Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Wymieranie ssaków szybsze od tempa ewolucji

Rekomendowane odpowiedzi

Obecnie na Ziemi trwa szóste masowe wymieranie, tym razem powodowane przez ludzi. Naukowcy z Uniwersytetu w Aarhus wyliczyli, że tempo zanikania gatunków jest tak duże, że ewolucja nie dotrzymuje mu kroku. Jeśli nie powstrzymamy tego procesu, to w ciągu najbliższych 50 lat wyginie tyle gatunków ssaków, że ewolucja będzie potrzebowała, i to w najbardziej optymistycznym scenariuszu, 3–5 milionów lat, by osiągnąć obecny poziom bioróżnorodności.

W ciągu ostatnich 450 milionów lat doszło do 5 epizodów masowego wymierania gatunków. Po każdym z nich bioróżnorodność się powoli odradzała. Szóste wymieranie, które ma obecnie miejsce, różni się od innych tym, że zostało spowodowane przez człowieka.

Naukowcy z Uniwersytetów w Aarhus i Göteborgu wyliczyli, że po obecnym wymieraniu ewolucja będzie potrzebowała 3–5 milionów lat by powrócić do obecnego poziomu różnorodności wśród ssaków i 5–7 milionów lat, by powrócić do stanu sprzed pojawienia się człowieka współczesnego.

Na potrzeby swojej pracy naukowcy wykorzystali bazę danych gatunków ssaków, która uwzględnia nie tylko ssaki obecnie żyjące, ale również wszystkie gatunki ssaków, jakie wyginęły od czasu pojawienia się Homo sapiens.

Oczywiście nie wszystkie gatunki miały takie samo znaczenie. Niektóre z nich były na tyle odmienne od innych zwierząt, że wymarcie danego gatunku oznaczało zagładę całej gałęzi ewolucyjnej. W ten sposób utracie ulegał nie tylko gatunek, ale jego unikatowe funkcje ekologiczne, które ewoluowały przez miliony lat. Wielkie ssaki, megafauna, takie jak tygrys szablozębny były wysoce odmienne od innych. Jako, że miały niewielu bliskich krewnych, ich wyginięcie wiązało się ze zniknięciem całej gałęzi z drzewa ewolucyjnego. Z drugiej strony mamy setki gatunków ryjówkowatych, więc wyginięcie kilku z nich jest do zniesienia, mówi paleontolog Matt Davis.

Ocena zagrożenia wiszącego nad poszczególnymi gatunkami jest trudna. Nosorożec czarny z dużym prawdopodobieństwem wyginie w ciągu najbliższych 50 lat. Słoń azjatycki ma mniej niż 33% szansy na przetrwanie poza rokiem 2100.

Naukowcy przeprowadzili tego typu szacunki i wykorzystali zaawansowane modele obliczeniowe do symulacji szans na przeżycie gatunków ssaków, biorąc pod uwagę ich pokrewieństwo czy rozmiary ciała. Wykonali takie obliczenia dla istniejących i wymarłych gatunków oraz oszacowali, ile ewolucji zajmie przywracanie bioróżnorodności. Przyjęli przy tym najbardziej optymistyczny scenariusz, w którym założyli, że ludzie zaprzestają niszczenia habitatów i zabijania zwierząt, a tempo wymierania spada do najniższego znanego z przeszłości. Nawet w tym najbardziej optymistycznym scenariuszu pojawienie się tylu gatunków, ile możemy stracić w ciągu najbliższych 50 lat zajmie co najmniej 3 miliony lat, a pojawienie się tylu gatunków, ile wyginęło od ostatniej epoki lodowej potrwa co najmniej 5 milionów lat.

Kiedyś ludzie żyli w świecie gigantów, gigantycznych bobrów, pancerników i jeleni. Obecnie żyjemy w świecie, w którym szybko ubywa dużych ssaków. Kilka pozostałych gigantów, jak słonie i nosorożce, może szybko wyginąć, dodaje profesor Jens-Christian Svenning.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie, akurat nie dla ex nihilo, bo ex nihilo te sprawy zna - od bardzo dawna i aż za dobrze. A poza tym pewnie niedługo wykituje, czyli...

To dla tych od podstępu i rozboju, nieskończonych wzrostów PKB i innych takich...
Ale obawiam się, że do nich to nie trafi. Dopóki ich porządnie po kieszeni nie walnie, bo na łby nie ma co liczyć - za mocno zakute.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Godzinę temu, ex nihilo napisał:

Ale obawiam się, że do nich to nie trafi. Dopóki ich porządnie po kieszeni nie walnie, bo na łby nie ma co liczyć - za mocno zakute.

Nie ma czegoś takiego jak "my", jestem tylko "ja". Jeśli chcemy coś zmienić to na pewno nie moim kosztem. Ten egoizm napędzał nas od samego początku - to nasza immanentna cecha, kiedyś zaleta, dzisiaj zabójcza skaza na rozumie. Dlatego nie sądzę, by cokolwiek się zmieniło.

Imho, skutkiem będzie wtórne wielkie wymarcie ludzkości. Zostanie jej mniej niż miliard i jest szansa że to będzie ta bgatsza, nachapana część, skłonniejsza do rozsądnego gospodarowania zasobami. Spokojnie ex nihilo, dla nas jeszcze starczy suwalskiego jeziora, a reszta? Może nie lubią przyrody, co brzęczy i gryzie?

Edytowane przez Jajcenty
  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
36 minutes ago, Jajcenty said:

dla nas jeszcze starczy suwalskiego jeziora

No nie wiadomo... tam pod ziemią jest od cholery żelastwa. Czerwone chciało tam ryć, huty budować i blokowiska po byku wielkie. Nie wiadomo, co komu do łba może jeszcze strzelić. Niejeden by się na tym mógł nieźle nachapać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O ile jestem jak najbardziej za tym, by samemu siebie nie wyeliminować (niszcząc przyrodę oraz wpływając na globalne procesy planety), o tyle czy faktycznie uważacie, że ludzkość jest już gotowa tu i teraz zatrzymać się i zacząć żyć w wiecznej harmonii? Poza tym, że jest to dość niemożliwe, bo nie zmusi się wszystkich solidarnie do poświęcenia (dalszego rozwoju, nie likwidacji społeczeństwa), to uważam, że najbliższe kilkaset lat będzie szalenie kluczowe i mimo strat powinniśmy jednak jak najbardziej brnąć do przodu z rozwojem, kompensując jednocześnie w miarę rozwoju technologii wszelkie szkodliwe efekty jakie wywieramy na florze i faunie. Co prawda to nie gra, ale sądzę, że kluczowe osiągnięcia są coraz bliżej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
6 godzin temu, wilk napisał:

czy faktycznie uważacie, że ludzkość jest już gotowa tu i teraz zatrzymać się i zacząć żyć w wiecznej harmonii?

Na pewno nie jest. I moim zdaniem nigdy nie będzie. Cały nasz rozwój ciągle idzie w kierunku zwiększania konsumpcji i obciążenia środowiska. Dlatego sądzę, że dojdzie do kolapsu na skalę planetarną. Kolaps ten przetrwają jedynie najbogatsi, mający do dyspozycji technologie umożliwiające przetrwanie w warunkach marsjańskich :) I oni, być może, ustawią jakieś warunki równowagi trwałej.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jakieś minimalne szanse na coś takiego mogłyby być gdyby na Ziemi istniało jedno państwo. Na Ziemi jednak jest wiele państw które rozwijają się w bardzo różnorodny sposób, niektóre się nawet zwijają jak Wenezuela. Nie wszędzie konsumpcja rośnie.

Godzinę temu, Jajcenty napisał:

Kolaps ten przetrwają jedynie najbogatsi

Brzmi jak wojna klas tylko z postawieniem na bogaczy a nie na robotników :D

Godzinę temu, Jajcenty napisał:

Na pewno nie jest. I moim zdaniem nigdy nie będzie

Zgoda.

17 godzin temu, Jajcenty napisał:

Ten egoizm napędzał nas od samego początku - to nasza immanentna cecha, kiedyś zaleta, dzisiaj zabójcza skaza na rozumie

Egoizm zawsze był i będzie zaletą w społeczeństwie. Tego nie zmienią nawet miliardy artykułów dowodzących że jest inaczej w najbardziej poczytnych czasopismach, zarówno tych naukowych jak i tych populistycznych.

Ja wiem że łatwiej zarobić dużo forsy pisząc dla miliardów co wierzą że egoizm jest zły :) Ale to egoizm pcha ludzkość do przodu.
To egoizmowi każdy z Was zawdzięcza to że ma co jeść, gdzie mieszkać, jest w miarę wolnym człowiekiem. Ludzie którzy produkują dla Was żywność, ubrania, materiały budowlane robią to z czystej chęci zysku, z egoizmu.

W przeciwieństwie do altruizmu który np. powodował że miliony Ukraińców padało z głodu albo zjadało własne dzieci. Tak, to był przykład altruizmu że zamiast pracować na siebie pracowali na robotniczą rewolucję.

Altruizm polega na pomaganiu innym. Ale gdzie jest ta granica pomagania? Jeśli altruizm jest dobry to zwiększanie jego poziomu też powinno być dobre. No więc superaltruizm osiągnięto za czasów Lenina. Tak bardzo pragnęli wtedy pomóc całej ludności że wymordowali dziesiątki milionów. Wszystko żeby pomóc.

Zwiększanie poziomu altruizmu zawsze prowadzi do momentu w którym zaczyna się poświęcać innych dla dobra kogoś tam: robotników, Niemców, Ukraińców itd.

Edytowane przez thikim

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tylko egoizm czy superaltruizm. Chaos czy zastój. Czarne czy białe. 

A teoria gier mówi: równowaga Nasha oraz strategia stabilna ewolucyjnie.

Za wiki:

Cytat

Nie wiadomo, dlaczego w tej samej sytuacji jedne osoby zachowują się kooperacyjnie, a inne rywalizacyjnie. Wyniki badań nad małymi dziećmi pokazują, że w początkowym stadium rozwoju działamy tylko i wyłącznie egoistycznie (indywidualistycznie). W wieku około 4–4,5 lat dzieci przyswajają sobie pojęcie rywalizacji oraz zaczynają myśleć długoterminowo. Dopiero w wieku około 6–7 lat dzieci rozumieją znaczenie kooperacji i umieją ją zastosować.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
10 hours ago, wilk said:

najbliższe kilkaset lat

Kilkaset? Niezły z Ciebie optymista :)

 

3 hours ago, thikim said:

Ale to egoizm pcha ludzkość do przodu.

No pcha, pcha. I w tym problem. To jak zidiociały tłum, który pcha się do otwieranego nowego hipermarketu. Dobrze, kiedy tylko na połamańcach się kończy, bo i trupy.
A ten "przód", to mi sie raczej z czymś, co normalnie z tyłu jest kojarzy... no chyba wiesz z czym :D

 

3 hours ago, thikim said:

W przeciwieństwie do altruizmu

Altruizm, to przede wszystkim sensownie używany egoizm.

 

3 hours ago, thikim said:

W przeciwieństwie do altruizmu który np. powodował że miliony Ukraińców padało z głodu albo zjadało własne dzieci. Tak, to był przykład altruizmu że zamiast pracować na siebie pracowali na robotniczą rewolucję.

Kurde, dawno takiej kosmicznej bredni nie czytałem.

 

3 hours ago, thikim said:

Altruizm polega na pomaganiu innym.

Nie. Jak już wcześniej - altruizm, to przede wszystkim pomaganie sobie przez pomaganie innym. Po co mam sie z tymi innymi napierdzielać (jest ich dużo więcej, napierdolą mi), jak mogę im pomóc, a oni pewnie kiedyś pomogą mi. Sprawdzalność > 90%.

 

3 hours ago, thikim said:

Ale gdzie jest ta granica pomagania? Jeśli altruizm jest dobry to zwiększanie jego poziomu też powinno być dobre. No więc superaltruizm osiągnięto za czasów Lenina. Tak bardzo pragnęli wtedy pomóc całej ludności że wymordowali dziesiątki milionów. Wszystko żeby pomóc.

Ożesz Ty... Chyba pisałeś to po zwiększeniu poziomu alkoholu w piwie do 98,5%. No fakt alkohol w piwie dobry jest, ale...
Co kurde Lenin (Hitler, Stalin, inni tacy) z altruizmem mieli wpólnego? To byli po prostu psychole, psychopaci z domieszką paranoi.

 

2 hours ago, Delor said:

Ano.
 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
6 godzin temu, Delor napisał:

za wiki: Np. strategia bezinteresownej pomocy innym nie jest ewolucyjnie stabilna, ponieważ jeśli któryś gracz zmieni strategię na wykorzystywanie pomagających, uzyska nad nimi przewagę.

Czyli oczywistość: egoizm wygrywa z frajerami. No i mamy problem bo co dobrze działa na poziomie jaskini czy plemienia, przeszkadza na globalnie.

Teoria gier słabo tu się nadaje. Głównie z powodu liczby czynników i najważniejsze odległość w czasie od wyników. Dylemat więźnia, czy partia pokera to wynik natychmiastowy, tymczasem teraz musielibyśmy przyjąć strategię obliczoną na 100 - 200 lat. Idea odroczonej nagrody ma niewielkie poparcie społeczne ;)

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
4 godziny temu, ex nihilo napisał:

Niezły z Ciebie optymista

E tam, czuję w kościach, że uda się jednak pchnąć do przodu technologie recyklingowe czy oczyszczania powietrza na znacznie szerszą skalę, jakieś przełomy w energetyce i krok za krokiem jakoś to będzie. W końcu „coś być musi, do cholery, za zakrętem”. ;)

  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
12 minutes ago, Jajcenty said:

Idea odroczonej nagrody ma niewielkie poparcie społeczne ;)

Nie takie to proste. Gry z obietnicą nagrody po drugiej stronie kalendarza mają raczej duże poparcie społeczne, chociaż tych wygranych nikt nie widział ;)

 

21 minutes ago, Jajcenty said:

jeśli któryś gracz zmieni strategię na wykorzystywanie pomagających, uzyska nad nimi przewagę.

Albo dostanie w mordę...

 

22 minutes ago, Jajcenty said:

No i mamy problem bo co dobrze działa na poziomie jaskini czy plemienia, przeszkadza na globalnie.

No bo tak to jest - nie wszystko można przeskalować liniowo. Albo raczej rzadko coś można przeskalować liniowo. Świat jest nieliniowy. No i m.in. dlatego to wszystko niemal na pewno wyrypie się jak rozpędzony TIR na ostrym zakręcie. W ten zakręt już wjechał...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
10 godzin temu, Jajcenty napisał:

Np. strategia bezinteresownej pomocy innym nie jest ewolucyjnie stabilna, ponieważ jeśli któryś gracz zmieni strategię na wykorzystywanie pomagających, uzyska nad nimi przewagę.

Czyli oczywistość: egoizm wygrywa z frajerami.

Czyli "jak nie jedna skrajność to koniecznie druga"? Strategia "zawsze egoizm" też nie jest ewolucyjnie stabilna. Samotni egoiści zostaną pokonani przez grupki pomagających sobie frajerów.

10 godzin temu, Jajcenty napisał:

Dylemat więźnia, czy partia pokera to wynik natychmiastowy...

Dlatego spójrz raczej na iterowany lub ciągły dylemat więźnia.

Zobacz też co się stanie z egoistą w iterowanej grze w cykora :) A mam wrażenie że do tego niektórzy dążą.

 

  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
15 minut temu, Delor napisał:

Samotni egoiści zostaną pokonani przez grupki pomagających sobie frajerów.

Dlatego utrwala się strategia "od czasu do czasu oszukuj". Ale nie ma tak, że zostają sami altruiści - są zbyt podatni na pojawienie się egoistów.

16 minut temu, Delor napisał:

Zobacz też co się stanie z egoistą w iterowanej grze w cykora :) A mam wrażenie że do tego niektórzy dążą.

Nic się nie stanie. Ustali się pewien poziom egoistów i będą żyli jak pączki w maśle. Poza tym, to wymaga pamięci poprzednich zachowań - w plemieniu łatwe do spełnienia. Spróbuj teraz przenieść to na poziom międzynarodowy. W dylemacie więźnia, o ile pamiętam, najlepiej radziły sobie algorytmy "wet za wet"

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sami altruiści i sami egoiści to skrajności. I do tego dążę. Nie zakładaj że bycie altruistą lub egoistą jest zawsze właściwe. Dostosuj się do sytuacji.

Godzinę temu, Jajcenty napisał:

Nic się nie stanie. Ustali się pewien poziom egoistów i będą żyli jak pączki w maśle. Poza tym, to wymaga pamięci poprzednich zachowań - w plemieniu łatwe do spełnienia. Spróbuj teraz przenieść to na poziom międzynarodowy.

Ustali się pewien niski poziom egoistów. Przykład międzynarodowy? Ochrona środowiska. Mała ilość "trucicieli" zyska względem innych. Zbyt duża: wszyscy stracą. Zerowa oznacza znacznie ograniczony rozwój więc jest mało prawdopodobna.

Edytowane przez Delor

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
19 godzin temu, ex nihilo napisał:

o kurde Lenin (Hitler, Stalin, inni tacy) z altruizmem mieli wpólnego? To byli po prostu psychole, psychopaci z domieszką paranoi.

Bardzo dużo. To że nazizm znasz słabo to jeszcze rozumiem. Ale wydawało mi się że komunizm znasz lepiej. Przecież oba te systemy nakazywały poświęcić indywidualizm na rzecz społeczności. W jednym wypadku narodu, w drugim klasy społecznej.

Czyż to nie definicja altruizmu? Poświęcenie na rzecz innych, na rzecz społeczności.
To nawet osoba tak przeczulona na punkcie socjalizmu powinna zrozumieć :)
A że Hitler propagował nazizm czyli poświęcenie jednostki na rzecz narodu, a Lenin komunizm czyli poświecenie jednostki na rzecz robotników to chyba jest jasne dla Ciebie. Tak czy nie?
To byli superaltruistyczni goście. Każdy superaltruista to jak piszesz:
psychol.

Na szczęście większość w swoich altruistycznych zapędach nie zachodzi aż tak daleko.

A Ty dokąd byś zaszedł w pomaganiu innym? Czy do odebrania majątków paru bogaczom? Czy do wrzucenia do obozu pracy paru kapitalistów znaczy kułaków? :D Czy tylko Ci agresja słowna wobec wyzyskiwaczy wystarczy? :D
W rzeczy samej w szczególności Lenin i Stalin - żyli bardzo skromnie - wszystko oddali rewolucji - gdzie tu miejsce na jakikolwiek egoizm?

Dla altruistów (i ekologów :D ) powinni być świętymi. Zresztą są.

Trochę gorzej ma Hitler bo on zawęził pomaganie do Niemców. Więc za świętego uchodzi tylko w Niemczech z oczywistych powodów.
Tak, tak. Jak nikt nie patrzy, to Helmut z Hansem marzą o nowym Hitlerze. Tylko naiwniakom ze wschodu sprzedają bajeczki jaki to według nich jest niedobry Hitler.

Mein Kampf w 2016 był bestsellerem w Niemczech :)
Oto Wasi altruiści - czemu się ich wstydzicie? Czemu trzeba szukać danych o sprzedażach żeby te ukryte pragnienia świat ujrzały? Czemu tego wprost nie powiecie? :)

Edytowane przez thikim

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cholera, wygląda na to że jesteś totalnie zero-jedynkowy, a Twój świat jest uproszcony do postaci kijka, który dwa końce ma, ale pomiędzy nimi pustka.

9 hours ago, thikim said:

Przecież oba te systemy nakazywały poświęcić indywidualizm na rzecz społeczności. W jednym wypadku narodu, w drugim klasy społecznej.

No niby nakazywały, i co z tego? Katolicyzm (i nie tylko) też coś tam nakazuje, i też co z tego? W każdym przypadku większość i tak rwie dla siebie tyle ile może. Święci to rzadkość w każdym z tych przypadków. Czyli teoria nie przekłada się na praktykę, bo pomiędzy jednym a drugim jest natura homo sapiens ze swoimi rozkładami statystycznymi.

9 hours ago, thikim said:

A Ty dokąd byś zaszedł w pomaganiu innym? Czy do odebrania majątków paru bogaczom? Czy do wrzucenia do obozu pracy paru kapitalistów znaczy kułaków? :D Czy tylko Ci agresja słowna wobec wyzyskiwaczy wystarczy? :D

Na serio zaczynam podejrzewać, że coś Ci... no tego.
Antykomuchem, aktywnym, byłem jak Ciebie jeszcze na świecie nie było... i jestem nim nadal. Pewnie już z tym wykituję.
Paru bogaczom faktycznie bym chętnie flaki wypruł, ale ilość niebogaczy, których chetnie bym podobnej operacji poddał, byłaby znacznie wieksza.

10 hours ago, thikim said:

W rzeczy samej w szczególności Lenin i Stalin - żyli bardzo skromnie - wszystko oddali rewolucji - gdzie tu miejsce na jakikolwiek egoizm?

No tak... Kreml, dacze, Rolls Lenina, "rupiecie" Stalina (https://www.motofakty.pl/artykul/stalin-i-packardy.html), wiadra kawioru, to faktycznie niezła skromność. Forsy nie potrzebowali - mieli wszystko, co im się zachciało, bez płacenia.
Nieźle trafiasz z argumentami... Podobnie następny:

10 hours ago, thikim said:

Dla altruistów (i ekologów :D ) powinni być świętymi. Zresztą są.

Kompletnie Cię już porąbało, czy jakaś rezerwa jeszcze została?

10 hours ago, thikim said:

Tak, tak. Jak nikt nie patrzy, to Helmut z Hansem marzą o nowym Hitlerze. Tylko naiwniakom ze wschodu sprzedają bajeczki jaki to według nich jest niedobry Hitler.

Tak, tak thikimie, pielęgniarz zaraz przyjdzie.
I następny wp***dol od reszty świata też im sie marzy - tym razem zamiast planu Marshalla pewnie by był plan Caterpillara.

10 hours ago, thikim said:

Oto Wasi altruiści - czemu się ich wstydzicie? Czemu trzeba szukać danych o sprzedażach żeby te ukryte pragnienia świat ujrzały? Czemu tego wprost nie powiecie? :)

Spokojnie, już idzie, piguły ma, kaftan też :D

Ale - to raczej dla pozostałych kopaczy, bo wątpię czy thikim załapie przed zakończeniem kuracji - kategoria egoizm/altruizm nie jest właściwa w kontekście treści artykułu. Bardziej odpowiednią byłaby zachłanność, chciwość, a to nie to samo, co egoizm. To inny wymiar, chociaż często z tym pierwszym się przecinający.
Hs to gatunek nie tyle wyjątkowo egoistyczny (egoizm to norma w naturze), co wyjątkowo zachłanny, a to już normą nie jest. Przeciwnie - Hs to chyba jedyny gatunek, któremu zawsze za mało, w skali indywidualnej i zbiorowej. Zresztą to bardziej cecha cywilizacji niż gatunku. Pierwotni łowcy/zbieracze nie byli zachłanni, brali z otaczającego ich świata tyle, ile rzeczywiście im było potrzebne. I tylko tyle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
On 10/18/2018 at 7:39 PM, ex nihilo said:

Altruizm, to przede wszystkim sensownie używany egoizm.

No, nie, w ten sposób twierdzisz, że prawdziwy altruizm nie istnieje, a jest tylko przykryty egoizmem. Ale teoretycznie (i logicznie rzecz biorąc) czysty altruizm jest całkowitym przeciwieństwem egoizmu. Co to oznacza? Jeśli za egoizm przyjmiemy zachowanie, gdy w jakiś sposób analizujemy opłacalność danego działania, a nastepnie postępujemy zgodnie z tą opłacalnością, to w takim razie logicznie biorąc altruizm musi oznaczać zachowanie, gdy analiza opłacalności nie występuje. Czyli altruizm to zachowanie, gdy nie analizuje się skutków swojego działania w kategoriach opłacalności dla siebie siebie samego.

Oczywiste więc, że analiza ekonomiczna, jak teoria gier, operuje zawsze egoizmem, nawet jak nazwie to altruizmem. W tej sytuacji altruista to będzie niby ktoś kto pomaga innym, ale tylko wtedy, gdy w jakiś sposób będzie to dla niego opłacalne. To nie jest czysty altruizm - w ekonomii, przynajmniej taką jaką znamy, nie istnieje coś takiego. Nawet gdy jednostka nie myśli o sobie, ale swoim kraju i zabija się dla dobra narodu, to dopóki ta jednostka uważa się za część tego narodu, za który walczy, nie będzie altrustą. Tak samo matka nadstawiająca się za swoje dziecko, nie będzie altrustką, bo dziecko jest jej.

Altruizm może jednak naprawdę wystąpić w pewnych ekstremalnych i rzadkich sytuacjach. Ktoś widzi, że obca osoba tonie i rzuca się jej na pomoc, nie analizując w ogóle czy może sama utonąć czy nie. Anonimowe udzielanie się charytatywne chyba też można nazwać altruistycznym, jeśli nie oczekuje się za to żadnej nagrody. Z postaci literackich, Jezus Chrystus był prawdziwym altruistą, przez to był osobą świętą, a jego poświęcenie na rzecz ludzkości nie niosło żadnego oczekiwania nagrody (niby zmartwychwstał, ale raczej nie oczekiwał żadnej nagrody). 

Tak więc raczej nikt z tutejszych dyskutantów nie ma racji odnośnie altruizmu, co tylko potwierdza, jak bardzo jest to nieintuicyjne zachowanie. Oczywiście, można mysleć o komunistach jako altruistach, ale tylko wtedy, gdy w ogóle nie myślą o swoim położeniu ani nie czują się częścią państwa i narodu. Musieliby być po prostu ludźmi z kosmosu, którzy są w stanie poświęcić siebie, swoich bliskich i innych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nagroda nie musi być materialna. Wizerunek i lepsze samopoczucie też są nagrodą.

41 minut temu, mankomaniak napisał:

Ktoś widzi, że obca osoba tonie i rzuca się jej na pomoc, nie analizując w ogóle czy może sama utonąć czy nie.

Utonie? Ryzyko. Uratuje kogoś? Zostanie bohaterem. Im większe ryzyko tym większa, ewentualna, nagroda. Nie będzie też oskarżeń o bierność.

47 minut temu, mankomaniak napisał:

Anonimowe udzielanie się charytatywne chyba też można nazwać altruistycznym, jeśli nie oczekuje się za to żadnej nagrody.

Anonim wie że pomógł więc rośnie jego samoocena.

Wszystko można tak przedstawić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czytaj ze zrozumieniem kolego, bo masz z tym niezłe problemy. 10 razy przeczytaj co napisałem, to może synapsy załapią, bo ja nie mam zamiaru powtarzać tego samego, i nie wyrywaj jednego zdania z kontekstu. Przede wszystkim nigdzie nie pisałem o nagrodzie materialnej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
8 godzin temu, ex nihilo napisał:

Pierwotni łowcy/zbieracze nie byli zachłanni, brali z otaczającego ich świata tyle, ile rzeczywiście im było potrzebne. I tylko tyle. 

Niestety nie zgadzam się. Byli ograniczani zasadą oszczędności energii - lenistwem :D. Brali ile mogli, ale ich metody pobierania były mało efektywne. W połączeniu z małą liczebnością mamy bukoliczną wizję raju i sielanki. Nieprawdziwą wizję. Lew poluje najrzadziej jak się da i z głodu, lis w kurniku wydusi wszystkie kury, choć zabierze tylko jedną. To w tej pierwotnej części naszego mózgu jest problem. Dlatego jestem pesymistą, ale chcę wierzyć że Wilk może mieć rację i znaczący skok technologiczny uratuje różnorodność naszej planety. O ludzkość sie nie martwię, prawdopodobnie jesteśmy już w stanie przetrwać wszystko co na siebie sprowadzimy, lub Matka Natura ma dla w zanadrzu: komety, superwulkany, supergronkowce, itd

 

Edytowane przez Jajcenty

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ok, kolego @mankomaniak. Twój post: "ekonomia mówi że altruizm nie istnieje ale istnieje". Powiedz mi w takim razie kiedy analiza opłacalności nie występuje? Najlepiej na lepszych przykładach niż poprzednie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zrób kolego z własnej woli jakiś dobry uczynek dla osoby, której nie znosisz i z którą nie chcesz mieć nic wspólnego. Może akurat poczujesz się "bohaterem", chociaż wątpię, ale wtedy można będzie nazywać twój czyn altruistycznym, przynajmniej w dużym stopniu (jeśli nie czystym).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, mankomaniak napisał:

Może akurat poczujesz się "bohaterem"

Tu będzie moja nagroda. A skoro jest nagroda dla mnie to nie ma altruizmu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Wyjątkowa baza 2400 stanowisk archeologicznych obejmujących dzieje człowieka od 3 milionów lat temu do 20 000 lat temu obejmuje ponad 100 starych kultur i opisuje wyniki 150 lat prac archeologicznych. Jest ona dziełem naukowców z centrum badawczego ROCEEH (The Role of Culture in Early Expansions of Humans), którzy skompilowali olbrzymią liczbę informacji i umieścili je w jednej ogólnodostępnej bazie danych.
      ROAD (ROCEEH Out of Africa Database) to jeden z największych zbiorów danych dotyczących archeologii, antropologii, paleontologii i botaniki, wyjaśnia doktor Andrew Kandel z Uniwersytetu w Tybindze. W sposób jednorodny pod względem geograficznym i chronologicznym połączono informacje o zabytkach kultury, szczątkach człowieka i jego przodkach, pozostałościach zwierząt i roślin. W ten sposób powstało narzędzie, które pomaga w analizie wielu różnych aspektów ewolucji człowieka.
      Baza ROAD to wynik 15 lat pracy naukowców, którzy przeanalizowali ponad 5000 publikacji w wielu językach, w tym w angielskim, chińskim, francuskim, włoskim czy portugalskim. Powstała w ten sposób łatwa w użyciu interaktywna mapa stanowisk archeologicznych. Użytkownik może na jej podstawie tworzyć też własne mapy obejmujące konkretne kultury, obszary geograficzne czy okresy historyczne.
      Naukowcy mogą zadawać ROAD zaawansowane zapytania, dzięki którym sprawdzą na przykład, obecność konkretnej kategorii kamiennych narzędzi w Afryce czy dystrybucję konkretnych gatunków zwierząt w interesujących ich okresach, jak chociażby podczas wycofywania się lądolodu. Takie zapytania dostarczą naukowcom olbrzymiej ilości danych, które później mogą wykorzystać do dalszej pracy za pomocą zaawansowanych metod wizualizacji czy analizy, mówi Kandel.
      Baza pokazuje tez, że znaczna część naszej wiedzy pochodzi z bardzo niewielu dobrze przebadanych regionów, jak Afryka Południowa i Wschodnia, Europa czy Azja Centralna i Wschodnia. Większa część obszarów planety to archeologiczna biała plama. Badanie tych obszarów może przynieść w przyszłości niezwykle ekscytujące odkrycia.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Motyle – zarówno te dzienne jaki i nocne, czyli ćmy – to jeden z najbardziej rozpowszechnionych rzędów owadów. Ćmy pojawiły się około 300 milionów lat temu. W 2019 roku dowiedzieliśmy się, że przed około 100 milionami lat grupa nocnych motyli zaczęła latać za dnia, by korzystać z bogatych w nektar kwiatów. Tym samym udowodniono, że nieprawdziwa jest hipoteza, jakoby motyle dzienne pojawiły się już po zagładzie dinozaurów, by uniknąć polujący na ćmy nietoperzy. Dotychczas jednak sądzono, że motyle dzienne po raz pierwszy wyewoluowały w Azji. Teraz okazuje się, że to nieprawda.
      Akito Kawahara, kurator zbiorów motyli we Florida Museum of Natural History, i jego zespół przeprowadzili analizy genetyczne niemal 2300 gatunków motyli reprezentujących wszystkie rodziny i 92% rodzajów z rzędu Lepidoptera. Stworzyli największe na świecie drzewo genealogiczne motyli i dowiedli, że motyle dzienne po raz pierwszy wzbiły się do lotu w Ameryce Północnej i Środkowej. Żywiły się wówczas roślinami z rodziny bobowatych.
      To było moje marzenie z dzieciństwa. To coś, co chciałem zrobić od czasu pierwszej wizyty w Amerykańskim Muzeum Historii Naturalnej gdy byłem dzieckiem i gdy na drzwiach biura kuratora zobaczyłem drzewo genealogiczne motyli. To jednocześnie najtrudniejsze badania naukowe, w jakich brałem udział. Wymagały one wielkiego wysiłku ze strony ludzi na całym świecie, cieszy się Kawahara.
      Obecnie istnieje około 19 000 gatunków motyli dziennych. Zrekonstruowanie ich historii na przestrzeni 100 milionów lat było trudnym zadaniem. Wymagało zebrania danych o miejscach występowania poszczególnych gatunków motyli oraz roślin, z których korzystają. Dane takie nie były jednak przechowywane w jednym miejscu, znaczna ich część nie była zdigitalizowana, konieczne było przeszukiwanie publicznie dostępnych baz danych, poszukiwanie książek oraz artykułów naukowych, tłumaczenie ich z różnych języków, przeglądanie zbiorów muzealnych i innych miejsc, w których znajdowały się użyteczne informacje o motylach.
      Naukowcy przeanalizowali też 11 niezwykle rzadkich skamieniałości motyli, które wykorzystali do kalibracji swojego drzewa genetycznego. Dzięki temu dowiedzieli się np. że motyle dzienne bardzo szybko się różnicowały, jedne grupy pokonywały w toku ewolucji olbrzymie odległości, inne zaś pozostawały w miejscu, mimo, że wokół nich swój bieg zmieniały rzeki, pojawiały się i znikały pasma górskie, przemieszczały się kontynenty.
      Dzięki olbrzymiej pracy naukowców wiemy, że motyle dzienne pojawiły się po raz pierwszy gdzieś w Ameryce Środkowej i zachodnich częściach Ameryki Północnej. W tym czasie Ameryka Północna była przedzielona szerokim morzem, a Ameryka Północna i Południowa nie były jeszcze połączone. Mimo to motyle były w stanie pokonywać wielkie przestrzenie nad wodami i podbijały świat. Nie zawsze leciały najkrótszą drogą. Mimo że wówczas Ameryka Południowa i Afryka znajdowały się dość blisko siebie, motyle najpierw przeleciały do Azji, na Bliski Wschód i do Afryki Wschodniej. Dotarły nawet do Indii, które wówczas były wyspą. Największym ich wyczynem było zaś dotarcie do Australii, połączonej wówczas z Antarktyką. Oba kontynenty były ostatnią pozostałością Pangei. Nie można wykluczyć, że motyle żyły przez pewien czas w Antarktyce.
      A przed około 45 milionami lat zjawiły się w Europie. Nie wiadomo, dlaczego zajęło im to tak dużo czasu, ale skutki tej późnej migracji widać do dzisiaj. W Europie, w porównaniu z innymi kontynentami, nie ma zbyt wielu gatunków motyli. A te które są, często występują w innych częściach świata, na przykład na Syberii i w Azji, mówi Kawhara.
      Gdy już motyle zasiedlały jakiś obszar, szybko się różnicowały w zależności od występujących na nim roślin. Gdy z Ziemi zniknęły dinozaury, istniały już niemal wszystkie współczesne rodziny motyli, a każda z nich była w sposób szczególny powiązana z konkretnymi roślinami.
      Gdy naukowcy porównali historię ewolucyjną motyli oraz roślin, na których żerują, stwierdzili, że dochodziło tutaj do wspólnej ewolucji. Naukowcy zauważyli, że obecnie 67,7% gatunków motyli to gatunki, które korzystają z jednej rodziny roślin, a 32,3% gatunków korzysta z dwóch lub więcej rodzin. Motyle żywiące się na bobowatych i wiechlinowatych często korzystają tylko z nich. Większość gatunków nie korzysta z roślin z innych rodzin. Bobowate i wiechlinowate są szeroko rozpowszechnione i występują niemal we wszystkich ekosystemach. Wiekszość z nich posiada też potężne chemiczne środki obronne odstraszające owady. Jednak od milionów lat rośliny te pozwalają, by motyle z nich korzystały.
      Grupa Kawahary zauważyła też, że aż 94,2% gatunków motyli pożywiających się na więcej niż jednej rodzinie roślin, wybiera rośliny blisko spokrewnione. To zaś potwierdza wcześniejsze badania, z których wynikało, że spokrewnione ze sobą motyle żywią się na spokrewnionych ze sobą roślinach.
      Ewolucja motyli i roślin okrytonasiennych jest ze sobą nierozerwalnie związana od samych początków istnienia tych roślin, a bliskie związki pomiędzy tymi organizmami doprowadziły do pojawienia się wspaniałej różnorodności i roślin, i zwierząt, dodaje profesor Pamela Soltiz z Florida Museum.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Astronomowie z Indii i Kanady zarejestrowali emisję radiową w paśmie 21 cm pochodzącą z wyjątkowo odległej galaktyki. Ich osiągnięcie otwiera drogę do lepszego poznania wszechświata, szczególnie jego odległych części. Daje ono np. nadzieję na znalezienie odpowiedzi na pytanie, w jaki sposób w odległych galaktykach powstają gwiazdy. Galaktyki emitują różne rodzaje sygnałów radiowych. Dotychczas mogliśmy rejestrować ten konkretny sygnał tylko z bliższych galaktyk, co ograniczało naszą wiedzę, mówi Arnab Chakraborty, doktorant na kanadyjskim McGill University.
      Emisja w paśmie 21 centymetrów pochodzi z atomów wodoru, który szczególnie interesuje naukowców. Atomowy wodór to podstawowy budulec gwiazd, ma też olbrzymi wpływ na ewolucję galaktyk. Zatem, by lepiej zrozumieć ewolucję wszechświata, naukowcy chcą zrozumieć ewolucję gazu w różnych punktach jego historii. A dzięki indyjskiemu Giant Metrewave Radio Telescope oraz wykorzystaniu techniki soczewkowania grawitacyjnego udało się zarejestrować emisję z atomów wodoru znajdujących się w bardzo odległej galaktyce.
      Dotychczas najbardziej odległą galaktyką, dla której zarejestrowano emisję w paśmie 21 cm, był obiekt oddalony od nas o 4,1 miliarda lat. Przesunięcie ku czerwieni tej galaktyki wynosiło z=0.376. Przesunięcie ku czerwieni to zjawisko polegające na wydłużaniu się fali promieniowania elektromagnetycznego w miarę oddalania się źródła emisji od obserwatora. W przypadku światła widzialnego falami o największej długości są fale barwy czerwonej, stąd nazwa zjawiska. Kanadyjsko-indyjski zespół zarejestrował teraz emisję z galaktyki, dla której z wynosi 1.29, co oznacza, że jest ona oddalona od nas o 8,8 miliarda lat świetlnych. Przechwycony sygnał został z niej wyemitowany, gdy wszechświat liczył sobie zaledwie 4,9 miliarda lat. Ze względu na gigantyczną odległość, do chwili, gdy przechwyciliśmy sygnał, emisja z pasma 21 cm przesunęła się do pasma 48 cm, mówi Chakraborty.
      Zarejestrowanie tak słabego sygnału z tak wielkiej odległości było możliwe dzięki zjawisku soczewkowania grawitacyjnego, w wyniku którego fale emitowane ze źródła są zaginane jak w soczewce przez obecność dużej masy – na przykład galaktyki – pomiędzy źródłem a obserwatorem. W tym przypadku soczewkowanie wzmocniło sygnał 30-krotnie, dzięki czemu mogliśmy zajrzeć tak głęboko w przestrzeń kosmiczną, wyjaśnia profesor Nirupam Roy. Badania wykazały, że masa wodoru atomowego w obserwowanej galaktyce jest niemal dwukrotnie większa niż masa gwiazd.
      Uzyskane wyniki dowodzą, że już za pomocą obecnie dostępnych technologii jesteśmy w stanie coraz bardziej szczegółowo badać coraz odleglejsze obszary wszechświata i śledzić jego ewolucję.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Umiejętność gotowania pokarmów uznawana jest za kluczowy element ewolucji człowieka. Gotowane pożywienia oraz wszystko, co związane z tym procesem, miało olbrzymi wpływ na naszą biologię oraz rozwój stosunków społecznych. Niedawno zdobyto dowody, że hominini intencjonalnie używali ognia co najmniej milion lat temu. Kiedy jednak wykorzystywali ogień do przygotowywania posiłków? Uczeni z Izraela, Wielkiej Brytanii i Niemiec znaleźli właśnie najstarsze znane nam ślady przygotowywania posiłków na ogniu.
      Na stanowisku Gesher Benot Ya’aqov w Izraelu naukowcy odkryli pozostałości po gotowaniu ryby sprzed 780 000 lat. O swoich pracach poinformowali na łamach Nature Ecology and Evolution.
      Badacze skupili się na analizie zębów gardłowych należących do ryb z rzędu karpiokształtnych. Zęby te spełniają rolę żaren mielących twarde pokarmy, jak np. muszle. Na wspomnianym stanowisku znaleziono liczne takie zęby, występujące w różnych warstwach archeologicznych. Naukowcy przeanalizowali strukturę kryształów formujących się w szkliwie pod wpływem temperatury. Na tej podstawie dowiedli, że ryba, która została złowiona w pobliskim prehistorycznym jeziorze Hula została poddana obróbce cieplnej odpowiadającej temperaturom przy gotowaniu, a nie uległa przypadkowemu spaleniu. To niezwykle ważne odkrycie, gdyż dotychczas ślady używania ognia do przygotowywania posiłków znajdowano na stanowiskach o około 600 000 lat młodszych i powiązanych z głównie z H. sapiens.
      Wykorzystaliśmy metody geochemiczne do zidentyfikowania zmian rozmiarów kryształów szkliwa wyniku wystawienia na różne temperatury. Gdy dochodzi przypadkowego spalenia w ogniu, zachodzą dramatyczne zmiany rozmiarów, które łatwo zidentyfikować. Znacznie trudniej rozpoznać zmiany powodowane przez niższe temperatury gotowania, pomiędzy 200 a 500 stopni Celsjusza. Przeprowadzone eksperymenty pozwoliły nam na zidentyfikowania takich zmian. Nie wiemy dokładnie, jak ryby gotowano, ale biorąc pod uwagę brak zmian powodowanych przez wysokie temperatury, jest jasne, że nie były gotowane bezpośrednio na otwartym ogniu, ani nie wrzucono ich do ognia jako odpadów, mówi doktor Jens Najorka z Muzeum Historii Naturalnej w Londynie.
      Fakt, że gotowanie ryb stosowano w tym miejscu przez tak długi, nieprzerwany czas, świadczy o istniejącej tradycji gotowania ryb. To kolejne dowód na wysokie zdolności poznawcze przedstawicieli kultury aszelskiej, którzy w prehistorii zamieszkiwali Dolinę Hula. Żyjące tutaj grupy były świetnie zaznajomione ze swoim środowiskiem naturalnym i korzystały z różnych jego zasobów. [...] Możliwe, że gotowanie nie ograniczało się do ryb, ale obejmowało inne zwierzęta oraz rośliny, wyjaśnia profesor Naama Goren-Inbar z Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie.
      Na stanowisku znaleziono szczątki różnych gatunków ryb, z wyraźną przewagą dwóch wielkich gatunków karpiowatych, które dorastały do 2 metrów długości. To pokazuje, jak ważne były ryby w życiu prehistorycznych ludzi i jak olbrzymią rolę odgrywały w ich diecie i gospodarce. Badając szczątki ryb z Gesher Benot Ya'aqob mogliśmy też, po raz pierwszy, zrekonstruować gatunki zamieszkujące Jezioro Hula i wykazać, że znajdowały się wśród nich i takie, które już wymarły, dodają naukowcy.
      Gotowanie pokarmów było olbrzymią rewolucją. Dzięki spożywaniu ugotowanych pokarmów zużywamy mniej energii na trawienie, dzięki czemu powstaje nadwyżka energetyczna służąca do rozwoju innych elementów organizmu. Gotowane jedzenie jest bardziej miękkie, co prowadzi do zmian w budowie żuchwy i czaszki. Sam proces jedzenie oraz trawienia trwa też krócej, co daje dodatkowy czas, w którym mogą rozwijać się nowe umiejętności społeczne i poznawcze. Niektórzy naukowcy twierdzą nawet, że to jedzenie ryb spowodowało gwałtowne przyspieszenie ewolucji człowieka, gdyż zawierają one m.in. kwasy tłuszczowe omega-3, cynk, jod i inne elementy przyczyniające się do rozwoju mózgu.
      Autorzy najnowszych badań twierdzą nawet, że to lokalizacja słodkowodnych jezior zdeterminowała drogę, którą nasi przodkowie opuścili Afrykę. Jeziora zapewniały nie tylko wodę pitną, ale dawały też dostęp do ryb, a na nie można było dość łatwo i bez większego ryzyka polować, zdobywając bardzo pożywne jedzenie.
      Dowody archeologiczne ze stanowiska Gesher Benot Ya’aqov wskazują, że na osadnictwo na brzegach Jeziora Hula trwało nieprzerwanie przez dziesiątki tysięcy lat. Są one obecne w ponad 20 warstwach. Znaleziono w nich ślady kultury materiałowej homininów, w tym narzędzia z krzemienia, wapienie i bazaltu, pozostałości po spożywanych roślinach, rybach i ssakach lądowych.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Palczak madagaskarski, nazywany też aj-ajem, dołączył właśnie do grupy znanych zwierząt dłubiących w nosie. Jakiś czas temu sfilmowano go, jak wkłada zakończony hakowatym pazurem długi środkowy palec do jamy nosowej, a następnie go oblizuje.
      Zachowanie zostało przeanalizowane w artykule, który parę dni temu ukazał się w Journal of Zoology. Jedna z jego autorek, dr Anne-Claire Fabre, prof. Uniwersytetu w Bernie, która jest również kuratorką w dziale ssaków Muzeum Historii Naturalnej w stolicy Szwajcarii, podkreśla, że istnieje bardzo mało badań poświęconych zagadnieniu, czemu zwierzęta, w tym ludzie, w ogóle wyewoluowali impuls do dłubania w nosie.
      Sądzimy, że zachowanie to jest niedostatecznie zbadane, ponieważ postrzega się je jako zły nawyk.
      Dłubanie w nosie (rhinotillexis) definiuje się jako czynność wydobywania z nosa zaschniętej wydzieliny bądź ciał obcych. Zjadanie wydzieliny nazywa się mukofagią. Niekiedy dłubanie w nosie przyjmuje postać kompulsji - rhinotillexomanii. Zrozumienie przyczyn występowania rhinotillexis ma więc spore znaczenie dla jakości życia i zdrowia niektórych osób.
      Słabo poznane zachowanie
      Nieliczne badania dotyczyły korzyści i negatywnych skutków tego zachowania. Niektóre wskazywały na jego rolę w rozprzestrzenianiu szkodliwych bakterii. Inne wspominają o korzyściach dla układu odpornościowego. Dłubanie może też pozwalać usunąć podrażnienia.
      Nie mamy pojęcia o roli [tego zachowania]. Abstrahując od obrzydzenia, jakie wzbudza, może przynosić pewnym gatunkom korzyści. Uważam, że powinniśmy to zbadać - podkreśla dr Fabre.
      Bez względu na przyczynę, nie jest to wyłącznie ludzki nawyk. Od czasu do czasu stwierdza się go bowiem u co najmniej 12 gatunków naczelnych, w tym u szympansów, makaków, kapucynek, orangutanów czy goryli.
      Przypadek Kali
      Palczak madagaskarski dopiero dołączył do tego grona. Roberto Portela Miguez z Muzeum Historii Naturalnej w Londynie, jeden ze współautorów tekstu pt. „A review of nose picking in primates with new evidence of its occurrence in Daubentonia madagascariensis”, mówi, że aj-aj jest ikonicznym gatunkiem i po obejrzeniu filmu aż trudno było mu uwierzyć, że nikt wcześniej tego nie zaobserwował. Zwykle palczak wykorzystuje swój cienki, długi środkowy palec do opukiwania pni drzew i wyciągania owadów oraz ich larw przez szczeliny.
       

      Dr Fabre wyjaśnia, że nagrała to zachowanie w 2015 r., obserwując aj-aje z Duke Lemur Centre. Byłam naprawdę zaskoczona, zwłaszcza że w nosie zwierzęcia - samicy Kali - zniknął dosłownie cały 8-cm palec. Zastanawiałam się, gdzie ten palec się znajduje. To zainspirowało dalsze badania.
      Powstał model 3D, w którym wykorzystano skany tomograficzne głowy i dłoni aj-aja. Okazało się, że palec przechodzi przez całą jamę nosową i sięga aż do gardła.
      Przegląd literatury
      Wraz z kolegami po fachu dr Fabre zajęła się przeglądem literatury przedmiotu. Porównania z innymi gatunkami sugerują, że dłubiącymi w nosie są zwierzęta, które dobrze sobie radzą z manipulowaniem obiektami. Kapucynki wyróżniają się, na przykład, na tle bliskich krewnych, ponieważ potrafią precyzyjnie chwytać, poruszając niezależnie palcami. Odkryliśmy, że [opisywane] zachowanie występuje u gatunków, które cechują się wysokim poziomem zręczności palców. Nienaczelne mogą nie być na tyle sprawne, by móc dłubać w nosie, dlatego ten fenomen występuje u nas i naszych bliskich krewnych - wyjaśnia Portela Miguez.
      Wiele naczelnych wykorzystuje do dłubania w nosie narzędzia, co może poszerzać grono poza zwierzęta, które mają palce na tyle małe, by zmieściły się one w nozdrzach.
      Część zwierząt opisanych w artykule żyła w niewoli, niewykluczone więc, że w grę wchodziły nieprawidłowe zachowania. Naukowcy twierdzą jednak, że nie eliminuje to bynajmniej możliwości, że dłubanie w nosie jest rozpowszechnionym zachowaniem, które należy po prostu właściwie zrozumieć.
      Wyzwania badawcze
      Dr Fabre dodaje, że zachowanie to może być trudne do wychwycenia; zwierzęta trzeba by obserwować w sposób ciągły. Interesująco byłoby [przy tym] wypytać badaczy, czy zaobserwowali dłubanie w nosie na wolności i popracować z przedstawicielami innych dziedzin, aby ustalić, czy dłubanie spełnia jakąś funkcję, czy nie.
      Dłubanie w nosie odnotowano zarówno u małp wąsko-, jak i szerokonosych. Ponieważ w studium uwzględniono zaledwie 12 gatunków, trudno powiedzieć, czy zachowanie pochodzi od wspólnego przodka, czy też rozwinęło się niezależnie - podsumowuje dr Fabre.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...