Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Astronomowie pokazali  pierwsze w historii zdjęcie czarnej dziury. Po dekadzie teoretycznych rozważań na temat możliwości obrazowania obiektu, z którego nie wydobywa się światło, udało się teorię przekuć w praktykę. Dzięki Event Horizon Telescope (EHT), o którego uruchomieniu informowaliśmy przed dwoma laty, udało się osiągnąć kamień milowy w astronomii.

EHT, w skład którego wchodzą teleskopy na Hawajach, w Chile, Meksyku, Antarktydzie, Francji i Hiszpanii od początku swojego powstania obserwował Saggitariusa A*, czyli czarną dziurę w Drodze Mlecznej, oraz supermasywną czarną dziurę w galaktyce Messier 87. I to właśnie M87 jest pierwszą czarną dziurą, którą zobrazowała ludzkość.

EHT zbiera tak dużo danych, że jej przesłanie za pomocą internetu nie jest możliwe. Informacje są składowane lokalnie, a później przewożone do Instytutu Maksa Plancka w Niemczech i do Haystack Observatory w USA, gdzie są przetwarzane. Dane, dzięki którym zobaczyliśmy czarną dziurę, zostały zebrane pomiędzy 5 a 14 kwietnia 2017 roku. Dopiero po dwóch latach pracy udało się je złożyć razem i pokazać, jak wygląda M87.

Czarne dziury są tak masywne i gęste, że nie może z nich uciec nawet światło. Są też zwane osobliwościami, gdyż nie zajmują przestrzeni. Jednak są otoczone horyzontem zdarzeń. I wszystko, co przekroczy granicę horyzontu zdarzeń, wpada do czarnej dziury bez możliwości powrotu. Z czarnej dziury nie wydobywa się więc światło, które można by uchwycić na fotografii. Jest ona jednak obiektem tak gęstym i masywnym, że oddziałuje na swoje otoczenie, zakrzywiając czasoprzestrzeń i podgrzewając do ekstremalnych temperatur otaczającą ją materię.

Jeśli czarną dziurę zanurzymy w czymś jasnym, takim jak dysk świecącego gazu, to powstanie ciemny obszar podobny do cienia. Coś, co przewidziane jest ogólną teorią względności Einsteina, a czego nigdy wcześniej nie widzieliśmy, wyjaśnia przewodniczący Rady Naukowej EHT Heino Falcke z Holandii. Ten cień, powodowany przez grawitacyjne zaginanie i przechwytywanie światła przez horyzont zdarzeń, zdradza nam wiele informacji na temat czarnej dziury i pozwolił nam na zmierzenie maszy M87.

Gdy już upewniliśmy się, że mamy na obrazie cień, mogliśmy go porównać z naszymi modelami komputerowymi, które uwzględniają fizykę zagiętej przestrzeni, supergorącą materię i silne pola magnetyczne. Wiele z tego, co zaobserwowaliśmy dzięki EHT zadziwiająco dobrze pasuje do modeli teoretycznych. Dzięki temu jesteśmy pewni, że dobrze interpretujemy to, co widzimy i dobrze obliczyliśmy masę czarnej dziury, stwierdza Paul T.P. Ho, dyrktor Obserwatorium Wschodnioazjatyckiego i członek Rady EHT.

Event Horizon Telescope zdobył petabajty danych, które zostały przeanalizowane przez wyspecjalizowane superkomputery w Niemczech i USA. Osiągnęliśmy coś, o czym generację temu nie mogliśmy nawet marzyć. Przełom technologiczny, współpraca najlepszych światowych radioteleskopów oraz innowacyjne algorytmy pozwoliły nam badanie czarnych dziur i horyzontów zdarzeń w zupełnie nowy sposób, podsumowuje dyrektor EHT, Sheperd S. Doeleman z Harvard-Smithsonian Center for Astrophysics.


« powrót do artykułu
  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
36 minut temu, KopalniaWiedzy.pl napisał:

EHT zbiera tak dużo danych, że jej przesłanie za pomocą internetu nie jest możliwe. Informacje są składowane lokalnie, a później przewożone do Instytutu Maksa Plancka w Niemczech i do Haystack Observatory w USA, gdzie są przetwarzane.

Pamiętam to doniesienie z KW :D Mocno wydziwialiśmy nad tym: "Jak to? To przez Internet jest wolniej niż ciężarówką?"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
8 godzin temu, KopalniaWiedzy.pl napisał:

Dane, dzięki którym zobaczyliśmy czarną dziurę, zostały zebrane pomiędzy 5 a 14 kwietnia 2017 roku.

A zatem można mówić o 10 dniach.

W innym artykule mowa o 5 petabajtach.

Wychodzi 500 TB dziennie. To rzeczywiście dość ciężko przesłać przez internet.

Na godzinę to z 22 TB. Na minutę to z 350 GB.

Sporo. Ale to też nie jest tak że czekanie na ostatni dysk i wyjechanie wtedy da nam zawsze szybciej. Bo potem i tak to trzeba gdzieś albo zgrać albo połączyć dyski w macierz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie to dalej wygląda po prostu na symulację a nie rzeczywiste zdjęcie. Na tym małym, nieostrym obrazku nie ma ani jednego oryginalnego piksela który powstał przez uderzenie fotonu przybyłego z tego dysku ,w czujnik matrycy. Algorytmy przetwarzające tą masę danych pewnie też były ukierunkowane na to żeby takiego obwarzanka finalnie stworzyć :)  Taki photoshop na sterydach. Ale pomysł jest dobry, bo news pojawił się w głównych wydaniach serwisów informacyjnych obok najważniejszej na świecie polityki. Pewnie miliony ludzi własnie się dowiedziało że istnieje coś takiego, gdzieś tam i ma konkretny powtarzalny wygląd.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tempik hmm spore prawdopodobienstwo w tym co piszesz tym bardziej ze jak tak pomyslec... to ta cala czarna kula jest kula 3D a nie dyskiem- te niby gorace gazy wiec nie tworza  albo nie powinny tworzyc dysku tylko powinny te kule  otulac naokolo

a widzimy czarne cos co niby jest kula i okolo jest dysk gazu

zakladam ze jesli ten gaz bylby przed widzem czyli nami zaslaniajac nam kule to tej kuli i tak nie zobaczymy- mam na mysli te gazy ktorych promienie swiatla jeszcze nie sa uwiezione w kuli

dlatego bysmy widzieli oblok gazu z lekko lub wcale zaznaczonym srodkiem ciemniejszych miejsc

 

No nie wiem nie jestem astrofizykiem i tak tylko spekuluje wiec moze  giga bledy myslowe robie ale pisze co mysle

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
8 hours ago, tempik said:

Na tym małym, nieostrym obrazku nie ma ani jednego oryginalnego piksela który powstał przez uderzenie fotonu przybyłego z tego dysku ,w czujnik matrycy.

Ano nie ma. Podobnie zresztą, jak w tym, co widzisz swoimi oczami. W jakimś stopniu oba algorytmy tworzenia obrazu są podobne.

 

6 hours ago, dzbanek1 said:

ta cala czarna kula jest kula 3D a nie dyskiem- te niby gorace gazy wiec nie tworza  albo nie powinny tworzyc dysku tylko powinny te kule  otulac naokolo 

Uproszczę do oporu - BH wirują, dlatego wokół nich tworzy się dysk gazów. To, co widać ponad czarną kulką, to tylna część dysku, która bez efektów GR byłaby niewidoczna, zasłonięta przez kulę. To jest komputerowa symulacja:

black-hole-1.jpg?mw=900

http://discovermagazine.com/2018/apr/black-hole-close-up

Edytowane przez ex nihilo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tu jest dokładniej o tym co właściwie widzimy:

 

  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
On 4/11/2019 at 10:53 AM, KopalniaWiedzy.pl said:

EHT zbiera tak dużo danych, że jej przesłanie za pomocą internetu nie jest możliwe. Informacje są składowane lokalnie, a później przewożone do Instytutu Maksa Plancka w Niemczech i do Haystack Observatory w USA, gdzie są przetwarzane.

A to ciekawe, że internet w dzisiejszych czasach nie daje rady i trzeba jeszcze ciężarówkami dane przewozić. Moje pytanie ile to kosztowało? Bo kuriozalne jest to, gdy czytam, że nie ma pieniędzy na leki, a znajdą się na takie bzdury (z punktu widzenia życia człowieka). Jak widac pieniądze są, wystarczy tylko zabrać naukowcom, którzy źle je wykorzystują i dać tym, którzy zajmą się poważnymi sprawami. Jak dla mnie ta czarna dziura to idealna metafora dziury budżetowej, jaką politycy potrafią zrobić nieefektywnie wydając kasę.

  • Haha 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak to nie ma pieniędzy na leki? To po co je producenci produkują jak nie ma na nie pieniędzy?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O, właśnie podajesz arguement katoli na to, że bóg musi istnieć, bo nie ma możliwości, by powstał sam z siebie tak skomplikowany organizm jak człowiek. Natomiast odpowiedź jest bardzo prosta - zasada antropiczna - i tak samo jest w medycynie. Produkuje się tylko to, co najbardziej jest opłacalne albo najniższym kosztem. Więc widzimy te leki, które się opłacają, a nie te które mogłyby być już na rynku, ale nie są, bo np. koszty inwestycyjne są za duże.

Druga sprawa - to kupno leków. Nawet jeśli produkują go, to większości nie stać na nie, bo... nie dostają np. subwencji czy firmy dotacji, by obniżyć ceny. Temat rzeka. Twoje stwierdzenie wskazuje, jakbyś nie rozumiał jak działa ten świat.

P. S. To tak jak z tym 500+: rozdają bogaczom, by mogli sobie wrzucać na konta, a w tym czasie ludzie umierają w kolejkach...

  • Negatyw (-1) 3

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nic nie może wpaść do czarnej dziury, czas na Horyzoncie Zdarzeń z naszego punktu "widzenia" się tam zatrzymuje. Przestrzeń zagęszcza się do nieskończoności. Wszystko tam jest wciągane ... ale nic nie wpada.

Edytowane przez Tomasz Winter

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
On 4/15/2019 at 1:45 AM, Tomasz Winter said:

Nic nie może wpaść do czarnej dziury, czas na Horyzoncie Zdarzeń z naszego punktu "widzenia" się tam zatrzymuje. Przestrzeń zagęszcza się do nieskończoności.

No nie całkiem tak, chociaż są hipotezy z "twardym horyzontem". Poza tym realne BH to dziury Kerra (z momentem obrotowym), a w ich przypadku sprawa horyzontu itd. jest znacznie bardziej skomplikowana niż BH bez rotacji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właściwie czemu CD miałaby zachowywać moment obrotowy - jeśli w środku byłaby osobliwość?

Moment obrotowy pasuje bardziej do "gwiazdy" niż do osobliwości.
Skłoniłbym się do wersji że w środku jednak nie ma osobliwości w tym klasycznym rozumieniu.

Super gęste jądro - owszem - poza naszym rozumieniem fizyki - to jest to co by mi bardziej w CD pasowało.

Edytowane przez thikim

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, thikim napisał:

Właściwie czemu CD miałaby zachowywać moment obrotowy - jeśli w środku byłaby osobliwość?

Moment obrotowy pasuje bardziej do "gwiazdy" niż do osobliwości.
Skłoniłbym się do wersji że w środku jednak nie ma osobliwości w tym klasycznym rozumieniu.

Super gęste jądro - owszem - poza naszym rozumieniem fizyki - to jest to co by mi bardziej w CD pasowało.

Nie mam pojęcia co jest we wnętrzu czarnej dziury. Jednak jeśli jest ona poza rozumieniem naszej fizyki to czy nie jest to osobliwość? I czy w takich warunkach można mówić w ogóle o gęstości? Może fizyczne znaczenie słowa "gęstość" traci tam znaczenie? Jednak może masz rację że osobliwość nie musi być punktem. Na przykład, zapadanie może zatrzymać się na poziomie jakichś nieznanych cząstek, bardziej elementarnych niż te które znamy, lub w tej skali może ujawniać się jakieś bardzo silne nowe oddziaływanie.

Niektórzy uważają że za horyzontem zdarzeń przestrzeń i czas zamieniają się miejscami, albo że czas płynie w drugą stronę. (cokolwiek miało by to oznaczać :P)
Mnie pociąga pomysł że wnętrza czarnych dziur mogą być wszechświatami. Spójrzmy nasz nasz wszechświat trochę inaczej. Odwróćmy kierunek czasu, tak hipotetycznie. Wtedy będziemy mieli pewność że cała materia skończy w osobliwości Wielkiego Wybuchu. W czarnej dziurze także każda materia nieuchronnie zmierza w kierunku osobliwości osobliwości. Jeśli prędkość rozszerzania naszego wszechświata będzie rosła to granica obserwowalnego wszechświata zacznie się do nas zbliżać, pochłaniać galaktyki, aż wreszcie rozerwie całą materię i zbliży się do nas. Wielkie rozdarcie było by w tej analogi początkiem wszechświata, chwilą w której materia wyższego wszechświata przekracza horyzont zdarzeń, zaczyna "spadać" i ostatecznie razem z całą materią dociera do osobliwości czyli Wielkiego Wybuchu. Coś się jednak nie zgadza. Osobliwość czarnej dziury jest miejscem w przestrzeni, a Wielki Wybuch raczej "miejscem" w czasie. No właśnie! Może takie jest znaczenie hipotezy że w BH czas i przestrzeń się zamieniają miejscami? ( O zamianie czasu i przestrzeni w BH usłyszałem w jednym odcinku PBS Space Time nie mogę go teraz odszukać, było to wytłumaczone przy pomocy diagramów Penrose'a ). Czy ktoś jeszcze widzi analogię? Czy nasz wszechświat przypomina czarną dziurę od tyłu? Czy po prostu mi odwala?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Godzinę temu, gooostaw napisał:

Wtedy będziemy mieli pewność że cała materia skończy w osobliwości Wielkiego Wybuchu

Mamy jedynie pewność że kiedyś było supergęsto i supergorąco.
Słowo osobliwość ma wiele znaczeń.

Jeśli mówić o znaczeniu: punkt - to jestem przeciwny że coś takiego mamy gdziekolwiek i kiedykolwiek.
Jeśli mówić o znaczeniu: poza granicami obecnej fizyki - to owszem na pewno mamy coś takiego w CD i na początku wszechświata.
Tylko czy np. struny które mogłyby być wyjaśnieniem to są poza granicami fizyki czy już w nich?

Ja piszę o tym pierwszym znaczeniu. Bo to drugie jest dość płynne. Przed Einsteinem znaczyło coś innego.

Chodziło mi jednak o to że moment obrotowy jest charakterystyczny dla ciał niepunktowych.

Edytowane przez thikim

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
10 minut temu, thikim napisał:

Chodziło mi jednak o to że moment obrotowy jest charakterystyczny dla ciał niepunktowych.

Podobno osobliwość w obracającej się czarnej dziurze przyjmuje kształt pierścienia, a nie punktu. Czy to by miało więcej sensu?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
8 hours ago, thikim said:

Właściwie czemu CD miałaby zachowywać moment obrotowy - jeśli w środku byłaby osobliwość?

3 hours ago, thikim said:

Chodziło mi jednak o to że moment obrotowy jest charakterystyczny dla ciał niepunktowych.

Właściwie lepiej by było "moment bezwładności", ale... tak czy śmak, dla nas nie ma w tym przypadku znaczenia, czym jest "osobliwość" - obserwujemy obracającą się całość.
A czy punktowa osobliwość by mogła się obracać? W pewnym sensie tak, bo nie można jej oddzielić od otoczenia, które punktowe nie jest. Można więc przyjąć, że obrót tego punktu jest jakiś wirtualny, podobnie jak obrót punktowej osi koła, wokół której (z nią) koło się obraca. No ale punkt to punkt, matematyka raczej, a nie fizyka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

DYLATACJA CZASU powoduje że w Czarnej Dziurze NIC SIĘ NIE DZIEJE, z naszego punktu wiedzenia nie ma tam żadnego ruchu, możemy patrzeć w czarną dziurę miliardy lat i jest absolutna gwarancja że nic się PRZEZ TEN OKRES NIE ZDARZY, NIC, ABSOLUTNIE NIC. Podobnie moglibyśmy patrzeć przez okno do wnętrza rakiety lecącej z prędkością światła ... ZERO RUCHU = ZERO FIZYKI, ZERO CZASU, ZERO CHEMII, ZERO MATEMATYKI ... ZERO WSZYSTKIEGO.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      NASA pokazała pierwsze zdjęcia i ujawniła wyniki wstępnej analizy próbek asteroidy Bennu, które trafiły niedawno za sprawą misji OSIRIS-REx. Badania pokazały, że Bennu zawiera bardzo dużo węgla i wody, co sugeruje, że w próbkach mogą znajdować się składniki, dzięki którym na Ziemi istnieje życie. Próbki dostarczone przez OSIRIS-REx to największa ilość fragmentów asteroidy bogatego w węgiel, jaka kiedykolwiek została przywieziona na Ziemię. Pozwolą one nam oraz przyszłym pokoleniom prowadzić prace nad początkiem życia na naszej planecie, stwierdził dyrektor NASA Bill Nelson.
      Celem misji OSIRIS-REx było przywiezienie na Ziemię 60 gramów materiału. Misja padła jednak ofiarą własnego sukcesu, próbek pobrano więcej i już w przestrzeni kosmicznej pojawiły się problemy. Przez większą niż przewidywano ilość próbek, proces rozładowywania się opóźnił. W ciągu pierwszych dwóch tygodni naukowcy dokonali szybkiej analizy za pomocą skaningowego mikroskopu elektronowego, badań w podczerwieni, rozpraszania promieni rentgenowskich i analizy chemicznej pierwiastków. Wykorzystali też tomografię komputerową do stworzenia trójwymiarowych modeli komputerowych próbek. Już te wczesne badania pokazały wysoką zawartość węgla i wody.
      Bardziej szczegółowe analizy potrwają kolejne dwa lata. Co najmniej 70% próbek Bennu będzie przechowywanych w Johnson Space Center na potrzeby przyszłych badań. Będą one udostępniane też uczonym z zagranicy. Już teraz wiadomo, że ich analizą zainteresowanych jest ponad 200 obcokrajowców.
      Asteroida Bennu ma około 4,5 miliarda lat. Jedna z hipotez dotyczących początków życia na Ziemi mówi, że to właśnie tego typu i podobne obiekty przyniosły na naszą planetę składniki, potrzebne do jego powstania. Dlatego naukowcy mają nadzieję, że badając próbki pobrane bezpośrednio z asteroid pozwolą nam zajrzeć w przeszłość i dowiedzieć się, w jaki sposób powstało życie.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W jednym z laboratoriów na Imperial College London odtworzono wirujący dysk plazmy, z tych, jakie otaczają czarne dziury i tworzące się gwiazdy. Eksperyment pozwala lepiej modelować procesy, zachodzące w takich dyskach, a naukowcy mają nadzieję, że dzięki temu dowiedzą się, jak rosną czarne dziury i powstają gwiazdy.
      Gdy materia zbliża się do czarnej dziury, jest rozgrzewana i staje się plazmą, czwartym stanem materii składającym się z naładowanych jonów i wolnych elektronów. Zaczyna też się obracać, tworząc dysk akrecyjny. W wyniku obrotu powstają siły odśrodkowe odrzucające plazmę na zewnątrz, jednak siły te równoważy grawitacja czarnej dziury.
      Naukowcy chcą poznać odpowiedź na pytanie, w jaki sposób czarna dziura rośnie, skoro materia – w formie plazmy – pozostaje na jej orbicie. Najbardziej rozpowszechniona teoria mówi, że niestabilności w polu magnetycznym plazmy prowadzą do pojawienia się tarcia, plazma traci energię i wpada do czarnej dziury.
      Dotychczas mechanizm ten badano za pomocą ciekłych wirujących metali. Za ich pomocą sprawdzano, co dzieje się, gdy pojawi się pole magnetyczne. Jednak metale te zamknięte są w rurach, co nie oddaje w pełni swobodnie poruszającej się plazmy.
      Doktor Vincente Valenzuela-Villaseca i jego zespół wykorzystali urządzenie Mega Ampere Generator for Plasma Implosion Experiments (MAGPIE) do stworzenia wirującego dysku plazmy. Za jego pomocą przyspieszyli osiem strumieni plazmy i doprowadzili do ich zderzenia, w wyniku czego powstała obracająca się kolumna plazmy. Odkryli, że im bliżej środka, tym plazma porusza się szybciej. To ważna cecha dysków akrecyjnych.
      MAGPIE generuje krótkie impulsy plazmy, przez co w utworzonym dysku dochodziło tylko do jednego obrotu. Jednak liczbę obrotów będzie można zwiększyć wydłużając czas trwania impulsów plazmy. Przy dłużej istniejących dyskach możliwe będzie też zastosowanie pól magnetycznych i zbadanie ich wpływu na plazmę. Zaczynamy badać dyski akrecyjne w nowy sposób, zarówno za pomocą Teleskopu Horyzontu Zdarzeń, jak i naszego eksperymentu. Pozwoli nam to przetestować różne teorie i sprawdzić, czy zgadzają się one z obserwacjami, mówi Valenzuela-Villaseca.
      Ze szczegółami badań można zapoznać się na łamach Physical Review Letters.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Supermasywna czarna dziura, pędząca z prędkością 1 650 000 kilometrów na godzinę, przemieszcza się przez przestrzeń międzygalaktyczną, ciągnąc za sobą gigantyczny ogon gwiazd i materii gwiazdotwórczej. Niezwykły, jedyny taki znany nam obiekt, zauważył przypadkiem Teleskop Kosmiczny Hubble'a.
      Za czarną dziurą o masie 20 milionów mas Słońca podąża ogon z nowo narodzonych gwiazd. Ma on długość 200 000 lat świetlnych, jest więc dwukrotnie dłuższy niż średnica Drogi Mlecznej i rozciąga się od czarnej dziury, aż po jej galaktykę macierzystą, z której się wydostała. W ogonie musi znajdować się olbrzymia liczba nowo powstałych gwiazd, gdyż całość ma aż połowę jasności swojej galaktyki macierzystej.
      Astronomowie nie są oczywiście w stanie dostrzec samej czarnej dziury, ale widzą skutki jej oddziaływania. Widzą zatem długi ogon gwiazd i materii gwiazdotwórczej, na którego jednym końcu znajduje się oddalona od nas o 7,5 miliarda lat świetlnych galaktyka RCP 28, a na drugim wyjątkowo jasno świecący obszar. Naukowcy przypuszczają, że obszar ten to albo dysk akrecyjny wokół czarnej dziury, albo też gaz, który został podgrzany do wysokich temperatur przez wdzierającą się w niego, pędzącą z olbrzymią prędkością czarną dziurę. Gaz na czele czarnej dziury jest podgrzewany przez falę uderzeniową generowaną przez czarną dziurę pędzącą z prędkością ponaddźwiękową, mówi Pieter van Dokkum z Yale University.
      To był całkowity przypadek. Przyglądałem się obrazom z Hubble'a i zobaczyłem niewielką smużkę. Pomyślałem, że to promieniowanie kosmiczne wywołało zaburzenia obrazu. Jednak, gdy wyeliminowaliśmy promieniowanie kosmiczne, smużka nadal nam była. I nie wyglądała jak coś, co wcześniej widzieliśmy, dodaje van Dokkum.
      Naukowcy postanowili się bliżej przyjrzeć tajemniczemu zjawisku i wykorzystali spektroskop z W. M. Keck Observatories na Hawajach. Zobaczyli jasną strukturę i po badaniach doszli do wniosku, że została ona utworzona przez supermasywną czarną dziurę, która wydobyła się ze swojej galaktyki.
      Zdaniem van Dokkuma i jego zespołu, wyrzucenie czarnej dziury to skutek licznych kolizji. Do pierwszej z nich doszło około 50 milionów lat temu, gdy połączyły się dwie galaktyki. Ich supermasywne czarne dziury utworzyły układ podwójny i zaczęły wirować wokół siebie. Po jakimś czasie doszło do zderzenia z kolejną galaktyką. Ta również zawierała supermasywną czarną dziurę. Utworzył się niestabilny układ trzech czarnych dziur. Około 39 milionów lat temu jedna z nich przejęła część pędu z dwóch pozostałych i została wyrzucona z galaktyki.
      Gdy pojedyncza czarna dziura odleciała w jedną stronę, dwie pozostałe krążące wokół siebie czarne dziury zostały odrzucone w drugą stronę. Po przeciwnej stronie galaktyki naukowcy zauważyli bowiem coś, co może być oddalającym się układem dwóch czarnych dziur, a w samym centrum galaktyki nie zauważono obecności żadnej czarnej dziury.


      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Dzięki teleskopowi Gemini North na Hawajach udało się wykryć najbliższą Ziemi czarną dziurę. Obiekt Gaia BH1 ma masę 10-krotnie większą od Słońca i znajduje się w odległości 480 parseków (ok. 1560 lat świetlnych) od Ziemi w Gwiazdozbiorze Wężownika.
      Dziurę odkryto dzięki temu, że krąży wokół niej żółty karzeł typu widmowego G o masie 0,93 mas Słońca i metaliczności podobnej do słonecznej. Jest to więc gwiazda tego samego typu, co Słońce. Weź Układ Słoneczny, wsadź czarną dziurę tam, gdzie jest Słońce, a Słońce tam, gdzie jest Ziemia i masz obraz tego układu, wyjaśnia główny autor badań Kareem El-Badry, astrofizyk z Center for Astrophysics | Harvard & Smithsonian i Instytutu Astronomii im. Maksa Plancka. Okres orbitalny gwiazdy wokół Gai BH1 wynosi aż 185,6 ziemskich dni, jest więc dłuższy niż jakikolwiek znany nam okres orbitalny w podobnym układzie.
      Wielokrotnie ogłaszano odkrycie podobnych systemów, jednak niemal wszystkie te stwierdzenia zostały z czasem obalone. Tutaj mamy pierwsze jednoznaczne odkrycie w naszej galaktyce gwiazdy typu słonecznego na szerokiej orbicie wokół czarnej dziury o masie gwiazdowej, dodaje El-Badry.
      Obecne modele astronomiczne nie wą w stanie wyjaśnić, w jaki sposób mógł powstać taki system. Przede wszystkim dlatego, że skoro mamy czarną dziurę o masie 10-krotnie większej od masy Słońca, to musiała ona powstać z gwiazdy o masie co najmniej 20-krotnie większej od masy Słońca. To oznacza, że mogła ona istnieć zaledwie przez kilka milionów lat. Jeśli zaś obie gwiazdy – czyli ta, która zamieniła się w czarną dziurę i ta, która wokół niej krąży – powstały w tym samym czasie, to bardziej masywna z gwiazd na tyle szybko powinna zmienić się w czerwonego olbrzyma, pochłaniając towarzyszącą gwiazdę, że towarzyszka nie zdążyłaby wyewoluować do etapu gwiazdy ciągu głównego podobnej do Słońca. Nie wiadomo, jak towarzyszka czarnej dziury przetrwała etap czerwonego olbrzyma drugiej z gwiazd. Modele teoretyczne, które zakładają taką możliwość, mówią, że gwiazda o masie Słońca powinna znajdować się na znacznie ciaśniejszej orbicie wokół czarnej dziury.
      To oznacza, że w naszym rozumieniu tworzenia się i ewolucji czarnych dziur w układach podwójnych znajdują się spore luki, co sugeruje, że istnienie niezbadana dotychczas populacja czarnych dziur w takich układach.
      Trzeba tutaj przypomnieć, że rok temu poinformowano, iż wokół czerwonego olbrzyma V723 Mon, w odległości 460 parseków (ok.1500 lat świetlnych) od Ziemi, krąży najbliższa nam czarna dziura. Po jakimś czasie okazało się, że w układzie tym nie ma czarnej dziury.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Teleskop Webba wykonał pierwsze zdjęcia planety pozasłonecznej. Na fotografiach widzimy gazowego olbrzyma HIP65426b. To planeta o masie od 5 do 10 razy większej od Jowisza, która powstała zaledwie 15–20 milionów lat temu. Znajduje się w odległości 385 lat świetlnych od Ziemi.
      Na czele zespołu badawczego, który wykonał zdjęcia, stał profesor Sasha Hinkley z University of Exeter. To bardzo ważny moment nie tylko dla Webba, ale dla astronomii. Dzięki Webbowi, obserwując za jego pomocą skład chemiczny planet, możemy bowiem opisywać zjawiska fizyczne na nich zachodzące, stwierdza uczony. Planeta została odkryta w 2017 roku za pomocą urządzenia SPHERE na Very Large Telescope. Dysponowaliśmy jedynie jej obrazami wykonanymi w krótkich falach podczerwieni, które pokazywały dość wąski zakres emisji z planety.
      Większość planet pozasłonecznych wykrywamy metodami pośrednimi, np. rejestrując regularne spadki jasności ich gwiazd, świadczące o tym, że na tle gwiazdy przeszła planeta. Wykonanie bezpośredniego obrazowania planety jest znacznie trudniejszym wyzwaniem, gdyż gwiazdy są wielokrotnie jaśniejsze od planet, więc ich blask przesłania nam krążące wokół nich planety. W przypadku HIP65426b różnica jasności między planetą a jej gwiazdą wynosiła od kilku do ponad 10 tysięcy.
      Nowe zdjęcia wykonano w kilku różnych zakresach podczerwieni: 3,00 mikrometrów (to zdjęcie wykonało urządzenie NIRCam), 4,44 mm (NIRCam), 11,4o mm (MIRI) oraz 15,50 (MIRI). Fotografii takich nie można wykonać z Ziemi, gdyż przeszkadza światło podczerwone emitowane przez naszą atmosferę.
      Bezpośrednie obrazowanie planety było możliwe dzięki temu, że znajduje się ona 100-krotnie dalej od swojej gwiazdy macierzystej niż Ziemia od Słońca. Do pozwoliło Webbowi odróżnić ją od gwiazdy. Instrumenty NIRCam i MIRI są wyposażone w koronografy. To zestaw niewielkich masek, które blokują światło gwiazd, pozwalając dojrzeć obiekty, które w innym przypadku byłyby niewidoczne przez blask gwiazdy.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...