Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Kaczki z dwoma głowami i inne wybryki natury zazwyczaj żyją krótko i są bezpłodne. Nie można tego jednak powiedzieć o dwunosym andyjskim psie tygrysim, który ma, jak sama nazwa wskazuje, dwa nosy. Na jego ślad natrafił w Boliwii pułkownik John Blashford-Snell, szef Towarzystwa Odkryć Naukowych (Scientific Exploration Society).

Cecha jest przekazywana genetycznie z pokolenia na pokolenie. Taka rasa może być wykorzystywana do wyszukiwania ładunków wybuchowych czy narkotyków, ponieważ jej przedstawiciele mają wzmocniony zmysł powonienia – opowiada Brytyjczyk.

Po raz pierwszy wojskowy zobaczył dwunosego psa o imieniu Bella w 2005 roku w pobliżu Ojaki. Kiedy [...] pewnej nocy siedzieliśmy przy ognisku, ujrzałem niesamowicie wyglądającego psa, który wydawał się mieć dwa nosy. Byłem wtedy trzeźwy. Przypomniałem sobie legendarną historię, według której pułkownik Percy Fawcett powrócił w 1913 roku z amazońskiej dżungli, donosząc również, że widział tam takie dziwne psy. Nikt mu nie wierzył i wszyscy się z niego śmiali.

Podczas tegorocznej 2-miesięcznej wyprawy (trwającej od maja do czerwca) Blashford-Snell odnalazł Xingu, syna Belli. Xingu spłodził już własne potomstwo z suką z normalnym nosem. Jedno szczenię z podwójnym nosem zmarło 3 dni po narodzeniu, dwoje jego rodzeństwa ze zwykłym nosem przeżyło.

Weterynarz z brytyjskiej ekspedycji sprawdzał, czy Xingu nie cierpi na rozszczep podniebienia. Okazało się, że nie.

Istnieje możliwość, że te psy pochodzą od rasy psów z podwójnym nosem, znanych w Hiszpanii pod nazwą pachon navarro. Były to psy używane przez konkwistadorów do polowań. Myślę, że to wysoce prawdopodobne, że jeden z wziętych do Ameryki Południowej osobników zaczął się rozmnażać. To dobre psy myśliwskie – dywaguje pułkownik.

Xingu jest nieco agresywnym samcem, który stojąc, mierzy około 40 cm i uwielbia solone ciasteczka. Nie można o nim powiedzieć, że jest przystojny. Inne psy warczą na niego, ponieważ wyczuwają, iż jest inny. [...] Jest bardzo inteligentny. Boliwijska armia pobrała próbki DNA, gdyż jest zainteresowana hodowlą rasy. To nie jedyny taki pies, okolicę zamieszkują kolejne egzemplarze.

Najlepszym przyjacielem Xingu jest dzika świnia o imieniu George. Dziwaczna para rządzi całą wioską.

Przedstawiciele Scientific Exploration Society przybyli w te okolice, by zbadać płytki krater o średnicy 5 km. Teraz Blashford-Snell twierdzi, że znaleziono dowody, że powstał wskutek uderzenia wielkiego meteorytu. Zderzył się on z Ziemią 30 tys. lat temu.

Zdjęcia dwunosego andyjskiego psa tygrysiego można zobaczyć na witrynie internetowej Scientific Exploration Society.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale gdyby napisałi pies z podzielonym nosem to by nie brzmiało tak zachęcająco jak pies z podójnym nosem ;)

 

jak dla mnie to zwykły rozszczep nosa ;) coś jak u ludzi rozszczep wargi ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Przed tysiącem lat rdzenni mieszkańcy Ameryki Południowej używali roślin psychotropowych, i to prawdopodobnie wielu jednocześnie, do wywołania halucynacji i uzyskania odmiennych stanów świadomości.
      Wiedzieliśmy, że środki psychotropowe były ważnym elementem rytuałów duchowych i religijnych wśród społeczeństw południowo-środkowych Andów. Nie wiedzieliśmy jednak, że ludzi ci używali tak wielu środków i prawdopodobnie je łączyli, mówi profesor Jose Capriles z Pennsylvannia State University. To największa liczba substancji psychoaktywnych znalezionych na pojedynczym stanowisku archeologicznym w Ameryce Południowej.
      Międzynarodowy zespół naukowy poszukiwał w suchej dolinie rzeki Stora w południowo-zachodniej Boliwii dowodów na to, że tamtejsze jaskinie były zamieszkane. W czasie badań uczeni trafili na zestaw wykorzystywany podczas pochówków. Zestaw ten składał się ze skórzanej torby wewnątrz której znajdowały się m.in. dwa przyrządy do wdychania sproszkowanych roślin halucynogennych, rurka do palenia takich roślin oraz woreczek na środki halucynogenne wykonany z pysków trzech lisów.
      Datowanie metodą radiowęglowej spektrometrii mas wykazało, że skórzana torba liczy sobie około 1000 lat. To okres, w którym rozpadało się państwo Tiwanaku i pojawiały się regionalne ośrodki władzy, mówi Capriles.
      Naukowcy pobrali też próbkę osadów z woreczka i przebadali ją metodą spektrometrii mas oraz chromatografii cieczowej. To bardzo efektywna i wysoce wrażliwa metoda wykrywania niewielkich ilości związków chemicznych w bardzo małych próbkach, wyjaśnia Melanie Miller z nowozelandzkiego University of Otago i Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley, która była odpowiedzialna za badania.
      Analizy wykazały, że w woreczku znajdowały się kokaina, benzoilolekgonina (główny metabolit kokainy), harmina (alkaloid roślinny), bufotenina (występuje w roślinach, jadzie ropuch i grzybach), DMT (alkaloid roślinny) oraz prawdodopodobnie psylocybina. Narkotyki pozyskano co najmniej z trzech różnych gatunków roślin.
      Capriles uważa, że znaleziona torba należała do szamana. Szamani byli specjalistami, którzy mieli wiedzę na temat roślin oraz tego, jak wykorzystać je do połączenia się ze światem nadnaturalnym, w tym z szanowanymi przodkami, którzy żyli w innych wymiarach. Niewykluczone, że szaman ten jednocześnie zażywał wiele różnych roślin, by uzyskać różne efekty lub wzmocnić halucynacje.
      Melanie Miller wskazuje zaś na obecność harminy i DMT, które są obecne we współcześnie przygotowywanym napoju halucynogennym ayahuasca. To sugeruje, że możemy mieć do czynienia ze wczesną formą przygotowywania czegoś na wzór ayahuasca, w której łączono rośliny zawierające harminę i DMT lub bufoteninę.
      Niektórzy specjaliści uważają, że ayahuasca to dość nowy wynalazek, z kolei zdaniem innych napój ten używany jest od setek, a może nawet tysięcy lat. Biorąc pod uwagę obecność harminy i DMT w jednym woreczku, możemy przypuszczać, że szaman zażywał te środki jednocześnie, albo wdychając je w formie sproszkowanej, albo przygotowując z nich napój. Odkrycie to sugeruje, że ayahuasca mogła być używana już 1000 lat temu, stwierdza Capriles.
      Obecność różnych środków halucynogennych w tym samym woreczku wskazuje nie tylko na to, że jego właściciel miał odpowiednią wiedzę botaniczną, ale również, że podjął spory wysiłek, by zdobyć rośliny pochodzące z różnych regionów Ameryki Południowej. Właściciel zestawu miał dostęp do co najmniej trzech roślin zawierających związki halucynogenne, a prawdopodobnie do czterech lub pięciu. Żadna z tych roślin nie występuje na obszarze, gdzie odkryliśmy torbę, a to wskazuje albo na istnienie rozbudowanej sieci wymiany albo, że osoba ta celowo odbywała podróże, by je zdobyć, mówi Miller.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W Parku Narodowym Madidi w północno-zachodniej Boliwii odnotowano w ramach pojedynczego spisu rekordowo dużą liczbę jaguarów. Badacze z Wildlife Conservation Society (WCS) podkreślają, że za pomocą cyfrowych aparatów wykrywających ruch wykonano zdjęcia aż 19 różnych osobników. Wykorzystano technologię, którą pierwotnie zaadaptowano do rozpoznawania tygrysów po układzie pasków. W przypadku jaguarów brano, oczywiście, pod uwagę wzór z cętek.
      Zwierzęta zidentyfikowano po przeanalizowaniu 975 zdjęć. Pobito nie tylko rekord liczby wykrytych kotów, ale i liczby zbadanych fotografii. Dotąd gromadzono ich mniej, ponieważ korzystano z aparatów kliszowych.
      Zdjęcia pochodzą z Alto Madidi i Alto Heath, czyli regionu, na którym znajdują się źródła rzek Madidi i Heath. Spis prowadzono także na terenie Rezerwatu Miejskiego Ixiamas.
      Dane zgromadzone dzięki tym zdjęciom dają nam wgląd w tryb życia poszczególnych jaguarów oraz pozwalają szacować gęstość zasiedlenia tego obszaru - cieszy się dr Robert Wallace.
      Aparaty rozmieszczono w strategicznych miejscach wzdłuż przecinających las deszczowy ścieżek, a zwłaszcza na plażach przy rzekach i strumieniach. Zamiast czekać, aż zostaną wykorzystane wszystkie klatki filmu, naukowcy mogli wrócić do urządzenia w wybranym momencie i po prostu ściągnąć zrobione do tej pory fotografie. Serie cyfrowych zdjęć zawierają też więcej danych niż tradycyjna klisza - dodaje boliwijski biolog Guido Ayala.
      Wstępne wyniki nowej ekspedycji ukazują znaczenie Madidi dla jaguarów i innych charyzmatycznych gatunków lasu deszczowego - podsumowuje dr Julie Kunen, dyrektor Latynoamerykańskiego i Karaibskiego Programu WCS.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W zeszłym tygodniu brazylijski sąd zablokował budowę kontrowersyjnej tamy na rzece Xingu, prawym dopływie Amazonki. Sędzia wspominał o niespełnieniu norm środowiskowych, a jest to w tym przypadku o tyle istotne, że dotyczy znanych i cenionych na całym świecie lasów deszczowych. Okazało się jednak, że zaledwie kilka dni później (3 marca) sąd wyższej instancji uchylił wyrok, twierdząc, że do rozpoczęcia prac spełnienie wszystkich norm wcale nie jest konieczne.
      Tama Belo Monte ma mieć 6 km długości i wg krytyków, zagrozi bytowi miejscowych plemion. Po zalaniu 500 kilometrów kwadratowych ok. 50 tysięcy ludzi straci swoje miejsce zamieszkania, o endemicznych gatunkach nie wspominając. W odpowiedzi rząd przytacza inne dane: ponad 11.000 megawatów mocy, prąd dostarczany do 23 mln domów i zatrudnienie dla wielu osób.
      Przetarg 3-krotnie odwoływano. Wreszcie kontrakt wygrała państwowa Companhia Hidro Eletrica do Sao Francisco. W styczniu bieżącego roku agencja ochrony środowiska Ibama rozpoczęła oczyszczanie terenu (samych pozwoleń na budowę jeszcze nie wydano).
      Kompleks hydroelektryczny Belo Monte (Complexo Hidrelétrico Belo Monte) ma być trzecią pod względem wielkości tego typu konstrukcją na świecie, po chińskiej Zaporze Trzech Przełomów Jangcy i brazylijsko-paragwajskiej zaporze Itaipu na rzece Parna.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Coca colla to nie literówka, ale boliwijski pomysł na biznes czy, jak kto woli, powrót do korzeni. Tak jak kiedyś napój jest bowiem produkowany z wyciągu z liści koki, a drugi człon nazwy pochodzi od rdzennego ludu Colla, czyli Ajmarów, którzy współcześnie żyją głównie wokół jeziora Titicaca. Stary nowy produkt trafił w zeszłym tygodniu na półki sklepowe południowoamerykańskiego państwa.
      Z wyglądu (i z opakowania) Coca colla bardzo przypomina coca-colę: jest ciemnobrązowa, słodka i rozlewa się ją do butelek z czerwoną etykietą. Na pierwszą wyprodukowaną partię składa się 12 tys. butelek. Za półlitrową trzeba zapłacić ok. 1,5 dol. Chętni mogą poszukiwać nowinki w stolicy La Paz, a także w Santa Cruz i Cochabambie.
      Victor Hugo Vázquez, boliwijski wiceminister ds. rozwoju wsi, powiedział na początku tego roku agencji informacyjnej Efe, że rządowi zależy na industrializacji koki, którą uznaje się tu za roślinę leczniczą, stąd zainteresowanie losami coca colli. Jeśli pomysł wypali, zamierza on zwiększyć legalną powierzchnię przeznaczoną pod uprawę krzewu kokainowego z 12 do nawet 20 tys. hektarów. Wg USA, większość i tak zostanie przerobiona na kokainę, a Boliwia najwyraźniej nie chce lub nie jest w stanie współpracować z amerykańskim agendami, które zajmują się zwalczaniem narkotyków.
      To nie pierwszy południowoamerykański napój na bazie ekstraktu z koki. Pięć lat temu kolumbijscy Indianie z plemienia Paez (inaczej Nasa) stworzyli Coca Sek, ale ich towar stosunkowo szybko trafił na listę produktów zakazanych.
      Koncern Coca-cola nie spieszy się z ustosunkowaniem do oferty boliwijskiego debiutanta.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      David Richardson i Daisy Cooper z hrabstwa Derbyshire w Wielkiej Brytanii twierdzą, że są szczęśliwymi posiadaczami najstarszego psa na świecie. Suczka Bella ma, wg nich, 29 lat. Oznacza to, że gdyby dokonać przeliczeń na wiek psi, sędziwa matrona skończyłaby już 200 lat.
      Bella jest czarnym kundelkiem ze sporą domieszką labradora. Richardson wziął ją w 1982 roku z schroniska RSPCA (Royal Society for the Prevention of Cruelty to Animals). Miała wtedy co najmniej 3 lata. Niestety, organizacja nie dysponuje żadnymi danymi na temat Belli, a przedstawiciele Księgi Rekordów Guinnessa utrzymują, że bez nich nie można zweryfikować rekordu suki.
      Początkowo Richardson myślał, że Bella jest najstarszym psem Zjednoczonego Królestwa. Potem zorientował się, że być może nie ma sobie równych na całym świecie. Czas odcisnął na niej swoje piętno, ale staruszka nadal wychodzi na spacery do parku. Je niewiele, bo pozostały jej już tylko dwa zęby, ale nadal przepada za słodyczami.
      Kiedy 26 lat temu Richardson przyszedł do schroniska, nie pozwolono mu wziąć owczarka niemieckiego, ponieważ ukończył już 50 lat. Wybierałem między Bellą a innym psem. Ona wyglądała na bardziej przyjazną, dlatego zdecydowałem się właśnie na nią.
      Gareth Deaves, menedżer z Księgi rekordów Guinnessa, opowiada o udokumentowanych przypadkach psich matuzalemów. Ostatni rekord należał do 28-letniego Butcha z USA, który zmarł w 2003 roku. Jak do tej pory nikomu nie udało się jednak przebić australijskiego psa pasterskiego o imieniu Bluey, który przeżył 29 lat.
      Chętnych zapraszamy do obejrzenia krótkiego filmu z Bellą w roli głównej.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...