Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Droga Mleczna zderzy się z inną galaktyką wcześniej, niż sądziliśmy

Rekomendowane odpowiedzi

Droga Mleczna zderzy się z inną galaktyką znacznie wcześniej, niż dotychczas przewidywano. Jak informowaliśmy, za około 4 miliardy lat dojdzie do zderzenia Drogi Mlecznej i Andromedy. Naukowcy z Durham University poinformowali właśnie, że wcześniej dojdzie do innego zderzenia, uderzy w nas Wielki Obłok Magellana. Po tej kolizji Droga Mleczna może zacząć przypominać inne galaktyki spiralne.

Nasza galaktyka nie jest typową galaktyką spiralną. Jeśli przyjrzymy się jej rozmiarom, to okaże się, że jej czarna dziura jest o rząd wielkości zbyt mała. W halo Drogi Mlecznej znajduje się znacznie mniej ciężkich pierwiastków, niż w halo innych galaktyk spiralnych. W końcu zaś, największa galaktyka satelitarna Drogi Mlecznej – Wielki Obłok Magellana – jest niezwykle duża.

Badacze z Durham University odkryli, że Wielki Obłok Magellana jest bardziej masywny, niż się dotychczas wydawało i z powodu swojej olbrzymiej masy skręca właśnie w stronę Drogi Mlecznej. Do zderzenia dojdzie za około 2,4 miliarda lat.

W wyniku zderzenie może zostać obudzony Saggitarius A*, czyli czarna dziura naszej galaktyki. Powiększy się ona nawet 10-krotnie, pochłaniając otaczającą ją materię. A im bardziej gwałtowny będzie to proces, tym więcej promieniowania będzie emitowane z okolic czarnej dziury. Promieniowanie to nie powinno zaszkodzić życiu na Ziemi, o ile jeszcze będzie ono istniało. Jednak zagrożeniem dla Układu Słonecznego może być sama kolizja. O ile zderzenia z galaktyką Andromedy Układ Słoneczny nie odczuje, to istnienie minimalne ryzyko, że w wyniku kolizji z Wielkim Obłokiem Magellana Słońce i jego planety zostaną wyrzucone w przestrzeń kosmiczną.

Wielki Obłok Magellana to najjaśniejsza galaktyka satelitarna Drogi Mlecznej. Znalazła się ona w naszym sąsiedztwie zaledwie 1,5 miliarda lat temu i znajduje się w odległości około 163 000 lat świetlnych od naszej galaktyki. Jeszcze do niedawna naukowcy sądzili, że albo będzie krążyła wokół Drogi Mlecznej przez kolejne miliardy lat, albo uwolni się od jej towarzystwa grawitacyjnego i się od nas oddali.

Najnowsze pomiary wskazują jednak, że Wielki Obłok Magellana zawiera dwukrotnie więcej ciemnej materii niż sądzono. Galaktyka szybko traci energię i wchodzi na kurs kolizyjny z Drogą Mleczną, co może mieć katastrofalne skutki dla Układu Słonecznego. Możemy nie wyjść z tego cało. Istnieje niewielkie ryzyko, że wskutek kolizji Układ Słoneczny zostanie wyrzucony z Drogi Mlecznej i będzie błąkał się w przestrzeni kosmicznej, mówi główny autor najnowszych badań, doktor Marius Cautun z Instytutu Kosmologii Obliczeniowej Durham University.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pytanie do znawców:

czy jeśli założę sektę walki z Galaktyką Andromedy to uda mi się uzyskać na to chociaż część dofinansowania na ocalenie żyjącego Słońca przed skutkami tego zdarzenia? Tak chociaż z mld euro rocznie? Jak widać chciwy nie jestem, bo Wasi idole biorą setki miliardów.

Wiem że to nie jest proste, że trzeba napisać szereg artykułów, trzeba na początku zainwestować parę milionów w dofinansowanie projektów z tym związanych, ale później to już z górki. Miliard rocznie euro na walkę z globalnym zderzeniem.

Proszę mnie też nie zrozumieć źle, nie jestem chciwy. Ja też mam prawo g... robić i nieźle żyć kosztem głupszych.
Jako i Wasi idole robią :)

Edytowane przez thikim

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No tak, świat pojęć thikima - sekty, wiary, religie... Nazywa się to 'zasada projekcji'.
Już ta "d... wszędzie" chyba lepsza.

A co do biznesu - no fakt, jest od kogo się uczyć jak przez tysiące lat zarabiać na strachu i nadziei ":maluczkich". Najlepszy towar jaki dotychczas wymyślono.

Edytowane przez ex nihilo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To o czym mówicie, to nie jest zarabianie, tylko oszustwo finansowe metodą "na bożka". Wzorowanie się na tym chyba nie przystoi ludziom moralnym i uczciwym.

A swoją drogą zastanawiałem się kiedyś, dlaczego tyle ludzi daje się tak perfidnie oszukiwać przez setki lat (a właściwie to tysiące już lat). Doszedłem do wniosku, że spowodowane jest to kilkoma czynnikami, które ci oszuści świetnie wykorzystują, w skrócie przytoczę:

  1. efekt skali - skoro tyle ludzi "wierzy" to coś "musi w tym być" (tyle ludzi nie może się mylić),
  2. efekt pokoleniowy - kolejne pokolenia same wzajemnie się uczą, ale również indoktrynują w "wierze"  (ojciec ma zawsze rację),
  3. efekt uczenia/zapamiętywania - często powtarzane frazy powiększają wagi w synapsach neuronów (często powtarzane kłamstwo staje się prawdą),
  4. efekt troski - lubimy mieć poczucie bezpieczeństwa, wiedzieć, że ktoś nad nami czuwa i się nami opiekuje (bo sami mamy z tym problemy),
  5. efekt zakupowy - oczekujemy, że jeśli za coś zapłacimy, to dostaniemy lepszy produkt, usługę, załatwimy zadośćuczynienie, odkupimy grzechy itp. (płacisz, masz),
  6. efekt obietnicy - jeśli ktoś nam obiecuje coś miłego, to jesteśmy skłonni mu wierzyć (och jakiś ty wspaniały i dobry).

Zastanawiam się jak można byłoby wykorzystać te właściwości ludzi, do tego aby ci zamiast poświęcać czas na bezsensowne modlitwy, zaczęli działać na rzecz samodoskonalenia w nauce i technice oraz na rzecz racjonalnej pomocy innym. Czyli po prostu jak wyrwać ludzi z sekt religijnych. Przekierowanie ich do innej sekty (np. walki z Galaktyką Andromedy, albo makaronowego potwora) nie ma sensu. To jest tylko przerzucenie zwrotnicy z jednego otępienia w inne, a mnie by chodziło raczej o to, aby ci ludzie zaczęli kierować się rozumem powiększając swój intelekt, wiedzę i świadomość. Żeby przestali karmić oszustów, aby przestali być głupimi, bezmyślnymi "owcami do strzyżenia", a swój potencjał wykorzystali do rozwoju własnego i otoczenia.

Edytowane przez Sławko

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Sławko napisał:

Przekierowanie ich do innej sekty (np. walki z Galaktyką Andromedy, albo makaronowego potwora) nie ma sensu.

 

Teoretycznie sensowna uwaga. A jednak jak widzisz w praktyce chcą tego przekierowania. I wszystko jedno czy to będzie sekta makaronowego potwora czy ekologów.
No i przecież jeśli będą płacić np. na walkę z Galaktyką Andromedy, np. mi - to dla mnie to będzie oczywiście miało sens :)
Ja to jednak żartem piszę. A inni z tego żyją tak z połowę życia.

2 godziny temu, ex nihilo napisał:

A co do biznesu - no fakt, jest od kogo się uczyć jak przez tysiące lat zarabiać na strachu i nadziei ":maluczkich". Najlepszy towar jaki dotychczas wymyślono.

Przecież tak naprawdę to popierasz :) Popierasz straszenie każdego na każdym kroku byle tylko wpłacił pieniądze na to co Ty uważasz za lepsze dla niego. Np. na walkę z globalnym ociepleniem. Ma wpłacać i już. Państwo ma mu siłą zabrać.
Ma wpłacać na baobaby, małe chore pieski. Ty wiesz lepiej na co ma płacić. I najlepiej żeby na siłę mu państwo odebrało.
Popierasz to zarówno na poziomie państwowym w postaci aparatu fiskalnego, jak i na poziomie mentalnym w postaci jak myśli inaczej to oszołom.
A jak nie wpłaci to będzie ten zły co chce podniesienia temperatury, wyginięcia gatunków zwierząt, podniesienia się poziomu mórz i oceanów.

To jest dokładnie straszenie piekłem.
Ale i dajesz marchewkę: niebem jest kwalifikacja do oświeconych.
Nie jesteś ex nihilo wolnościowcem jak ja. Popierasz etatyzm i niewolnictwo. Tylko dużo ładnych słówek używasz żeby udać że niewolnictwo to wolność.

Edytowane przez thikim

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
27 minut temu, thikim napisał:

A jak nie wpłaci to będzie ten zły co chce podniesienia temperatury, wyginięcia gatunków zwierząt, podniesienia się poziomu mórz i oceanów.

Aha, thikim już zaczął antypropagandę  przed Wielką Orkiestrą Świątecznej Pomocy.:D 

Edytowane przez 3grosze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
40 minutes ago, thikim said:

Przecież tak naprawdę to popierasz :) Popierasz straszenie każdego na każdym kroku byle tylko wpłacił pieniądze na to co Ty uważasz za lepsze dla niego. Np. na walkę z globalnym ociepleniem. Ma wpłacać i już. Państwo ma mu siłą zabrać.
Ma wpłacać na baobaby, małe chore pieski. Ty wiesz lepiej na co ma płacić. I najlepiej żeby na siłę mu państwo odebrało.
Popierasz to zarówno na poziomie państwowym w postaci aparatu fiskalnego, jak i na poziomie mentalnym w postaci jak myśli inaczej to oszołom.
A jak nie wpłaci to będzie ten zły co chce podniesienia temperatury, wyginięcia gatunków zwierząt, podniesienia się poziomu mórz i oceanów.

O tak Wszechwiedzący! Jeśli tak twierdzisz, to widocznie tak jest.
(K..wa, co za brednie! Tego się nawet skomentować nie da.)

 

49 minutes ago, thikim said:

Nie jesteś ex nihilo wolnościowcem jak ja. Popierasz etatyzm i niewolnictwo.

??????????????????????????????????!
Dobrze, że moi znajomi tego nie przeczytają, bo chyba nawet pampersy by im nie pomogły.

Tobie chyba na serio coś ostro odbija. Ale to Twój problem, nie mój.
 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
5 minut temu, ex nihilo napisał:

O tak Wszechwiedzący! Jeśli tak twierdzisz, to widocznie tak jest.

Ex nihilo, rozmawiamy tu już od lat. Kit o nawróceniu na wolność to możesz wciskać dzieciom a nie mi :)
Choćbyś się zapierał to nawet Twój wiek sprawia że jest to wysoce mało prawdopodobne. Wychowałeś się w warunkach w jakich się wychowałeś. Rozumiem :)

Edytowane przez thikim

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Napiszę otwartym tekstem - gówno o mnie wiesz, o tym w jakich warunkach się wychowałem, jak żyłem przez te kilkadziesiąt lat i jak żyję teraz, co robiłem i co robię... i czy musiałem się na cokolwiek "nawracać", i tak dalej. I raczej się nie dowiesz, bo po co.
Zresztą na Twoje pojęcie "wolności" raczej "nawrócić się" bym nie miał zamiaru.

A poza tym, Tobie się chyba fora pomyliły. Masz jakieś fakty, dane, wyniki, wzory, wykresy, hipotezy, teorie i inne takie, to dawaj je tu. A ze swoimi bredniami, kompleksami i cholera wie czym jeszcze, może jednak gdzie indziej...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, thikim napisał:

No i przecież jeśli będą płacić np. na walkę z Galaktyką Andromedy,

Takie zderzenie to akurat jest argument ZA wydatkami na badania podstawowe. Mamy zaledwie 2,2 mld lat na osiągnięcie III - IV poziomu na skali Kardaszowa. Jako mizantropowi wisi mi los ludzkości i kibicuję bardziej planecie niż jej rakowi, ale idea rozumu zdolnego przetrwać zderzenie galaktyk, śmierć termiczną Wszechświata, czy nowy Big Bang, jest dla mnie bardzo kusząca. Zatem kosztowne zabawki typu LHC mogą się opłacić w geologicznych skalach czasowych :) A miliard euro to jakiś pikuś a nie pieniądz.

 

 

Edytowane przez Jajcenty

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
46 minut temu, Jajcenty napisał:

Zatem kosztowne zabawki typu LHC mogą się opłacić w geologicznych skalach czasowych

Czy to jest takie kosztowne, to bym polemizował. Sekta zwana kościołem katolickim, tylko w Polsce w ciągu 20 ostatnich lat otrzymała łączna kasę z budżetu kraju, za którą można by było wybudować 10(!) takich LHC. Na co te pieniądze poszły? W mojej ocenie anihilowały, bo pożytku z nich żadnego nie ma, co najwyżej ogromne szkody.

A potem słyszę jakie to LHC kosztowne i że Polski nie byłoby stać na wybudowanie czegoś takiego. No pewnie, że nie stać, skoro mamy takiego złodzieja jak KK w kraju.

Edytowane przez Sławko

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
6 godzin temu, thikim napisał:

Nie jesteś (...) wolnościowcem jak ja

Oho. Zaczyna się szufladkowanie ludzi, kreślenie linii podziału. W takich momentach zwykle dyskusja staje się bezsensowna. My jesteśmy Wolnościowcy a oni nie. My to prawdziwi patrioci a tamci nie. My - dzieci Boga, tamci - niewierni albo heretycy. A druga strona zwykle odpowiada "A właśnie, że nie. To my jesteśmy ci dobrzy, a wy...". Jak dzieci w piaskownicy, tylko zamiast pacnięcia łopatką w głowę można zarobić mordobicie albo kulkę jak dojdzie do eskalacji.

Jesteśmy jednak na KW a nie mównicy, więc zaryzykuję pytanie: kto to jest ten wolnościowiec?

Czy ktoś taki musi mieć poglądy identyczne z twoimi? Bo jak tak - to dziękuję za taką wolność. Czy może jest jakaś inna definicja? Zdefiniujesz, czy pozostaniesz tylko przy naklejaniu etykietek?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Najbliższe Ziemi czarne dziury znajdują się w gromadzie Hiady, informuje międzynarodowy zespół naukowy na łamach Monthly Notices of the Royal Astronomical Society. Hiady (Dżdżownice) to najbliższa Układowi Słonecznemu gromada otwarta. Najnowsze badania pokazują, że znajduje się tam co najmniej kilka czarnych dziur. Gromady otwarte to luźno powiązane grawitacją grupy setek do tysięcy zwykle młodych gwiazd. W Hiadach gwiazd jest około 300, a większości z nich nie widać gołym okiem.
      Dzięki obserwacjom prowadzonym przez należące do ESA obserwatorium kosmiczne Gaia znamy dokładne prędkości i pozycje gwiazd w Hiadach. Naukowcy z Włoch, Hiszpanii, Chin, Niemiec i Holandii przeprowadzili symulacje ruchu wszystkich gwiazd w Hiadach i porównali je z danymi z Gai. "Nasze symulacje odpowiadają rzeczywistej masie i rozmiarom Hiad tylko wówczas, gdy w centrum gromady znajdują się – lub znajdowały się niedawno – czarne dziury", mówi Stefano Torniamenti z Uniwersytetu w Padwie.
      Obserwowane właściwości Hiad najlepiej odpowiadają symulacjom, gdy przyjmiemy, że w gromadzie znajdują się 2-3 gwiazdowe czarne dziury. Symulacje, w których dziury zostały wyrzucone z gromady nie dawniej niż 150 milionów lat temu (Hiady mają ok. 600 milionów lat), także – choć nie tak dobrze – odpowiadają danym obserwacyjnym.
      Czarne dziury znajdujące się w Hiadach lub w pobliżu są zatem najbliższymi nam obiektami tego typu. Ich odległość od Układu Słonecznego wynosi około 45 parseków, czyli ok. 150 lat świetlnych. Dotychczas najbliższa nam znaną czarną dziurą była Gaia BH1 o odległości 480 parseków (1560 l.ś.) od Słońca.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Astrofizyk Avi Loeb z Uniwersytetu Harvarda ma nadzieję, że zorganizowanej przez niego ekspedycji udało się zebrać szczątki pierwszego znanego meteorytu pochodzącego spoza Układu Słonecznego. Uczony wraz ze współpracownikami przez 10 dni przeczesywał za pomocą specjalnego magnetycznego urządzenia dno oceaniczne u wybrzeży Papui Nowej Gwinei. Udało się zebrać ponad 700 metalicznych sferuli, które będą badane zarówno w laboratorium Loeba, jak i w 2 niezależnych laboratoriach, które poprosił o pomoc. Miejsce poszukiwań zostało wybrane dzięki analizie danych z Departamentu Obrony oraz odczytów z dwóch pobliskich stacji sejsmicznych.
      Loeb sądzi, że wiele ze sferuli, drobnych kulek szklanych ze stopionego meteorytu, pochodzi spoza Układu Słonecznego. Jeśli analizy laboratoryjne wykażą, że ich skład jest różny od wszystkiego, co dotychczas znaleźliśmy, będzie do silna przesłanka na poparcie hipotezy uczonego. Jeśli ma rację, będziemy mieli do czynienia z trzecim – po asteroidzie Oumuamua i komecie Borisov – znanym nam gościem spoza Układu Słonecznego i pierwszym, którego szczątki opadły na Ziemię.
      Każdego roku na Ziemię opada ponad 5000 ton mikrometeorytów. Mamy więc olbrzymią liczbę sferuli z kosmosu, inne powstają w wyniku erupcji wulkanicznych oraz zanieczyszczeń emitowanych przez człowieka. Potrafimy odróżnić materiał pochodzący z Ziemi od materiału z przestrzeni kosmicznej. Możemy być też w stanie odróżnić ten z Układu Słonecznego od materiału spoza niego.
      Meteoryt IM1 (od Interstellar Meteor 1) eksplodował nad Pacyfikiem 8 stycznia 2014 roku. Loeb uważa, że przeszukał obszar, na który mogły spaść jego szczątki oraz nie wyklucza, że udało mu się je zebrać. Wielu astronomów powątpiewa jednak w jego słowa. Zwracają uwagę, że nie wiadomo, czy IM1 pochodził spoza Układu Słonecznego, a jeśli nawet tak, to czy jakiekolwiek jego szczątki dotarły do Ziemi. Profesor Steven Desch z Arizona State University zwraca uwagę, że zgodnie z jego wyliczeniami, a opierał się na danych z Departamentu Obrony, meteor wszedł w atmosferę z prędkością 45 km/s. Jeśli składał się z żelaza, to jeszcze w atmosferze odparowało 99,9999% jego masy. Znalezienie pozostałości po nim jest więc niezwykle mało prawdopodobne, tym bardziej, że rozproszyły się one na powierzchni wielu kilometrów kwadratowych.
      Loeb odpowiada, że wraz ze studentami opublikował artykuł, w którym – na podstawie obliczeń – wskazywali miejsce, gdzie powinny znajdować się tysiące sferuli. I rzeczywiście, znaleźliśmy je, mówi. Uczony dodaje, że dopiero analizy laboratoryjne pozwolą na rozstrzygnięcie sporu.
      Na razie spór trwa. Niektórzy przypominają, że dane z czujników Departamentu Obrony są niejednokrotnie niedokładne, gdyż wojsko nie udostępnia surowych odczytów z tajnych urządzeń. Przypominają, że niejednokrotnie pojawiały się twierdzenia o znalezieniu meteorytów spoza Układu Słonecznego i nigdy się one nie potwierdziły. Loeb odpowiada, że tym razem jest inaczej, gdyż US Space Command wykonało bezprecedensowy ruch i poinformowało NASA, że przeprowadzone obliczenia – mówiące o pochodzeniu meteorytu z przestrzeni międzygwiezdnej – są prawidłowe.
      Wyniki badań laboratoryjnych, które rozstrzygną spór, powinniśmy poznać w ciągu najbliższych tygodni.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Po kilkudziesięciu latach poszukiwań astronomowie znaleźli gwiazdy w Strumieniu Magellanicznym. Ten strumień gazowych chmur o dużej prędkości rozciąga się na 600 000 lat świetlnych i znajduje w odległości około 180 000 lat świetlnych od Drogi Mlecznej. Zauważono go po raz pierwszy z 1965 roku, a w 1972 stwierdzono, że łączy on Wielki i Mały Obłok Magellana i jest z nimi powiązany. Pomimo tego, że – wedle obowiązujących teorii naukowych – w strumieniu powinny znajdować się gwiazdy, dotychczas jednoznacznie ich nie odnaleziono. Aż do teraz.
      Vedant Chandra z Center for Astrophysics Harvard & Smithsonian oraz naukowcy z USA i Australii zaobserwowali 13 czerwonych olbrzymów położonych w odległości od 200 do 325 tysięcy lat świetlnych od Ziemi, które mają ten sam moment pędu i podobny skład chemiczny, co gaz w Strumieniu.
      Odkrycia dokonano dzięki analizie katalogu Gaia, w którym znajdują się informacje o ponad miliardzie gwiazd. Naukowcy najpierw odrzucili gwiazdy, które prawdopodobnie należą do Drogi Mlecznej, następnie zaś skupili się na gwiazdach o składzie chemicznym podobnym do składu Strumienia.
      Po raz pierwszy obserwujemy gwiazdy towarzyszące Strumieniowi. To nie tylko rozwiązuje zagadkę samych gwiazd, ale również zdradza nam wiele użytecznych informacji na temat ruchu samego gazu, wyjaśnia Chandra. Obserwacje nowo odkrytych gwiazd pozwolą nie tylko bardziej precyzyjnie określić pozycję i ruch Strumienia, ale również zbadać ruch Obłoków Magellana, galaktyk satelitarnych Drogi Mlecznej.
      Połowa ze zidentyfikowanych gwiazd jest bogata w metale – tutaj trzeba przypomnieć, że metalami w astronomii określa się pierwiastki cięższe od wodoru i helu – i znajduje się bliżej Strumienia, druga połowa jest uboga w metale, te gwiazdy są bardziej rozproszone. Chandra i jego zespół uważają, że różnica ta bierze się z faktu, że gwiazdy bogate w metale uformowały się niedawno w Strumieniu Magellanicznym, natomiast gwiazdy ubogie w metale to populacja wyrzucona z obrzeży Małego Obłoku Magellana podczas interakcji pomiędzy oboma Obłokami. Zdaniem komentujących odkrycie naukowców, gwiazdy o niskiej metaliczności mogą nie być częścią Strumienia, ale są w jakiś sposób z nim powiązane.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W centrum naszej galaktyki naukowcy znaleźli nieznane wcześniej struktury. Nieco przypominają one gigantyczne jednowymiarowe włókna materii rozciągające się pionowo w pobliżu centralnej supermasywnej czarnej dziury Sagittarius A*, jakie przed 40 laty zaobserwował Farhad Yusef-Zadek z Northwester University. Jednak nowe struktury, odkryte właśnie przez Yusefa-Zadeha i jego zespół, są znacznie mniejsze i ułożone horyzontalnie od Sgr A*, tworzą coś na podobieństwo szprych koła.
      Populacje obu włókien są podobne w niektórych aspektach, jednak zdaniem odkrywców, mają różne pochodzenie. Giganty mają wyraźny kształt włókien o wysokości dochodzącej do 150 lat świetlnych. Tymczasem włókna poziome są niewielkie, przypominają kropki i kreski z kodu Morse'a, a każde z nich znajduje się tylko po jednej stronie czarnej dziury.
      Byłem zaskoczony tym, co zauważyłem. Dużo czasu zajęła nam weryfikacja tego, co widzimy. I odkryliśmy, że te włókna nie są rozłożone przypadkowo, ale wydają się związane z tym, co wydobywa się z czarnej dziury. Badając je, możemy więcej dowiedzieć się o obrocie czarnej dziury i orientacji dysku akrecyjnego mówi Yusef-Zadeh.
      Profesor fizyki i astronomii, Yusef-Zadech, od ponad 40 lat bada centrum Drogi Mlecznej. W 1984 roku był współodkrywcą olbrzymich pionowych włókien w pobliżu czarnej dziury, a przed 4 laty odkrył w centrum Drogi Mlecznej dwa bąble o długości 700 lat świetlnych każdy. W ubiegłym zaś roku, we współpracy z innymi ekspertami, zarejestrował setki poziomych włókien, które ułożone są w pary lub grupy i bardzo często są równomiernie rozłożone, na podobieństwo strun instrumentu. Uczony, specjalista od radioastronomii, mówi, że coraz częstsze odkrycia tego typu to zasługa nowych technologii i dostępnych instrumentów, szczególnie zaś radioteleskopu MeerKAT z RPA. Ten instrument zmienia reguły gry. Rozwój technologiczny i dedykowany czas obserwacyjny dostarczyły nam nowych informacji. To naprawdę duży postęp techniczny w radioastronomii, wyjaśnia uczony.
      Yusef-Zadeh, który od dekad bada gigantyczne pionowe włókna był bardzo zaskoczony, gdy zauważył też mniejsze poziome struktury. Ich wiek ocenił na 6 milionów lat. Zawsze myślałem o włóknach pionowych i o ich pochodzeniu. Jestem przyzwyczajony do tego, że są pionowe. Nigdy nie przyszło mi na myśl, że mogą być też poziome, mówi. Oba rodzaje włókien są jednowymiarowe, można je obserwować za pomocą fal radiowych i wydają się powiązane z aktywnością czarnej dziury. Ale na tym się ich podobieństwa kończą.
      Włókna pionowe są prostopadłe do płaszczyzny galaktyki. Włókna poziome rozciągnięte są równolegle do płaszczyzny galaktyki, ale promieniście wskazują na jej centrum, gdzie znajduje się Sagittarius A*. Pionowe są magnetyczne i relatywistyczne, poziome wypromieniowują ciepło. Włókna pionowe składają się z cząstek poruszających się niemal z prędkością światła, włókna poziome wydają się przyspieszać gorący materiał znajdujący się w chmurze molekularnej. Dotychczas zaobserwowano setki włókien każdego z rodzajów. Ponadto włókna pionowe mają długość do 150 lat świetlnych, a poziome 5–10 lś. Włókna pionowe znajdują się wszędzie wokół środka galaktyki, natomiast poziomie tylko z jednej strony.
      Odkrycie rodzi więcej pytań niż odpowiedzi. Yusef-Zadeh przypuszcza, że włókna poziome powstały podczas jakiegoś emisji z czarnej dziury, która miała miejsce przed milionami lat. Wydają się wynikiem interakcji materiału, który wypływał, z jakimś pobliskim obiektem. Nasza praca nigdy się nie kończy. Zawsze musimy prowadzić nowe badania i weryfikować naszą wiedzę oraz hipotezy, dodaje uczony.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Astrofizyk Stephen Kane z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Riverside przeprowadził symulacje komputerowe, w których uzupełnił dwie rzucające się w oczy luki w Układzie Słonecznym. Pierwsza z nich to brak super-Ziemi, druga zaś to jej lokalizacja. Z symulacji wynika, że ich uzupełnienie zakończyło by historię życia na Ziemi.
      Największą planetą skalistą Układu Słonecznego jest Ziemia. Najmniejszym gazowym olbrzymem jest zaś Neptun o 4-krotnie większej średnicy i 17-krotnie większej masie. Nie ma żadnej planety o pośrednich cechach. W innych układach znajduje się wiele planet o wielkości i masie pomiędzy Ziemią a Neptunem. Nazywamy je super-Ziemiami, wyjaśnia Kane. Druga z luk to odległość od Słońca. Merkury położony jest o 0,4 jednostki astronomicznej (j.a.) od naszej gwiazdy, Wenus dzieli od niej 0,7 j.a., Ziemię – 1 j.a., a Marsa – 1,5 j.a. Kolejna planeta, Jowisz, znajduje się już 5,2 j.a. od Słońca. Kane w swoich symulacjach postanowił wypełnić tę lukę. Symulował więc istnienie tam planety o różnej masie i sprawdzał, jak jej obecność wpływała na inne planety.
      Wyniki symulacji – w ramach których Kane badał skutki obecności planety o masie 1-10 mas Ziemi na orbicie odległej od Słońca o 2-4 j.a. – opublikowane na łamach Planetary Science Journal, były katastrofalne dla Układu Słonecznego. Taka fikcyjna planeta wpłynęłaby na orbitę Jowisza, co zdestabilizowałby cały układ Słoneczny. Jowisz, największa z planet, ma masę 318-krotnie większa od Ziemi. Jego grawitacja wywiera więc duży wpływ na otoczenie. Jeśli super-Ziemia lub inny masywny obiekt zaburzyłby orbitę Jowisza, doszłoby do znacznych zmian w całym naszym otoczeniu. W zależności od masy i dokładnej lokalizacji super-Ziemi jej obecność – poprzez wpływ na Jowisza – mogłaby doprowadzić do wyrzucenia z Układu Słonecznego Merkurego, Wenus i Ziemi. Podobny los mógłby spotkać Urana i Neptuna. Jeśli zaś super-Ziemia miałaby znacznie mniejszą masę niż ta prowadząca do katastrofy i znajdowałaby się dokładnie po środku pomiędzy Marsem a Jowiszem, układ taki mógłby być stabilny. Jednak każde odchylenie w jedną lub drugą stronę skończyłoby się katastrofą.
      Badania Kane'a to nie tylko ciekawostka. Pokazują, jak delikatna jest równowaga w Układzie Słonecznym. Ma też znaczenie dla poszukiwania układów planetarnych zdolnych do podtrzymania życia. Mimo że podobne do Jowisza, odległe od swoich gwiazd, gazowe olbrzymy znajdowane są w zaledwie 10% układów, to ich obecność może decydować o stabilności orbit planet skalistych.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...