Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Zespół z Uniwersytetu w Bristolu twierdzi, że krótkie nogi u kobiet oznaczają większe ryzyko chorób wątroby. Wg naukowców, i jedno, i drugie może być wynikiem diety lub innych czynników oddziałujących na organizm na wczesnych etapach życia.

Studium objęło 3600 pań. Okazało się, że im krótsze były nogi, tym bardziej wzrastało prawdopodobieństwo wystąpienia chorób wątroby. Abigail Fraser podkreśla, że wyniki te pokrywają się z wnioskami innych badań, które połączyły długość nóg z ryzykiem cukrzycy i chorób serca (Journal of Epidemiology and Community Health).

Brytyjczycy przyglądali się kobietom w wieku od 60 do 79 lat, które brały udział w zakrojonym na szerszą skalę badaniu stanu zdrowia. Po zmierzeniu nóg porównano ich długość z długością tułowia. Określono także poziom 4 enzymów wątrobowych: amonotransferazy alaninowej (AIAT), gammaglutamylotranspeptydazy (GGTP), transaminazy asparaginianowej (AspAT) i fosfatazy zasadowej (AP/ALP).

Każdy z tych markerów odzwierciedla inny aspekt ewentualnego uszkodzenia wątroby – wyjaśniają lekarze. Długość nóg pokazuje, jak dobrze dana osoba była odżywiona we wczesnym dzieciństwie. Dowody unaoczniają, jak karmienie piersią, pokarmy wysokoenergetyczne podawane do wieku 4 lat i korzystna sytuacja socjoekonomiczna są związane z większą długością nóg. Zależność pozostawała istotna statystycznie po uwzględnieniu zachowań uszkadzających wątrobę, takich jak palenie czy picie alkoholu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli wolno... Chciałbym skorygować skróty nazw enzymów do znacznie bardziej powszechnych:

 

ALT - AlAT

AST - AspAT

FZ - AP / ALP

 

:)

 

 

A artykuł całkiem interesujący :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Długość nóg pokazuje, jak dobrze dana osoba była odżywiona we wczesnym dzieciństwie. Dowody unaoczniają, jak karmienie piersią, pokarmy wysokoenergetyczne podawane do wieku 4 lat i korzystna sytuacja socjoekonomiczna są związane z większą długością nóg. Zależność pozostawała istotna statystycznie po uwzględnieniu zachowań uszkadzających wątrobę, takich jak palenie czy picie alkoholu.

 

znów pierdoły , to tak jakby dwa krasnoludki dożywiały swoje dziecko a ono wyrosło na olbrzyma, a okazuje się ze nazywanie kogoś pierdołą wywołuje u niego cechy pierdoły. A czy wątroby nie uszkadza np jedzenie tłustego albo wysiłek albo nerwowy tryb życia .(tego nie badali - pierdoły) 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To, czy jedzenie tłuszczu, wysiłek i stres wpływają na wątrobę, badano wielokrotnie. Pierdoły to Ty wygadujesz w tej sytuacji.

 

Przyrost długości nóg można swobodnie zbadać i jeśli poprawnie zbiera się dane, można wykazać wyraźną statystyczną zależność pomiędzy dietą, a długością nóg. To nie oznacza, że kto był dobrze odżywiony będzie miał 2,5 metra wzrostu, tylko że będzie taki osobnik będzie miał dłuższe nogi od osoby o identycznych predyspozycjach, ale inaczej odżywianej. Metodologia badań naukowych się kłania, panie kolego. waldi vs nauka - 0:2.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Przyrost długości nóg można swobodnie zbadać i jeśli poprawnie zbiera się dane, można wykazać wyraźną statystyczną zależność pomiędzy dietą, a długością nóg. To nie oznacza, że kto był dobrze odżywiony będzie miał 2,5 metra wzrostu, tylko że będzie taki osobnik będzie miał dłuższe nogi od osoby o identycznych predyspozycjach

 

Raczej długie nogi będziesz miał kiedy będziesz musiał uciekać patrz na zwierzęta, i krótkie kiedy będziesz polował też patrz przyroda

 

nauka kontra obserwacja życia 0:1.

 

Mało tego pogadaj z ludzmi o nogach któtkich i długich a zobaczysz psychiczne różnice (przepaść).

A jedzenie ma drugorzędny wpływ (w czasie wojny też były dziewczyny z długimi nogami a głód zaglądał wszystkim w oczy) do tego definiują to geny ,, jaka matka taka córka " o polach PM nie wspomnę bo zaczniesz rządać dowodów (natomiast powyższy tekst jest wypełniaczem nie powaznymi badaniami, i gdyby był na miękim papierze to jeszcze by sie do czegoś przydał) 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"rządać"? A cóż to za kwiatek?

 

Natomiast długość nóg różni się, jak każda jedna cecha osobnicza, w obrębie gatunku. Nawet jeśli np. żyrafa ma w porównaniu do całego świata ożywionego bardzo długie nogi, to nawet w obrębie tego gatunku jedne osobniki mają nogi dłuższe, a inne - krótsze od pozostałych. Rozważna analiza danych vs. bezmyślna obserwacja natury 1:0

 

Stan psychiczny nie jest obiektem naszych rozważań w tym momencie. Rozmawiamy o stanie wątroby.

 

Jedzenie jest bardzo istotne, bo geny determinują jedynie PULĘ MOŻLIWOŚCI i nie są sztywnym programem, którego nie da się obejść. Poczytaj co nieco o czynnikach transkrypcyjnych, o regulacji ekspresji genów, o epigenetyce, o wpływie czynników środowiskowych (w tym: diety) na ekspresję genów. W przeciwieństwie do Twoich sekciarskich wizji, te fakty są udowodnione w sposób absolutnie jednoznaczny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Natomiast długość nóg różni się, jak każda jedna cecha osobnicza, w obrębie gatunku. Nawet jeśli np. żyrafa ma w porównaniu do całego świata ożywionego bardzo długie nogi, to nawet w obrębie tego gatunku jedne osobniki mają nogi dłuższe, a inne - krótsze od pozostałych.

 

Skoro twoje twierdzenie jest prawdziwe to wsród saków (bo o ludziach mówimy) podaj jednego drapieżnika z długimi nogami??

 

Stan psychiczny nie jest obiektem naszych rozważań w tym momencie. Rozmawiamy o stanie wątroby.

 

To właśnie postawa nowoczesnego naukowca obcinanie brzytwą jak mu tam było ... kolejnych czyników majacych wpływ a potem głupawy wynik i wielka obrona. A na matematyce nie mówili że najpierw dziedzina funkcji a dopiero potem rozwiązywanie zadania??

 

Pomyśl jak się denerwujesz to twoja wątroba wydziela glikogen do walki lub ucieczki (o adrenalinie i krzepliwosci krwi nie wspomne) jeśli to robisz codziennie to organizm odcztuje z PM jak się problemu pozbyć i jeśli wybierzesz walkę to nogi będziesz miał krótkie i będziesz przysadzisty a jesli ucieczkę będziesz jak gazela .

 

Dlatego mówi się ty cieniasie (czyniąc zarzut po wyglądzie do postawy psychicznej - wycofania)

 

Twoich sekciarskich wizji, te fakty są udowodnione w sposób absolutnie jednoznaczny

 

Przepraszm a gdzie ta sekta bardzo chetnie spotkałbym normalanych ludzi

którzy nie czytają pierdół (o czynnikach transkrypcyjnych,ekspresji genów,epigenetyce,) tylko np. Platona, Mickiewicza, Kochanowskiego, Słowackiego, Sedlaka, Niutona, Skłodowską , Bławacką, Rybkę, Hollemana, Skilinga, Przybyłowicza, Królikowskiego i innych.

Skończyłem wyzszą uczelnię techniczną na kierunku materiałoznawstwo czy to jest sekta , trochę młody jesteś . (ucz się synku, ucz i myśl miliony naukowców poświęciło życie na sprawdzenie dlaczego to czy tamto się dzieje a ty zachowujesz jakbyś ich wszystkich połknął bo co miałeś zajęcia z fizyki może jednak inkwizytorze są ludzie którzy przeczytali i przemyśleli więcej??) do swojego wykładowcy w szkole też tak lecisz (bo przecież przed lekcją tez nie wiesz o czym gosć będzie mówił)??

 

Jak brakuje ci wiedzy zapytaj dlaczego tak myślę, albo skąd ten pomysł awentualnie jak salomon nic nie mów. Milczenie jest złotem. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Natomiast długość nóg różni się, jak każda jedna cecha osobnicza, w obrębie gatunku. Nawet jeśli np. żyrafa ma w porównaniu do całego świata ożywionego bardzo długie nogi, to nawet w obrębie tego gatunku jedne osobniki mają nogi dłuższe, a inne - krótsze od pozostałych.

Skoro twoje twierdzenie jest prawdziwe to wsród saków (bo o ludziach mówimy) podaj jednego drapieżnika z długimi nogami??

Albo nie rozumiesz, albo nie chcesz zrozumieć, albo nie potrafisz pojąć. Napisałem wyraźnie: STOSUNKOWO KRÓTKIE DLA PRZEDSTAWICIELA DANEGO GATUNKU. Dotarło?

 

Stan psychiczny nie jest obiektem naszych rozważań w tym momencie. Rozmawiamy o stanie wątroby.

To właśnie postawa nowoczesnego naukowca obcinanie brzytwą jak mu tam było ... kolejnych czyników majacych wpływ a potem głupawy wynik i wielka obrona. A na matematyce nie mówili że najpierw dziedzina funkcji a dopiero potem rozwiązywanie zadania??

Posłuchaj: stan psychiczny jest istotny, ale teraz nie o nim jest mowa, bo uwzględniono to przy konstuowaniu grup kontrolnych. W takiej sytuacji zmienną taką się - jak to sam ująłeś - obcina, dokładnie tak samo jak identyczne wyrażenia po obu stronach znaku równości.

 

Pomyśl jak się denerwujesz to twoja wątroba wydziela glikogen do walki lub ucieczki (o adrenalinie i krzepliwosci krwi nie wspomne) jeśli to robisz codziennie to organizm odcztuje z PM jak się problemu pozbyć i jeśli wybierzesz walkę to nogi będziesz miał krótkie i będziesz przysadzisty a jesli ucieczkę będziesz jak gazela .

Okej, udowodnij to teraz. Bo na tezę przytoczoną w atykule są dowody, a Ty jak zwykle wygadujesz brednie bez potwierdzenia w faktach :)

 

Twoich sekciarskich wizji, te fakty są udowodnione w sposób absolutnie jednoznaczny

bardzo chetnie spotkałbym normalanych ludzi którzy nie czytają pierdół (o czynnikach transkrypcyjnych,ekspresji genów,epigenetyce,)

Tylko widzisz, to, co nazywasz pierdołami, to fakty. To rzeczy udowodnione, sprawdzone i da się potwierdzić ich prawdziwość. Oczywiście możesz podważać obiektywnie udowodnione fakty, jednak raczej zrobisz z siebie błazna, niż poważnego partnera do dyskusji na forum o nauce :P

 

tylko np. Platona, Mickiewicza, Kochanowskiego, Słowackiego, Sedlaka, Niutona, Skłodowską , Bławacką, Rybkę, Hollemana, Skilinga, Przybyłowicza, Królikowskiego i innych.

Ale co to ma do rzeczy? Da się przecież czytać i jedno, i drugie.

 

Skończyłem wyzszą uczelnię techniczną

I pisząc magisterkę nie nauczyłeś się, że trzeba się opierać na faktach? Chyba, że pisałeś o stali morfogenetycznej?

 

ucz się synku

Milcz i nie nazywaj mnie tak, nie jesteś godny.

 

miliony naukowców poświęciło życie na sprawdzenie dlaczego to czy tamto się dzieje

A potem Ty przyszedłeś i stwierdziłeś, że epigenetyka to pierdoły? Miło! Tylko dlaczego sam siebie opluwasz?

 

a ty zachowujesz jakbyś ich wszystkich połknął

Wręcz przeciwnie. Ja bronię nauki. To Ty ją opluwasz bez przerwy i wygadujesz bzdury bez oparcia w rzeczywistości.

 

Jak brakuje ci wiedzy zapytaj dlaczego tak myślę, albo skąd ten pomysł awentualnie jak salomon nic nie mów.

Pytam od paru miesięcy o dowody na istnienie pól, a jakoś ciągle ich nie dostałem. Sam sobie wystawiasz świadectwo poprzez takie zachowania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Milcz i nie nazywaj mnie tak, nie jesteś godny.

 

Dotknęło, sorry - to jesteśmy kwita za sekciarskie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Nieodpowiednia dieta była przyczyną 14,1 milionów zachorowań na cukrzycę typu 2. w 2018 roku, informują naukowcy z Tufts University. Na podstawie stworzonego przez siebie modelu dotyczącego zwyczajów dietetycznych mieszkańców 184 krajów, uczeni uznali, że złe odżywianie się odpowiada za 70% nowych przypadków cukrzycy typu 2. Badania, w których uwzględniono dane z lat 1990–2018 zostały opublikowane na łamach Nature Medicine. Autorom badań udało się określić te zwyczaje żywieniowe, które w największym stopniu przyczyniają się do rozwoju cukrzycy.
      Uwzględnili w swoich badaniach 11 czynników powiązanych z dietą i stwierdzili, że 3 z nich odgrywają nieproporcjonalnie dużą rolę w rozwoju cukrzycy. Są nimi niedostateczne spożycie pełnego ziarna, zbyt duże spożycie oczyszczonego ryżu i pszenicy oraz zbyt duże spożycie przetworzonego mięsa. Mniejszy wpływ na rozwój choroby miało spożywanie zbyt dużych ilości soków owocowych, zbyt małych ilości warzyw zawierających niewiele skrobi oraz orzechów i nasion.
      Nasze badania sugerują, że zła jakość węglowodanów w diecie to główna przyczyna rozwoju cukrzycy typu 2., mówi profesor Dariush Mozaffarian, jeden z głównych autorów badań.
      Naukowcy zauważyli, że we wszystkich 184 badanych krajach doszło w latach 1990–2018 do wzrostu zachorowań na cukrzycę typu 2. Ma to niekorzystny wpływ na całe społeczeństwo, od osób chorych, poprzez ich rodziny, po systemy opieki zdrowotnej.
      Analiza wykazała też, że zła dieta jest częściej przyczyną zachorowań na cukrzycę wśród mężczyzn niż kobiet, wśród osób młodszych niż starszych i wśród mieszkańców miast niż wsi. Największy wzrost zachorowań notuje się w Europie Środkowej i Wschodniej oraz Azji Centralnej. Niechlubne rekordy dzierżą tutaj Polska i Rosja, gdzie dieta pełna jest czerwonego mięsa, mięsa przetworzonego oraz ziemniaków. To właśnie w tych krajach zanotowano największy odsetek przypadków cukrzycy typu 2. powiązanych z nieprawidłową dietą. Drugim obszarem częstych zachorowań jest Ameryka Łacińska i Karaiby, szczególnie Kolumbia i Meksyk. Tam za zachorowania odpowiadają głównie słodzone napoje, przetworzone mięso oraz niskie spożycie pełnych ziaren.
      Regionami, w których dieta ma mały wpływ na cukrzycę typu 2. są kraje Azji Południowej i Afryki Subsaharyjskiej, a z 30 najbardziej zaludnionych krajów świata najmniej przypadków cukrzycy powiązanej z dietą występuje w Indiach, Nigerii i Etiopii.
      Z innych ostatnio publikowanych analiz podobnego typu dowiadujemy się, że zła dieta odpowiada za 40% przypadków cukrzycy typu 2. Autorzy nowych badań mówią, że różnica wynika z faktu, iż w swojej analizie jako pierwsi uwzględnili rafinowane ziarna, a ponadto wykorzystali nowsze dane pochodzące m.in. z badań zwyczajów dietetycznych poszczególnych osób, a nie tylko z danych na temat produkcji rolnej w różnych krajach.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Jeden z mitów dietetycznych głosi, że osoby, które więcej jedzą wieczorami, są bardziej podatne na przybranie na wadze i mają mniejszą szansę na jej zrzucenie. Badania przeprowadzone przez profesorów Alexandrę Johnstone z University of Aberdeen i Jonathana Johnstona z University of Surrey dowodzą, że energia z pożywienia jest podobnie użytkowana, niezależnie od tego, jak w ciągu dnia rozłożymy sobie liczbę spożywanych kalorii. Innymi słowy, bez samego ograniczenia liczby spożywanych kalorii nie powinniśmy liczyć na schudnięcie.
      Analizy zwyczajów dotyczących odżywiania się wskazują, że wiele osób większość kalorii spożywanych w ciągu dnia przyjmuje wieczorem. Johnstone i Johnston opublikowali właśnie na łamach Cell Metabolism pierwsze brytyjskie badania, w ramach których porównano wpływ spożywania większości dziennej dawki kalorii w ramach śniadań z ich spożywaniem w ramach kolacji.
      W badaniach wzięło udział 30 ochotników. Wszyscy oni mieli nadwagę lub byli otyli, jednak poza tym byli zdrowi. Badani przez 10 tygodni żywili się wyłącznie tym, co dostarczali im naukowcy.
      Przez pierwszy tydzień ochotnicy spożywali dietę potrzebną do utrzymania wagi. Otrzymywali 1,5 raza więcej kalorii niż wynosiło ich zapotrzebowanie energetyczne w czasie odpoczynku. Liczbę tę ustalono indywidualnie dla każdego z badanych. To standardowa liczba kalorii potrzebna do podtrzymania codziennych czynności życiowych. Kalorie były równomiernie rozłożone pomiędzy trzema posiłkami dziennie.
      Przez kolejne 4 tygodnie uczestnicy badań byli podzieleni na 2 grupy. W jednej z nich znalazło się 14 osób, które 45% dziennej dawki kalorii zjadały na śniadanie, 35% na obiad i 20% na kolację. w grupie drugiej było 16 osób, które na śniadanie zjadały 20% dawki kalorii, na obiad otrzymywały 35%, a na kolację zjadały 45% kalorii. Tutaj każdy z badanych otrzymał tyle kalorii, ile potrzebował jego organizm w czasie odpoczynku. Z tłuszczu pochodziło 35% kalorii, 30% dostarczano z białek, a 35% z węglowodanów.
      Po czterech tygodniach obie grupy jadły tak, jak w pierwszym tygodniu, a następnie – na ostatnie 4 tygodnie – zamieniono im dietę, czyli osoby, które wcześniej były w grupie jedzącej duże śniadania, trafiły do grupy jedzącej duże kolacje.
      Po każdym z czterotygodniowych etapów – przypomnijmy, że w ich trakcie badani otrzymywali tylko tyle kalorii, ile wynosiło ich zapotrzebowanie w czasie spoczynku – uczestników badania ważono. Okazało się, że osoby, które jadły większe śniadania niż kolacje straciły średnio 3,33 kg, a osoby jedzące większe kolacje niż śniadania straciły średnio 3,38 kg.
      Mimo, że różny rozkład kalorii w ciągu dnia nie wpływał na utratę wagi, to naukowcy zauważyli inną istotną rzecz. Osoby, które jadły większe śniadania czuły się bardziej najedzone przez resztę dnia. Przez ostatnie trzy dni każdej z diet badanym kilkukrotnie w ciągu dnia dawano do wypełnienia ankietę, w której swój poziom głodu oceniali na skali od O do 100, gdzie 0 oznaczało w pełni najedzony. Badani, gdy jedli duże śniadanie oceniali średnio swój poziom głodu na 30, a podczas jedzenia dużych kolacji – na 33. Jedzenie dużych śniadań wiązało się też z mniejszą chęcią na sięgnięcie po coś do zjedzenia, niższym poziomem stymulującego apetyt hormonu greliny i wyższymi poziomami hormonów odpowiedzialnych za uczucie najedzenia.
      To ważne badania, gdyż obala przekonanie, że różny rozkład liczby kalorii w ciągu dnia prowadzi do różnic w wydatkowaniu energii. Zasadniczym elementem odchudzania się, jest kontrola apetytu. Nasze badania sugerują, że osoby jedzące więcej kalorii na śniadanie, czują się bardziej najedzone, niż gdy jedzą więcej kalorii na kolację – stwierdzają autorzy badań.
      Spożywanie większej liczby kalorii na śniadanie a nie na kolację, może być dobrą strategią jeśli chcemy stracić na wadze, ale nie dlatego, że organizm w inny sposób korzysta z energii, ale dlatego, że czujemy się mniej głodni, więc możemy rzadziej podjadać.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Zespół badawczy Liver4Life z Zurichu dokonał rzeczy, którą jeszcze niedawno moglibyśmy śmiało zaliczyć do kategorii fantastyki naukowej. Uszkodzona wątroba, która nie nadawała się do przeszczepu, została podłączona na 3 dni do maszyny, wyleczona, a następnie przeszczepiona pacjentowi, który swoją wątrobę stracił w wyniku nowotworu. Teraz, rok po operacji, pacjent czuje się świetnie.
      Zespół z Zurichu dysponuje wyjątkową zbudowaną przez siebie maszyną perfuzyjną. Naśladuje ona ludzkie ciało tak bardzo, jak to obecnie możliwe. Pompa zastępuje serce, a natleniacz płuca, jednostka do dializy pełni rolę nerek. Ponadto przez wątrobę przepuszczane są liczne hormony i składniki odżywcze, spełniające rolę jelit i trzustki. Sama maszyna porusza wątrobą tak, jak czyni to przepona w czasie oddychania.
      Już w styczniu 2020 roku informowaliśmy, że maszyna pozwala na utrzymanie ludzkiej wątroby przy życiu przez 7 dni, co był olbrzymim postępem. Już wówczas zauważono, że stan organów w maszynie może ulec poprawie.
      Teraz eksperci z Liver4Life dokonali kolejnego olbrzymiego postępu. Podłączyli do swojej maszyny wątrobę, która ze względu na zły stan, została zdyskwalifikowana jako organ nadający się do przeszczepu. Wątrobę leczono przez 3 dni. Tutaj warto przypomnieć, że obecnie zalecenia dla transplantologów mówią, że wątroba do przeszczepu może przebywać poza ludzkim organizmem do 12 godzin. Organy przechowuje się w lodzie lub w komercyjne dostępnych maszynach perfuzyjnych.
      Po 3 dniach stan wątroby poprawił się i zaproponowano ją jednemu z oczekujących na przeszczep pacjentów. Ten się zgodził i w maju 2021 roku otrzymał nową wątrobę. Opuścił szpital kilka dni po operacji i do dzisiaj czuje się świetnie. Jestem bardzo wdzięczny. Z powodu szybko rozrastającego się nowotworu miałem niewielką szansę na otrzymanie w odpowiednim czasie organu, komentuje pacjent.
      Nasz eksperyment dowiódł, że możliwe jest leczenie wątroby w maszynie perfuzyjnej i zwiększenie tym samym liczby organów dostępnych do przeszczepów, mówi profesor Pierre-Alain Clavien, dyrektor Wydziału Chirurgii Wewnętrznej i Transplantologii w Szpitalu Uniwersyteckim w Zurichu. A profesor Mark Tibbitt z Wydziału Inżynierii Makromolekularnej na ETH Zurich dodaje: Zastosowane przez nas multidyscyplinarne podejście do rozwiązywania złożonych problemów biomedycznych to przyszłość medycyny. Pozwoli to nam szybciej opracowywać nowe techniki leczenia.
      Teraz zespół Liver4Life planuje przeprowadzenia podobnych procedur na innych pacjentach. Chce w ten sposób wykazać, że procedura jest wiarygodna i bezpieczna. Dzięki ich pracy w przyszłości przeszczepy wątroby, które są obecnie procedurami pilnymi, wykonywanymi w miarę pojawiania się narządów, będą mogły być planowane z wyprzedzeniem. Jednocześnie specjaliści pracują nad udoskonaleniem swojej maszyny perfuzyjnej. Poszukiwane są też nowe metody leczenia wątroby poza organizmem.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Wątroba ma unikatowe możliwości regeneracji po uszkodzeniu. Jednak dotychczas nie było jasne, czy możliwości te nie zmniejszają się wraz z wiekiem. Doktor Olaf Bergmann z Uniwersytetu Technicznego w Dreźnie stanął na czele międzynarodowego zespołu naukowego, który miał zająć się tą kwestią. W trakcie badań naukowcy wykazali, że starzenie się nie wpływa na zdolności regeneracyjne wątroby i są one tak duże, że niezależnie od naszego wieku, wątroba przez całe życia ma średnio... 3 lata.
      Wątroba jest odpowiedzialna za oczyszczanie organizmu z toksyn. Jako że przez cały czas ma z nimi do czynienia, prawdopodobnie bez przerwy ulega uszkodzeniom. By zaradzić temu problemowi, organ ten ma unikatowe właściwości regeneracyjne. A jako że zdolności regeneracyjne całego naszego organizmu zmniejszają się wraz z wiekiem, naukowcy chcieli sprawdzić, czy to samo dotyczy wątroby.
      Zespół złożony z biologów, fizyków, matematyków i lekarzy przeanalizował wątroby wielu osób, które zmarły pomiędzy wiekiem 20 a 84 lat. Naukowcy ze zdumieniem zauważyli, że komórki wątroby wszystkich zmarłych były mniej więcej w tym samym wieku. Niezależnie od tego, czy masz 20 lat czy 84, twoja wątroba zawsze ma średnio nieco poniżej 3 lat, mówi doktor Bergmann.
      Naukowcy mówią tutaj o średnim wieku wątroby, gdyż nie wszystkie komórki są tak młode. Pewna grupa komórek może żyć nawet do 10 lat zanim się odnowi. Ta populacja zawiera więcej DNA niż inne komórki. Większość komórek w naszym organizmie zawiera 2 zestawy chromosomów. Istnieją jednak komórki, które z wiekiem akumulują więcej materiału genetycznego. W końcu zawierają one 4, 8 czy nawet więcej zestawów chromosomów.
      Gdy porównaliśmy typowe komórki wątroby z tymi, zawierającymi więcej DNA, odkryliśmy różnice w procesie ich odnowy. O ile typowe komórki odnawiają się raz w roku, komórki zawierające więcej materiału genetyczne mogą żyć nawet przez dekadę. Z wiekiem odsetek komórek bogatszych w materiał genetyczny rośnie. Sądzimy, że jest to mechanizm obronny chroniący nas przed akumulacją szkodliwych mutacji, mówi Bergmann. Uczony chciałby zbadać, czy podobny mechanizm istnieje u osób cierpiących na chroniczne choroby wątroby, które czasem prowadzą do nowotworów.
      Podczas określania wieku komórek naukowcy wykorzystali metodę radiowęglową. Jednak nie taką, jaka stosowana jest np. w archeologii, gdyż ze względu na długi czas połowicznego rozpadu nie nadaje się ona do określenia wieku komórek żywego, czy też niedawno zmarłego, organizmu. Z pomocą przyszły jednak testy broni jądrowej prowadzonej w latach 50. XX wieku. W ich wyniku do atmosfery trafiły olbrzymie ilości C14, które zostały zaabsorbowane przez organizmy żywe. W roku 1963 wprowadzono zakaz naziemnych testów broni jądrowej i od tego czasu ilość C14 w atmosferze spada. A ilość C14 w atmosferze bardzo dobrze koreluje z ilością C14 w naszych organizmach. Mimo że są to śladowe ilości, nieszkodliwe dla zdrowia, możemy je wykryć i zmierzyć w tkankach. Porównując zaś ilość radiowęgla w atmosferze i komórkach, możemy określić wiek komórek, wyjaśniają naukowcy.
      Grupa Bergmanna zajmuje się też problemem regeneracji innych organów, jak mózg i serce. Obecnie naukowcy badają, czy u osób z chronicznymi chorobami serca pojawiają się nowe komórki. Badanie procesu regeneracji komórek bezpośrednio na ludzkim organizmie jest bardzo trudne z technicznego punktu widzenia. Daje nam jednak unikatowy wgląd w komórkowe i molekularne mechanizmy regeneracji organów, podsumowuje doktor Bergmann.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Przed przybyciem wikingów niewielu mieszkańców Wysp Brytyjskich jadło duże ilości mięsa. Brak też dowodów, by anglosaskie elity spożywały go więcej, niż wieśniacy, stwierdzają autorzy najnowszych badań. Wszystko wskazuje na to, że władcy Wysp żywili się głównie dietą wegetariańską, chociaż od czasu do czasu wieśniacy urządzali dla nich wystawne mięsne uczty.
      Popularne wyobrażenia o władcach dawnych królestw znajdujących się na Wyspach Brytyjskich rysują nam obraz elity zasiadającej przy suto zastawionych stołach. Nawet historycy od dawna utrzymują, że w czasach anglosaskich członkowie rodów królewskich i inni szlachetnie urodzeni spożywali znacznie więcej mięsa niż reszta mieszkańców, a wolni chłopi musieli przez cały rok dostarczać im duże ilości pożywienia w ramach systemu podatkowego zwanego feorm.
      Na łamach pisma Anglo-Saxon England ukazały się właśnie artykuły pod wielce znaczącymi tytułami Food and Power in Early Medieval England: Rethinking Feorm i Food and Power in Early Medieval England: a lack of (isotopic) enrichment.
      Wszystko zaczęło się od wykładu ówczesnej doktorantki bioarcheologii Sam Leggett z University of Cambridge. Przeanalizowała ona sygnatury izotopów znalezione w kościach 2023 osób pochowanych w Anglii pomiędzy V a XI wiekiem. Następnie porównała te sygnatury z dowodami na status społeczny zmarłych, takimi jak dobra grobowe, pozycja ciała i orientacja grobu. Na podstawie swoich badań stwierdziła, że nie istnieje korelacja pomiędzy statusem społecznym, a dietą bogatą w białko. Prezentacja zaintrygowała historyka Toma Lamberta. Wiedział on bowiem, że wiele średniowiecznych tekstów oraz badań naukowych wskazuje, iż anglosaskie elity spożywały olbrzymie ilości mięsa.
      Lambert i Leggett rozpoczęli więc wspólny projekt badawczy, by dowiedzieć się, jak było naprawdę. Uczeni zaczęli od odczytania listy pożywienia skompilowanej za czasów króla Wesseksu, Ine (688–726). Był on jednym z największych władców przed Alfredem Wielkim. Jego dziełem jest m.in. pierwszy zbiór praw, który miał duży wpływ na kształtowanie się angielskiego społeczeństwa.
      Naukowcy dokładnie przeanalizowali listę, by dowiedzieć się, ile pożywienia na niej zapisano i jaka była jego wartość kaloryczna. Stwierdzili, że na liście znajduje się pożywienie o łącznej zawartości 1,24 miliona kalorii, z czego połowę stanowi białko zwierzęce. Wymieniono tam 300 bochenków chleba (o wadze 300 g każdy), więc naukowcy założyli, że każdy z uczestników uczty otrzymał 1 bochenek, zatem na liście znajduje się pożywienie dla 300 osób. Z przeliczenia wynikało, że każdy z gości mógł zjeść 0,7 kg baraniny, wołowiny i drobiu, niemal 0,4 kg łososia i węgorza. Podano też po ok. 150 gramów sera i masła, 200 gramów miodu oraz 2,1 litra piwa na głowę. W sumie każdy z gości spożył 4140 kcal. Następnie uczeni przeanalizowali 10 podobnych list z południa Anglii i zauważyli ten sam wzorzec: umiarkowana ilość pieczywa, duża ilość mięsa, dość sporo piwa oraz żadnych wzmianek o warzywach.
      Jednak, jak podkreślają uczeni, skala i proporcje tych dostaw wskazują, że było to pożywienie na okazjonalne, wielkie uczty, a nie zwykłe dostawy żywności dla domu królewskiego. Wbrew temu, co dotychczas sądzono, nie był to standardowy spis dostaw.
      Doktor Sam Leggett dodaje, że nie znalazła żadnych dowodów, by ci ludzie codziennie jedli tak duże ilości mięsa. Jeśli by tak było, to znaleźlibyśmy izotopowe dowody na nadmiar protein, a w kościach widoczne byłyby ślady schorzeń takich jak dna moczanowa. Niczego takiego nie stwierdziliśmy. Wręcz przeciwnie, wszystkie dowody wskazują na to, że w czasach anglosaskich codzienna dieta wszystkich warstw społecznych była do siebie bardziej podobna, niż nam się wydaje. Ludzie jedli głównie pieczywo, niewiele mięsa i sera, zupy jarzynowe z pełnymi ziarnami i niewielką ilością mięsa. Również dieta królów opierała się głównie na zbożach. I nawet dla nich okazją do zjedzenia większej ilości mięsa były uczty organizowane przy wyjątkowych okazjach. Musiały być to duże wydarzenia społeczne, podczas których na rożnach pieczono całe woły. We wschodniej Anglii znaleziono ślady takich palenisk. Jednak nie tylko królowie brali udział w tych bogatych biesiadach.
      Generalnie uważa się, że średniowieczne uczty były zarezerwowane dla elity. Jednak te listy pokazują, że w ucztach musiało uczestniczyć co najmniej 300 osób. A to oznacza, że brało w nich udział wielu chłopów. Uczty te miały olbrzymie znaczenie polityczne, wyjaśnia Lambert. Historyk zajął się też samym terminem feorm. Obecnie uważa się, że oznacza on rentę w naturze płaconą władcom przez wolnych chłopów. Renta ta, w ramach której chłopi dostarczali na dwór m.in. produkty rolne, miała być głównym źródłem pożywienia dworu królewskiego. Z czasem, gdy królestwa się rozrastały, przywilej pobierania takiej renty przyznawano lokalnym elitom, wzmacniając ich więź z dworem.
      Lambert zbadał znaczenie słowa feorm w różnych kontekstach i doszedł do wniosku, że wyraz ten odnosi się do uczty, a nie do formy podatku. To niezwykle ważne spostrzeżenie. Zapłata narzuconego z góry podatku nie wymaga bowiem osobistej obecności władcy czy feudała i nie ma związku z okazywaniem przez niego szacunku chłopom. Jednak feorm rozumiany jako wspólna uczta, zupełnie zmienia dynamikę relacji feudał-chłop. Mamy tutaj bowiem zarówno osobiste zaangażowanie władcy w relację z poddanym, jak i okazję do podziękowania poddanym za służbę. Wyobraźmy sobie władców podróżujących, by wziąć udział w wielkich ucztach organizowanych przez wolnych chłopów, ludzi posiadających własną ziemię, a czasem i niewolników. Można by to porównać do obiadów, jakie kandydaci na prezydenta USA wydają w czasie kampanii wyborczej. Miało to olbrzymie znaczenie polityczne, wyjaśnia Lambert.
      Taka zmiana rozumienia terminu feorm ma daleko idące znaczenie dla badań nad historią średniowiecza i całością historii politycznej Anglii. Rzuca bowiem nowe światło na kwestie związane z początkami rozwoju systemu monarchistycznego Anglii, polityki opierającej się na patronacie i własności ziemskiej, jest też ważnym elementem w dyskusji nad przyczynami zniknięcia klasy wolnych chłopów.
      Legett i Lambert czekają teraz na wyniki badań izotopowych z Winchester Mortuary Chests, gdzie prawdopodobnie spoczywają król Wesseksu Egbert (IX w.), Knut Wielki (XI w.) i inni anglosascy władcy.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...