Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Wkładając smoczek do swoich ust, rodzice mogą chronić dzieci przed alergiami i astmą

Rekomendowane odpowiedzi

12 godzin temu, Jajcenty napisał:

Dla szczepień to raczej nie mamy tego typu wątpliwości?

Nie mamy wątpliwości co do tego że eliminują epidemie. Nie mamy pewności co do skutków niepożądanych, ponieważ system ich zgłaszania - celowo- nie funkcjonuje.

Przy czym naukowiec powinien mieć zawsze wątpliwości. Nawet wobec czegoś takiego jak OTW. Co potwierdzono bilion razy większą ilością zdarzeń statystycznych niż jakiekolwiek badania medyczne.

Przy czym dla medycznych dochodzi jeszcze:

1. Skomplikowanie sprawy. Tu nie ma wyraźnych i prostych wzorów i zależności.
2. Duży interes stojący za tym prowadzi do wyników w rodzaju: tytoń? zdrowy, mleko? zdrowe, jajka? niezdrowe. A to tylko zależy od tego kto sypnie kasą na badania.
3. Lekarze pierwszego kontaktu to w zasadzie znachorzy. Dawniej też znachor: mierzył gorączkę, słuchał serca, a nawet więcej przeprowadzał oględzin niż robi to lekarz pierwszego kontaktu.
4. Ktoś lekarzom musi sponsorować rozwój zawodowy. I to robi.
5. Większość lekarzy ma niemal zerowe pojęcie o statystyce. Prace zaliczeniowe robią im studenci matematyki.
6. System zgłaszania NOP funkcjonuje jedynie na papierze.
7. Zazwyczaj to nie lekarz szuka leków tylko sprzedawcy szukają lekarzy. Nie przypomina to komuś naganiaczy z piramid finansowych? Dwa razy dwóch moich znajomych mnie chciało naciągnąć namawiając na interes- nie dałem się. Jeden później przeprosił (był nieświadomy), drugi nie przeprosił (moim zdaniem celowo i świadomie mnie chciał naciągnać.) W obu wypadkach wystarczy się kierować prostą zasadą: jak ktoś ma dobry interes to trzyma go dla siebie. Do udziału w interesie zachęcają jedynie oszuści. I tak dokładnie działa rynek medyczny.
Badania medyczne właściwie nie są ścisłymi naukowymi badaniami tylko są badaniami społecznymi i można w nich dowieść niemal dowolnej rzeczy.
Jeśli ktoś uważa że kogoś obrażam to znaczy że nisko ceni badania społeczne :)

Edytowane przez thikim
  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
25 minut temu, thikim napisał:

Nie mamy pewności co do skutków niepożądanych, ponieważ system ich zgłaszania - celowo- nie funkcjonuje.(…)

Jak celowo? Obowiązkowe (dla lekarzy) to jest.

41 minut temu, thikim napisał:

Przy czym naukowiec powinien mieć zawsze wątpliwości. Nawet wobec czegoś takiego jak OTW. Co potwierdzono bilion razy większą ilością zdarzeń statystycznych niż jakiekolwiek badania medyczne.

Thikim ma wątpliwości, czyli NIE SZCZEPIĆ!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, 3grosze napisał:

Thikim ma wątpliwości, czyli NIE SZCZEPIĆ!!!

Thikim myśli dobrze, mówi tylko: „Niech mi koledzy lekarze wybaczą ale leczenie jest częstokroć bardziej szkodliwe niż zaniechanie leczenia ”. Tu cytuje mój wcześniejszy post.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
13 minut temu, BOXIN napisał:

„Niech mi koledzy lekarze wybaczą ale leczenie jest częstokroć bardziej szkodliwe niż zaniechanie leczenia ”

Aby ta wywrotowa;) sentencja miała jakąkolwiek wartość argumentacyjną, musisz przeprowadzić falsyfikację (niemożliwe, żeby  ktoś tego już nie  zrobił:D). W przeciwnym razie pozostaje tylko pustym sloganem dla szukających na siłę sensacji. Nawet jeśli wypowiedział ją dawny! autorytet.

A Ty przecież taki nie jesteś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
28 minut temu, 3grosze napisał:

Aby ta wywrotowa;) sentencja miała jakąkolwiek wartość argumentacyjną, musisz przeprowadzić falsyfikację (niemożliwe, żeby  ktoś tego już nie  zrobił:D). W przeciwnym razie pozostaje tylko pustym sloganem dla szukających na siłę sensacji. Nawet jeśli wypowiedział ją dawny! autorytet.

Zabawna rzecz język. Mówi "często" myśli "czasami". Takie sformułowania pojawiają się w jakimś kontekście, dobrze byłoby go znać zanim "czasami szkodliwe" zamieni się w kwantyfikator ogólny "zawsze szkodliwe".

Jeśli miałbym szukać zacząłbym od raka prostaty - słyszałem doniesienia że pacjenci przeżywają mimo wysiłków lekarzy*), statyny - podobno bilans korzyści i efektów ubocznych nie jest korzystny, uporczywe leczenie starszych unieruchomionych osób Ale to musiałby kto znający się udzielić.

*) coś ze statystyką, dużo fałszywie pozytywnych diagnoz i leczone/nie leczone daje mniej więcej ten sam rezultat

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
38 minut temu, Jajcenty napisał:

coś ze statystyką

Jako dwukrotnie uratowany przez współczesną medycynę  przed śmiercią w męczarniach ( 100 lat temu by tak było, teraz to przypadki prozaiczne), jestem po tej lepszej:D stronie statystyki.

Skoro jednak prawie wszyscy ludzie "umierają na choroby", do medycyny można, jak się uprzemy, mieć pretensje.;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 18.11.2018 o 20:55, BOXIN napisał:

Prof Juliusz Aleksandrowicz mawiał

 

W dniu 18.11.2018 o 20:55, BOXIN napisał:

zapis w Biblii

O co chodzi z tymi cytatami? Czego mają dowieść albo co wykazać?

W dniu 18.11.2018 o 21:32, BOXIN napisał:

Od tego (...) mamy prokuratorów i sądy

Taka postawa to krok w stronę totalitaryzmu, gdzie władza decyduje o każdym szczególe życia - tutaj zawodowego. Wiele branż ma swoje kodeksy postępowania i - nazwijmy to - samorządy. To raczej one - ciała złożone z profesjonalistów - są bardziej umocowane do tego, żeby orzekać czy przedstawicielowi ich profesji powinno się nadać/odebrać/zawiesić itd. uprawnienia. Jasne, system nie jest doskonały. Ale czy oddanie tego typu decyzji w ręce nieprofesjonalnej władzy centralnej nie jest czasem gorsze?

Rolę sądów widziałbym dopiero w sytuacji, gdy jakiś profesjonalista poczuje się pokrzywdzony przez swój samorząd. A prokuratorów - gdy taki samorząd nie zareaguje odpowiednio wcześnie i jakiś nieetyczny/lekkomyślny/niedouczony profesjonalista zaliczy prawdziwego FUBARa.

W dniu 19.11.2018 o 09:43, thikim napisał:

4. Ktoś lekarzom musi sponsorować rozwój zawodowy. I to robi.

I bardzo dobrze. Dopóki lekarz w zamian za sponsoring nie włoży swojej etyki do szuflady.

 

W dniu 19.11.2018 o 09:43, thikim napisał:

7. Zazwyczaj to nie lekarz szuka leków tylko sprzedawcy szukają lekarzy.

Samo w sobie - jako jeden ze sposobów dostarczenia lekarzom wiedzy o nowym leku -  nie jest to niczym nagannym. Jeżeli lek jest lepszy niż inne - to OK. Pod "lepszy" niech każdy podstawi sobie co dla niego ważne - skuteczniejszy, tańszy, mniej skutków ubocznych itd. Ba, nawet jeżeli ma identyczny skład, działanie, cenę jak konkurencyjny ale producent zafunduje lekarzowi w zamian za wypisywanie  jakieś szkolenie czy inną gratyfikację, to dla mnie to dalej OK. Nie mam nic przeciwko, żeby koncern farmaceutyczny odpalił trochę zysków tym, co na pierwszej linii frontu z chorobami. Gorzej, kiedy lekarz zacznie pisać takie recepty na szkodę pacjenta tylko dla osobistych korzyści - a to się zdarza. Ale to kwestia etyki konkretnej osoby, a nie samego faktu, że ktoś dociera do potencjalnego "klienta"  z informacją o produkcie.

W dniu 19.11.2018 o 09:43, thikim napisał:

Nie przypomina to komuś naganiaczy z piramid finansowych?

W żaden sposób. Chyba, że masz na myśli sam fakt, że to oni (ci naciągacze) sami docierają do klienta a nie klient do nich. Ale to akurat nie cecha piramid, tylko całej branży handlowej (może poza jakimiś niszowymi przykładami). I wiem - pani sklepowa z osiedlowej Biedronki nie dzwoni do ciebie z propozycją, żebyś przyszedł i coś kupił bo tanio i dobrze i w ogóle świetny interes. Ale jadąc rano do pracy autem słyszysz reklamę, że w Biedronce tanio i dobrze i w ogóle świetny interes bo za zakupy Słodziaka dostaniesz. I po pracy jedziesz do tej Biedry na zakupy i po tego Słodziaka. Różnica pomiędzy takim namawianiem a bezpośrednią wizytą handlowca jest niewielka.

Jeśli jednak widzisz inne analogie, to proszę rozwiń temat.

W dniu 19.11.2018 o 09:43, thikim napisał:

jak ktoś ma dobry interes to trzyma go dla siebie.

Tak i nie. Tak - stara się nie "hodować" sobie konkurencji. Nie - mówi tak często i szeroko jak tylko można o tym swoim interesie swoim potencjalnym klientom.

W omawianym kontekście mamy drugi przypadek. Lekarz musi najpierw wiedzieć, że lek istnieje i jakie ma przewagi nad innymi, żeby ten lek się sprzedawał.

W dniu 19.11.2018 o 09:43, thikim napisał:

Do udziału w interesie zachęcają jedynie oszuści.

Kategorycznie - nieprawda!

Owszem, oszuści również zachęcają do udziału w "interesie". Ale znakomita większość interesów proponowanych na świecie jest typu "win-win". Przykłady można mnożyć. Podam 3:

1) Na początku lat 90-tych zostałem zachęcony do zakupu akcji Banku Śląskiego. Czyli - do udziału w interesie. Do dziś nie żałuję. Ogólnie - zachęty do zakupu nowych emisji akcji są uczciwą zachętą do udziału w interesie emitenta.

2) Załóżmy, że prowadzę firmę budowlaną. Na przykład stawiam oświetlenie uliczne/parkowe i wykonuję chodniki/ścieżki. Pojawia się ciekawy przetarg a ja chcę wziąć tą robotę. Tylko po pierwsze - temat jest około 2x za duży na moje obecne moce przerobowe, po drugie - to park i zamawiający chce, żebym miał "know how" jeszcze w kwestiach zieleni. Nasz wspólny znajomy mówi mi, że ty masz prężnie działającą firmę ogrodniczą, doświadczenie i kilkunastu pracowników. Przychodzę do ciebie i proponuję udział w interesie.

Co zrobisz? Spuścisz mnie po brzytwie, bo na pewno jestem oszustem? Czy siądziemy i porozmawiamy jak by to miało wyglądać?

3) Moja żona ma w pracy koleżankę, która dodatkowo dorabia jako konsultantka Avon czy jakiś inny Oriflame. Żona często coś tam u niej kupuje. Ta koleżanka zaproponowała jej, żeby też się "wkręciła" w Avon, to będzie miała taniej + jakieś bonusy itd. Czyli zachęca do udziału w interesie. Czy koleżanka jest oszustką? Czy po prostu uznała, że woli zrekrutować trochę osób? I zamiast mieć dodatkowe pieniądze ze swojej marży, to woli jakiś tam procent z obrotu tych zwerbowanych - taki model biznesowy.

W dniu 19.11.2018 o 09:43, thikim napisał:

I tak dokładnie działa rynek medyczny.

Żeby obronić taką tezę musiałbyś po pierwsze określić, o jaką część rynku medycznego ci chodzi. Bo przecież nie o cały?

Po drugie sprecyzować jak? Czy twoje "tak" dotyczyło poprzedzającego zdania - o tym, że ktoś tutaj kogoś zachęca do udziału w interesie i jest oszustem? Czy może tak, jak naganiacze z piramid finansowych czy może jeszcze czegoś?

I w końcu musiałbyś wskazać na powszechne praktyki, które działanie tego "rynku medycznego" (który właśnie doprecyzowałeś) upodabniają do tego "taka" :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W poznańskim parku Cytadela Zarząd Zieleni Miejskiej (ZZM) przygotowuje zbiorniki wodne do wiosennej migracji płazów. Ropuchy szare i zielone już wkrótce, bo w marcu, wybudzą się bowiem z odrętwienia zimowego i rozpoczną sezon godowy.
      Oczyszczono sadzawki w Ogrodzie Wodnym i Rosarium. Wypompowaną wodę zagospodarowano na terenie parku. Z dna usunięto muł i zalegające śmiecie. Oprócz tego uszczelniono niecki.
      Jak podkreśla ZZM, sadzawka w Rosarium jest czyszczona raz na 3 lata, a zbiornik w Ogrodzie Wodnym rokrocznie. W pracach tych biorą udział ichtiolodzy i herpetolodzy z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu. Tak było i w tym roku: ichtiolodzy zajęli się np. odłowieniem ryb i sporządzeniem ekspertyzy.
      Ekspertyza ichtiologiczna
      Według ekspertyzy ichtiologicznej, w zbiorniku znajdowało się 4280 ryb o łącznej biomasie 65 kilogramów. Najwięcej, bo około 60 kg, było karasi srebrzystych. Specjaliści odłowili także 19 osobników lina i 16 sztuk ozdobnej formy karasia [...]- opowiada Szymon Prymas, dyrektor ZZM. Obecność tych gatunków świadczy o tym, że sadzawki zostały samowolnie zarybione, co stanowi poważne zagrożenie dla chronionych gatunków płazów. Wyniki ekspertyzy wskazują ponadto, że wszystkie liny przejawiały cechy typowe dla form głodowych. Prosimy o niewrzucanie ryb do zbiorników. To nie jest dobre rozwiązanie ani dla płazów, które niedługo rozpoczną migrację, ani dla samych ryb - dodaje Prymas.
      Przed takimi działaniami przestrzega również dr inż. Mikołaj Kaczmarski z Katedry Zoologii Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu (UPP). Populacja ropuch zielonych rozradzających się w Rosarium jest jedną z największych w śródmieściu Poznania i przekracza liczbę ponad 100 dorosłych osobników. Największym zagrożeniem dla nich, poza niszczeniem siedlisk, są ryby wpuszczane do miejsc ich rozrodu. Znajdziemy tutaj też ropuchę szarą. Niegdyś występowała traszka zwyczajna, ale wyginęła pod wpływem presji drapieżniczej ze strony ryb [...].
      Migracja i gody ropuchy zielonej
      Ropucha zielona (Bufotes viridis) opuszcza kryjówki, kiedy temperatura wody przekroczy 15 stopni, a powietrza sięgnie ok. 10°C. Płytkie zbiorniki, takie jak te z Cytadeli, nagrzewają się szybko. Wystarczy parę ciepłych dni. Jako pierwsze w zbiornikach lęgowych pojawiają się samce. Samice odpowiadają na ich nawoływania.
      Dawniej gody i składanie skrzeku przypadały na koniec kwietnia i początek maja. Nasz zespół badawczy zauważa jednak zmiany w terminach wybudzania się płazów, a co za tym idzie - migracji do zbiorników rozrodczych. Dzieje się to znacznie szybciej niż kilkanaście lat temu, a ropuchy na Cytadeli potrafią rozpocząć gody już po 20 marca. Powodem jest tzw. efekt miejskiej wyspy ciepła i postępujące globalne ocieplenie, które wpływa na różne aspekty życia zwierząt - podkreśla herpetolog z UPP. Na szczęście miasto zaczyna zauważać problemy płazów. Ochrona przyrody jest konieczna, bo to ściśle chroniona grupa zwierząt, która w skali globalnej wymiera.
      Drobne zbiorniki wodne w terenach zieleni
      Zbiorniki w Ogrodzie Wodnym i Rosarium są siedliskami chronionych płazów. Ponieważ w pobliżu znajdują się drzewa, wpadają do nich liście czy pyłki. Płytka woda szybko się nagrzewa, przez co tworzą się warunki sprzyjające rozwojowi różnych mikroorganizmów. Z kolei rybom żyje się tu ciężko, bo takie zbiorniki z jednej strony prędko się nagrzewają, a z drugiej - szybko tracą temperaturę. Tutaj nie ma żadnej roślinności, żadnego planktonu. Są to skrajnie niesprzyjające warunki do tego, żeby populacja ryb mogła [...] trwale funkcjonować - wyjaśnia dr inż. Kaczmarski.
       


      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Włoscy specjaliści posłużyli się starannie wyselekcjonowanymi bakteriami, by dokończyć oczyszczanie rzeźb Michała Anioła z zespołu grobowego Medyceuszów (Nowej Zakrystii) we Florencji. Wykorzystano szczepy Serratia ficaria SH7, Pseudomonas stutzeri CONC11 i Rhodococcus sp. ZCONT. Wyniki projektu mają zostać zaprezentowane jeszcze w tym miesiącu.
      Jak podkreślił Jason Horowitz w reportażu opublikowanym na łamach The New York Timesa, prace w Kaplicy trwały niemal 10 lat. Na koniec pozostały najbardziej uporczywe przebarwienia i osady.
      Bakterie zdały egzamin śpiewająco
      W listopadzie 2019 r. Muzeum Zespołu Grobowego Medyceuszów (Museo delle Cappelle Medicee) poprosiło Narodowy Komitet Badań o przeprowadzenie analiz z wykorzystaniem spektroskopii w podczerwieni. Wykryto ślady kalcytu, krzemianów i substancji organicznych. Dzięki temu Anna Rosa Sprocati z Włoskiej Narodowej Agencji Nowych Technologii zyskała cenne wskazówki co do wyboru najwłaściwszych bakterii z zestawu niemal 1000 szczepów (zwykle są one stosowane do rozkładania plam ropy albo zmniejszania toksyczności metali ciężkich).
      Ostatecznie zespół konserwatorów przetestował za ołtarzem, na niewielkiej palecie złożonej z 20 prostokątów, 8 najbardziej obiecujących szczepów. Wybrano bakterie bezpieczne dla ludzi, środowiska i, oczywiście, dzieł sztuki.
      Jak wyjaśniła Sprocati, później bakterie zastosowano na nagrobku Juliana Medyceusza (księcia Nemours żyjącego w latach 1479-1516) z alegorycznymi figurami Dnia i Nocy. Włosy Nocy przemyto P. stutzeri CONC11, bakterią wyizolowaną z odpadów garbarni w okolicach Neapolu. Bakteriami Rhodococcus sp. ZCONT, tym razem pochodzącymi z gleby zanieczyszczonej dieslem w Casercie, usunięto resztki gipsowych odlewów, kleju i tłuszczu z jej uszu.
      Działania te okazały się sukcesem, jednak Paola D'Agostino wolała nie igrać z losem przy czyszczeniu twarzy Nocy. Podobne podejście prezentował watykański ekspert Pietro Zander, który dołączył do zespołu. Dla bezpieczeństwa postanowiono zastosować mikrokapsułki z gumą ksantanową. Analogicznym zabiegom poddano głowę rzeźby Juliana.
      W marcu ubiegłego roku przez pandemię muzeum zamknięto. Sprocati zabrała więc "swoje" bakterie w inne miejsce. W sierpniu jej zespół wykorzystał baterie z okolic Neapolu do usunięcia wosku pozostawionego przez stulecia palenia świec wotywnych na marmurowym reliefie Alessandra Algardiego Spotkanie Attyli i papieża Leona I w Bazylice św. Piotra.
      Gdy Kaplicę otwarto w pewnym zakresie w połowie października 2020 r., ponownie wdrożono prace.  Wtedy specjaliści rozprowadzili żel z S. ficaria SH7 na nagrobku Wawrzyńca II Medyceusza (1492-1519).
      Za stan obiektu odpowiadają różne czynniki środowiskowe, ale dużą rolę odegrał w tym sposób, w jaki potraktowano ciało zamordowanego w 1537 r. księcia Florencji Aleksandra Medyceusza. Jego ciało zawinięto w dywan i umieszczono w sarkofagu Wawrzyńca. Substancje z jego rozkładającego się ciała wsiąkały w marmur, niszcząc dzieło Michała Anioła. Na szczęście przebarwieniami i deformacjami z powodzeniem zajęły się S. ficaria SH7, które wyizolowano z gleby skażonej metalami ciężkimi (ze stanowiska na Sardynii).
      Zaczęło się od konferencji...
      W 2013 r. Monica Bietti, była już dyrektorka Muzeum Zespołu Grobowego Medyceuszów, zauważyła, co się stało z zabytkami od konserwacji w 1988 r. Trzeba było ponownie się nimi zająć. Im jednak kaplica stawała się czystsza, tym bardziej zniszczony sarkofag Wawrzyńca od niej odstawał. W 2016 r. Marina Vincenti uczestniczyła w konferencji zorganizowanej przez Sprocati i innych biologów z jej zespołu (An introduction to the world of microorganisms). Specjaliści zademonstrowali, jak bakterie usunęły resztki żywicy z barokowych fresków w Galerii Carracciego w Pałacu Farnese w Rzymie. Bakterie wyizolowane z wód kopalnianych z Sardynii usunęły rdzawe zacieki z marmurów galerii. Kiedy przyszła kolej na oczyszczanie dzieł Michała Anioła, postanowiono więc skorzystać z pomocy bakteryjnych sprzymierzeńców. D'Agostino zgodziła się pod warunkiem, że wcześniej zostaną przeprowadzone testy. Bakterie zdały egzamin i wykonały swoją pracę...
      W przeszłości sięgano już po pomoc bakterii w oczyszczaniu dzieł sztuki. Jak napisała w artykule opublikowanym w Verge Mary Beth Griggs, zbliżone techniki zastosowano w Katedrze Narodzin św. Marii w Mediolanie, Katedrze Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Pizie czy w Campo Santo di Pisa. W 2011 r. specjaliści z Walencji wykorzystali bakterie, by oczyścić XVII-wieczne freski Antonia Palomino w Sant Joan del Mercat.
      Zespół grobowy Medyceuszów przy kościele San Lorenzo
      Zespół grobowy Medyceuszów przy kościele San Lorenzo tworzą: Cappelle dei Principi z kryptą (Matteo Nigetti 1604 — mauzoleum Cosima I i jego przodków) i Nowa Zakrystia (Sagrestia Nuova), dzieło Michała Anioła (1520–35), ukończone przez Georgia Vasariego (1557). Mieszczą się w niej nagrobki Wawrzyńca II Medyceusza (ks. Urbino) z rzeźbami Świtu i Zmierzchu, Juliana Medyceusza (ks. Nemours) z rzeźbami Dnia i Nocy, a także podwójny sarkofag zawierający prochy Wawrzyńca Medyceusza (Wawrzyńca Wspaniałego) i jego młodszego brata Juliana, z ustawionymi na nim figurami Madonny z Dzieciątkiem (dłuta Michała Anioła, 1521), św. Kosmy (dzieło Montorsolego) i św. Damiana (dzieło Raffaela da Montelupy).

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Powstały pierwsze funkcjonalne celowane inhibitory wiązania z alergenami orzeszków ziemnych.
      Naukowcy z Uniwersytetu w Notre Dame skutecznie zapobiegli wiązaniu alergenów orzeszków ziemnych z immunoglobulinami E (IgE).
      Sukces tego badania jest ekscytujący, ponieważ toruje drogę całkowicie nowej klasie leków na alergię - podkreśla prof. Basar Bilgicer. Mamy teraz pierwszy funkcjonalny przypadek wybiórczego hamowania IgE w odniesieniu do alergenu pokarmowego [...].
      Aktywacja mastocytów przez IgE i alergeny rozpoczyna proces degranulacji i uwalniania z ziaren zawartych w nich lub syntetyzowanych de novo różnych substancji, w tym cytokin/chemokin i, co najważniejsze, histaminy. To pierwszy i najbardziej kluczowy etap reakcji alergicznej. Obecnie nie istnieją żadne leki, które mogłyby zapobiec temu procesowi. Inhibitor, który po prostu obiera na cel IgE, prowadziłby do rozległej immunosupresji; badania wykazały zaś, że może ona powodować wzrost ryzyka parazytozy, a nawet nowotworu.
      Bilgicerowi zależało więc na opracowaniu inhibitora, który hamowałby degranulację, nie zaburzając przy tym innych funkcji immunologicznych.
      Podczas testów Amerykanie posłużyli się nanocząstkami (nanoalergenami). W ten sposób, wykorzystując próbki niewielkiej populacji osób z ciężką alergią na fistaszki, zidentyfikowali na powierzchni białek orzeszków kluczowe miejsca wiązania IgE.
      Wyniki skryningu są bardzo istotne, bo wygląda na to, że tylko kilka miejsc spełnia krytyczną rolę w napędzaniu reakcji alergicznej.
      Uzbrojeni w nowe wiadomości Amerykanie zsyntetyzowali specjalistyczny kowalencyjny heterobiwalentny inhibitor (ang. covalent heterobivalent inhibitor, cHBI), który zapobiega wiązaniu IgE z białkiem orzeszków.
      Badanie próbek 16 pacjentów ujawniło, że cHBI skutecznie zahamowało reakcję alergiczną w 90% z nich.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Z myślą o ludziach, którzy nie mają dostępu do czystej wody pitnej, inżynierowie z Uniwersytetu Waszyngtona w St. Louis stworzyli membranę, która oczyszcza wodę i zapobiega porastaniu bakteriami i innymi szkodliwymi organizmami (ang. biofouling). W błonie wykorzystano tlenek grafenu i bakteryjną nanocelulozę.
      Jeśli technologię opisaną na łamach pisma Environmental Science & Technology uda się przeskalować, znajdzie ona zastosowanie w wielu krajach rozwijających się, które zmagają się z niedoborem czystej wody.
      Biofouling jest zjawiskiem, które trudno całkowicie wyeliminować. Prof. Srikanth Singamaneni i Young-Shin Jun pracowali nad tym niemal 5 lat. Wcześniej uzyskali inne błony zawierające złote nanogwiazdy, ale zależało im na stworzeniu wersji bazującej na tańszych materiałach.
      Produkcja nowej membrany zaczyna się od "dokarmiania" bakterii Gluconacetobacter hansenii cukrową substancją. Dzięki temu, przebywając w wodzie, mogą one potem tworzyć nanowłókna celulozy. Podczas wzrostu nanocelulozy dodawane są płatki tlenku grafenu (GO). Gdy GO jest już wbudowany, kompozyt poddaje się działaniu roztworu zasady, który zabija bakterie. Podczas tego procesu grupy tlenowe GO są eliminowane i powstaje zredukowany GO.
      Gdy zespół oświetlił membranę promieniami słonecznymi, płatki zredukowanego GO natychmiast wytworzyły ciepło, które rozproszyło się po wodzie i nanocelulozie.
      Jeśli chcesz oczyścić wodę z mikroorganizmów, zredukowany tlenek grafenu może pochłaniać światło słoneczne, podgrzewać błonę i zabijać bakterie - wyjaśnia Singamaneni.
      Podczas testów Amerykanie wystawili błonę na działanie pałeczek okrężnicy (Escherichia coli), a później oświetlili jej powierzchnię. Po zaledwie 3-min naświetlaniu, E. coli zginęły. Akademicy ustalili, że błona szybko podgrzewała się do temperatury ponad 70°C.
      Gdy eksperyment powtórzono z membraną z bakteryjnej nanocelulozy bez zredukowanego GO, E. coli pozostawały żywe.
      To przypomina drukowanie 3D z pomocą mikroorganizmów. Podczas wzrostu bakteryjnej nanocelulozy można dodawać, co się chce. Przyglądaliśmy się takim membranom w różnych warunkach pH i pozostawały one bardziej stabilne niż błony uzyskane na drodze filtracji próżniowej czy powlekania obrotowego tlenkiem grafenu - opowiada Jun.
      Singamaneni i Jun proponują, by w przyszłości zaprezentowane przez nich filtry były wyposażane w nanogeneratory, które będą wykorzystywać energię mechaniczną przepływu cieczy do uzyskiwania światła i ciepła. Wg nich, mogłoby to obniżyć ogólne koszty.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...