tempik napisał:

to zależy czy wykupisz konto premium

A propos chmury ( i przenoszenia świadomości do komputera), kont premium, jak ktoś nie widział to może obejrzeć Altered Carbon

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pamięć motoryczna to jednak coś innego. A odnośnie chmury wiedzy były o tym odcinki w Black Mirror czy Outer Limits.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Echopraksja" Petera Wattsa też porusza ten temat. 

Oraz oczywiście "Matrix".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
13 godzin temu, wilk napisał:

Pamięć motoryczna to jednak coś innego.

Dlaczego? Czyż nie używamy do tego mózgu?

  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Móżdżek, pień mózgu (chyba) i rdzeń kręgowy, to główne elementy odpowiedzialne za pamięć motoryczną. Pytanie w których miejscach będą umieszczane te nanoroboty?
Pewnie iniekcja w poszczególne jego partie będzie osobno płatna.

Ciekawe jaka będzie żywotność tych urządzeń i jak z możliwościami usunięcia niesprawnych/przestarzałych sztuk i zastępowaniem przez nowe. Mam nadzieję, że uda mi się to sprawdzić :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 15.04.2019 o 15:52, nantaniel napisał:

Nosić w mózgu sprzęt podłączony do "internetu"? Świetny pomysł. Wyborny.

Bardzo dobry. Wiedza w głowie. Wyobraź sobie jakie szanse z takim człowiekiem ma ktokolwiek na egzaminie? W czasie rekrutacji do pracy? W czasie wykonywania większości czynności jakie dziś się wykonuje.
Odpowiem: żadnych.
Wyobraź sobie prostą rzecz: wykonać przelew.

Dawniej musiałeś iść na pocztę.
Potem musiałeś w domu na kompie zrobić przelew.
Teraz możesz przelew zrobić telefonem.
A jutro tylko pomyślisz o przelewie.
Kto stoi w miejscu ten przegrywa bo inni idą do przodu (celowo tak napisałem żeby pobudzić ex nihilo parę neuronów do riposty, bo wiem że to działa na niego) :D

Natomiast póki co jesteśmy dość daleko od tego. Ale muszę przyznać że jednak bliżej niż do końca wieku.
Takie coś powinno powstać koło 2050 roku.
Chciałbym mieć takie połączenie :) Ale oczywiście już dopracowane a nie wersję beta dla samobójców.

Edytowane przez thikim

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ktoś napisał wcześniej, że niektórym wypowiadającym się tutaj osobom kompletnie brak wyobraźni, zgadzam się w 100%.

Polecam dylogię "Commonwealth Saga" Petera F.Hamiltona, tam jest bardzo ciekawy koncept jak taka interakcja mogłaby wyglądać.

https://www.fantasticfiction.com/h/peter-f-hamilton/pandoras-star.htm

https://www.fantasticfiction.com/h/peter-f-hamilton/judas-unchained.htm

Edytowane przez rahl

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po fazie testów bogaci sobie coś takiego zrobią.
A biedni założą ruchy przeciwników upgrade człowieka.
Przeważnie tak się to dzieje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
8 hours ago, thikim said:

celowo tak napisałem żeby pobudzić ex nihilo parę neuronów do riposty, bo wiem że to działa na niego

No niech będzie, dwa neurony odpaliły... :P
 

8 hours ago, thikim said:

A jutro tylko pomyślisz o przelewie.

Ano, najlepiej po pijaku, albo w jakimś innym szczególnym stanie świadomości. Nawet bym Ci wysłał na prv numer konta, ale wtedy już dawno będę wykitowany, czyli nie chce mi się :D
 

8 hours ago, thikim said:

Bardzo dobry. Wiedza w głowie. Wyobraź sobie jakie szanse z takim człowiekiem ma ktokolwiek na egzaminie? W czasie rekrutacji do pracy? W czasie wykonywania większości czynności jakie dziś się wykonuje.
Odpowiem: żadnych.

Najwięcej punktów łapałem na egzaminach i innych takich, kiedy (prawie) nic nie wiedziałem :D
Zresztą to trochę mój życiowy problem - na ogół najlepiej wychodzi mi robienie tego, o czym niewiele wiem i muszę się uczyć w czasie działania. Później, kiedy dochodzę do poziomu "pro" i wiem już dużo, robienie tego czegoś przestaje mnie bawić. I zaczynam się zajmować czymś całkiem innym, w czym jestem zielony. Napisałem "problem", ale w sumie dobrze mi z tym, tak jest ciekawiej :D

A bardziej ogólnie - nadmiar wiedzy często przeszkadza, szczegónie, kiedy trzeba szybko wykombinować coś niestandardowego. Czyli z tymi szansami nie całkiem tak, jak napisałeś.
 

9 hours ago, thikim said:

Kto stoi w miejscu ten przegrywa bo inni idą do przodu

No tak, szczególnie, kiedy światło dla pełzaczy czerwone na trzypasmówce ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
9 godzin temu, ex nihilo napisał:

najlepiej po pijaku

Ciekawe zagadnienie, bo dotyczy też innych form aktywności. W końcu jak można przelew to można też wysłać SMSa/maila/"wiadomość", może nagrać filmik (czy zakładamy tu też AR?).

Być może należałoby zastosować zabezpieczenia jak jest się "pod wpływem"? Ciekawe też czy będzie można być pod wpływem w ogóle albo czy trzeba będzie się napić żeby być pod wpływem? Czy będzie można prowadzić auto (raczej nikt nie będzie, samochody autonomiczne), bo nanoroboty zniwelują efekt odurzenia?

9 godzin temu, ex nihilo napisał:

nadmiar wiedzy często przeszkadza, szczegónie, kiedy trzeba szybko wykombinować coś niestandardowego

A to drugie zagadnienie. Dostęp do samej wiedzy może nie być aż tak rewolucyjny co zwiększenie mocy obliczeniowej. Już teraz dzięki internetowi masz dostęp do wiedzy, ale: po pierwsze dużo tam śmieci, po drugie często jest to wiedza nieusystematyzowana, wiedza a wyciąganie wniosków to dwie różne rzeczy. Z interfejsem mózg-komputer pewnie będzie szybciej, sprawniej, pewnie poprawią się nasze zdolności do nauki, ale czy czasem głąb nie zostanie dalej głąbem?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
15 godzin temu, ex nihilo napisał:

Później, kiedy dochodzę do poziomu "pro" i wiem już dużo, robienie tego czegoś przestaje mnie bawić

Mam podobnie.

5 godzin temu, radar napisał:

W końcu jak można przelew to można też wysłać SMSa/maila/"wiadomość", może nagrać filmik

Ja pisałem maile po pijaku i dlatego mam rodzinę :D
Więc co to szkodzi.

15 godzin temu, ex nihilo napisał:

Ano, najlepiej po pijaku, albo w jakimś innym szczególnym stanie świadomości

To jest problem z gatunku: najlepiej po pijaku się prowadzi samochód.
Może jednak założymy że ludzie będą przeważnie jednak robić przelewy na trzeźwo. Ale jak ktoś zechce po pijaku - nie bronię. Ja np. w zasadzie nie piję :)

Edytowane przez thikim

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 17.04.2019 o 13:09, radar napisał:

Dlaczego? Czyż nie używamy do tego mózgu?

Używamy, ale jest pozaświadoma. Informacje są wydobywane automatycznie. Ludzie którzy ulegali amnezji dalej potrafili wykonywać czynności, których się nauczyli lub wciąż posiadali wyrobione nawyki. Nie wydaje mi się, by tak jak wspomniany „Matrix” coś takiego mogło zostać nauczone poprzez wgranie. Co z tego, że nauczymy się ruchów kung-fu, jeśli nasze ciało będzie jak kłoda czy tancerka poruszająca się bez finezji.

Internet myśli może występować w odmianach „błyskawiczny dostęp do wiedzy”, „faktyczne wgrywanie wiedzy i wspomnień” czy też „praca zdalna”. Jeśli działałoby to tylko jako pobieranie danych na żądanie, to w przypadku pierwszej lepszej awarii podłączeni zamieniliby się w gamoni z „Idiokracji”.

  • Negatyw (-1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, wilk napisał:

Używamy, ale jest pozaświadoma.

Ale jednak steruje tym mózg, co znaczy, że nanoroboty też mogą się do tego dobrać/poprawić/albo i wydobyć zapomniane nawyki.

3 godziny temu, wilk napisał:

w przypadku pierwszej lepszej awarii podłączeni zamieniliby się w gamoni z „Idiokracji”.

To akurat już się dzieje, był nawet na KW artykuł o tym, że ludziom wydaje się, że coś wiedzą, ale tak naprawdę wiedzą tylko jak to wyszukać w googlach :)

No i jak wspomniałem wyżej, co jeśli nie będzie to awaria, a "sterowanie" wiedzą? Ministerstwo Prawdy? Zmieniasz wpis i Adolf H. zmienia się w dobrego wujka.

Zresztą już teraz ten problem występuje na wiki i wszędzie gdzie "każdy" może edytować/manipulować. Praktycznie w każdym temacie wymagającym wiedzy eksperckiej "demokracja" się nie sprawdza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Uczestnicy słynnego eksperymentu Milgrama tak bardzo ulegali autorytetowi prowadzącego, że byli w stanie na jego polecenie zadawać silny ból innemu człowiekowi. Takie bezwzględne bezrefleksyjne posłuszeństwo może prowadzić do zbrodni. Naukowcy z Uniwersytetu SWPS powtórzyli eksperyment Milgrama, ale prowadzącym był robot. Okazało się, że ludzie są skłonni podporządkować się poleceniom robota i na jego rozkaz krzywdzić innych.
      W latach 60. XX wieku amerykański psycholog Stanley Milgram, zastanawiając się nad przyczynami, dla których ludzie w czasie II wojny światowej wykonywali zbrodnicze rozkazy, przeprowadził eksperyment, którego celem było wykazanie, na ile H. sapiens ma skłonność do ulegania autorytetom. Osobom, które brały udział w eksperymencie powiedziano, że jego celem jest zbadanie wpływu kar na skuteczność uczenia się. W eksperymencie brał udział uczestnik-nauczyciel oraz uczeń. Eksperymentator zaś kazał nauczycielowi karać ucznia aplikując mu coraz silniejszy wstrząs elektryczny. Uczeń, którym była podstawiona osoba, w rzeczywistości nie był rażonym prądem (ale uczestnik-nauczyciel o tym nie wiedział), jednak w odpowiedzi na rzekomo podawane napięcie elektryczne, krzyczał z bólu. Eksperyment wykazał, że aż 62% uczestników – ulegając autorytetowi eksperymentatora – nacisnęło w końcu na generatorze przycisk 450 V, czyli najwyższy.
      Naukowcy z Uniwersytetu SWPS postanowili sprawdzić, czy ludzie będą równie posłuszni robotowi, jak innemu człowiekowi. Przeniesienie różnych funkcji nadzoru i podejmowania decyzji na robota budzi jednak szczególnie silne emocje, ponieważ wiąże się z różnymi zagrożeniami etycznymi i moralnymi. Pojawia się pytanie, czy wspomniane wyżej posłuszeństwo wykazywane przez badanych zgodnie z paradygmatem Milgrama nadal występowałoby, gdyby to robot (zamiast człowieka, tj. profesora uczelni) kazał uczestnikom zadać elektrowstrząsy innej osobie? Celem naszego badania było udzielenie odpowiedzi na to pytanie, mówi doktor Konrad Maj.
      Doktor Maj we współpracy z profesorem Dariuszem Dolińskim i doktorem Tomaszem Grzybem, powtórzył eksperyment Milgrama, ale w roli eksperymentatora osadzono robota. W grupie kontrolnej eksperymentatorem był człowiek. W badaniach wzięli udział uczestnicy, którzy nie wiedzieli, na czym polegał eksperyment Milgrama. Okazało się, że ludzie ulegają też autorytetowi robota i na jego polecenie są skłonni krzywdzić innych ludzi. Co więcej, zarejestrowano bardzo wysoki poziom posłuszeństwa. Aż 90% uczestników w obu grupach – badanej i kontrolnej – nacisnęło wszystkie przyciski na generatorze, dochodząc do wartości 150 V. Od kilku dekad z powodów etycznych te 150 V przyjmuje się za górną wartość przy eksperymencie Milgrama.
      O ile nam wiadomo, to pierwsze badanie, które pokazuje, że ludzie są skłonni szkodzić innemu człowiekowi, gdy robot nakazuje im to zrobić. Co więcej, nasz eksperyment pokazał również, że jeśli robot eskaluje żądania, instruując człowieka, aby zadawał coraz większy ból innemu człowiekowi, ludzie też są skłonni to zrobić, dodaje doktor Maj.
      Już wcześniejsze badania wykazały, że ludzie tak mocno uznają autorytet robota, że podążają za jego poleceniami, nawet gdy nie mają one sensu. Tak było np. podczas eksperymentu, w czasie którego osoby ewakuowane z – symulowanego – pożaru, podążały za poleceniami robota, mimo że wskazał im on drogę ewakuacji przez ciemne pomieszczenie bez widocznego wyjścia.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Nowo odkryty gatunek wymarłej małpy wzmacnia hipotezę mówiącą, że najwcześniejsi przodkowie człowieka ewoluowali we wschodniej części basenu Morza Śródziemnego, w Europie i Azji, zanim wyemigrowali do Afryki, gdzie powstał nasz gatunek. Skamieniałe szczątki małp znajdowane we wschodnich częściach Śródziemiomorza stanowią oś sporu na temat pochodzenia małp afrykańskich oraz ludzi. Naukowcy nie są zgodni, jak należy klasyfikować te zwierzęta na drzewie ewolucyjnym.
      Międzynarodowy zespół naukowy uważa, że zidentyfikowany przez nich rodzaj Anadoluvius, który 8,7 miliona lat temu zamieszkiwał centralną Anatolię dowodzi, że migracje małp z regionu Morza Śródziemnego to najstarszy znany przykład rozprzestrzeniania się wczesnych homininów, ssaków z rodziny człowiekowatych, w skład którego wchodzą rodzaje Homo (m.in. człowiek współczesny), Pan (szympansy i bonobo) oraz ich wymarli przodkowie.
      Szczątki przedstawicieli tych gatunków znajdowane są wyłącznie w Europie i Anatolii, zaś powszechnie akceptowani przedstawiciele homininów są znajdowani wyłącznie w Afryce od późnego miocenu po plejstocen. Hominini mogli pojawić się w Eurazji w późnym miocenie lub rozprzestrzenić się w Eurazji od nieznanego afrykańskiego przodka. Różnorodność hominów w Eurazji sugeruje, że do ewolucji doszło na miejscu, ale nie wyklucza hipotezy o afrykańskim pochodzeniu, czytamy w artykule A new ape from Türkiye and the radiation of late Miocene hominines.
      Tradycyjny pogląd, od czasów Darwina, mówi, że tak plemię hominini (Homo, Pan), jak i podrodzina homininae (Homo, Pan, Gorilla) pochodzą z Afryki. To tam znaleziono najstarsze szczątki człowieka. Przedmiotem sporu jest jednak, czy przodkowie wielkich afrykańskich małp, które dały początek przodkom człowieka, ewoluowali w Afryce.
      Hipoteza alternatywna wobec afrykańskiej mówi, że przodkowie europejskich małp mogli przybyć z Afryki i tutaj doszło do ich ewolucji. To właśnie w Europie znajdowane są najstarsze szczątki małp, które przypominają współczesne wielkie małpy Afryki. Później, gdy klimat w Europie zmienił się na niekorzystny, małpy te wyemigrowały do Afryki i tam dały początek naszemu gatunkowi.
      Homininy ze wschodniej części Morza Śródziemnego mogą reprezentować ostatni etap specjacji, wyodrębniania się z jednego lub więcej starszych homininów Europy, podobnie jak parantrop, który prawdopodobnie wyodrębnił się od przodka podobnego do australopiteka. Ewentualnie, biorąc pod uwagę fakt, że europejskie homininy są najbardziej podobne do goryli, możemy mieć tu do czynienia z wyodrębnianiem się wczesnych przedstawicieli kladu goryli. Jest też możliwe, że europejskie homininy reprezentują linie ewolucyjne homininów z Afryki, jednak nie mamy dowodów na istnienie w Afryce pomiędzy 13 a 10 milionów lat temu wielu linii homininów, a wyniki naszych badań nie wspierają tej hipotezy, czytamy na łamach Nature.
      Autorzy badań informują, że wciąż prowadzą analizy, zauważają przy tym, że badania Anadoluvius wskazują, iż zróżnicowanie wielkich małp we wschodniej części Morza Śródziemnego jest większe niż sądzono i że doszło tutaj do podziału na wiele taksonów, na długo zanim pojawiły się one w Afryce.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy z Loma Linda University, uczelni wyższej prowadzonej przez Adwentystów Dnia Siódmego, przedstawili pierwsze dowody wskazujące, że towarzystwo grzechotnika wpływa uspokajająco na innego grzechotnika. Przeprowadzone badania pokazały, że u zestresowanego węża mamy do czynienia ze zjawiskiem społecznego przekazu emocji – buforowania społecznego – czyli sytuacji w której obecność towarzysza zmniejsza stres. Zjawisko to jest szeroko opisywane głównie u ludzi i innych ssaków. Teraz wiemy, że występuje też u węży.
      Gdy zwierzęta doświadczają silnego lub chronicznego stresu dochodzi do wydzielania hormonów, zmieniających prace układu nerwowego, odpornościowego i zachowanie. Niektóre zwierzęta potrafią modulować reakcję na stres w obecności innych przedstawicieli swojego gatunku. To buforowanie społecznego nie było dotychczas dokładnie badane w przypadku gadów czy innych zwierząt prowadzących samotny tryb życia.
      Lukę tę postanowili uzupełnić naukowcy z Loma Linda University. Wykazaliśmy, że gdy dwa węże są razem i doświadczają stresu, nawzajem buforują swoją reakcję. Podobnie jak ludzie, którzy lepiej radzą sobie, gdy wspólnie doświadczają stresu. Nigdy wcześniej nie zaobserwowano takiego zjawiska u żadnego gatunku gada, mówi doktorantka Chelsea Martin, główna autorka badań.
      Naukowcy prowadzili eksperymenty na 25 przedstawicielach gatunku Crotalus helleri. Zwierzętom przymocowano elektrody monitorujące pracę serca, a testy prowadzono według trzech scenariuszy: gdy umieszczano je w wiadrze same, gdy razem z nimi leżała gruba lina i gdy był tam drugi wąż. Po 20 minutach w zakrytym wiadrze, gdy zwierzę się uspokoiło, naukowcy celowo je stresowali i obserwowali, jak wpływało to na ich puls, jak długo wracał on do normy i jak długo zwierzę porusza grzechotką.
      Okazało się, że buforowanie społeczne nie tylko ma miejsce u węży, ale nie ma różnicy pomiędzy osobnikami żyjącymi na nizinach, które zwykle zimują samotnie, a tymi z gór, zimującymi z innymi wężami. Nie zauważono też różnicy między samcami a samicami, które w czasie ciąży gromadzą się, a następnie pozostają ze swoim potomstwem.
      Eksperyment pokazuje, że grzechotniki wcale nie są takimi samotnikami, za jakie się je uważa. Towarzystwo innego węża ma na nie pozytywny wpływ.
      W kolejnym etapie badań naukowcy chcą sprawdzić, czy na buforowanie społeczne u grzechotników ma wpływ kontakt fizyczny (poczas omawianych badań zwierzęta miały ze sobą kontakt) oraz ewentualna wcześniejsza znajomość.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Tim Shaddock, 51-latek z Sydney, i jego suczka Bella zostali uratowani po 2 miesiącach dryfowania po Pacyfiku: żywili się surowymi rybami i pili deszczówkę. W kwietniu mężczyzna wyruszył z La Paz w Meksyku do Polinezji Francuskiej. Po jakimś czasie burza uszkodziła elektronikę i system komunikacyjny jego katamaranu.
      Człowiek i pies zostali uratowani, gdy dryfującą jednostkę zobaczyła przypadkowo załoga helikoptera towarzyszącego tuńczykowcowi MARÍA DELIA. Stan Shaddocka i Belli określono jako dobry. Na lądzie miała zostać przeprowadzona pogłębiona diagnostyka.
      Fizjolog prof. Mike Tipton z Uniwersytetu w Porthsmouth, specjalista od przetrwania na morzu, podkreślił w wypowiedzi dla programu Weekend Today stacji Nine Network, że historia Australijczyka to połączenie szczęścia i umiejętności.
      Tim wiedział, że w ciągu upalnego dnia należy się chronić, bo ostatnią rzeczą, jakiej nam trzeba w sytuacji zagrożenia odwodnieniem, jest pocenie się. Kluczowe było także zapewnienie źródła słodkiej wody. Ekspert porównał uratowanie Shaddocka do znalezienia igły w stogu siana. Ludzie muszą pamiętać, jak mała jest jednostka pływająca i jak wielki jest ocean [...].
      Prof. Tipton dodał, że życie z dnia na dzień wymagało pozytywnego nastawienia; wydaje się więc, że obecność Belli pomogła Australijczykowi w przetrwaniu. Istotne było również posiadanie planu i racjonowanie wody oraz pożywienia. Specjalista wyjaśnia, że teraz Shaddock będzie musiał powoli wracać do normalnej diety.
       


      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Praktykujący kanibalizm Karaibowie przerażali Robinsona Crusoe, a lud Fore z Papui Nowej Gwinei porzucił kanibalizm dopiero w latach 50. XX wieku. Jednak nie tylko H. sapiens zjadał swoich pobratymców. Wiemy, że kanibalizm praktykowali nasi krewniacy, jak neandertalczyk czy H. antecessor. Naukowcy z amerykańskiego Narodowego Muzeum Historii Naturalnej zidentyfikowali właśnie najstarsze znane ślady, które mogą świadczyć o kanibalizmie wśród naszych przodków.
      Paleoantropolog Briana Pobnier i jej koledzy opisują w najnowszym numerze Scientific Reports dziewięć nacięć widocznych na kości piszczelowej sprzed 1,45 miliona lat. Modelowanie trójwymiarowe skamieniałości wykazało, że kość została celowo nacięta za pomocą kamiennego narzędzia. Znaleziona przed dekadami kość została początkowo uznana za szczątki Australopithecus boisei, a w 1990 roku przypisano ją Homo erectus. Obecnie specjaliści mówią, że mamy zbyt mało danych, by kość przypisać do konkretnego gatunku, niewątpliwie jednak są to szczątki któregoś z naszych krewniaków. Również użycie kamiennych narzędzi nie przesądza przynależności gatunkowej, a może jedynie wskazywać, że posługiwał się nimi nie tylko rodzaj Homo.
      To pokazuje, że homininy prawdopodobnie zjadały siebie nawzajem już co najmniej 1,45 miliona lat temu. Mamy wiele innych przykładów kanibalizmu wśród naszych krewniaków, a ta skamieniałość pokazuje, że zaczęliśmy zjadać się dawniej niż dotychczas wiedzieliśmy, mówi Pobiner.
      Uczona trafiła na kość w zbiorach Narodowego Muzeum Kenii, gdzie poszukiwała skamieniałości ze śladami wskazującymi, że drapieżniki polowały na naszych przodków. Przyglądając się jej za pomocą lupy w poszukiwaniu śladów ugryzień zauważyła ślady nacięć. Chcąc upewnić się odnośnie identyfikacji, wykonała odlew śladów i wysłała go do Michaela Pante'a z Colorado State University. Pante zrobił skany 3D i porównał ślady z bazą danych 898 śladów ugryzień, nacięć i innych uszkodzeń kości wykonanych w ramach eksperymentów w kontrolowanych środowisku.
      Analiza wykazała, że 9 z 11 widocznych na kości śladów pochodzi od nacięć za pomocą kamiennego narzędzia. Dwa pozostałe ślady pozostawiły zęby dużego kota.
      Ślady nacięć nie jest jednoznacznym dowodem na kanibalizm, ale jest to dowód bardzo silny. Tym bardziej, że widać je w miejscu, gdzie mięśnie łydki są przyczepione do kości. To bardzo dobre miejsce, by ciąć, jeśli chcemy pozyskać mięso. Ponadto wszystkie nacięcia są skierowane w tę samą stronę tak, jakby cięto raz za razem, bez zmiany uchwytu na narzędziu i zmiany kąta, co wskazuje, że nie mogło być mowy o jakimś ataku na żywą osobą. Te cięcia wyglądają bardzo podobne do cięć, jakie widziałam na skamieniałościach zwierząt, które zostały zjedzone, mówi Pobiner.
      Nie można też jednoznacznie mówić tutaj o kanibalizmie, gdyż pod tym pojęciem rozumiemy zjadanie przedstawicieli własnego gatunku. Tymczasem tutaj nie wiemy, kim był jedzący, i kim był zjadany. Niewątpliwie jednak hominin zjadł tutaj hominina.
      Żadne z nacięć nie nakłada się na ślady zębów dużego kota, zatem trudno tutaj wyrokować o sekwencji wypadków. Kot mógł pożywić się resztkami pozostawionymi przez naszych przodków. Równie dobrze jednak to on mógł zabić ofiarę, został od niej odgoniony, a nasi krewniacy skorzystali z okazji i zjedli zabitą osobę.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...