Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Włosi znaleźli krater meteorytu tunguskiego?

Rekomendowane odpowiedzi

Trzydziestego czerwca 1908 roku na wysokości około 10 kilometrów nad Ziemią, w okolicach syberyjskiej rzeki Podkamienna Tunguska, rozległa się potężna eksplozja. Obecnie, niemal 100 lat po upadku meteorytu tunguskiego, naukowcy sądzą, że znaleźli miejsce, w którym szczątki meteorytu uderzyły w Ziemię.

Grupa włoskich specjalistów badała w 1999 roku dno jeziora Czeko, które znajduje się w odległości około 5 kilometrów na północ od przypuszczalnego epicentrum wybuchu. Włosi szukali szczątków meteorytu, które powinny zostać rozrzucone po całej okolicy.

Przeczesywaliśmy dno w poszukiwaniu odłamków pochodzących z kosmosu, które mogłyby utkwić w mule. Sporządziliśmy mapę dna i pobraliśmy próbki. Gdy przeanalizowaliśmy dane, nie mogliśmy uwierzyć w to, co zobaczyliśmy. Kształt dna oraz próbki sugerują, że woda wypełniła krater powstały po uderzeniu.

Basen jeziora Czeko nie jest okrągły, głęboki i stromy jak typowy krater powstały po uderzeniu. Jest za to wydłużony i płytki. Jego długość wynosi około 500 metrów, a maksymalna głębokość to jedynie 50 metrów.

Włosi uważają, że do powstania krateru przyczynił się 10-metrowej średnicy kawałek meteorytu, który leciał stosunkowo wolno (około 1 kilometra na sekundę) niemal równolegle do powierzchni Ziemi. Uderzył w miękki, bagnisty grunt doprowadzając do jego zagotowania się i uwolnienia dwutlenku węgla, pary wodnej i metanu. Stąd też niezwykły kształt i rozmiar basenu – powiedział Luca Gasperini, geolog z Morskiego Instytutu Naukowego w Bolonii.

Jezioro Czeko było badane przez wcześniejszą rosyjską ekspedycje. Rosjanie doszli jednak do wniosku, że powstało ono przed upadkiem meteorytu tunguskiego. Rosyjscy naukowcy stwierdzili wówczas, że grubość osadów na dnie zwiększa się w tempie 1 centymetra rocznie, a więc jezioro ma co najmniej kilkaset lat. Tymczasem Włosi uważają, że część osadów już istniała w momencie uderzenia meteorytu. Zostały one naniesione przez rzekę.

William Hartmann, naukowiec z Planetary Science Institute z Tuscon uważa odkrycie Włochów za bardzo ważne. Zauważa jednak, iż rodzi ono kolejne pytanie. Jeśli bowiem w Ziemię uderzył jeden duży fragment, to w miejscu, gdzie przeorał ziemię, powinniśmy znaleźć tysiące małych odłamków. Dotychczas ich nie znaleziono.

Hartman uważa, że jeśli nad Podkamienną Tunguską eksplodował meteoryt to mielibyśmy do czynienia z licznymi odłamkami. Jeśli była to kometa, to mogła ona ulec całkowitemu zniszczeniu podczas eksplozji i wówczas odłamków by nie było.

Gasperini twierdzi, że włoska hipoteza pasuje do obu scenariuszy wydarzeń. Jeśli był to asteroid, jego części powinny leżeć pod powierzchnią mułu. Jeśli kometa – to w najgłębszych warstwach osadów powinien znajdować się jej ‘chemiczny podpis' – mówii.

W przyszłym roku Włosi chcą przeprowadzić dokładniejsze badania jeziora Czeko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Trzydziestego czerwca 1908 roku na wysokości około 10 kilometrów nad Ziemią, w okolicach syberyjskiej rzeki Podkamienna Tunguska, rozległa się potężna eksplozja.

 

A nie był to czasem próbny wybuch atomowy??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kocham te teorie spiskowe. Najprostsze wytłumaczenia zawsze są zbyt nudne...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Najprostsze wytłumaczenia zawsze są zbyt nudne...

 

Tak, tak najprostsze wytłumaczenie to magiczny meteoryt, którego znaleźć nikt nie może.

Zjawisko promieniotwórczości odkrył francuski fizyk Becquerel w 1896 roku
W roku 1898 Rutherford otrzymał posadę w katedrze fizyki na Uniwersytecie McGill w Montrealu. Badając zachowanie pierwiastków radioaktywnych udowodnił, że jego źródłem jest spontaniczny rozpad atomów. W roku 1908 otrzymał za to odkrycie Nagrodę Nobla z chemii.

 

 

Źródłem neutronów natychmiastowych może być reakcja rozszczepienia jąder pierwiastków ciężkich i reakcja syntezy deuteru z trytem lub tylko reakcja rozszczepienia. Neutrony te są emitowane w czasie około 10 μs. Natychmiastowe promieniowanie neutronowe występuje jako czynnik rażący tylko przy wybuchach jądrowych w atmosferze.

 

 

Przy badaniu niektórych związków uranu zauważyła, iż ich promieniowanie jest znacznie większe niż promieniowanie czystego uranu. W takich związkach uranu musiał znajdować się więc inny silnie promieniujący pierwiastek. Udaje się jej uzyskać metaliczny rad. W 1898 roku ogłosiła (wraz z mężem) odkrycie dwóch nowych pierwiastków promieniotwórczych - polonu i radu. W 1903 roku małżeństwo Curie (wraz z Becquerelem) otrzymali nagrodę Nobla.

 

Czyli od 1898 roku umiano wyizolować czysty rad a więc i rozdzielić uran 238 i 235 oraz z pewnością zauważono że składowanie go w większych ilościach jest powiązane z wydzielaniem temperatury a moze nawet eksplozją. Do tak kluczowych informacji wojsko również miało dostęp.

 

W działaniach wojennych prowadzonych w latach 1794–1801 wzięły udział dwie francuskie kompanie balonowe. 3 września 1796 podczas bitwy pod Würzburgiem Austriacy wzięli do niewoli całą 2 kompanię wraz z balonem Hercule. 1 kompanię Napoleon Bonaparte (1769–1821) skierował zaś do Egiptu, lecz po drodze transport został zatopiony przez Brytyjczyków.

 

Balony były szeroko stosowane dla obserwowania i kierowania ogniem artylerii do końca I wojny światowej.

 

Dzięki temu sterowiec stanowił solidną konstrukcję.

 

Pierwszy zeppelin miał długość 126,8 m i średnicę 11,6 m. Jego napęd stanowiły dwa silniki spalinowe „Daimler” o mocy 5 kW. 2 lipca 1900 r. o 20:00 wzniósł się wraz z 5 osobami i 350 kg balastu, po czym wykonał 18-minutowy lot z Friedrichshafen nad Jezioro Bodeńskie. Już podczas drugiej próby uzyskał prędkość około 27 km/h.

 

 

Tak więc środki przenoszenia również były , mało tego kto wie czy 1 wojna światowa nie miała właśnie takiego nieoficjalnego początku (niestety oczyszczanie uranu bez jego wzbogacania wymagało czasu do produkcji kolejnej bomby i to wiele lat)

Wiatry na wysokości 5-8 km wieją wokół globu patrz: ,, http://squall.sfsu.edu/gif/jetstream_norhem_00.gif  '' i wystarczył balon i  za-palnik czasowy, do połączenia czegoś tam by pierwszy wybuch atmosferyczny neutronowy przeprowadzić.

 

Katastrofa tunguska to określenie wydarzenia z 30 czerwca 1908 roku (według kalendarza juliańskiego) w tajdze, w środkowej Syberii (62° N, 101° E) nad rzeką Podkamienna Tunguzka niedaleko jeziora Bajkał. Doszło tam wówczas do ogromnej eksplozji, która powaliła drzewa w promieniu 40 kilometrów, widziana była w promieniu 1500 km, słyszana w promieniu 4500 kilometrów, zaś niezwykle silny wstrząs zarejestrowały wówczas sejsmografy na całej Ziemi, a wreszcie — dzięki szczególnemu położeniu Słońca w okresie przesilenia letniego, wskutek odbijania światła przez pył, będący efektem eksplozji — w wielu europejskich miastach zaobserwowano zjawisko "białej nocy". Uderzenie było tak silne, że ówczesne rosyjskie magnetometry pokazywały w jego rejonie drugi biegun północny.

 

 

Raczej świecące powietrze od odparowanego uranu i radu.

To miało walnąć prawdopodobnie w Moskwie (szerokośc geogr pasuje mapka)http://pl.wikipedia.org/wiki/Grafika:Russia-CIA_WFB_Map--Tunguska.png )  ,

tylko nie uwzględniono aktywności słońca (bo się wtedy nie dało), mogło to przylecieć nawet z terytorium dzisiejszej kanady.

 

Oczywiście mógł to być meteoryt ale brzytwa ochmana obciełaby go w zestawieniu i prwdopodobieństwie w/w opisanego scenariusza. 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
od 1898 roku umiano wyizolować czysty rad a więc i rozdzielić uran 238 i 235

Jedno z drugim nie ma nic wspólnego.

 

mało tego kto wie czy 1 wojna światowa nie miała właśnie takiego nieoficjalnego początku

Jak zgaduję, jak zawsze jesteś lepiej poinformowany. Choć z drugiej strony zapewne jak zawsze nie masz nic na potwierdzenie tej tezy.

 

Raczej świecące powietrze od odparowanego uranu i radu.

Na poparcie tego również nie masz zapewne niczego konkretnego. Obudź się, to jest realny świat...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A na poparcie poniższych wypowiedzi masz jakieś konkrety??

 

od 1898 roku umiano wyizolować czysty rad a więc i rozdzielić uran 238 i 235

Jedno z drugim nie ma nic wspólnego.

 

Jedno z drugim nie ma nic wspólnego

 

albo

mało tego kto wie czy 1 wojna światowa nie miała właśnie takiego nieoficjalnego początku

Jak zgaduję, jak zawsze jesteś lepiej poinformowany. Choć z drugiej strony zapewne jak zawsze nie masz nic na potwierdzenie tej tezy.

 

 

albo

Raczej świecące powietrze od odparowanego uranu i radu.

Na poparcie tego również nie masz zapewne niczego konkretnego

 

;D filmik sobie oglądnij z wybuchów

 

albo

Obudź się, to jest realny świat...

 

I tego własnie tego ci życzę.. 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O ile pamiętam, to osoba, która wprowadza jakąś nową teorię powinna wykazać jej prawdziwość. W efekcie wracamy do tego, co zawsze.

 

;D filmik sobie oglądnij z wybuchów

Mam rozumieć, że jesteś w posiadaniu filmu z wybuchu meteoru tunguskiego? bardzo interesujące, może się podzielisz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie rozumiem o co ci chodzi, masz wątpliwości ,że zjonizowane gazy świecą?? zorza polarna , filmy na you tub z wybuchów też są do oglądnięcia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mówię o tym, że jak zwykle nie masz faktów po swojej stronie. Nie masz nawet przesłanek, by sądzić, że meteoryt tunguski był w rzeczywistości bombą atomową.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Nie masz nawet przesłanek, by sądzić, że meteoryt tunguski był w rzeczywistości bombą atomową

 

Wypisałem ci przesłanki w pierwszych postach, natomiast tobie brak przesłanek że wogóle był to meteoryt (bo go nie znaleziono ;D).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To pokaż mi choć jeden post, w którym napisałem, że było to ciało niebieskie, które rozbiło się o powierzchnię Ziemi. Niestety to nie moja wina, że jest nazywany powszechnie meteorytem. Gdybym napisał ten tajemniczy obiekt salamandrą zapewne nie wiedziałbyś, o czym piszę, dlatego tak napisałem. Czytaj ze zrozumieniem, uprzejmie proszę.

 

Ja jedynie napisałem, że teoria o wybuchu atomowym jest strasznie kiepska.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Ja jedynie napisałem, że teoria o wybuchu atomowym jest strasznie kiepska.

 

ale możliwa (bo po co kopali uran skoro nie mieli dla niego zastosowania??) 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A po co tworzy się nanorurki, skoro dziś nie ma dla nich zastosowania w przemyśle? Ano choćby po to, żeby je zbadać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
A po co tworzy się nanorurki, skoro dziś nie ma dla nich zastosowania w przemyśle

 

Tworzy a wydobywa to zupełnie rózne dwie rzeczy.

Skłodowska potrzebowała 200ton odpadu z produkcji uranu aby dostać 1 gram radu. A po co ktoś przerobił 200 ton rudy odzyskując uran jak zastosowania dla uranu nie miał. Myśl to nie boli. 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sam sobie odpowiedziałeś: równie dobrze mogła po prostu szukać radu. Zresztą dokładnie tak było w historii: Skłodowska otrzymała próbkę radu, która promieniowała znacznie intensywniej, niż myślano. Gdyby chodziło o zebranie materiału promieniotwórczego, nikt by się tym nie przejmował, a jedynie byłaby to radość. Tymczasem bardzo silnie promieniującą próbkę oddano studentce-doktorantce (!!), by ją przebadała. Jakoś mało spójne z kombinowaniem w stronę bomby atomowej. Osobiście gdybym pracował nad bronią, która miałaby zniszczyć świat, robiłbym to raczej w sekrecie.

 

Poza tym fajnie by było, gdybyś zrozumiał, że w czasach Skłodowskiej nie istniała wiedza matematyczno-fizyczna wystarczająca do stworzenia bomby atomowej. W związku z tym nikomu nie zależało na tym, żeby zbierać ten uran na potrzeby stworzenia bomby.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Poza tym fajnie by było, gdybyś zrozumiał, że w czasach Skłodowskiej nie istniała wiedza matematyczno-fizyczna wystarczająca do stworzenia bomby atomowej. W związku z tym nikomu nie zależało na tym, żeby zbierać ten uran na potrzeby stworzenia bomby

 

Oczywiście że istniała , bo wystrczy zbliżyć do siebie kilka kilo uranu żeby ją zyskać - to czego nie wiedziano to jak zrobić z uranu 235 uran 238 i dlatego nie posiadano możliwości seryjnej produkcji jak po 2 wojnie.

 

Co do wiedzy matematycznej to byś się zaskoczył, nawet teraz po studiach takiej nie masz jaką oni wtedy mieli (całkowali swobodnie od 1840 roku) 8).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale tego nikt nie wiedział i nie udowodnił. To, że istniały całki, to jeszcze nie wszystko. Dziś też istnieją i to nie tylko one, a sekretu powstania wszechświata wciąż nie znamy. Trzeba jeszcze mieć pomysł, którego wówczas nikt nie miał - ani pomysłu ma masę krytyczną, ani na bombę atomową. No, chyba, że potrafisz wykazać, że jednak istniał.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Pod największym kraterem uderzeniowym w Układzie Słonecznym, księżycowym basenem Biegun Południowy-Aitken, odkryto tajemniczą masę. Zdaniem naukowców z Baylor University może tam się znajdować metal z asteroidy, która uderzyła w Księżyc i utworzyła wspomniany basen.
      Wyobraźmy sobie złoże metalu pięciokrotnie większe niż Hawai'i [największa wyspa Hawajów – red.]. To mniej więcej masa, jaką odkryliśmy, mówi profesor Peter B. James. Sam krater ma kształt owalu, w najszerszym miejscu liczy sobie 2000 kilometrów i jest głęboki na kilkanaście kilometrów. Nie widać go z Ziemi, gdy znajduje się po drugiej stronie Srebrnego Globu.
      Gdy połączyliśmy dane dotyczące księżycowej topografii z danymi z satelity Lunar Reconnaissance Orbiter, odkryliśmy, że setki kilometrów pod basenem Biegun Południowy-Aitken znaujduje się niespodziewanie wielka masa. Jedno z możliwych wyjaśnień brzmi, że jest to metal z aasteroidy, która uderzyła w Księżyc, wyjaśnia James.
      Niezależnie od tego, co to za materiał i skąd pochodzi, jest to tak dużo, że powoduje obniżenie powierzchni Księżyca o niemal kilometr. Symulacje komputerowe wykazały, że możliwe jest uwięzienie w ten sposób materiału z asteroidy. Inna rozważana możliwość to koncentracja gęstych tlenków związana z ostatnią fazą krystalizacji księżycowego oceanu magmy.
      Basen Biegun Południowy-Aitken liczy sobie około 4 miliardów lat. Niewykluczone, że w przeszłości w Układzie Słonecznym istniały jeszcze większe kratery uderzeniowe, jednak obecnie  nie ma po nich żadnych śladów.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      NASA zdobyła pośrednie dowody sugerujące, że na Marsie występuje woda w stanie ciekłym. Dane przekazał Mars Reconneisance Orbiter, który od początku swojej misji wysłał już 17,5 terabajta informacji.
      Dowodami świadczącymi o obecności płynącej wody są zmiany zachodzące na powierzchni stoków niektórych marsjańskich kraterów. Od późnej wiosny aż po marsjańską zimę powierzchnia zmienia kolor na ciemniejszy, zmienia się również jej ukształtowanie. W zimie cały proces zamiera i powtarza się kolejnej wiosny. Wielokrotnie powtarzane obserwacje potwierdziły istnienie takich sezonowych zmian zachodzących na średnich szerokościach południowej półkuli Marsa. Najlepszym wyjaśnieniem tego typu zjawisk jest obecność płynącej wody - mówi Alfred McEwan z University of Arizona.
      Uczeni nie rozumieją jeszcze natury wszystkich zaobserwowanych zjawisk, wiedzą jednak, że obecność wody w stanie ciekłym jest najlepszym wyjaśnieniem. Te ciemne linie różnią się od innych śladów na powierzchni Marsa - stwierdził Richard Zuerk z Jet Propulsion Laboratory. Wielokrotnie powtarzane obserwacje pokazały, że w cieplejszych okresach są one dłuższe niż w chłodniejszych - dodał.
      Szerokość obserwowanych linii waha się od kilkudziesięciu centymetrów do kilku metrów, a długość sięga kilkuset metrów. W niektórych kraterach zaobserwowano tworzenie się ponad 1000 tego typu linii. Linie tworzą się tylko na cieplejszych zboczach kraterów.
      Wszelkie dane wskazują na obecność sezonowo poruszającego się materiału, najprawdopodobniej jest nim woda. Jednak jej bezpośredniej obecności nie wykryto. Wspomniane stoki są zbyt ciepłe, by występował tam zamarznięty tlenek węgla, a niektóre z nich są zbyt zimne, by pojawiała się tam czysta woda. Dlatego też naukowcy przypuszczają, że płynie tam solanka, która zamarza przy znacznie niższych temperaturach. Już wcześniej wykryte pokłady soli na Marsie sugerowały, że w przeszłości występowało tam dużo solanki. Ostatnie obserwacje wskazują, że w niektórych miejscach i okolicznościach może się ona ciągle pojawiać.
      Uczeni próbowali wykryć wodę za pomocą narzędzia o nazwie Compact Reconnaisance Imaging Spectrometer for Mars (CRISM). Nie znaleziono śladów wody. Przyczyną może być fakt, że bardzo szybko ona wysycha, albo też, że płynie ona płytko pod powierzchnią.
      Wycieki mają ciemny kolor, nie dlatego, że są mokre. Jest jakaś inna przyczyna - mówi McEwan. Niewykluczone, że przyczyną zmiany koloru jest przesuwanie materiału lub zmiana szorstkości powierzchni. Nie wiadomo jednak, w jaki sposób ślady stają się jaśniejsze, gdy temperatura spada. To na razie tajemnica, ale myślę, że dzięki kolejnym obserwacjom i eksperymentom laboratoryjnym będziemy mogli ją wyjaśnić - dodał McEwen.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Niedawno dowiedzieliśmy się, że na Księżycu jest więcej wody, niż sądzono, a teraz podobne informacje nadchodzą z Marsa. Przesłane przez sondy zdjęcia ujawniły nowe kratery wypełnione lodem. Co więcej, najprawdopodobniej jest on w 99% czysty, w przeciwieństwie do poprzednich podobnych znalezisk, które składały się z mieszaniny lodu i pyłu.
      Na podstawie najnowszych danych specjaliści oceniają, że pod powierzchnią Czerwonej Planety znajduje się metrowej grubości warstwa lodu i zawiera ona tyle samo zamarzniętej wody, co Grenlandia.
      Naukowcy mówią, że mieli olbrzymie szczęście zauważając wodę. Znaleziono ją w kraterach o powierzchni kilkudziesięciu metrów kwadratowych, a powierzchnia samego lodu była cieńsza, niż w na innych obszarach. Lód zniknął w czasie badania go przez satelity. Zdążył w międzyczasie zamienić się w parę wodną. Wszystko to zdarzyło się bardzo szybko. Po 200 dniach od jego znalezienia, zniknął - mówi Shane Byrne.
      Ekspertów zdziwiła też czystość lodu. Zwykle jest on zmieszany z pyłem w stosunku 50:50. Nowoodkryty lód zawierał 99% wody i 1% pyłu. Wcześniej myśleliśmy, że lód tworzy się pod powierzchnią i dlatego jest w 50% zanieczyszczony pyłem - dodaje Byrne.
      Uczeni przygotowują się na kolejne "polowanie na lód". Na północnej półkuli Marsa rozpoczyna się lato. To, zdaniem Byrne'a, powinno pozwolić na zaobserwowanie ponad 10 nowych kraterów z czystym lodem.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Głęboko w dżungli Papui-Nowej Gwinei odkryto nowy gatunek olbrzymiego szczura. Mierzące 82 cm gryzonie, które ważą ok. 1,5 kg, w ogóle nie boją się ludzi. Są jednymi z największych szczurów na świecie. Na razie ich formalnie nie opisano. Zostały sfilmowane przez ekipę BBC.
      Jest to gatunek endemiczny, wszystko wskazuje bowiem na to, że zwierzęta występują wyłącznie w kraterze Mount Bosavi. Na początku szczura nagrała kamera na podczerwień, ustawiona na zboczu wulkanu przez Gordona Buchanana. Gryzoń przeszukiwał dno lasu, a wszystkich zaskoczyły jego rozmiary. Od razu podejrzewano, że to nieznany gatunek, ale by to potwierdzić, potrzebny był żywy okaz.
      Szczury odkryte na Papui należą do rodzaju Mallomys, który zgromadził jeszcze kilka innych "przerośniętych" gatunków. Mają srebrnobrązowe futro z wyjątkowo grubym i długim włosiem. Najprawdopodobniej wyewoluowało ono w odpowiedzi na wilgoć i chód tutejszego klimatu. Nic dziwnego, skoro szczury wykryto na wysokości ponad 1000 metrów n.p.m. Z tego powodu zwierzęciu nadano roboczą nazwę szczur wełnisty z Bosavi.
      Gryzonie jako takie bywają naprawdę spore. Największym jest kapibara. Szczury drzewne z Filipin (Carpomys melanurus) mogą ważyć nawet ponad 2 kg, ale wśród tzw. szczurów właściwych (z rodzaju Rattus), do których należą m.in. szczury wędrowne (Rattus norvegicus), mało które osiągają aż takie gabaryty.
      Dwa lata temu w Papui-Nowej Gwinei odkryto niewiele mniejsze (1,4 kg) szczury z rodzaju Mallomys. Żyją one jednak w górach Foja. Mount Bosavi to wygasły wulkan. Człowiek zjawiał się tu niezwykle rzadko. Nawet przedstawiciele plemienia Kasua omijają krater o średnicy 4 km, którego ściany wznoszą się na wysokość kilometra.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Jeden z kraterów na Księżycu zostanie nazwany na cześć Michaela Jacksona. W poniedziałek (6 lipca) zadecydował o tym zarząd Lunar Republic Society.
      Jacko był właścicielem parceli o powierzchni niemal 5 km kwadratowych. Działka z przyległym 22-km kraterem znajduje się na terenie Jeziora Marzeń (Lacus Somniorum), zlokalizowanego na widocznej części Srebrnego Globu. Krater, już wkrótce Michaela Josepha Jacksona, nosił dotąd nazwę Posejdonios J. Oprócz dużej księżycowej posiadłości, którą nabył w 2005 r., piosenkarz mógł się też pochwalić mniejszym skrawkiem Księżyca z okolic Morza Oparów (Mare Vaporum).
      Na Księżycu Jacksonów nie brakuje. Poza królem popu w ten sam sposób upamiętniono szkockiego astronoma Johna Jacksona. Dla niego zarezerwowano krater o średnicy 71 km na niewidocznej stronie naturalnego satelity Ziemi.
      O przemianowaniu nie zadecydowały wyłącznie względy właścicielskie, lecz także, a właściwie przede wszystkim artystyczne. Nie ma chyba nikogo, kto nigdy nie widziałby księżycowego chodu (moonwalk) Michaela...
      Krater Michaela Josepha Jacksona stanowi część grupy kraterów Posejdoniosa (greckiego filozofa z Apamei, astronoma, historyka i geografa, nauczyciela Cycerona). W sumie naliczono ich 12. Mają one bardzo różne rozmiary - najmniejsze są zaledwie 2-kilometrowe - a ten przypisany Jacksonowi należy do największych i ma aż 650 m głębokości. W klasyfikacji Félixa Chemli Lamècha krater ten występował pod nazwą Héllène.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...