Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Służba Geologiczna Stanów Zjednoczonych (USGS) poinformowała o odkryciu największego w swojej historii złoża ropy naftowej i gazu. Złoże znajdujące się w formacjach Wolfcamp Shale i Bone Spring Formation w Basenie Delaware, który jest z kolei częścią obejmującego Teksas i Nowy Meksyk Basenu Permskiego, zawiera 46,3 miliarda baryłek ropy naftowej, 8 bilionów metrów sześciennych gazu naturalnego oraz 20 miliardów baryłek gazu płynnego.

W tym roku święta Bożego Narodzenia nadeszły wcześniej, mówi sekretarz spraw wewnętrznych, Ryan Zinke. Siła USA wynika z amerykańskiej anergii i, jak się okazuje, tej energii mamy bardzo dużo. Przed tym odkryciem optymistycznie patrzyłem na możliwości produkcji ropy i gazu w USA. Teraz wiem, że możemy zdominować rynek energii.

Z kolei dyrektor USGS, doktor Jim Reilly, powiedział: W latach 80., gdy pracowałem w przemyśle ropy naftowej złoża permskie i im podobne nie były uznawane za źródła dużej ilości ropy. Jednak obecnie, dzięki postępowi technologicznemu, Basen Permski zadziwia nas swoim potencjałem.

Radości obu panów trudno się dziwić. Odkrycie może bowiem potwierdzać szacunki norweskiej firmy Rystad Energy, która przed dwoma laty stwierdziła, że to USA są posiadaczem największych na świecie rezerw wydobywalnej ropy naftowej.

Dość trudno jest ustalić, który z krajów ma największe rezerwy, gdyż państwa samodzielnie przekazują takie informacje i różnie liczą te rezerwy. Niektóre, jak Chiny czy Brazylia, podchodzą do obliczeń bardzo ostrożnie i przekazują dane tylko o potwierdzonych rezerwach. Inne, jak Wenezuela, mówią też o rezerwach szacunkowych. Jednak z wszystkich statystyk wynika, że USA są stosunkowo niewielkim graczem pod względem posiadanych rezerw. Te potwierdzone wynoszą bowiem 39 miliardów baryłek. Dzięki najnowszemu odkryciu ilość ta znacznie się zwiększy. Tymczasem Rystad Energy, niezależna firma konsultingowa, szacuje, że wszystkie – łącznie z nieznanymi jeszcze złożami – zasoby ropy na terenie USA to 264 miliardy baryłek. Norwegowie uwzględnili w swoich szacunkach nieodkryte jeszcze złoża w Teksasie, które szacują na 60 miliardów baryłek. Z ich wyliczeń wynika, że drugie na świecie zasoby posiada Rosja (256 miliardów baryłek), a trzecie Arabia Saudyjska (212 miliardów).

Zasoby nieodkryte to te, których istnienia możemy się domyślać na podstawie znajomości geologii i już odkrytych złóż. Z kolei złoża wydobywalne, to takie, z których możliwe jest czerpanie ropy i gazu przy użyciu już istniejącej technologii. Samo jednak odkrycie złóż nie oznacza, że będą one wykorzystywane. USGS prowadzi badania geologiczne, nie ocenia, czy wydobycie zasobów jest opłacalne.

Rystad Energy szacuje, że łączne światowe rezerwy ropy to 2 biliony 92 miliardy baryłek. To oznacza, że na Ziemi istnieje relatywnie ograniczona ilość wydobywalnej ropy. Z globalnym wzrostem liczby samochodów z 1 miliarda do 2 miliardów w ciągu najbliższych 30 lat, staje się jasne, że ropa samodzielnie nie wypełni rosnących potrzeb konsumpcyjnych w indywidualnym transporcie, stwierdziła Rystad Energy.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No to Ziemia ma przerąbane, a my razem z nią.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Międzynarodowe ustalenia międzynarodowymi ustaleniami, ale podejrzewam że wielu potężnych tego świata planuje wydobyć i sprzedać całą ropę, co do ostatniej kropelki. To samo z węglem i gazem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O ile jeszcze można dowodzić że przerąbane mają ludzie to twierdzenie że przerąbane ma obiekt wielkości planety czyli Ziemia to jest już jakiś bełkot. Takie bezmyślne rzucanie zdań.

Czekam na chociaż jeden argument merytoryczny odnośnie Ziemi i tego że ma przerąbane. Rozpadnie się od wydobycia? Wpadnie na inną planetę?

Biosfera na Ziemi jest jej nic nie znaczącym ułamkiem.

A przecież jeśliby wymarli wszyscy ludzie na Ziemi to mokry sen ekologów o braku ludzkiej ingerencji stałby się faktem. Same plusy zatem z ekologicznego punktu widzenia.

Edytowane przez thikim

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
8 minut temu, thikim napisał:

Czekam na chociaż jeden argument merytoryczny odnośnie Ziemi i tego że ma przerąbane. Rozpadnie się od wydobycia? Wpadnie na inną planetę?

Nie ma się co wymądrzać, myślę że dla każdego i dla Ciebie też jest oczywiste że Sławko miał na myśli ziemski ekosystem. A groźbę globalnego wymierania gatunków można określić słowem "przerąbane".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, thikim napisał:

Czekam na chociaż jeden argument merytoryczny odnośnie Ziemi i tego że ma przerąbane. Rozpadnie się od wydobycia? Wpadnie na inną planetę?

Biosfera na Ziemi jest jej nic nie znaczącym ułamkiem.

A widzisz! "Ziemię"  kojarzysz  z materialnym globem, trzecią planetą od Słońca (ubogo :(), a  my :D "Ziemię" traktujemy holistycznie. Dla nas Ziemia to dom z mieszkańcami, a dla Ciebie "dom" to suche mury.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W jednej rzeczy zgadzam się ze sceptykami antropogeniczności efektu cieplarnianego, człowiek ma za mały wpływ na środowisko żeby zaszkodzić Ziemi jako całości , w skali geologicznej  nawet biosfera sobie poradzi, po prostu spowodujemy kolejne wielkie wymieranie. Minie pewnie parę set tysięcy lat roślinność uwięzi znów CO2, ale nas i większości znanych nam gatunków już dawno nie będzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
9 godzin temu, dexx napisał:

człowiek ma za mały wpływ na środowisko żeby zaszkodzić Ziemi jako całości , w skali geologicznej  nawet biosfera sobie poradzi, po prostu spowodujemy kolejne wielkie wymieranie.

 WTF?!!!

To ma być pocieszenie:D, że przeżyją bakterie, mchy ewentualnie gryzonie, a cywilizacyjny dorobek tysięcy pokoleń zmarnujemy w kilka?

a:

9 godzin temu, dexx napisał:

po prostu spowodujemy kolejne wielkie wymieranie

 Sięgasz wyobrażnią ile cierpień na Ziemi będzie się z tym wiązało? Bagatelizujące "po prostu" w kontekście ZAGŁADY jest takie...sorki... mocno infantylne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3grosze, chyba opatrzenie zrozumiałeś wypowiedź dexxa. Myślę że dexx użył ironii i myślę że oboje się zgadzacie ;) 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, gooostaw napisał:

oboje

Albo nawet "obaj" :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, Jarkus napisał:

Albo nawet "obaj" :)

Możliwe, ale nie mam wiedzy żeby tak zakładać :D 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 8.12.2018 o 20:09, 3grosze napisał:

A widzisz! "Ziemię"  kojarzysz  z materialnym globem, trzecią planetą od Słońca (ubogo :(), a  my :D "Ziemię" traktujemy holistycznie

Owszem. Ziemię kojarzę zgodnie ze słownikiem jako planetę. 
Niektórzy z Was zaś odpłynęli w emocjonalne wizje. Zaraz mi ktoś napisze że "Ziemia żyje" a w ogóle to ma osobowość i cierpi.

Dopóki to będzie Kopalnia Wiedzy to proponuję jednak stosować argumenty merytoryczne a nie emocjonalne.
 

42 minuty temu, 3grosze napisał:

Sięgasz wyobrażnią ile cierpień na Ziemi będzie się z tym wiązało?

Może jednak jest jakieś forum gdzie można dyskutować o cierpieniu i emocjach? :) Tam proponuję się udać jeśli ktoś ma taką potrzebę.
Nie mylcie wiedzy z emocjami. 
Pisanie o niszczeniu Ziemi i cierpieniach jest formą emocjonalnego szantażu. Mam nadzieję uznacie że jednak zamiast emocjonalnego szantażu lepsze są argumenty merytoryczne. Dacie radę? :D
Otóż bez emocjonalnie stwierdzam:
1. Nie jesteście w stanie zniszczyć Ziemi, niezależnie od spalanych ilości węglowodorów wszelkiego rodzaju.

2. Nie jesteście w stanie zniszczyć życia na Ziemi.

3. Jesteście co najwyżej w stanie trochę podgrzać niektóre rejony Ziemi. Jedne ulegną podgrzaniu a inne schłodzeniu.

4. Może to spowodować masowe migracje, ale takie migracje już występowały. Ludzkość przetrwała bez problemu.

5. Niektóre kraje stracą, niektóre zyskają wskutek zmian klimatu.
6. Cały czas gatunki słabiej przystosowane wymierają i wymierać będą.
7. Ilość żywności jest wystarczająca żeby wyżywić i 20 mld ludzi. Problemem są państwa nierozwinięte które nie potrafią wyżywić swoich obywateli bo są nierozwinięte a nie na odwrót.
8. Przestańcie się tak bać o przyszłość.
To są proste zdania które powinniście umieć zrozumieć.

Edytowane przez thikim

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
5 minut temu, thikim napisał:

Pisanie o niszczeniu Ziemi i cierpieniach jest formą emocjonalnego szantażu

Ty będziesz zawsze zagrożenie bagatelizował. Do końca: aż przez  blackout  komp Ci nie odpali.:D

13 minut temu, thikim napisał:

Dacie radę?

Najpierw sam daj radę uargumentować brak konsekwencji w niszczeniu Ziemi. Tej Ziemi.:D

21 minut temu, thikim napisał:

2. Nie jesteście w stanie zniszczyć życia na Ziemi.

Życie w formie bakterii lub szczura, to też życie. Ale co to za życie.:(

25 minut temu, thikim napisał:

8. Przestańcie się tak bać o przyszłość.

Bo thikim się nie boi. Argument na argumentami.

 

27 minut temu, thikim napisał:

3. Jesteście co najwyżej w stanie trochę podgrzać niektóre rejony Ziemi. Jedne ulegną podgrzaniu a inne schłodzeniu.

O rosnącej średniej temp. na Ziemi nie słyszałeś. Biedny, niedoinformowany thikim.:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, thikim napisał:
W dniu 8.12.2018 o 20:09, 3grosze napisał:

"Ziemię"  kojarzysz  z materialnym globem, trzecią planetą od Słońca (ubogo :(), a  my :D "Ziemię" traktujemy holistycznie

Owszem.

Właśnie. Nie bardzo jest sens się spierać, jeśli strony nie zdefiniują przedmiotu sporu. W przeciwnym razie można się zasypywać nawzajem słusznymi argumentami, które nic nie wnoszą, bo dotyczą czego innego. Na szczęście właśnie zostało zdefiniowane, o czym kto wcześniej mówił.

1 godzinę temu, thikim napisał:

jako planetę

Tylko, że biosfera jest częścią tej planety. Już od miliardów lat. Tu powstała i wyewoluowała do dzisiejszej postaci. Dlatego faktycznie:

 

1 godzinę temu, thikim napisał:

Ziemia żyje

Ale nie ma osobowości i nie cierpi (jako całość). Cierpią i mają osobowość niektóre wytwory biosfery (która jest częścią Ziemi).

1 godzinę temu, thikim napisał:

proponuję jednak stosować argumenty merytoryczne a nie emocjonalne

W 100% się zgadzam. Jednak stosować argumenty "nie emocjonalne" to nie to samo co nie dyskutować o emocjach.

 

1 godzinę temu, thikim napisał:

Może jednak jest jakieś forum gdzie można dyskutować o cierpieniu i emocjach?

Znam takie fajne forum. Nazywa się "Kopalnia Wiedzy". Ma między innymi działy:

Medycyna
Psychologia
Nauki przyrodnicze
Humanistyka
Ciekawostki

2 godziny temu, thikim napisał:

Nie mylcie wiedzy z emocjami. 
Pisanie o niszczeniu Ziemi i cierpieniach jest formą emocjonalnego szantażu.

Otóż... nie jest. No dobra, może być, ale niekoniecznie musi. To zależy od formy tego pisania - nie od wspomnianego tematu.

2 godziny temu, thikim napisał:

Otóż bez emocjonalnie stwierdzam:

Punkty 1-7 to jasno, konkretnie sformułowane stanowisko / tezy. I tu jest o czym dyskutować. Mnie szczególnie interesuje nr 5. Możesz rozwinąć temat? Szczególnie - które kraje według ciebie  zyskają?

Tu jednak:

2 godziny temu, thikim napisał:

8. Przestańcie się tak bać o przyszłość.
To są proste zdania które powinniście umieć zrozumieć.

pozwoliłeś sobie na protekcjonalność. Widać - nawet "bez emocjonalnego" thikima mogą ponieść emocje ;)

 

Nie mogę się powstrzymać, żeby nie skomentować jeszcze tego:

W dniu 8.12.2018 o 17:05, thikim napisał:

Biosfera na Ziemi jest jej nic nie znaczącym ułamkiem.

Dziwna opinia. Może gdyby brać pod uwagę tylko masę biosfery w stosunku do całkowitej masy planety.

Tylko żeby bronić takiego punktu widzenia trzeba by zignorować całą niesamowitą złożoność życia. A nic co znamy we wszechświecie nie jest nawet w małym ułamku tak złożone, zorganizowane, powiązane skomplikowanymi zależnościami jak życie. Możliwe nawet, że życie na Ziemi jest jedynym we wszechświecie. Jak się chwilę nad tym zastanowić, to większość ludzi raczej skłoni się do tezy, że życie na Ziemi jest ukoronowaniem jej istnienia niż czymś bez znaczenia.

  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
20 hours ago, thikim said:

4. Może to spowodować masowe migracje, ale takie migracje już występowały. Ludzkość przetrwała bez problemu.

Jaja se robisz?
Dawne migracje to były dziesiątki tysięcy w skali setek lat. Teraz setki milionów w ciągu dziesięcioleci.

20 hours ago, thikim said:

5. Niektóre kraje stracą, niektóre zyskają wskutek zmian klimatu.

Nie wiadomo, które będą mieć bardziej prze[notego], te, które "stracą", czy te, które "zyskają". Bo do tych drugich będą się pchać ci z pierwszych, nieźle zdesperowani.

20 hours ago, thikim said:

7. Ilość żywności jest wystarczająca żeby wyżywić i 20 mld ludzi. Problemem są państwa nierozwinięte które nie potrafią wyżywić swoich obywateli bo są nierozwinięte a nie na odwrót.

To rozwiń tych niedorozwojów (5-6 mld.)... np. do przeciętnego poziomu UE. Policz zużycie energii, surowców, ilość syfu, itd., itp.

20 hours ago, thikim said:

To są proste zdania które powinniście umieć zrozumieć.

O tak, Przenajmędrszy. Nawet gdybyśmy się mieli zes... z wysiłku, postaramy się zrozumieć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
28 minut temu, ex nihilo napisał:

To rozwiń tych niedorozwojów (5-6 mld.)... np. do przeciętnego poziomu UE. Policz zużycie energii, surowców, ilość syfu, itd., itp.

Masz jakiś kompleks z tym że muszą być rozwinięci? Rozwój to ich problem. Nie mój. Każdy kraj ma swoją własną drogę.
W imię tego uwielbienia różnorodności powinniście to szanować a nie tępić. 
Tymczasem Wy usta macie pełne frazesów o dobroci a czyny Wasze są po prostu złe.
W tym jednym jesteś chociaż Ty sprawiedliwszy że wielokrotnie dałeś tu upust temu jak ludzkości nienawidzisz. Czy inni mają tu tyle odwagi żeby się przyznać że po prostu nienawidzą ludzkości? :)
Nie oceniam :) masz prawo nienawidzić :) Jedynie nie dorabiajcie do tego ideologii że ta nienawiść do człowieka jest dobra.

28 minut temu, ex nihilo napisał:

Nie wiadomo, które będą mieć bardziej prze[notego], te, które "stracą", czy te, które "zyskają".

Jak nie wiadomo, to co się mądrzysz (nie tylko Ty) że wiesz?

28 minut temu, ex nihilo napisał:

Dawne migracje to były dziesiątki tysięcy w skali setek lat. Teraz setki milionów w ciągu dziesięcioleci.

Z historii zawsze byłeś słabszy.
Większe armie prowadziło wielu w historii. Setki tysięcy w ciągu lat pokonywało nawet i połowę kontynentu, czasem nawet zostawali.
Co do przyszłości, to jesteś panikarz. Jakie setki milionów? Trzeba było od razu napisać: miliardy w ciągu tysiącleci. 
To nie jest merytoryczność tylko sianie paniki. Ja rozumiem że lubisz się egzaltować tą paniką, ale nie musisz straszyć innych.

Edytowane przez thikim

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
25 minut temu, thikim napisał:

Tymczasem Wy usta macie pełne frazesów o dobroci a czyny Wasze są po prostu złe.

Z dobroci serca martwię się o stan Twój, czyniąc te złośliwa aluzję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
20 hours ago, thikim said:

Masz jakiś kompleks z tym że muszą być rozwinięci? Rozwój to ich problem. Nie mój. Każdy kraj ma swoją własną drogę.

I tu jest cały problem jaki ja mam z Twoja filozofia. Zmianami klimatu jest jak z bombą atomową, to nie jest problem kraju tylko ludzkości jako całości. To nie jest 500 plus gdzie na kredyt rozdasz trochę kasy i najwyżej jako państwo zbankrutujemy trochę pocierpią tylko obywatele ( patrz Wenezuela) . Tutaj kredyt zaciągamy wszyscy na jedno wspólne konto jeśli przekroczymy cienką czerwoną linię klimat też zbankrutuje i jest duże prawdopodobieństwo że większość gatunków w tym my tego nie przeżyjemy. 

Zamykanie wszystkiego w ramy kraju to jest rzecz która forsuje u nas PIS a np. w USA Trump i o ile w sprawie migrantów to jest kwestia danej kultury, moralności czy filozofii to klimat jest kwestią życia i śmierci , a przynajmniej komfortu życia dla przyszłych pokoleń.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
54 minuty temu, dexx napisał:

klimat jest kwestią życia i śmierci

Ponieważ kraje rozwinięte, w kryzysie, poradzą sobie dużo lepiej niż te nie rozwinięte, to można powiedzieć, że kraje rozwinięte dokonują masowego mordu. Ponieważ wydaje się, że przekroczyliśmy punkt bez powrotu, to właściwszy chyba jest tryb dokonany: dokonały masowego mordu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najgorsze jest to że akurat w Polsce szybciej nas dopadną inne skutki naszej polityki węglowej - pogorszenie jakości powietrza. Nawet jeśli nie jesteśmy jeszcze w punkcji bez powrotu to zgadzam się np. Elonem Musk że prowadzamy jeden z najgłupszych eksperymentów w dziejach ludzkości.

https://youtu.be/xKCuDxpccYM?t=323

Najbardziej irytuje mnie kiedy usprawiedliwiamy bierność w temacie zmian klimatu interesem państwa, a może bardziej wybranym grupom zawodowym w tym państwie, tym bardziej ze przerabialiśmy to np. z ołowiem w paliwie też próbowano udowadniać że nie ma znaczącego wpływu na środowisko, a obecnie panuje w tym temacie konsensus.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Astronomowie z University of Southampton donoszą o zaobserwowaniu najpotężniejszej znanej kosmicznej eksplozji. Jest ona 10-krotnie jaśniejsza niż jakakolwiek znana supernowa i 3-krotnie jaśniejsza niż najpotężniejsze rozerwanie gwiazdy przez siły pływowe czarnej dziury. Eksplozję AT2021lwx naukowcy obserwują od trzech lat. To bardzo długo, w porównaniu np. z supernowymi, które są widoczne przez kilka miesięcy. Do AT2021lwx doszło przed 8 miliardami lat, gdy wszechświat liczył sobie około 6 miliardów lat.
      Specjaliści sądzą, że to, co obserwują to proces niszczenia olbrzymiej chmury gazu – tysiące razy większej od Słońca – przez czarną dziurę. Części chmury wpadły do czarnej dziury, a powstałe w wyniku tego fale uderzeniowe przemiszczają się przez resztę chmury, która otoczyła czarną dziurę, tworząc kształt obwarzanka.
      AT2021lwx została wykryta w 2020 roku przez Zwicky Transient Facility i potwierdzona przez Asteroid Terrestrial-impact Last Alert System. Te instalacje przeglądają nocne niebo w poszukiwaniu obiektów gwałtownie zmieniających jasność. Takie zmiany mogą wskazywać na obecność supernowej czy przelatujące komety lub asteroidy. Jednak w momencie wykrycia skala eksplozji nie była znana. Pojawienie się na niebie jasnego obiektu zostało zauważone przez algorytm poszukujący supernowych. Jednak supernowe nigdy nie trwają tak długo.
      Naukowcy przeprowadzili więc szereg badań za pomocą różnych teleskopów. Przeanalizowali spektrum światła, zmierzyli linie absorpcji i emisji, co pozwoliło im na określenie odległości do obiektu. Gdy już znamy odległość i wiemy, jak jasny się nam obiekt wydaje, możemy obliczyć jasność obiektu u źródła. Gdy to zrobiliśmy, zdaliśmy sobie sprawę, że jest on ekstremalnie jasny, mówi profesor Sebastian Hönig.
      Jedynymi obiektami, które dorównują AT2021lwx jasnością są kwazary, supermasywne czarne dziury, do których ciągle wpada gaz pędzący z olbrzymią prędkością. W przypadku kwazarów dochodzi do zmian jasności. Raz są jaśniejsze, raz ciemniejsze. Przyjrzeliśmy się danym archiwalnym, z dekady sprzed odkrycia AT2021lwx. Niczego tam nie było i nagle pojawia się najjaśniejszy obiekt we wszechświecie, dodaje profesor Mark Sullivan.
      Zjawisko można interpretować na wiele różnych sposobów, jednak najbardziej prawdopodobnym wyjaśnieniem jest niszczenie przez czarną dziurę gigantycznej chmury gazu, głównie wodoru. Naukowcy mają nadzieję, że w najbliższych latach dzięki nowym urządzeniom, jak Vera Rubin Observatory, znajdą więcej obiektów podobnych do AT2021lwx i będą mogli lepiej je zbadać.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy korzystający z Teleskopu Webba opublikowali pierwsze wyniki dotyczące formowania się gwiazd oraz pyłu i gazu w pobliskich galaktykach. W ramach projektu Physics at High Angular resolution in Nearby Galaxies (PHANGS) prowadzony jest największy z dotychczasowych przeglądów nieodległych galaktyk z użyciem najnowszego kosmicznego teleskopu. W badaniach pod kierunkiem Janice Lee z Gemini Observatory i NOIRLab bierze udział ponad 100 naukowców z całego świata.
      Uczeni postanowili przyjrzeć się 19 galaktykom spiralnym. W pierwszych miesiącach pracy Webba na celownik wzięli pięć z nich – M74, NGC 7496, IC 5332, NGC 1365 oraz NGC 1433 – i już opublikowali wstępne wnioski oraz artykuły naukowe.
      Jesteśmy zdumieni szczegółami struktur, jakie możemy obserwować, mówi David Thilker z Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa. Bezpośrednio widzimy, jak energia z formowania się młodych gwiazd wpływ na pobliski gaz. To coś niezwykłego, wtóruje mu Erik Rosolowsky z kanadyjskiego University of Alberta.
      Na obrazach zarejestrowanych przez MIRI widzimy sieć wysoko zorganizowanych struktur – świecące obszary pyłu i bąble gazu łączące ramiona galaktyk. Struktury te powstały zarówno w wyniku oddziaływania indywidualnych gwiazd, jak i nachodzą na siebie, gdy tworzące się gwiazdy są wystarczająco blisko położone. Obszary, które są całkowicie ciemne na obrazach z Hubble'a, tutaj są rozświetlone i widzimy niezwykłe szczegóły. Możemy dzięki temu badać, jak pył z ośrodka międzygwiezdnego absorbuje światło z gwiazd i emituje je w podczerwieni, podświetlając niezwykle interesującą sieć pyłu i gazu, zachwyca się Karin Sandstrom z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego.
      Dzięki Webbowi naukowcy mogą dostrzec struktury, których dotychczas nie widzieli. Zespół PHANGS przez lata obserwował te galaktyki w paśmie optycznym, radiowym i ultrafioletowym, wykorzystując w tym celu Teleskop Hubble'a, Atacama Large Millimeter/Submillimeter Array i Very Large Telescope. Ale nie mogliśmy dostrzec najwcześniejszych etapów życia gwiazd, gdyż były one przesłonięte gazem i pyłem, dodaje Adam Leroy z Ohio State University. Dopiero Teleskop Webba pozwolił na uzupełnienie brakującej wiedzy.
      Webb pozwala dostrzec to, co dotychczas było niedostrzegalne. Na przykład jego instrument MIRI, pracujący w zakresie 7,7 i 11,3 mikrometra oraz NIRCam, który działa w zakresie 3,3 mikrometra, rejestrują emisję z wielopierścieniowych węglowodorów aromatycznych, które odgrywają ważną rolę w formowaniu się gwiazd i planet. To zaś pozwala na poznanie ewolucji galaktyk.
      Dzięki dużej rozdzielczości teleskopu możemy po raz pierwszy przeprowadzić kompletny badania formowania się gwiazd oraz przyjrzeć się bąblastym strukturom ośrodka międzygwiezdnego w pobliskich galaktykach poza Grupą Lokalną Galaktyk, wyjaśnia Janice Lee.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Na przełomie XX i XXI wieku na prestiżowych amerykańskich uniwersytetach zaczęły pojawiać się centra badawcze specjalizujące się w kwestiach ocieplenia klimatu. Powstały one m.in. na Princeton, Stanford, MIT czy na Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley. Pieniądze na powstanie tych centrów badawczych dały... firmy wydobywające ropę naftową i gaz ziemny.
      To, jak zauważa dziennikarz śledczy Paul Thacker, wyraźny konflikt interesów. Przedsiębiorstwa żyjące z wydobycia paliw kopalnych finansują badania, których celem jest odejście od paliw kopalnych. Thacker, na łamach British Medical Journal stwierdza, że koncerny naftowe zastosowały tę samą taktykę, jaką w połowie XX wieku stosowały koncerny tytoniowe.
      Gdy w latach 50. ubiegłego wieku coraz więcej osób zaczęło domagać się odszkodowań za problemy związane z paleniem papierosów – powodzi argumentowali m.in., że firmy wprowadzały na rynek szkodliwy produkt, nie ostrzegały przed niebezpieczeństwem dla zdrowia i ryzykiem uzależnienia – koncerny tytoniowe zaczęły domagać się większej liczby badań, a nie mniejszej. Strategia ta miała na celu wprowadzenie niepewności co do wyników badań.
      Podobną strategię przyjęły koncerny naftowe. Gdy na początku lat 90. naukowcy z firmy Exxon przekazali, że rządy mają zamiar wprowadzić regulacje w celu powstrzymania globalnego ocieplenia, francuski przemysł naftowy zaczął finansować badania nad przechwytywaniem atmosferycznego węgla przez oceany. W ten sposób chciano wywołać w opinii publicznej wrażenie, że sytuacja jest lepsza, niż w rzeczywistości. W roku 1998 American Petroleum Institute opracował wieloletni plan podważania rządowych działań na rzecz klimatu. Jednym z elementów planu było powołanie komitetu naukowego, którego celem było wprowadzenie niepewności co do wyników badań.
      Finansowanie badań naukowych ma też za zadanie przekonanie polityków, by nie wprowadzali ograniczeń dla przemysłu. Lobbyści koncernów naftowych zachęcają polityków do odrzucania różnych przepisów ograniczających przemysł mówiąc, że są one niepotrzebne, gdyż przemysł finansuje badania na prestiżowych uczelniach, a badania te wkrótce przyniosą rozwiązanie problemów.
      Działania takie przyniosły znaczące wyniki co najmniej w jednym przypadku. W 2011 roku finansowany przez przemysł wydobywczy program Energy Initiative na MIT opublikował raport, w którym stwierdzono, że gaz łupkowy może zastąpić węgiel, gdyż wiąże się z mniejszą emisją węgla do atmosfery. Celem raportu było osłabienie wyników badań przeprowadzonych na Cornell University, z których wynikało, że gaz łupkowy z powodu wycieków metanu jest bardziej szkodliwy niż węgiel. Obecnie wiemy, że raport Energy Initiative zawierał wiele błędów. Jednak spełnił swoje zadanie. Posługując się nim przemysł wydobywczy stworzył obraz „zielonego gazu łupkowego”, rok później raport był cytowany przez prezydenta Obamę podczas State of the Union, jego główny twórca Ernest Moniz został sekretarzem ds. energii i w USA rozpoczął się boom na gaz łupkowy.
      Wielu przeciwników finansowania badań nad zmianami klimatu przez koncerny naftowe podaje przykład badań nad przechwytywaniem dwutlenku węgla. Opracowywanie takich technologii ma przekonać opinię publiczną, że możemy bezkarnie spalać paliwa kopalne, bo CO2 można przechwytywać w miejscu wytworzenia. Technologia taka co prawda istnieje, ale jej stosowanie nie ma sensu ani ekonomicznego, ani ekologicznego. Rząd USA dofinansował badania nad takimi rozwiązaniami kwotą 7 miliardów dolarów i udzielił ulg podatkowych na kwotę miliarda dolarów, a mimo to praktycznie nie jest ona stosowana. Z badań opublikowanych w ubiegłym roku wynika, że usunięcie 1 gigatony CO2 rocznie – a to zaledwie około 2,5% całkowitej emisji – wymaga użycia tyle energii, ile całe USA zużyły w 2020 roku.
      Profesor Mark Jacobson z Universytetu Stanforda, który analizował jedyną amerykańską elektrownię węglową wykorzystującą technologię przechwytywania CO2 mówi, że urządzenia kosztowały miliard USD i są zasilane gazem ziemnym. Uczony zauważa, że przemysł naftowy sponsoruje olbrzymimi kwotami badania nad technologią, która się po prostu nie sprawdza.
      Co więcej, okazuje się, że już w 1981 roku naukowcy Exxona wiedzieli, że o ile technologia przechwytywania CO2 jest możliwa do zrealizowania z naukowego punktu widzenia, to jej stosowanie nie ma żadnego ekonomicznego uzasadnienia, gdyż wymaga użycia zbyt wielkich ilości energii. A w 1989 roku menedżerowie Exxona w wewnętrznych dokumentach zastanawiali się, jak przeciwdziałać rządowym próbom wprowadzania regulacji dotyczących emisji gazów cieplarnianych. Doszli wówczas do wniosku, że należy prowadzić działania mające na celu wprowadzanie wątpliwości co do niekorzystnych badań naukowych, podkreślanie kosztów takich rozwiązań oraz ciągle prowadzenie badań nad innymi rozwiązaniami.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Przed dwoma dniami prezydent Biden popisał Inflation Reduction Act, ustawę przewidującą wydatkowanie z federalnego budżetu 437 miliardów dolarów w ciągu najbliższych 10 lat. Przewidziano w niej 370 miliardów USD na energetykę odnawialną i inne technologie niskoemisyjne. Jednak najbardziej interesujące są przepisy dotyczące technologii produkcji wodoru. Z jednej strony dlatego, że przewidziano środki znacznie większe niż spodziewali się analitycy, z drugiej zaś, że przepisy nie wyróżniają żadnej technologii pozyskiwania wodoru. Specjaliści zajmujący się rynkiem wodoru mówią, że dzięki temu w końcu można będzie mówić o początku prawdziwej rewolucji wodorowej. Wodór można przecież wykorzystać zarówno jako paliwo napędzające pojazdy czy statki, jak i do produkcji energii elektrycznej zasilającej nasze domy.
      Ustawa przewiduje bowiem, że producenci wodoru mogą pomniejszyć należny państwu podatek, a wielkość tego pomniejszenia będzie zależała wyłącznie od ilości dwutlenku węgla emitowanego podczas produkcji wodoru. I tak producenci wykorzystujący najczystszą obecnie metodę pozyskiwania wodoru, w czasie której na każdy kilogram wodoru emituje się 0,45 kg CO2, będą mogli odpisać 3 USD na każdy wytworzony kilogram wodoru. Dzięki temu wodór taki może być tańszy niż tzw. szary wodór uzyskiwany z gazu metodą reformingu parowego. W metodzie tej na każdy kilogram wodoru emituje się 8–10 kg CO2. Obecnie cena szarego wodoru w USA to około 2 USD/kg. Dlatego też niemal cały wodór – ok. 10 milionów ton rocznie – produkowany w Stanach Zjednoczonych wytwarzany jest tą metodą.
      Największym na świecie producentem wodoru są Chiny. Państwo Środka wytwarza 25 milionów ton tego pierwiastka rocznie, z czego aż 62% uzyskuje się z węgla, co wiąże się z emisją 18–20 kg CO2 na kilogram wodoru. Zarówno USA jak i Chiny produkują czysty tzw. zielony wodór uzyskiwany metodą elektrolizy z wykorzystaniem odnawialnych źródeł energii, ale produkcja ta nie przekracza 1% całości. Ten zielony wodór kosztuje bowiem ok. 5 USD/kg. Teraz, dzięki możliwości odpisania 3-dolarowego podatku, stanie się on konkurencyjny cenowo z szarym wodorem.
      Amerykanie opracowali też plan dojścia do produkcji zielonego wodoru bez ulg podatkowych. Przepisy przewidują, że do roku 2026 kwota, którą można będzie odpisać od kilograma zielonego wodoru zostanie zmniejszona do 2 USD, a w roku 2031 wyniesie 1 USD.
      Przepisy te znacznie przyspieszą transformację wodorową. Specjaliści z National Renewable Energy Laboratory spodziewali się, że cena zielonego wodoru spadnie o trzy dolary do roku 2026. Teraz, dzięki ustawie, spadnie ona natychmiast. Mamy gwałtowne obniżenie kosztów do poziomu, przy którym zielony wodór staje się konkurencyjny, a w wielu miejscach tańszy, od wodoru pozyskiwanego z paliw kopalnych. Stąd też wielkie nadzieje związane z nową ustawą.
      Wspomniany odpis podatkowy to tylko jeden z ostatnich kroków na rzecz wodorowej rewolucji. W ubiegłym roku w życie weszła ustawa Infrastructure Investment and Jobs Act, w której przewidziano 8 miliardów USD na stworzenie w USA ośmiu regionalnych „hubów wodorowych” produkujących zielony wodór. W oczekiwaniu na rozdysponowanie tych pieniędzy, co ma nastąpić we wrześniu lub październiku, przedsiębiorstwa zgłosiły 22 projekty potencjalnych hubów.
      Wkrótce też ma ruszyć warty 2,65 miliarda USD projekt firm Mitsubishi Power Americas i Magnum Development, w ramach którego zainstalowane zostaną 840-megawatowe turbiny zasilane mieszaniną gazu naturalnego i wodoru, wspierane przez instalację fotowoltaiczną. W miejscu tym 220-megawatowy system elektrolizy będzie wytwarzał wodór. W znajdujących się w pobliżu podziemnych wysadach solnych powstaną zaś magazyny przechowujące do 300 GWh energii w postaci wodoru.
      Nowe amerykańskie przepisy powinny znacznie przyspieszyć prace prowadzone chociażby przez Hydrogen Council. To ogólnoświatowa organizacja skupiająca obecnie 132 korporacje pracujące nad technologiami wodorowymi.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Po ponad dwóch latach prac obie izby amerykańskiego Kongresu przyjęły CHIPS and Science Act, ustawę, która ma zachęcić do inwestycji w amerykański przemysł półprzewodnikowy. Przewiduje ona wydatkowanie z budżetu federalnego 52 miliardów USD w ciągu pięciu lat i zezwala na udzielenie 25-procentowej ulgi podatkowej na budowę lub rozbudowę zakładów produkujących półprzewodniki lub urządzenia do ich wytwarzania. Ustawa to część pakietu o wartości 280 miliardów dolarów, który ma zwiększyć konkurencyjność USA na polu nowych technologii.
      Ze wspomnianych 52 miliardów dolarów 39 miliardów przeznaczono na granty na budowę nowych fabryk, 11 miliardów trafi do federalnych programów badawczych zajmujących się półprzewodnikami, a 2 miliardy zostanie wydatkowane na projekty obronne związane z mikroelektroniką. Dodatkowo 200 milionów dolarów otrzyma Narodowa Fundacja Nauki, a pieniądze te mają zostać przeznaczone na promowanie wzrostu siły roboczej w przemyśle półprzewodnikowym. Departament Handlu ocenia, że do roku 2025 USA będą potrzebowały dodatkowych 90 000 osób pracujących w tym przemyśle. Twórcy ustawy przeznaczyli też 500 milionów dolarów na koordynację z zagranicznymi partnerami rządowymi rozwoju technologii bezpieczeństwa informatycznego, telekomunikacyjnego, działań na rzecz łańcucha dostaw w przemyśle półprzewodnikowym, w tym na rozwój bezpiecznych technologii komunikacyjnych, półprzewodnikowych i innych.
      Eksperci mówią, że ustawa będzie miała olbrzymi wpływ na rozwój przemysłu półprzewodnikowego w USA. Zwracają uwagę przede wszystkim na ulgę podatkową, dzięki której warunki budowy fabryki półprzewodników w USA będą podobne, jak budowa za granicą. Ustawa nie tylko ma stworzyć wiele dobrze płatnych miejsc pracy czy zapobiec w USA niedoborom półprzewodników, których cały świat doświadczył w związku z przerwaniem łańcuchów dostaw w czasie pandemii. Nie mniej ważne jest bezpieczeństwo. Obecnie 90% najbardziej zaawansowanych półprzewodników produkowanych jest na Tajwanie. Chiny uznają ten kraj za swoją zbuntowaną prowincję i ciągle grożą jej „odzyskaniem”. Dlatego też Państwo Środka z uwagę przygląda się wojnie na Ukrainie. Jeśli Zachód dopuści, by Rosja podbiła Ukrainę, może to zachęcić Chiny do ataku na Tajwan. Nawet jeśli taki atak by się nie powiódł, mógłby on wywołać długotrwałe problemy z dostawami półprzewodników.
      Wielcy producenci już od pewnego czasu zwiększają swoją obecność w USA. GlobalFoundries rozbudowuje kosztem 1 miliarda USD swoje zakłady w Malcie w stanie Nowy Jork, TSMC buduje kosztem 12 miliardów dolarów fabrykę w Arizonie, samsung planuje wydać 17 miliardów USD na fabrykę w pobliżu Austin i zapowiada, że w przyszłości może zainwestować w USA nawet 200 miliardów dolarów. Intel zapowiedział budowę fabryki w Ohio. Firma chce na nią wydać 20 miliardów USD, ale mówi wprost, że wielkość inwestycji będzie zależna od dofinansowania na podstawie CHIPS Act. Koncern zapowiedział też, że – przy odpowiednim wsparciu rządowym – jest gotów zainwestować kolejnych 100 miliardów USD w ciągu najbliższych 10 lat.
      Ustawa będzie miała olbrzymi wpływ na innowacje w USA, mówi Russell T. Harrison, dyrektor amerykańskiego oddziału Instytutu Inżynierów Elektryków i Elektroników, który od początku był zaangażowany w prace nad tym aktem prawnym.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...