Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Jeśli dziecko przyszło na świat latem, istnieje większe prawdopodobieństwo, że będzie krótkowidzem i nie uniknie konieczności noszenia okularów.

Wg Michaela Belkina z Goldschleger Eye Research Institute Uniwersytetu w Tel Awiwie, jest to długoterminowy skutek wczesnej ekspozycji na oddziaływanie światła słonecznego, co zwiększa szanse rozwoju krótkowzroczności.

W ramach studium okuliści przeanalizowali dane 276.911 nastolatków z lat 2000-2004. Wydzielono trzy stopnie krótkowzroczności: 1) niską (między -0,75 a -2,99 dioptrii), 2) średnią (między -3 a -5,99 D) oraz 3) wysoką (-6 i więcej dioptrii). W roku wyodrębniono też cztery okresy (każdy liczący od 90 do 91 dni), które różniły się pod względem ilości światła słonecznego przypadającego na dzień.

Dzieci urodzone w czerwcu i sierpniu miały o 24% większe szanse wystąpienia wysokiej krótkowzroczności niż maluchy z grudnia i stycznia (Ophthalmology). Aż 9,2% wszystkich przypadków wysokiej krótkowzroczności i 2,6% średniej odnotowano wśród osób obchodzących urodziny w czerwcu lub w lipcu. W grupie osób, które przyszły na świat w ostatnim i pierwszym miesiącu roku, odsetek ten wynosił, odpowiednio, 8,4 i 2%.

Im dłuższe dni przypadały na porę narodzin, tym większe prawdopodobieństwo krótkowzroczności. Takie odkrycie sugeruje, że ilość światła stanowi bodziec biologiczny, który może wpływać na proces emmetropizacji, czyli wykształcania miarowości oka – podsumowuje Belkin.

Autorzy badania podkreślają, że miopia (krótkowzroczność) może być skutkiem oddziaływania innych czynników, np. genetycznych, i tylko 2,2-5,6% przypadków silniej krótkowzroczności da się powiązać z porą narodzin/ilością światła w okresie okołoporodowym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W takim razie porody powinny odbywać się przy absolutnym zaciemnieniu wtedy gość jak dorośnie bedzie widział jak sokół i do tego nocą jak sowa

 

A tak na serio to trzeba brać dziecko na spacer wczesnym rankiem to w wózku mu słońce w oczy świecić nie będzie 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Na całym świecie mamy do czynienia z epidemią krótkowzroczności. Od 1971 roku odsetek osób krótkowzrocznych w USA zwiększył się niemal dwukrotnie i wynosi obecnie 42%. W Azji na krótkowzroczność cierpi niemal 90% nastolatków i dorosłych. Naukowcy nie są jednak zgodni, co jest przyczyną tego stanu rzeczy.
      Wyniki najnowszych badań, opublikowanych w piśmie Ophthalmology, wydawanym przez Amerykańską Akademię Okulistyki, dostarczają kolejnych dowodów na to, że epidemia ta ma coś wspólnego z czynnościami związanymi z patrzeniem na blisko położone obiekty, takimi jak ekrany komputerowe czy książki.
      Wszystko wskazuje też na to, że spędzanie czasu na świeżym powietrzu, szczególnie we wczesnym dzieciństwie, opóźnia rozwój krótkowzroczności. Na razie nie wiadomo, czy przyczyną epidemii krótkowzroczności jest coraz powszechniejsze spędzanie czasu na wpatrywaniu się w różnego rodzaju ekrany czy też może światło emitowane przez te ekrany, o którym wiadomo, że zaburza nasz rytm dobowy, negatywnie wpływa na rozwój oka. Być może jednak przyczyna leży gdzieś indziej.
      Nie ulega jednak wątpliwości, że im więcej czasu spędzamy przed ekranem, tym bardziej męczymy wzrok i tym częściej występuje u nas efekt suchego oka. To zaś prowadzi to bólów głowy i oczu oraz zaburzeń widzenia. Zwykle objawy takie są przejściowe, jednak mogą być częste i z czasem stać się trwałe.
      Na pewno powinniśmy robić sobie częste przerwy podczas wpatrywania się w ekran. Wiadomo bowiem, że gdy oglądamy telewizję, pracujemy przy komputerze czy robimy coś ze smartfonem, rzadziej przymykamy oczy, co prowadzi do wysychania gałki ocznej. Okuliści radzą, by na każde 20 minut oglądania ekranu robić sobie 20 sekund przerwy.
      W przypadku dzieci pomocne będzie zachęcanie ich do czytania tradycyjnych książek na zmianę z e-bookami, odsunięcie ekranu od oczu, częstsze kilkudziesięciosekundowe przerwy i odpowiednie ustawienie kontrastu oraz jasności ekranu. Nie wolno zapomnieć też o jak najczęstszej rezygnacji z wpatrywania się w ekran i zabawie z rówieśnikami na podwórku.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Każda godzina spędzona tygodniowo przez dziecko na dworze aż do ok. 2% zmniejsza ryzyko, że będzie cierpieć na krótkowzroczność. Dokonując przeglądu 8 wcześniejszych badań, naukowcy z Uniwersytetu w Cambridge wyliczyli, że dzieci, które są krótkowzroczne, średnio spędzają na dworze o 3,7 godz. mniej niż dzieci z normalnym wzrokiem lub nadwzrocznością.
      W większości przypadków krótkowzroczność jest wadą dziedziczną, ale powiązano ją także z innymi czynnikami, np. czasem spędzonym na koncentrowaniu wzroku na bliskich obiektach. Poza tym w 2008 r. zespół Niny Jacobsen opublikował wyniki badań na studentach medycyny Uniwersytetu w Kopenhadze, z których wynikało, że aktywność fizyczna zapobiega wystąpieniu i postępom krótkowzroczności. Akademicy z Cambridge dowodzą, że dla zdrowia naszych oczu wystarczy, że po prostu wyjdziemy z domu. Nie trzeba nawet ćwiczyć.
      Korzystny efekt wychodzenia na dwór wydaje się niezależny od czasu poświęcanego przez dziecko na czytanie i grę na komputerze. Nastolatki i dzieci, które spędzają dużo czasu na zewnątrz, nie są wcale grupą mniej czytającą czy stroniącą od komputera. Nie chodzi zatem prawdopodobnie o zamianę części godzin przeznaczanych na zajęcia wymagające skupienia wzroku na bliskich obiektach na czynności pozwalające odpocząć oczom. W grę wchodzą raczej zadania wymagające koncentrowania się na obiektach dalekich i/lub coś działającego tylko na dworze. Doktorzy Anthony Khawaja i Justin Sherwin precyzują nawet, czym może być owo "coś". Wspominają o promieniowaniu ultrafioletowym, pod którego wpływem powstaje np. wpływająca korzystnie na wzrok witamina D.
      W USA krótkowzroczność jest teraz o wiele powszechniejsza niż w latach 70. ubiegłego wieku. Istnieją też rejony świata, np. części Azji, gdzie aż 80% populacji cierpi na krótkowzroczność. Analizy Brytyjczyków sugerują, że za przyczynę tego zjawiska należy uznać właśnie zmniejszoną ekspozycję na naturalne światło i/lub ograniczenie czasu spędzanego na patrzeniu na odległe obiekty. Osoby z tzw. krótkowzrocznością osiową mają zbyt dużą długość gałki ocznej, a niektóre z wcześniejszych badań laboratoryjnych wskazywały, że substancje kontrolujące długość gałki są wrażliwe na promieniowanie UV. Niedobór światła słonecznego powoduje zatem, że wzrost gałek nie zostaje w odpowiednim momencie zahamowany.
      Studia uwzględnione przez Khawaję i Sherwina objęły w sumie 10.400 osób. Jak wspomniano na początku, naukowcy wyliczyli, że każda dodatkowa godzina spędzona tygodniowo na dworze zmniejsza ryzyko krótkowzroczności o ok. 2%, a dzieci, które są krótkowzroczne, średnio spędzają na zewnątrz o 3,7 godz. mniej niż dzieci z normalnym wzrokiem lub nadwzrocznością. Choć na razie nie wiadomo, jakie dokładnie czynniki i mechanizmy wywołują zaobserwowane zjawisko, jedno można jednak powiedzieć z całą pewnością - przebywanie dworze jest zdrowe dla oczu i całego organizmu.
      Khawaja i Sherwin zastanawiali się nie tylko nad tym, czy wydłużanie czasu spędzanego poza domem zapobiega krótkowzroczności, ale i czy da się w ten sposób ograniczyć pogłębianie wady wzroku. Mimo że Khawaja nie wspomina o studium Jacobsen, cytuje ostatnie chińskie badanie, nieuwzględnione zresztą przez Sherwina w analizie statystycznej, w którym wzięło udział 80 krótkowzrocznych dzieci w wieku 7-11 lat. Połowa z nich miała spędzać tygodniowo mniej niż 30 godz. na czynnościach związanych ze skupianiem wzroku na bliskich obiektach i ponad 14 godz. na dworze. Po 2 latach średnio dzieci z tej grupy były mniej krótkowzroczne od 40 przedstawicieli grupy kontrolnej. A zatem, walcząc z krótkowzrocznością najmłodszych, dbajmy nie tylko o dobór okularów, ale i o codzienne spacery czy gry na powietrzu z rówieśnikami...
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Pracując na modelu zwierzęcym, amerykańscy naukowcy wykazali, że niedożywione noworodki o niskiej wadze są zaprogramowane na to, by jeść więcej. Dzieje się tak z powodu utraty neuronów w rejonie podwzgórza odpowiedzialnym za kontrolę ilości zjadanego pożywienia. To pomogłoby wyjaśnić, czemu niska waga urodzeniowa często łączy się z otyłością na późniejszych etapach życia (Brain Research).
      Specjaliści z Centrum Medycznego Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles podejrzewają, że jeśli dieta matki jest zbyt uboga, przejadanie się zostaje zapisane na poziomie nerwowych komórek macierzystych jeszcze przed narodzinami dziecka.
      Zespół porównywał zwierzęta z niską i prawidłową wagą urodzeniową. Okazało się, że u tych pierwszych podział i różnicowanie nerwowych komórek macierzystych zachodzą w mniejszym stopniu. W ramach wcześniejszych badań ustalono, że niska waga urodzeniowa i przyspieszony wzrost wyrównujący w późniejszym okresie wiążą się z podwyższonym ryzykiem osteoporozy, otyłości, cukrzycy typu 2., nadciśnienia i chorób sercowo-naczyniowych w dorosłości.
      Dr Mina Desai podkreśla, że prawidłowe odżywianie kobiet w czasie ciąży stanowi, jak widać, doskonałą metodę zapobiegania otyłości i wynikającym z niej chorobom. Ponieważ naukowcy stwierdzili, że przy nieprawidłowej diecie zmianie ulega rozwój nerwowych komórek macierzystych, sugeruje to, że ograniczony wzrost płodowy wiąże się ze zmianami poznawczymi i/lub w zachowaniu.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Podczas balów przebierańców kobiety piją więcej alkoholu od mężczyzn. To wyjątek od reguły, ponieważ w ramach wcześniejszych badań zawsze okazywało się, że na spotkaniach towarzyskich panowie konsumują więcej "procentów" niż panie (Alcoholism: Clinical and Experimental Research).
      Zespół doktora Johna Clappa z Centrum Studiów nad Alkoholem i Narkotykami Uniwersytetu Stanowego San Diego przyglądał się przebiegowi 66 studenckich imprez. We wszystkich przypadkach mężczyźni wypijali więcej drinków od kobiet. Wyjątkiem były bale przebierańców, zwłaszcza z tematem przewodnim nawiązującym do seksu.
      Naukowcy nie umieli wyjaśnić zaobserwowanego zjawiska, dlatego chcą przeprowadzić dalsze pogłębione badania.
      Sześćdziesiąt sześć analizowanych przyjęć odbywało się w południowej Kalifornii. Z 1304 osobami przeprowadzono wywiady, poproszono ich także o dmuchnięcie w alkomat. Wzięto pod uwagę również takie czynniki, jak: rodzaj imprezy, czy była duża, czy raczej kameralna, głośność muzyki, obecność narkotyków, rodzaj pitego alkoholu i czy organizowano jakieś gry towarzyskie z jego użyciem.
      Okazało się, że ponad 15% przyjęć miało jakiś temat przewodni, także związany z erotyką, np. bieliźniany, "wszystko, tylko nie ubranie" lub "tuż po seksie".
      W przypadku mężczyzn po balach przebierańców i zwykłych imprezach nie odnotowano różnic w zawartości alkoholu w wydychanym powietrzu. Zmierzone wartości wynosiły, odpowiednio, 37 mg/1000 ml oraz 36 mg/1000 ml. U kobiet sytuacja wyglądała zupełnie inaczej. Po tradycyjnym przyjęciu alkomat wskazywał 33 mg/1000 ml, a po balu przebierańców aż 49 mg/1000 ml.
      Clapp sądzi, że udało się uzyskać wiarygodniejsze wyniki, ponieważ naukowcy brali udział w imprezach, prowadząc badania na bieżąco, i nie bazowali na poddanych próbie alkoholu wspomnieniach studentów. Przeinaczenia są skutkiem tego, że często pyta się ich o zachowania związane z używaniem napojów wyskokowych po upływie dość długiego czasu, np. tygodni czy miesięcy.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy z Uniwersytetu w Cambridge badali działanie mózgu człowieka znieczulonego do operacji. Wyniki ich badań mogą wpłynąć nie tylko na ilość anestetyków podawanych przed zabiegiem, ale także na stosunek do osób znajdujących się w śpiączce.
      Posługując się funkcjonalnym rezonansem magnetycznym (fMRI), zauważyli zmniejszoną aktywność w obszarach kluczowych dla pamięci i rozumienia mowy. W znieczuleniu mózg przetwarza dźwięki mowy, ale wydaje się, że nie może ich w pełni zrozumieć ani zapamiętać.
      Zespół doktora Matta Davisa sporządzał mapę aktywności obszarów związanych z mową u wolontariuszy znieczulonych w różnym stopniu. Chciano w ten sposób zobrazować zmiany zachodzące w reakcji mózgu na bodźce językowe w miarę zwiększania stopnia znieczulenia i sprawdzić, czy rozumienie mowy może występować mimo utraty pełnej przytomności i upośledzenia funkcji pamięciowych.
      David Menon, profesor anestezjologii z Cambridge, podkreśla, że opisane odkrycie pozwala wyjaśnić, dlaczego niektórzy pacjenci pamiętają po zabiegu pewne wydarzenia z sali operacyjnej. Prawdopodobnie zostali nieprawidłowo znieczuleni i wskutek tego częściowo odzyskali przytomność.
      Niewykluczone, że większa liczba pacjentów osiąga w stanie znieczulenia jakiś poziom świadomości. Ludzie ci nie mogą sobie jednak potem niczego przypomnieć, ponieważ nie dochodzi do utworzenia wspomnień.
      Chorzy nie mają jak zareagować, ale nie są dostatecznie znieczuleni. Istnieją ważne z klinicznego punktu widzenia przyczyny, dla których należy używać dokładnie wymierzonych ilości anestetyków. Zwiększa to bezpieczeństwo pacjenta". Ilość podawanych leków to jedno, ale trzeba też unikać niepożądanego wybudzania w czasie znieczulenia ogólnego.
      Badacze z Cambridge pracują nad techniką, która pozwoli ustalić, jak głębokie powinno być znieczulenie, by uniknąć powrotu świadomości.
      Wyniki Brytyjczyków są ważne z jeszcze innego powodu. Okazuje się bowiem, że pacjenci z poważnie uszkodzonym mózgiem mogą jednak rozumieć, co się do nich mówi, ale nie są w stanie odpowiedzieć.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...