Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Energia z trawy

Rekomendowane odpowiedzi

Wszystko wskazuje na to, że samochody przyszłości będą wyposażone w napęd elektryczny. Wiadomo też, że faworyzowanym źródłem energii dla takich pojazdów są ogniwa paliwowe. Wciąż jednak nie wiadomo, czy największą popularność zdobędą ogniwa zasilane tanim metanolem (lub innym alkoholem), czy też takie, które wymagają droższego, ale bardziej wydajnego wodoru. Choć koszty produkcji nie są jedynym czynnikiem przemawiającym przeciw wodorowi, z pewnością należą do najpoważniejszych. Jednak od czego mamy naukowców? Badacze pod wodzą Bruce'a Logana z uniwersytetu Penn State zamiast tradycyjnej, nieekonomicznej elektrolizy proponują metodę wykorzystującą pracę odpowiednio dobranych bakterii. Mikroby – już używane przez Logana do produkcji wodoru ze ścieków – tym razem zostały "nakarmione" roślinną biomasą i potraktowane niewielkim prądem rozruchowym. Efekty przerosły najśmielsze oczekiwania: wydajność procesu przetwarzania celulozy wyniosła 68%, a kwasu octowego – aż 91%. Wyniki te są lepsze od elektrolizy od trzech do dziesięciu razy! Produkcja wodoru z roślin przebiega w kilku etapach. Najpierw części roślin podlegają fermentacji tak, aby powstał kwas octowy. Ten jest "zjadany" przez bakterie, które z kolei wytwarzają elektrony, protony oraz dwutlenek węgla. Drobnoustroje znajdują się w pobliżu anody "ogniwa elektrolizy bakteryjnej" (MEC – ang. Microbial Electrolysis Cell). Uwolnione w reakcji protony przenikają przez membranę jonowymienną w kierunku katody, gdzie po połączeniu z elektronami – już jako atomy wodoru – ulatują z ogniwa pod postacią gazu. Zdaniem naukowców, opracowany przez nich proces można łatwo zastosować w skali przemysłowej. Ilości prądu wymagane do jego prowadzenia są minimalne, materiałem wejściowym może być niemal każda masa organiczna, np. niejadalne części roślin uprawnych. Pewne zastrzeżenia może budzić wydobywający się podczas reakcji dwutlenek węgla, jednak w porównaniu z innymi metodami produkcji energii, problem ten raczej nie jest poważny. Warto przypomnieć, że wykorzystanie paliwa wodorowego nie powoduje zanieczyszczenia środowiska. Jedynymi produktami spalania tego gazu (chemicznego lub w ogniwie paliwowym) są para wodna oraz energia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Pewne zastrzeżenia może budzić wydobywający się podczas reakcji dwutlenek węgla

Idiotyczny argument.

 

Po pierwsze, uparcie będę twierdził, że nie ma dowodu na wpływ zawartości CO2 w atmosferze na temperaturę na Ziemi. Jedyne "dowody" to czysta korelacja, żadnego badania potwierdzającego mechanizm tego procesu. Uprawiając podobną "naukę" można by stwierdzić, że produkcja coraz cichszych pralek automatycznych w Chinach powoduje modernizację na polskiej kolei - w końcu jedno i drugie dzieje się równocześnie, więc na pewno muszą być powiązane relacją przyczynowo-skutkową.

 

Po drugie, biomasa, gdyby została spalona w naturalnych warunkach przez mikroorganizmy, i tak wytworzyłaby tyle samo CO2, tylko energia zostałaby rozproszona bez korzyści dla człowieka. Także nie wytwarzamy CO2, tylko zmieniamy jego miejsce wytwarzania z lasu czy pola na bioreaktor. A to OGROMNA różnica.

 

----------

Ogólnie metoda brzmi rewelacyjnie, tym bardziej, że na mój stan wiedzy takie urządzenie nie powinno być drogie. A biomasy mamy do dyspozycji taką ilość, że głowa puchnie :) Niech jeszcze się okaże, że te bakterie mają enzymy celulolityczne, to technologia może się okazać prawdziwym przełomem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

;D już widzę te samochody "pasące" się za miastem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Warto przypomnieć, że wykorzystanie paliwa wodorowego nie powoduje zanieczyszczenia środowiska. Jedynymi produktami spalania tego gazu (chemicznego lub w ogniwie paliwowym) są para wodna oraz energia.

 

Uzyskując wodór z wody produktem ubocznym jest tlen a nim oddychamy , wypolając tlen z atmosfery dusimy się a rosliny są potrzebne do jego odbudowy, więc pomysł jest słaby.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale z drugiej strony wypalając biomasę w obecności tlenu wytwarzamy CO2, który przetwarza się na biomasę drogą asymilacji, więc rośliny rosną szybciej i produkują jeszcze więcej tlenu (pamiętaj, że na jeden mol CO2 :) Poza tym: nie traktuj tej metody jako spalania roślin, tylko raczej jako spalanie odpadów (np. resztki po żniwach). Mamy przeogromne zasoby niewykorzystanej biomasy, które aż czekają na wykorzystanie - i co więcej, można to zrobić bez szkody dla środowiska, bo nie trzeba będzie wycinać istniejących lasów, tylko porządnie zagospodarować śmieci, które i tak wytwarzamy, tylko obecnie nie mamy z nich wielkiej korzyści. Nie wprowadzamy do obiegu nowych zanieczyszczeń, jak w przypadku ropy, tylko puszczamy w obieg to, co i tak już jest na powierzchni i wróci do obiegu prędzej czy później. Pamiętaj, że w przeliczeniu na mol CO2 roślina "zwraca" tlen w całości do atmosfery, na dodatek nie wykorzystuje go w całości sama, więc z każdym kilogramem roślin więcej będzie więcej tlenu w obiegu. I co jeszcze fajniejsze, odzyskamy cały tlen, a do tego dostaniemy gratis kolejną biomasę dzięki CO2 i wodzie :P A kolejna biomasa to kolejna energia - proces sam siebie nakręca!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Problem ocieplania klimatu nie jest moim zadaniem niebezpieczny na razie, CO2 jest potrzebne roślinom , wieksza temperatura o 5 stopni zwiększy wegetację roślin i jedzenia będzie więcej.

Prawdziwy problem to dziura ozonowa a to oznacza brak tlenu (za mało roślin) i to nie tylko w stratosferze ale wokół nas (kiedyś go było 35%)

ok 20% a w zimie to i 16% w miastach do tego paliwa kopalne wprowadzają siarkę do atmosfery a ta pochłania światło i daje kwaśne deszcze.

Stąd uważam że produkcja wodoru z morskiej wody przez działanie promieniowania rtg lub uV lub elektrolizę dostarczy tlenu do atmosfery co przyczyni sie do poprawy zdrowia populacji ludzkiej, zmniejszy siarkę, oraz zwiększy ilość dostępnej słodkiej wody (poziom wód gruntowych obniżył się o kilka metrów) 8)

 

Jest kilka pomysłów na produkcję wodoru w eko-logiczny (z naciskiem na logiczny) sposób, są fundusze unijne i można by coś zrobić niestety jest potrzebny kapitał . Jeśli go masz startujemy tel.888-231-200 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W jaki sposób radioliza wody może PODNIEŚĆ poziom wód gruntowych?!

 

Dziura ozonowa - niezależna od wykorzystywania traw w celu spalania. Choć rzeczywiście jest to bardzo istotny problem. Fajnie by było, gdyby udało się stworzyć technologię umożliwiającą masową syntezę ozonu i wysyłanie go na odpowiednią wysokość za logiczną cenę :)

 

Użycie RTG - myślę, że to stanowczo zbyt duża ilość energii (zobacz, jak gigantyczną ilość energii zużywają maszyny do radioterapii - a skuteczne są przecież właśnie dlatego, że rozkładają wodę w komórkach i generują wolne rodniki). DUŻO lepiej zrobić to dzięki fotosyntezie. Proces napędza się sam (przecież rośliny rosną same), ilość wytworzonego tlenu jest kosmicznie wielka, zanieczyszczeń zero, a do tego raz na jakiś czas można nadmiar upraw skosić i zjeść :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja to się zawsze zastanawiam ile wodoru trafi bezpośrednio do komory spalania a ile po drodze ucieknie...  :)

A właściwie jak skutecznie przechowywać wodór? – Tak aby straty były jak najmniejsze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tego co wiem, niektórzy producenci proponują zamiast butli z gazem (hiperwybuchowym zresztą - pamiętacie Hindenburga?) płytę z lekkiego metalu, który reaguje z wodorem i zamienia się w niepalny wodorek tegoż metalu. I nic nie ucieka :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I tak, i nie. Minus tego rozwiązania jest taki, że taka płyta w przypadku prototypu BMW ważyła 220 kg.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mam nadzieję, że ta technologia się wdroży. Już sobie wyobrażam te połacie pól, szkółek leśnych, których odpady trafiają do wodorowni(gdzie tworzyli by wodór), a potem do elektrowni wodorowej, jak czysto by było na ziemii:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I tak przyszłość wszelkich biopaliw może być tylko w bioreaktorach wykorzystujących mikroorganizmy. Wszelkie uprawy polowe czy to zbóż, czy "mniej użytecznych" traw zbytnio konkurują z produkcją żywności. Dlatego rozwinięcie ich na szerszą skalę tak aby zaspokoić obecne potrzeby paliwowe nie ma szans. Każde uprawy zajmują miejsce, a już są protesty o zbytnie drożenie zbóż z powodu wykorzystywania ich do produkcji biopaliw.

Więcej na www.energiaodnawilna.republika.pl.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I tak przyszłość wszelkich biopaliw może być tylko w bioreaktorach wykorzystujących mikroorganizmy. Wszelkie uprawy polowe czy to zbóż, czy "mniej użytecznych" traw zbytnio konkurują z produkcją żywności. Dlatego rozwinięcie ich na szerszą skalę tak aby zaspokoić obecne potrzeby paliwowe nie ma szans. Każde uprawy zajmują miejsce, a już są protesty o zbytnie drożenie zbóż z powodu wykorzystywania ich do produkcji biopaliw.

Więcej na www.energiaodnawilna.republika.pl.

A może masz jakiś pomysł, czym te mikroorganizmy nakarmić, jeśli nie biomasą i uprawami? Bo o ile wiem, fotosyntezy jeszcze się nie udało ujarzmić na tyle, żeby móc ją zastosować na skalę przemysłową (choć pewnie jest to kwestia niedalekiej przyszłości), a same o ile wiem się nie nakarmią, to nie perpetuum mobile. Czym chciałbyś zasilać taki bioreaktor, skoro piszesz, że uprawy to zło?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Fajna ciekawostka, ale mikroorganizmy nam nie pomogą – na dłuższą metę. Już nawet ONZ krzyknęło swoje „nie” dla produkcji bio-paliw – w sumie dla jednego z głównych składników – metanolu. Swój głos wspierali właśnie wzrostem cen żywności. Istnieją lepsze metody na pozyskiwanie czystej bądź dość czystej energii. A trawa niech się kompostuje, bądź na mleko...  :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale co ma wspólnego biopaliwo z mikroorganizmami?! Bo tego ciągle nie wyjaśniłeś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To już jest czepialstwo!  >:P

Mam Ci wyjaśnić jakie są składniki biopaliwa (biodiesla)? Czy jakie mikroorganizmy przeprowadzają fermentacje alkoholową? Polecam google.  :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Eeejjjj, spokojnie, nie chciałem żebyś poczuł się atakowany, przepraszam :)

 

Trochę źle sformułowałem pytanie. Chodziło mi o to, że zaprezentowana technologia to nie takie sobie klasyczne produkowanie biopaliwa, czyli klasyczna fermentacja cukrów prostych do alkoholu w oparciu o drożdże. Klasyczny biodiesel powstaje w wyniku wykorzystania upraw, które powstały praktycznie wyłącznie w celu wytwarzania paliwa. A tutaj mamy do czynienia ze spalaniem odpadów (!!) po produkcji innych upraw - i na dodatek istnieje bardzo realna perspektywa, że będzie to spalanie celulozy, która do tej pory była bardzo ciężka i droga do rozłożenia z punktu widzenia człowieka, a której wytwarzaliśmy miliony ton, które się do tej pory zwyczajnie marnowały. Teraz mamy mikroorganizmy, które będą w stanie rozkładać celulozę, a nawet plastiki czy składniki ropopochodne i zamieniać je w energię (której nośnikiem będzie wodór)! Przyznasz sam, że to spora różnica. Nie ma mowy o wzroście cen żywności, a nawet jest szansa na ich spadek - jeśli będzie można zagospodarować odpady i wygenerować z nich dodatkową kasę, to rolnictwo ma szansę stać się bardziej opłacalne! Już widzę w perspektywie X lat, jak powstaje farma, na której wytwarzana jest żywność, odpady są spalane do wodoru, a uzyskany CO2 wraca na pole i jest ponownie asymilowany przez rośliny, które szybciej rosną :P

 

Teraz rozumiesz, co miałem na myśli? Raz jeszcze przeraszam, nie chciałem w żaden sposób Ciebie zaatakować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W jaki sposób radioliza wody może PODNIEŚĆ poziom wód gruntowych?!

 

Rozkładając wodę słoną w oceanach a wodór spalajac na lądzie podnosimy poziom pary wodnej w powietrzu która nocą spadnie jako rosa albo mgła a może deszcz co podniesie poziom wód gruntowych. Jesli tlen pójdzie do atmosfery to wcześniej lub później trafi do warstwy ozonowej. 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tlen nie zamienia się w ozon ot tak sobie, to po pierwsze. Przecież już teraz powstaje mnóstwo tlenu, a ozonu i tak ubywa.

 

Natomiast co do radiolizy podtrzymuję zdanie, że to stanowczo zbyt drogie rozwiązanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Tlen nie zamienia się w ozon ot tak sobie, to po pierwsze

 

już nad chmurami jest na tyle promieniowania jonizującego że powstanie ozonu problemem nie jest.

 

Przecież już teraz powstaje mnóstwo tlenu, a ozonu i tak ubywa

 

Tutaj też jesteś w błędzie bo powietrze znad bieguna praktycznie nie miesza się z powietrzem równikowym a tam są lasy produkujące tlen, tymczasem dziura ozonowa jest nad biegunem i tylko od czasu do czasu obsuwa się w naszą stronę.

Dodatkowo w zimie zawartość tlenu drastycznie spada w dużych miastach bo spaliny są cięższe od tleny zwłaszca zimą kiedy drzewa bez liści a kotłownie zasuwaja pełną parą. 8)

 

Natomiast co do radiolizy podtrzymuję zdanie, że to stanowczo zbyt drogie rozwiązanie

 

Ja nie pisałem o radiolizie bo ona tworzy zupełnie inne zagrożenie , miałem na myśli raczej elektrolizę ( tak nawiasem woda rozpada się już w UV) 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Przecież już teraz powstaje mnóstwo tlenu, a ozonu i tak ubywa

Dodatkowo w zimie zawartość tlenu drastycznie spada w dużych miastach bo spaliny są cięższe od tleny zwłaszca zimą kiedy drzewa bez liści a kotłownie zasuwaja pełną parą. 8)

Ale to oznacza, że tlen jako ten lżejszy ucieka do atmosfery i tak. Ulatuje do góry (na dodatek wypychany w górę przez spaliny, które dążą do opadania) i zapycha dziurę ozonową, przynajmniej teoretycznie. My bezpośrednio jako "oddychacze" korzyści z tego tlenu nie mamy, ale ulatuje on do góry.

 

Poza tym sam napisałeś:

Jesli tlen pójdzie do atmosfery to wcześniej lub później trafi do warstwy ozonowej.

Gdyby to było takie proste, to tlen dostając się na określoną wysokość rozpychałby zapasy tlenu/ozonu/wszystkiego innego na boki i przepychał to nad biegun. A tak łatwo niestety nie jest - w związku z tym powinniśmy my jako Europa bardzo na tym korzystać, bo tlen uchodzi do atmosfery, zamienia się w ozon i jednocześnie nie ucieka do innych stref - powinniśmy mieć nad sobą ozonową kołderkę, a tak lekko też nie mamy, bo nad Europą warstwa ozonu też się nieco pomniejszyła (choć oczywiście nie tak bardzo jak nad Antarktydą). Ale to tak tylko dla uściślenia, nie wracajmy do tego.

 

Ja nie pisałem o radiolizie
produkcja wodoru z morskiej wody przez działanie promieniowania rtg

To może zdecyduj się? Bo napisałeś w oczywisty sposób o radiolizie.

 

btw. jakbyś był tak uprzejmy, wyjaśnij mi, w jaki sposób działanie RTG/UV można nazwać elektrolizą, bo te właśnie dwa przykłady rozkładu wody podałeś, a teraz twierdzisz, że miałeś na myśli elektrolizę. Nie obraź się, ale to jest potwornie niespójne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
btw. jakbyś był tak uprzejmy, wyjaśnij mi, w jaki sposób działanie RTG/UV można nazwać elektrolizą, bo te właśnie dwa przykłady rozkładu wody podałeś, a teraz twierdzisz, że miałeś na myśli elektrolizę. Nie obraź się, ale to jest potwornie niespójne.

 

o UV to była uwaga że nie trzeba RTG żeby rozbić wodę i to dzieje się codziennie wokół nas i w atmosferze, natomiast mój pomysł jest oparty na elektrolizie jako zjawisku dość dobrze znanym i opanowanym (mały zasieg odziaływania, małe ryzyko eksploatacyjne) 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No to wybacz, ale było to tak koszmarnie niespójne z poprzednimi postami, że naprawdę nie szło tego połączyć w jedną całość bez takowego skojarzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Wodór, najbardziej rozpowszechniony pierwiastek we wszechświecie, wciąż potrafi zaskoczyć naukowców. Pomimo dziesięcioleci intensywnych badań i bardzo prostej struktury – w końcu atom wodoru składa się z jednego protonu i jednego elektronu – wiele jego właściwości wciąż pozostaje tajemnicą. Naukowcy z Uniwersytetu Christiana Albrechta w Kilonii i Helmholtz-Zentrum Dresden-Rossendorf drogą teoretycznych obliczeń zauważyli niespodziewaną właściwość wodoru. W warunkach wysokiego ciśnienia wodór powinien zachowywać się jak roton, kwazicząstka wprowadzona przez Richarda Feynmana na określenie stanów wzbudzonych nadciekłego helu-4.
      To niespodziewane zachowanie wodoru przejawia się na przykład niezwykłym rozpraszaniem promieniowania rentgenowskiego w gęstym wodorze. Normalnie promieniowanie rentgenowskie przekazuje energię do elektronów, a transfer energii jest tym większy, im większy jest przekazany pęd. W przeprowadzonych obliczeń wynika jednak, że w gęstym wodorze energia może spadać wraz ze wzrostem transferu pędu.
      Zjawisko takie obserwowano dotychczas jedynie w bardzo egzotycznych układach, cieczach Bosego schłodzonych to temperatury bliskiej zeru absolutnemu. Ciecze takie znajdują się w stanie nadciekłym, zachodzą w nich zjawiska kwantowe i nie da się ich opisać na gruncie klasycznej mechaniki. Ta nowa właściwość wodoru jest powodowana przez elektrony, które nie są powiązane z atomami. Jeśli wodór zostanie wzbudzony promieniowaniem rentgenowskim o pewnej długości fali, elektrony mogą zbliżyć się do siebie na niezwykle małą odległość, a nawet tworzyć pary, mimo że zwykle się odpychają, wyjaśniają profesor Michael Bonitz i doktor Tobias Dornheim.
      Naukowcy dokładnie wyliczyli, jakie właściwości wodoru powinny zostać zaobserwowane w opisywanych przez warunkach. Teraz fizycy-eksperymentatorzy mogą pokusić się o zweryfikowanie tych obliczeń w praktyce.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Najbardziej pożądana metoda produkcji wodoru – uzyskiwanie go z wody metodą elektrolizy – pochłania dużo energii. Optymalnym rozwiązaniem byłoby używanie energii ze źródeł odnawialnych. Profesor Gang Kevin Li z University of Melbourne zaprezentował metodę produkcji wodoru z powietrza o wilgotności zaledwie 4%. To otwiera drogę do produkcji wodoru w okolicach półsuchych, gdzie istnieje największy potencjał wykorzystania energii odnawialnej, a w których nie ma dostępu do odpowiedniej ilości wody.
      Obecnie większość produkowanego wodoru uzyskuje się gazu ziemnego lub węgla. Na całym świecie trwają prace nad bardziej ekologicznymi metodami jego produkcji.
      Li i jego zespół postanowili pozyskiwać wodór z powietrza. W każdej chwili w atmosferze znajduje się około 13 bilionów ton wody. Jest ona nawet obecna w środowiskach półsuchych. Naukowcy z Australii uzyskali z powietrza wodór o wysokiej, 99-procentowej, czystości. Ich prototypowa instalacja działała przez 12 dni. W tym czasie udało się średnio pozyskać niemal 750 litrów wodoru dziennie na każdy metr kwadratowy elektrolizera.
      Naukowcy najpierw nasączali gąbkę lub piankę elektrolitem absorbującym wodę, a następnie umieszczali ją pomiędzy elektrodami. Woda pozyskana przez elektrolit jest spontanicznie transportowana do elektrod przez siły kapilarne. Na katodzie powstaje wodór, na anodzie tlen. To proces całkowicie pasywny. Nie są potrzebne żadne ruchome części, mówi Li.
      Urządzenie testowano zarówno zasilając je samymi panelami słonecznymi, jak i samą niewielką turbiną wiatrową. Działało i w pomieszczeniu i na zewnątrz, a wydajność konwersji energii słonecznej na wodór wynosi 15%.
      Jeśli uda się pozyskać fundusze, w przyszłym roku powstanie prototyp o powierzchni elektrod sięgającej 10 m2. Jego twórcy chcą też opracować tańszy i bardziej wydajny elektrolizer.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Przed dwoma dniami prezydent Biden popisał Inflation Reduction Act, ustawę przewidującą wydatkowanie z federalnego budżetu 437 miliardów dolarów w ciągu najbliższych 10 lat. Przewidziano w niej 370 miliardów USD na energetykę odnawialną i inne technologie niskoemisyjne. Jednak najbardziej interesujące są przepisy dotyczące technologii produkcji wodoru. Z jednej strony dlatego, że przewidziano środki znacznie większe niż spodziewali się analitycy, z drugiej zaś, że przepisy nie wyróżniają żadnej technologii pozyskiwania wodoru. Specjaliści zajmujący się rynkiem wodoru mówią, że dzięki temu w końcu można będzie mówić o początku prawdziwej rewolucji wodorowej. Wodór można przecież wykorzystać zarówno jako paliwo napędzające pojazdy czy statki, jak i do produkcji energii elektrycznej zasilającej nasze domy.
      Ustawa przewiduje bowiem, że producenci wodoru mogą pomniejszyć należny państwu podatek, a wielkość tego pomniejszenia będzie zależała wyłącznie od ilości dwutlenku węgla emitowanego podczas produkcji wodoru. I tak producenci wykorzystujący najczystszą obecnie metodę pozyskiwania wodoru, w czasie której na każdy kilogram wodoru emituje się 0,45 kg CO2, będą mogli odpisać 3 USD na każdy wytworzony kilogram wodoru. Dzięki temu wodór taki może być tańszy niż tzw. szary wodór uzyskiwany z gazu metodą reformingu parowego. W metodzie tej na każdy kilogram wodoru emituje się 8–10 kg CO2. Obecnie cena szarego wodoru w USA to około 2 USD/kg. Dlatego też niemal cały wodór – ok. 10 milionów ton rocznie – produkowany w Stanach Zjednoczonych wytwarzany jest tą metodą.
      Największym na świecie producentem wodoru są Chiny. Państwo Środka wytwarza 25 milionów ton tego pierwiastka rocznie, z czego aż 62% uzyskuje się z węgla, co wiąże się z emisją 18–20 kg CO2 na kilogram wodoru. Zarówno USA jak i Chiny produkują czysty tzw. zielony wodór uzyskiwany metodą elektrolizy z wykorzystaniem odnawialnych źródeł energii, ale produkcja ta nie przekracza 1% całości. Ten zielony wodór kosztuje bowiem ok. 5 USD/kg. Teraz, dzięki możliwości odpisania 3-dolarowego podatku, stanie się on konkurencyjny cenowo z szarym wodorem.
      Amerykanie opracowali też plan dojścia do produkcji zielonego wodoru bez ulg podatkowych. Przepisy przewidują, że do roku 2026 kwota, którą można będzie odpisać od kilograma zielonego wodoru zostanie zmniejszona do 2 USD, a w roku 2031 wyniesie 1 USD.
      Przepisy te znacznie przyspieszą transformację wodorową. Specjaliści z National Renewable Energy Laboratory spodziewali się, że cena zielonego wodoru spadnie o trzy dolary do roku 2026. Teraz, dzięki ustawie, spadnie ona natychmiast. Mamy gwałtowne obniżenie kosztów do poziomu, przy którym zielony wodór staje się konkurencyjny, a w wielu miejscach tańszy, od wodoru pozyskiwanego z paliw kopalnych. Stąd też wielkie nadzieje związane z nową ustawą.
      Wspomniany odpis podatkowy to tylko jeden z ostatnich kroków na rzecz wodorowej rewolucji. W ubiegłym roku w życie weszła ustawa Infrastructure Investment and Jobs Act, w której przewidziano 8 miliardów USD na stworzenie w USA ośmiu regionalnych „hubów wodorowych” produkujących zielony wodór. W oczekiwaniu na rozdysponowanie tych pieniędzy, co ma nastąpić we wrześniu lub październiku, przedsiębiorstwa zgłosiły 22 projekty potencjalnych hubów.
      Wkrótce też ma ruszyć warty 2,65 miliarda USD projekt firm Mitsubishi Power Americas i Magnum Development, w ramach którego zainstalowane zostaną 840-megawatowe turbiny zasilane mieszaniną gazu naturalnego i wodoru, wspierane przez instalację fotowoltaiczną. W miejscu tym 220-megawatowy system elektrolizy będzie wytwarzał wodór. W znajdujących się w pobliżu podziemnych wysadach solnych powstaną zaś magazyny przechowujące do 300 GWh energii w postaci wodoru.
      Nowe amerykańskie przepisy powinny znacznie przyspieszyć prace prowadzone chociażby przez Hydrogen Council. To ogólnoświatowa organizacja skupiająca obecnie 132 korporacje pracujące nad technologiami wodorowymi.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcom z University of Sheffield udało się rozwiązać jedną z zagadek ewolucji galaktyk. Zauważyli oni, że supermasywne czarne dziury znajdujące się w centrach niektórych galaktyk przyspieszają olbrzymie strumienie wodoru molekularnego wydobywające się z galaktyki. Jako, że wodór jest potrzebny do formowania się gwiazd, zjawisko powyższe ma bezpośredni wpływ na ewolucję galaktyk.
      Ucieczka wodoru z galaktyk jest jednym z elementów uwzględnianych w modelach teoretycznych, jednak dotychczas nie było wiadomo, w jaki sposób strumienie gazu są przyspieszane.
      Brytyjscy uczeni, wykorzystując Very Large Telescope zauważyli, że w pobliskiej galaktyce IC5063 molekularny wodór jest przyspieszany przez dżety elektronów do około 1 miliona kilometrów na godzinę. Elektrony, poruszające się niemal z prędkością światła, są z kolei napędzane przez czarną dziurę. Przyspieszanie gazu ma miejsce w obszarze, gdzie jest go bardzo dużo.
      Odkrycie pozwala nam lepiej zrozumieć, jaka przyszłość czeka Drogę Mleczną. Za około 4 miliardy lat zderzy się ona z Galaktyką Andromedy. Można zatem przypuszczać, że mocno skoncentrowany gaz, który pojawi się w centrum takiego systemu dwóch galaktyk, będzie napędzany przez czarną dziurę i zostanie wyrzucony z galaktyki.
      Profesor Clive Tadhunter zauważa, że molekularny wodór stanowi większość z przyspieszanej materii. Tymczasem jest to niezwykle delikatny gaz, który ulega zniszczeniu już przy niskoenergetycznych oddziaływaniach. To niezwykłe, że ten gaz molekularny może przetrwać spotkanie z dżetami elektronów poruszającymi się z prędkością bliską prędkości światła.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Brytyjscy naukowcy ze Science and Technology Facilities Council twierdzą, że dokonali przełomu na polu przechowywania wodoru. Przełom taki pozwoliłby na pojawienie się samochodów napędzanych wodorem.
      Wodór jest przez wielu uznawany za najlepsze paliwo dla pojazdów. Problem w tym, że jego transport i przechowywanie są niezwykle ryzykowne i kosztowne. Prace Brytyjczyków mają zaś zapewniać bezpieczeństwo i znacząco obniżyć koszty infrastruktury związanej z wykorzystaniem wodoru w roli paliwa.
      Substancją, która ma pozwolić na bezpieczne przechowywanie wodoru jest amoniak. Cząsteczka amoniaku składa się z jednego atomu azotu i trzech atomów wodoru. Istnieją bardzo efektywne katalizatory rozbijające amoniak na wspomniane atomy. Jednak najlepsze z nich składają się z bardzo drogich metali szlachetnych. Brytyjczycy zrezygnowali katalizatora i w jego miejsce wykorzystali dwa proste procesy chemiczne, dzięki którym uzyskali takie same wyniki co przy użyciu katalizatora, jednak cały proces pozyskania wodoru kosztował ułamek tego, ile kosztuje wykorzystanie katalizatora.
      Zdaniem naukowców infrastruktura do tankowania amoniaku może być równie prosta jak infrastruktura do tankowania LPG. W samym samochodzie amoniak może być przechowywany pod niskim ciśnieniem w zbiorniku z tworzywa sztucznego.
      Nasza metoda jest równie skuteczna jak najlepsze dostępnie obecnie metody z wykorzystaniem katalizatora. Jednak wykorzystywany przez nas materiał aktywny, amidek sodu, kosztuje grosze. Możemy efektywnie i tanio w czasie rzeczywistym wytwarzać wodór z amoniaku - cieszy się profesor Bill David. Niewielka ilość wodoru wymieszana z amoniakiem wystarczy do zapłonu konwencjonalnego silnika spalinowego. Jeszcze nie zoptymalizowaliśmy naszego procesu, ale sądzimy, że reaktor o pojemności 2 litrów będzie w stanie wyprodukować wystarczającą ilość wodoru, by napędzać średniej wielkości samochód rodzinny. Zastanawiamy się też, jak uczynić wykorzystanie amoniaku maksymalnie bezpiecznym i zredukować do zera emisję tlenków azotu - dodaje uczony.
      Amoniak już teraz jest jednym z najczęściej transportowanych związków chemicznych na świecie. Dzięki niemu powstaje niemal połowa żywności na świecie. Nie powinno być większych problemów ze zwiększeniem produkcji amoniaku na potrzeby motoryzacji. Jeśli brytyjska technologia się sprawdzi, może dojść do przełomu na rynku motoryzacyjnym. Producenci planują co prawda sprzedaż samochodów z ogniwami wodorowymi, jednak wiążą się z tym poważne obawy o bezpieczeństwo pojazdów ze zbiornikami na gaz pod wysokim ciśnieniem. Ponadto rozpowszechnienie się takich rozwiązań wymagałoby budowy niezwykle kosztownej infrastruktury. Amoniak wydaje się rozwiązywać oba te problemy.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...