Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Dzięki sztucznemu łożysku skrajnie niedojrzałe płody owiec przeżyły aż 5 dni

Rekomendowane odpowiedzi

W piśmie American Journal of Obstetrics & Gynecology zademonstrowano możliwości platformy bazującej na sztucznym łożysku w zakresie utrzymania przez kilka dni przy życiu skrajnie niedojrzałych płodów owiec. Ważą one 600-700 gramów, czyli tyle, co ludzki płód w 24. tygodniu ciąży.

Prof. Matt Kemp, szef australijskiej Women and Infants Research Foundation, podkreśla, że wcześniej zademonstrowano wykonalność wydłużonego przeżycia u późnych wcześniaków, ale nie było publikowanych dowodów na wykorzystanie platformy ze sztucznym łożyskiem do wspierania skrajnie niedojrzałych płodów (a to ostateczny cel kliniczny technologii).

Przez dziesięciolecia poczyniono niewielkie postępy w zakresie poprawy rokowań skrajnie niedojrzałych dzieci, urodzonych blisko granicy przeżywalności (21.-24. t.c.). W ramach studium AJOG jako pierwsi wykorzystaliśmy tę technologię do utrzymania przez 5 dni stabilnego, normalnego wzrostu skrajnie niedojrzałych płodów owiec (są one odpowiednikiem 24. t.c. u ludzi).

U 8 owiec w 95. dniu ciąży, która powinna trwać ok. 150 dni, wykonano cesarskie cięcie. Płody poddano terapii EVE (ex vivo uterine environment). Przez 120 godzin monitorowano ich parametry życiowe. By ocenić gazometrię i obciążenie mikrobiologiczne, a także wykryć ewentualny stan zapalny, regularnie pobierano próbki krwi z tętnicy pępowinowej. Urazy mózgu określano podczas sekcji zwłok (na podstawie oględzin i badań histopatologicznych). Poza tym wyodrębniono grupę kontrolną 9 ciężarnych samic, które uśpiono w 100. dniu ciąży.

Siedem z 8 jagniąt (87,5%) ukończyło EVE z kluczowymi parametrami utrzymanymi w fizjologicznym zakresie. Nie odnotowano znaczących międzygrupowych różnic pod względem ostatecznej wagi, odległości ciemieniowo-siedzeniowej (ang. crown rump, CRL) czy wagi mózgu i płuc znormalizowanej w stosunku do masy ciała. Akademicy nie stwierdzili również znaczących biologicznie różnic parametrów hematologicznych. U żadnego ze zwierząt z grupy EVE w posiewach z krwi nie doszło do wzrostu bakterii (zarówno tlenowych, jak i beztlenowych). Co ważne, w tkankach płuc nie zaobserwowano wzrostów ekspresji mRNA interleukin 1, 6 i 8, a także czynnika martwicy nowotworu i białka chemotaktycznego dla monocytów (MCP–1). Nie było ani jednego przypadku krwotoku dokomorowego; tylko u jednego jagnięcia EVE zidentyfikowano uraz istoty białej.

Kemp podkreśla, że to milowy krok w zakresie przyszłych klinicznych implementacji technologii. EVE zaprojektowano, by zrewolucjonizować leczenie skrajnych wcześniaków. Celem jest zapewnienie pomostu między macicą a światem zewnętrznym. Dzięki niemu dzieci urodzone na długo przed terminem będą miały więcej czasu na rozwój delikatnych płuc. Coś, co dziś wygląda na futurystyczne rozwiązanie, po dopracowaniu może się stać standardową metodą terapii.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skoro tak pięknie szło, czemu zakończono cały projekt już po 5 dniach? Ludzki płód osiąga jako taką dojrzałość ok 28 tyg. ciąży. 4 tygodnie dla ludzkiego płodu to dla jagnięcia ok 2 tyg. ( ciąża człowieka to ok.280 +/- 14 dni). Skoro nie było ŻADNYCH objawów i wskaźników alarmowych nie rozumiem dlaczego nie kontynuowano obserwacji w  grupie 10, czy 15-dniowej lub nawet dłużej trwającej?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy z Politechniki Krakowskiej opracowali technologię opartą na ultradźwiękach, która znacząco skróci czas produkcji leków. Najlepsze efekty osiągamy przy lekach przeciwdepresyjnych, gdzie skrócenie czasu otrzymywania produktu wynosi aż 90 proc. W innych grupach skrócenie czasu produkcji wynosi od 30 do 50 proc. – tłumaczy dr inż. Jolanta Jaśkowska, która stoi na czele zespołu badawczego.
      Uniwersalna metoda obniży koszty produkcji
      Technologia znajduje zastosowanie w produkcji leków antydepresyjnych, przeciwnowotworowych oraz przeciwbólowych. Jak podkreślono w komunikacie prasowym uczelni, rozwiązanie jest już objęte zgłoszeniem patentowym. Obecnie INTECH PK, spółka celowa Politechniki Krakowskiej, pomaga znaleźć inwestora branżowego.
      Koncerny farmaceutyczne, które będą wykorzystywać tę metodę, będą mogły znacząco obniżyć koszty produkcji, a to powinno się przełożyć na niższy koszt leku dla pacjenta. Wg oszacowań naukowców, ceny leków wykorzystujących opisywaną metodę mogą spaść o ok. 20-30%.
      Grupy leków, dla których to rozwiązanie jest między innymi wykorzystywane, czyli antydepresyjne oraz nowotworowe, należą do jednych z droższych leków na polskim rynku, nie wszystkie też są refundowane. Liczymy na to, że nasze rozwiązanie ułatwi życie wielu ciężko chorującym - powiedziała cytowana przez PAP dr inż. Jaśkowska.
      Co istotne, leki opracowane dzięki tej metodzie cechuje o wiele większa czystość; dzięki temu proces ich oczyszczania jest łatwiejszy i tańszy w porównaniu do klasycznych metod produkcji.
      Ograniczenie negatywnego wpływu na środowisko
      Wykorzystując ultradźwięki, można też zmniejszyć negatywny wpływ na środowisko. Mimo ogromnego znaczenia, jakie ma branża farmaceutyczna dla całego społeczeństwa, nie możemy pozostać obojętni na uboczne skutki produkcji leków. Dlatego opracowana przez mój zespół metoda wyróżnia się przede wszystkim mniejszym zużyciem energii oraz możliwością zastąpienia toksycznych rozpuszczalników np. wodą – tłumaczy dr inż. Jaśkowska.
      Jak donosi Nauka w Polsce, inspiracją dla krakowskiej badaczki było... mycie szkła w laboratorium. Efekty, jakie osiągaliśmy, czyszcząc drobne elementy szklane przy pomocy myjki ultradźwiękowej, skłoniły nas do szukania innych rozwiązań dla tej technologii. Pierwsze też kroki, jeśli chodzi o testowanie metody, podjęliśmy właśnie z wykorzystaniem myjki. Po uzyskaniu bardzo obiecujących wyników przenieśliśmy proces na zaawansowane urządzenia, gdzie w pełni można było kontrolować warunki.
      Poszukiwania inwestora branżowego
      Odnosząc się do kwestii poszukiwań inwestora branżowego, Krzysztof Oleksy z INTECH PK ujawnił, że spółka jest już po kilku rozmowach z potencjalnie zainteresowanymi firmami. Technologia jest na tyle rewolucyjna, że zainteresowanie jest bardzo duże.
      INTECH PK jest jednym z partnerów tworzących ogólnopolskie Porozumienie Spółek Celowych (PSC). PSC to forum współpracy 26 spółek celowych uczelni i instytutów badawczych, które powołano, aby komercjalizować wyniki badań, tworzyć spółki typu spin-off, a także realizować zlecone projekty B+R.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Jak zachęcić bociany, by zajmowały gniazda? Kiedyś ludzie wkładali do nich bułki zwane busłowymi łapami (busioł to dawniej w gwarze bocian). Polscy i brytyjscy naukowcy opisali w Journal for Nature Conservation inny prosty zabieg - obielenie przed przylotem bocianów boków gniazda wapnem sadowniczym. Można go zastosować podczas przenoszenia gniazd z dachów i starych drzew na słupy. Wtedy relokacja gniazda, nawet na odległość ponad 100 metrów, nie jest problemem i możemy mieć niemal pewność, że bociany po powrocie z zimowiska osiedlą się w tym miejscu. Oczywiście trzeba pamiętać o pozostawieniu resztek starego gniazda na platformie (wysokości co najmniej 30 cm). Bielenie samej platformy w niczym nie pomoże.
      Zespół z Polskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków (PTOP), Uniwersytetu w Cambridge i Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu wyjaśnia mechanizm stojący za tym zjawiskiem. Po przylocie bociany intensywnie pokrywają brzegi gniazda odchodami. Białe znaki są czytelną informacją dla innych, że gniazdo jest zajęte. Bielenie ma imitować takie zachowanie. Jak wiadomo, czyjeś jest lepsze niż swoje [...], więc gdy tylko bociany bez gniazda albo posiadające je w gorszym miejscu wypatrzą lokum ze znakami zasiedlenia przez inną parę, chętniej się do niego wprowadzą. Tym bardziej że akurat nie ma właścicieli, zatem nie trzeba toczyć zaciekłych walk. A te [...] mogą być niezwykle krwawe i prowadzić nawet do śmierci.
      Użytkowane gniazda są cenne, co nie powinno dziwić, gdyż ich budowa wymaga sporego nakładu sił i czasu. Jak wyjaśnia Adam Zbyryt z PTOP i Uniwersytetu w Białymstoku, w ciągu jednego sezonu na bocianie gniazdo nanoszone jest średnio 64 kg. To tak, jakby człowiek, w stosunku do swojej masy, miał zataszczyć do domu 1500 kilogramów. Istotny jest też inny przekaz: skoro gniazdo wydaje się zajmowane wcześnie na wiosnę, może ono należeć do par w lepszej kondycji, które przylatują jako pierwsze. Wniosek? Musi ono leżeć w zasobnym terytorium.
      Opisywaną metodę przebadano w najbardziej atrakcyjnych i najliczniejszych w bociany obszarach Polski – dolinie Narwi, Bugu i Biebrzy. Jak podkreślają naukowcy, w przypadku gniazd zajmowanych w latach poprzednich efekt bielenia był niesamowity. Po ich przeniesieniu zostały zajęte w 92%, a nieobielone w 72%!
      Oprócz tego zespół sprawdzał, czy obielenie brzegów przyciągnie ptaki do gniazd opuszczonych od kilku (przynajmniej 5) lat. Okazało się, że zabieg był o wiele mniej skuteczny.
      Metoda w ogóle nie sprawdziła się zaś w przypadku całkowicie nowych gniazd, takich zbudowanych przez ludzi, jak czasami możemy zobaczyć – słup i platforma. My dodawaliśmy tam jeszcze 30-centymetrową warstwę zbudowaną z materiału ze starych bocianich gniazd i dopiero bieliliśmy, a i tak żadne nie zostało zajęte.
      Specjaliści podkreślają, że to wyjaśnia, czemu tak wiele platform świeci pustkami. Wg nich, takie działanie może mieć sens tylko w przypadku wysokiego zagęszczenia par lęgowych czy doskonałych żerowisk.
      Warto zaznaczyć, że odkrycie Polaków ma znaczenie dla ochrony nie tylko bociana białego, ale i czarnego (on także obiela swoje gniazda).
      Jak napisano na profilu PTOP na Facebooku, różne znaki pozostawiają na gniazdach również ptaki drapieżne. W przypadku kań czarnych są to np. białe foliowe worki, u orlików krzykliwych - świeże gałązki drzew, a u jastrzębi - gałązki drzew iglastych. Zabiegi te mają podkreślić jakość pary.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Odkurzacze automatyczne, nazywane częściej robotami sprzątającymi, stoją aktualnie na bardzo wysokim poziomie. To zasługa coraz większej liczby technologii, z których korzystają. Które z nich mają największe znaczenie i są najciekawsze? O tym w poniższym artykule!
      Prawie każdy ranking robotów sprzątających zawiera urządzenia, które zadziwiają swoimi możliwościami. Ten autonomicznie poruszający się sprzęt ma z pozoru proste zadanie – skuteczne odkurzanie bez ingerencji użytkownika.
      Ale jak radzi sobie z czytaniem otoczenia? Co gdy spotka na swojej drodze jakąś przeszkodę? Jakim cudem jest w stanie sam wytropić większe skupiska śmieci? Skąd wie, gdzie odkurzać, gdzie odkurzać kilka razy, a gdzie nie wjeżdżać? Odpowiedzią na te pytania są najciekawsze technologie robotów sprzątających, które za chwilę poznasz!
      LDS Lidar + VSLAM
      Pod tymi dziwnymi nazwami kryje się możliwość laserowego skanowania otoczenia. Robot wyposażony w te technologie za pomocą zintegrowanej wieżyczki z laserem już w kilka sekund potrafi nanieść granice pomieszczenia, w którym się znajduje.
      Podczas pierwszego odkurzania tworzy precyzyjną mapę, którą ujrzysz w aplikacji mobilnej.
      Jaka z tego korzyść? Robot dostanie się wszędzie tam, gdzie może – niczego nie ominie. Wspomagając się algorytmami sprzątającymi, wyznaczy optymalną trasę odkurzania. Co więcej, laserowe roboty nic sobie nie robią z warunków oświetleniowych (w porównaniu do tych z kamerkami). Mogą odkurzać nawet po ciemku!
      Co ciekawe, system laserowy Lidar jest obecny w wielu innych branżach. Wykorzystują go nowoczesne samochody z autonomicznymi funkcjami. Lidar coraz śmielej pojawia się na rynku urządzeń mobilnych, wspomagając aplikacje korzystające z rozszerzonej rzeczywistości oraz poprawiając jakość zdjęć robionych przy gorszym świetle.
      Reactive AI
      To zaawansowany system unikania przeszkód, który pojawił się w modelu S6 MaxV od Xiaomi. Oczywiście korzysta z laserowego skanowania, lecz dokłada korzyści płynące z uczenia maszynowego oraz mocnego procesora.
      Obuwie, listwa zasilająca, wąska podstawa jakiegoś mebla bądź ozdoby, a nawet… kupka zwierzaka – robot ominie tego typu przeszkody. Wystarczy, że mają zaledwie 3 cm szerokości i 5 cm wysokości, aby sprzęt je zlokalizował na swojej trasie.
      A to nie koniec niespodzianek. Robot z tym systemem potrafi ustalić, co ma na swojej drodze. Chodzi o to, czym dana przeszkoda konkretnie jest. Mało tego, w aplikacji podrzuci ikonę odpowiadającą danemu obiektowi, co potwierdza fakt, że wie, z czym ma do czynienia. I tak oto możesz ujrzeć w apce niewielką ikonę odpowiadają swojemu butowi.
      Xiaomi chwali się, że ma w bazie dziesiątki tysięcy rodzajów przeszkód, które często leżą na podłogach podczas używania robotów odkurzających. To robi wrażenie.
      Czujnik piezoelektryczny
      Czujniki antykolizyjny/przeszkód, schodów/uskoku podłoża – takie czujniki to standard w odkurzaczach automatycznych. Nikogo już nie dziwią.
      Czujnikiem, który idzie jeszcze dalej, jest za to ten piezoelektryczny. Wytwarza impulsy odbijające się od skupisk śmieci, kurzu itp. Jeżeli wracających do robota impulsów jest dużo, to wie on, że trafił na bardziej zaśmiecony obszar.
      Co wtedy robi? Podjeżdża w to miejsce i je sprząta! Tak, robot sam potrafi ustalić, gdzie na posadce czy dywanie znajduje się najwięcej śmieci. I szybko na to reaguje.
      Z tej technologii słyną z kolei lepsze roboty firmy iRobot. Producent nazwał tę technologię Dirt Direct.
      Wyznaczanie stref w aplikacji
      Zależnie od warunków lokalowych, nie zawsze chcemy, aby robot gdzieś wjeżdżał. Kiedyś radzono sobie z tym wirtualnymi (choć bardziej z nazwy) ścianami, które trzeba było ustawić, zagradzając tak dany obszar niewidzialną wiązką podczerwieni.
      Aktualnie roboty sprzątające radzą sobie z tym w inny sposób – rozbudowanymi funkcjami w aplikacji mobilnej.
      Własnoręcznie poprowadzisz granicę sprzątanego obszaru. To nie wszystko. Niektóre roboty dają możliwość wyznaczenia dokładnych stref, w których odkurzanie odbywa się np. 2 razy… lub w ogóle (tzw. strefy zakazane).
      Sprzęt trzyma się stref co do centymetra, odkurzając dokładnie tam, gdzie chcesz.
      Podsumowanie
      Powyższe technologie mocno popchnęły rynek robotów sprzątających. Oczywiście oprócz nich jest wiele innych, choć już bardziej upowszechnionych i mniej skomplikowanych, np.: samodzielne wracanie do bazy ładującej, powiadomienia głosowe, tworzenie harmonogramu sprzątania, tryb mycia podłóg itp.
      To wszystko pokazuje, że odkurzacze automatyczne stają się coraz inteligentniejsze, jeszcze bardziej ułatwiając nam życie. W końcu odkurzanie nie jest zbyt przyjemnym obowiązkiem domowym, prawda?

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Początków historii ludzkiej innowacyjności zwykle poszukuje się na sawannach Afryki lub w Europie. Obszary tropikalne, mimo że wiemy, iż mają bogatą historię ludzkiej obecności, są pomijanie. Jak się okazuje, niesłusznie. Autorzy ostatnich badań znaleźli bowiem dowody na najstarsze poza Afrykę wykorzystanie łuku i strzał oraz, być może, wytwarzanie ubrań. A odkrycia dokonano w tropikach Sri Lanki.
      Naukowcy z niemieckiego Instytutu Historii Człowieka im. Maxa Plancka, australijskiego Griffith University oraz Departamentu Archeologii Sri Lanki udokumentowali najstarsze poza Afryką ślady użycia łuku i strzał. Pochodzą one sprzed 48 000 lat, są więc starsze niż analogiczna technologia znaleziona na terenie Europy. Dowodem na używanie łuku są znalezione kościane groty strzał, prawdopodobnie wykorzystywanych podczas polowań. To jednak nie wszystko. Odkryto też kościane narzędzia, które – zdaniem archeologów – mogły być wykorzystywane do produkcji sieci oraz ubrań. Jeśli naukowcy mają rację, to znacznie zmienia to nasz pogląd na to, jak niektóre dokonywane przez człowieka innowacje są powiązane ze środowiskiem.
      Jak zauważa współautor najnowszych badań, Patrick Roberts z Instytutu Plancka, wiele terenów Afryki, Azji, Australazji i Ameryki było pomijanych w dyskusji na temat początków ludzkiej kultury materialnej, takich jak opracowywanie nowych pocisków do polowania na zwierzęta czy innowacje kulturalne. Działo się tak z dwóch powodów. Z jednej strony w Europie mieliśmy bogatą sztukę jaskiniową i zabytki materialne wskazujące na ludzką innowacyjność, konieczną do przetrwania w chłodnym klimacie. W Afryce mieliśmy zaś stare zabytki materialne dowodzące innowacyjności oraz liczne artystyczne i symboliczne przedstawienia pochodzące z sawann i wybrzeży, dowodzące rozwoju kulturowego i technologicznego. Zrodziło się więc przekonanie, że to surowy klimat, a także sawanny oraz wybrzeża są siłą napędową wczesnych innowacji technologiczny i kulturowych.
      Jednak w ciągu ostatnich dwóch dekad zdobywaliśmy coraz więcej dowodów na to, że wcześni ludzie potrafili zaadaptować się również do ekstremalnych środowisk i po opuszczeniu Afryki zamieszkiwali zarówno pustynie jak i lasy tropikalne.
      Autorzy najnowszych badań przeanalizowali świetnie zachowane narzędzia znalezione już wcześniej w jaskini Fa-Hien Lena. Jaskinia ta znajduje się głęboko w lasach tropikalnych Sri Lanki. Jak mówi współautor badań, Oshan Wedage Fa-Hien Lena wyrasta na jedno z najważniejszych stanowisk archeologicznych Azji Południowej. Znajdują się tam szczątki naszych przodków, ich narzędzia oraz upolowane przez nich zwierzęta.
      Szczególnie interesującym znaleziskiem było odkrycie jedno- i dwustronnie zaostrzonych kościanych narzędzi. Ich odkrywcy wysunęli hipotezę, co do przeznaczenia tych artefaktów, jednak wówczas brakowało odpowiednio potężnych mikroskopów, by je zbadać. Udało się to dopiero teraz.
      Michelle Langley z Griffith University specjalizuje się w mikroskopowym badaniu narzędzi z plejstocenu. Uczona stwierdziła, że pęknięcia na czubkach wskazują na zniszczenie w wyniku silnego uderzenia. Takie ślady są widoczne na grotach strzał używanych do polowania. Analizowane dowody są starsze niż najstarsze ze znanych przykładów użycia strzał w Azji Południowo wschodniej, które pochodzą sprzed 32 000 lat. To najstarsze dowody na używanie tej technologii poza Afryką.
      To jednak nie wszystko. Po analizach mikroskopowych badacze stwierdzili, że inne artefakty wskazują, iż mieszkańcy Fa-Hien Lena zajmowali się połowem ryb w pobliskich strumieniach oraz wytwarzaniem sieci i ubrań. Mamy też dowody na produkcję kolorowych koralików oraz obrabianie muszli. Artefakty te pochodzą sprzed około 45 000 lat, są więc w podobnym wieku co podobne zabytki znane z Eurazji i Azji Południowo-Wschodniej, mówi Michelle Langley. Wszystkie dowody wskazują więc na istnienie w tropikach Azji Południowej złożonej wczesnej organizacji społecznej oraz innowacji technologicznych.
      Dowody ze Sri Lanki pokazują, że wynalazek łuku i strzał, ubrań oraz sztuki symbolicznej miał miejsce wiele razy i dokonał się w wielu różnych środowiskach, w tym w lasach tropikalnych Azji, dodaje współautor badań, Michael Petraglia. Ubrania mogły służyć ochronie przed komarami, a łuki i strzały były wykorzystywane nie do polowania na duże ssaki na sawannach Afryki czy równinach Europy, a do zabijania nadrzewnych ssaków czy gryzoni.
      Okazuje się zatem, że już dziesiątki tysięcy lat temu ludzie w wielu miejscach na świecie byli w stanie dokonywać niezależnych innowacji technologicznych i adaptować się do warunków środowiskowych, dzięki czemu ponad 10 000 lat temu H. sapiens pojawił się na niemal wszystkich kontynentach.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Tradycyjny pogląd na historię Majów mówi, że ich cywilizacja rozwijała się stopniowo, z małymi wsiami pojawiającymi się po raz pierwszy w środkowym okresie preklasycznym (1000–350 przed Chrystusem), a monumentalne konstrukcje zaczęły pojawiać się po tym okresie. Jednak ostatnie okrycia kompleksów ceremonialnych podważają ten pogląd. Teraz dowiadujemy się, że w stanie Tabasco odkryto najstarszą monumentalną konstrukcję Majów i największy taki zabytek prehiszpańskiej architektury
      Wspomniana konstrukcja to olbrzymia ziemna platforma długości 1400, szerokości 400 i wysokości 10–15 metrów. Całkowita objętość konstrukcji jest większa, niż objętość Wielkiej Piramidy w Gizie. Z platformy odchodzi 9 dróg. Dotychczas jej nie zauważono, gdyż wygląda jak naturalne ukształtowanie terenu. Odkrycia dokonano podczas zwiadu lotniczego, w czasie którego wykorzystano LIDAR.
      Zabytek znajduje się w Aguada Fénix i jest datowany na lata 1000–800 przed naszą erą. Konstrukcja przypomina wcześniejsze centrum Olmeków w San Lorenzo, którego szczyt rozwoju przypadł na lata 1400–1150 p.n.e. Zauważono jednak pewną zasadniczą różnicę. Dotychczas nie znaleziono tam żadnych rzeźb przedstawiających osoby o wysokim statusie społecznym. Na podobne rzeźby nie natrafiono też w innych miejscach ceremonialnych Majów z tego okresu. Zdaniem specjalistów wskazuje to, że w tym czasie Majowie tworzyli egalitarne społeczeństwo, a hierarchia, która w końcu doprowadziła do pojawienia się królów, narodziła się w późniejszym okresie.
      W pobliżu platformy istnieją zbiorniki na wodę i szereg innych konstrukcji. Archeolodzy przypuszczają, że platforma była miejscem ceremonialnym. Sądzimy, że przy specjalnych okazjach zbierali się tutaj ludzie zamieszkujący okolice. Prawdopodobnie dokonywano tu obrzędów związanych z kalendarzem. Przypuszczamy, że w ich ramach odbywały się procesje po odchodzących z platformy drogach oraz na znajdującym się na niej kwadratowym placu. W centrum platformy ludzie składali też symboliczne obiekty, jak siekiery wykonane z jadeitu, mówi Takeshi Inomata z University of Arizona, który kieruje zespołem badającym platformę.
      Autorzy badań opublikowali na łamach Nature artykuł, z którego dowiadujemy się, że platforma z Aguada Fénix i otaczający ją kompleks konstrukcji były prawdopodobnie wzorowane na tradycji z San Lorenzo. Majańscy budowniczowie połączyli tutaj elementy z olmeckiego centrum z elementami, które pojawiły się po jego upadku, takimi jak standardowy rozkład przestrzenny, który widzimy także później.
      Znaleziona na miejscu siekiera z jadeitu może sugerować, że odbywały się tam rytuały podobne do tych z La Venta i Ceibal. Jednak ceramika z Aguada Fénix jest wyraźnie różna od tej z La Venta i przypomina ceramikę z Ceibal. Co prawda na podstawie samej ceramiki nie można wyciągać wniosków o pochodzeniu budowniczych platformy i reszty kompleksu, ale autorzy artykułu uważają, że mieli oni więcej związków z Majami niż z Olmekami. Przypuszczenie takie wzmacnia fakt, że obsydian znaleziony w Aguada Fenix pochodzi z terenów dzisiejszej Gwatemali, podczas gdy obsydian z San Lorenzo był importowany głównie ze źródeł meksykańskich. Wspomniany już brak rzeźb, wskazujący na egalitarne społeczeństwo, również wyraźnie odróżnia budowniczych z Aguada Fénix od mieszkańców olmeckiego San Lorenzo czy La Venty. Jedyna rzeźba znaleziona w Aguada Fénix przedstawia zwierzę.
      Autorzy artykułu stwierdzają, że jeśli ich interpretacja jest prawidłowa, to wskazuje ona, iż do istotnych zmian kulturowych i innych innowacji dochodziło nie tylko w wysoko rozwiniętych centrach miejskich o wyraźniej hierarchii politycznej i społecznej.
      Kompleks z Aguada Fénix można porównywać do analogicznych konstrukcji ceremonialnych, które w okresie przedrolniczym pojawiały się w Andach, na Bliskim Wschodzie czy na południowym-wschodzie dzisiejszych USA, a które również wznosiły egalitarne społeczności. Jednak i tutaj widać wyraźną różnicę. Nowo odkryty kompleks powstał na długo po udomowieniu roślin, zatem do jego powstania mogły doprowadzić inne procesy społeczne.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...