Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Naukowcy stworzyli supermysz

Rekomendowane odpowiedzi

Naukowcy z Case Western Reserve University poinformowali o stworzeniu „supermyszy”. Jest ona w stanie przebiec 5-6 kilometrów w tempie 20 metrów na minutę. Zwierzę może biec bez przerwy przez pięć godzin.

Odkrycia dokonano przypadkiem, badając rolę, jaką w mięśniach szkieletowych odgrywa enzym PEPCK-C.

Do organizmu myszy wprowadzono dodatkowe geny odpowiedzialne za produkcję PEPCK-C. Poziom enzymu w ich organizmach wzrósł więc ponad normę. U różnych zwierząt poziom ten był różny, ale jedna z najbardziej aktywnych linii zmodyfikowanych myszy miała w organizmie 9 jednostek PEPCK-C na gram masy ciała, podczas gdy norma wynosi 0,08 jednostki na gram.

Okazało się, że enzym zmieniło to metabolizm myszy. Spalały one przede wszystkim tłuszcz, a ich mięśnie produkowały mało kwasu mlekowego. Myszy były więc szczupłe i bardzo odporne na zmęczenie. Zwierzęta jadły o 60% więcej, niż niezmodyfikowani przedstawiciele ich gatunku, a przy tym pozostawały szczuplejsze oraz żyły dłużej. Były też dłużej płodne. Niektóre ze zmodyfikowanych zwierząt miały młode w wieku 2,5 lat. Tymczasem „zwykłe” myszy rzadko zostają rodzicami po przekroczeniu pierwszego roku życia.

Badania zachowań myszy wykazały, że są one siedmiokrotnie bardziej aktywne oraz bardziej agresywne niż niezmodyfikowani kuzyni.

W ramach eksperymentów porównywano też zużycie tlenu oraz produkcję dwutlenku węgla i koncentrację mleczanów we krwi.

Zwierzęta wsadzano do kołowrotka, którego kąt wznoszenia wynosił 25 stopni. Początkowa prędkość kołowrotka wynosiła 2 metry na minutę. Co minutę zwiększano ją o kolejne 2 m/min, tak długo, aż mysz przestała biec. Myszy ze zwiększonym poziomem PEPCK-C biegły średnio przez 31,9 minuty, podczas gdy średnia dla grupy niezmodyfikowanej wynosiła 19 minut.

Zauważyliśmy dramatyczną różnicę w koncentracji mleczanów we krwi. Na początku wszystkie myszy miały podobny ich poziom. Jednak pod koniec eksperymentu grupa kontrolna miała podniesiony poziom mleczanów, podczas gdy u myszy z dodatkowym PEPCK-C odnotowaliśmy niewielką zmianę – powiedzieli naukowcy.

Zmodyfikowane myszy uzyskiwały energię przede wszystkim z tłuszczów. Natomias grupa kontrolna tłuszczów używała tylko na początku, a później korzystała z zawartego w mięśniach glikogenu, co znacząco podniosło poziom mleczanów we krwi.

U zwierząt zmodyfikowanych zauważono też podniesiony poziom trójglicerydów w mięśniach szkieletowych.

W Sieci udostępniono film pokazujący osiągnięcia supermyszy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość shadowmajk

smiesznie bedzie jak czlowieka zaczna tak modyfikowac zeby bez treningu wytrzyywal np wiekszy wysilek :) Przyszlosc :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gramatycznie coś nie tak: "Okazało się, że enzym zmieniło to metabolizm myszy.".

@shadowmajk: czy takie śmieszne to pewności bym nie miał...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No to się zacznie, eliksir młodości (ad. płodność) doping (zwiększony metabolizm)

Ciekawe jakie jeszcze zmiany zachodziły w ich organizmach (tych myszy).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Wiele myszy z Nowego Jorku jest nosicielami nieznanych wcześniej wirusów oraz bakterii zdolnych do wywołania poważnych chorób u ludzi. Niektóre z tych bakterii są oporne na działanie antybiotyków. Trwające rok badania prowadził profesor epidemiologii W. Ian Lipkin z Columbia University i jego koledzy. Ich wyniki zostały opublikowany w piśmie mBio, wydawanym przez Amerykańskie Towarzystwo Mikrobiologii.
      Na potrzeby jednego z artykułów analizowali zawartość bakterii w mysich odchodach. Korzystają z testów genetycznych naukowcy zidentyfikowali 235 rodzajów i 149 gatunków bakterii, w tym Clostridium difficile, Escherichia coli, Shigella czy Salmonella. U części z nich znaleziono geny powiązane z opornością na wiele popularnych antybiotyków.
      Drugi z artykułów skupiał się na obecności wirusów w mysich odchodach. Tutaj naukowcy zidentyfikowali 36 gatunków wirusów, w tym 6 dotychczas nieznanych. Żaden z nich nie infekuje prawdopodobnie w tym momencie ludzi, jednak ich sekwencje genetyczne były podobne do wirusów infekujących psy, kury czy świnie. To zaś oznacza, że przynajmniej część ze wspomnianych wirusów może dokonywać infekcji pomiędzy gatunkami.
      Mieszkańcy miast zwykle bardziej obawiają się szczurów. Myszami należy bardziej się martwić, ponieważ żyją one w budynkach i mogą zanieczyścić ich środowisko, przekonuje Lipkin.
      Profesor Mark Viney, biolog z University of Bristol uważa, że podobne wyniki co w Nowym Jorku uzyskano by w miastach na całym świecie. Inaczej jednak sytuacja może wyglądać poza miastami. Tam bowiem zagęszczenie ludzi jest mniejsze, a myszy mają częstszy kontakt z dziką zwierzyną i zwierzętami hodowlanymi. Oczywiście nie możemy być tego pewni, dopóki nie przeprowadzimy odpowiednich badań. W ciągu ostatnich lat coraz bardziej zdajemy sobie sprawę z faktu, że wszystkie zwierzęta są pełne wirusów i bakterii. To normalny stan i dotyczy również ludzi. Zdecydowana większość tych wirusów i bakterii jest nieszkodliwa, mówi Viney. Zdaniem naukowca, miejskie myszy mogą stykać się z antybiotykoopornymi bakteriami wędrując np. przez systemy kanalizacyjne. Czy mogą być one źródłem zarażeń wśród ludzi? Kto wie? Moim zdaniem największym źródłem infekcji wśród ludzi są inni ludzie, stwierdza.
      Naukowcy zgadzają się co do tego, że warto przeprowadzić badania, których celem będzie sprawdzenie, czy jakieś współczesne epidemie bakterie wśród ludzi nie zostały zapoczątkowane przez kontakt z myszami.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Jak szybko makroewolucja zmienia ssaki? Okazuje się, że po 24 mln pokoleń zwierzę wielkości myszy osiągnęłoby rozmiary słonia. Królik mógłby mu dorównać szybciej, bo po 10 mln pokoleń (PNAS).
      Zespół dr Alistaira Evansa z Monash University zauważył, że tempo zmniejszania jest o wiele większe od tempa powiększania. Potrzeba bowiem jedynie 100.000 pokoleń, aby zaszła duża zmiana prowadząca do skarłowacenia.
      Naukowcy przyglądali się 28 grupom zwierząt z różnych kontynentów i basenów oceanicznych, które zamieszkiwały Ziemię w ciągu 70 mln lat (pod uwagę wzięto 20 okresów). Znalazły się wśród nich słonie, naczelne i walenie. Zmiany wielkości śledzono raczej w skali pokoleń niż lat. Pozwoliło to na dokonywanie sensownych porównań między gatunkami o różnej długości życia.
      Okazało się, że zmiany wielkości waleni zachodzą 2-krotnie szybciej niż zmiany wielkości ssaków lądowych. To prawdopodobnie dlatego, że łatwiej być dużym w wodzie [wyporność ogranicza modyfikacje budowy przy wzroście masy] - wyjaśnia dr Erich Fitzgerald z Muzeum Wiktorii.
      Dwudziestoosobowy zespół biologów i paleontologów wyliczał maksymalny wskaźnik wzrostu dla kladu, który oznaczał maksymalne tempo ewolucji danej cechy w obrębie jakiejś grupy zwierząt. W ten sposób ustalono, że do 100-, 1000- i 5000-krotnego wzrostu masy ssaka lądowego potrzeba, odpowiednio, minimum 1,6, 5,1 i 10 mln pokoleń. W przypadku waleni wartości te były mniejsze i wynosiły, odpowiednio, 1,1, 3 i 5 mln pokoleń. I tak po 30 mln lat (5 mln pokoleń) waleń ważący początkowo 25 kg mógłby ostatecznie osiągnąć masę 190 ton - tyle waży płetwal błękitny.
      Evans podkreśla, że zaskoczyło go, że zmniejszenie rozmiarów ciała zachodzi ponad 10-krotnie szybciej niż powiększanie. Wiele miniaturowych zwierząt, np. mamut karłowaty, żyło na wyspach, co pozwala wyjaśnić ograniczenie gabarytów. Kiedy stajesz się mniejszy, potrzebujesz mniej pożywienia i możesz się szybciej rozmnażać, co jest sporą zaletą na małych wyspach.
      Aby określić wymiary danego zwierzęcia, akademicy wykorzystali zęby, czaszki oraz kości kończyn i porównywali je z częściami ciała współczesnych gatunków. Co ciekawe, stwierdzono, że niemal wszystkie ssaki są teraz mniejsze niż w czasie ostatnich zlodowaceń. Być może dlatego, że największe zwierzęta zostały wybite albo przez to, że jest cieplej, większe rozmiary przestały być już tak korzystne. Od reguły istnieje jednak pewien wyjątek - płetwal błękitny. On nadal staje się coraz większy. Niewykluczone, że przyczyną są prądy morskie, które zwiększają liczebność kryli wokół Antarktydy. Przyszłość płetwali wydaje się jednak niepewna, ponieważ nadmierne odławianie ryb może zagrozić ich źródłom pokarmu. Jeśli tak, do osiągnięcia ich maksymalnych rozmiarów dojdzie jeszcze za naszego życia - dodaje Fitzgerald.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Amerykańscy uczeni opracowali szczepionkę chroniącą myszy przed zarażeniem wirusem HIV. Pojedyncza injekcja zapewniła zwierzętom całkowite bezpieczeństwo.
      Zespół pracujący pod kierunkiem profesorów Davida Baltimore'a i Roberta Andrewsa Millikana stworzył technikę Vectored ImmunoProphylaxis (VIP), dzięki której powstała skuteczna szczepionka.
      Szczepionki tradycyjnie już powstają dzięki opracowywaniu substancji prowokującej odpowiedź immunologiczną organizmu, który albo produkuje immunoglobuliny, albo wysyła do walki limfocyty T.
      Metoda VIP polega na dostarczeniu przeciwciał do organizmu. VIP ma podobny efekt jak szczepionka, ale nie odwołuje się do systemu odpornościowego - mówi Alejandro Balazs, uczestnik badań. Zwykle do organizmu wprowadzamy antygen, bakterię lub coś podobnego, a organizm sam opracowuje metodę obrony. My pominęliśmy całą tę część - dodaje.
      Badania prowadzono na transgenicznych myszach, do których organizmów wprowadzono ludzkie komórki odpornościowe. Następnie do komórek mięśniowych podano jednorazową dawkę wirusa AAV, będącego nośnikiem genu kodującego przeciwciała skierowane przeciwko HIV. W ten sposób uchroniono myszy przed zakażeniem dożylnie wprowadzanym wirusem HIV.
      Nie obiecujemy, że tak samo uda się rozwiązać problem u ludzi. U myszy się udało - mówi Baltimore. Naukowcy podkreślają, że mysi model tak bardzo różni się od ludzkiego, że VIP może nigdy nie działać na Homo sapiens.
      Nadzieję budzi jednak fakt, że organizmy myszy produkowały olbrzymie ilości przeciwciał. Więcej niż potrzeba do zwalczenia infekcji. Ponadto były odporne na olbrzymie dawki HIV. Początkowo wszystkim testowanym myszom podano łącznie 1 nanogram HIV. Naukowcy stopniowo zwiększali dawki, aż w końcu zwierzęta zainfekowano 125 nanogramami wirusa. Sądziliśmy, że przy pewnej dawce przeciwciała nie będą chroniły myszy. Jednak tak się nigdy nie stało, nawet wówczas, gdy podana dawka była 100-krotnie większa od potrzebnej do zarażenia - mówi Balazs. Ekspozycja była znacznie większa niż ta, na jaką jest narażony człowiek - dodaje.
      Profesor Baltimore mówi, że jeśli u ludzi skutki będą takie, jak u myszy, to właśnie znaleźliśmy sposób na ochronę przed zarażeniem się HIV od drugiego człowieka. Ale to jest olbrzymie ‚jeśli', więc w następnym kroku postaramy się tego dowiedzieć.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Neurolodzy ze Stanford University stworzyli endoskop, który pozwala na wielomiesięczne monitorowanie wybranego obszaru w mózgu. Dzięki temu możliwe będzie np. śledzenie na bieżąco zmian zachodzących w mózgach mysich modeli cierpiących na choroby neurodegeneracyjne.
      Tradycyjna mikroskopia pozwala zajrzeć w głąb mózgu jedynie na odległość 700 mikronów. Co prawda ostatnie osiągnięcia na polu mikrooptyki umożliwiały na krótkie zerknięcie w głębsze struktury żywych tkanek, jednak po pierwsze niemal niemożliwe jest ponowne trafienie w dokładnie to samo miejsce, po drugie zaś - istnieje duże ryzyko uszkodzenia lub zainfekowania tkanki.
      Nowa technika zakłada wykorzystanie niewielkich (czterokrotnie węższych od ziarna ryżu) szklanych rurek, które umieszcza się głęboko w mózgu myszy. Po ich zastosowaniu tkanka nie ma kontaktu ze światem zewnętrznym, nie ma więc ryzyka infekcji. Aby monitorować mózg, wystarczy w rurkach umieścić mikroendoskop.
      Rurki pozwalają na powrót endoskopem w dokładnie te same miejsca. Dzięki temu możliwe jest np. obserwowanie wzrostu czy zanikania tkanki lub też wpływu eksperymentów na jej rozwój.
      Już podczas testowania nowej techniki zauważono ważny proces. Okazało się, że pewne oznaki rozwoju glejaka, o których wcześniej sądzono, iż występują jedynie w pobliżu powierzchni,  pojawiają się w głębokich strukturach mózgu.
      Profesor neurologii Lawrence Recht mówi, że stopień złośliwości glejaka zależy od lokalizacji guza. Najbardziej agresywne tworzą się głęboko - stwierdza uczony. Obecnie nie wiadomo, dlaczego tak się dzieje, a nowa technika, jak ma nadzieję naukowiec, może pozwolić na zrozumienie tego mechanizmu.
      Autorami wynalazku są uczeni pracujący pod kierunkiem Marka Schnitzera - Robert Barretto, Tony Ko i Juergen Jung.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Akademicy z Uniwersytetu w Osace przypadkowo stworzyli w ramach Evolved Mouse Project myszy, które ćwierkają jak ptaki. Teraz badają na nich pochodzenie ludzkiego języka.
      W swoich eksperymentach Japończycy wykorzystali gryzonie, u których zwiększono prawdopodobieństwo występowania błędów podczas procesu kopiowania DNA. Mutacje są siłą napędową ewolucji. By zobaczyć, co się stanie, przez wiele pokoleń krzyżowaliśmy zmodyfikowane genetycznie zwierzęta – wyjaśnia Arikuni Uchimura.
      Byłem zaskoczony [widząc mysz śpiewającą niczym ptak], ponieważ spodziewałem się zwierząt odmiennych pod względem budowy fizycznej. Kiedyś oczom naukowców ukazała się już bowiem mysz o krótkich łapach i ogonie typowym dla jamnika.
      Obecnie laboratorium zamieszkuje ponad 100 śpiewających myszy. Dalsze eksperymenty mają m.in. ujawnić, jak ewoluował ludzki język. Jako ssaki myszy są lepsze do badania niż ptaki; w grę wchodzi zarówno większe podobieństwo budowy mózgu, jak i inne aspekty biologiczne.
      Zespół Uchimury sprawdza, jak myszy wydające ćwierkające dźwięki wpływają na zwykłe osobniki, bo że wpływają, to już pewne. Dotąd stwierdzono, że obcując ze śpiewającymi pobratymcami, przeciętne myszy zaczynają wydawać mniej ultradźwięków. Niewykluczone więc, że nowa metoda porozumiewania zaczyna funkcjonować w danej grupie jak dialekt.
      Niezmutowane gryzonie piszczą głównie pod wpływem stresu, a zmodyfikowane genetycznie myszy wydają głośniejsze dźwięki po umieszczeniu w określonym otoczeniu lub po wprowadzeniu samców do grupy samic. Może to więc być sposób wyrażania emocji lub kondycji organizmu.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...