Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Naukowcy odkryli, że osoby cierpiące na przewlekły nieżyt nosa narażają się na 3-krotnie wyższe prawdopodobieństwo zapadnięcia na chorobę Parkinsona w późniejszym życiu. Sądzi się, że związek ten może być skutkiem stanu zapalnego błon śluzowych.

Wcześniejsze badania wykazały, że osoby regularnie zażywające leki przeciwzapalne, takie jak ibuprofen, obniżają ryzyko zachorowania na parkinsonizm.

Nie znaleziono dowodów na powiązanie innych chorób zapalnych, np. tocznia czy reumatoidalnego zapalenia stawów, z chorobą Parkinsona. Ale, jak twierdzą naukowcy, może to być skutkiem faktu, że stosunkowo niewielu ludzi cierpi na te jednostki chorobowe.

Amerykańscy badacze z Mayo Clinic porównali 196 pacjentów z chorobą Parkinsona z podobną liczbą zdrowych osób. W ponaddwudziestoletnim okresie ludzie z objawami nieżytu nosa aż 2,9 razy częściej zapadali na parkinsonizm.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy z Politechniki Rzeszowskiej opracowali program komputerowy do wykrywania i oceny zaburzeń mowy w chorobie Parkinsona. Aplikacja ma też umożliwić spowolnienie procesu degradacji mowy.
      Choroba Parkinsona jest drugą, pod względem częstości występowania, chorobą neurodegeneracyjną, w przebiegu której następuje uszkodzenie i zanik neuronów w ośrodkowym układzie nerwowym. Jednym z następstw jest stopniowa utrata zdolności komunikacji z otoczeniem za pomocą mowy.
      Naukowcy z rzeszowskiej politechniki opracowali program komputerowy, który ma pomóc w walce z tą chorobą.
      Jak poinformowała dr inż. Barbara Wilk, lider zespołu projektowego, rozwiązanie rzeszowskich naukowców umożliwia przede wszystkim przeprowadzenie obiektywnej oceny zaburzeń mowy na podstawie analizy sygnału mowy z uwzględnieniem jego złożonej struktury czasowo-częstotliwościowej, tj. w dziedzinie czasu, częstotliwości oraz czas-częstotliwość.
      Różne parametry wyznaczone przez program można wykorzystać w diagnostyce medycznej do obiektywnej oceny procesu fonacji, artykulacji i prozodii [brzmieniowe właściwości mowy - PAP] oraz do wykrycia drżenia głosu, charakterystycznego w chorobie Parkinsona – tłumaczy dr Wilk.
      Program komputerowy naukowców z Politechniki Rzeszowskiej ułatwi logopedzie wykonanie badania oraz umożliwi archiwizację wyników – w postaci plików dźwiękowych oraz protokołów zawierających wyniki testów logopedycznych.
      Jednym z elementów tego rozwiązania będzie też moduł programu przeznaczony dla pacjenta do ćwiczeń logopedycznych. Będzie on stymulować chorego do wykonywania regularnych ćwiczeń w domu, w celu spowolnienia procesu degradacji jego mowy.
      Jak podkreśliła dr Wilk, komputerowa analiza sygnału mowy zarejestrowanego podczas badania logopedycznego za pomocą mikrofonu umożliwia przeprowadzenie obiektywnej i ilościowej oceny procesu zarówno fonacji, jak i artykulacji u badanego mówcy. Natomiast raporty, zawierające wyniki z okresowych badań, pozwolą na określenie wpływu leczenia farmakologicznego i terapii mowy na progres choroby – wyjaśniła.
      Projekt programu komputerowego do wykrywania i oceny zaburzeń mowy w chorobie Parkinsona został zrealizowany dzięki dofinansowaniu w kwocie ponad 80 tys. zł w ramach II naboru do programu grantowego Podkarpackiego Centrum Innowacji (PCI).
      Obecnie trwają prace nad komercjalizacją tego projektu, a według specjalistów ds. technologii PCI, program ma duży potencjał.
      Jak zaznaczył Radosław Krajewski z PCI, cyfryzacja opieki zdrowotnej nad pacjentami cierpiącymi na choroby neurodegeneracyjne umożliwia dokładniejszą diagnostykę oraz precyzyjne śledzenie postępów choroby. Tym samym umożliwia dobór skuteczniejszych metod terapeutycznych. Komercjalizacja tej technologii pozwoli poprawić jakość życia pacjentów i ich rodzin, usprawni działanie gabinetów logopedycznych i lekarzy specjalistów – stwierdził.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Wiemy, że ćwiczenia fizyczne są korzystne dla osób cierpiących na parkinsona. Jednak oddaje się im niewystarczająca liczba osób. Golf to najbardziej popularny sport wśród osób powyżej 55. roku życia. Może on zachęcić ludzi do uprawiania sportu. Zdecydowaliśmy się na porównanie golfa z tai chi, ponieważ tai chi to złoty standard, jeśli chodzi o ćwiczenia poprawiające równowagę i zapobiegające upadkom wśród parkinsoników, wyjaśnia Anne-Marie A. Wills z Massachuetts General Hospital Boston.
      W badaniach wzięło udział 20 osób z umiarkowanie zaawansowaną chorobą Parkinsona. Każdej z nich zaoferowano 10-tygodniowy program, w ramach którego raz w tygodniu przez godzinę oddawali się golfowi lub tai chi. Do grupy z golfem przypisano losowo 8 osób, a 12 ćwiczyło tai chi.
      Na początku i na końcu badań uczestnicy zostali poddani testom, za pomocą których sprawdzano równowagę, umiejętność chodzenia oraz ryzyko upadku. Test polegał na tym, że osoba siadała na krześle, następnie wstawała, szła 3 metry, wracała do krzesła i siadała. Okazało się, że po 10 tygodniach ćwiczeń osoby zajmujące się golfem kończyły test średnio o 0,96 sekundy wcześniej niż poprzednio, a osoby ćwiczące tai chi były o 0,33 sekundy wolniejsze niż przy pierwszym teście.
      Wyniki w grupie golfowej są zadziwiające. Jednak należy pamiętać, że badania prowadziliśmy na niewielkiej grupie i przed dość krótki czas. Potrzebnych jest więcej badań, na większych grupach i trwających dłużej, zastrzega Wills.
      Naukowcy zauważyli również, że satysfakcja z uprawiania sportu była w obu grupach podobna, jednak o ile w grupie golfowej aż 86% uczestników zadeklarowało, że będzie nadal uprawiało ten sport, to podobną deklarację złożyło 33% osób z grupy tai chi.
      Szczególnie cieszy nas odkrycie, że golfiści z większym prawdopodobieństwem chcą kontynuować zajęcia. Niezależnie bowiem od tego, jak bardzo badania wskazują na korzyści z aktywności fizycznej, to tych korzyści nie będzie, jeśli wszystko zostanie na papierze, dodaje Wills.
      Grupa golfowa skarżyła się na ból mięśni. Poza tym nie zauważono żadnych różnic pomiędzy obiema grupami.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Ibuprofen wpływa na wątrobę w większym stopniu niż dotąd sądzono. Badanie na myszach laboratoryjnych wykazało także znaczące różnice między samcami i samicami. Wyniki badań zespołu z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Davis ukazały się w piśmie Scientific Reports.
      Ibuprofen należy do niesteroidowych leków przeciwzapalnych (NLPZ). Wiadomo, że może powodować problemy z sercem i zwiększać ryzyko udaru, ale jego wpływ na wątrobę nadal pozostaje niejasny - podkreśla prof. Aldrin Gomes.
      By określić mechanizmy i szlaki sygnałowe, na które wpływa ibuprofen, zespół Gomesa i dr Shuchity Tiwari dawał myszom wodę z ibuprofenem (100 mg/kg/dziennie przez tydzień). By upewnić się, że zwierzęta przyjmują właściwe stężenia leku, mierzono średnie spożycie wody. Wykorzystano taką właśnie dawkę, bo stanowi ona odpowiednik zażywania przez człowieka 486 mg ibuprofenu dziennie.
      Później Amerykanie wykonali profilowanie proteomiczne wątroby. Zastosowali chromatograf cieczowy sprzężony ze spektrometrem mas.
      Odkryliśmy, że ibuprofen powodował w wątrobie o wiele więcej zmian ekspresji białek, niż się spodziewaliśmy - podkreśla Gomes.
      U samców myszy, które spożywały ibuprofen, zmianie uległy co najmniej 34 szlaki metaboliczne. Zarówno u samców, jak i u samic wzrastał poziom nadtlenku wodoru (H2O2), który jest reaktywną formą tlenu i może uszkadzać komórki wątroby. U samców (w porównaniu do grupy kontrolnej) był to wzrost 1,56-krotny, a u samic 2,75-krotny.
      Naukowcy odkryli, że ibuprofen wywiera inny, często odwrotny, wpływ na wątroby samców i samic. Dotyczyło to np. proteasomu, który rozkłada białka, a także enzymów biorących udział w metabolizmie leków (cytochrom P450).

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Dieta bogata w błonnik może zapobiegać rozwojowi pewnych chorób autoimmunologicznych, np. tocznia.
      Zespół z Uniwersytetu Yale wykorzystał do badań mysi model tocznia rumieniowatego układowego (ang. systemic lupus erythematosus, SLE). W przewodzie pokarmowym gryzoni zidentyfikowano bakterię - Lactobacillus reuteri - która wyzwalała reakcję immunologiczną prowadzącą do choroby. Amerykanie zauważyli, że u podatnych osobników L. reuteri stymulowały komórki odpornościowe - plazmocytoidalne komórki dendrytyczne (pDC) - oraz sygnalizację interferonową.
      By zbadać ewentualny wpływ diety na ten proces, Daniel Zegarra-Ruiz podawał myszom karmę ze skrobią oporną (ang. resistant starch, RS), czyli skrobią nieulegającą trawieniu i wchłanianiu w jelicie cienkim. Jak tłumaczą Amerykanie, to odpowiednik diety bogatej w błonnik u ludzi.
      RS fermentuje w jelicie grubym, korzystnie wpływając na dobre bakterie i zwiększając uwalnianie krótkołańcuchowych kwasów tłuszczowych. Okazało się, że to zjawisko hamuje zarówno wzrost, jak i translokację patobionta L. reuteri poza jelito; gdyby tak nie było, doszłoby do autoimmunizacji.
      Podczas eksperymentów skrobia oporna prowadziła do spadków pDC, wyciszenia szlaków interferonowych, a także zmniejszenia zajęcia narządów (L. reuteri znajdowały się np. w wątrobie i śledzionie chorych osobników) oraz śmiertelności.
      Choć, oczywiście, potrzeba kolejnych badań, które pokażą, jak uzyskane wyniki przekładają się na ludzi, studium zapewnia nowe dane nt. powiązań między dietą, mikroflorą jelitowa i autoimmunizacją. Zidentyfikowaliśmy szlak, który napędza chorobę autoimmunologiczną i jest wyciszany przez dietę - podkreśla Martin Kriegel.
      Autorzy publikacji z pisma Cell Host & Microbe zauważyli także, że w pewnej podgrupie ludzi z toczniem w jelicie występuje podobna nierównowaga (dysbioza) jak u myszy podatnych na SLE. W tej podgrupie pacjentów dieta wysokobłonnikowa mogłaby potencjalnie zapobiec lub złagodzić objawy choroby. Ponieważ istnieją choroby autoimmunologiczne, które aktywują ten sam szlak immunologiczny, implikacje [opisanych] odkryć mogą wykraczać poza SLE.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Rzadkie wrodzone komórki limfoidalne typu 2. (ILC2) chronią przed reumatoidalnym zapaleniem stawów (RZS).
      Immunolodzy z Friedrich-Alexander-Universität Erlangen-Nürnberg przypominają, że z wcześniejszych badań wiadomo, że uwalniając sygnałową interleukinę 9 (IL-9), ILC2 mogą zapoczątkować tłumienie chronicznego stanu zapalnego. Działają więc jak dzwonek alarmowy przed właściwą autoimmunizacją.
      W ramach obecnego badania ocenialiśmy rolę ILC2 we wczesnych etapach reumatoidalnego zapalenia stawów - wyjaśnia dr Mario Zaiss.
      Okazało się, że we krwi obwodowej i stawach pacjentów z RZS występuje o wiele większa liczba ILC2 niż u zdrowych osób. Testy laboratoryjne potwierdziły ich regulacyjną funkcję. Kiedy naukowcy genetycznie obniżyli liczebność ILC2, prowadziło to do postępów procesu chorobowego, a gdy w ramach terapii ją zwiększono, objawy ustępowały.
      Autorzy publikacji z pisma Cell Reports dodają, że nie można jednak powiedzieć, że za pomocą wzbogacania zawartości ILC2 będzie się dało wyleczyć ludzi z już rozwiniętym RZS. Nie ma wątpliwości, że ILC2 wywierają regulacyjny wpływ na wczesnych etapach zapalenia stawów. [...] Późniejszy transfer ILC2 nie prowadzi do ustąpienia objawów.
      W przyszłości ekipa Zaissa chce poszukać bezpiecznych metod zwiększania liczebności ILC2 za pomocą metod celowanych. Ważne jest też, by móc wykrywać sygnały zapalenia stawów przed początkiem choroby, gdy jest sens wdrażać terapię limfoidalnymi komórkami typu 2.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...