-
Similar Content
-
By KopalniaWiedzy.pl
Europejska Agencja Leków (EMA) poinformowała, że podczas grudniowego cyberataku przestępcy uzyskali dostęp do informacji nt. leków i szczepionek przeciwko COVID-19. Teraz dane dotyczące szczepionki Pfizera zostały przez nich udostępnione w internecie
W trakcie prowadzonego śledztwa ws. ataku na EMA stwierdzono, że napastnicy nielegalnie zyskali dostęp do należących do stron trzecich dokumentów związanych z lekami i szczepionkami przeciwko COVID-19. Informacje te wyciekły do internetu. Organy ścigania podjęły odpowiednie działania, oświadczyli przedstawiciele EMA.
To nie pierwszy raz, gdy cyberprzestępcy biorą na cel firmy i organizacje związane z rozwojem i dystrybucją szczepionek przeciwko COVID-19. Już w maju ubiegłego roku brytyjskie Narodowe Centrum Cyberbezpieczeństwa poinformowało, że brytyjskie uniwersytety i instytucje naukowe znalazły się na celowniku cyberprzestępców, a celem ataków jest zdobycie informacji dotyczących badań nad koronawirusem. Wspomniane grupy przestępce były prawdopodobnie powiązane z rządami Rosji, Iranu i Chin. Z kolei w listopadzie Microsoft poinformował, że powiązana z Moskwą grupa Fancy Bear oraz północnokoreańskie grupy Lazarus i Cerium zaatakowały siedem firm farmaceutycznych pracujących nad szczepionkami.
Atak na EMA nie zakłócił działania samej Agencji, nie wpłynął też na dystrybucję szczepionek.
« powrót do artykułu -
By KopalniaWiedzy.pl
Elon Musk potwierdził, że rosyjski cyberprzestępca próbował przekupić jednego z pracowników firmy, by ten zainstalował ransomware w sieci firmowej Gigafactory w Newadzie. Próbę ataku podjął 27-letni Jegor Igorewicz Kriuczkow, który zaoferował anonimowemu pracownikowi Tesli milion dolarów za zainfekowanie systemu. Jeśli do infekcji by doszło, Kriuczkow i jego wspólnicy mogliby przeprowadzić atak DDoS na system Tesli.
Szczegóły całej operacji poznaliśmy dzięki dokumentom ujawnionym przez FBI po aresztowaniu Kriuczkowa. Z dokumentów wynika, że Kriuczkow przyjechał do USA jako turysta w lipcu bieżącego roku. Wybrał się do miejscowości Sparks w Newadzie, gdzie znajduje się Gigafactory, i wynajął pokój hotelowy. Tam wielokrotnie spotkał się z mówiącym po rosyjsku pracownikiem fabryki. W czasie jednego ze spotkań zaoferował mu pieniądze za wprowadzenie malware'u do sieci. Pracownik zgodził się, a po rozmowie natychmiast poinformował o tym przedstawicieli firmy. Ci z kolei skontaktowali się z FBI. W sierpniu Biuro rozpoczęło tajną operację. W jej ramach pracownik nadal spotykał się z Kriuczkowem, tym razem jednak miał przy sobie podsłuch. Podczas kilku kolejnych spotkań omawiali sposób ataku oraz wynagrodzenie dla pracownika.
Zainstalowane malware miało rozpocząć atak DDoS, który zaalarmowałby systemy bezpieczeństwa i odwrócił uwagę informatyków Tesli. W tym czasie Kriuczkow i jego kompani chcieli ukraść poufne informacje, za zwrot których zażądaliby sowitego okupu. Przestępcy najwyraźniej spodziewali się sporych zysków, skoro oferowali aż milion USD za zainfekowanie systemu firmy Muska.
Kriuczkow został aresztowany 22 sierpnia w Los Angeles, gdy próbował opuścić USA. Postawiono mu zarzuty konspirowania z zamiarem celowego spowodowania szkód w chronionym systemie komputerowym. Za przestępstwo to grozi do 5 lat więzienia oraz wysoka grzywna.
FBI stwierdziło, że Kriuczkow jest jednym z członków rosyjskiej grupy cyberprzestępczej, która już w przeszłości atakowała amerykańskie firmy.
« powrót do artykułu -
By KopalniaWiedzy.pl
Cyberprzestępcy postanowili wykorzystać pandemię koronawirusa do własnych celów. Wiele firm zajmujących się cyberbezpieczeństwem donosi o rosnącej liczbie ataków, przede wszystkim phishingowych. Szczególnie uaktywnili się przestępcy w Chinach, Rosji i Korei Północnej.
Hakerzy rozsyłają informacje dotyczące koronawirusa, licząc na to, że ofiary klikną na podany link, gdzie dojdzie do ataku na ich komputery. Główne cele ataków znajdują się w USA, Europie i Iranie. Rozsyłane przez przestępców informacje to rzekome komunikaty od wiarygodnych organizacji, takich jak Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) czy amerykańskie Centra Kontroli i Zapobiegania Chorobom (CDC).
Eksperci mówią, że przestępcy przygotowali całe kampanie i prowadzą je za pośrednictwem portali społecznościowych oraz poczty elektronicznej. Próbują atakować nie tylko komputery użytkowników indywidualnych, ale również maszyny należące do firm.
Zauważono próby zachęcania firm do przelania pieniędzy na walkę z epidemią czy przekonania ich do zmiany banku. Przestępcy próbują też ukraść dane do logowania na pocztę elektroniczną, serwisy społecznościowe czy przejąć kontrolę nad komputerami użytkowników. Rozsyłane są rzekome komunikaty o wirusie i epidemii czy informacje o zwrocie nadpłaconego podatku oraz różnych nadzwyczajnych działaniach podjętych w związku z pandemią.
« powrót do artykułu -
By KopalniaWiedzy.pl
Cyberprzestępcy sparaliżowali jedną z tłoczni gazu w USA. W wyniku ataku typu ransomware gazociąg był przez dwa dni nieczynny, tyle bowiem czasu zajęło odzyskiwanie zaatakowanego systemu z kopii zapasowej.
Przestępcy byli w stanie dostać się do części infrastruktury IT tłoczni i manipulować systemem kontroli i komunikacji (OT). Jak poinformowała Cybersecurity and Infrastructure Security Agency (CISA), atak rozpoczęto od phishingu na jednego z pracowników.
Dzięki udanemu atakowi phishingowemu przestępcy mogli umieścić w sieci rancomware, które zaszyfrowało dane i uniemożliwiło dostęp do systemu kontroli. CISA poinformowała również, że takie działanie było możliwe, gdyż nie istniał rozdział pomiędzy elementami IT i OT infrastruktury sieciowej.
Napastnicy nie zyskali jednak możliwości sterowania procesami fizycznymi tłoczni, a atak nie dotknął programowalnych kontrolerów (PLC), które są bezpośrednio odpowiedzialne za sterowanie procesami w środowisku przemysłowym. Stało się tak, gdyż atak był ograniczony wyłącznie do środowiska Windows. Jednak napastnicy sparaliżowali interfejsy umożliwiające obsłudze tłoczni sterowanie urządzeniami. Operatorzy tłoczni, którzy zdalnie nadzorowali jej pracę, mogli jedynie odczytywać parametry jej pracy.
W tej sytuacji zdecydowano się na wyłączenie tłoczni i przywrócenie jej do ostatniej działającej konfiguracji. Przywracanie systemu trwało dwa dni, a jako, że prace kolejnych tłoczni zależą od innych, konieczne było wyłączenie całego gazociągu.
Właściciele tłoczni przyznali, że nie byli przygotowani na tego typu wydarzenie. Wcześniej opracowane plany przewidywały jedynie działania na wypadek fizycznej awarii, a nie cyberataku. W związku z tym pracownicy nie byli odpowiednio przeszkoleni. Zdaniem ekspertów, ujawnia to poważniejszy problem w całym przemyśle. Wiele firm uznaje, że ich systemy kontrolne są dobrze izolowane. Tymczasem łączność z siecią jest coraz bardziej powszechna, pracownicy mają słabą świadomość zagrożeń, pojawiają się ludzkie błędy i infrastruktura przemysłowa jest wystawiona na ataki.
To nie pierwszy przypadek tego typu. W listopadzie ubiegłego roku cyberprzestępcy wykorzystali dziurę w firewallach firmy Cisco i odcięli firmie sPower możliwość zdalnej kontroli jej farm wiatrowych i słonecznych. W ten sposób firma straciła możliwość monitorowania stanu systemów produkujących energię. W przemyśle jest to nazywane „utratą z pola widzenia”. Jeśli napastnicy chcieliby na przykład wyłączyć części sieci, ich pierwszym krokiem mogłyby być właśnie takie działania, gdyż w ten sposób operator sieci nie wiedziałby o kolejnych działaniach przestępców, mówi Phil Neray z firmy CyberX, która specjalizuje się w cyberbezpieczeństwie instalacji przemysłowych.
« powrót do artykułu -
By KopalniaWiedzy.pl
Podczas niedawnego panelu dyskusyjnego nt. bezpieczeństwa wojskowych sieci komputerowych dowiedzieliśmy się, że NATO mogło przeprowadzić konwencjonalny atak w odpowiedzi na cyberatak robaka WannaCry. Generał-major Jürgen Setzer, odpowiedzialny w Bundeswerze za bezpieczeństwo cyfrowe, przyznał, że sekretarz generalny NATO nie odrzucił idei ataku zbrojnego w odpowiedzi na cyberatak.
W ubiegłym roku sekretarz generalny NATO mówił, że atak WannaCry z 2017 roku, na którym szczególnie ucierpiały szpitale w Wielkiej Brytanii, mógł być powodem do użycia sił NATO, stwierdził Setzer.
Generał dodał, że takie stanowisko sekretarza generalnego oznacza, iż kwestia odpowiedzi zbrojnej na cyberatak nie powinna być ściśle określona. Fakt, że przeciwnik przeprowadził cyberatak nie powinien oznaczać, że zaatakowany może odpowiedzieć wyłącznie w ten sam sposób.
Jeśli mówimy o cyberbezpieczeństwie, to nie znaczy, że na cyberatak musimy odpowiadać w ten sam sposób. To już ryzyko napastnika, który nie wie gdzie leży granica i czy cyberatak jest już jej przekroczeniem, dodał Setzer.
W prawie międzynarodowym od co najmniej 180 lat stosuje się zasadę koniecznej i proporcjonalnej odpowiedzi na atak Pomiędzy atakiem, a odpowiedzią nań musi istnieć pewna równowaga. Kwestia tego, czym jest proporcjonalna odpowiedź, wciąż pozostaje przedmiotem sporów. A obecnie sprawę komplikuje fakt, że atak może być też przeprowadzony za pomocą sieci komputerowych. Wydaje się, że przeważa opinia o możliwości odpowiedzi zbrojnej na cyberatak.
Już w 2011 roku informowaliśmy, że Pentagon przygotowuje swoją pierwszą strategię obrony cyberprzestrzeni i nie wyklucza odpowiedzi militarnej na cyberatak.
Za atakiem WannaCry najprawdopodobniej stała Korea Północna. Atak został powstrzymany przez byłego hakera Marcusa Hutchinsa, który później został aresztowany w USA. Zanim jednak Hutchins go powstrzymał, robak zdążył narobić poważnych szkód w 150 krajach.
« powrót do artykułu
-
-
Recently Browsing 0 members
No registered users viewing this page.