Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Nadmiar nabiału w dzieciństwie zwiększa ryzyko nowotworu

Rekomendowane odpowiedzi

Osoby, które w dzieciństwie jedzą dużo nabiału, jako dorośli częściej chorują na nowotwory odbytu.

Naukowcy z Australii prześledzili losy ok. 5000 ludzi. Posłużyli się danymi dotyczącymi tygodniowej konsumpcji nabiału rodzin żyjących w Anglii lub Szkocji w latach 1937-1939. W porównaniu do rodzin z najniższym spożyciem nabiału (poniżej ½ filiżanki dziennie), badani wzrastający w rodzinach konsumujących najwięcej tego typu produktów (do 2 filiżanek dziennie) niemal 3-krotnie częściej zapadali na nowotwory odbytu. Dziewięćdziesiąt cztery procent spożywanego nabiału stanowiło mleko (American Journal of Clinical Nutrition).

Zespół z Uniwersytetu w Queensland podkreśla, że grupa gorących zwolenników nabiału wypijała dziennie ilość mleka odpowiadającą średniemu spożyciu amerykańskiego dziecka.

W okresie między 1948 a 2005 rokiem naukowcy mogli nadal śledzić losy 4374 osób. Odnotowano 41 zgonów z powodu nowotworu odbytu.

Zwiększone ryzyko zachorowania w grupie ludzi jedzących najwięcej nabiału obserwowano także po uwzględnieniu innych ważnych czynników, m.in.: spożycia mięsa, owoców i warzyw czy pozycji społeczno-ekonomicznej.

Naukowcy ostrzegają, że jeszcze za wcześnie na wyciąganie ostatecznych wniosków. Trzeba przeprowadzić kolejne badania podłużne, w czasie których porównano by konsumpcję nabiału z nawykami żywieniowymi i stylem życia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W okresie między 1948 a 2005 rokiem naukowcy mogli nadal śledzić losy 4374 osób. Odnotowano 41 zgonów z powodu nowotworu odbytu.

 

Pirdoły , wyłudzacze ,od 1948 ludzie jedli całkim inne rzeczy np. jedni wódkę a inni mctuska ;D

i 41 zgonów na 4374 osoby to naprawdę obserwacja a ilu padło od głupiej zony albo walniętego szefa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Waldi, słyszałeś kiedyś pojęcie "grupa kontrolna"?

 

Masz genialne podejście do nauki: kwestionujesz wszystko, co się Tobie nie podoba, bo się Tobie nie podoba. Jak wynik jest nie taki, jak Tobie odpowiada, to zaraz ktoś wyłudza albo kłamie. Tymczasem z całym szacunkiem dla Ciebie, ale autorzy tego typu badań swoją wiedzą o metodologii przebijają Cię na głowę, więc z łasik swojej daruj sobie takie uwagi.

 

Zapraszam do Poznania, 8. lutego będzie cała konferencja na temat metodologii badań naukowych. Może douczysz się nieco, bo leżysz z tego?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Tymczasem z całym szacunkiem dla Ciebie, ale autorzy tego typu badań swoją wiedzą o metodologii przebijają Cię na głowę, więc z łasik swojej daruj sobie takie uwagi

 

Nie uzbrojonym okiem widać że lepiej było dać im do badania jakis prostszy temat np . po co biedronce 3 noga po prawej stronie ciała a ty ich nie znasz i wydajesz sąd . Przemyś ich wyniki i sam powiedz czy racji mi brak.

 

Rada: ,, nie sądź byś nie był sądzony"  8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No ale waldi, Twoje opinie wyraźnie pokazują, że na metodologii badań się zwyczajnie nie znasz. Sam sobie wystawiasz takie świadectwo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
No ale waldi, Twoje opinie wyraźnie pokazują, że na metodologii badań się zwyczajnie nie znasz. Sam sobie wystawiasz takie świadectwo.

 

statystyka , prawdopodobieństwo , interpolacja wyników , określanie błędów pomiarów to miałem i robiłem ale też jest inna metoda tzw. gra na wynik lub zwykłe bezczelne wyłudzenie społecznego grosza a w zamian badania z wynikami jak na pracę dyplomową w technikum - a to mnie lekko denerwuje. 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dirtyme: widzę, że siedzisz dość mocno w temacie szkodliwości mleka. Czy są jakieś konkretne dane na temat tego, co w mleku jest takie szkodliwe? Chodzi o laktozę, białka (zapewne kazeina?), formę tłuszczu czy jeszcze coś innego? Wyniki są dość zatrważające, a mnie bardzo ciekawi, skąd aż tak negatywny wpływ. Nie bardzo mam teraz czas babrać się z szukaniem, więc jakbyś miał pod ręką jakieś dane, chętnie bym poczytał. Dzięki z góry.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Żadne stworzenie w przyrodzie nie żywi się mlekiem matki przez okres dłuższy niż rok stąd oczywistym jest że picie mleka musi szkodzić (inną sprawą jest zawartość mleka w mleku ;D albo czym jest to białe w kartoniku?? bo ma odwirowaną kazeinę-na tworzywa sztuczne , tłuszcz-na masło, dodane antyutleniacze , usunięte bakterie). 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Żadne inne stworzenie w przyrodzie poza człowiekiem nie goli sobie brody, więc po co się golisz? Zawartość żyletki w żyletce tobie szkodzi, umrzesz od tego, zobaczysz. Żaden inny gatunek nie chodzi też trwale na dwóch nogach - jak nie zaczniesz chodzić na czworaka to zdechniesz marnie, uważaj!

 

D***, a nie dowód. Ja prosiłem o konkrety. Ponawiam moją prośbę do dirtyme.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

* W 2001 roku nowozelandzki badacz doktor Corrie McLachlan ogłosił wyniki badań, z których wynikało, że mleko, a właściwie zawarta w nim kazeina (rodzaj białka), jest przyczyną chorób serca. Wnioski naukowca umieszczono w międzynarodowym internetowym serwisie o wymownej nazwie "No milk page" (strona bez mleka).

 

*Złudzeń nie pozostawia  Frank Oski, profesor pediatrii z renomowanej John Hopkins School of Medicine, który w trosce o zdrowie dzieci napisał nawet książkę "Proszę, nie pij mleka".

 

*Mleko jest jednym z najgroźniejszych alergenów pokarmowych. Ma aż pięć składników, które mogą być fatalnie tolerowane przez człowieka - przyznaje profesor Edward Tadeusz Zawisza, jeden z najwybitniejszych polskich alergologów

 

*Mleko, wbrew powszechnemu mniemaniu, nie wzmacnia kości, tylko je osłabia. Zawarte w nim białko wypłukuje wapń z organizmu. Mleko krowie to najlepszy przepis na wózek inwalidzki (Jeśli wierzymy, że mleko to źródło wapnia chroniącego przed osteoporozą (osłabieniem kości), musimy pamiętać, że osteoporoza jest najbardziej rozpowszechniona w regionach świata o wysokim spożyciu mleka,)

 

*Kilka lat temu zrzeszająca pięć tysięcy członków międzynarodowa organizacja Lekarze na Rzecz Medycyny Odpowiedzialnej wydała oświadczenie, w którym ostrzega przed piciem mleka. Lista przeciwwskazań jest długa

 

*Lekarze z międzynarodowej organizacji LMO twierdzą, że 80 procent ludzkości mleka po prostu nie trawi (m.in. niedobór enzymu trawiącego laktozę)

 

*Naukowcy z organizacji Lekarze na rzecz Medycyny Odpowiedzialnej podnoszą, że istnieje zależność między insulinozależną cukrzycą (zwaną inaczej młodzieńczą) a alergią na mleko, a konkretnie zawarte w nim albuminy (czyli grupy białek rozpuszczalnych w wodzie). Największy odsetek osób chorych na cukrzycę młodzieńczą notuje się w Finlandii, tam, gdzie dzieciom wmawia się mleko pod każdą postacią

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki serdeczne. Mam co prawda kilka zastrzeżeń:

 

1. "osteoporoza jest najbardziej rozpowszechniona w regionach świata o wysokim spożyciu mleka" - to jest akurat wyłącznie korelacja, więc niekoniecznie jest tu związek przyczynowo-skutkowy.

 

2. "Mleko jest jednym z najgroźniejszych alergenów pokarmowych. Ma aż pięć składników, które mogą być fatalnie tolerowane przez człowieka" - sprawa bardzo indywidualna, alergenów jest mnóstwo.

 

3. "80 procent ludzkości mleka po prostu nie trawi" - to niewątpliwie prawda, ale jeśli u danej osoby nie pojawiają się objawy uboczne (na czele z biegunkami), sam fakt nietrawienia laktozy nie jest tak naprawdę kłopotem.

 

 

 

Ale mimo wszystko dzięki, postaram się w wolnej chwili pogrzebać głębiej w tym temacie. Na pewno warto.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Mleko powinny pić noworodki i to tylko mleko matki, a nie jakiegoś innego gatunku, który ma skład i proporcje składników nieodpowiednie dla człowieka

 

Najbardziej do ludzkiego mleka podobne jest kozie  8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja to juz chyba zaczynam miec dosc niezaleznie na jakie forum wejde wy sie kłócicie... waldi888231200 przystopuj czasem piszesz straszne głupoty.. mikroos po co wdajesz sie z nim w te słowne potyczki to czasem jest bez sensu... a wracajac do tematu to ja jem buzo nabialu pije duzo mleka i jakos nie czuje sie przez to zagrozona... moim zdaniem martwic sie powinni tylko ci których żołądki nie trawią laktozy prawidlowo..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zaczynam od wyraźnego stwierdzenia: MLEKO RZECZYWIŚCIE MOŻE BYĆ SZKODLIWE.

 

Niemniej, będę polemizował ze stroną, do której prowadzi jeden z linków:

 

"Mleko krowie zawiera immunoglobuliny, ale nie w takich ilościach i nie takie jakie potrzebne są człowiekowi. Chorobami, przed którymi może ochronić karmienie piersią, to m.in. tężec, koklusz, zapalenie płuc, błonica, zapalenie żołądka i jelit, dur brzuszny, czerwonka, zakażenie pałeczkami coli, grypa i inne choroby w tym również Heine-Medina." - o ile mleko rzeczywiście może być w skrajnej sytuacji czynnikiem zakaźnym, o tyle kompletnie nie rozumiem, co mają do tego przeciwciała. Bardzo, bardzo źle napisane. Nie będę wspominał o tym, że biorąc statystycznie cały świat pod uwagę, stan sanitarny mleka jest setki razy lepszy niż stan wody pitej przez ludzi (nie mylić z pitną). Z kolei w cywilizowanych krajach mleko jest pasteryzowane lub oczyszczane przez UHT albo filtrację mechaniczną, a do tego poddawane ciągłej kontroli sanitarnej, a krowy - weterynaryjnej. Samo ciało krowy funkcjonuje przecież jako aktywny filtr przeciw patogenom! O obecności przeciwciał w mleku nawet nie wspomnę. A ponad to wszystko chciałbym napisać rzecz podstawową: to nie mleko jest przyczyną infekcji, tylko zły proces jego pobierania od krowy (w ciele krowy jest ono praktycznie zawsze czyste) - złym procesem technologicznym można zepsuć i zakazić absolutnie każde pożywienie, od cukierków po pierogi.

 

" Nieprawdą jest również jakoby osoby uprawiające kulturystykę miały zwiększone zapotrzebowanie na białko które ma niby regenerować mięśnie, które zużywają się w czasie wysiłku" - ale na budowanie mięśni potrzeba tego białka całkiem sporo. Poza tym dzienny bilans białkowy nigdy nie jest zerowy. Choć oczywiście istnieją lepsze źródła białka niż mleko, z tym się zgadzam.

 

" zwiększony wysiłek fizyczny nie powoduje niszczenia się tkanki mięśniowej." oraz "Zwiększenie spożycia przez te osoby mleka powoduje zbyt wysokie stężenie kwasu mlekowego w ich mięśniach, a ten w dużych ilościach może spowodować uszkodzenie mięśni." - to jest akurat bzdura okrutna. Ból mięśni po wysiłku oraz charakterystyczne ich drżenie jest spowodowane właśnie zakwaszeniem środowiska przez powstający mleczan. Z mleka powstaje go znacznie, znacznie mniej. Wniosek? Autor sam miesza: najpierw twierdzi, że mleko (małę stężenie mleczanu, nawet w produktach trawienia) niszczy mieśnie, a potem, że wysiłek (ogromne stężenie) go nie rusza. To jest bardzo dziwne.

 

"Tłuszcz zawarty w mleku ludzkim zaczyna rozkładać się zanim w ogóle trafi do jelit. Skutek tego jest taki, że jest on gotowy do przyswojenia zanim jeszcze znajdzie się w jelitach. Oznacza to, że niektóre cenne kwasy tłuszczowe są gotowe do przyswojenia dużo wcześniej niż w przypadku mleka krowiego." - żadna różnica, bo wchłanianie i tak nastąpi dopiero w jelicie. Swoją drogą zabawne, że inne źródła tłuszczu jakoś autorowi nie przeszkadzają.

 

". W ludzkim mleku znajdują się kwasy tłuszczowe, które tworzą warstwę ochronną wokół nerwów." - w krowim też.

 

"pojawia się kwaśny smak. Bakterie szczególnie lubią środowisko kwaśne" - a co ma smak kwaśny i środowisko kwaśne do siebie? Kwas siarkowy na przykład wcale ni jest kwaśny w smaku, kto chce niech spróbuje na rozcieńczonym :) Alkohole (które także są kwasami!!) także nie są kwaśne. Co do wapnia: ma naturalną zdolność do neutralizowania zakwaszenia środowiska, przecież po coś się wapnuje gleby kwaśne, to ten sam wapń o tej samej wartościowości! Także jak już, to podnosi pH a nie obniża je, więc utrudnia życie bakteriom :P Inna sprawa, że najistotniejszy z punktu widzenia zdrowia jest skład jonowy osocza (a nie pokarmu), który nawet przy diecie mlecznej pozostaje stały,  bo nerki swobodnie dają sobie z tym problemem radę (co innego z sodem, mamy szaloną zdolność do przeginania z solą). Tyle od strony chemii. Zgadzam się natomiast, że nadmiar mleka powoduje uszkodzenie kości i temu zaprzeczyć się nie da, są jednoznaczne dane. Tak samo jak zgadzam się z tym, że dostarczamy wapnia zbyt wiele - niemniej nerki naprawdę dają sobie z tym radę.

 

A, i jeszcze jedno. Zsiadłe mleko ma z jogurtem tyle samo wspólnego, co tabletki żelaza z okrętem wojennym - jedno i drugie powstaje co prawda z tego samego surowca, ale to kompletnie inny produkt. Kto ma ochotę, niech poczyta troszkę o produkcji poszczegolnych produktów fermentacji mleka.

 

Kwestia zalewania kawy mlekiem też jest dla mnie  co najmniej dziwaczna - białko w tak wysokiej temperaturze jak wiadomo denaturuje, a więc traci funkcję biologiczną. Wcześniej napisano w tym artykule, że złe działanie kazeiny polega na tym, że buduje agregaty i utrudnia trawienie. Zdenaturowane białka NIE agregują!! Przypominam też, że pasteryzowane mleko i mleko UHT przeszło przez kąpiel w temperaturze ok. 70 st. C, więc siłą rzeczy nie będzie agregowało (zresztą gdyby miało, to już dawno by to zrobiło). Kolejna sprawa: warunku w żołądku (pH=1...1,8) również denaturują białka. Stwierdzenie o tym, że białko agreguje, jest prawdziwe WYŁĄCZNIE dla mleka niepasteryzowanego (przecież gdyby miało się wytrącać, to robiłoby to już w kartoniku!).

 

 

No, to tyle polemiki ode mnie. Mimo wszystko, tak jak podkreślam: polemizowałem z artykułem, a nie z samą jego tezą, która jak najbardziej ma podstawy merytoryczne. Słuszny artykuł zepsuty przez fatalny dobór niektórych argumentów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy z Wydziału Nauki o Żywności Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie oraz Uniwersytetu Technologii i Biznesu w Pekinie i innych chińskich uczelni przez kilka lat pracowali nad stworzeniem nabiału o specjalnych właściwościach zdrowotnych. Projekt DairyFunInn ruszył w roku 2019. Został zgłoszony do konkursu ogłoszonego przez Narodowe Centrum Badań i Rozwoju. Poradził sobie z konkurencją i zajął trzecie miejsce, otrzymując 2 miliony złotych dofinansowania. Zakończył się w lipcu, a jego efektem jest opracowanie nowego sposobu uzyskiwania wybranych frakcji białek z mleka czy maślanki, które mogą być wykorzystywane w leczeniu i zapobieganiu cukrzycy czy nowotworom.
      Te funkcjonalne składniki mleka obejmują pochodne laktozy, białka mleka oraz białka otoczki kuleczek tłuszczowych, mówi doktor Justyna Żulewska, koordynatorka projektu po stronie polskiej. Nie szukaliśmy w  ciemno. Z  wcześniejszych badań wiemy, które frakcje białek są nośnikami określonych peptydów i jakie mają właściwości. Pytanie brzmiało: które z nich można zaimplementować do wybranych napojów mlecznych bez zmiany ich właściwości sensorycznych, bez zmiany ich jakości, bez konieczności zmiany procesu technologicznego i ponoszenia dodatkowych kosztów? Drugie pytanie brzmiało: co powstaje w przewodzie pokarmowym człowieka po spożyciu produktów, które zawierają określone frakcje białek, dodaje.
      Uczona przypomina, że białka mleka to źródło peptydów o właściwościach zapobiegających rozwojowi nadciśnienia, mają też właściwości antybakteryjne, przeciwutleniające i opioidowe, poprawiają zatem sen. Gdy spożywamy kazeinę w naszym przewodzie pokarmowym powstają wolne aminokwasy, aktywne biologicznie peptydy, a ich działanie prozdrowotne zależne jest od rodzaju trawionego białka i procesów technologicznych zastosowanych podczas przygotowania produktu.
      Wyniki prac zweryfikowano już w skali przemysłowej, co wskazuje, że można je przełożyć na działania praktyczne. Dlatego też Uniwersytet Warmińsko-Mazurski chce zgłosić w Urzędzie Patentowym wniosek o ochronę sposobu uzyskiwania wytypowanych frakcji białek. Wdrożeniem wyników badań do produkcji zajmie się powołane w ramach projektu Funkcjonalne Centrum Badawczo-Rozwojowe Mleczarstwa. W przyszłości będzie ono prowadziło podobne działania odnośnie innych wyników polsko-chińskich badań.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Pozbawione seksu samce muszek owocowych (Drosophila melanogaster) szukają ukojenia w alkoholu. Prof. Troy Zars, neurobiolog z University of Missouri, uważa, że zidentyfikowanie molekularnych i genetycznych mechanizmów kontrolowania zapotrzebowania na nagrodę może potencjalnie wpłynąć na rozumienie uzależnień od narkotyków i alkoholu u ludzi.
      Ostatnio akademicy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Francisco zademonstrowali, że samce D. melanogaster, które wielokrotnie spółkowały w ciągu kilku dni, nie wykazywały preferencji w kierunku pożywienia zawierającego alkohol. Jeśli jednak samiec został odrzucony przez wybrankę lub nie miał dostępu do samic, pociąg do pokarmu zmieszanego z 15% alkoholem był u niego bardzo silny. Biolodzy uważają, że etanol zaspokajał zapotrzebowanie na fizyczną nagrodę.
      Podczas eksperymentów na UCSF samce D. melanogaster umieszczano albo w pojemnikach z dziewicami, albo z samicami, które już spółkowały. Podczas gdy te pierwsze szybko kopulują, te drugie tracą zainteresowanie amorami na czas oddziaływania substancji zwanej peptydem seksu. Samce wstrzykują ją w czasie spółkowania razem ze spermą.
      Odrzucone samce przestawały podejmować próby zdobycia samicy. Nie odzyskiwały wigoru i chęci nawet po umieszczeniu w pojemniku z dziewicami. Gdy zawiedzeni w miłości trafiali do pojemnika, gdzie mieli do dyspozycji 2 słomki: jedną zapewniającą czyste pożywienie, drugą z dostępem do jedzenia z domieszką alkoholu, można było zauważyć, że niezaspokojenie seksualne zwiększało chęć korzystania z procentów.
      Amerykanie tłumaczą, że kopulacja podwyższa, a deprywacja zmniejsza poziom neuropeptydu F (NPF). Z kolei aktywacja lub inhibicja układu NPF ogranicza albo wzmacnia preferencje alkoholowe. Uzyskane wyniki łączą zatem doświadczenia seksualne (społeczne), aktywność układu NPF i spożycie etanolu. Sztuczna aktywacja neuronów NPF jest nagradzająca sama w sobie i eliminuje zdolność nagradzającą alkoholu. Wg naukowców, aktywność osi NPF-receptor NPF oddaje stan układu nagrody muszki i odpowiednio modyfikuje zachowanie.
      Podczas doświadczeń Heberlein, Shohat-Ophir i inni zauważyli, że analogiczne zachowania da się wywołać za pomocą manipulacji genetycznych. Aktywując produkcję neuropeptydu F w mózgach samców, które nigdy nie spółkowały, można sprawić, że zachowują się one jak osobniki zaspokojone seksualnie, co przejawia się m.in. ukróceniem spożycia alkoholu. Z drugiej strony, obniżenie liczby receptorów NPF u samców po kopulacji sprawia, że zachowują się, jakby doznały odrzucenia (objawia się to wzmożonym piciem).
      Jako komentator ustaleń ekipy doktora Galita Shohata-Ophira Zars podkreśla, że pokusa przełożenia wyników badań na muszkach na człowieka jest ogromna, zwłaszcza że u ssaków występuje homolog neuropeptydu F - neuropeptyd Y (NYP). Na razie jednak trudno ferować ostateczne wyroki w tej sprawie.
      Jeśli okaże się, że neuropeptyd Y jest przetwornikiem między stanem psychicznym a tendencją do nadużywania alkoholu i narkotyków, będzie można opracować metody terapii bazujące na hamowaniu receptorów NYP - wyjaśnia dr Ulrike Heberlein z UCSF. Trwają właśnie testy kliniczne, w ramach których sprawdza się, czy podanie neuropeptydu Y usuwa niepokój i inne zaburzenia nastoju. Skądinąd wiadomo bowiem, że w depresji i zespole stresu pourazowego, jednostkach chorobowych, które dość często wiążą się z nadużywaniem alkoholu i narkotyków, poziom neuropeptydu Y w mózgu spada. Manipulowanie poziomem NYP nie wydaje się jednak takie proste, ponieważ występuje on w całym mózgu i jak zademonstrowały badania na gryzoniach, wpływa na wiele funkcji, w tym odżywianie i sen.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Spożycie tłuszczów trans wiąże się z drażliwością i agresją. Dotyczy to kobiet i mężczyzn w każdym wieku i wszystkich ras.
      W badaniach dr Beatrice Golomb z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego wzięło udział 945 osób. Po raz pierwszy udało się połączyć konsumpcję tłuszczów trans z nieprzyjemnymi zachowaniami o różnym natężeniu: od zniecierpliwienia poczynając, na otwartej agresji kończąc.
      Tłuszcze trans występują w mleku i produktach z mleka, a także w baraninie i wołowinie. Stanowią tu ok. 3-5% całkowitej objętości tłuszczów. Z większymi ilościami tłuszczów trans mamy do czynienia w przypadku wielu półsyntetycznie otrzymywanych stałych tłuszczów roślinnych, wśród których często wymienia się margarynę.
      Tłuszcze trans mają związek z insulinoopornością, a powodując wzrost poziomu złego cholesterolu we krwi, przyczyniają się do zwiększenia ryzyka zmian miażdżycowych.
      Na początku badań zebrano dane nt. diety ochotników, dokonano też oceny ich zachowania. W wywiadzie pytano o agresję przejawianą w ciągu życia, taktyki postępowania w razie konfliktu, a także samoocenę drażliwości/łatwości wyprowadzania z równowagi. Na skali "jawnej agresji" oceniano niedawne zachowania agresywne. Podczas analizy wzięto poprawkę na płeć, wiek, wykształcenie, spożycie alkoholu i palenie papierosów.
      Odkryliśmy, że większe spożycie tłuszczów trans wiązało się [i był to związek istotny statystycznie] z silniejszą agresją. Dodatkowo w testach było ono lepszym prognostykiem agresji niż inne znane predyktory, które uwzględniliśmy. Jeśli okaże się, że jest to związek przyczynowo-skutkowy, zyskamy kolejny argument na rzecz zaleceń dotyczących unikania jedzenia tłuszczów trans lub eliminowania ich z dań dostarczanych do różnych instytucji, np. szkół i więzień [...].
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Umiarkowane spożycie alkoholu - jeden drink dziennie w przypadku kobiet i dwa w przypadku mężczyzn - może prowadzić do zespołu rozrostu bakteryjnego jelita cienkiego (ang. small intestinal bacterial overgrowth, SIBO). Przejawia się on wzdęciami, biegunkami lub zatwardzeniami oraz bólem brzucha.
      SIBO polega na nadmiernym rozroście w jelicie czczym flory bakteryjnej typowej dla jelita grubego. Wskutek tego pojawiają się zaburzenia trawienia i wchłaniania pokarmu, głównie witaminy B12 oraz tłuszczu.
      Zespół doktora Scotta Gabbarda, składający się ze specjalistów z Dartmouth-Hitchcock Medical Center oraz Mayo Clinic, analizował przypadki 198 osób, które przeszły wodorowy test oddechowy z laktulozą. Stwierdzili, że z występowaniem SIBO wiąże się spożycie alkoholu, ale nie palenie czy zażywanie inhibitorów pompy protonowej (leków stosowanych w terapii choroby wrzodowej żołądka i dwunastnicy).
      Zwykle w jelicie cienkim jest niewiele bakterii. U pacjentów z SIBO zużywają one do swojego wzrostu wiele składników odżywczych, które w innym razie zostałyby wchłonięte przez organizm gospodarza. To właśnie ten mechanizm leży u podłoża niedożywienia. W dodatku w wyniku rozkładu składników odżywczych powstają gazy i dochodzi do zmian w wypróżnianiu.
      W diagnostyce SIBO stosuje się wodorowe testy oddechowe z laktulozą lub laktozą, które bazują na bakteryjnym metabolizmie glukozy i laktulozy. W ramach tego procesu wydzielają się wodór i metan. Laboranci określają, ile cząsteczek tych gazów przypada na milion cząsteczek powietrza. Takie testy są dość tanie i wysoce swoiste.
      Wcześniejsze badania dotyczyły alkoholików, w przypadku których stwierdzono wyższy odsetek SIBO. Gabbard i inni skupili się jednak na umiarkowanym spożyciu alkoholu. Umiarkowane spożycie zdefiniowano wg wytycznych USDA. W przypadku kobiet chodziło o nie więcej niż 1 drink dziennie, a w przypadku mężczyzn o 2, przy czym jeden drink to np. 0,14 l wina czy 0,35 l piwa.
      Jak podkreśla Gabbard, 95% ze 198 badanych spożywało umiarkowane ilości alkoholu. Niektórzy sięgali po mniej niż 1 drink dziennie. Tylko 4 pacjentów piło więcej alkoholu. Wg Amerykanina, jest to dowód na to, że nawet niewielkie ilości alkoholu wpływają na florę jelitową i stan zdrowia naszego przewodu pokarmowego. Naukowiec podkreśla, że w przyszłości trzeba będzie stwierdzić, czy u ludzi spożywających umiarkowane ilości wina czy piwa wystarczy, by chcąc pozbyć się SIBO, po prostu przestali sięgać po używkę (zwykle w leczeniu zespołu rozrostu bakteryjnego jelita cienkiego stosuje się połączenie probiotyków i antybiotyków).
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Nadmiar soli powiązano z nadciśnieniem i chorobami sercowo-naczyniowymi. W związku z tym w zeszłym roku Felix Ortiz, demokratyczny radny z Nowego Jorku, postulował nawet, by w restauracjach Wielkiego Jabłka całkowicie zakazać używania soli i decyzję o doprawianiu bądź nie pozostawić klientowi. Najnowsze badania pokazały jednak, że sercu szkodzi nie tylko nadmiar, ale i spożywanie za małych ilości soli. Wniosek? Najlepiej zachować umiar.
      Zespół naukowców zauważył, że umiarkowane spożycie soli koreluje z najniższym ryzykiem zdarzeń sercowych. Zależność w przypadku najwyższego spożycia sodu nikogo nie zaskoczyła: stwierdzono podwyższone ryzyko udaru i zawału serca. Prawdziwa niespodzianka czekała jednak akademików w odniesieniu do niskiego spożycia sodu, okazało się bowiem, że towarzyszy mu zwiększone ryzyko śmierci z powodu chorób sercowo-naczyniowych oraz hospitalizacji wskutek zastoinowej niewydolności serca.
      Badania przeprowadzili specjaliści z McMaster University. Ich pracami kierowali doktorzy Martin O'Donnell i Salim Yusuf. Nasze studium jako pierwsze przywołuje przypominającą kształtem literę "J" zależność między spożyciem sodu a chorobami sercowo-naczyniowymi, co może wyjaśnić, czemu wcześniejsze badania dawały sprzeczne rezultaty [sód raz miał zwiększać, a raz zmniejszać prawdopodobieństwo zdarzeń sercowych, czasem wydawało się, że nie ma nie żadnego wpływu] - podkreśla O'Donnell.
      Kanadyjczycy analizowali przypadki 28.880 osób z grupy podwyższonego ryzyka choroby serca. W latach 2001 i 2008 wzięły one udział w testach klinicznych. Dobowe wydalanie sodu i potasu oceniano na postawie stężenia tych pierwiastków w próbce porannego moczu (a wydalanie dawało dobre pojęcie o spożyciu). Po ok. 4 latach wystąpiło ponad 4,5 tys. zdarzeń sercowych.
      Naukowcy ustalili, że w porównaniu do umiarkowanego wydalania sodu (między 4 a 5,99 g), wydalanie ponad 7 g sodu dziennie wiązało się z podwyższonym ryzykiem zdarzeń sercowych, a pozbywanie się z organizmu mniej niż 3 g sodu dziennie ze zwiększonym ryzykiem śmierci z powodu chorób serca i pobytu w szpitalu w wyniku zastoinowej niewydolności serca.
      Podobnie jak inne tego typu organizacje na świecie, Polskie Towarzystwo Nadciśnienia Tętniczego zaleca spożycie do 6 g soli kuchennej na dobę (odpowiada to 2,3 g sodu). Badania Kanadyjczyków sugerują, że warto ponownie przyjrzeć się tym normom. Określenie bezpiecznego zakresu spożycia sodu jest szczególnie ważne dla osób z chorobami serca, bo mogą być w większym stopniu podatne na wpływ bardzo wysokiej i bardzo niskiej dawki soli.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...