Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Linuksowe serwery zwalniają?

Rekomendowane odpowiedzi

Z danych firmy UBS, która przeprowadziła badania „CIO Pulse” wynika, że spada tempo przyrostu liczby linuksowych serwerów w firmach. Na podstawie wywiadów przeprowadzonych wśród osób odpowiedzialnych za inwestycje w przedsiębiorstwach można stwierdzić, że w przyszłym roku do firm trafi mniej linuksowych serwerów niż w roku obecnym.

Ponad 90% przepytanych stwierdziło, że nie planuje instalowania linuksowych serwerów w ciągu najbliższego roku. Jeszcze w styczniu 2007 odsetek ten wynosił 87%. W roku 2006 jedynie 60% ankietowanych powiedziało, że nie planuje wykorzystywania serwerów spod znaku pingwina.

Sądzimy, że tempo przyrostu linuksowych serwerów spadnie w porównaniu z dobrymi dla niego poprzednimi latami – mówi Heather Bellini, analityk UBS.

Jeszcze niedawno przedsiębiorstwa bardzo chętnie rezygnowały z systemów Windows i Unix na rzecz Linuksa. Obecnie trend ten wyraźnie zwolnił. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że jedynie około 8% firmowych serwerów korzysta z której z dystrybucji Linuksa, analitycy mówią, że na rynku wciąż jest sporo miejsca dla tego systemu. Niewykluczone więc, że w przyszłości jego popularność wzrośnie. Specjaliści uważają, że kluczowym elementem dla postępów tego systemu będzie wirtualizacja, która umożliwia instalowanie na jednym komputerze wielu OS-ów.

Rynek wciąż zdominowany jest przez oprogramowanie Microsoftu. Cztery na pięć serwerów w firmach to oprogramowanie giganta z Redmond. Jeszcze w styczniu do koncernu należało 62% rynku.

Duże straty odnotował Unix, którego udziały spadły z 28 do 13 procent. Wiele firm porzuciło ten system na rzecz Linuksa.

Firmy oferujące Linuksa nie rezygnują z walki o rynek. Red Hat udostępni w bieżącym miesiącu Global Desktop Linux OS, który ma być tanią alternatywą dla Windows Visty. Novell ogłosił, że w porównaniu z ubiegłym rokiem sprzedaż dystrybucji SuSE przyniosła mu o 77% wyższe przychody.

UBS przeprowadziło swoje ankiety wśród nieco ponad 60 menedżerów z branż finansowej, energetycznej, technologicznej i opieki zdrowotnej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A Apache uruchamiany na Windowsach jak był liczony? Jako Windows? To chyba niepoważne.

 

Poza tym jest tu co nieco napisane o Viście, więc wnioskuję z artykułu, że część może używać Visty jako systemu serwerowego - jeśli tak, to mogę tylko współczuć i jednocześnie pocieszyć środowisko Open Source, że nie ilość się liczy, a jakość ;) Chyba niektórzy nie pojęli, jakie zadania ma mieć serwer - ale kto by się przejmował ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tutaj nie chodziło o serwery Web (Apache ma wciąż przewagę, chociaż ostatnio tracia, a IIS zyskuje i jak tak dalej pójdzie, to w przyszłym roku będą miały po równo). Chodziło o serwery takie jak Windows Server 2003 czy np. Ubuntu instalowane jako serwer.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Amerykańska NSA (Narodowa Agencja Bezpieczeństwa) dołączyła do Microsoftu zachęcając użytkowników systemu Windows, by pilnie zaktualizowali swój system operacyjny. W Remote Desktop Services for Windows odkryto bowiem dziurę, która podobna jest do luki, którą w 2017 roku wykorzystało ransomware WannaCry, powodując wielomiliardowe straty na całym świecie.
      Dziura, nazwana „BlueKeep”, może też istnieć w starszych systemach operacyjnych z rodziny Windows, jak Windows 7, Windows XP, Windows Server 2003 oraz Server 2008. Stanowi ona poważne zagrożenie, gdyż szkodliwy kod może rozprzestrzeniać się i zarażać bez interakcji ze strony użytkownika.
      Microsoft poinformował o istnieniu dziury wraz z publikacją w ubiegłym miesiącu odpowiedniej poprawki. Wówczas firma nie zdradziła zbyt wielu informacji. Poinformowano jedynie, że na atak może być narażonych około 7 milionów urządzeń na całym świecie. Później dokładniej przyjrzano się zagrożeniu i liczbę narażonych urządzeń zmniejszono do 1 miliona.
      „BlueKeep”, oficjalnie skatalogowana jako CVE-2017-0708, to krytyczna luka pozwalająca napastnikowi na uruchomienie dowolnego kodu, który kradnie dane i szpieguje użytkowników. Na blogu NSA czytamy: to typ luki, jaką cyberprzestępcy często wykorzystują. Można jej użyć na przykład do przeprowadzenia ataku DoS. Ukazanie się i rozpowszechnienie szkodliwego kodu atakującą tę lukę jest prawdopodobnie kwestią czasu.
      Niektóre firmy zajmujące się cyberbezpieczeństwem już stworzyły prototypowy szkodliwy kod, by móc na tej podstawie stworzyć mechanizmy zabezpieczające. Microsoft i NSA wzywają do pilnego zainstalowania opublikowanej łaty.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Symantec informuje, że cyberprzestępcy coraz bardziej interesują się 64-bitowymi systemami operacyjnymi. Firma ostrzega przed trojanem backdoor.Conpee, który potrafi zainfekować w pełni załatany system Windows 7. Nowy szkodliwy kod występuje zarówno w 32- jak i 64-bitowej wersji. Stanowi on kolejny dowód, że - do niedawna tylko teoretyczna - możliwość infekowania 64-bitowych systemów stała się rzeczywistością. W 64-bitowej wersji Windows Vista i Windows 7 zastosowano m.in. Kernel Mode Code Signing oraz Kernel Patch Protection. Pierwszy z mechanizmów wymaga, by każde oprogramowanie działające w trybie jądra posiadało cyfrowy podpis, a drugi uniemożliwia nieautoryzowane zmiany w jądrze.
      Pomimo tych zabezpieczeń zarówno backdoor.Conpee, jak i Backdoor.Hackersdoor są w stanie zainfekować 64-bitowy system. Obecnie wiadomo, że drugi ze szkodliwych kodów, który został odkryty w grudniu ubiegłego roku, posługuje się skradzionymi cyfrowymi certyfikatami.
      Na razie istnieje niewiele kodu atakującego 64-bitowe systemy, ale ostatnie odkrycia stanowią dowód, że przestępcy są w stanie zainwestować dużo czasu i pieniędzy, by osiągnąć swój cel.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Specjaliści ostrzegają, że 8 marca część użytkowników internetu mogą czekać poważne kłopoty. Właśnie na ten dzień FBI zapowiedziało wyłączenie swoich serwerów, które zastąpiły serwery przestępców, kierujących użytkowników na złośliwe witryny.
      W listopadzie FBI zlikwidowało botnet DNSChanger. Jego twórcy infekowali komputery i manipulowali adresami internetowymi tak, że użytkownicy trafiali na witryny, których jedynym celem było wyświetlanie reklam. FBI zastąpiło serwery przestępców własnymi maszynami, dzięki czemu komputery zainfekowane przez botnet mogły bez przeszkód łączyć się z internetem. Ponadto FBI było w stanie zidentyfikować zarażone maszyny.
      Jednak Biuro z góry założyło, że zastępcze serwery będą działały tylko przez jakiś czas, by użytkownicy komputerów zarażonych DNSChangerem mieli czas na wyczyszczenie komputerów ze szkodliwego kodu. „Zastępcza sieć“ FBI ma zostać wyłączona właśnie 8 marca. Oznacza to, że komputery, które nadal są zarażone, stracą dostęp do internetu, gdyż będą usiłowały łączyć się z nieistniejącymi serwerami DNS.
      Eksperci ostrzegają, że wiele komputerów wciąż nie zostało wyczyszczonych ze szkodliwego kodu. Z danych firmy ID wynika, że co najmniej 250 z 500 największych światowych firm oraz 27 z 55 największych amerykańskich instytucji rządowych używa co najmniej jednego komputera lub routera zarażonego DNSChangerem. Nieznana jest liczba indywidualnych użytkowników, którzy mogą mieć kłopoty.
      Zespół odpowiedzialny w FBI za zwalczanie DNSChangera rozważa przedłużenie pracy serwerów. Jednak nawet jeśli nie zostaną one wyłączone 8 marca, to niewiele się zmieni. Internauci, zarówno prywatni jak i instytucjonalni, nie dbają o to, co dzieje się z ich komputerami. Można tak wnioskować chociażby z faktu, że największa liczba skutecznych ataków jest przeprowadzonych na dziury, do których łaty istnieją od dawna, jednak właściciele komputerów ich nie zainstalowali. Przykładem takiej walki z wiatrakami może być historia robaka Conficker, który wciąż zaraża miliony maszyn, mimo, że FBI od 2009 roku prowadzi aktywne działania mające na celu oczyścić zeń internet.
      Ponadto, jeśli FBI nie wyłączy swoich serwerów, to DNSChanger nadal będzie groźny. Robak uniemożliwia bowiem pobranie poprawek, co oznacza, że niektóre z zarażonych nim maszyn nie były aktualizowane od wielu miesięcy, a to wystawia je na jeszcze większe niebezpieczeństwo.
      Firmy, które chcą sprawdzić, czy ich komputery zostały zarażone DNSChangerem powinny skontaktować się z witryną DNS Changer Working Group. Użytkownicy indywidualni mogą skorzystać z narzędzia do sprawdzenia komputera.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Anonimowe źródło zdradziło serwisowi CNET, że Microsoft ma już stabilną wersję Windows 8 dla architektury ARM i wkrótce system trafi do rąk developerów. Jeszcze w październiku Windows 8 dla ARM przeraził partnerów Microsoftu, gdyż był niestabilny. Teraz jest stabilny - stwierdziło kolejne źródło, które potwierdziło, iż system zostanie dostarczony developerom jeszcze w lutym.
      Dla użytkownika końcowego najważniejszy będzie zapewne fakt, że urządzenia z Windows 8 pracujące na platformie ARM mogą być znacznie tańsze niż analogiczne urządzenia z procesorami Intela. Źródło poinformowało bowiem, że jedno z highendowych urządzeń na platformie Intela pokazane podczas CES, ma już swój niemal identyczny odpowiednik dla ARM-a. Jednak cena tego drugiego jest o setki dolarów niższa. Najistotniejszym wydarzeniem może być premiera ultrabooków z Windows dla ARM. Intel stara się dorównać procesorom ARM pod względem energooszczędności. Jednak nawet gdy mu się to uda, może się okazać, że ARM i tak znajdzie więcej klientów, gdyż możliwe będzie kupienie ultrabooka o identycznych parametrach, wykorzystujących Windows 8, który będzie znacznie tańszy.
      Największą przeszkodą, przynajmniej początkowo, w rozpowszechnieniu się platformy ARM z systemem Windows, będzie niewielka liczba dostępnych programów. Tutaj Intel ma zdecydowaną przewagę.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Microsoft udostępnił pakiet SKD i środowisko uruchomieniowe Kinect for Windows 1.0. Jednocześnie w 12 krajach partnerzy Microsoftu rozpoczęli dostarczanie sprzętu dla developerów chcących rozwijać oprogramowanie dla Kinecta.
      Obecnie za sprzęt trzeba zapłacić 249 dolarów, jednak jeszcze w bieżącym roku Microsoft skieruje specjalną ofertę dla środowisk akademickich. W ramach programu Qualified Educational Users cena sprzętu zostanie obniżona do 149 dolarów.
      W porównaniu z wersją Beta 2 SDK wprowadzono wiele usprawnień, w tym wsparcie dla czterech urządzeń Kinect podłączonych do jednego komputera, znacznie udoskonalono śledzenie użytkownika, wraz z możliwością wyboru, który użytkownik jest śledzony przez który czujnik. Poprawiono pracę kamer, dzięki czemu w trybie Near Mode możliwe jest śledzenie obiektów z odległości 40 centymetrów. Udoskonalono też systemy rozpoznawania mowy, zastosowano technologie rozpoznawania źródła dźwięku oraz kolorów.
      Microsoft zapowiada, że aktualizacje Kinect for Windows SDK będą publikowane 2-3 razy w roku.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...