Jump to content
Forum Kopalni Wiedzy
Sign in to follow this  
KopalniaWiedzy.pl

Dla dzieci narodowość jest cechą biologiczną

Recommended Posts

Małe dzieci postrzegają narodowość częściowo jako cechę biologiczną. Z wiekiem takie postrzeganie przynależności narodowej słabnie. Jednak, jak zauważają autorzy badań, ich odkrycie może sugerować, że poczucie przynależności narodowej może kształtować się we wczesnym dzieciństwie.

W miarę, jak dzieci dorastają postrzegają narodowość jako stabilny aspekt swojej tożsamości, już nie powiązany z biologią. Jednak jest to istotną składową określania się tym, kim się jest jako osoba i wykracza poza samo tylko formalne obywatelstwo. Można więc spekulować, że nacjonalistyczne odczucia wśród dorosłych mogą mieć częściowo swoje korzenie w procesach psychologicznych, które zachodzą w pierwszej dekadzie życia, mówi profesor Andrei Cimpian z New York University. Główną autorką badań była Larisa Hussak, doktorantka z University of Illinois at Urbana-Champaign.

Naukowcy zauważają, że pomimo coraz większej globalizacji tożsamość narodowa jest bardzo ważna dla ludzi. Przywołują tutaj wyniki z American National Election Studies, które pokazały, że tożsamość narodowa jest „bardzo ważna” lub „ekstremalnie ważna” dla 72% obywateli USA. Z jeszcze innych badań wiemy, że im silniejsza identyfikacja z własnym narodem, tym bardziej negatywne postawy wobec imigrantów. Cimpian i Hussak chcieli sprawdzić nie tylko, jak koncepcja tożsamości narodowej jest reprezentowana w umyśle, ale jak się prezentuje we wczesnym dzieciństwie i czy podlega ewolucji.

Uczeni przeprowadzili więc serię eksperymentów na dzieciach w wieku 5–8 lat, a uzyskane wyniki porównali z dorosłymi, którzy średnio mieli 25 lat. Eksperymenty polegały np. na pokazywaniu badanym zdjęć dzieci, których narodowość była zidentyfikowana, i pytano ich, czy ta narodowość manifestuje się w sposób biologiczny, np. czy można ją wykryć we wnętrzu człowieka. Pytano też, czy przynależność do danej grupy narodowej daje nam informacje o innych aspektach życia danej osoby, np. o tym, w jakie gry lubi grać. Pytano też, jak można wyjaśnić różnice między narodami, na przykład, jeśli badany uważał, że Amerykanie jedzą dużo szarlotki, pytano ich, czy może to wynikać z jakichś cech Amerykanów, z ich historii czy też z okoliczności w jakich żyją.

Naukowcy próbowali też zmierzyć, co amerykańskie dzieci myślą o korzyściach wynikających z przynależności do ich narodu. Na przykład sprawdzano, czy dzieci uznają, by okoliczności faworyzujące ich grupę narodową były uczciwe i właściwe. Badanie to przeprowadzano np. w ten sposób, że podkreślano nierówności ekonomiczne mówiąc, iż Amerykanie mają znacznie więcej pieniędzy niż Daksjanie. W celu ułatwienia dzieciom zrozumienia pytania pokazywano przy tym flagę USA oraz jakąś inną flagę. Dla każdej z tak zaprezentowanych nierówności dzieci miały odpowiedzieć na trzy pytania: czy to uczciwe, że Amerykanie maja taką przewagę, czy uważają, że taka nierówność jest w porządku oraz czy Amerykanie zasłużyli na to, by mieć taką przewagę.

Badania wykazały, że zarówno dzieci jak i dorośli mają stabilny obraz swojej przynależności narodowej i obraz ten nie może być łatwo zburzony. Daje on dużo informacji o zachowaniach i preferencjach osoby, a jego znaczenie wykracza poza formalne znaczenie bycia obywatelem danego kraju. Pogląd, że narodowość jest głębokim, ważnym aspektem współżycia społecznego rozwija się wcześnie i pozostaje niezmieniony do dorosłości. To pokazuje, dlaczego koncepcja narodowości jest tak psychologicznie potężna, mówi Hussak.

Naukowcy zauważyli jednak pewne różnice. Małe dzieci częściej niż dzieci starsze i dorośli, uważają, że narodowość ma podstawy fizyczne i biologiczne, że może być wykryta w ciele człowieka i jest cechą dziedziczną. Jednak z czasem koncepcje takie u dzieci słabną i są jeszcze słabsze wśród dorosłych. Ponadto z wiekiem wiara w to, że narodowość określa człowieka staje się coraz silniej powiązana z racjonalizowaniem nierówności pomiędzy narodami. U starszych dzieci zaobserwowano, że im silniej dziecko wierzy, że narodowość niesie ze sobą więcej informacji o człowieku, tym chętniej akceptuje nierówności faworyzujące jego naród.

Nasza praca może być unikatowym źródłem wiedzy i pozwala na lepsze zrozumienie trendów, zgodnie z którymi przedkładamy interesy narodowe ponad globalizację i kosmopolityzm, mówi Cimpian.


« powrót do artykułu

Share this post


Link to post
Share on other sites

Create an account or sign in to comment

You need to be a member in order to leave a comment

Create an account

Sign up for a new account in our community. It's easy!

Register a new account

Sign in

Already have an account? Sign in here.

Sign In Now
Sign in to follow this  

  • Similar Content

    • By KopalniaWiedzy.pl
      Zapalenie jamy ustnej jest częstym schorzeniem, które wpływa na błonę śluzową jamy ustnej u dzieci, powodując dyskomfort i podrażnienie. W jego wyniku mały pacjent może odmawiać spożywania posiłków, jest rozdrażniony i płaczliwy. Sprawdź, co musisz wiedzieć o zapaleniu jamy ustnej u dzieci i poznaj najlepsze metody profilaktyki tej dolegliwości.
       
      Zapalenie jamy ustnej u dzieci – zwróć uwagę na charakterystyczne objawy Najprostszym sposobem na rozpoznanie stanu zapalnego w jamie ustnej dziecka jest obserwacja błony śluzowej w buzi. Prawidłowo wyglądająca śluzówka jest jednolita, nie ma plam, wybroczyn i innych wykwitów. Ma jasny, różowy kolor. Wszelkie mocniejsze zaczerwienienia, a także białe naloty na wybroczynach, świadczą o nieprawidłowościach [1].
      Zmiany powstałe w wyniku zapalenia mogą obejmować jedynie fragmenty błony śluzowej w jamie ustnej, ale także całą śluzówkę wraz z językiem i dziąsłami [1]. Charakterystyczne objawy toczącego się stanu zapalnego to m.in. [2]:
      obrzęk i zaczerwienienie błony śluzowej w buzi; białe, kożuchowate naloty w pojedynczych miejscach lub na całej śluzówce; nieprzyjemny zapach z ust. Ponadto dziecko może odczuwać ból, swędzenie i pieczenie.
       
      Przyczyny zapalenia jamy ustnej u dzieci – patrz na choroby współwystępujące Istotne w profilaktyce chorób jamy ustnej u dzieci jest zwrócenie uwagi na inne choroby, które dotykają malucha. Stany zapalne w jamie ustnej u dzieci mogą pojawić się przy infekcji wirusowej gardła, ospie wietrznej, odrze, pryszczycy, cukrzycy, a nawet zakażeniu wirusem HIV [1]. W przypadku dzieci uczęszczających do żłobka zapalenie błony śluzowej jamy ustnej może być związane z zakażeniem wirusem opryszczki zwykłej [3].
      Zmiany zapalne mogą powstać również na skutek [1]:
      osłabionej odporności i nieprawidłowej pracy układu odpornościowego; aftowego zapalenia z wrzodziejącymi zmianami; reakcji alergicznych; niedoboru witamin A, C i z grupy B; urazów chemicznych, mechanicznych lub termicznych; chemioterapii lub radioterapii. Warto także zwrócić uwagę na zdrowie uzębienia dziecka, ponieważ zapalenie jamy ustnej może mieć związek z chorobami zębów i przyzębia [2].
       
      Zapobieganie zapaleniu jamy ustnej u dzieci – poznaj najlepsze metody Podstawą profilaktyki są prawidłowe nawyki higieny jamy ustnej. Należy do nich regularne szczotkowanie zębów, a także unikanie dzielenia się przedmiotami osobistymi, aby ograniczyć rozprzestrzenianie się zarazków. Zwracaj większą uwagę na to, by dziecko miało własną szczoteczkę do zębów, korzystało tylko ze swoich sztućców, nie piło z butelek lub szklanek innych osób itp.
      Na zapalenie jamy ustnej, zwłaszcza postać wywołaną wirusem opryszczki zwykłej typu 1., najczęściej chorują dzieci w wieku przedszkolnym. Zachorowaniu sprzyja bliski kontakt małych dzieci w żłobkach i przedszkolach [3]. Dlatego warto zadbać o odporność dziecka, by jego układ immunologiczny lepiej radził sobie z czynnikami chorobotwórczymi. Znaczenie mają pożywna dieta, odpowiednie nawodnienie organizmu, szczepienia ochronne oraz zachęcanie do utrzymania właściwej higieny rąk.
      Istotne jest także unikanie kontaktu z osobami zakażonymi w czasie epidemii chorób wirusowych. Dodatkowo powinno się zniechęcać dziecko do praktykowania szkodliwych dla jamy ustnej nawyków, takich jak ssanie kciuka, wkładanie zabawek lub innych przedmiotów do buzi. To pomaga zmniejszyć ryzyko podrażnienia błony śluzowej jamy ustnej i ogranicza ryzyko wystąpienia stanu zapalnego.
       
      Dziecko ma zapalenie w jamie ustnej? Działaj od razu! Leczenie i pielęgnacja jamy ustnej w obliczu stanu zapalnego mają na celu złagodzenie objawów, wspomaganie gojenia się zmian i zapobieganie powikłaniom [2]. W celu łagodzenia bólu i zmniejszenia stanu zapalnego w jamie ustnej można zastosować lek Chlorchinaldin o smaku czarnej porzeczki. Tabletki do ssania zawierają chlorochinaldol, czyli substancję czynną, która wykazuje skuteczność w leczeniu pleśniawek, zakażeń bakteryjnych oraz grzybiczych jamy ustnej i dziąseł [4]. Forma leku w tabletkach zalecana jest dla dzieci powyżej 6. roku życia ze względu na ryzyko zachłyśnięcia u młodszych dzieci. Należy także uważać na podawane pokarmy. Najlepiej, by posiłki były łagodne, niegorące, półpłynne, by nie powodowały dyskomfortu i nie nasilały objawów bólowych [2].
      Artykuł na zlecenie marki Chlorchinaldin


      Bibliografia: 1. Wypych A. i in., Zapalenia jamy ustnej u dzieci, z uwzględnieniem pacjentów w trakcie terapii przeciwnowotworowej, Borgis - Nowa Medycyna 1/2007, s. 13-17.
      2. Zagor M. i in., Ostre zapalenie błony śluzowej jamy ustnej, 2018 (witryna internetowa: https://www.mp.pl/pacjent/otolaryngologia/choroby/choroby-jamy-ustnej-i-gardla/106153,ostre-zapalenie-blony-sluzowej-jamy-ustnej (dostęp: 16.10.2024)).
      3. Stopyra L., Jakie są najczęstsze przyczyny zapalenia jamy ustnej i dziąseł u dzieci uczęszczających do żłobka?, 2023 (witryna internetowa: https://www.mp.pl/pytania/pediatria/chapter/B25.QA.19.25.11. (dostęp: 16.10.2024)).
      4. Witryna internetowa: https://www.chlorchinaldin.pl/chlorchinaldin-o-smaku-czarnej-porzeczki/

      « powrót do artykułu
    • By KopalniaWiedzy.pl
      Niskocukrowa dieta matki w czasie ciąży oraz dziecka przez dwa lata po urodzeniu, znacząco zmniejsza ryzyko rozwoju cukrzycy i nadciśnienia u dorosłego człowieka. Naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley, Uniwersytetu Południowej Kalifornii (USC) w Los Angeles i kanadyjskiego McGill University w Montrealu zauważyli, że dzieci, które przez pierwszych 1000 dni od poczęcia spożywały niewiele cukru, miały o 35% mniejsze ryzyko rozwoju cukrzycy typu II i o 20% mniejsze ryzyko rozwoju nadciśnienia w dorosłym życiu.
      Już ograniczenie ekspozycji na cukier przed urodzeniem wiązało się z obniżeniem ryzyka wystąpienia tych chorób, a ograniczenie cukru po urodzeniu dodatkowo zwiększa uzyskane korzyści. Naukowcy wykorzystali w swoich badaniach niezamierzony naturalny eksperyment, jakim była II wojna światowa. Sprawdzili, jak ówczesna polityka racjonowania cukru wpłynęła długoterminowo na zdrowie obywateli.
      W Wielkiej Brytanii racjonowanie cukru rozpoczęto w 1942 roku, a zakończono je dopiero we wrześniu 1953 roku. Naukowcy wykorzystali bazę danych U.K. Biobank. Znajdują się w niej dane genetyczne, medyczne, informacje dotyczące stylu życia i innych czynników ryzyka olbrzymiej liczby obywateli. Dzięki niej mogli porównać zdrowie dorosłych mieszkańców Wielkiej Brytanii z czasów przed ograniczenia sprzedaży cukru i po niej.
      Badania długoterminowych skutków spożywania cukru dodawanego do żywności jest trudne. Ciężko jest bowiem znaleźć takie sytuacje, gdy duże grupy społeczeństwa na początkowych etapach życia mają do czynienia z różnymi składnikami odżywczymi, a potem śledzić tych losy tych ludzi przez kolejnych 50 czy 60 lat, mówi główna autorka badań, Tadeja Gracner z USC.
      Gdy cukier był racjonowany, średnie spożycie na głowę wynosiło 40 gramów dziennie. Po zakończeniu ograniczeń zwiększyło się ono do około 80 gramów dziennie. Co ważne dla badań, racjonowanie żywności w czasie wojny nie wiązało się z ekstremalnymi ograniczeniami składników odżywczych. W tym czasie dieta przeciętnego mieszkańca Wielkiej Brytanii była mniej więcej zgodna z obecnymi zaleceniami WHO czy amerykańskiego Departamentu Rolnictwa, które radzą, by dzieci do 2. roku życia nie spożywały w ogóle dodatkowego cukru, a spożycie u dorosłych nie przekraczało 50 gramów (12 łyżeczek) dziennie.
      Natychmiastowy olbrzymi wzrost spożycia cukru po zniesieniu restrykcji, który nie wiązał się ze wzrostem spożycia innych rodzajów żywności, stał się więc interesującym przypadkiem naturalnego eksperymentu. Ludzie zostali wystawieni na ekspozycję różnych ilości cukru na samym początku życia, w zależności od tego, czy zostali poczęci bądź urodzili się przed czy po wrześniu 1953 roku. To pozwoliło na porównanie tych, którzy zostali poczęci lub urodzili się w czasach, gdy cukier racjonowano, z tymi, z czasów po zniesieniu ograniczeń.
      Naukowcy porównali więc tak wyodrębnione dwie grupy osób i stwierdzili, że ci, którzy przez 1000 dni od poczęcia spożywali mniej cukru, byli narażeni na mniejsze ryzyko cukrzycy i nadciśnienia. Jednak to nie wszystko. W grupie tej, jeśli już ktoś zapadł an cukrzycę, to pojawiała się ona cztery lata później, a w przypadku nadciśnienia było to dwa lata później, niż chorowały osoby spożywające więcej cukru w ciągu pierwszych 1000 dni życia. Co ważne, już mniejsze spożycie cukru w łonie matki zapewniało korzyści zdrowotne kilkadziesiąt lat później. Wyniki badań pokazują, jak ważne jest znaczące zmniejszenia spożycia cukru przez kobietę w ciąży, gdyż ograniczenie cukru dziecku po urodzeniu jest o tyle trudne, że cukier dodawany jest bardzo wielu produktów spożywczych, a dzieci są bez przerwy bombardowane reklamami słodyczy.
      Średnie miesięczne koszty ekonomiczne cukrzycy w USA wynoszą 1000 USD na osobę. Ponadto cukrzyca skraca oczekiwany czas życia, a im wcześniej się pojawi, tym większa jest utrata lat życia. Wynosi ona 3-4 lata na każdą dekadę, zatem osoba, która zapadła na cukrzycę w wieku 30 lat może żyć o 6–8 lat krócej, niż osoba, u której choroba pojawiła się w wieku 50 lat.

      « powrót do artykułu
    • By KopalniaWiedzy.pl
      Zdrowy sen to jeden z najważniejszych czynników warunkujących odpowiedni rozwój dzieci. Dotychczas badacze wykazali, że długość snu u dzieci jest warunkowana ich codziennymi aktywnościami, a szczególny wpływ ma tu szkoła, która narzuca rutynę, wymusza wcześniejsze kładzenie się spać i wcześniejsze wstawanie. Taka rutyna związana z wieloma korzyściami. Dzieci, które wstają wcześniej i wcześniej idą spać, mają niższe BMI, odpowiednio duża ilość snu powoduje też, że dzieci lepiej się uczą. Teraz naukowcy z Chińskiej Akademii Nauk postanowili sprawdzić, jaki wpływ ma sen na mikrobiom jelit u dzieci.
      Wiemy, że mikrobiom odgrywa kluczową rolę w utrzymaniu zdrowia u ludzi. Ma wpływ na masą ciała, choroby autoimmunologiczne, cukrzycę czy zdrowie psychiczne. Na jakość mikrobiomu wpływa wiele czynników. Chińczycy chcieli przekonać się, jaki jest wpływ snu.
      W badaniach wzięło udział 88 zdrowych dzieci w wieku 2-14 lat, mieszkających z na północnym zachodzie Chin. W grupie była równa liczba chłopców i dziewczynek. Przed eksperymentem wszystkie dzieci zostały poddane standardowej ocenie pediatrycznej. Dzieci i ich rodzice zostały też zbadane przez psychologów.
      Dzieci miały przez 14 dni prowadzić dzienniczki snu. Badanych podzielono na 2 grupy. W jednej z nich znalazły się 44 dzieci, które chodziły spać przed 21:30, w drugiej te, które szły do łóżka po tej godzinie. Naukowcy nie zauważyli pomiędzy tymi grupami żadnej istotnej różnicy w rozkładzie płci, BMI, wieku, wadze urodzeniowej, długości ciała w chwili urodzenia, wieku rodziców, pracy pęcherza moczowego, zwyczajach żywieniowych, aktywności fizycznej i innych czynnikach.
      Okazało się jednak, że dzieci, które wcześniej chodziły spać, miały bardziej zróżnicowany mikrobiom. Występowało u nich więcej mikroorganizmów należących do typów Bacteroidetes, Verrucomicrobia i Firmicutes. Wśród nich wyróżniały się rodzaje Akkermansia, Streptococcus, Alistipes i Eubacterium. U dzieci, które chodziły do łóżka przed 21:30 zaobserwowano na przykład więcej pożytecznych Akkermansia muciniphila, które utrzymują jelita w dobrym stanie i są wiązane z lepszym funkcjonowaniem poznawczym. Analizy pokazały też, że dzieci wcześniej chodzące spać charakteryzuje lepszy metabolizm aminokwasów oraz lepsza regulacja neuroprzekaźników. To kolejna wskazówka sugerująca związek pomiędzy zdrowymi jelitami, a prawidłowym funkcjonowaniem poznawczym.

      « powrót do artykułu
    • By KopalniaWiedzy.pl
      W Dürrnbergu w powiecie Hallein w kraju związkowym Salzburg (Austria) odkryto doskonale zachowany dziecięcy but sprzed ponad 2000 lat. Archeolodzy z Niemieckiego Muzeum Górnictwa (Deutsches Bergbau-Museum, DBM) pracują na tym stanowisku od 22 lat. Dürrnberg jest znany z wydobycia soli kamiennej, które miało tu miejsce już w epoce żelaza.
      Tegorocznym sezonem wykopalisk kierował prof. dr Thomas Stöllner. Zespół badał tunel Georgenberg-Stollen. Generalnie materiały organiczne rozkładają się z upływem czasu [jednak w tym miejscu artefakty zakonserwowała sól]. Takie znaleziska, jak wspomniany dziecięcy but [z kawałkiem lnianej sznurówki], ale również pozostałości tkanin czy odchody, zapewniają wgląd w życie górników z epoki żelaza - podkreśla prof. Stöllner. Wielkość buta odpowiada dzisiejszemu numerowi 30.
      W Dürrnbergu znajdowano wcześniej skórzane buty. But dziecięcy jest jednak zawsze czymś szczególnym, bo pokazuje, że dzieci przebywały pod ziemią. Wygląd bucika z Georgenberg-Stollen sugeruje, że najprawdopodobniej został on wykonany w II w. p.n.e.
      W bezpośrednim otoczeniu znaleziska archeolodzy natrafili na inne szczątki organiczne: fragment drewnianej łopaty, a także kawałek futra z wiązaniem (być może był to sznurowany kaptur).
      Wykopaliska będą kontynuowane w następnych latach. Naukowcy chcą zdobyć jak najwięcej informacji o pracy i życiu górników z epoki żelaza.

      « powrót do artykułu
    • By KopalniaWiedzy.pl
      Z każdym skutecznym lekarstwem związana jest historia jego wynalezienia. Badania takie jak nasze, stanowią glebę, z którego narodzą się nowe leki, mówi profesor Christopher Vakoc z Cold Spring Harbor Laboratory. Przez sześć ostatnich lat uczony i jego zespół pracowali nad zamianą komórek atakującego dzieci mięsaka w... prawidłowo funkcjonujące komórki mięśniowe. I w końcu się udało.
      Mięśniakomięsak prążkowanokomórkowy (RMS) to nowotwór złośliwy tkanek miękkich, atakujący przede wszystkim dzieci. Należy od do mięsaków, nowotworów pochodzących z tkanki łącznej. Ich leczenie wymaga często chemioterapii, zabiegu chirurgicznego oraz radioterapii. Jest szczególnie uciążliwe u dzieci. Vakoc i jego koledzy stwierdzili, że gdyby udało się zamienić komórki nowotworowe w zdrowe prawidłowo funkcjonujące, zaoszczędziliby dzieciom i ich rodzinom wiele cierpienia.
      Od wielu lat wiadomo, że w wyniku mutacji może dojść do fuzji dwóch genów kodujących czynniki transkrypcyjne PAX3 i FOXO1. Powstały w ten sposób gen fuzyjny PAX3-FOXO1 koduje białko, które upośledza miogenezę, czyli różnicowanie się komórek mięśniowych. W ten sposób pojawia się mięsak prążkowanokomórkowy.
      Naukowcy najpierw opracowali nową technikę genetycznych badań przesiewowych, a następnie wykorzystali technologie edycji genów do poszukiwania czynników, które współpracują z PAX3-FOXO1 przy blokowaniu miogenezy. Okazało się, że, że elementem, którego poszukują jest białko NF-Y. Gdy zablokowali jego działanie, doszło do zadziwiającej przemiany. Komórki nowotworowe po prostu zamieniły się w mięśnie. Straciły wszystkie cechy nowotworu. Przełączyły się z komórek, które po prostu chcą się namnażać, w komórki, których celem jest kurczenie się. Cała ich energia, całe zasoby, zostały skierowane na skurcze, nie mogły rozprzestrzeniać się w sposób niekontrolowany, mówi Vakoc. Szczegóły badań zostały opisane na łamach PNAS.
      Zaburzenie istniejącej zależności pomiędzy NF-Y a RMS wywołuje całą reakcję łańcuchową, która prowadzi do przemiany komórek nowotworowych. A na mięśniakomięsaku prążkowanokomórkowym się nie kończy. Naukowcy uważają, że ich technikę można będzie zastosować do innych rodzajów mięsaków, a może i w ogóle innych rodzajów nowotworów. "Można za jej pomocą wziąć pod lupę każdy nowotwór i sprawdzić, co powoduje, że staje się nowotworem. To może być kluczowym elementem do opracowania nowej terapii", stwierdza Vakoc.
      To nie pierwsze tego typu osiągnięcie Vakoca. Przed dwoma laty udało mu się zmienić komórki mięsaka Ewinga w zdrową tkankę. Prace te mogą doprowadzić do pojawienia się terapii różnicujących nowotworów.

      « powrót do artykułu
  • Recently Browsing   0 members

    No registered users viewing this page.

×
×
  • Create New...