Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Pierwsze dowody na erupcję pod Antarktydą

Rekomendowane odpowiedzi

Naukowcy z British Antarctic Survey (BAS) znaleźli pierwsze dowody na erupcję wulkanu pod lodami Antarktydy. Wulkan pod Antarktydą Zachodnią wybuchł około 325 roku p.n.e. i wciąż jest aktywny.

Uczeni oceniają, że indeks VEI, czyli siła eksplozji wulkanu, wyniosła w tym wypadku 3-4 w 8-stopniowej skali. Erupcję można więc opisać jako poważną luk katastrofalną.

Brytyjczycy wykorzystali specjalny radar, dzięki któremu odnaleźli pod lodem warstwę popiołów wulkanicznych rozciągających się na przestrzeni większej niż 21 000 kilometrów kwadratowych. Sądzimy, że była to największa erupcja na Antarktydzie w ciągu ostatnich 10 000 lat. W lodzie powstała duża dziura – mówi Hugh Corr z BAS.

Na ślady wybuchu wulkanu natrafiono, próbując wyjaśnić niezwykłe ruch lodowca Pine Island. Już kilkadziesiąt lat temu zauważono, że porusza on się w inny sposób, niż otaczające go lody. Teraz naukowcy wiedzą, skąd ta anomalia. Zauważono również, że lodowiec przyspiesza. Wulkan wciąż podgrzewa okoliczne wody.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Więc już nie tylko Erebus rozdmuchuje ozonową dziurę?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Brytyjczycy wykorzystali specjalny radar, dzięki któremu odnaleźli pod lodem warstwę popiołów wulkanicznych rozciągających się na przestrzeni większej niż 21 000 kilometrów kwadratowych.

 

To dziura poimpaktowa, ten strzał rozchybotał biegun północny i wybił księżyc na orbitę, powodując ostatnie gwałtowne zlodowacenie i ruch kontynentów.8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
A masz na to dowód? :>

 

Stare kultury posiadają mity o dwu słońcach, księżyc nie obraca się tylko zawsze jest zwrócony jedną stroną do słońca (nierównomierny rozkład masy = cześć ziemskiej skorupy), potop, zwierzęta zamarzniete w lodzie z pełnymi żołądkami na stojąco, kierunek dryfu kontynętów, satelitarne zdjęcia z lat 60 pokazujące dziurę w lodzie , mapy arktyki przed zamarznięciem, ilość pary wodnej potrzebna do zlodowacenia całej półkuli północnej, krążenie bieguna magnetycznego z okresem 500 lat, zapisy o latający statkach powietrznych, zaginionej Atlantydzie, wykute w skale mapy Sumeryjskie przedstawiające dodatkową planetę, ludzki pierwotny strach przed kometami, poruszanie ziemi po zwichniętej orbicie (efektem lato-zima) , orbita księżyca nachylona pod kątem 5% do ziemskiej, rytm mestruacyjny u kobiet zbliżony do księżyca (miesiączka = miesiączek), ciąża która trwa 10 okrążeń księżycowych, system dziesiętny, migracje ptaków i wielorybów i pewnie z 50 innych powodów który nie znam 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To nie jest dowód, to ewentualne związki przrody/człowieka z Księżycem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
To nie jest dowód, to ewentualne związki przrody/człowieka z Księżycem

 

A czego się spodziewałeś , relacji na żywo  ;D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie, oczekiwany jest dowód. Czyli tok myślenia, który jednoznacznie wskazuje, że jedynym możliwym wyjaśnieniem danego procesu, poprawnym od A do Z, jest właśnie ten tok myślenia. To, co napisałeś, to zwykłe paplanie, a nie dowód.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Nie, oczekiwany jest dowód

 

Bez tego dowodu żyjesz już parę lat i możesz żyć dalej. Krowy też nie obchodzą satelity na orbicie do momentu aż któryś im obory nie zniszczy. Więc po co ci dowód?? Skoro bajka o wulkanie ci wystarczy. 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bajka o wulkanie nie wystarczy, bo może się okazać, że poznanie prawdziwej przyczyny katastrofy pozwoli np. zapobiec kolejnej. Ale jak widzę wolisz żyć w świecie złudzeń, oczywiście masz do tego prawo. Tylko błagam po raz kolejny: nie mieszaj tego z nauką.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Samodzielnie", czy we własnym świecie, jak Ty ze swoimi nienaukowymi ideami, które tu rozgłaszasz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
czy we własnym świecie

 

Każdy pisze ze swojego świata doświadczeń, wyobrażeń , kultury jednym słowem ze swojego PM. 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tylko dlaczego po raz kolejny mieszasz to z nauką? Sam niedawno apelowałeś, zeby nie łączyć ze sobą zabobonów i nauki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość tymeknafali

I znowu się kłócą...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kłócą? Ja tylko próbuję wreszcie dojść do konkretów. Skoro mamy tu dyskutować o nauce, to potrzebne jest spełnienie pewnych standardów, na czele z trzymaniem się faktów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość tymeknafali

Ok. Wróżek i guseł nie mieszajmy do nauki, ale pewne "pomysły" i spekulacje są po to by się nimi na forum podzielić  ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Skoro mamy tu dyskutować o nauce, to potrzebne jest spełnienie pewnych standardów, na czele z trzymaniem się faktów

 

Z faktami się nie dyskutuje, tylko ta twoja nauka do niektórych problemów (pomimo faktów ) nie zabiera się a kasę chłonie (i to jest fakt). O PM to ja powinienem przeczytać a nie wymyślać. 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wciąz nie udowodniłeś, że istnienie PM to fakt, więc o czym w ogóle mowisz?!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
więc o czym w ogóle mowisz?!

 

O tym ,że to co było kiedyś Nauką już nią nie jest . Coś jak ze starym rowerem ma koła ale już nie jeździ , i to nie problem ( bo on teraz jest złomem ) - problem jest w tym że ty uparcie siedzisz na siodełku , kręcisz pedałami a odemnie żądasz dowodu że nie jedziesz i informacji co jest za zakretem ;D - (pedałuj sobie dalej, albo zejdz i zobacz) ;D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tyle tylko, że nauka przeszła ewolucję od pseudomagii do tego, czym jset dziś, czyli badania rzeczywistości i logicznego udowadniania rzeczywistości. Problem jest w tym, że nauka w XXI wieku jest dziedziną zdobywania wiedzy powtarzalnej, możliwej do jednoznaznego udowodnienia i stroniącą od opinii. Ty nie spełniasz żadnego z tych kryteriów, co poważnie ogranicza Twoją wiarygodność. A do tego wszystkiego, o ironio, apelujesz o trzymanie się faktów ;D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Problem jest w tym, że nauka w XXI wieku jest dziedziną zdobywania wiedzy powtarzalnej, możliwej do jednoznaznego udowodnienia i stroniącą od opinii

 

Dobrze że napisałeś przez małe ,,n ''  bo to o czym piszesz jest przeszłością od czasu kiedy Rutenford rozbił jądro azotu (łapiesz) , świat jest pełen procesów niepowtarzalnych do których ty jako indywidualna jednostka się zaliczasz a świat wokół ciebie zależy głównie od ciebie (twojego horyzontu zdarzeń) jeśli jest ciasny to jesteś ślepy a wnioski fałszywe. 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

PM także jest niepowtarzalne, w końcu fale co chwilę się zmieniają, a przez to samo pole też się zmienia. W związku z tym mam propozycję, żebyś wreszcie przestał gadać na jego temat. KONIEC.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Po raz pierwszy naukowcy udowodnili, że Pine Island Glacier w Zachodniej Antarktydzie może przekroczyć punkt, poza którym zacznie gwałtownie i nieodwracalnie tracić masę, co będzie miało znaczące konsekwencje dla globalnego poziomu oceanów. Pine Island Glacier to wielki strumień lodowy o powierzchni 175 000 km2 i grubości około 2 kilometrów. Jest to też region najszybszej utraty lodu w Antarktyce.
      Obecnie Pine Island Glacier wraz z sąsiadującym z nim Thwaites Glacier jest odpowiedzialny za 10% wzrostu poziomu oceanów na całym świecie.
      Naukowcy już od pewnego czasu ostrzegają, że ten region Antarktyki jest blisko punktu zwrotnego, poza którym dojdzie do nieodwracalnego rozpadu lodu, co w konsekwencji może doprowadzić do rozpadu całej Zachodniej Antarktydy, która zawiera wystarczająco dużo lodu, by doprowadzić do wzrostu poziomu oceanów o ponad trzy metry. Jednak o ile samo stwierdzenie, że istnieje punkt, poza którym lodowiec może się rozpaść to jedno, a wyznaczenie tego punktu dla Pine Island Glacier to zupełnie coś innego.
      Naukowcy z Northumbria Univeristy wykorzystali najnowsze modele płynięcia lodu i na ich podstawie stworzyli metodę pozwalającą na wyznaczenie wspomnianego punktu zwrotnego dla każdego z lądolodów. Ich model wykazał, że w przypadku Pine Island Glacier istnieją co najmniej trzy punkty krytyczne. Ostatecznym z nich, wyznaczającym koniec istnienia tego strumienia lodowego jest wzrost temperatury oceanów o 1,2 stopnia Celsjusza. Doprowadzi to do nieodwracalnego wycofywania się.
      Naukowcy mówią,że długoterminowe ocieplenie oraz trendy obserwowane w Circumpolar Deep Water w połączeniu ze zmieniającymi się wzorcami wiatrów na Morzu Amundsena mogą wystawić Pine Island Glacier na długotrwałe działanie wysokich temperatur, co coraz bardziej zwiększa ryzyko wystąpienia warunków prowadzących do jego nieodwracalnego wycofywania się.
      Istnieje wiele modeli próbujących przewidywać, jak zmiany klimatu wpłyną na Zachodnią Antarktykę, jednak modele te nie pokazują, czy może zostać przekroczony punkt krytyczny, mówi główny autor badań dr. Sebastian Rosier.
      Już wcześniej mówiło się, że Pine Island Glacier może wejść w fazę nieodwracalnego wycofywania się. Tutaj po raz pierwszy udało się to dokładnie wykazać i wyliczyć. To bardzo ważny moment dla badań nad dynamiką zmian w tym obszarze świata, dodaje profesor Hilmar Gudmundsson. Uzyskane przez nas wyniki osobiście mnie martwią. Jeśli bowiem dojdzie do takiego wydarzenia, wzrost poziomu światowego oceanu będzie liczony w metrach, a procesu tego nie da się powstrzymać.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Przed 300 milionami lat na terenie dzisiejszych północnych Chin wybuchł wulkan, którego popioły pogrzebały i przechowały do naszych czasów cały las. Paleobotanik profesor Hermann Pfefferkorn z University of Pennsylvannia wraz z kolegami z Chińskiej Akademii Nauk oraz uniwersytetów Shenyang i Yunnan opublikowali właśnie wyniki badań lasu.
      Skamieniałości znajdujące się w pobliżu miejscowości Wuda są niezwykłym świadectwem historii. Popioły wulkaniczne pokryły las w ciągu zaledwie kilku dni, zachowały go zatem w takim stanie, w jakim znajdował się w konkretnym momencie.
      Las jest wspaniale zachowany. Możemy znaleźć tam gałęzie z wciąż przyczepionymi liśćmi. Obok są kolejne gałęzie, a w pobliżu pień drzewa, z którego pochodzą - mówi Pfefferkorn. Niektóre z mniejszych drzew zachowały się w całości.
      Uczeni zbadali dotychczas trzy miejsca różne miejsca o łącznej powierzchni 1000 metrów kwadratowych. To wystarczająco dużo, by dość dokładnie określić ekologię lasu.
      Wiek popiołu oszacowano na 298 milionów lat, zatem pochodzi on z początku permu. W tym czasie płyty kontynentalne powoli formowały Pangeę. Ameryka Północna i Europa były jednym kontynentem, a dzisiejsze Chiny znajdowały się na dwóch mniejszych kontynentach. Wszystkie znajdowały się w okolicach równika, panował na nich zatem klimat tropikalny. Klimat całego globu był podobny do współczesnego, co jest szczególnie interesujące, gdyż jego badanie może zrozumieć zachodzące obecnie zmiany.
      Naukowcy zidentyfikowali sześć grup drzew. Większość stanowiły niskie rośliny, jednak były wśród nich również wymarłe już Sigilaria i Cordaites, dorastające do ponad 30 metrów. Znaleziono też zachowane niemal w całości rośliny z rzędu Noeggerathiales.
      Badania zespołu Pfefferkorna są pod kilkoma względami pionierskie. To pierwsza tego typu rekonstrukcja lasu w Azji, pierwszy znany las z tego okresu, który utworzył torfowisko oraz pierwszy las, w którego niektórych obszarach dominowały Noeggerathiales - mówi uczony.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Pierwsze szeroko zakrojone badania pokryw lodowych i lodowców znajdujących się poza Grenlandią i Antarktydą  wykazały, że tracą one rocznie 150 miliardów ton lodu. Profesor John Wahr mówi, że oznacza to, iż z tego powodu globalny poziom oceanów wzrasta o 0,4 milimetra.
      Podczas swoich badań uczeni przeanalizowali dane dostarczone przez zespół dwóch satelitów GRACE (Gravity Recovery and Climate Experiment). Wykazały one, że w latach 2003-2010 strata lodu wynosiła 148 miliardów ton, czyli 162,5 kilometra sześciennego rocznie. Nie brano pod uwagę lodu z samotnych lodowców oraz pokryw lodowych z obrzeży Grenlandii i Antarktydy. Do obliczeń należy dodać 80 miliardów ton.
      Ziemia traci olbrzymie ilości lodu, który ostatecznie trafia do oceanów, a nowe badania pomogą nam znaleźć odpowiedzi na pytania dotyczące wzrostu poziomu wód oceanicznych oraz reakcji zimnych obszarów na zmiany klimatyczne - mówi Wahr.
      Satelity GRACE pozwalają obserwować lodowce z niespotykaną dotychczas dokładnością. Przed ich wystrzeleniem w 2002 roku lodowce obserwowano za pomocą czujników naziemnych. Uzyskiwano w ten sposób informacje na temat kilkuset spośród 200 000 wszystkich ziemskich lodowców. Satelity oddalone od siebie o 217,2 kilometra znajdują się na wysokości około 483 kilometrów nad Ziemią. Badają one zmiany w polu grawitacyjnym planety powodowane lokalnymi zmianami masy.
      GRACE posłużyły też uczonym z Boulder do zbadania utraty lodu na Grenlandii i Antarktydzie. Tam strata wynosiła 385 miliardów ton rocznie.
      W sumie w latach 2003-2010 roztopiło się około 4168 kilometrów sześciennych lodu.
      Woda z lodu utraconego przez Ziemię w latach 2003-2010 pokryłaby całe Stany Zjednoczone warstwą wody o głębokości około 0,5 metra - stwierdził Wahr.
      Naukowców najbardziej zaskoczył fakt, że utrata lodu jest znacznie mniejsza niż wcześniej szacowano. W wysokich górach Azji rocznie roztapia się około 4 miliardów ton, a niektóre wcześniejsze szacunki mówiły nawet o 50 miliardach ton.
      Dane GRACE z tych regionów były dużym zaskoczeniem. Jedno z możliwych wyjaśnień jest takie, że wcześniej informacje uzyskiwano z niżej położonych łatwo dostępnych lodowców i później ekstrapolowano je na zachowanie tych, które znajdowały się wyżej. Jednak mimo globalnego ocieplenia wyżej jest wciąż na tyle chłodno, że lodowce nie tracą masy - stwierdził uczony.
      Ciągle nie jest jasne, jak tempo topienia się może rosnąć i jak szybko lodowce będą traciły masę w nadchodzących dekadach. Z tego też powodu trudno jest przewidywać przyszłość - mówi profesor Pfeffer.
      Z badań wynika, że roczny przyrost wody w oceanach spowodowany topieniem się lodów wynosi zaledwie 1,5 milimetra.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy z University of Colorado Boulder wiedzą, jak rozpoczęła się i dlaczego trwała Mała Epoka Lodowcowa. Pod nazwą tą kryje się okres gwałtownego ochłodzenia klimatu Europy. W latach 1275-1300 średnie temperatury nagle się obniżyły i aż do XIX wieku, szczególnie w północnej Europie, panowały wyjątkowo srogie zimy. Jednym z symboli Małej Epoki Lodowcowej jest obraz przedstawiający mieszkańców Londynu jeżdżących na łyżwach po Tamizie. Zamarzły też kanały Holandii.
      Istnieją dowody, że okres ten charakteryzował się też spadkami temperatur w Chinach i Ameryce południowej, jednak najbardziej doświadczył go Stary Kontynent. W górskich dolinach szybko rozszerzające się lodowce niszczyły całe wsie i miasteczka.
      Dotychczas uważano, że Małą Epokę Lodowcową zapoczątkował wulkanizm, zmiany w aktywności słonecznej lub jedno i drugie. Naukowcy z Boulder nie tylko znaleźli przyczynę gwałtownego spadku temperatur w ciągu zaledwie 25 lat, ale wskazali również, dlaczego niższe temperatury utrzymały się przez kilkaset lat.
      Badania węglem radioaktywnym zamarzniętych roślin z Ziemi Baffina, rdzeni lodowych oraz osadów z biegunów i Islandii oraz symulacje zjawisk klimatycznych pozwoliły stwierdzić, że Mała Epoka Lodowcowa rozpoczęła się od czterech wielkich erupcji wulkanicznych, które wystąpiły w tropikach w ciągu 50 lat. Rośliny, które nagle zamarzły, a ich korzenie zostały nienaruszone wskazują, że doszło do gwałtowanego ochłodzenia w latach 1275-1300. Drugi okres nagłego spadku temperatury, wskazujący na nagłe zmiany, miał miejsce około roku 1450. Badania roślin zostały potwierdzone obserwacjami osadów z islandzkiego jeziora Langjokull. Pokazują one, że pod koniec XIII wieku warstwy wskazujące na erupcje wulkaniczne nagle stały się znacznie grubsze. Ponowne zwiększenie grubości zauważono w warstwach z XV wieku. W tych samych okresach można obserwować zwiększoną erozję powodowaną przez lodowce. To pozwoliło połączyć dane i stwierdzić, że wybuchy wulkanów ochłodziły klimat. Pozostawało jednak pytanie, dlaczego ochłodzenie trwało tak długo. Ochładzające Ziemię pyły z erupcji nie mogły przecież utrzymywać się w atmosferze przez setki lat.
      Naukowcy wykorzystali Community Climate System Model, do sprawdzenia wpływu nagłego ochłodzenia wywołanego wielkimi erupcjami, na klimat. Symulacje wykazały, że gwałtowne ochłodzenie północnych części Europy oraz Grenlandii mogło spowodować szybki rozrost grenlandzkich lodowców. W końcu te, znajdujące się na wschodnim wybrzeżu, dotarły do Północnego Atlantyku, gdzie zaczęły się topić. Woda z lodowców niemal nie zawiera soli, jest mniej gęsta od wody słonej. Z tego też powodu lodowce topiąc się w zetknięciu z cieplejszymi od nich wodami Atlantyku, uwalniały olbrzymie ilości zimnej słodkiej wody, która nie mieszała się z wodą oceanu. Tworzyła na jego powierzchni rodzaj zimnej kołdry. To spowodowało z kolei, że wody Atlantyku nie uwalniały ciepła w okolicach arktycznych, zatem nie ogrzewały Grenlandii. Tak powstał samopodtrzymujący się system chłodzący, dzięki któremu epoka lodowcowa trwała na długo po wygaśnięciu aktywności wulkanicznej.
      Nasze symulacje pokazały, że erupcje wulkaniczne mogą mieć głęboki wpływ chłodzący. Mogą rozpocząć reakcję łańcuchową tak zmieniając prądy oceaniczne i pokrywę lodową, że niższe temperatury utrzymują się przez wieki - mówi współautorka badań, Bette Otto-Bliesner.
      Profesor Gifford Miller, który kierował zespołem badawczym, powiedział, że na potrzeby symulacji komputerowych ustawiono stały poziom aktywności słonecznej. To pozwoliło stwierdzić, że do wywołania ochłodzenia wystarczyła sama aktywność wulkanów, ilość ciepła docierającego ze Słońca wcale nie musiała być mniejsza niż zwykle. Zdecydowano się nie uwzględniać wpływu naszej gwiazdy, gdyż, jak przypomina Miller szacunki dotyczące zmian aktywności pokazują, że jest ona niewielka. Obecnie uważa się, że w ciągu kilku ostatnich tysiącleci aktywność Słońca zmieniła się w mniejszym stopniu, niż zmienia się podczas jego 11-letniego cyklu.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Badania zmumufikowanych szczątków fok ujawniły, że zmiany wśród mikroorganizmów żyjących na Antarktydzie przebiegają znacznie szybciej, niż dotychczas sądzono. To wskazuje, że mikroorganizmy znacznie szybciej będą odpowiadały na zmiany temperatury czy wilgotności niż przypuszczali uczeni.
      Antarktyczne Suche Doliny to najzimniejsze i jedne z najbardziej suchych pustyń na Ziemi. Panuja tam tak trudne warunki, że sądzono, iż wszelkie zmiany dotyczące zamieszkujących je organizmów żywych zachodzą niezwykle powoli z powodu małej ilości źródeł pożywienia. Naukowcy postanowili jednak sprawdzić to założenie badając zmumifikowane zwłoki fok z Suchych Dolin. Już sama obecność fok w odległości 66 kilometrów od morza i na wysokości 1800 metrów nad jego poziomem stanowi zagadkę. Być może zwierzęta trafiły tam w wyniku choroby lub pobłądziły z powodu złej pogody. Jednak uczonych nie interesowały same foki, a mikroorganizmy zamieszkujące liczące sobie setki latmumie.
      Uczeni zbadali organizmy żyjące pod mumią i porównali je z tymi zamieszkującymi inne miejsca Suchych Dolin. Ponadto przenieśli jedną z mumii 150 metrów dalej i przez 5 lat analizowali zmiany zachodzące w gruncie.
      Niezwykle wolno rozkładające się szczątki zwierzęcia użyźniały glebę i zatrzymywały w niej wodę, która w innym wypadku szybko by odparowała. Uczeni odkryli, że po zaledwie dwóch latach życie mikroorganizmów w nowym miejscu spoczynku mumii było równie bujne jak w miejscu, w którym szczątki foki leżały przez 250 lat.
      Nie sądziliśmy, że odpowiedź będzie tak szybka. Dotychczas sądzono, że pojawienie się takiego bogactwa mikroorganizmów zajmie dziesiątki, jeśli nie setki lat - mówi specjalsta w dziedzinie ekologii mikroorganizmów Craig Cary z nowozelandzkiego University of Waikato.
      Pod nowym miejscem, w którym położono mumię, rozwinęły się bujnie te same gatunki mikroorganizmów, które naturalnie występowały w tamtejszej glebie. Jednak zmieniły się ich proporcje. Organizmy wcześniej dominujące stały się mniejszością.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...