Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Przez wiele lat to kobiety cierpiały z powodu rozbieżności między wyglądem nastoletnich superszczupłych modelek spoglądających z okładek gazet, billboardów czy ekranu telewizora a kształtami własnego ciała. Jak sugerują nowe badania, coraz częściej zjawisko to zaczyna dotyczyć mężczyzn, którzy wykazują zaburzenia odżywiania, zastanawiają się nad zażywaniem steroidów oraz mają obsesję na punkcie wagi.

Mężczyźni widzą w mediach wyidealizowanych, muskularnych facetów i czują, że ich własne ciała nie spełniają prezentowanych standardów — mówi Tracy Tylka, szefowa badań z Uniwersytetu Stanowego Ohio.

Analizując wcześniejsze badania, Tylka odkryła, że zabawki przyjmujące męskie kształty stawały się w ciągu ostatnich 25-30 lat coraz bardziej muskularne.

Efekty tego zjawiska stały się bardzo widoczne, gdy przeprowadzono wywiad z 285 studentami i zapytano ich, jak dużą odczuwali presję, by dbać o muskulaturę. Im silniejsze były naciski mediów, przyjaciół i rodziny, tym bardziej mężczyźni chcieli osiągnąć idealny wygląd — opowiadała Tylka 10 sierpnia na dorocznym spotkaniu Amerykańskiego Towarzystwa Psychologicznego.

Zaczynali wierzyć, że tylko umięśnione męskie ciało jest atrakcyjne. Kiedy uwewnętrzniali taki pogląd, oceniali siebie [niekorzystnie] przez pryzmat nierealistycznego ideału.

Ci, którzy czuli, że odbiegają od ideału, donosili, że pracowali nad tym tak bardzo, iż trening kolidował z innymi ważnymi elementami ich życia. Ponadto zażywali suplementy białkowe, częściej występowały u nich zaburzenia odżywiania, rozważali także posłużenie się steroidami, by zwiększyć masę mięśniową.

Dobrze jest ćwiczyć, by zrzucić zbędne kilogramy i jeść zdrowo, żeby poprawić funkcjonowanie organizmu. Ale czymś niewątpliwie szkodliwym jest obsesyjne zajmowanie się budowaniem mięśni tylko dla niego samego. Ci mężczyźni nie odżywiają się zdrowo, ale eliminują z diety całe grupy istotnych składników, np. węglowodany, konsumując za to olbrzymie ilości białek.

Zamiast dostrzegać zmniejszenie zjawiska uprzedmiotowienia kobiet, mamy do czynienia ze wzrostem uprzedmiotowienia mężczyzn. To właśnie widać teraz w mediach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlatego warto jest przypakowac swoj mozg/wiedze/inteligencje emocjonalna niz miesnie ;] Mam racje?  ??? ??? ???

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Należy także zauważyć, iż kobiety zaczynają coraz więcej wymagać jeżeli chodzi o sylwetkę w stosunku do mężczyzn. Więc podejrzewam, iż problem nie leży tylko w samozaspokojeniu pewnych ideałów przez mężczyzn.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może w końcu skończy się era grubych facetów, z brzuchem wielkim i okropnym. Większość po przekroczeniu pięćdziesiątki wygląda żałośnie i obleśnie. Może w końcu to się zmieni. Bardzo mnie to cieszy, że pojawia się taka tendencja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może w końcu skończy się era grubych facetów, z brzuchem wielkim i okropnym. Większość po przekroczeniu pięćdziesiątki wygląda żałośnie i obleśnie. Może w końcu to się zmieni. Bardzo mnie to cieszy, że pojawia się taka tendencja.

Gdyby tylko ludzie mieli mózgi i myśleli. Można dbać o siebie. Można też się głodzić i stosować inne głupie metody, które z czasem doprowadzą do różnych konsekwencji. I potem z naszych pieniędzy będą leczyć anorektyków, płukać żołądki z trucizn, etc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Może w końcu skończy się era grubych facetów, z brzuchem wielkim i okropnym. Większość po przekroczeniu pięćdziesiątki wygląda żałośnie i obleśnie. Może w końcu to się zmieni. Bardzo mnie to cieszy, że pojawia się taka tendencja.

Zobaczymy jaki Ty będziesz po pięćdziesiątce. Ale może będziesz wyjątkiem, jeśli masz farciarski genotyp.

Gdyby tylko ludzie mieli mózgi i myśleli. Można dbać o siebie.

Gdyby wszyscy ludzie byli szczęśliwi, zarabiali 20k zł i mieli mnóstwo czasu... daj spokój.

Można też się głodzić i stosować inne głupie metody, które z czasem doprowadzą do różnych konsekwencji. I potem z naszych pieniędzy będą leczyć anorektyków, płukać żołądki z trucizn, etc.

I po co mówisz o skrajnie przeciwnych przypadkach? I oczywiście to wszystko wina głupich anorektyków i głodujących, oni nie mają prawa tego sobie robić, bo potem na nich idą nasze pieniądze! A może by tak pomyśleć, żeby raz na zawsze wysadzić ten system i by każdy płacił sam na siebie? Chcącemu nie dzieje się krzywda, a każdy niech robi ze sobą co chce. Zajmijcie się sobą, żebyście sami nie wyglądali po 50-tce jak ci, których krytykujecie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I po co mówisz o skrajnie przeciwnych przypadkach? I oczywiście to wszystko wina głupich anorektyków i głodujących, oni nie mają prawa tego sobie robić, bo potem na nich idą nasze pieniądze! A może by tak pomyśleć, żeby raz na zawsze wysadzić ten system i by każdy płacił sam na siebie? Chcącemu nie dzieje się krzywda, a każdy niech robi ze sobą co chce. Zajmijcie się sobą, żebyście sami nie wyglądali po 50-tce jak ci, których krytykujecie.

Ponieważ w anoreksję nie popada się tak jak na grypę, myślałem, że jesteś tego świadomy. Główną rolę odgrywa tutaj presja. I poprzez tworzenie się pewnego schematu wśród społeczeństwa może dojść do wielu wypaczeń. Są ludzie, którzy poprzez uwarunkowania genetyczne nigdy nie osiągną pewnego celu w swoim wyglądzie, a dążenie do niego poprzez głodówki, szkodliwą chemię i katorgę na siłowni nie będzie prowadzić do niczego dobrego...

System to system, nie zwalam na niego winy - sugeruję, że do problemu należy podejść z głową.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Drobna uwaga - to, że człowiek faktycznie ma genetyczną skłonność do przybierania na masie z wiekiem (i to praktycznie niezależnie od stylu życia), nie oznacza jeszcze, że każdy ma być otyły i mieć 150 cm w pasie. Sprzeczacie się, a tak naprawdę mam wrażenie, że prawda leży gdzieś w połowie :) Nie ma co obwiniać ludzi, że przybierają na wadze koło 40-tki, ale też nie warto stawiać znaku równości pomiędzy tym i gigantycznym brzuchem zasłaniającym całkowicie własne stopy delikwenta ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ponieważ w anoreksję nie popada się tak jak na grypę, myślałem, że jesteś tego świadomy. Główną rolę odgrywa tutaj presja. I poprzez tworzenie się pewnego schematu wśród społeczeństwa może dojść do wielu wypaczeń. Są ludzie, którzy poprzez uwarunkowania genetyczne nigdy nie osiągną pewnego celu w swoim wyglądzie, a dążenie do niego poprzez głodówki, szkodliwą chemię i katorgę na siłowni nie będzie prowadzić do niczego dobrego...

System to system, nie zwalam na niego winy - sugeruję, że do problemu należy podejść z głową.

Presja? To kwestia wiary w stereotypy. Powszechnie przecież wiadomo, że mężczyźni nie gustują w zbyt chudych kobietach (musi być trochę ciałka). Już nawet nie mówię o "szkieletach", ale po prostu o tych szczupłych. Lepiej trochę więcej niż trochę mniej. Anorektyczka nie dopuszcza tego do siebie. Zmiany psychiczne powodują, że wierzy, że im bardziej jest chuda, tym bardziej atrakcyjna. Nie zauważa przesady (granicy) w tym, co robi. Trzeba sobie też zdawać sprawę, że nie każda dziewczyna, która się odchudza i chce być szczupła, jest anorektyczką (nawet jeśli to odchudzanie jest bez sensu a wszyscy jej mówią, że jest ok - mogła co prawda uwierzyć w stereotyp, ale nie czyni to jej anorektyczką).

Drobna uwaga - to, że człowiek faktycznie ma genetyczną skłonność do przybierania na masie z wiekiem (i to praktycznie niezależnie od stylu życia), nie oznacza jeszcze, że każdy ma być otyły i mieć 150 cm w pasie. Sprzeczacie się, a tak naprawdę mam wrażenie, że prawda leży gdzieś w połowie :) Nie ma co obwiniać ludzi, że przybierają na wadze koło 40-tki, ale też nie warto stawiać znaku równości pomiędzy tym i gigantycznym brzuchem zasłaniającym całkowicie własne stopy delikwenta ;)

Tak, zdaję sobie z tego sprawę i spodziewałem się, że ktoś to napisze :P Tylko jeśli ktoś ma w tej kwestii dobry genotyp, to ma farta - co by nie żarł, to zawsze będzie chudy. A inni będą myśleli, że dba o siebie, dba o linię itp. A ten ze skłonnościami musi się starać, pilnować wagi, poświęcać tej kwestii trochę czasu, patrzeć co je i w ogóle... Nie każdy przecież taki będzie. Dziś ludzie mają inne zajęcia, nie mają czasu, martwią się wieloma rzeczami, a jeszcze w średnim wieku? Siłą rzeczy stają się coraz grubsi i to nie żeby od niezdrowych, tłustych posiłków... Nawet przy zwyczajnym trybie życia. Dlatego ja nie krytykuję, że ktoś ma taki a takie brzuszek. Choć są faktycznie krytyczne przypadki, gdzie waga to głównie wina człowieka. Żre i żre, do tego cały czas siedzący tryb życia. Robi się b. gruby i nie robi nic, by temu przeciwdziałać. Tak robił Manuel Uribe, ale w końcu powiedział sobie "dość" i od tamtego czasu jest na niskokalorycznej diecie i schudł już dobrych paręset kilo. Ale nie każdy tak potrafi, choć myślę, że trochę krytyki potrafi zadziałać motywująco...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Zobaczymy jaki Ty będziesz po pięćdziesiątce. Ale może będziesz wyjątkiem, jeśli masz farciarski genotyp.

Znam ogrom ludzi starszych, którzy potrafią zrobić ogrom dla własnego zdrowia, spacery, siłownia, cokolwiek byle nie przytyć. I jakoś im idzie, wcale upasieni nie są.

Gdyby wszyscy ludzie byli szczęśliwi, zarabiali 20k zł i mieli mnóstwo czasu... daj spokój.

Nie wiem co ma hajc do tego. Faktycznie jak go nie masz w ogóle, nie starcza ci na nić, to zdrowiu nie sprzyja. A podając ten przykład właśnie sam siebie zagniłeś w sidła, bo to zazwyczaj ci lepiej zarabiający prowadzą się do nadwagi. Kwestia czasu to jest po prostu wymówka... albo chcesz coś zrobić, albo jesteś leniem i przegrywasz. Nic więcej.

Są ludzie, którzy poprzez uwarunkowania genetyczne nigdy nie osiągną pewnego celu w swoim wyglądzie, a dążenie do niego poprzez głodówki, szkodliwą chemię i katorgę na siłowni nie będzie prowadzić do niczego dobrego...

Jeżeli ktoś siebie nie akceptuje, to powinien robić wszystko by dążyć do własnego ideału. Pozwólmy się ludziom realizować.

Tak, zdaję sobie z tego sprawę i spodziewałem się, że ktoś to napisze Mrugnięcie Tylko jeśli ktoś ma w tej kwestii dobry genotyp, to ma farta - co by nie żarł, to zawsze będzie chudy. A inni będą myśleli, że dba o siebie, dba o linię itp. A ten ze skłonnościami musi się starać, pilnować wagi, poświęcać tej kwestii trochę czasu, patrzeć co je i w ogóle... Nie każdy przecież taki będzie. Dziś ludzie mają inne zajęcia, nie mają czasu, martwią się wieloma rzeczami, a jeszcze w średnim wieku? Siłą rzeczy stają się coraz grubsi i to nie żeby od niezdrowych, tłustych posiłków... Nawet przy zwyczajnym trybie życia. Dlatego ja nie krytykuję, że ktoś ma taki a takie brzuszek. Choć są faktycznie krytyczne przypadki, gdzie waga to głównie wina człowieka. Żre i żre, do tego cały czas siedzący tryb życia. Robi się b. gruby i nie robi nic, by temu przeciwdziałać. Tak robił Manuel Uribe, ale w końcu powiedział sobie "dość" i od tamtego czasu jest na niskokalorycznej diecie i schudł już dobrych paręset kilo. Ale nie każdy tak potrafi, choć myślę, że trochę krytyki potrafi zadziałać motywująco...

Znałem głównie z widzenia gościa chorego na cukrzycę. Młody chłopak. Nie mógł założyć plecaka normalnie bo był za gruby. Nie wiem ile ważył ale był ogromny. Schudł ogromnie pomimo choroby. Dowiedziałem się od kolegów że brał amfetaminę. Osobiście bym nie poparł takiego pomysłu, ale jaki naprawdę on miał wybór? Umrzeć na atak serca za 10 lat, czy wózek przez przetarte kręgi i zniszczony kręgosłup? Jak ktoś chce za wszelką cenę, to niech ma wybór.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Jeżeli ktoś siebie nie akceptuje, to powinien robić wszystko by dążyć do własnego ideału.

Obawiam się, że nie masz pojęcia o podłożu anoreksji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miałem tu na myśli skrajność w drugą stronę, nie poruszałem kwestii chorób o podłożu psychicznym, przepraszam za niedomówienie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość macintosh

Miałem tu na myśli skrajność w drugą stronę, nie poruszałem kwestii chorób o podłożu psychicznym, przepraszam za niedomówienie.

Zauważyłem, że myślisz i formujesz zdania w trybie zaprzeczeń, Tomku :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Anoreksja ma podłoże w zaburzeniu poczucia tożsamości. Ma źródła we dzieciństwie, dominacji jednego rodzica. Tak ma duży związek z samoakceptacją, ale mniej wynika ze stereotypów niż mam wrażenie że się wszystkim wydaje.

Anorektyczka chce w końcu podobać się sobie, a nie komuś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Profesor Marco Hirnstein z Uniwersytetu w Bergen w Norwegii bada, jak czynniki biologiczne, psychologiczne i społeczne wpływają na różnice pomiędzy płciami w zdolnościach poznawczych i jakie mechanizmy neurologiczne leżą u podłoża tych różnic. W przypadku większości zdolności umysłowych różnic takich nie ma lub są pomijalnie małe. Istnieją jednak zadania, w których przeciętnie wyraźnie lepsze są kobiety, a w innych średnio wyraźnie lepsi są mężczyźni, mówi uczony.
      Hirnstein postanowił przyjrzeć się kwestiom związanym ze zdolnościami językowymi, które uznawane są za domenę kobiet. Przyjmuje się, że panie mają lepszą fluencję słowną oraz lepiej wypadają w zadaniach związanych z zapamiętywaniem słów.
      Przewaga kobiet w posługiwaniu się językiem ma polegać np. na tym, że gdy trzeba wymienić słowa zaczynające się na konkretną literę czy należące do konkretnej kategorii, panie radzą sobie z takimi zadaniami lepiej. Czy jednak na pewno? Prowadzone dotychczas badania nie dawały jednoznacznej odpowiedzi, a ostatnia metaanaliza badań na ten temat została przeprowadzona w 1988 roku.
      Hirnstein i jego zespół siedli więc do metaanalizy, do której wybrali traktujące o temacie rozprawy doktorskie, prace magisterskie oraz badania opublikowane w pismach naukowych. W ten sposób zebrali ponad 500 badań, w których łącznie brało udział ponad 350 000 osób. Analiza wykazała, że kobiety są rzeczywiście lepsze, chociaż różnica pomiędzy płciami nie jest bardzo znacząca. Kobiety są lepsze, a przewaga ta utrzymuje się w czasie przez okres całego życia. Jest jednak dość mała, mówi Hirstein.
      Co interesujące, naukowcy zauważyli, że w badaniach, których głównym autorem była kobieta, przewaga pań w posługiwaniu się językiem była większa, niż w badaniach, gdzie głównym autorem był mężczyzna.
      Badania tego typu nie tylko zaspokajają naszą ciekawość dotyczącą różnic pomiędzy płciami. Przydadzą się też w... medycynie. Choroby neurodegeneracyjne diagnozuje się m.in. za pomocą testów słownych. Na przykład przy diagnozowaniu demencji wiedza o tym, że kobiety są generalnie lepsze od mężczyzn pozwoli uniknąć sytuacji, w której demencja nie jest rozpoznawana, mimo że istnieje, a w przypadku mężczyzn będzie można uniknąć postawienia diagnozy o demencji tam, gdzie jej nie ma. Obecnie wiele testów tego typu nie bierze bowiem pod uwagę różnic pomiędzy płciami.
      Wyniki badań opisano na łamach Perspectives on Psychological Science.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Obniżanie poziomu złego cholesterolu LDL zmniejsza ryzyko zawału i udaru. Za idealne uznaje się poziomy poniżej 100 mg/dl. Czy jednak stężenie LDL może być zbyt niskie? Okazuje się, że prawdopodobnie tak, bo kobiety z LDL poniżej 70 mg/dl są ponad 2-krotnie bardziej zagrożone udarem krwotocznym niż kobiety z poziomem LDL wynoszącym 100-130 mg/dl.
      Autorzy raportu z pisma Neurology odkryli również, że panie z najniższym poziomem trójglicerydów miały podwyższone ryzyko udaru krwotocznego w porównaniu do ochotniczek z najwyższym ich stężeniem.
      Naukowcy podkreślają, że udary krwotoczne są o wiele rzadsze od udarów niedokrwiennych. Są trudniejsze w leczeniu, a przez to bardziej śmiertelne.
      Obniżanie poziomu cholesterolu i trójglicerydów, np. przez modyfikację diety bądź zażywanie statyn, to popularna metoda zapobiegania chorobom sercowo-naczyniowym. Nasze duże badanie pokazuje jednak, że u kobiet bardzo niskie stężenia także niosą za sobą pewne ryzyko. Kobiety mają wyższe ryzyko udaru niż mężczyźni, po części dlatego, że żyją dłużej, dlatego jasne sprecyzowanie metod obniżania ryzyka jest bardzo istotne - podkreśla Pamela Rist z Brigham and Women's Hospital w Bostonie.
      Badanie objęło 27.937 kobiet w wieku 45 i starszych, uczestniczek Women's Health Study, u których całkowity cholesterol (LDL, HDL i trójglicerydy) określono na początku studium. Naukowcy analizowali dane medyczne, by określić, ile pań przeszło udar krwotoczny.
      Średni okres, w którym śledzono losy ochotniczek, wynosił 19 lat. W sumie zidentyfikowano 137 przypadków udaru krwotocznego.
      Udar krwotoczny wystąpił u 9 z 1069 kobiet z poziomem cholesterolem rzędu 70 mg/dl bądź niższym, w porównaniu do 40 z 10.067 ze stężeniem cholesterolu między 100 a 130 mg/dl. Po wzięciu poprawki na inne czynniki, które mogą wpływać na ryzyko udaru, np. na wiek, palenie czy nadciśnienie, stwierdzono, że kobiety z bardzo niskim poziomem LDL są 2,2-krotnie bardziej zagrożone udarem krwotocznym.
      W przypadku trójglicerydów panie podzielono na 4 grupy. Kobiety z grupy z najniższym stężeniem miały poziom na czczo wynoszący 74 mg/dl lub mniej albo poziom nie na czczo wynoszący 85 mg/dl bądź mniej. U kobiet z najwyższego kwartyla poziom na czczo wynosił ponad 156 mg/dl, a nie na czczo ponad 188 mg/dl.
      Amerykanie zauważyli, że udar krwotoczny miały 34 (0,6%) kobiety spośród 5.714 z najniższym stężeniem trójglicerydów, w porównaniu do 29 (0,4%) spośród 7.989 z najwyższym ich stężeniem. Po wzięciu poprawki na inne potencjalnie istotne czynniki, naukowcy stwierdzili, że przedstawicielki najniższego kwartyla były 2-krotnie bardziej zagrożone udarem.
      Dla cholesterolu całkowitego i dobrego cholesterolu HDL nie stwierdzono różnic dot. ryzyka udaru krwotocznego.
      Kobiety z bardzo niskim poziomem LDL lub niskim stężeniem trójglicerydów powinny być monitorowane przez lekarza pod kątem innych modyfikowalnych czynników ryzyka udaru. Chodzi np. o nadciśnienie i palenie [...]. Potrzebne są też dalsze badania, które pokażą, jak obniżyć zagrożenie udarem krwotocznym u pań z bardzo niskim poziomem LDL i niskim stężeniem trójglicerydów - zaznacza Rist.
      Ograniczeniem studium jest fakt, że poziomy cholesterolu i trójglicerydów mierzono tylko raz, na początku badań. Poza tym gdy mierzono te wartości, wiele ochotniczek przeszło już menopauzę, przez co akademicy nie sprawdzili, czy status menopauzalny w jakiś sposób modyfikuje związek miedzy poziomami cholesterolu oraz trójglicerydów i udarem krwotocznym.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Zarówno kobiety, jak i mężczyźni wolą polityków z niższymi głosami. Wyniki uzyskane przez amerykańskich naukowców sugerują, że na wybór konkretnego kandydata wpływa nie tylko sympatyzowanie z jakąś partią/ideologią, ale i czynniki natury biologicznej.
      Często błyskawicznie oceniamy kandydatów, bez pełnej wiedzy o ich programie czy pozycji. Najnowsze ustalenia mogą pomóc wyjaśnić czemu - uważa Rindy Anderson, biolog z Duke University. To jasne, że nasz głos przekazuje więcej informacji niż słowa, które wypowiadamy. Świadomość ta może pomóc w zrozumieniu czynników wpływających na nasze kontakty społeczne, a także w dociekaniu, czemu na wysokie stanowiska polityczne wybiera się mniej kobiet.
      Badając preferencje w zakresie wysokości głosu kandydatów, Anderson, Susan Peters (także z Duke University) oraz Casey Klofstad z Uniwersytetu w Miami nagrywali kobiety i mężczyzn wypowiadających zdanie "Zachęcam do głosowania na mnie w czasie listopadowych wyborów" (wtedy w USA mają się odbyć wybory prezydenckie). Później nagrania modyfikowano, uzyskując wersje wypowiadane wysokim i niskim głosem.
      Głosy żeńskie odtworzono 37 mężczyznom i 46 kobietom z Uniwersytetu w Miami, a głosy męskie 49 mężczyznom i 40 kobietom z Duke University. Okazało się, że zarówno kobiety, jak i mężczyźni wybierali kandydatów z niższym głosem (bez względu na płeć polityka).
      W drugim eksperymencie nagrania prezentowano trzem grupom 35 mężczyzn i 35 kobiet. Proszono o wybranie kandydata, który wydawał się silniejszy, bardziej kompetentny i godny zaufania. Zarówno kobiety, jak i mężczyźni przypisywali niższym kobiecym głosom wszystkie 3 cechy. Tylko mężczyźni postrzegali zaś niskie męskie głosy jako świadczące o większej sile i kompetencji. Anderson podejrzewa, że mężczyźni mogą być wyczuleni na wysokość głosu pozostałych przedstawicieli własnej płci, bo to pozwala wnioskować o ich tendencji do współzawodnictwa i agresji społecznej (na zachowanie i głos wpływa w końcu poziom testosteronu). Kobiety oceniają te cechy na podstawie innych wskazówek.
      Ponieważ na razie badania miały charakter laboratoryjny, Anderson przestrzega przed rozpatrywaniem wyników w zbyt szerokim kontekście. Rzeczywiście kobiety mają wyższe głosy od mężczyzn, ale głos to tylko jeden z czynników, które wpływają na niedoreprezentowanie kobiet wśród liderów. Zespół zamierza przeanalizować pod kątem głosu tegoroczne wybory prezydenckie w USA.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Lekkie odwodnienie to sytuacja, gdy zawartość wody w tkankach spada o 1,5%. U obu płci pojawiają się wtedy zmęczenie, napięcie i lęk, jednak okazuje się, że kobiety doświadczają silniejszych zmian nastroju. Co ciekawe, choć kobiety czują się gorzej, to mężczyźni mają większe problemy poznawcze, w porównaniu do swej zwykłej formy (Journal of Nutrition and the British Journal of Nutrition).
      W badaniach zespołu z University of Connecticut uwzględniono grupy kobiet i mężczyzn tuż po dwudziestce, którzy ani nie uprawiali wyczynowo sportu, ani nie prowadzili siedzącego trybu życia. Do odwodnienia doprowadzano w wyniku ćwiczeń na bieżni (wieczorem dzień przed eksperymentem wszyscy byli nawodnieni). Po wysiłku ochotników badano za pomocą testów do oceny czujności, pamięci, rozumowania, czasu reakcji, uwagi oraz uczenia. Później porównywano wyniki uzyskane w stanie odwodnienia i nawodnienia.
      W grupie kobiet łagodne odwodnienie wywołało ból głowy, zmęczenie i problemy z koncentracją. Choć same ochotniczki twierdziły, że zadania wydawały im się trudniejsze, ich funkcjonowanie poznawcze praktycznie się nie zmieniło.
      U mężczyzn łagodne odwodnienie utrudniało funkcjonowanie poznawcze, zwłaszcza w zakresie pamięci roboczej i czujności. Panowie także byli zmęczeni, niespokojni i spięci, ale w zdecydowanie mniejszym stopniu niż rówieśnice.
      Harris Liberman, jeden ze współautorów studium, uważa, że niekorzystne zmiany nastroju mogą ograniczać motywację konieczną do angażowania nawet w umiarkowanie intensywne ćwiczenia dotleniające.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...