Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Naukowcy z Technion University, który znajduje się w Hajfie w Izraelu, opracowali teoretyczny model maszyny, która w dalekiej przyszłości może umożliwić podróże w czasie. Informacje o pracach akademików znalazły się w ostatnim numerze Physical Review.

Aby podróżować w czasie musimy odpowiednio modelować czasoprzestrzeń. Ogólna teoria względności mówi, że czasoprzestrzeń może być płaska i mieć prostą strukturę. Może jednak również być zagięta i przybierać różne kształty – mówi profesor Amos Ori z Wydziału Fizyki.
Izraelscy fizycy podkreślają, że aby zbudować maszynę czasu musimy odpowiedzieć na podstawowe pytanie, które brzmi: czy jesteśmy w stanie zagiąć czasoprzestrzeń tak, by móc cofnąć się w czasie.

Zespół profesora Ori badał, czy prawa fizyki pozwalają na osiągnięcie takiego zagięcia. Dotychczas fizycy, którzy rozważali ten problem, znajdowali wiele powodów, dla których zagięcie czasoprzestrzeni jest niemożliwe. Jednym z głównych problemów był na przykład fakt, iż do zbudowania maszyny czasu konieczne było zastosowanie materiału o ujemnej gęstości. Taki materiał nie jest znany i nie wiadomo, czy jego istnienie jest w ogóle możliwe.
Izraelczycy twierdzą jednak, że zaproponowany przez nich model radzi sobie ze sporą częścią tych zagadek. Na przykład nie wymaga on materiału o ujemnej gęstości. Wystarczy próżnia, która zawiera rejon z materiałem o standardowej gęstości.

Maszyna jest sama w sobie czasoprzestrzenią – mówi profesor Ori. Gdybyśmy dzisiaj zbudowali taką maszynę, obszar z zagięciem przestrzeni, w którym linie czasu zbliżałyby się do siebie, mógłby umożliwić przyszłym pokoleniom podróż do naszych czasów – dodaje. My natomiast nie bylibyśmy w stanie cofnąć się w czasie, gdyż poprzednie generacje nie przygotowały dla nas takiej infrastruktury.

Ori, który jest jednym z niewielu specjalistów na świecie zajmujących się podróżami w czasie, podkreśla, że nie dysponujemy obecnie technologią, która pozwalałaby na dowolne kontrolowanie pola grawitacyjnego. Chociaż wiemy, teoretycznie, jak to zrobić.

Model, który opracowaliśmy w Technion to znaczący krok naprzód. Wciąż jednak pozostaje sporo otwartych, trudnych pytań. Nie wiemy nawet, czy w przyszłości ludzkość będzie zdolna na nie odpowiedzieć – stwierdził.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie ma szans, nie istnieje coś takiego jak podróże w czasie. Nawet jeśli jest to teoretycznie możliwe, to trzeba jeszcze rozważyć kupę paradoksów związanych z podróżami w czasie.

 

Na przykład: "mógłby umożliwić przyszłym pokoleniom podróż do naszych czasów - dodaje." - problem tylko w tym czy te przyszłe pokolenia już istnieją (czyt. czy istnieje przyszłość równolegle z teraźniejszością), czy dopiero ta przyszłość nastąpi. Jeżeli to pierwsze, czyli jeśli przeszłość, teraźniejszość i przyszłość istnieją równolegle (3 równoległe osie czasu), to by oznaczało tylko tyle, że już teraz powinniśmy witać wielu przybyszów z przyszłości, a tak nie jest - więc albo po prostu nie ma równoległej przyszłości, albo nigdy nie będzie maszyny pozwalającej przenosić się w czasie. Już sama teoria o kilku równoległych osiach czasu jest trudna do zaakceptowania, no i rodzi z pewnością wiele nowych problemów dla współczesnych fizyków.

 

Jeśli rozważyć drugi przypadek, że jest jedna oś czasu, a przyszłość dopiero będzie, to tłumaczy to, dlaczego nie ma przybyszów z przyszłości. Rodzi to jednak wiele paradoksów. Powiedzmy że za 100 lat powstanie wehikuł czasu i wtedy ktoś przeniesie się nim o 100 lat wstecz. Wtedy takiemu przybyszowi byśmy nie uwierzyli twierdząc że nie mógł przybyć bo przyszłości jeszcze nie ma, albo musielibyśmy przyjąć teorię o równoległości osi czasowych. Albo jeszcze jeden paradoks o którym chyba wszyscy słyszeli - mniej więcej chodzi w nim o to, że wnuk cofa się w czasie i zabija swojego dziadka. Więc skoro nie będzie jego ojca to i on nie może istnieć, więc jak ma się przenieść spowrotem do przyszłości? Jak by wtedy wyglądał jego świat? Dziadek i ojciec istnieliby nadal, czy nie byłoby ich, a mimo to wnuk by żył? Tego paradoksu można się pozbyć, zakładając, że w chwili cofnięcia się do przeszłości powstaje nowa oś czasu, taka "odnoga" od głownej osi, świat alternatywny, w którym rzeczywiście po zabójstwie dziadka nie byłoby ani ojca ani wnuka. Wtedy wszelkie działania wnuka który przeniósł się do przeszłości miałyby konsekwencje tylko w nowo powstałym świecie alternatywnym - nawet gdyby on zniszczył Ziemię i potem powrócił do swojego właściwego czasu, to ta ziemia by istniała.

 

Tak w ogóle sprawa czasu jest bardzo skomplikowana i długo możnaby nad tym rozmyślać. Ale jak na mój rozum to albo prawa fizyki w ogóle nie pozwalają na jakiekolwiek podróże w czasie, albo czas jest tak skomplikowaną rzeczą że nie da się go ogarnąć lub jest to na tyle trudne że fizycy będą się z tym problemem zmagać jeszcze bardzo długo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po części masz trochę racji Sebastianie, ale nie do końca.

 

Patrząc na nocne niebo widzimy galaktyki, gwiazdy sprzed wielu tysięcy lat. Co za tym idzie widzimy ich przeszłość, ponieważ jesteśmy daleko. Gdybyśmy tak mogli wyprzedzić światło o kilka tysięcy razy wtedy byśmy zobaczyli początek swojej galaktyki a co za tym idzie przeszłość. Przy odpowiednim oddaleniu od galaktyki. Moglibyśmy wykonać zbliżenie na ziemie i zobaczylibyśmy to co przecież było. Nie sadze, żeby kiedykolwiek nam się to udało... ale przeszłość widać! Co do przyszłości to nie myślę, żeby istniała. Jest teraźniejszość i obrazy z przeszłosci....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Masz rację, ingerujesz tu teraz w relatywistykę i to co mówisz to prawda. Ale słusznie to określiłeś "obrazem z przeszłości" - my widzimy przeszłość przez obserwację kosmosu, ale w nią nie ingerujemy.

 

Dlatego czas jest czymś tak skomplikowanym. To że jest on elastyczny, teorię względności, to wszystko trudno jest pojąć...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie, jeśli byśmy poruszali się z prędkością ponad świetlną to i tak moglibyśmy widzieć przeszłość, a nie w nią ingerować. Więc podróże w czasie nie są i nie będą możliwe. A w ogóle gdybyśmy mogli poruszać się szybciej niż światło, jak daleko musielibyśmy go wyprzedzić, żeby zobaczyć co było dzień wcześniej ?! ???

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A do tego ciekawe, ile taka podróż miałaby kosztować... Skoro im bliżej prędkości światła, tym większa masa. A energia potrzebna na przeniesienie ciała zależy wprost proporcjonalnie od jego masy. Kto i jak wyprodukuje nieskończoną ilość energii na przeniesienie nieskończenie wielkiej masy?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie, obiekty masywne nie mogą się poruszać z prędkościami światła. Chyba że od zawsze już z takimi prędkościami się poruszają, ale takie cząstki raczej nie istnieją. Choć niektórzy fizycy twierdzą, że istnieją tachiony co poruszają się szybciej od światła i cofają się w czasie, tyle że to tylko hipoteza a takowych cząstek nigdy nie znaleziono.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie, obiekty masywne nie mogą się poruszać z prędkościami światła.

 

Teretycznie mogą, ale gorzej w praktyce.

 

Też słyszałem o tym że te cząsteczki cofają się w czasie, ale jak one to robią niby. Przypuśćmy, że trzymają tachiony w pudełku, a one hop i już są za pudełkiem, bo cofnęły się w czasie kiedy jeszcze były poza  ??? (oczywiście to jest sytuacja obrazowa, na pewno nie trzymają ich w pudełku  ;) )

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najpierw trzeba dobrze zrozumieć relatywistyke, żeby wiedzieć jak to się dzieje. A ja jej dobrze nie rozumiem, może gdybym się bardziej wgłebił to bym skumał. Ale:

 

Tzw dylatacja czasu zachodzi nieustannie. Czas tak naprawdę płynie różnie dla każdego obiektu. Wiadomo że:

 

-im szybciej się poruszasz, tym wolniej dla Ciebie czas płynie

-w im silniejszym polu grawitacyjnym jesteś, tym wolniej czas płynie dla Ciebie

 

No i możnaby powiedzieć: skoro dla jednych czas płynie wolniej, a dla innych szybciej, to te szybciej poruszające się obiekty powinny "zniknąć" dla tych co się wolniej poruszają. Ale tak nie jest.

 

Taki paradoks bliźniąt - jedno z bliźniąt po iluśtam letniej podróży kosmicznej z prędkościami bliskimi predkosciom światła po powrocie jest młodsze od swojego brata, bo czas dla niego płynął wolniej. Ale zaraz, przecież tak jakby przeniósł się w przyszłość!

 

Czas płynie wolniej dla brata latającego w kosmosie - ale z naszego punktu widzenia. W środku jego statku kosmicznego wszystko jest normalnie - on sam nie odczuwa żadnych zmian, nawet wskazówki jego zegara poruszają się (dla niego) normalnie. Lecz porównując zegarek będący na Ziemi i jego zegarek, można stwierdzić że wskazówki zegarka w będącego w kosmosie obracają się wolniej - natomiast patrząc z punktu widzenia jego statku wszystko na Ziemi dzieje się wyraźnie szybciej - a więc jakby podróżuje w przyszłość. Wszystko zależy od punktu widzenia - oczywiste jest że dla drugiej rakiety poruszającej się z taką samą prędkością czas płynąłby tak samo jak dla 1 rakiety. Także czas jest względny i mówiąc że dla czegośtam czas płynie wolniej, trzeba podać z jakiego punktu widzenia. Podobnie jest z resztą z innymi wielkościami, np masą.

 

Hmm a gdyby tak jeden z bliźniaków podróżował z prędkością światła? Wylatując w 2007 roku po iluśtam latach spędzonych w kosmosie, po powrocie na Ziemię nie wylądowałby oczywiście w tym samym roku, ale byłby w tym samym wieku, co wtedy gdy wylatywał w kosmos.

 

A co gdyby poruszał się szybciej od światła? Wylądowałby na Ziemii młodszy o ileśtam lat.

 

Mętliku w głowie można od tego wszystkiego dostać jak się tak człowiek zaduma, najlepiej jak się nie słyszało o teorii względności to świat był prosty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wylatując w 2007 roku po iluśtam latach spędzonych w kosmosie, po powrocie na Ziemię nie wylądowałby oczywiście w tym samym roku, ale byłby w tym samym wieku, co wtedy gdy wylatywał w kosmos.

 

Ale chyba biologicznie nie  ??? A tak w ogóle zastanawiam się co ma prędkość do czasu  ??? Moim zdaniem nic, "czas" jest liniowy, nie można do niego powracać czy skakać w przód. A co ma z tym wspólnego światło, światło służy przede wszystkim do pobierania wrażeń wzrokowych, nie wiem co wszyscy się go czepiają przy podróży w czasie. Jak ja to teraz piszę, to co za różnica czy gościu sobie lata w przestrzeni z prędkością 300000km/s czy jeszcze większą, dla mnie to tylko różnica wzrokowa, "czy go zobaczę trochę później". Podobnie jest z barierą dźwięku, jak ją ktoś przekroczy to nie przeskakuje w czasie tylko "oszukuje nasz słuch". Identycznie jest z światłem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Otóż nawet jak ktoś leci z prędkością dźwięku to starzeje się wolniej niż jakby siedział w bezruchu. Oczywiście przy tak małej prędkości opóźnienie starzenia jest bardzo niewielkie, takie, że dla nas nie ma różnicy. Zauważalne różnice robią się dopiero przy prędkościach bliskich prędkości światła.

 

Widzisz to nie jest tak że czas jest taki sam dla wszystkich - einstein stworzył Teorię Względności która wykazała że czas jest elastyczny jak przestrzeń (tak w ogóle czas i przestrzeń tworzą czasoprzestrzeń), a testy wykazały, że miał rację. Kiedyś poleciał samolot dookoła świata z zegarem atomowym. Drugi zegar atomowy pozostał na Ziemi, w bezruchu. Okazało się, iż zegar który był na pokładzie samolotu, tyknął mniej razy niż zegar który pozostał na Ziemi. I to jest niepodważalny dowód  potwierdzający Teorię względności i to że czas jest względny. I nie muszę chyba dodawać że zegar atomowy mierzy czas do 14 miejsca po przecinku, tak więc wyklucza się wszelkie hipotezy, że po prostu jeden zegar się spóźnił a drugi spieszył czy coś...

 

Prędkość światła to nic innego jak maksymala prędkość z jaką może rozchodzić się informacja we wszechświecie. Informacja zawsze dociera do nas z jakimś opóźnieniem. Należy pamiętać że prędkość światła to wielkość specjalna, BEZWZGLEDNA. To znaczy że niezależnie gdzie jesteś i z jaką prędkością się poruszasz, mierzona przez Ciebie prędkość światła jest taka sama - więc nie można tego porównywać z dźwiękiem. Wiem że to przeczy zdrowemu rozsądkowi (podobnie jak mechanika kwantowa), ale niestety tak jest naprawdę... Wyobraź sobie że lecisz z prędkością światła, a przed sobą trzymasz lustro. Gdybyś zapytał, czy sobaczysz się w lustrze, większość ludzi pewnie by Ci odpowiedziała, że nie, bo lecisz szybciej od światła tak więc nie zdąży ono ono odbić się od twojej twarzy i od lustra i wrócić do oka. Ale tak nie jest, światło będzie się zachowywać tak samo jak wtedy gdybyś stał w miejscu. Lecisz z prędkością światła, a światło odbijające się od Ciebie i "lecące" w tym samym kierunku co ty porusza się z prędkością niemal 300 000 km/s. Ktoś teraz powie że to niemożliwe, bo dla osoby stojącej w miejscu byłoby to już 600 000 km/s (prędkość osoby lecącej z prędkością światła + światło lecące z prędkością 300 tys km/s względem tej osoby).  Naprawdę jest tak, że i dla Ciebie, lecąc z prędkością światła i dla drugiej osoby stojącej w miejscu światło porusza się relatywnie z tą samą prędkością - trudno to pojąć, ale tak jest. Bo jest to jedyny przypadek gdzie nie działa klasyczne prawo dodawania prędkości - jak stoisz i widzisz auto jadące 30 km/h, a obok Ciebie ktoś idzie w tym samym kierunku co auto jedzie, z prędkością 5 km/h, to dla niego to auto porusza się z prędkością 25 km/h.

 

Musisz niestety zmienić swoje poglądy, sidknot, nawet jeśli nic nie zrozumiesz. Poczytaj trochę o Teorii Względności, relatywistyce, na pewno znajdziesz jaki to jest związek czasu z prędkością światła.

 

Jeszcze co do tych bliźniaków: biologicznie byłby w takim samym wieku, niezmieniony. Ja tu wysunąłem hipotezę z podróżowaniem z prędkością światła, ale paradoks bliźniąt (w którym rozpatruje się przypadek lotu bliskiego prędkości światła) jest jak najbardziej realny.

 

Jak wspominałem wcześniej, także zakrzywienie czasoprzestrzeni wpływa na czas - na Księżycu starzałbyś się szybciej niż na Ziemi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1. Z tym samolotem do dziwna sprawa, ale dla osoby stojącej z boku obaj by mieli ten sam czas  ??? W ogóle mam mętlik w głowie, same paradoksy  :-[ (mógłbyś rzucić linka do artykułu czy czegoś podobnego)

 

2. "Prędkość światła to nic innego jak maksymala prędkość z jaką może rozchodzić się informacja we wszechświecie."

 

To nie jest takie pewne  ;)

 

3. Jeśli to co mówisz jest prawdą (nic do końca nie wiadomo) to cała moja teoria życiowa upadła  ;) ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli to co mówisz jest prawdą (nic do końca nie wiadomo) to cała moja teoria życiowa upadła  ;) ;)

 

Nie snuj teorii dopóki nie zapoznasz się z teoriami wielkich mózgów ludzkości. Jeśli interesujesz się tym tematem to dlaczego wcześniej nie przeczytałeś teorii Alberta... Na zdrowy rozum cos w tym jest.

 

http://www.racjonalista.pl/kk.php/t,107

 

 

Ja osobiście jakoś nie mogę pojąć teorii co do przyszłości. Jeżeli jest ona prawdziwa powinny istnieć jakieś równoległe światy np. tam gdzie mnie już nie ma... to bez sensu. Jak na razie zostaje przy swojej teorii teraźniejszości i przeszłości którą światło zapisuje jak taśma vhs.

Jakiego zdania jestescie na temat przyszłości?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciekawa stronka  ;)

 

Adrian - tak uogólniając, to cała fizykę jest trudno pojąć ;) A w szególności tą współczesną.

 

Ta teoria ze wszechświatami równoległymi jest jakoś mało prawdopodobna. Gdybyś się zabawił w boga i zatrzymał czas, a potem decydował, co stanie się w każdym miejscu we wszechświecie, miałbyś praktycznie nieskończone możliwości. I dlatego jeśli wszechświaty równoległe cały czas się tworzą, to sądzę że w niewyobrażalnych ilościach.

 

Albo mogłyby się tworzyć wtedy, gdyby ktoś podróżował do przeszłości, oddzielałaby się wtedy nowa linia czasu. Ale to też jest dla mnie trudne do zaakceptowania. Skoro można się cofać do przeszłości, to równie dobrze ktoś z przyszłości mógłby się teraz do nas cofnąć. Nawet zakładając, że przyszłości nie ma i nikt nie może się z niej nagle pojawić, pojawia się i tak paradoks - przecież cofając sie do przeszłości, to dla tych ludzi z przeszłości też nie ma przyszłości - była przeszłość a teraźniejszość jest wtedy gdy oni żyją, a przyszłości nie ma.

 

A może są 3 równoległe osie czasu, przeszłość, teraźniejszość i przyszłość? To też wydaje mi się mało prawdopodobne - nie widzimy przybyszów z przyszłości, a takowych powinniśmy zobaczyć nawet zakładając że następowałby wtedy rozszczep osi czasowej - w końcu i tak kiedyś byśmy się znaleźli w tej nowej odnodze i dowiedzielibyśmy się o przybyszu.

 

Wszechświaty równoległe to kontrowersyjna sprawa, za to bardzo prawdopodobne jest że istnieją inne wszechświaty, niezależne od naszego. Co więcej, wszechświat może powstać z innego wszechświata (wszechświaty niemowlęce Hawkinga).

 

Ale co my tu możemy wydumać, sprawami czasu, czasoprzestrzeni i podróży w czasie niech sie zajmują ci którzy od tego są. Jedyne czego możemy być pewni to to, że świat jest tak skonstruowany, i ludzie są tak skonstruowani, że zawsze będzie coś do poznania, zawsze jakieś zagadki. Bo nudno by było, gdybyśmy wiedzieli już wszystko ;)

 

www.fizykon.org - nawet fajna stronka, a o t. wzgl. tutaj - http://www.fizykon.org/Slowniczek/tw_wstep.htm

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie snuj teorii dopóki nie zapoznasz się z teoriami wielkich mózgów ludzkości.

 

Ja to powiedziałem z nutką żartu, żadnych teorii własnych nie wysnówałem przez całe życie.  ;D ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Specjalnie dla was dodałem www.wielkie.pytania.patrz.pl  :;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W sumie nic nowego  ;)

A ma ktoś film o teorii względności, albo coś podobnego związanego z tematem ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No w tym filmiku to większość to raczej podstawowe informacje. Teraz to niech fizycy rozkminią grawitację i czarną materię ;)

 

Wydaje się że teoria względności jest taka fajna, ale gdy się patrzy na wzory (zwłaszcza te z OTW) to się od razu odechciewa ;) Są jeszcze inne ciekawe teorie, np Teoria Strun. Być może uda się z niej wyprowadzić teorię względności i mechanikę kwantową (też ciekawa teoria). W dodatku rozwija się też Kwantowa Teoria grawitacji ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam dwa pytanka powracające do tematu:

1. Za bardzo nie mogę tego pojąć http://www.fizykon.org/Slowniczek/tw_predkosci_swiatla_nie_da_sie_przekroczyc.htm

szczególnie interesują mnie te ramki. W tej pierwszej, to względem siebie z jaką prędkością się wreszcie poruszają ? A w trzeciej, jeśli ja bym się poruszał z prędkością 250000 km/s a światło oczywiście 300000 km/s (ten sam kierunek i zwrot), to po jednej sekundzie byłoby oddalone o 300000 km  ???

2. Do tego lotu z zegarem atomowym. Brano w nim pod uwagę, że może pod wpływem szybkości występują jakieś zaburzenia pola elektrostatycznego lub coś innego co może zakłócić pracę zegara ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W tej pierwszej, to względem siebie z jaką prędkością się wreszcie poruszają ?

Nie większą niż c.

 

A w trzeciej, jeśli ja bym się poruszał z prędkością 250000 km/s a światło oczywiście 300000 km/s (ten sam kierunek i zwrot), to po jednej sekundzie byłoby oddalone o 300000

Tak. Jakbyś stał to też byłoby oddalone o tyle samo.

 

2. Do tego lotu z zegarem atomowym. Brano w nim pod uwagę, że może pod wpływem szybkości występują jakieś zaburzenia pola elektrostatycznego lub coś innego co może zakłócić pracę zegara ?

Nie wiem, ale nie wydaje mi się, żeby jakiekolwiek zakłócenia miały wpływ na tą różnicę (gdyby tak było na pewno wzięto by to pod uwagę).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak. Jakbyś stał to też byłoby oddalone o tyle samo.

 

Czyli gdybyśmy wyruszyli z tego samego miejsca w tym samym czasie, ja z prędkością 2/3 c, to ja przebyłbym w ciągu sekundy 200000 km, a światło byłoby ode mnie oddalone o 300000 km czyli przebyłoby drogę 500000 km w ciągu sekundy  ???

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czas nie istnieje w sensie fizycznym tylko tylko jest  pojęciem. w sensie fizycznym istnieją wyłącznie zdarzenia, które zliczamy i mówimy, że upłynęła sekunda, rok itd.

tym samym podróże w czasie są z definicji niemożliwe. ci panowie, którzy chwalą się jakimś prototypem wehikułu czasu najwyraźniej już dawno pogubili się w temacie, albo znaleźli dobrego i naiwnego sponsora.

można by mówić o obejrzeniu zdarzeń z przeszłości, gdybyśmy zbudowali urządzenie będące w stanie na zasadzie analizy porównawczej odczytać informacje zapisane w otaczającym nas świecie. na przykład zbudować "czysty" wzorcowy kamień i porównać jego stan ze stanem badanego. analogicznie w drugą stronę czyli w przyszłość. na starych murach widać wyraźnie ślady przeszłości, które są interpretowane jako wynik pewnych zdarzeń, np. ślady po kulach itp. w głębi każdego kamienia jest jakaś zmiana, ślad po przeszłych zdarzeniach, to tylko kwestia skali.

ale do tego jeszcze daleka droga. najprostszym przykładem podróży w przyszłość z kolei jest codzienna prognoza pogody. najczęściej to co najbliżej pod ręką wydaje się wszystkim tylko nie tym czego szukamy. pewnie dlatego, że szukamy fajerwerków, a mamy do dyspozycji słaby płomyk.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to, o czym mówisz jest chyba największym paradoksem jaki znam. pociesz się myślą, że nikt tego nie rozumie. twórcom teorii tak po prostu wyszło z obliczeń, a nie potrafią liczyć inaczej, ot i cały sekretjavascript:void(0);

Duży uśmiech swoją drogą to ktoś kto dopuszcza się publikacji takich paradoksów powinien umieć wytłumaczyć zjawisko przez siebie opisywane. w przeciwnym wypadku powstaje mnóstwo wątpliwości co do wartości pracy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No właśnie to przeczy normalnej logice, dlatego też prędkość światła jest predkością tak szczególną ;)

 

sidknot: od Ciebie byłoby oddalone o te 300 tys km/s, ale od osoby stojącej w miejscu nie 500 tys km/s tylko też 300 tys km/s. Nie obowiązuje tu klasyczne prawo dodawania prędkości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

podjęty temat skłonił mnie do jego rozważenia.

w wyniku czego stwierdzam co następuje:

światło porusza się z właściwą dla siebie prędkością. nie wiemy jaka to prędkość bezwzględna i to nie jest dla nas istotne. dla naszego układu odniesienia jest to n-wzorcowych długości  przebyte w czasie n-wzorcowych zdarzeń. jeśli podstawimy w miejsce "n" dane liczbowe zaopatrzone w zdefiniowane jednostki miary, otrzymamy wartość względną właściwą dla naszego układu odniesienia.

ta wartość sama w sobie również może stać się wzorcem służącym do dalszych obliczeń. tym niemniej prędkość tak wyliczona nie jest wartością bezwzględną tylko względną ze względu na układ odniesienia.

ustalając wzorzec zarówno długości jak i czasu znowu nie interesują nas wartości bezwzględne tych wzorców,a jedynie możliwość zliczania powtarzalnych z naszego punktu widzenia zdarzeń bądź wielkości.

oto i sekret natury: prędkość światła dla każdego układu odniesienia jest prędkością światła ale nie znaczy to, że jest jednakowa dla wszystkich układów. dla każdego układu odniesienia jest wartością wyznaczaną przy użyciu wzorców czasu i długości właściwą dla danego układu.

tym samym twierdzenie, że prędkość światła jest ograniczona jest nieuprawnione.

ktoś może powiedzieć: jeśli prędkość światła jest nieograniczona to dlaczego światło nie porusza się natychmiastowo?

dlatego, że w każdym układzie odniesienia wielkość znana pod nazwą długości czytaj: odległości też jest nieograniczona. tym samym dla długości nie ma znaczenia jak szybko porusza się światło. odległość wyznaczoną za pomocą wzorców długości właściwych dla badanego układu światło pokona w czasie wyznaczonym przy pomocy wzorców czasu właściwych dla danego układu.

myślę, że nikt już nie będzie miał kłopotów ze zrozumieniem dlaczego poruszając się z prędkością bliską prędkości światła, światło nadal oddala się od nas z prędkością światła.

naturalnie jeśli zrozumie mój wcześniejszy wywód.

w razie wątpliwości zadaj pytanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Równania wywiedzione z ogólnej teorii względności opisują trzy podstawowe konfiguracje czasoprzestrzeni. Teraz udowodniono, że jedna z tych konfiguracji, ważna z punktu widzenia grawitacji kwantowej, jest z natury niestabilna.
      Wszystko zaczęło się przed czterema laty, gdy matematyk Mihalis Dafermos z Princeton University zaproponował swojemu doktorantowi Georgiosowi Moschidisowi, by ten spróbował stworzyć matematyczny dowód na niestabilność pewnej konfiguracji czasoprzestrzeni. Dafermos wiedział, że stawia przed studentem niezwykle trudne zadanie i wątpił, czy ten sobie z nim poradzi.
      W 2006 roku Dafermos wraz z Gustavem Holzegelem wysunęli przypuszczenie – czyli niedowiedzione twierdzenie, które wydaje się być prawidłowe – o niestabilności przestrzeni anty de Sittera (przestrzeni AdS). Nie sądziłem, by kiedykolwiek zostało to dowiedzione, przyznaje. Zachęcił jednak swojego doktoranta do pracy nad tym niezwykle trudnym problemem.
      Okazuje się, że postawił właściwy problem przed właściwym człowiekiem. Od 2017 roku Moschidis w kolejnych pracach udowadnia niestabilność przestrzeni AdS. To zaś oznacza, że jeśli w przestrzeń AdS wrzucimy kawałek materii, pojawi się czarna dziura.
      Matematyk Jonathan Luk z Uniwersytetu Stanforda, który zna prace Moschidisa, mówi, że jego osiągnięcie jest zadziwiające. To, co odkrył to ogólny mechanizm niestabilności. Można go odnieść do innych konfiguracji, niezwiązanych z AdS, w których materia lub energia jest zamknięta i nie ma gdzie uciec. Sam Dafermos jest dumny ze swojego byłe studenta i przyznaje, że jego praca to z pewnością najbardziej oryginalna rzecz jaką w ciągu ostatnich lat widział na polu matematyki zajmującej się ogólną teorią względności.
      Przypuszczenie o niestabilności odnosi się do einsteinowskich równań dotyczących ogólne teorii względności, które dokładnie przewidują, jak masa i energia wpływają na zagięcie czasoprzestrzeni. W próżni, gdzie nie ma w ogóle materii, czasoprzestrzeń również może być zagięta, a grawitacja może istnieć z powodu gęstości energetycznej samej próżni, którą możemy opisać jako stałą kosmologiczna.
      Trzy najprostsze równania odnoszą się do symetrycznych konfiguracji, czyli takich, gdzie zagięcie czasoprzestrzeni jest wszędzie takie samo. W przestrzeni Minkowskiego, gdzie stała kosmologiczna wynosi 0, wszechświat jest idealnie płaski. W przestrzeni de Sittera, gdzie stała kosmologiczna ma wartość dodatnią, wszechświat ma kształt sfery. Natomiast w przestrzeni AdS mamy ujemną wartość stałej kosmologicznej, a wszechświat ma kształt siodła.
      Matematycy od dawna zastanawiali się, czy te próżniowe czasoprzestrzenie są stabilne. Co się stanie, gdy zaburzymy je, wrzucając np. kawałek materii. Czy wrócą one do swojego oryginalnego stanu czy też powstanie coś innego. Pytanie można to porównać do pytania o to, co się stanie, gdy wrzucimy kamień do stawu. Czy fale z czasem zanikną, czy też powstanie tsunami?
      W 1986 roku udowodniono, że przestrzeń de Sittera jest stabilna. W 1993 roku udowodniono stabilność przestrzeni Minkowskiego. Przypuszczano, że przestrzeń anty de Sittera jest niestabilna. Jednak zbadanie tego problemu wymagało opracowania nowych narzędzi. Matematyka ma wiele narzędzi do badania stabilności. Jednak niestabilność to całkiem inny obszar badawczy. Szczególnie niestabilność tego rodzaju, mówi Dafermos.
      Matematycy sądzili, że przypuszczalna niestabilność AdS może wynikać z tego, że jej granice są odblaskowe. Zatem docierające do nich fale odbijają się i wracają. Z poglądem tym zgadzają się fizycy, przyznaje Juan Maldacena, o którego osiągnięciach wspominaliśmy na naszych łamach.
      Jeśli zaś granice są odblaskowe, nic się nie może z przestrzeni AdS wydostać, to można przypuszczać, że każda ilość materii czy energii dodana do systemu może zostać skoncentrowana tak bardzo, że powstanie czarna dziura. Pytanie więc brzmi, czy rzeczywiście tak się stanie, a jeśli tak, to jaki mechanizm powoduje tak olbrzymią koncentrację i nie pozwala pozostać materii lub energii w rozproszeniu?
      Moschidis rozwiązał problem w oryginalny sposób. Wyobraził sobie, że stoi w środku przestrzeni AdS, co można porównać do stania wewnątrz gigantycznej piłki, której granice leżą w nieskończoności. Jeśli wyślemy ze środka światło, to dotrze ono do krawędzi w skończonym czasie. Stanie się tak z powodu znanego relatywistycznego efektu: chociaż przestrzeń dzieląca nas od granicy jest nieskończona, to dla obiektu czy fali poruszających się z prędkością światła czas zwalnia. Zatem dla obserwatora światło dotrze do granicy AdS w skończonym czasie.
      W swoich obliczeniach Moschidis posłużył się cząstką Einsteina-Własowa, która jest często wykorzystywana w modelach dotyczących ogólnej teorii względności. Cząstki te tworzą koncentryczne kręgi na powierzchni czasoprzestrzeni. Gdy wrzucimy takie cząstki do badanej przez nas czasoprzestrzeni, pojawiają się koncentryczne kręgi, z których dwa pierwsze będą największe, gdyż zawierają one najwięcej materii i energii. Pierwsza z fal (1) będzie rozszerzała się na zewnątrz, aż dotrze do granicy, odbija się i ruszy w kierunku centrum, kurcząc się po drodze. Ta kurcząca się fala 1 napotka na swojej drodze falę 2, która wciąż podąża w kierunku granicy i się rozszerza. Jak stwierdził Moschidis, z równania Einsteina wynika, że w takim wypadku fala rozszerzająca się (2) zawsze przekaże swoją energię fali kurczącej się (1). Gdy fala 1 dotrze do środka przestrzeni, znowu zacznie się rozszerzać i na swojej drodze spotka powracającą, kurczącą się, falę 2. Teraz to 1 przekaże energię 2. Taki proces może powtórzyć się wielokrotnie.
      Moschidis zdał sobie sprawę z jeszcze jednego faktu. Otóż w pobliżu centrum fale zajmują mniej miejsca, a niesiona przez nie energia jest bardziej skoncentrowana. Z tego też powodu fale spotykające się w pobliżu centrum wymieniają więcej energii, niż te spotykające się w pobliżu brzegów przestrzeni. To zaś powoduje, że fala 1 oddaje fali 2 więcej energii w pobliżu centrum, niż fala 2 oddaje fali 1 energii w pobliżu brzegów.
      Po wielu powtórzeniach takiej stacji fala 2 staje się coraz większa i większa, zabierając energię fali 1. Zwiększa się energia fali 2. W końcu jest ona tak wielka, że gdy fala 2 zmierza do centrum, jej energia zostaje tak bardzo skoncentrowana, iż tworzy się czarna dziura.
      Moschidis wykazał więc, że gdy dodamy do przestrzeni AdS najmniejszą nawet ilość materii, niewątpliwie utworzy się czarna dziura. Jednak, jako że – z definicji – przestrzeń AdS ma wszędzie jednakowe wygięcie, nie może zawierać obiektów takich jak czarne dziury, zaginających przestrzeń w inny sposób. Jeśli zaburzysz czasoprzestrzeń AdS i poczekasz odpowiednio długo, powstanie inna geometria, zawierająca czarną dziurę, a to już nie będzie AdS. To właśnie nazywamy niestabilnością, mówi Moschidis.
      Ostatnio młody uczony udowodnił niestabilność AdS dla zupełnie innego rodzaju zaburzeń, bezmasowego pola skalarnego. Jak zauważa Dafermos, jako że fale generowane w polu skalarnym są przybliżeniem fal grawitacyjnych, to Moschidis przybliżył się w ten sposób do ostatecznego celu – udowodnienia niestabilności AdS w prawdziwej próżni, gdzie czasoprzestrzeń zostaje zaburzona przez grawitację bez udziału materii.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy z Imperial College London opracowali teoretyczną koncepcję manipulowania światłem przechodzącym w pobliżu obiektu. To oznacza, że teoretycznie możliwe jest ukrycie przed obserwatorem rozgrywających się wydarzeń tak, by nie zdawał on sobie z tego sprawy.
      Jak wcześniej donosiliśmy, profesor John Pendry z UCL opracował ideę czapki-niewidki stworzonej z metamateriałów. Teraz zespół pracujący pod kierunkiem profesora Martina McCalla matematcznie rozszerzył pomysł Pendry'ego na ukrywanie całych zdarzeń, a nie tylko obiektów.
      Światło zwalnia gdy wnika w materiał. Jednak teoretycznie możliwe jest manipulowanie promieniami światła tak, by niektóre przyspieszały, a inne zwalniały - mówi McCall. Twierdzi on, że w ten sposób można spowodować, iż część światła dotrze do obserwatora przed zdarzeniem, a część się znacznie spóźni. W efekcie przez krótki czas wydarzenie nie będzie oświetlone i nie będziemy mogli go obserwować. To z kolei prowadzi do teoretyczej możliwości niezauważalnej dla obserwatora manipulacji energię, informacją i materią. Jak mówi McCall, gdy będziemy obserwowali osobę poruszającą się korytarzem, sprawi to na nas takie wrażenie, jakby używała ona znanego ze StarTreka transportera, gdyż nagle pojawi się w innym miejscu, niż była jeszcze przed chwilą. Teoretycznie osoba ta mogłaby zrobić coś, czego obserwator nie dostrzeże.
      Ukrywanie poruszających się ludzi to wciąż jedynie wizja z dziedziny science-fiction, jednak model zespołu McCalla może znaleźć praktyczne zastosowanie w optyce czy elektronice.
      Doktor Paul Kinsler opracował już prototypową architekturę dla łączy optycznych i układów logicznych, która korzysta z koncepcji McCalla. Pomysł Kinslera zakłada, że przesył danych mógłby zostać zatrzymany w celu przeprowadzenia obliczeń, których wyniki powinny dotrzeć wcześniej. Z punktu widzenia innych części układu scalonego czy sieci przetwarzanie informacji wyglądałoby na ciągłe. Uzyskano by w ten sposób "przerwanie bez przerwania". Alberto Favaro, jeden z członków zespołu badawczego, wyjaśnia to w ten sposób: wyobraźmy sobie kanał przesyłu danych komputerowych jako autostradę pełną samochodów. Chcemy, by przez autostradę przeszedł pieszy, ale by nie prowadziło to do zatrzymania ruchu. Spowalniamy więc samochody znajdujące się przed przejściem, a te, które są na nim i za nim, przyspieszamy. Tworzymy w ten sposób przerwę, którą pieszy może przejść. W tym samym czasie obserwator stojący na dalszym odcinku autostrady nie zauważy niczego oprócz płynnie poruszających się samochodów. Uczeni, tworząc swoją koncepcję, musieli zmierzyć się z problemem przyspieszenia przesyłanych danych bez naruszania praw teorii względności. Favaro poradził sobie z tym, projektując teoretyczny materiał, którego właściwości zmieniają się w czasie i przestrzeni.
      Jesteśmy pewni, że koncepcja czasoprzestrzennej czapki-niewidki otwiera przed nami wiele różnych możliwości. Jednak na obecnym etapie to praca czysto teoretyczna i musimy dopracować szczegóły potencjalnych zastosowań - mówi McCall.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Hipoteza holograficznego wszechświata, którą dwa lata temu zaproponował astrofizyk Craig Hogan z amerykańskiego FermiLab, wstrząsnęła naszym rozumieniem czasoprzestrzeni. Amerykański naukowiec zapostulował bowiem, że trzeci wymiar w zasadzie nie istnieje i jest jedynie holograficznym złudzeniem, które może nas mamić jedynie z powodu ograniczonej prędkości światła (dokładnie pisaliśmy o tym rok temu). Mimo kontrowersji zdobyła sobie popularność i uznanie wielu naukowców, rozwiązywałaby bowiem wiele zagadek i paradoksów, między innymi związanych z istnieniem czarnych dziur - od opisu których zresztą wzięła swój początek. Praktycznym skutkiem przyjęcia takiego modelu wszechświata jest to, że posiada on (podobnie do czarnej dziury) płaski, tak zwany horyzont zdarzeń, zaś całe wnętrze jest właśnie hologramem, będącym odbiciem informacji zapisanej na powierzchni horyzontu. Innym skutkiem takiej budowy wszechświata byłaby ziarnistość czasoprzestrzeni (co przeczy obecnemu pojmowaniu jej jako ciągłego kontinuum), podobna do ziarna obrazu na kliszy, czy pikseli obrazu komputerowego.
      Z obliczeń wynikałoby, że - jeśli jest to prawdą - to wielkość podstawowych elementów czasoprzestrzeni jest o całe rzędy wielkości większa od stałej Plancka i jest w zasięgu możliwych do zbudowania instrumentów pomiarowych. To właśnie jest obecnie celem Hogana. Konstruowany przez niego holometr będzie precyzyjnym interferometrem, podobnym do tych, wykorzystywanych do szukania fal grawitacyjnych, znacznie mniejszym, bo zaledwie czterdziestometrowym, ale za to bardziej czułym.
      W urządzeniu tym dwie precyzyjne wiązki lasera odbijają się od lustra i powracają, stanowiąc przyrząd czuły na najmniejsze zakłócenia. Takie zakłócenia, szum nieznanego pochodzenia, rejestrowany przez interferometry poszukujące śladu fal grawitacyjnych, uważany jest za poparcie teorii holograficznego wszechświata. Nowy projekt ma zweryfikować ten pogląd. Jeśli się powiedzie, szukanie fal grawitacyjnych okaże się bezcelowe, ale zyskamy odkrycie o wiele donioślejsze.
      Cała sztuka w konstrukcji holometru polegać będzie na odfiltrowaniu własnych szumów urządzenia. Craig Hogan wie, jak to zrobić i kończy się budowa jednometrowego, działającego modelu holometru. Docelowo gotowe urządzenie ma zacząć zbierać dane w przyszłym roku.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Najpopularniejsza i uznawana za obowiązującą (choć mająca już ciekawą konkurencję) kosmologiczna teoria Wielkiego Wybuchu jest dość trudna do eksperymentalnego potwierdzenia. Być może jednak coś da się w tej materii zrobić: na przykład wymodelować czasoprzestrzeń o innej liczbie wymiarów. Brzmi nierealnie? Nie dla współczesnej techniki!
      Na samym początku, jak sądzi część teoretyków, wszechświat nie musiał mieć takiej struktury, jaką dziś znamy: czyli trzech wymiarów przestrzeni i jednego wymiaru czasowego. Zamiast tego posiadał dwa wymiary przestrzeni i dwa wymiary czasu. Kiedy przekształcał się on w znaną nam strukturę czasoprzestrzeni, dodatkowe wymiary przewidywane przez teorię strun - jak sądzą fizycy - zwinęły się. Procesowi temu miałoby towarzyszyć zjawisko zwane Wielkim Błyskiem, czyli nagły wzrost radiacji. Przejście od takiego dziwnego wszechświata do nam znanego chce wymodelować eksperymentalnie para fizyków: Igor Smolyaninov z Uniwersytetu Maryland w College Park oraz Evgenii Narimanov z Uniwersytetu Purdue w West Lafayette, w stanie Indiana.
      Rozważywszy sposób rozchodzenia się fal elektromagnetycznych w takim dziwnym, przemieniającym się uniwersum dwaj panowie uważają, że da się go wywołać w rzeczywistości, na stole laboratoryjnym. Kluczem do tego miałyby być metamateriały, czyli materiały pozwalające precyzyjnie kontrolować sposób rozchodzenia się w nich światła.
       
      Naginanie czasoprzestrzeni w laboratorium?
       
      Metamateriały, o których niedawno pisaliśmy, dają nadzieję na powstanie niezwykłych przyrządów optycznych: doskonałych soczewek, potężnych mikroskopów czy materiałów dających niewidzialność. Pomysł Smolyaninova i Narimanova jest jednak daleko bardziej zdumiewający.
      Kiedy fale świetlne przechodzą przez przezroczysty materiał, ich prędkość zmienia się: maleje długość fali, rośnie zaś częstotliwość. Taka zmiana przebiega jednakowo we wszystkich kierunkach. Smolyaninov i Narimanov opisują teoretycznie metamateriały, w których zależność pomiędzy częstotliwością fali a przestrzenną zmianą pola jest wysoce anizotropowa (niejednakowa dla różnych kierunków). Dla określonych konfiguracji możliwe byłoby zwiększenie rzeczywistej długości fali w wybranym kierunku, podczas kiedy generalna częstotliwość fali zmniejszałaby się.
      Zespół fizyków uważa, że taka założona hiperboliczna zależność pomiędzy przestrzenną a czasową zmiennością fali elektromagnetycznej odpowiada temu, co działo się w czasoprzestrzeni z dwoma wymiarami przestrzennymi i dwoma czasowymi. Jedną z właściwości takiej specyficznej geometrii jest nieskończona ilość układów pola elektromagnetycznego możliwych dla wybranej długości fali - w naszej (normalnej) czasoprzestrzeni liczba takich układów jest duże, ale nie nieskończona. Opisywany teoretycznie radiacyjny Wielki Błysk podczas przekształcania się wczesnej czasoprzestrzeni w obecną byłby spowodowany właśnie uwolnieniem energii istniejącej w nieskończonych układach pól.
      Pomysłodawcy zapewniają, że kontrolowana w ten sposób w laboratorium fala nie doprowadzi do żadnych osobliwości ani paradoksów w rodzaju podróży w czasie. Będzie to normalne, fizyczne zjawisko, modelujące jedynie pewien aspekt założonej teoretycznie czasoprzestrzeni. Będzie ono ponadto podlegać prozaicznym ograniczeniom, jak rozpraszanie i utrata energii, które teoria celowo pomija.
      Czy pomysł zostanie wcielony w życie? Bardzo możliwe. Studium dwojga autorów, opublikowane w Physical Review Letters z 6 sierpnia, proponuje wykonanie eksperymentalnej struktury z konkretnego metamateriału: cienkich arkuszy stworzonych z drobnych drutów galu. Stawałyby się ona bardziej przewodliwe topiąc się w temperaturze nieco wyższej od pokojowej. Według obliczeń topnienie zamieniałoby taki metamateriał ze zwykłego w hiperboliczny i z powrotem. Zatem podczas schładzania rozgrzanego materiału można by obserwować zjawisko analogiczne do Wielkiego Błysku.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy pracujący z hanowerskim wykrywaczem fal grawitacyjnych GEO 600 od wielu miesięcy zastanawiali się nad dziwnym szumem, rejestrowanym przez ich urządzenie. Teraz Craig Hogan, fizyk z Fermilab, zaproponował teorię, która może oznaczać, iż GEO 600 dokonał najważniejszego odkrycia w fizyce w ciągu ostatnich 50 lat.
      Hogan, który niedawno został dyrektorem Centrum Astrofizyki Cząstek, uważa, że szum pochodzi z granicy czasoprzestrzeni, z miejsca w którym czas i przestrzeń przestają być kontinuum. Poza tym punktem czas i przestrzeń tworzą jakby liczne osobne ziarna, zamiast gładkiej wstęgi. Jeśli wyniki uzyskane przez GEO 600 są tym, co podejrzewam, to wszyscy żyjemy w wielkim kosmicznym hologramie - mówi Hogan.
      Teoria hologramu dobrze tłumaczy niektóre paradoksy związane z czarnymi dziurami czy podstawowymi pojęciami dotyczącymi budowy Wszechświata. Jednak niektórzy naukowcy proponują jej rozszerzenie na całą rzeczywistość. Już w latach 90. ubiegłego wieku fizycy Leonard Susskind i noblista Gerard Hooft zasugerowali taką właśnie możliwość. Jednak jej przyjęcie oznaczałoby, że zgadzamy się z koncepcją, iż całe nasze codzienne doświadczenie to nic innego jak holograficzne odbicie fizycznego procesu zachodzącego w odległej dwuwymiarowej przestrzeni.
      Skąd jednak Susskind i Hooft wzięli swój pomysł? Pochodził on od samego Stephena Hawkinga. W połowie lat 70. Hawking teoretycznie przewidział, że czarne dziury parują i z czasem zanikają. To parowanie to tzw. promieniowanie Hawkinga. Problem jednak w tym, że promieniowanie to nie zawiera żadnych informacji o czarnej dziurze, a więc gdy ona wyparuje, wszystkie dane dotyczące gwiazdy, z której czarna dziura powstała, są tracone. To z kolei było sprzeczne z szeroko przyjętym poglądem, że informacja nie może zostać zniszczona. Mówimy tutaj o paradoksie informacyjnym czarnej dziury.
      Jacob Bekenstein z Uniwersytetu Hebrajskiego zaproponował następnie rozwiązanie paradoksu. Miało ono polegać na tym, że entropia czarnej dziury, która jest synonimem informacji, którą dziura zawiera, jest proporcjonalna do powierzchni jej horyzontu zdarzeń. Horyzont zdarzeń, to teoretyczny punkt, poza którym nie ma już powrotu i wszystko co go przekroczy, jest wchłaniane przez czarną dziurę.
      Na podstawie teorii Hawkinga i Bekensteina, teoretycy stwierdzili, że mikroskopijne fale kwantowe na horyzoncie zdarzeń mogą kodować informacje pochodzące z czarnej dziury. Oznacza to, że informacja 3D o gwieździe, z której powstała czarna dziura może zostać zakodowana w dwuwymiarowym horyzoncie zdarzeń czarnej dziury. Susskind i Hooft rozszerzyli to na cały wszechświat. Stwierdzili bowiem, że ma on również swój horyzont zdarzeń - jest nim miejsce, do którego zdążył się rozszerzyć w ciągu swojego istnienia. Kilku naukowców zajmujących się teorią strun zgadza się z takim poglądem.
      Teoria holograficzna jest bardzo pociągająca dla naukowców badających czas i przestrzeń. Teoretycy od dawna przewidują, że w najmniejszej skali dochodzi do zaburzeń czasoprzestrzeni i staje się ona "ziarnista", a nie ciągła. Jednak mowa tutaj o skali równej długości Plancka, czyli 10-35 metra. To setki miliardów miliardów razy mniej niż wynosi wielkość protonu. Innymi słowy, jest to wielkość, której nie jesteśmy w stanie zaobserwować. Jednak teoria holograficzna to zmienia.
      Hogan zdał sobie bowiem sprawę z tego, że jeśli wszechświat jest hologramem, to mamy do czynienia z czasoprzestrzenną sferą, której powierzchnia nie jest ciągła, a ziarnista. Każde z "ziaren" ma wielkość równą długości Plancka i zawiera bit informacji. Jednak, z teorii holograficznej wynika, że ilość informacji zawartej w "ziarnach" na powierzchni musi być równa ilości informacji zawartej w samej sferze. A przecież wnętrze sfery jest znacznie bardziej pojemne, niż jej powierzchnia. Ilość informacji, która zmieści się w obu częściach nie może być więc równa. Hogan ma jednak pomysł na rozwiązanie tego problemu. Uważa on, że ilość informacji może być równa jedynie wówczas, gdy "ziarna" tworzące wszechświat są znacznie większe niż długość Plancka. Zdaniem Hogana, ta najmniejsza skala, w której dochodzi do zaburzeń czasoprzestrzeni to nie 10-35 metra, a 10-16. "Ziarna" tworzące nasz wszechświat są zatem większe, niż sądzimy i, co najważniejsze, jest to wielkość dostępna dla współczesnych instrumentów badawczych.
      Amerykański uczony wiedział, że spośród pięciu istniejących wykrywaczy fal grawitacyjnych, to właśnie GEO 600 może być na tyle czuły, by potwierdzić jego teorię. Skontaktował się więc z zespołem naukowców pracujących z GEO 600 i przedstawił im swoje przewidywania. Otrzymał stamtąd odpowiedź, że urządzenie wykrywa szum o częstotliwości 300-1500 Hz. Jego pochodzenia uczeni nie potrafią wyjaśnić. Właściwości tego szumu były dokładnie takie, jak przewidywał Hogan w swojej teorii.
      Na razie jednak uczeni powstrzymują się pod formułowaniem ostatecznych ocen. Sam Hogan mówi, że może przecież istnieć inne źródło szumu, niż to zgodne z jego teorią. Wykrywacze fal grawitacyjnych są tak czułe, że istnieje wiele źródeł zakłóceń - przepływające chmury, odległy ruch drogowy, ruchy sejsmiczne itp. Na razie naukowcy nie potrafią wytłumaczyć pewnego szczególnego szumu, który pojawia się w GEO 600. Uczeni planują dalsze udoskonalanie instrumentu i kolejne eksperymenty, które, jak mają nadzieję, pozwoli wyeliminować większość tajemniczego szumu. Jeśli jednak nadal będzie się on pojawiał tam, gdzie obecnie, teoria Hogana stanie się jeszcze bardziej prawdopodobna.
      Co prawda szum powstający z zaburzeń czasoprzestrzeni może ostatecznie uniemożliwić wykrycie fal grawitacyjnych, ale samo jego odkrycie będzie znacznie ważniejsze niż odkrycie fal, których szuka GEO 600.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...