Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Jak wszyscy wiemy, w upalne dni asfalt może poparzyć, jeśli staniemy nań gołą stopą. Pewna holenderska firma postanowiła odzyskać ciepło z asfaltu i wykorzystać je do ogrzewania domów i biur.

Firma Ooms Avernhorn Holding BV przeprowadziła już pierwsze eksperymenty i okazało się, że 100-metrowy odcinek afaltowej drogi oraz niewielki parking są w stanie zapewnić energię dla czteropiętrowego budynku. Z kolei holenderskie lotnictwo wojskowe wykorzystuje energię odzyskiwaną z płyty lotniska do ogrzania hangarów.

Z nietypowego źródła energii korzysta też park przemysłowy w mieście Hoorn. Powierzchnia 15 000 metrów kwadratowych jest w nim ogrzewana zimą dzięki energii odzyskanej latem z 3400 metrów kwadratowych chodników.

Road Energy System to jeden z najbardziej niezwykłych sposobów pozyskiwania energii słonecznej. Ludzie potrzebują energii, a tymczasem ta dostarczana przez naszą gwiazdę, jest w zdecydowanej większości niewykorzystana. W ciągu godziny Słońce dostarcza Ziemi więcej energii, niż jesteśmy jej w stanie wykorzystać w ciągu roku.

Obecnie tylko 0,04% energii produkujemy ze Słońca. Dzieje się tak przede wszystkim dlatego, że koszty jej pozyskania są duże, a efektywność systemów odzyskiwania – mała. Jednak w ciągu kilku lat sytuacja możne się zmienić, gdyż inne alternatywne źródła energii mają sporo wad.

Energia wiatrowa może być pozyskiwana tylko tam, gdzie wieją wystarczająco silne wiatry. Energię z pływów mórz czy oceanów można uzyskiwać tylko na wybrzeżach. Z kolei energia wodna wymaga rzek i budowania zapór wodnych, które negatywnie wpływają na środowisko naturalne. Nienajlepszym źródłem energii są też biopaliwa. Pod uprawę roślin trzeba przeznaczać tereny, przydatne do uprawy roślin spożywczych, a to wpływa na wzrost cen żywności.

Tymczasem Słońce dostarcza energii praktycznie na całej planecie. Holenderski system to próba odzyskania tej energii i powstał jako metoda na zmniejszenie kosztów utrzymania dróg.

Składa się on z siatki elastycznych rur, które umieszczane są pod asfaltem. Gdy gorący asfalt podgrzeje w nich wodę, jest ona pompowana do podziemnych zbiorników, w których w sposób naturalny utrzymywana jest temperatura 20 stopni Celsjusza. W zimie ciepłą wodę pompuje się ponownie do rur, podgrzewając asfalt, dzięki czemu drogi nie trzeba odśnieżać.
Zastosowanie takiego systemu podnosi koszty budowy drogi, jednak dzięki niemu zwiększa się żywotność ulic i mostów, ich powierzchnia ulega mniejszej ilości uszkodzeń oraz dochodzi do mniejszej liczby wypadków w zimie.

Okazało się jednak, że w ten sposób pozyskiwano więcej energii, niż było potrzeba do samego ogrzania dróg. Postanowiono więc ogrzewać za jej pomocą również i budynki.
Ten sam system może zostać wykorzystany do pompowania z osobnych podziemnych zbiorników zimnej wody, która służy do schładzania budynków latem.

Woda ogrzewana za pomocą Słońca zwykle nie jest wystarczająco gorąca i musi być dodatkowo podgrzewana. Instalacja elektryczna do jej ogrzewania kosztuje dwukrotnie więcej niż tradycyjna instalacja gazowa. Jednak do ogrzania danej powierzchni potrzeba o połowę mniej energii niż dotychczas. Dzięki temu administracja budynków oszczędza na miesięcznych rachunkach za ogrzewanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Energia wiatrowa może być pozyskiwana tylko tam, gdzie wieją wystarczająco silne wiatry. Energię z pływów mórz czy oceanów można uzyskiwać tylko na wybrzeżach. Z kolei energia wodna wymaga rzek i budowania zapór wodnych, które negatywnie wpływają na środowisko naturalne. Nienajlepszym źródłem energii są też biopaliwa. Pod uprawę roślin trzeba przeznaczać tereny, przydatne do uprawy roślin spożywczych, a to wpływa na wzrost cen żywności.

 

Kurcze osobiscie nie zgadzam sie z takim podzialem energii odnawialnych... Powiedzmy sobie szczerze:

  • Energia wiatrowa - ruchy powietrza wywolane sa przez nierownomierne nagrzewanie sie roznwych powierzchni na ziemi - czyli powstaje dzieki energii slonca
  • Energia wodna - powstaje dzieki przemieszczeniu sie pary wodnej - dzieki energii slonca
  • Bioplaiwa - powstaja dzieki zjawisku fotosyntezy - energia sloncza :):D

Dąże do tego, że większość energii odnawialnych to energie powstałe w 90-100% dzięki energii słonecznej lecz ZMAGAZYNOWANE w różnych postaciach!

 

Co do samego wątku - GOOD IDEA ;-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a u nas, w polsce, co? nic! a tyle energi czeka na wykozysyanie:scieki, odpady, cieplo, ostatnia kontrowersyjna sprawa spalarni odpadow na ktora zgodzila sie"bufetowa"(a mowila, ze pozwolenia nie da), mozna by je (odchody, odpady...) po odpowiednim przetworzeniu spalac np: na siekierkach...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To wcale nie jest takie proste. W Polsce bardzo powszechnie panuje przekonanie: "spalarki i sortownie tak, są przecież bezpieczne - ale za żadne skarby w moim sąsiedztwie", typowa moralność Kalego. Inna sprawa, że takie inwestycje niestety do najtańszych nie należą, poza tym spora część z nich to programy pilotażowo-badawcze, prowadzone przez uczelnie - w związku z tym, jakim cudem mamy współpracować z uczelniami, skoro te nie zawsze mają kasę na badania, a nawet jak mają, to ich rektorzy za nic sobie mają upowszechnianie własnych wynalazków, bo w Kraju Nad Wisłą uczelnia praktycznie nie ma prawa czerpać korzyści majątkowych z własnych odkryć? Problem jest prosty jak konstrukcja cepa, jego rozwiązanie również - mimo to lata miną, zanim u nas podobne rozwiązania zaczną być wprowadzane.

 

Inna rzecz, że spalarnie to tak naprawdę ściema, masowo produkują dioksyny - "z deszczu pod rynnę". Ale to jest temat na inną dyskusję, ja sam już wystarczająco zjechałem z tematu.

 

Pomysł z odzyskiem energii z asfaltu: istna rewelacja, tylko o jedno się trochę martwię: tak samo, jak w przypadku większości podobnych technologii największy dostęp do energii cieplnej ma się wtedy, gdy ejst ona najmniej potrzebna, czyli latem. Wodę niby można przechowywać na zimę, tylko podejrzewam, że rozmiar (i co za tym idzie - koszt) takich zbioników a także koszt ich izolacji temicznej (w końcu nie chcemy oddawać ciepła do gruntu!) jest wręcz monstrualny i właściwie wątpię, czy w rachunku czysto ekonomicznym taka inwestycja ma sens. I to jest niestety dość spory kłopot, choć jako system wspomagający ogrzewanie jest to naprawdę ciekawy wynalazek. I coś czuję, że w tym kierunku będziemy się rozwijali: zaawansowane odzyskiwanie energii z asfaltu, ziemi, ścieków (odchody to idealne źródło ciepła, ciepła woda z kranów także). W dobrze wykonanym domu (tzw. domu pasywnym - wykonanie go jest bardzo drogie, ale sama idea jest ciekawa) możliwe jest utrzymanie całego ciepła za pomocą zaledwie jednego włączonego ciągle komputera!! Także pole do popisu mamy ciągle bardzo duże.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Obecnie tylko 0,04% energii produkujemy ze Słońca.

 

Lepiej napisać ,, pozyskujemy'' bo energii wyprodukować się nieda ;D

wszyscy zajmujemy się tylko jej przepompowywaniem i zamianą formy.

 

Inna sprawa, że takie inwestycje niestety do najtańszych nie należą
Wodę niby można przechowywać na zimę, tylko podejrzewam, że rozmiar (i co za tym idzie - koszt) takich zbioników a także koszt ich izolacji temicznej (w końcu nie chcemy oddawać ciepła do gruntu!) jest wręcz monstrualny i właściwie wątpię, czy w rachunku czysto ekonomicznym taka inwestycja ma sens.

 

Bzdura , wsadzenie rurki w asfalt i pompowanie wody (ścieków , wody z rzeki) do zamrażarki  a grzanie wody użytkowej tyłem zamrażarki to nie inwestycja tylko tumi-wisizm. Należy pamiętać że jeśli spalimy metr sześcienny gazu mniej to ten sam metr można spalić zimą , zasoby paliw są ograniczone, pojemność atmosfery na tlenki azotu, siarki też jest ograniczona (przez wytrzymałość płuc żywych istot ;D)

 

to ich rektorzy za nic sobie mają upowszechnianie własnych wynalazków

To za dupe i do angli na zmywak ,a nie na rektora - proste - przecież płacimy im właśnie za naukowe rozwiązywanie problemów (dodać skuteczne) które trapią społeczność (a jakość powietrza dotyczy wszystkich).

 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie znam dokładnych liczb ale nie trzeba izolować w jakiś szczególny sposób zbiorników podziemnych. temperatura pod powierzchnią jest na pewnej głębokości stabilna i wraz ze wzrostem głębokości wzrasta (bodajże jeden stopień na sto metrów). dlatego stwierdzenie "w naturalny sposób" jest jak najbardziej trafne. dobrym przykładem są kopalnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kynio - wszystko ładnie i pięknie, tyle że wykopanie odpowiednio głębokiego (a raczej: odpowiednio głęboko położonego) dołu o wystarczająco dużej objętości niestety trochę kosztuje. Czym innym jest wykopanie studni jak w geotermii i pobieranie wody z naturalnego zbiornika, a czym innym jest wykonanie tego zbiornika samemu (w końcu nie wszędzie masz pod nogami chodniki kopalniane). Pamiętaj, że zgromadzona w takim pojemniku woda musiałaby wystarczyć na ogrzewanie przez całą zimę - nawet nie pytam, jak wielki musiałby być.

 

Natomiast jest inny wynalazek, który wykorzystuje podobne zjawisko, czyli pompa ciepła - wykorzystuje naturalne ciepło ziemi i działa dokładnie tak, jak lodówka: odbiera energię z jednej przestrzeni, by nagrzać inną, wytwarzając nawet do 5 kW energii cieplnej z 1 kW zużytego prądu. Fajny pomysł i podobno ekologiczny, tylko ma też swoje wady: wyjaławia ziemię, może zaburzyć stosunki wodne w otoczeniu, a do tego wszystkiego zwraca się (przynajmniej w przypadku normalnego domu) dopiero po 15-20 latach, czyli akurat gdy zacznie się wychodzić na plus, trzeba ponownie remontować drogę. Tak jak Ty nie znam dokładnych liczb (i absolutnie proszę nie brać moich słów jako w 100% pewnych), ale moim zdaniem raczej nie wygląda to aż tak kolorowo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
5 kW energii cieplnej z 1 kW zużytego prądu

 

Sprawność teoretyczna to max 12 kW z 1 kW. W byłym RFN jest miasteczko 20 000 mieszkańców ktore kolektorami podgrzewa wodę w lecie pompuje do podziemnego zbionika a potem w zimie grzeją

ogrzewaniami podłogowymi na wprost bez pomp ciepła a w przypadku ciężkiej zimy dogrzewają mieszkania z kotłowni gazowej zbudowanej przy ujęciu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teoretyczna teoretyczną, ale ogrzewając dom zimą raczej mało komu dodaje optymizmu myśl, że teoretycznie ma w pokoju 21 stopni, gdy ma np. 16.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Caltech (California Institute of Technology) poinformował właśnie, że od roku 2013 Donald Bren – najbogatszy deweloper w USA – wraz z żoną Brigitte przekazali uczelni ponad 100 milionów dolarów na prace nad pozyskiwaniem energii słonecznej w przestrzeni kosmicznej i przesyłaniem jej na Ziemię. Dzięki nim w roku 2022 lub 2023 w przestrzeń kosmiczną trafi pierwsza testowa instalacja.
      Majątek 89-letniego Brena jest wyceniany na 15–16 miliardów dolarów. Dorobił się olbrzymich pieniędzy na budowie nieruchomości. Jest skrytym człowiekiem, rzadko udziela wywiadów. Przeznacza duże kwoty na działalność charytatywną. Wiadomo, że setkami milionów dolarów wspiera edukację, naukę i ochronę środowiska. W ciągu ostatnich 30 lat przekazał też 220 km2 terenów na potrzeby parków, rezerwatów i terenów rekreacyjnych. O tym, że woli pozostawać w cieniu może świadczyć sam fakt, że o finansowaniu przez Brena Space Solar Power Project poinformowano dopiero po 8 latach.
      Wysoka orbita okołoziemska to bardzo dobre miejsce do pozyskiwania energii słonecznej. Słońce nigdy tam nie zachodzi, nie formują się chmury. Od dawna jest ona przedmiotem zainteresowania inżynierów. Jednak dotychczasowe projekty były nierealistyczne. Zbyt wielkie, by mogły się udać. Zakładały bowiem zbudowanie olbrzymich wielokilometrowych struktur pozyskujących energię, która następnie za pomocą laserów lub mikrofal byłaby przesyłana na Ziemię. Budowa takich struktury wymagałaby startów setek rakiet.
      Tym, czego naprawdę potrzebowaliśmy była zmiana paradygmatu technologicznego, mówi profesor Harry Atwater, kierujący Space Solar Power Project. Zamiast urządzenia, które waży kilogram na metr kwadratowy, możemy obecnie stworzyć system o macie 100-200 gramów na metr kwadratowy i mamy plany zejścia z masą do 10-20 gramów na m2, informuje uczony.
      Największa zmiana w myśleniu zaszła w samej budowie paneli słonecznych. Naukowcy z Caltechu budują modułowe panele. Każde z lekkich galowo-arsenkowych ogniw jest mocowane do „kafelka” o powierzchni 100 cm2. Każdy z „kafelków” – i to właśnie ma być kluczem do sukcesu – jest indywidualną stacją słoneczną, wyposażoną z fotowoltaikę, elektronikę oraz przekaźnik mikrofalowy. „Kafelki” będą łączone w większe moduły o powierzchni kilkudziesięciu metrów kwadratowych, a tysiące takich modułów będą tworzyły heksagonalną stacją o kilkukilometrowej długości. Jednak moduły nie będą ze sobą połączone. Nie będzie ciężkich kabli czy rusztowań.
      Myślimy o tym jak o ławicy ryb. To zestaw identycznych niezależnych elementów latających w formacji, mówi Atwater.
      Transmisja na Ziemię będzie odbywała się za pomocą mikrofal. Sygnały z poszczególnych „kafelków” będą synchronizowane, co pozwoli na wycelowanie ich w naziemny odbiornik bez potrzeby używania ruchomych części. Całość zaś będzie bezpieczna. Promieniowanie mikrofalowe jest promieniowaniem niejonizującym, a gęstość przesyłanej energii będzie taka, jak gęstość energii słonecznej.
      Miną jednak lata, zanim na co dzień będziemy korzystali z tego typu rozwiązań. Wcześniej czy później przesyłanie energii z kosmosu na Ziemię stanie się codziennością. Do optymizmu skłaniają zarówno spadające koszty lotów w kosmos, jak i intensywne prace, prowadzone np. przez agencje kosmiczne z USA, Chin czy Japonii.
      Niewykluczone jednak, że pierwsze urządzenia zasilane w ten sposób nie będą znajdowały się na Ziemi, a w kosmosie. Może się bowiem okazać, że przesyłanie energii mikrofalowej z farm orbitalnych do satelitów czy stacji kosmicznych jest rozwiązaniem bardziej praktycznym, niż konieczność wyposażania satelitów i stacji we własne panele słoneczne.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Przechowywanie energii słonecznej w postaci chemicznej ma tę przewagę nad przechowywaniem jej w elektrycznych akumulatorach, że energię taką można zachować na długi czas. Niestety, taki sposób ma też i wady - związki chemiczne przydatne do przechowywania energii ulegają degradacji po zaledwie kilku cyklach ładowania/rozładowywania. Te, które nie degradują, zawierają ruten - rzadki i drogi pierwiastek. W 1996 roku udało się znaleźć molekułę - fulwalen dirutenu - która pod wpływem światła słonecznego przełącza się w jeden stan i umożliwia kontrolowane przełączanie do stanu pierwotnego połączone z uwalnianiem energii.
      W ubiegłym roku profesor Jeffrey Grossman wraz ze swoim zespołem z MIT-u odkryli szczegóły działania fulwalenu dirutenu, co dawało nadzieję na znalezienie zastępnika dla tej drogiej molekuły.
      Teraz doktor Alexie Kolpak we współpracy z Grossmanem znaleźli odpowiednią strukturę. Połączyli oni węglowe nanorurki z azobenzenem. W efekcie uzyskali molekułę, której właściwości nie są obecne w obu jej związkach składowych.
      Jest ona nie tylko tańsza od fulwalenu dirutenu, ale charakteryzuje się również około 10 000 razy większą gęstością energetyczną. Jej zdolność do przechowywania energii jest porównywalna z możliwościami baterii litowo-jonowych.
      Doktor Kolpak mówi, że proces wytwarzania nowych molekuł pozwala kontrolować zachodzące interakcje, zwiększać ich gęstość energetyczną, wydłużać czas przechowywania energi i - co najważniejsze - wszystkie te elementy można kontrolować niezależnie od siebie.
      Grossman zauważa, że olbrzymią zaletą termochemicznej metody przechowywania energii jest fakt, że to samo medium wyłapuje energię i ją przechowuje. Cały mechanizm jest zatem prosty, tani, wydajny i wytrzymały. Ma on też wady. W takiej prostej formie nadaje się tylko do przechowywania energii cieplnej. Jeśli potrzebujemy energii elektrycznej, musimy ją wytworzyć z tego ciepła.
      Profesor Grossman zauważa też, że koncepcja, na podstawie której stworzono funkcjonalne nanorurki z azobenzenem jest ogólnym pomysłem, który może zostać wykorzystany także w przypadku innych materiałów.
      Podstawowe cechy, jakimi musi charakteryzować się materiał używany do termochemicznego przechowywania energii to możliwość przełączania się w stabilne stany pod wpływem ciepła oraz istnienie odkrytego przez Grossmana w ubiegłym roku etapu przejściowego, rodzaju bariery energetycznej pomiędzy oboma stabilnymi stanami. Bariera musi być też odpowiednia do potrzeb. Jeśli będzie zbyt słaba, molekuła może samodzielnie przełączać się pomiędzy stanami, uwalniając energię wtedy, gdy nie będzie ona potrzebna. Zbyt mocna bariera spowoduje zaś, że pozyskanie energii na żądanie będzie trudne.
      Zespół Grossmana i Kolpak szuka teraz kolejnych materiałów, z których można będzie tworzyć molekuły służące do termochemicznego przechowywania energii.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Każdego dnia do Ziemi dociera około 12,2 miliarda kilowatogodzin energii słonecznej. Ludzkość potrafi wykorzystać jedynie niewielki jej ułamek na potrzeby produkcji energii. Do tego celu używamy drogich, niezbyt wydajnych ogniw słonecznych.
      Profesor Stephen Rand z University of Michigan, dokonał odkrycia, które być może pozwoli na pozyskiwanie energii Słońca bez potrzeby używania ogniw. Naukowiec ze zdumieniem zauważył, że po przepuszczeniu światła przez silnie izolujący materiał, niezwykle słabe właściwości magnetyczne światła uległy zwielokrotnieniu. Dotychczas świetlnego magnetyzmu w ogóle nie brano pod uwagę w badaniach nad pozyskiwaniem energii, gdyż efekt ten - jak sądzono - jest niezwykle słaby. Tymczasem badania Randa pokazały, że pole magnetyczne światła może być 100 milionów razy silniejsze niż przypuszczano.
      Rand uważa, że jego odkrycie zaszokuje fizyków. Możesz przez cały dzień wpatrywać się w odpowiednie równania i tego nie dostrzeżesz. Nauczono nas, że to się nie zdarza. To bardzo dziwne zjawisko. Dlatego nie zauważono go przez ponad 100 lat - stwierdza uczony.
      Profesor Rand i jego doktorant William Fisher zauważyli, że w pewnych materiałach pole magnetyczne światła jest na tyle silne, że wygina ładunki elektryczne w kształt litery „C". Wygląda na to, że pole magnetyczne zagina elektrony w C i za każdym razem nieco się one przesuwają. Takie wygięcie prowadzi do pojawienia się dipolu elektrycznego i magnetycznego. Jeśli moglibyśmy ustawić je w rzędzie w długim włóknie, uzyskalibyśmy olbrzymie napięcie, które można wykorzystać jako źródło energii - mówi Fisher.
      Niestety, nie ma róży bez kolców. Taki efekt występuje w obecności izolatorów. Zauważymy go w szkle, ale pod warunkiem, iż oświetlimy je bardzo intensywnym światłem, rzędu 10 milionów watów na centymetr kwadratowy. Tymczasem Słońce zapewnia około 0,012 wata na centymetr kwadratowy.
      Jednym z rozwiązań problemu byłoby znalezienie innych materiałów oraz skonstruowanie sprzętu zwiększającego intensywność promieni słonecznych na podobieństwo koncentratorów wykorzystywanych przy ogniwach fotowoltaicznych.
      W naszej najnowszej pracy dowodzimy, że światło słońca jest teoretycznie niemal tak samo efektywne w produkcji energii, jak światło lasera. Stworzenie nowoczesnych ogniw słonecznych wymaga zaawansowanych technik obróbki krzemu. A tymczasem tutaj jedyne czego potrzebujemy to soczewki skupiające światło i włókno przewodzące prąd. Szkło  spełnia obie role. Jego produkcja jest dobrze znana i nie wymaga wielu zabiegów. A przezroczysta ceramika może sprawować się nawet lepiej - dodaje Fisher.
      Zdaniem obu naukowców, nowa technologia pozwoli na pozyskiwanie nawet 10% energii Słońca, a będzie znacznie tańsza od obecnie stosowanych.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      DARPA (Agencja Badawcza Zaawansowanych Projektów Obronnych) ogłosiła, że w przyszłym roku rozpoczną się testy pojazdu Vulture II - prototypowego bezzałogowego samolotu napędzanego energią słoneczną. Tym, co będzie różniło Vulture od innych tego typu projektów to olbrzymie rozmiary oraz możliwość nieprzerwanego lotu przez... 5 lat.
      Vulture II jest budowany przez Boeinga, a w jego powstanie jest zaangażowana firma QinetiQ, twórca Zephyra.
      Vulture II - jego poprzednik, Vulture I, był tylko projektem konstruktorskim i nigdy nie wzbił się w powietrze - będzie korzystał z silników elektrycznych, do których energię dostarczą panele słoneczne zamontowane na skrzydłach o rozpiętości około 120 metrów. W nocy pojazd będzie zasilany z baterii ładowanych w ciągu dnia.
      Vulture ma latać w stratosferze i świadczyć takie same usługi, jak satelity czy sterowane przez pilotów samoloty. Bezzałogowy pojazd na energię słoneczną będzie znacznie tańszym rozwiązaniem niż oba wymienione.
      Vulture już podczas pierwszego lotu testowego pobije rekord świata. Obecnie należy on do Zephyra, który przez 2 tygodnie latał nad Arizoną. Vulture wzbije się w powietrze na 30 dni.
      Vulture ma być gotowy do regularnych lotów pod koniec 2014 roku. Pozostaje jednak pytanie, czy pojazd będzie naprawdę zdolny do pięcioletniego pozostawania w powietrzu nad dowolnym punktem globu, czy też pięć lat to maksimum jego możliwości przy założeniu idealnych warunków, a zatem Vulture będzie zdolny do tak długiej pracy jedynie w okolicach równika.
       
      http://www.youtube.com/watch?v=i6nw8nxZD5M
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Ciągły rozwój technologii powoduje, że energetyka słoneczna staje się coraz bardziej atrakcyjną alternatywą wobec innych sposobów produkcji energii. Farmy słoneczne powstają nawet w Kanadzie, amerykańska Solar Energy Intustries Association opublikowała właśnie raport za rok 2010, w którym donosi o niemal 2-krotnym powiększeniu się rynku energetyki słonecznej.
      W roku 2010 w USA zainstalowano różnego typu instalacje słoneczne, dostarczające 956 megawatów mocy. W sumie w USA z energii słonecznej pochodzi 2,6 gigawatów. To wciąż mniej niż 1% energii produkowanej na ternie Stanów, jednak rynek szybko się powiększa. W roku 2009 wartość inwestycji w energię pozyskiwaną ze Słońca wyniosła 3,6 miliarda USD. Rok później było to już około 6 miliardów.
      Oczywiście, najwięcej inwestycji dokonano tam, gdzie są one najbardziej opłacalne, a zatem w Kalifornii. Sporo zainwestowano na Florydzie, ale w położonym znacznie bardziej na północ New Jersey inwestycje były większe.
      Wraz ze wzrostem wydajności instalacji słonecznych, będą z pewnością rosły też nakłady inwestycyjne. Energia ze Słońca stanie się bowiem coraz bardziej konkurencyjna wobec innych źródeł i będzie można myśleć o jej ekonomicznym wykorzystaniu na terenach położonych coraz bardziej na północ.
      Analitycy Solar Energy Industries Association nie pokusili się o prognozowanie, czy i w roku 2011 uda się utrzymać szybkie tempo wzrostu inwestycji. Jednak organizacja chce, by do roku 2015 na terenie USA produkowano tyle energii ze Słońca, by wystarczyło to do zasilenia 2 milionów gospodarstw domowych. To oznacza, że moc elektrowni słonecznych musi wzrosnąć czterokrotnie w porównaniu z obecną mocą.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...