Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Polska edukacja wyższa niezmiennie w światowym ogonie

Rekomendowane odpowiedzi

42 minutes ago, thikim said:

To ja przypomnę że bez ognia nie byłoby humanistów

No faktycznie, zapewne jaskiniowcy studiowali matematykę, żeby nauczyć się rozpalać ogień.

45 minutes ago, thikim said:

To ja poproszę o lepsze przypomnienie. Niby kiedy, niby gdzie?

Przykładem jest ekonomia. Na początku eseje były bardziej humanistyczne, były to długie opisy z założeniami, twierdzeniami, ideami i przykładami. Dziś publikacje z tej dziedziny są bardziej ścisłe, często najeżone wzorami, których przeciętna osoba nie jest w stanie zrozumieć. Tak, od nauk humanistycznych wszystko się zaczęło

 

53 minutes ago, thikim said:

nauki społeczne... studia humanistyczne...

To nie są równoważne terminy. Ważną gałęzią nauk społecznych jest statystyka i ekonometria, które są super-ścisłe. A nikt ze ścisłowców nie powie, że statystyka jest zbędna. No, ale przecież bez statystyki da się żyć...

1 hour ago, thikim said:

Zgoda. Więc czemu ktoś wiążę tę nędzę z 500+ i Rydzykiem? :D Bo wszystko z tym wiąże, taka mania.

Raczej przez dziwną zbieżność faktów. Od momentu przejęcia władzy przez PIS wskaźnik spadł do najniższego poziomu w historii (score 15,2 - 2017, 2018). Jesteśmy najniżej w historii. A nie wiadomo czy jeszcze nie spadnie. Dla porównania, kiedy w 2005 r. PIS miał władzę wskaźnik był wyższy, ale już po dwóch latach ich rządów spadł. Nie było wtedy programu 500+, a Rydzykowi aż tyle nie płacono. No i nie łamano prawa, a to może też pośrednio wpływać na ocenę uczelni. Publikacje naukowe pochodzące z krajów totalitarnych są z góry traktowane sceptycznie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
12 godzin temu, radar napisał:

:)

Nie ma co być czy czuć się urażonym. Nauki humanistyczne są potrzebne i mają duże dokonania... nie są jednak niezbędne. Pan doktor może być bardzo mądry, ale ciężko mu będzie przeżyć bez ognia, czy teraz prądu, a to zapewniają nauki ścisłe i pewnie o to chodzi, jak napisałem wyżej, widać je (i czuć brak). Tylko tyle i aż tyle. Co do komunikacji, to matematyka jest uniwersalnym językiem :)

Ależ skąd pomysł, że czuję się urażony :) Tylko głośno się zastanawiam, skąd się bierze to, że ludzie o ścisłym wykształceniu twierdzą, że inne dziedziny nauki są niepotrzebne, natomiast ludzie, którzy studiowali inne rodzaje wiedzy, nie wysuwają takich twierdzeń :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, Mariusz Błoński napisał:

Tylko głośno się zastanawiam, skąd się bierze to, że ludzie o ścisłym wykształceniu twierdzą, że inne dziedziny nauki są niepotrzebne, natomiast ludzie, którzy studiowali inne rodzaje wiedzy, nie wysuwają takich twierdzeń

No wiesz, tego czy tak jest to nie wiesz.

Ale zakładając że takie poglądy są powszechne to zapewne nie jest to bezpodstawne.

Każda nauka ma coś takiego jak postrzegana użyteczność. I nie jest tak jak w gender że każda nauka jest tak samo użyteczna.

4 godziny temu, mankomaniak napisał:

Raczej przez dziwną zbieżność faktów

Napisz zatem pracę magisterską albo doktorską: Rządy PiS i spadek poziomu uczelni.
Ale może przeoczyłeś dane jakie podał Mariusz Błoński:

PiS poprzedni - 17,7

2012 - 16,3 - to już 4 rok rządów PO - słucham jak to wyjaśnisz :D

2018 - 15,2.

 

 

Edytowane przez thikim

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Nauki ścisłe są uniwersalne, mają określoną metodę, przedmiot, zakres, są sprawdzalne empirycznie, przynoszą określone rezultaty, tam trzeba naprawdę coś umieć i potrafić. Natomiast nauki humanistyczne, historia, filologia, estetyka, filozofia, psychologia, lingwistyka i te pe i te de to na razie przeważnie encyklopedyczny zbiór faktów, które różni ludzie próbują z sobą wiązać w ten czy inny sposób, zależnie od temperamentu  (czy marksista, czy spirytualista, czy racjonalista, czy instytucjonalista etc.), miejsca zamieszkania, tradycji, stanu zdrowia i upodobań. Jest tu poza encyklopedyczną wiedzą o faktach, którą ostatecznie zdobyć może każdy, tylko i jedynie zbiór hipotez, mało sprawdzalnych a często zgoła niesprawdzalnych, do teorii kwantów czy tablicy Mendelejewa tak im, że zacytuję Trylogię „jako cynowej misie do miesiąca”. "

Stefan Kisielewski

Edytowane przez wilk
zbędne formatowanie - usunięte

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 hour ago, thikim said:

PiS poprzedni - 17,7 

To wynik z 2005 r. kiedy PIS jeszcze nie objął władzy. Miało z czego spadać dlatego po 2 latach było to ciągle 16,6. Trzeba oceniać z jakego pułapu się zaczynało. Wynik 17,7 to "osiągnięcie" SLD. Jej efekty musiały być wyższe niż PO, która zawsze była centralna (więc ma niższe IQ). Trzeba powiedzieć, że w 2015 r. ostateczny wynik 15,4 to wynik 8 lat rządów PO, która w ogóle nie wydawała pieniędzy na naukę. W przypadku PIS po 8 latach będzie to 10-12.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale niezależnie od tego, czy jest to ułamek punktu w jedną, czy w drugą stronę, to pewne jest jedno - tak czy tak jest nędza. A to już w dużej mierze zasługa całej czwórki miłościwie panujących.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 17.08.2018 o 21:27, 3grosze napisał:

Tia, matematyk  opracuje program psychoterapeutyczny choremu na depresje, fizyk spokojnie poradzi sobie z  resocjalizacją jednostki patologicznej, chemik  zanalizuje skutki rządów partii narodowo- socjalistycznej  ( ku przestrodze), biolog to również specjalista językoznawca ( grzegorj :)). No ale budowlaniec wtopi na giełdzie, bo ekonomia przecież niepotrzebna.

Ok, ok - trochę się zapędziłem. Nie zdawałem sobie sprawy, że sensowne dziedziny jak psychologia, geografia, historia i częściowo - antropologia są podciągnięte pod nauki społeczne. ;)

Z tym wtapianiem na giełdzie to statystyki pokazują, że ludzie po kierunkach ekonomicznych(unikam słowa nauka w tym przypadku) mają więcej wpadek niż inne specjalności.:P

W dniu 17.08.2018 o 19:37, Mariusz Błoński napisał:

A jaki kierunek Ty studiowałeś?

Ścisły B-)

23 godziny temu, Mariusz Błoński napisał:

Nigdy nie słyszałem, by ktoś po naukach humanistycznych, biologicznych czy społecznych twierdził, że nauki ścisłe są niepotrzebne. Natomiast w drugą stronę jak najbardziej. Ciekawe, skąd się to bierze.

Biologia w każdej formie to raczej też nauka ścisła, zajmuje się badaniem i klasyfikacją faktów, podobnie jak nauki medyczne. W naukach społecznych różnie to bywa:

http://scholarcommons.usf.edu/wst_etd/

Edytowane przez rahl
korekta

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
19 minutes ago, rahl said:

Z tym wtapianiem na giełdzie to statystyki pokazują, że ludzie po kierunkach ekonomicznych(unikam słowa nauka w tym przypadku) mają więcej wpadek niż inne specjalności.:P

Bo po naukach ekonomicznych ludzie częściej próbują grać na giełdzie albo zakładać własny interes niż po innych. A jak ktoś nigdy nie próbuje, to nic dziwnego, że nie ma nigdy wpadek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
42 minuty temu, mankomaniak napisał:

Bo po naukach ekonomicznych ludzie częściej próbują grać na giełdzie albo zakładać własny interes niż po innych

Wyłapałeś szybko :D

Problem polega na tym, że ludzie po ekonomii mają błędne wrażenie jakoby nabyta wiedza pozwalałaby im na lepsze zrozumienie prawideł zachowania rynku i giełdy - a takowych nie ma i nigdy nie było. Żaden "naukowiec" z dziedziny ekonomii nie przewidział kryzysu 2008-2010, kryptowalut i wielu podobnych zawirowań.

Po fakcie oczywiście powstało całe tony analiz i opracowań, ale jak to mówią w krajach anglojęzycznych "hindsight is always 20/20" ;)

Szkoda nawet czasu i zdrowia na porównywanie ekonomii z dziedzinami takimi jak fizyka i matematyka.

Edytowane przez rahl

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
15 minutes ago, rahl said:

Żaden "naukowiec" z dziedziny ekonomii nie przewidział kryzysu 2008-2010

Teza bez pokrycia, wielu ostrzegało przed bańką. Tylko że jest różnica między przewidywaniem a pewnością, której nigdy na giełdzie nie ma.

19 minutes ago, rahl said:

Problem polega na tym, że ludzie po ekonomii mają błędne wrażenie jakoby nabyta wiedza pozwalałaby im na lepsze zrozumienie prawideł zachowania rynku i giełdy - a takowych nie ma i nigdy nie było.

Tu nie ma miejsca na subiektywne wrażenia jak kolega myśli. Tutaj robi się analizy statystyczne, które dowodzą, że występują pewne prawidłowości. Tylko znowu do pewności daleka droga. Kolega też myli poziomy naukowe. Profesora ekonomii z tych tych najwyżej cenionych uczelni nie można w ogóle porównywać z kimś kto tylko skończył studia i trochę bawi się w giełdę. Ten pierwszy raczej będzie sceptyczny wobec możliwości zarabiania na giełdzie bez ryzyka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie ma ścisłego rozgraniczenia miedzy ściślactwem a humanistyką. To zbiór rozmyty, a w zasadzie nawet kilka nakładających się na siebie takich zbiorów (wymiarów).

Rzecz w tym, że na ogół łatwiej ściślakowi opanować wiedzę humanistyczną, niż odwrotnie. Raczej nie jest tak, że ściślacy jakoś szczególnie "jadą" po humanistach. Może bardziej to  humaniści mają kompleksy wynikające właśnie z tego braku symetrii - z tego, że ściślactwo, to dla nich przestrzeń niedostępna, przynajmniej w ich przekonaniu, bo w praktyce różnie to bywa.
W zasadzie każda nauka, jeśli ma być obiektywną nauką, a nie subiektywnym blablaniem, powinna być ścisła w tym sensie, że wnioski powinny wynikać z faktów (założeń), zgodnie z przyjętą w danym przypadku logiką. Czyli wynik powinien być niezależny od "mądrali", który się danym problemem zajmuje. W praktyce nie jest to takie proste - często brakuje obiektywnie sprawdzalnych faktów (np. historia itp.), a jeśli tego nie ma, to i cała reszta się rozłazi... bo musi.

  • Pozytyw (+1) 2

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Otóż to. Co lepiej ująłeś niż ja wcześniej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
11 godzin temu, mankomaniak napisał:

Tu nie ma miejsca na subiektywne wrażenia jak kolega myśli. Tutaj robi się analizy statystyczne, które dowodzą, że występują pewne prawidłowości. Tylko znowu do pewności daleka droga. Kolega też myli poziomy naukowe. Profesora ekonomii z tych tych najwyżej cenionych uczelni nie można w ogóle porównywać z kimś kto tylko skończył studia i trochę bawi się w giełdę. Ten pierwszy raczej będzie sceptyczny wobec możliwości zarabiania na giełdzie bez ryzyka.

Problem polega właśnie na tym, że ludzie po ekonomii mają takie właśnie błędne wrażenia, a tak naprawdę to nic innego jak tylko statystyka i stochastyka czyli mikroskopijne działy matematyki, które pozwalają na analizę zdarzeń a nie na prawdziwą naukę.

Równie dobrze można by analizy robione przez maszynę hematologiczną nazwać badaniami naukowymi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O tu muszę zaprzeczyć. Ta największa dziś NAUKA - fizyka zarówno w ujęciu kosmologicznym jak i mikroskopowym to jest głównie: statystyka i przedziały ufności :D

Jak odkryto cząstkę Higgsa to nie dokonano tego na zasadzie: 0 i 1, tylko na zasadzie już nie pamiętam ilu ale 3 czy 5 lambda :D

Mikroświata nie jesteśmy w stanie badać inaczej niż statystycznie. Bo taki jest.

Makroświat też badamy statystycznie.

Edytowane przez thikim
  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Panowie (i ew. damy), weźcie głębszy wdech i poczytajcie sobie o tzw. Kole Wiedeńskim. Oni tego już dawno temu próbowali (tzn. jednoznacznie podzielić dyscypliny na naukowe i nienaukowe, w słabo ukrywanym zamyśle pewnie chcieli matematycznie obalić teologię), i się ostatecznie samozaorali (co jak na lewoskręt wyszło niezwykle pokojowo - po paru dowodach uznali, że ich misja jest niewykonalna i zwinęli majdan).

Co do samej wiadomości, ten ranking jest w tej chwili mniej więcej tyle wart co popularność na fejsie (skoro ważne jest ile kto zrobił postów i ile dostał lajków czyli cytowań), niemniej szczątkowa działalność publikacyjna naszych uczelni wynika pewnie z tego, że uczelniany beton zna języki obce, ale ciągle "w innym alfabecie". A reformować niczego u nas wszak nie wolno...

  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wracając na chwilę do głównego tematu ( :P), w tonie jak kolega wyżej - wychodzi na to że wnioski z tego rankingu są jak to często bywa - błędne. Nie mówi on o tym która uczelnia jest lepsza, bo nie definiuje w ogóle na czym ta wyższość miałaby polegać. Ranking mówi jedynie która uczelnia ma więcej publikacji w takich a takich czasopismach i takich a takich nagród. Natomiast to czy uczelnia z jednoczesnie najwięszką ilości publikacji w Science i największą il. absolwentów/pracowników z Noblem jest np. lepsza o tych która ma mniej w Science a więcej w Nature to już kwestia filozoficzna bardziej. Mało tego, może np. UW kształci mniej wybitnych naukowców ale więcej bardzo dobrych niż Harvard? Kwestia rozkładów etc. 

Co do tematu filozofii nauki. Nie zdefiniowaliście w ogóle co za naukę uważać a co nie. Abstrahuje tu od użyteczności tzw. nauk humanistycznych bo takowa może występować w wielu dziedzinach. Najbardziej podstawową może być chociażby rozwój umysłowy jej studentów. Jesli z jakiegoś powodu nie chce się studiować nauk ścisłych to lepiej chociaż humanistyczne dla treningu mózgu niż nic (co nie znaczy oczywiście że studia humanistyczne nie mają zupełnie nic do zaoferowania, po prostu chciałem podać nieklasyczny argument :)). 

Odnośnie samej klasyfikacji. Niezależnie od powszechnie używanego nazewnictwa, jest znaczna różnica pomiędzy naukami przyrodniczymi fizyka->chemia-> biologia a innymi. Jeśli nauka jest dziedziną poznawczą, której celem jest odkrywanie prawdy o świecie, a tą odkryć można używając jedynie metody naukowej to prawdziwymi naukami jest tylko fizyka i jej pochodne (chemia i biologia). Natomiast reszta to paranauki (nie mylić z pseudonaukami). Czyli takie dziedziny które korzystają z metod PODOBNYCH do metod naukowych i uzyskują wyniki BARDZIEJ WIARYGODNE niż np. filozofia czy sztuka, ale mnie wiarygodne niż nauka (fizyka, chemia, biologia). Np. nie da się na podstawie danych historycznych (np. pisanych) czegoś z całą pewnością stwierdzić więc nie da się odkryć jakiejś prawdy historycznej etc. Natomiast obecnie następuje połączenie paranauk i nauk np. neuropsychologia - to taka psychologia która bazuje na nauronaukach, w tym głównie neurobiologii. Natomiast psychologia bez oparcia w biologii to paranauka, do której należy mieć ograniczone zaufanie. Dodatkowo Psycholog nie leczy nikogo z depresji, tylko Psychiatra (lekami) lub Psychoterapeuta (psychoterapią). Psychoterapeuta może być ( a nawet powinien) być Psychologiem, ale nie musi. 

Kolejnych ważnym odróżnieniem jest podział na dziedziny umożliwiające poznanie rzeczywistości oraz jej modyfikację a więc naukę i pewnego rodzaju rzemieślnictwo (obecnie równie wazne lub nawet wazniejsze niż nauka!). Czyli np. inżynier nie jest naukowcem (może być przy okazji tylko). Inżynieria i nauki techniczne bazują na odkryciach naukowych z dziedziny fizyki ale nie dokonują swoich odkryć. Jeśli inżynier coś odkryje, to dlatego że przy okazji zajmował się nauką, lub przez przypadek, ale nie jest to jego główne zadanie (do którego należy wytwarzanie technologii). Do "rzemieślników" należy też lekarz, fizjoterapeuta i psychoterapeuta etc. 

To tyle z mojej strony bo za dużo się tego robi :)

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dyskusja skupia się głównie na różnicy: nauki ścisłe vs humanistyczne.

Jak odniesiecie się do studentów AWF czy studiujących sztukę (film, teatr, muzyka, plastyka)?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 hours ago, Warai Otoko said:

Jeśli nauka jest dziedziną poznawczą, której celem jest odkrywanie prawdy o świecie, a tą odkryć można używając jedynie metody naukowej to prawdziwymi naukami jest tylko fizyka i jej pochodne (chemia i biologia). Natomiast reszta to paranauki

Rozumiem, że matematyka to wytwór ludzkiej wyobraźni, taka paranauka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale krytyka "nauk humanistycznych" to bardziej krytyka ekonomi, muzyki czy całości?

Nie mam nic do muzyki. To tylko przykład.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Problemy:

  • uogólnienie (krytyka podgrupy jest odbierana jak krytyka całości/większości).
  • nieznajomość danej nauki (krytykuję bo nie rozumiem więc nie mogę sprawdzić).
  • dziedziny w których dopuszczalne są obie metody: "dowody/obliczenia" i "tak myślę/czuję" (w różnym stosunku).

Przez to brak jasnego podziału ścisły-nieścisły/sprawdzalny-niesprawdzalny. Wnioski ładnie to ujął @ex nihilo kilka postów wcześniej.

Najbardziej to odczuwają ci zajmujący się naukami blisko tej granicy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
11 godzin temu, Przemek Kobel napisał:

niemniej szczątkowa działalność publikacyjna naszych uczelni wynika pewnie z tego, że uczelniany beton zna języki obce, ale ciągle "w innym alfabecie"

Oj, celny strzał ale nie do końca prawdziwy. Jak zwykle są różne osoby, są lokomotywy punktowe, przeciętniacy i lenie.
Profesor znać angielskiego nie musi bo mu asystent przetłumaczy i będzie jako drugi współautor :D

Ja raczej bym stawiał na dwie sprawy: brak kontaktów i niski poziom nauki w Polsce.

Załóżmy że nasza pozycja powinna być lepsza tylko: brak znajomości. No więc jak to uwzględnimy to awansujemy ze 100 miejsc.
Do czołówki to nam wciąż będzie daleko bo mamy niski poziom.

Żeby robić publikacje to trzeba przede wszystkim znajomości.

Żeby mieć wysoki poziom to odkrywczo napiszę: trzeba mieć wysoki poziom :D

A podział między naukami jest oczywiście rozmyty. Jednak obecny świat postawił na ściślaków. To nie znaczy że zawsze tak będzie.

Osobiście uważam że gdy ściślaki zrobią już wszystko na co im Rzeczywistość pozwoli - ludzkość powróci do dekadenckiego humanizmu :D

Edytowane przez thikim

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Elena Cornaro Piscopia to pierwsza kobieta w historii, która otrzymała tytuł doktora filozofii. Na jej sukces złożyły się osobiste talenty, postawa ojca, otwarte głowy wielu osób oraz miejsce urodzenia. Oto krótka biografia tej niezwykłej kobiety.
      Wbrew powszechnie panującym poglądom, edukacja nie była przed kobietami całkowicie zamknięta. Platon przyjmował je do swojej Akademii, u kobiet uczył się Sokrates, a XVII-wieczny francuski uczony Giles Ménage znalazł w starożytnych tekstach odniesienia do 56 kobiet filozofów. W średniowieczu istniało wiele różnych szkół, od klasztornych i katedralnych, po wiejskie czy zamkowe. Nie były one niedostępne dla dziewczynek. Oczywiście formalną edukację odbierała niewielka część społeczeństwa, a im wyższa pozycja społeczna, tym większe możliwościami kształcenia. Często kobiety z rodów szlacheckich były lepiej wykształcone niż ich bracia. Je uczono czytania, pisania, poezji, muzyki czy odpowiednich manier, braci zaś przygotowywano do wojaczki i zarządzania majątkiem.
      Jednak mimo tego panował pogląd, żywiony zarówno przez Arystotelesa, jak i św. Tomasza z Akwinu, o podrzędnych zdolnościach kobiet. Gdy w średniowieczu pojawiły się uniwersytety, kobiet z reguły do nich nie dopuszczano. Wyjątek stanowiły uniwersytety włoskie.
      Elena Cornaro Piscopia rodziła się w 1646 roku. Była piątym nieślubnym dzieckiem Giovanniego Battisty Coronaro Piscopiusa i Zanetty Giovanni Boni. Zanetta pochodziła z rodziny rzemieślniczej. Giovanii był przedstawicielem potężnego rodu, jednego z fundatorów Republiki Weneckiej. Rodzice Eleny pobrali się dopiero, gdy jej matka była w szóstej ciąży.
      Trzy lata po urodzeniu Eleny jej ojciec został naczelnym zarządcą Bazyliki św. Marka. Był to drugi pod względem prestiżu urząd w Wenecji. Ustępował jedynie doży, ale w przeciwieństwie do niego, był urzędem dożywotnim. Giovanni odziedziczył też po dziadku jedną z najwspanialszych prywatnych bibliotek swoich czasów. Gdy Elena miała 7 lat ksiądz Giovanni Fabris, przyjaciel rodziny, zwrócił uwagę na jej wyjątkową inteligencję i zapał do nauki. Zyskała miano „cudownego dziecka”. Namówił jej ojca, by zapewnił jej najlepsze możliwe wykształcenie. Ojciec sprowadził najlepszych księży i profesorów. Elena uczyła się matematyki, filozofii, teologii, astronomii i geografii. Nie zapomniano też o bardziej typowym dla kobiet wykształceniu, jak gra na instrumentach. Podobno w wieku 17 lat grała na klawesynie, klawikordzie, harfie i skrzypcach. Nie mogło też obejść się bez znajomości łaciny, a na dodatek znała grekę, hebrajski, arabski, francuski, angielski, hiszpański i aramejski.
      Elena była niezwykle pobożna, chciała zostać zakonnicą. Na to jednak nie zgodził się jej ojciec, który postanowił dobrze wydać ją za mąż. W tamtych czasach wybór między klasztorem – w którym zresztą można było się kształcić – a zamążpójściem, był praktycznie jedynym wyborem kobiety. Dość wspomnieć, że pod koniec XVI wieku aż 60% kobiet ze szlacheckich rodów Wenecji żyło w klasztorach. Czasem był to ich wybór, czasem wybór rodziny, której nie stać było na posag dla córki.
      Elena miała jednak inne plany. Odrzuciła wielu kandydatów i w 1665 roku została oblatką (świecką zakonnicą) benedyktyńską w Bazylice św. Justyny w Padwie. Poświęciła się studiom teologicznym i filozoficznym. Jej nauczycielem filozofii był przez 10 lat bliski przyjaciel Galileusza, Carlo Rinaldini. Jeden z pierwszych uczonych, którzy wykładali odkrycia Galileusza. Rinaldini, który stał na czele Wydziału Filozofii Uniwersytetu w Padwie, napisał książkę o geometrii, którą zadedykował 22-letniej wówczas Elenie, a po śmierci księdza Fabrisa przejął kierowanie jej edukacją.
      Gdy Elena miała 23 lata już było o niej głośno zarówno ze względu na jej wiedzę, jak i zdolności. Wtedy też, w 1669 roku, Elena została członkinią Accademia dei Ricovrati w Padwie. Było to jedno z niewielu towarzystw naukowych, które przyjmowały kobiety w swe szeregi. Już osiem lat później, profesor teologii, ojciec Rotondi, uznał, że Elena posiada tak głęboką wiedzę, że jest gotowa starać się o tytuł doktora teologii. Uniwersytet zatwierdził tę propozycję. Została ona jednak odrzucona przez kanclerza Uniwersytetu biskupa Padwy, kardynała Gregorio Barbarigo. Uznał on, że kobieta nie może być doktorem teologii. Doprowadziło to do spięć pomiędzy Barbarigo, a ojcem zdolnej studentki. W końcu Rinaldini znalazł wyjście z tej sytuacji. Zaproponował, by Elena starała się o doktorat z filozofii. Propozycję przyjęto z zastrzeżeniem, że nawet w wypadku zdobycia tytułu doktora Elena nie będzie wykładała na uczelni.
      Dzień przed publiczną obroną Elena została poinformowana, że jej przedmiotem będą dwa ustępy. Jeden z „Fizyki”, drugi z „Analityk wtórnych” Arystotelesa. Doktorantka miała je przeanalizować i uzasadnić. Obrona miała odbyć się w uniwersyteckim audytorium, jednak zainteresowanie było tak olbrzymie, że wydarzenie przeniesiono do największego kościoła w Padwie, pobliskiej Bazyliki św. Antoniego. Uczestniczyło w nim wielu znamienitych gości, przedstawicieli arystokracji i świata nauki. Przyjechali uczeni z Bolonii, Rzymu i Neapolu.
      Dnia 25 czerwca 1678 roku Elena przez ponad godzinę po łacinie objaśniała tezy greckiego filozofa. Obrona była tak błyskotliwa, że komisja naukowa zdecydowała, iż głosowanie nie odbędzie się w sposób tajny – jak to było w zwyczaju – a jawny. Doktorem została przez aklamację. Następnego dnia odbyła się uroczysta ceremonia, podczas której otrzymała księgę dotyczącą filozofii, pierścień, mucet z gronostajów oraz wieniec laurowy. Dwa tygodnie później została przyjęta do Rady Filozofów i Lekarzy Uniwersytetu w Padwie.
      Elena Cornaro Piscopia ostatnie sześć lat życia spędziła w Padwie, poświęcając się nauce i pracy charytatywnej. Zmarła prawdopodobnie na gruźlicę w 1684 roku w wieku 38 lat.
      Niewiele wiemy o poglądach i pracach naukowych Eleny. Poprosiła ona swoją pokojówkę, by po śmierci spaliła wszystkie jej pisma.
      Zachowany dorobek tej wyjątkowej kobiety obejmuje teksty, które były przechowywane w akademiach naukowych, u rodziny czy przez osoby, które otrzymały od niej listy. Wchodzą w to cztery debaty akademickie, kilka elogii i korespondencja. Zachował się też, wydany kilkukrotnie w Republice Wenecji, jej przekład Alloquium Jesu Christi ad animam Fidelem z hiszpańskiego na włoski.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Opublikowana przed kilkoma dniami Lista szanghajska czyli Akademicki Ranking Światowych Uniwersytetów (ARWU) za rok 2021 po raz kolejny pokazuje, jak olbrzymi dystans dzieli polskie uczelnie do podobnych instytucji z innych krajów. Tradycyjnie też widoczna jest dominacja amerykańskiej nauki, chociaż jej przewaga nad innymi krajami powoli topnieje.
      Czołówka rankingu za pięć ostatnich lat (2017–2021) pozostaje niezmienna. Najlepszą uczelnią na świecie jest Uniwersytet Harvarda (USA), za nim plasuje się Uniwersytet Stanforda (USA), na trzecim miejscu znalazł się Uniwersytet w Cambridge (Wielka Brytania), następny jest MIT (Massachusetts Institute of Technology) z USA oraz również amerykański Uniwersytet Kalifornijski w Berkeley. W pierwszej dziesiątce światowych uczelni znajdziemy jeszcze – w kolejności zajętych miejsc – Princeton University (USA), University of Oxford (Wielka Brytania), Columbia University (USA), California Institute of Technology (USA) oraz University of Chicago (USA). Wśród pierwszych 20 uczelni spoza Stanów Zjednoczonych są jeszcze francuski Université Paris-Saclay (13. miejsce) oraz brytyjski University College London (17. pozycja).
      W sumie wśród pierwszych 100 najlepszych uczelni świata znajdziemy 40 instytucji z USA, 8 z Wielkiej Brytanii, po 7 z Australii i Chin, 5 ze Szwajcarii, po 4 z Kanady, Francji i Niemiec,  po 3 z Izraela, Japonii, Holandii i Szwecji, po 2 z Belgii, Danii i Singapuru oraz po 1 z Finlandii, Norwegii i Rosji. W ARWU za rok 2003 w pierwszej setce znajdowało się aż 58 uczelni z USA, nie było za to żadnej uczelni z Chin.
      Tylko uczelnie z pierwszej setki są w ARWU klasyfikowane na konkretnych miejscach. Instytucje na pozycjach od 101 do 200 klasyfikowane są w grupach po 50, a od 201 do 1000 w grupach po 100.
      Na tegorocznej liście znalazło się 10 polskich uczelni. Najlepsze z nich, Uniwersytety Jagielloński i Warszawski znalazły się na miejscach 401–500. Na pozycjach 701–800 znajdziemy AGH oraz Uniwersytet Medyczny w Warszawie. Pozycje od 801 do 900 zajmują Politechnika Gdańska, SGGW i Uniwersytet Medyczny we Wrocławiu. Politechnika Warszawska, Uniwersytet Adama Mickiewicza i Politechnika Wrocławska znalazły się zaś na miejscach 901–1000.
      W rankingu uwzględniono też poszczególne dziedziny naukowe. I tak na przykład najlepsza uczelnia świata, Uniwersytet Harvarda, zajmuje też pierwszą pozycję na świecie 8 dziedzinach: inżynierii biomedycznej, nauce o środowisku i inżynierii środowiskowej, biotechnologii, naukach biologicznych, naukach o biologii człowieka, medycynie klinicznej, technologiach medycznych oraz zdrowiu publicznym. Ale na przykład w oceanografii czy weterynarii klasyfikowana jest na pozycjach od 151 do 200. Skoro już wspomnieliśmy o tych właśnie dziedzinach to przyszli studenci oceanografii powinni pomyśleć o nauce na Uniwersytecie Kalifornijskim w San Diego, University of Washington lub Sorbonne University. Tam bowiem poziom oceanografii jest najwyższy na świecie. Zaś przyszli weterynarze powinni wziąć pod uwagę belgijski Uniwersytet w Gandawie, ewentualnie chiński Uniwersytet Rolniczy w Nankinie lub Uniwersytet Medycyny Weterynaryjnej w Hanowerze.
      Uniwersytet Harvarda jest światowym ewenementem. Otrzymał 100 punktów i zdecydowanie wyprzedza drugiego na liście Stanforda, który uzyskał 75,9 punktu. Różnica punktów pomiędzy kolejnymi uczelniami nie jest już tak duża. Harvard zresztą jest jedną z niewielu uczelni, które zajmują 1. miejsce na świecie w kilku dziedzinach nauki. W jego przypadku takich dziedzin jest aż 8. Równać się z nim może jedynie słynny MIT (4. pozycja w rankingu), najlepsza na świecie uczelnia w 5 dziedzinach: fizyce, systemach automatyki i kontroli, nauk komputerowych i inżynierii, inżynierii chemicznej oraz inżynierii i nauk materiałowych. Na 28. pozycji światowego rankingu znajdziemy zaś chiński Uniwersytet Tsinghua, który może poszczycić się pierwszą światową lokatą w 3 dziedzinach: inżynierii telekomunikacyjnej, nanonauki i nanotechnologii oraz energetyce i inżynierii energetycznej.
      Jedyną polską uczelnią, która w jakiejkolwiek dziedzinie zakwalifikowała się do pierwszej setki, jest Uniwersytet Warszawski, w przypadku którego poziom nauczania fizyki sklasyfikowano na miejscach od 51 do 75.
      Oprócz wymienionych już krajów z pierwszej setki, państwami, które umieściły co najmniej jedną uczelnię wyżej, niż uczelnie polskie są Argentyna, Austria, Brazylia, Czechy, Grecja, Iran, Irlandia, Włochy, Malezja, Meksyk, Nowa Zelandia, Portugalia, Arabia Saudyjska, RPA, Korea Południowa oraz Hiszpania.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W ostatnim tygodniu stycznia 8 instytucji naukowych podpisało list intencyjny w sprawie koordynacji działań na rzecz rozwoju polskich badań kwantowych. Inicjatywa ma być parasolem nad aktywnościami, prowadzonymi w różnych ośrodkach naukowych w Polsce. Naukowcy liczą też na wsparcie władz publicznych i ustanowienie długofalowego programu rozwoju badań kwantowych, podobnego do tych, które funkcjonują w innych krajach.
      List intencyjny został podpisany przez przedstawicieli Uniwersytetu Warszawskiego, Uniwersytetu Gdańskiego, Centrum Fizyki Teoretycznej PAN (CFT PAN), Uniwersytetu Jagiellońskiego, Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, Instytutu Fizyki PAN oraz Politechniki Wrocławskiej.
      Chcemy być głosem środowiska i partnerem do rozmów z władzami publicznymi o wykorzystaniu technologii kwantowych, m.in. dla wzmocnienia pozycji gospodarczej Polski – podkreślił prof. Konrad Banaszek z Uniwersytetu Warszawskiego.
      Prof. Marek Żukowski z Uniwersytetu Gdańskiego uważa, że podpisanie listu jest szansą na stworzenie silnej organizacji, która odegra ważną rolę w Europie. Konsorcjum będzie pomocne w działaniach na arenie krajowej i w kontaktach z kołami biznesowymi, coraz bardziej świadomymi korzyści z potencjału technologii kwantowych. Nasze środowisko powinno mówić jednym głosem w dialogu z instytucjami państwowymi.
      Naukowcy są zgodni co do tego, że zastosowanie technologii kwantowych może przynieść rewolucyjne zmiany w wielu dziedzinach życia, np. w symulacjach układów złożonych, bankowości, telekomunikacji i cyberbezpieczeństwie, metrologii, robotyce czy medycynie. Jak wyjaśniają, ośrodki naukowe i koroporacje technologiczne w USA skupiają się na m.in. na budowie komputera kwantowego, zaś w Europie prowadzone są zaawansowane badania nad sensorami kwantowymi i łącznością kwantową.
      Fizyka kwantowa, możliwość inżynierii pojedynczych układów fizycznych otwiera nowe perspektywy technologiczne, z czego zdają sobie sprawę wszystkie mocarstwa naukowe na świecie. Stawką tego wyścigu jest zdobycie przewagi i odniesienie jak największych korzyści społeczno-ekonomicznych – wyjaśnia prof. Marek Kuś z CFT PAN, członek Strategicznego Komitetu Doradczego Quantum Technologies Flagship.
      Quantum Technologies Flagship to 10-letni program, zapoczątkowany przez UE w listopadzie 2018 r. Ponadmiliardowy budżet ma pomóc zapewnić Europie rolę lidera w technologiach kwantowych.
      Potencjał technologii kwantowych chcą wykorzystać władze wielu krajów. W 2018 roku Kongres USA uchwalił National Quantum Initiative Act, a nadzorowaniem prac na poziomie federalnym zajmuje się specjalnie powołane do życia National Quantum Coordination Office przy Białym Domu. W ubiegłym roku Niemcy przeznaczyły 2 miliardy euro na prace nad komputerem kwantowym, a prezydent Macron zapowiedział właśnie, że w ciągu pięciu lat Francja zainwestuje 1,8 miliarda euro w rozwój technologii kwantowych.
      Nie możemy też zapominać o ostatnich osiągnięciach Chińczyków, którzy stworzyli pierwszą zintegrowaną sieć kwantową, przesłali splątane fotony pomiędzy dronami, a niebagatelną rolę w ich pracach odegrał Polak profesor Artur Ekert, jeden z pionierów kwantowej kryptografii.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...