Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Muzułmańscy rodzice w Indonezji nie chcą szczepić swoich dzieci

Rekomendowane odpowiedzi

Władze Indonezji obawiają się wzrostu zachorowań na odrę. W ostatnim czasie coraz więcej rodziców odmawia bowiem szczepienia swoich dzieci, a przyczyną jest ogłoszenie przez duchownych, że szczepionka jest „haram” – zakazana – gdyż zawiera elementy świni. Z tego też powodu miliony rodziców w tym największym islamskim kraju na świecie nie pozwoliły, by ich dzieci otrzymały szczepionkę.

Jeszcze do niedawna w Indonezji używano miejscowo produkowanej szczepionki. Odsetek wyszczepień był bardzo niski, a w kraju odnotowywywano jeden z najwyższych na świecie odsetków zachorowań na odrę. W ubiegłym roku, w ramach realizacji planu WHO, która chce do 2020 roku uwolnić świat od odry i różyczki, rozpoczęto szczepienie za pomocą szczepionki MR (przeciwko odrze i różyczce) produkowanej przez indyjski Serum Institute. Indonezyjskie Ministerstwo Zdrowia rozpoczęło ambitny plan, chcąc zaszczepić 67 milionów dzieci w wieku od 9 miesięcy do 15 lat.

Pierwszy etap planu, szczepienia na Jawie prowadzone w 2017 roku, odniósł sukces. Odsetek wyszczepień wyniósł tam 95%, a liczba przypadków odry i różyczki zmniejszyła się o ponad 90%.

Gdy szykowano się do wdrożenia programu szczepień w całym kraju, pojawiły się problemy. Prowincjonalny oddział Indonezyjskiej Rady Ulemów z Wysp Riau, zwróciła uwagę, że szczepionka nie została zatwierdzona jako „halal” – dozwolone – przez centralę w Dżakarcie. Informacja szybko się rozpowszechniła i coraz więcej osób zaczęło odmawiać szczepień.

W sierpniu Ministerstwo Zdrowia, chcąc ratować kampanię, zwróciło się do centrali Indonezyjskiej Rady Ulemów o wydanie fatwy stwierdzającej, że szczepionka jest halal. Jednak duchowni stwierdzili, że jest haram. Podobnie bowiem jak wiele innych szczepionek, jest ona produkowana przy użyciu komponentów pozyskanych ze świń. Enzym trypsyna pozwala na odseparowanie komórek, na których hodowane są wirusy używane w szczepionce, a pozyskiwana ze świńskiej skóry żelatyna używana jest w roli stabilizatora chroniącego wirusy podczas procesu liofilizacji.

Jednocześnie jednak duchowni stwierdzili, że ze względu na dobro publiczne, rodzice mogą szczepić swoje dzieci. Eksperci, do których mamy zaufanie, wyjaśnili niebezpieczeństwa związane z brakiem szczepień, czytamy w oświadczeniu Rady Ulemów.

Jednak rodzice i lokalni duchowni potraktowali opinię po swojemu. Dlatego też w żadnej z indonezyjskich prowincji nie powtórzono już sukcesu z Jawy. Na innych wyspach odsetek wyszczepień sięgnął tylko 68%. Gdzie indziej było jeszcze gorzej. Na przykład w prowincji Aceh, gdzie obowiązuje szariat, udało się zaszczepić jedynie 8% dzieci.

Mimo,  że WHO optymistycznie patrzy na światową perspektywę wyeliminowania odry i różyczki, to sytuacja w Indonezji pozostaje trudna. Przedstawiciele organizacji oświadczyli, że opinia Rady Ulemów wywołała pewne zamieszanie, jednak w rzeczywistości duchowni poparli szczepienia.

Odra to poważna choroba. Może powodować ślepotę, głuchotę, uszkodzenie mózgu, drgawki i śmierć. Aby cała populacja zyskała oporność konieczne jest osiągnięcie wyszczepień na poziomie 95%. Dla różyczki granica ta to 80%.

Problem w tym, że obecnie nie ma gotowej alternatywy dla szczepionki MR. Żadna tego typu szczepionka nigdzie nie została uznana za halal. Szczepionka, którą wcześniej używano w Indonezji również nie była halal, jednak to nie było przyczyną odmowy szczepień.

Arifianto Apin, muzułmanin i pediatra z Dżakarty, mówi, że pomóc może lepsze edukowanie. Zwraca uwagę, że w wielu muzułmańskich krajach żelatyna jest uznawana za halal, gdyż przeszła proces hydrolizy, która zgodnie z koncepcją istihalah, tak ją zmienia i oczyszcza, iż staje się ona dopuszczalna do użycia. Lekarz przypomina też, że w 2013 roku Islamska Rada Religijna w Singapurze uznała szczepionkę przeciwko rotawirusowi za halal, pomimo użycia w niej trypsyny. Duchowni stwierdzili bowiem, że enzym został oczyszczony poprzez jego rozcieńczenie i dodanie innych dopuszczalnych składników.

Innym rozwiązaniem sytuacji byłoby stworzenie szczepionki bez świńskich komponentów. Indonezyjska państwowa firma Bio Farma chce rozpocząć prace nad szczepionką wykorzystującą żelatynę wołową. Jednak jej rozwój i testy kliniczne potrwają 6–10 lat. W tym czasie wiele osób zachoruje, a niektóre umrą, mimo iż można tego uniknąć, mówi Art Reingold, epidemiolog z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley.

WHO odcina się od sporów religijnych i nie wydaje zaleceń dotyczących rozwoju szczepionek halal. WHO współpracuje z władzami i producentami, by upewnić się, że szczepionki spełniają najwyższe standardy skuteczności i bezpieczeństwa. To jedyne kryteria, na podstawie których oceniamy szczepionki, mówi rzecznik prasowy organizacji.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja myślałem, że ten portal jest mniej propagandowy a bardziej merytoryczny. Polecam film z YooTube "Lethal Injection - The Story Of Vaccination PL". Potem proszę o dyskusję...

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Poznasz głupiego (0,03 złotego) po czynach jego :excl: Argumenta non numeranda, sed ponderanda sunt! Clara non sunt interpretanda.

  • Negatyw (-1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, BOXIN napisał:

Poznasz głupiego (0,03 złotego) po czynach jego

Typowa riposta nawiedzonego mohera religii  antyszczepionkowej.. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z mojej strony EOT. Nie jestem psychiatrą, więc nie będę Cię leczył.

Edytowane przez 3grosze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

0.03 złotego daje typową odpowiedz pro-szczepionkowca, któremu zabrakło argumentów i polotu :) Qui gladio ferit, gladio perit!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 11.11.2018 o 20:33, BOXIN napisał:

0.03 złotego daje typową odpowiedz pro-szczepionkowca, któremu zabrakło argumentów i polotu :) Qui gladio ferit, gladio perit!

 

W dniu 11.11.2018 o 20:33, BOXIN napisał:

0.03 złotego daje typową odpowiedz pro-szczepionkowca, któremu zabrakło argumentów i polotu :) Qui gladio ferit, gladio perit!

Chcesz przeprowadzić merytoryczną dyskusje racz aby się przedstawić "Boxin" dla ciebie j.polski to taki trudny język, iż musisz się posiłkować łaciną? Dla mnie przeciwnicy szczepionek to ludzie, którzy zagrażają innym ludziom. Nawet niektóre zwierzęta, młode koale czy hipopotamy, jedzą odchody swoich matek zaraz po urodzeniu, aby nabrać odporności. Niestety nie mają "swoich" naukowców którzy by te szczepionki stworzyli ;-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No i brakowało tu takiego Danio77. Naprawdę gratuluję przykładu hipopotama, lepiej bym tego chyba nie napisał :-) Jak wiesz my ludzie mamy wydzieliny płodowe (mazie) w jakich powinno pozostać dziecko po urodzeniu bez mycia nawet do kilku dni (http://mamy-mamom.pl/nie-kap-dziecka-po-porodzie-6-powodow/) a w międzyczasie pić mleko od matki z wszystkimi jego pozytywnymi "konsekwencjami" (https://parenting.pl/mleko-matki-a-odpornosc-dziecka) i naprawdę w okresie karmienia dziecka piersią, nawet do 3 lat (http://www.edziecko.pl/pierwszy_rok/1,79400,7088867,Jak_dlugo_warto_karmic_piersia__Obalamy_przesady.html) nie potrzeba żadnych bzdurnych szczepionek, co łatwo udowodnić. Ludzkość przetrwała do dziś bez tzw. postępów medycyny tak jak i owe hipopotamy (Kurna jak im się to udało bez doktora Dolittle?). Oczywiście śmierć była bardziej "atakująca" niż dziś, ale raczej z powodu niewłaściwej higieny i braku dostępu do czystej wody, szczególnie w miastach. Mimo dużej śmiertelności populacja cały czas przyrastała. Tak, że specjalistą od szczepień to już dziękujemy!!! Ale jeśli ktoś chce się szczepić ja mu nie zabraniam :-)  A co do łaciny to cytuje za Wikipedią: " Do XVIII wieku łacina była stosowana powszechnie w Europie jako język komunikacji międzynarodowej, nauki, kultury i sztuki. W Polsce była językiem urzędowym do rozbiorów." Chyba nie moją winą jest, że taki specjalista od nauki o szczepionkach ma z nią problem. Otium sine litteris mors est et hominis vivi sepultura :-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ewentualnie można zastosować alternatywną metodę logiki. Tyle teraz pisze się o ekologi, ograniczeniach naszej planety i nadmiernym przyroście ludzkości, jak to wyżywić i ubrać? Niech się nie szczepią i wymrą. Przetrwają tylko zaszczepieni opisani w tzw. Monumencie z Georgii (http://www.prisonplanet.pl/kultura/monument_z_georgii_i,p1062113802) , czyli jakieś 500 milionów i problem się sam rozwiąże :) Więc o co ta Wasza wojna Pro-szczepionkowcy? Jesteście ludem wybranym, jesteście ludem Abrahama! Szalom alejchem...

Tylko kurna gorzej będzie jak się mylicie :) (Nas to nie dotyczy, bo i tak podobno do tego czasu zostaniecie tylko Wy. Wy wyszczepieni...) Pozdrowienia dla Wilk (moderatora).

Edytowane przez BOXIN

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ty chyba w swoim fanatycznym strachu przed szczepionkami nie dostrzegasz tego, że tu nie tylko o samą chorobę chodzi, a powikłania, które powoduje. Myślisz, że leczenie ludzi z rozwalonym sercem i innymi organami, to gratis? Poza tym tacy ludzie to chodząca biologiczna bomba.

— Mame, mame, czemu mam takie powykręcane nóżki? — Ty się ciesz, że autyzmu nie masz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Eee Wilku, Ty lepiej Kapturka szukaj, a nie zabieraj głosu! Twój głos to artykuł był, więc jest już pozamiatane i wiadomo po jakiej stronie jesteś (admin = portal) :) Pozdrawiam i lecę spać bo robi się już jutro... Ale dyskusja jest lub była świetna, zależy czy cenzura (autocenzura) tutaj dotrze. P.S. Z tymi szczepionkami to jak z wariactwem wokół witaminy C. Niby nie leczy a podobno w nadmiarze nawet szkodzi i zabija, ale jak się ją pomiesza z innymi rzeczami takimi jak produkty BigFarmy na licencji jak hydrokortyzon to nagle okazuje się, że dokonano przypadkiem epokowego odkrycia (https://www.evms.edu/about_evms/administrative_offices/marketing_communications/publications/issue_9_4/sepsis.php) Takie odkrycie pewno da się opatentować, wtedy z witaminy C zrobi się coś. Coś, czyli 3 składnikowy opatentowany i wyjątkowo kosztowny, unikatowy niepowtarzalny lek na sepsę . Lecąc dalej po łacinie: Tolle pecuniam, bella sustuleris. Czyli tak na PL łopatologicznie a niedosłownie - sprawdź kto na tym zarabia a potem przemyśl sprawę ponownie. Zdaje się, że zarabia na tym producent i Don GISU (sam zresztą na spocie reklamowym przedstawia się jako mafia). To była kompletna  kompromitacja dlatego spot szybko uległ zatarciu na stronach Głównego Inspektoratu Sanitarnego (https://gis.gov.pl/). A gdyby to nie wystarczyło odsyłam do lektury książki: Skutek Uboczny Śmierć. Czy wiesz jakie leki łykasz? John Virapen oraz wielu filmów opartych na faktach. Filmów przerysowanych takich jak Botoks (2017) ale też bardziej poważnych w 100% na faktach takich jak: 55 Kroków Eleanor and Colett – 55 Steps (2017), Dziewczyna z Brestu 150 Milligrams - La fille de Brest (2016), Olej Lorenza - Lorenzo's Oil (1992), Środki nadzwyczajne - Extraordinary Measures (2010), Umysł w ogniu - Brain on Fire (2016), Łódzki Nekrobiznes - Necrobusiness (2008). Dodaje też film z konferencji Dr John Rengen Virapen - konferencja AZK w Niemczech, autora książki.Dr John Rengen Virapen - konferencja AZK w Niemczech. Proszę zapoznajcie się z tymi materiałami a potem z czystym sercem powiedzcie, że BigFarmie zależy na naszym zdrowiu. Uff ale pisania :excl:

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
8 godzin temu, wilk napisał:

Ty chyba w swoim fanatycznym strachu przed szczepionkami(…)

Tutaj mamy fanatyka faszerowanego wiedzą z Youtuba, więc jak komuś się chce,  może się nad nim dla zabawy poznęcać.:D On to nazwie dyskusją, a my polewką.:D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
5 minut temu, 3grosze napisał:

Tutaj mamy fanatyka faszerowanego wiedzą z Youtuba

Łacina... doktor?

"Antyszczepionkowcy", "witamina C" , "sepsa"...  Wyszukiwarka mi podpowiada że to dr Zięba.

Popatrzę, posłucham. Może coś zrozumiem z dyskusji między lekarzami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
4 minuty temu, Delor napisał:

dr Zięba.

Zięba to nie dr, tylko (aż :))  inż.

12 minut temu, Delor napisał:

Może coś zrozumiem z dyskusji

Dyskusja? Z fanatykiem?

Edytowane przez 3grosze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

0,03 złotego, 11 listopada 2018 o 20:25 napisałeś "Z mojej strony EOT..." Więc jeśli masz End Of Transmission to masz i koniec! Idź płatny trolu do roboty lub do dzieci i żony jeśli ją lub je masz i koniecznie zaszczep na grypę, jest sezon i na odrę, w TVN mówili, w Wyborczej pisali. Ja podobno biorę wiedzę z YouTuba a Ty skąd? Może darknet? :) A reszcie polecam zapoznanie się z historią Alfiego Evansa (https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/alfie-evans-nie-zyje-jego-smierc-dowodzi-ze-zyjemy-w-systemie-wzorowanym-na-nazistowskim) może coś dotrze do tych bardziej wrażliwych, bo na innych nie liczę. A... Jeszcze jako wisienkę na torcie polecam zmianę całego systemu medycznego, w tym BigFarmy na opisany tutaj (http://dobrewiadomosci.net.pl/8875-chinczycy-placili-swoim-lekarzom-za-zdrowie-nie-za-choroby/). Chińczycy płacili swoim lekarzom za zdrowie, nie za choroby. Jestem również za rozpisaniem przetargów na rządzenie gminami, powiatami, województwami oraz przede wszystkim naszym państwem. Jeśli trzeba na wszystko przetargu i oszczędności, łącznie z kupowaniem marnej jakości szczepionek z szkodliwymi adiuwantami, to tym bardziej przetargi na sprawowanie władzy powinny zastąpić wybory, bo jak wiemy - " Gdyby wybory mogły coś naprawdę zmienić, już dawno by ich zakazano." Ken Livingstone (ur. 1945) – brytyjski lewicowy polityk; w latach 2000–2008 burmistrz Londynu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
19 minut temu, BOXIN napisał:

napisałeś "Z mojej strony EOT..." Więc jeśli masz End Of Transmission to masz i koniec! Idź płatny trolu do roboty lub do dzieci i żony jeśli ją lub je masz

Złamanie obiecanki warte było podkręcenia napalonego i obsesyjnego maniaka.:D

Kontynuuj...:D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
11 godzin temu, BOXIN napisał:

Ale jeśli ktoś chce się szczepić ja mu nie zabraniam :-) 

tak z ciekawości zapytam, ile masz lat? podejrzewam że masz przynajmniej 10(chociaż z analizy twojej logiki nie jestem do końca pewny) jak tak, to jesteś z przed nowej ery(płaskoziemców,antyszczepionkowców, Chemtrailowców). Czyli jesteś zaszczepiony więc po co zabierasz głos?

11 godzin temu, BOXIN napisał:

co łatwo udowodnić. Ludzkość przetrwała do dziś bez tzw. postępów medycyny tak jak i owe hipopotamy

najłatwiej jednak to twoja głupotę jest udowodnić. Rozumiem że nie korzystasz z antybiotyków i żadnych innych leków, a twoja matka rodziła cię z pominięciem postępów medycyny, tuż obok twojej jaskini? zębów pewnie też nie myjesz i nie leczysz, w paście jest jakiś podejrzany biały proszek którym tajne organizacje mogłyby cię zabić.

Aż cud, że się skalałeś technologią elektroniczną i dotykasz klawiatury komputera, ale rozumiem że poświęcasz się dla dobra swojej sekty. 

Jeśli dorobiłeś się dzieci i ich nie zaszczepiłeś to polecam wybrać się do Afryki do krajów gdzie nie szczepią i udowodnić swoje hipotezy. Nawet byłbym skłonny rozpisać zbiórkę na bilety i wakacyjny pobyt dla was.

  • Haha 2
  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja podziwiam ludzi z pasją, ale nie lepiej zająć się walką z czymś, co jest naprawdę szkodliwe? Z plastikowymi śmieciami na przykład?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tempik, jak pytasz o wiek to najpierw się przedstaw, opowiedz o swoich pozytywnych przeżyciach po szczepionkach i wieku, potem molestuj ludzi nieszczepionych takich jak ja. Mieszkam w Norwegii od wielu lat a moja mama jest lekarką w szpitalu w Bergen, bynajmniej nie na oddziale terapii zamkniętej lub psychiatrii. My tu mamy wszystkie szczepienia dobrowolne i od wielu lat wiemy czym to pachnie, ale jakoś żyjemy i nie wyzywamy się jak wy tutaj na portalu, to przykre. Tutaj jest nasz zalecany kalendarz szczepień (https://helsenorge.no/vaksiner/barnevaksinasjonsprogrammet-i-norge#Vaksiner-og-tidspunkt) Widzimy tu, że pierwsze szczepienie jest przewidziane na 3 miesiąc życia i podawane jest tylko doustnie, pierwszy zastrzyk jak się zgodzisz dziecko otrzyma w 3 miesiącu a ostatni w wieku 15 lub 16 lat.  :(nantaniel, jak walczę także z plastikowymi śmieciami jakie powstają po szczepieniach, które wymajają specjalistycznego składowania i utylizacji. Utylizacja tego jest tak droga, że śmiecie bardzo często za sprawą kolejnej mafii, tym razem śmieciowej lądują w krajach 3 świata, bardzo też często w PL, bo już nawet Chiny zamknęły swoje granice przed tym syfem (https://pikio.pl/plaga-pozarow-wysypisk-w-polsce/). Jak sam widzisz co byś nie ruszył to śmierdzi :excl: P.S. Tutaj sprawdzicie poziom wyszczepialności lekarzy i pielęgniarek w PL (https://martabrzoza.pl/szczepienia/93-proc-lekarzy-pielegniarek-nie-szczepi-sie-na-grype/). Pozdrawiam wszystkich myślących inaczej z Norge :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
34 minuty temu, BOXIN napisał:

nantaniel, jak walczę także z plastikowymi śmieciami jakie powstają po szczepieniach, które wymajają specjalistycznego składowania i utylizacji.

W sumie walczysz też z globalnym ociepleniem – im mniejsza ludzka populacja, tym mniejszy jest jej szkodliwy wpływ na środowisko. Brawo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W Odrze potwierdzono obecność glonu Prymnesium parvum N. Carter 1937. To on mógł zabić ryby w rzece, tak jak od 60 lat masowo zabija ryby w Chinach. Organizm ten występuje zwykle w wodach brachicznych – słonawych, będących mieszaniną wód słodkich i słonych – oraz wysoce zmineralizowanych wodach śródlądowych. To tzw. złota alga, nazwana tak od powodowanego przez nią złotawego zakwitu.
      Prymnesium parvum to mikroskopijny (ok. 10 µm) wiciowy glon zaliczany do haptofitów. Po raz pierwszy został zidentyfikowany w 1937 roku w wodach słonawego stawu Bembridge na wyspie Wight. Charakteryzuje go duża tolerancja, może przebywać zarówno w wodach słonych jak i słodkich, ale najlepiej czuje się w wodach słonawych.
      Już 2 lata po jego odkryciu zauważono, że wydziela on toksynę zabójczą dla ryb (ichtiotoksyna). W 1995 roku udało się ją wyizolować i zyskała ona nazwę prymnezyna. Obecnie wiemy, że zabija ona organizmy oddychające skrzelami. Toksyna zmienia przepuszczalność błon komórkowych i uszkadza skrzela.
      Toksyny „złotej algi” atakują komórki skrzeli i je uszkadzają. Wkrótce skrzela zaczynają krwawić, a toksyny i inne związki chemiczne z wody dostają się do krwioobiegu ryby, uszkadzając jej organy wewnętrzne. Zwierzę zachowuje się tak, jakby w wodzie brakowało tlenu, wypływa na powierzchnię lub odpoczywa na płyciznach. To wszystko widzieliśmy w Odrze.
      Niewielka ilość Prymnesium parvum nie jest szkodliwa, jednak gdy dojdzie do gwałtownej zmiany warunków środowiskowych, np. nagłego zasolenia wód słodkich, następuje masowe namnażanie się glonów, wydzielanie toksyny i śmierci ryb.
      Zakwity P. parvum są udokumentowane na wschodniej półkuli pod początku XX wieku. Obecnie jednak glon ten jest rozpowszechniony na całym świecie, od Chin i Australii, przez Europę Zachodnią po USA. Jego migrację mogły ułatwić takie czynniki jak zmiany w zasoleniu wód, zmiany hydrologiczne oraz zmiany stężeń składników odżywczych w wodach.
      Wydaje się, że pierwszym regionem półkuli zachodniej, w którym doszło do zakwitów P. parvum były południowo-środkowe regiony USA. W wyniku susz panujących na przełomie XX i XXI wieku doszło do zwiększenia zasolenia tamtejszych wód i pojawienia się pierwszych zakwitów. Zadomowienie się w tamtym regionie ułatwił zmniejszony w czasie suszy przepływ wód rzecznych do jezior. Rolę mogły odegrać też zmiany w dostępności składników odżywczych. Eksperymenty laboratoryjne wykazały bowiem, że toksyczność glonów rośnie gdy pojawia się nierównowaga pomiędzy stosunkiem azotu i potasu, a największa jest tam, gdzie ograniczona jest podaż potasu.
      Badania laboratoryjne pokazują, że naturalnymi wrogami P. parvum mogą być wirusy, bakterie i zooplankton, jak niektóre orzęski, wrotki czy widłonogi.
      Jeśli rzeczywiście ryby w Odrze zabił Prymnesium parvum to winny temu jest człowiek. Warunkiem koniecznym do masowego pojawienia się tego glonu i wydzielania toksyn było bowiem zwiększenie zasolenia wody w Odrze. A, jak wiemy nie od dzisiaj, takie zasolenie miało miejsce.
      Warto mieć świadomość, że gatunki migrują. Mogą być transportowane przez np. przez ptaki, ssaki, lub statki, łódki, barki. Silne ingerencje w środowisko wodne, niszczenie naturalności rzek, traktowanie rzek i zbiorników wodnych jak śmietników, do których można wszystko wypuścić powoduje, że te ekosystemy chorują. W zdrowej rzece szanse na masowy rozwój takiego gatunku i wydzielenie zabójczych toksyn są znacznie mniejsze – stwierdza Instytut Ochrony Przyrody Polskiej Akademii Nauk.
      W obliczu postępujących zmian klimatycznych musimy mieć świadomość, że jeśli radykalnie nie zmienimy naszego podejścia do środowiska naturalnego, nadal będziemy traktowali je utylitarnie i bezmyślnie w nie ingerowali, tego typu katastrofy będą miały miejsce coraz częściej.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Większość szczepionek wymaga wielokrotnego podania przed osiągnięciem maksymalnej odporności przez osobę zaszczepioną. Badacze z MIT postanowili zaradzić temu problemowi i opracowali mikrocząstki, które można dopasować tak, by uwalniały swoją zawartość w określonych momentach. W ten sposób mikrocząstki wprowadzone do organizmu podczas pierwszego szczepienia, samodzielnie uwalniałyby w określonym czasie dawki przypominające.
      Tego typu szczepionka byłaby szczególnie przydatna podczas szczepień dzieci w tych regionach świata, gdzie dostęp do opieki medycznej jest utrudniony. Podanie kolejnych dawek nie wymagałoby wówczas trudnego organizacyjnie i logistycznie spotkania z lekarzem czy pielęgniarką.
      Nasza platforma może być stosowana do wszelkich typów szczepionek, w tym do rekombinowanych szczepionek antygenowych, bazujących na DNA czy RNA. Zrozumienie procesu uwalniania szczepionki, który opisaliśmy w naszym artykule, pozwoliło na poradzenie sobie z problemem niestabilności szczepionki, który może pojawić się w czasem, mówi Ana Jaklenec z Koch Institute for Integrative Cancer Research na MIT. Twórcy nowej platformy dodają, że można ją dostosować do podawania innych środków, np. leków onkologicznych czy preparatów używanych w terapii hormonalnej.
      Zespół z MIT już w 2017 roku opisał nową technikę produkcji pustych mikrocząsteczek z PLGA. To biokompatybilny polimer, który jest od dłuższego czasu zatwierdzony do stosowania w implantach, protezach czy niciach chirurgicznych. Technika polega na stworzeniu silikonowych matryc, w którym PLGA nadaje się kształt przypominający filiżanki oraz pokrywki. Następnie „filiżanki” z PLGA można wypełniać odpowiednią substancją, przykryć pokrywką i delikatnie podgrzać, by „filiżanka” i pokrywka się połączyły, zamykając substancję w środku.
      Teraz naukowcy udoskonalili swoją technikę, tworząc wersję, pozwalającą na uproszczoną i bardziej masową produkcję cząsteczek. W artykule opublikowanym na łamach Science Advances opisują, jak dochodzi do degradacji cząsteczek w czasie, co powoduje uwalnianie zawartości „filiżanek” oraz w jaki sposób zwiększyć stabilność szczepionek zamkniętych w cząsteczkach. Chcieliśmy zrozumieć mechanizm tego, co się dzieje oraz w jaki sposób informacja ta pomoże nam na ustabilizowanie szczepionek, mówi Jaklenec.
      Badania pokazały, że PLGA z którego zbudowane są mikrocząsteczki, jest stopniowo rozbijany przez wodę. Materiał staje się stopniowo porowaty i bardzo szybko po pojawieniu się pierwszych porów, rozpada się, uwalniając zawartość „filiżanek”.
      Zrozumieliśmy, że szybkie tworzenie się porów jest kluczowym momentem. Przez długi czas nie obserwujemy tworzenia się porów. I nagle porowatość materiału wzrasta i dochodzi do jego rozpadu, dodaje jeden z badaczy, Morteza Sarmadi. Po tym odkryciu naukowcy zaczęli badać, jak różne elementy, w tym wielkość i kształt cząstek czy skład polimeru, wpływają na formowanie się porów i czas uwalniania zawartości. Okazało się, że kształt i wielkość cząstek nie mają wielkiego wpływu na uwalnianie zawartości. Decydujący okazał się skład polimeru i grupy chemiczne do niego dołączone. Jeśli chcesz, by zawartość „filiżanek” uwolniła się po 6 miesiącach, musisz użyć odpowiedniego polimeru, a jeśli ma się uwolnić po 2 dniach, to trzeba użyć innego polimeru. Widzę tutaj szerokie pole do zastosowań, dodaje Sarmadi.
      Osobnym problemem jest stabilność środka zamkniętego w mikrocząsteczkach. Gdy woda rozbija PLGA produktami ubocznymi tego procesu są m.in. kwas mlekowy i kwas glikolowy, które zakwaszają środowisko. To zaś może doprowadzić do degeneracji leków zamkniętych w cząsteczkach. Dlatego też naukowcy z MIT prowadzą właśnie badania, których celem jest przeciwdziałanie zwiększenia kwasowości przy jednoczesnym zwiększeniu stabilności leków zamkniętych w „filiżankach”. Powstał też specjalny model komputerowy, który oblicza, jak mikrocząsteczka o konkretnej architekturze będzie ulegała rozpadowi w organizmie.
      Korzystając z tego modelu naukowcy stworzyli już szczepionkę na polio, którą testują na zwierzętach. Szczepionkę na polio trzeba podawać od 2 do 4 razy, testy pokażą, czy po jednorazowym podaniu dojdzie do uwolnienia dawek przypominających w odpowiednim czasie.
      Nowa platforma może być też szczególnie przydatna podczas leczenia nowotworów. Przeprowadzone wcześniej testy wykazały, że po jednorazowym wstrzyknięciu w okolice guza, zamknięty w mikrokapsułkach lek został uwolniony w kilkunastu dawkach na przestrzeni kilkunastu miesięcy i doprowadził do zmniejszenia guza i ograniczenia przerzutów u myszy.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      University of Maryland Medical Center informuje o przeprowadzeniu pierwszego w historii udanego przeszczepu serca świni człowiekowi. Biorcą przeszczepu był 57-letni mężczyzna z terminalną chorobą serca, dla którego tego typu zabieg był jedyną opcją terapeutyczną. Po raz pierwszy w historii serce genetycznie zmodyfikowanej świni zostało przeszczepione człowiekowi i nie doszło do natychmiastowego odrzucenia.
      Mam wybór, albo umrzeć, albo poddać się temu przeszczepowi. Chcę żyć. Wiem, że to strzał na oślep, ale to moja jedyna szansa, mówił David Bennett na dzień przed zabiegiem. Mężczyzna był wielokrotnie hospitalizowany.
      FDA (Food and Drug Agency) wydała nadzwyczajną zgodę na przeprowadzenie zabiegu w ostatnim dniu ubiegłego roku. O zgodę taką można starać się w odniesieniu do eksperymentalnych produktów medycznych – w tym wypadku genetycznie zmodyfikowanego świńskiego serca – gdy ich wykorzystanie jest jedyną dostępną opcją u pacjenta z zagrażającą życiu chorobą.
      To przełomowy zabieg, który przybliża nas do momentu rozwiązania problemu z brakiem organów do przeszczepu. Po prostu nie ma tylu dawców z nadającymi się do przeszczepu sercami, by zaspokoić długą listę oczekujących, mówi główny operator profesor Bartley P. Griffith. Postępujemy bardzo ostrożnie, ale też jesteśmy pełni nadziei, że ten pierwszy w historii zabieg da w przyszłości szansę pacjentom.
      Profesor Griffith ściśle współpracował z profesorem Muhammadem M. Mohiuddinem, jednym z najlepszych na świecie specjalistów od przeszczepów organów zwierzęcych (ksenotransplantacji), który dołączył do University of Maryland przed pięcioma laty i wraz z prof. Griffinem stworzyli Cardiac Xenotransplantation Program. To kulminacja wieloletnich bardzo złożonych badań i doskonalenia techniki na zwierzętach, które przeżyły z organem obcego gatunku ponad 9 miesięcy. FDA wykorzystała nasze dane i dane na temat eksperymentalnej świni podczas procesu autoryzowania przeszczepu, mówi Mohiuddin.
      Ksenotransplantacje mogą uratować tysiące ludzi, ale wiążą się z ryzykiem wystąpienia niebezpiecznej reakcji układu odpornościowego biorcy. Może dojść do gwałtownego natychmiastowego odrzucenia i śmierci pacjenta.
      Pierwsze ksenotransplantacje były przeprowadzane już w latach 80. XX wieku, ale w dużej mierze porzucono je po słynnym przypadku Stephanie Fae Beauclair. Dziewczynka urodziła się ze śmiertelną wadą serca, przeszczepiono jej serce pawiana, jednak dziecko zmarło miesiąc później w wyniku reakcji układu odpornościowego. Od wielu jednak lat w kardiochirurgii z powodzeniem wykorzystuje się świńskie zastawki serca.
      Pan Bennett trafił do szpitala na sześć tygodni przed zabiegiem. Został wówczas podłączony do ECMO. Nie kwalifikował się do tradycyjnego przeszczepu, a z powodu arytmii nie mógł mieć wszczepionego sztucznego serca.
      Oprócz eksperymentalnej procedury pacjentowi podawany jest też, obok tradycyjnych środków, eksperymentalny lek zapobiegający odrzuceniu przeszczepu.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Specjalistki z Międzyuczelnianego Wydziału Biotechnologii Uniwersytetu Gdańskiego i Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego - prof. Krystyna Bieńkowska-Szewczyk, dr Katarzyna Grzyb i mgr Anna Czarnota - pracują nad szczepionką przeciw zakażeniom spowodowanym wirusami zapalenia wątroby typu C i B (HCV i HBV). Urząd wydał już decyzję o przyznaniu patentu na ich wynalazek ("Chimeryczne cząsteczki wirusopodobne eksponujące sekwencje antygenowe wirusa HCV do zastosowania w leczeniu prewencyjnym zakażenia wirusem HCV i/lub HBV").
      Szczepionka na wagę złota
      HCV stanowi poważny problem medyczny. Wg Głównego Inspektoratu Sanitarnego (GIS), szacuje się, że co roku 1,4 mln zgonów jest spowodowanych odległymi następstwami przewlekłych zakażeń wirusami wywołującymi wirusowe zapalenie wątroby B lub C (marskość, rak wątrobowokomórkowy). WZW C [wirusowe zapalenie wątroby typu C] jest główną przyczyną raka wątroby w Europie i USA. W tych regionach świata WZW C jest najczęstszym powodem dokonywania przeszczepów wątroby.
      Niestety, mimo badań nie ma jeszcze skutecznej szczepionki. Główną przeszkodą jest duża zmienność genetyczna HCV. Z tego powodu idealna szczepionka powinna wzbudzać odpowiedź immunologiczną przeciw najbardziej konserwowanym fragmentom białek wirusowych.
      Gdański wynalazek
      Wynalazek dotyczy rekombinowanych cząstek wirusopodobnych eksponujących na swojej powierzchni wybrane sekwencje antygenowe pochodzące z wirusa zapalenia wątroby typu C do zastosowania jako immunogenna szczepionka przeciwko zakażeniom spowodowanym wirusami zapalenia wątroby typu C i/lub B – wyjaśnia prof. Bieńkowska-Szewczyk.
      Wynalazek powstał w ramach realizacji projektu NCN Preludium 12. Jego szczegóły opisano w pracy eksperymentalnej pt. "Specific antibodies induced by immunization with hepatitis B virus-like particles carrying hepatitis C virus envelope glycoprotein 2 epitopes show differential neutralization efficiency".
      Dr Grzyb tłumaczy, że cząstki wirusopodobne cieszą się obecnie dużym zainteresowaniem, gdyż są bardzo podobne do wirusów, stąd też wynika ich wysoka immunogenność. Nie są jednak wirusami, bo nie zawierają materiału genetycznego wirusa, a tym samym nie mają zdolności do namnażania.
      Zdolność tworzenia cząstek wirusopodobnych ma małe białko powierzchniowe wirusa zapalenia wątroby typu B (ang. hepatitis B virus small surface protein, sHBsAg). sHBsAg jest wykorzystywane w szczepionkach chroniących przed zakażeniem wirusem zapalenia wątroby typu B. Jak wyjaśniono w opisie projektu na stronie Narodowego Centrum Nauki, ze względu na obecność w strukturze białka sHBsAg silnie immunogennej, hydrofilowej pętli dobrze tolerującej insercje nawet dużych fragmentów obcych białek, sHBsAg było wielokrotnie proponowane jako nośnik obcych antygenów.
      W naszym wynalazku wyeksponowanie silnie konserwowanych fragmentów białek wirusa HCV na powierzchni cząstek wirusopodobnych opartych na białku sHBsAg [w hydrofilową pętlę  białka sHBsAg wstawiono silnie konserwowane sekwencje glikoproteiny E2 wirusa HCV] pozwoliło na stworzenie biwalentnych immunogenów wzbudzających odpowiedź zarówno przeciwko wirusowi HCV, jak i HBV. W przyszłości nasze rozwiązanie mogłoby być wykorzystane jako skuteczna szczepionka nowej generacji chroniąca przed zakażeniem tymi groźnymi patogenami - podsumowuje mgr Anna Czarnota.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Na ospę prawdziwą, jedną z najbardziej śmiercionośnych i najdłużej trapiących ludzkość chorób, nie zapada obecnie nikt. Ostatnie znane przypadki naturalnej infekcji miały miejsce w 1977 roku w Somalii. Natomiast ostatnimi ofiarami ospy było dwoje Brytyjczyków. W 1978 roku fotograf medyczna Janet Parker zaraziła się ospą na University of Birmingham. Obwiniany o jej chorobę profesor Henry Bedson, który prowadził badania nad wirusem ospy, popełnił samobójstwo. Oboje zmarli w tym samym dniu.
      W 1980 roku WHO ogłosiła, że świat jest wolny od ospy prawdziwej. To jak dotychczas jedyny przypadek w historii, kiedy dzięki świadomemu wysiłkowi ludzkości udało się zlikwidować (eradykować) chorobę zakaźną trapiącą ludzi. Inną taką chorobą zakaźną jest księgosusz (pomór bydła), ogłoszony chorobą eradykowaną w 2010 roku.
      Jak to się jednak stało, że istniejąca od tysiącleci ospa prawdziwa, która w samym tylko XX wieku zabiła 300 milionów osób przestała stanowić zagrożenie? Odpowiedzią są szczepienia. To właśnie dzięki nim i ogłoszonemu w 1967 roku programowi  jej eradykacji nie musimy obawiać się tej śmiercionośnej choroby.
      Nieco historii
      Ludzkość od dawna wiedziała, że jeśli komuś udało się przeżyć ospę – a nie było to takie pewne, gdyż np. w XVIII wieku zabijała ona 20–60 procent zarażonych – stawał się odporny na kolejną infekcję. Wiedzę tę wykorzystywano w praktyce. Już w 430 roku p.n.e. ozdrowieńcy byli wzywani do opieki nad chorymi.
      Pojawiła się koncepcja inokulacji. To celowe wprowadzanie do organizmu, np. poprzez nacięcie na skórze, wydzielin osoby chorej, ale chorującej w stopniu łagodnym. Alternatywnym sposobem było sproszkowanie strupów ofiary ospy i wdmuchnięcie ich do nosa osoby zdrowej. Takie działania powodowały, że człowiek co prawda chorował, ale zwykle przechodził chorobę łagodniej. Jedynie około 2% inokulowanych osób rozwijało poważną infekcję i umierało czy stanowiło zagrożenie dla innych. Ryzyko było więc wyraźnie mniejsze.
      Pod koniec XVIII wieku Edward Jenner, angielski lekarz, który sam jako dziecko był inokulowany, zaczął zastanawiać się, jak to się dzieje, że kobiety zajmujące się zawodowo dojeniem krów, nie chorują i nie umierają na ospę. Wszystko wskazywało na to, że mają one kontakt z łagodną dla człowieka ospą krową (krowianką), i gdy się nią zarażą, są chronione przed śmiertelną ospą prawdziwą. Jenner postanowił przetestować tę koncepcję. W 1796 roku materiałem pobranym od kobiety zarażonej krowianką inokulował 8-letniego chłopca, a kilka tygodni później inokulował go materiałem od osoby chorującej na ospę. U chłopca nie pojawiły się żadne oznaki choroby. Kolejne eksperymenty wykazały, że taka procedura jest znacznie bardziej bezpieczna od standardowej inokulacji. Tym samym Jenner zapoczątkował epokę szczepień, wprowadzania do organizmu zdrowego człowieka znacznie słabiej działającego patogenu, który uodparnia nas na działanie zjadliwego, niebezpiecznego patogenu.
      Są szczepionki, są i antyszczepionkowcy
      Metoda Jennera szybko zdobywała popularność zarówno wśród elit jak i zwykłych obywateli. Jenner nazwał całą procedurę vaccination (szczepienie) od łacińskiego vacca (krowa) i vaccinia (krowianka). Jednak już kilka lat później pojawili się pierwsi antyszczepionkowcy. Sceptycyzm wobec metody Jennera wynikał głównie z nieufności i niewiedzy. Do metody Jennera podchodzono bowiem nieufnie na tych terenach, gdzie krowianka nie występowała, ludzie nie znali więc ochronnych skutków infekcji tą chorobą.
      Opublikowano książeczkę, w której krowiankę przedstawiano jako niebezpieczną chorobę i opisywano rzekome przypadki zarażenia ludzi „krowim syfilisem” w wyniku szczepień. Po publikacji zaczęły pojawiać się informacje o kolejnych przypadkach „krowiego syfilisu”, których to autor książeczki nie omieszkał umieścić w kolejnym wydaniu. Ostrzegał też, że szczepienie to eksperyment medyczny, prowadzony bez odpowiedniego rozwagi.
      Kolejny tego typu tekst został opublikowany pod pseudonimem „R. Squirrel, doktor medycyny” przez aptekarza i politycznego radykała Johna Gale'a Johnesa. Twierdził on, że wcześniej prowadzona inokulacja była w pełni bezpieczna, a Jenner tak naprawdę zaraża ludzi skrofulozą (gruźlicą węzłów chłonnych). W jeszcze innym dziele opisano przypadki trzech pacjentów, którzy zmarli w wyniku sepsy po szczepieniu – co nie może dziwić biorąc pod uwagę ówczesny poziom higieny – oraz dziecka, u którego rok po szczepieniu pojawiły się na czole wielkie purpurowe bulwy. W jeszcze innych dziełach czytamy o świerzbie wywołanym rzekomo przez szczepienie, a całość zilustrowano rysunkiem chłopca, którego twarz zamieniła się w twarz wołu. Oczywiście w wyniku szczepienia.
      Kukułką w szczepienia
      Antyszczepionkowcy nie ograniczyli się jednak tylko do tego, Przez ponad 100 lat, walcząc z koncepcją Jennera, używali przykładu... kukułki. Otóż w 1788 roku Jenner opublikował wyniki swoich badań nad kukułkami, w których stwierdził, ze młode, wyklute z jaja podrzuconego przez kukułkę innemu gatunkowi, wyrzuca z gniazda młode tego gatunku. Wielu przyrodników uznało tę koncepcję za absurdalną. I antyszczepionkowcy przez dekady wykorzystywali opinię tych przyrodników, by zdyskredytować osiągnięcia Jennera na polu szczepień. W końcu w 1921 roku, dzięki wykorzystaniu fotografii potwierdzono, że Jenner miał rację co do kukułek. Podobnie zresztą, jak miał rację odnośnie szczepień.
      Jak więc działają szczepionki?
      Nasz układ odpornościowy możemy podzielić na dwie zasadnicze części: wrodzoną (nieswoistą) oraz adaptacyjną (swoista). Z odpornością wrodzoną się rodzimy. Otrzymujemy ją po matce i stanowi on pierwszą linię obrony naszego organizmu. Układ odpornościowy atakuje wszystko, co uzna za obce. Odpowiedź nieswoista następuje natychmiast, a do akcji wkraczają granulocyty, makrofagi czy monocyty. Jednak nie jest to reakcja zbyt precyzyjna i nie zawsze w jej wyniku patogeny zostaną usunięte. Co więcej, ten rodzaj reakcji nie wytwarza pamięci immunologicznej.
      Do tego, by organizm zapamiętał dany patogen potrzebna jest bardziej wyspecjalizowana odpowiedź swoista, kiedy to organizm wytwarza przeciwciała zwalczające konkretne zagrożenie. To bardziej precyzyjne uderzenie w patogen, jednak od momentu infekcji do pojawienia się skutecznej odpowiedzi swoistej musi minąć nieco czasu. Gdy już jednak układ odpornościowy wytworzy odpowiedź swoistą i zwalczy patogen, zapamiętuje go i przy kolejnej infekcji szybko przystępuje do działania, wyposażony już w specjalistyczne narzędzia do walki z konkretnym wirusem czy bakterią.
      Patogeny, czy to wirusy, bakterie, grzyby czy pasożyty, składają się z wielu różnych części, które często są charakterystyczne zarówno dla nich, jak i wywoływanych chorób. Takie części, które prowokują organizm do wytworzenia przeciwciał nazywa się antygenami. Gdy układ odpornościowy po raz pierwszy napotyka na antygen, potrzebuje nieco czasu, by wytworzyć przeciwciała. Jednak gdy już je uzyska, produkuje też specyficzne dla nich komórki pamięci. Komórki te pozostają w organizmie nawet po zwalczeniu patogenu. Dlatego też gdy zetkniemy się z nim po raz kolejny, nasz układ odpornościowy szybko przystępuje do ataku.
      Szczepienia zaś mają służyć wcześniejszemu nauczeniu układu odpornościowego rozpoznawania patogenu, bez potrzeby czekania na tę pierwszą infekcję, która może przecież okazać się bardzo niebezpieczna. Dzięki nim nasz układ odpornościowy uczy się bowiem, jak rozpoznać napastnika i gdy zetknie się z nim powtórnie, szybciej i łatwiej sobie z nim poradzi. Wszystkie szczepionki działają poprzez wcześniejsze – bezpieczne i kontrolowane – wystawienie organizmu na kontakt z patogenem lub jego fragmentem po to, by w przypadku ponownego kontaktu, układ odpornościowy był przygotowany do zwalczania wirusa lub bakterii.
      Rodzaje szczepionek
      Obecnie nikt nie wdmuchuje nam do nosa sproszkowanych strupów i nie nacina nam skóry, by wprowadzić materiał pobrany od chorej osoby. Stosowane są znacznie skuteczniejsze i bezpieczniejsze metody.
      Jedną z nich są szczepionki z żywym, atenuowanym wirusem lub bakterią. Zawierają one atenuowany czyli osłabiony patogen, który nie stanowi zagrożenia dla osób o prawidłowo działającym układzie odpornościowym. Jako, że takie patogeny są najbliższe temu, z czym możemy się zetknąć, szczepionki tego typu są świetnymi nauczycielami dla układu odpornościowego. W ten sposób szczepi się na odrę, świnkę czy różyczkę. To bardzo efektywny sposób zabezpieczenia przed chorobami. Jednak ze względu na to, że mimo wszystko mamy tutaj do czynienia z żywym patogenem, lepiej dmuchać na zimne. Szczepionek takich nie podaje się więc osobom o osłabionym układzie odpornościowym czy kobietom w ciąży.
      Istnieją również szczepionki z inaktywowanym, zabitym, patogenem. Nie są one jednak tak skuteczne, jak szczepionki z patogenem żywym, dlatego zwykle wymagają podania kilku dawek. Za przykład mogą tutaj służyć szczepionki przeciwko polio czy wściekliźnie.
      Dwa wymienione tutaj rodzaje to starsze typy szczepionek. Nowsze rodzaje zawierają nie całe patogeny, a ich fragmenty, antygeny. Szczepionki takie są bardziej jednorodne, podobne do siebie, niż szczepionki z patogenami. Są w wyższym stopniu powtarzalne i powodują mniej działań niepożądanych. Jednak zwykle też wywołują słabszą odpowiedź układu odpornościowego, niż szczepionki zawierające całe bakterie czy wirusy.
      Najnowszym rodzajem szczepionek, o których wszyscy usłyszeliśmy przy okazji pandemii COVID-19, są szczepionki wektorowe i mRNA. Oba rodzaje nie zawierają ani patogenu, ani jego antygenu. Zawierają zaś instrukcję, w jaki sposób nasz organizm ma sobie taki antygen samodzielnie wyprodukować.
      W szczepionkach wektorowych nośnikiem instrukcji – wektorem – jest zmodyfikowany wirus, pozbawiony genów powodujących chorobę oraz pozbawiony genów umożliwiającym mu namnażanie się. Do genomu tego nieszkodliwego wirusa wprowadzana jest dodatkowo instrukcja produkcji antygenu drobnoustroju, przed którym chcemy się chronić. Zatem, w przeciwieństwie do prawdziwej infekcji, do organizmu nie trafia pełny materiał genetyczny wirusa, a jego fragment. Nie ma zatem możliwości, by nasze komórki wyprodukowały wirusa. To, co się dzieje po szczepieniu, bardzo przypomina prawdziwą infekcję.
      Wektor wnika do komórek i wprowadza genetyczną instrukcję produkcji antygenu do jądra komórek naszego organizmu. Jako, że nasz wektor pozbawiony jest możliwości namnażania się, nie rozprzestrzenia się po organizmie. Ponadto co prawda jego DNA jest wprowadzane do jądra komórkowego, ale nie jest włączane do naszego genomu i nie replikuje się w kolejnych cyklach komórkowych. Na podstawie tego DNA powstaje RNA, które przemieszcza się z jądra komórkowego do cytoplazmy, tam staje się matrycą do produkcji antygenu. Ten zaś jest prezentowany na powierzchni „zakażonej” komórki. Układ odpornościowy rozpoznaje wrogi antygen, zwalcza go, zabijając komórkę i jednocześnie zapamiętuje antygen. Następnym razem będzie gotowy by szybko zaatakować wirusa. Zarówno ekspresja genów wirusa, jak i odpowiedź immunologiczna są krótkotrwałe i ograniczone do miejsca wstrzyknięcia szczepionki. To jednak wystarczy, by układ odpornościowy zapamiętał wroga na przyszłość.
      Szczepionki wektorowe mają zarówno wady, jak i zalety. Wywołują silną odpowiedź immunologiczną, na której nam zależy, a technologia ich produkcji jest dobrze opanowana. Jeśli jednak organizm już wcześniej zetknął się z wirusem użytym w roli wektora, to może szybko zacząć go zwalczać, przez co skuteczność szczepionki będzie niższa. Ponadto produkcja takich szczepionek jest dość skomplikowana.
      Powyższy problem rozwiązują szczepionki mRNA. Ich zastosowanie polega na wstrzyknięciu do organizmu wolnego (tj. niezwiązanego z nośnikiem, np. wirusem) materiału genetycznego w formie mRNA, który jest następnie pobierany przez komórki i poddawany ekspresji.
      Po wniknięciu do organizmu mRNA ze szczepionki jest przetwarzane przez organizm tak samo, jak „własne” mRNA z naszych komórek, tzn. na podstawie zawartej w nim instrukcji wytwarzane jest białko o ściśle określonej budowie, symulującej immunologiczną „sygnaturę” danego patogenu. Białko takie jest wykrywane przez układ immunologiczny jako obce i powoduje wytworzenie odpowiedzi oraz pamięci immunologicznej. Dzięki temu kiedy kolejny raz dojdzie do kontaktu z takim samym antygenem (tym razem na powierzchni wirusa z „prawdziwej” infekcji), reakcja będzie szybka i skuteczna – tak bardzo, że często nawet nie będziemy świadomi, że organizm właśnie zwalczył śmiertelne zagrożenie.
      Takie RNA w ogóle nie wnika do jądra komórkowego, zatem nie ma możliwości włączenia się do DNA naszych komórek ani replikacji. Prowadzi ono wyłącznie do wytworzenia antygenów, po czym ulega degradacji. Również i tutaj mamy do czynienia z krótkotrwałą obecnością w naszym organizmie materiału genetycznego wirusa, a jego pozostałości są w naturalny sposób szybko usuwane. Pozostaje nam po nim jedynie pamięć układu odpornościowego, przygotowanego dzięki szczepionkom na reakcję w przypadku prawdziwej infekcji.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...