Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Po śmierci 11 noworodków przerwano prowadzone w Holandii testy Viagry podawanej ciężarnym. Lek podawano kobietom, u których łożysko było słabo wykształcone. Miał on pomóc w rozwoju dziecka. Wydaje się jednak, że lek, który zwiększa przepływ krwi, mógł doprowadzić do śmiertelnych uszkodzeń płuc noworodków. Prowadzone są badania, które mają określić przyczynę śmierci dzieci. Brak jakichkolwiek sygnałów, by śmierć została spowodowana czyimś zaniedbaniem czy błędem.

Podobne badania prowadzono w 2010 roku w Wielkiej Brytanii, Australii i Nowej Zelandii. Wówczas nie stwierdzono żadnych niepożądanych działań, nie zauważono też jednak, by podawanie Viagry przynosiło jakieś korzyści.

Niedorozwinięte łożysko jest związane z poważnym ograniczeniem rozwoju płodu. Współczesna medycyna nie potrafi poradzić sobie z tym problemem. Dzieci z takich ciąż rodzą się przedwcześnie, mają niską wagę urodzeniową i małe szanse na przeżycie. Dlatego też leki, które zwiększają masę urodzeniową czy podtrzymują ciężę mogą być ratunkiem dla dziecka.

W holenderskich badaniach, które miały trwać do 2020 roku, wzięło udział 11 szpitali i 183 ciężarne. Sildenafil (Viagrę) podawano 93 kobietom, a 90 pań otrzymywało placebo. Okazało się, że u 20 dzieci pojawiły się problemy z płucami. Wystąpiły one u trójki noworodków z grupy placebo i u 17 z grupy, gdzie ciężarne przyjmowały sildenafil. Zmarło 11 dzieci z grupy przyjmującej sildenafil.

Profesor Zarcko Alfirevic z University of Liverpool, który w swoim czasie prowadził badania nad wpływem sildenafilu na ciążę i nie znalazł żadnych dowodów, by środek ten wspomagał wzrost dziecka, stwierdził: Holendrzy odkryli coś niespodziewanego. Koniecznie trzeba przeprowadzić dodatkowe badania, gdyż takich komplikacji nie zauważono w poprzednich badaniach, prowadzonych w Wielkiej Brytanii, Australii i Nowej Zelandii.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zastanawia mnie tylko co mówi lekarz przed?

Załóżmy: "mamy tu nowy obiecujący lek, proszę spróbować"

A co mówi po?

Załóżmy: "sorry, nie wyszło".

A tak swoją drogą to jak zawsze w szpitalu pewnie pacjent ma g... do gadania.

Bo realnie to wygląda tak np.:

Leży kobieta na sali z nogami szeroko rozstawionymi :D
Lekarz wprowadza kilkunastu studentów, o proszę sobie popatrzeć tu między nogami :D (tak drzewiej bywało, dziś może trochę jest lepiej)

Edytowane przez thikim

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, thikim napisał:

Zastanawia mnie tylko co mówi lekarz przed?

9 godzin temu, KopalniaWiedzy.pl napisał:

Dzieci z takich ciąż rodzą się przedwcześnie, mają niską wagę urodzeniową i małe szanse na przeżycie.

Nic dziwnego, że ludzie chcą zwiększyć swoje szanse. Zauważ, że już wcześniej robiono podobny eksperyment. Nie pomogło, ale i nie zaszkodziło.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W placebo nikt nie umarł. Z lekiem 11 dzieci umarło. Gdzie tu widzisz zwiększenie szans? Z zera do 11 - to nieskończoność ale zwiększenia prawd. śmierci.

Rzeczywiście - bez leku dzieci mają niskie szanse na przeżycie.

Jak dla mnie tu powinien prokurator wyjaśnić te badania. I czuję że przy gruntownym badaniu niektórzy by trochę posiedzieli.

Rozumiem że określamy jedną ciążę z niskimi szansami na przeżycie dziecka. Dajemy możliwość użycia lekarstwa. Badamy efekty.
Pozytywne - kontynuujemy. Negatywne - rezygnujemy.

A tu podano niesprawdzony lek 93 kobietom doprowadzając do zgonu 11 dzieci.

Trzeba było od razu dać wszystkim ciężarnym w Holandii. A co tam. Nikt by nie zarzucił że próba badawcza mała.
Idioci.

Ja wiem że fajnie jest się pobawić w naukowca. Ale to akurat była zabawa w mordercę.

Edytowane przez thikim

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
17 minut temu, thikim napisał:

W placebo nikt nie umarł. Z lekiem 11 dzieci umarło. Gdzie tu widzisz zwiększenie szans? Z zera do 11 - to nieskończoność ale zwiększenia prawd. śmierci.

TERAZ to wiemy.  Biorąc pod uwagę że:

9 godzin temu, KopalniaWiedzy.pl napisał:

Podobne badania prowadzono w 2010 roku w Wielkiej Brytanii, Australii i Nowej Zelandii. Wówczas nie stwierdzono żadnych niepożądanych działań, nie zauważono też jednak, by podawanie Viagry przynosiło jakieś korzyści.

IMHO, dwa takie same eksperymenty z tak różnym rezultatem oznaczają, że ktoś coś .... czegoś nie przemyślał. Nie wiem też, jak mam pogodzić informacje "małe szanse na przeżycie" i "w placebo nikt nie umarł" Wychodzi na to że nie takie małe. Pewnie śledztwo wyjaśni. Obstawiam interakcję z jakimś magicznym suplementem przyjmowanym bez wiedzy lekarzy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
11 godzin temu, thikim napisał:

W placebo nikt nie umarł. Z lekiem 11 dzieci umarło. Gdzie tu widzisz zwiększenie szans? Z zera do 11 - to nieskończoność ale zwiększenia prawd. śmierci.

"Lek" zwiększył prawdopodobieństwo wystąpienia problemów z płucami. Prawdopodobieństwo śmierci po tych problemach może być niezależne od "leku".

Edytowane przez Delor

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
17 godzin temu, thikim napisał:

co mówi lekarz przed?

 

15 godzin temu, thikim napisał:

tu powinien prokurator wyjaśnić

 

15 godzin temu, thikim napisał:

niektórzy by trochę posiedzieli

Trzeba sporej dawki naiwności, żeby sądzić, że w dzisiejszych czasach w cywilizowanych krajach ktoś przeprowadzi takie badania na zasadzie "podajmy coś tam pacjentom i zobaczmy co się stanie".

Dzisiaj tłumaczy się kandydatkom /kandydatom  jakie mają perspektywy przy obecnych stanie wiedzy i procedurach oraz czego spodziewają się i jakie ryzyka przewidują badacze. Kandydatki / kandydaci wiedzą też, że będzie grupa kontrolna z placebo i jeśli przystąpią do testów to nie dowiedzą się w ich trakcie, czy uczestniczą w prawdziwej czy "fejkowej" terapii. A potem podpisują wielostronicowe umowy w 5% napisane przez badaczy a w 95% przez prawników.

Bo dziesiątki kancelarii prawnych już czeka, żeby wyciągnąć odszkodowanie za błąd lekarski. Znam kilka osób, które nieźle żyją z wyszukiwania takich błędów (nawet sprzed kilku lat) i pozywania szpitali. Byłbym skłonny się założyć, że prawnicy już dotarli do tych matek i szukają do czego by tu się tu przy...ć. Jak znajdą - popłynie kasa z polis OC. Tutaj widzę małe szanse, bo 11 szpitali pewnie stać na dobrych prawników (to nie Polska). Chociaż - ci od odszkodowań też przecież nie w ciemię bici. Wiedzą, jak na chleb zarobić.

Co do prokuratury - prawdopodobnie właśnie sprawdza. To chyba wszędzie już standard. Jednak jeśli nie wykaże, że śmierci nastąpiły w wyniku rażących zaniedbań albo świadomych działań niezgodnych z procedurą badań - nie będzie żadnych zarzutów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
23 godziny temu, Jajcenty napisał:

TERAZ to wiemy.

To rzeczywiście jest niezłe podejście.

Wysoki Sądzie, teraz to wiemy że ta trucizna zabija. Ale skąd mogłem wiedzieć zanim podałem to całej Warszawie?

A nie mógł Pan podać JEDNEJ osobie?

No w sumie mogłem, ale procedura badań jest taka że wtedy wyniki nie są istotne statystycznie

:D
To już jest poziom dr Mengele.

8 godzin temu, Jarkus napisał:

Jednak jeśli nie wykaże, że śmierci nastąpiły w wyniku rażących zaniedbań albo świadomych działań niezgodnych z procedurą badań - nie będzie żadnych zarzutów.

O tu jest esencja tej pychy.

Czyli jak procedura prowadzi do śmierci to wszystko jest ok.

Rażącym zaniedbaniem jest podanie leku który zabija.
Nie wiedzieli że zabija? To się nie podaje prawie 100 osobom tylko jednej, dla której stan wskazuje że ryzyko pogorszenia jest minimalne i bada wyniki.

I przy pierwszym zgonie, przerywa się i robi sekcję i bada: dlaczego.

A tu uśmiercono 11 dzieci i wszyscy są hapi jacy to z nich zdolni naukowcy.

8 godzin temu, Jarkus napisał:

podajmy coś tam pacjentom i zobaczmy co się stanie

Przecież dokładnie tak zrobiono. Podano i zobaczyło się że coś za dużo zgonów i tylko w grupie której coś podano.

8 godzin temu, Jarkus napisał:

Dzisiaj tłumaczy się kandydatkom /kandydatom  jakie mają perspektywy przy obecnych stanie wiedzy i procedurach oraz czego spodziewają się i jakie ryzyka przewidują badacze.

Tak. A wiesz co to jest głosowanie negatywne? I pozytywne?
Wiesz że jak zapytasz:

kto jest za czymś tam to podniesie rękę załóżmy 40 osób/100, czyli mniejszość.

A przy pytaniu:
czy są ludzie przeciw temu? To podniesie rękę załóżmy 10/100 osób, czyli mniejszość jest przeciw więc można coś zrobić.

Odpowiednio sformułowane pytanie sprawia że osoba głosuje tak jak chcemy.
Dalej, w szpitalu jest spotkanie eksperta (lekarza) z ignorantem(pacjentem). Jak myślisz czyje jest na wierzchu i czy można tu mówić o równej sile argumentów i przekonywania?
Albo najlepiej potrzymaj pacjenta przez parę dób w szpitalu na diecie to zrobi wszystko gdy mu powiesz: możemy przyspieszyć.

Jest 1000 i 1 sposobów w jaki lekarz może zmanipulować pacjenta. I to też powinno być wyjaśnione.
Bo oczywiście badaczowi nie zależy na tym żeby znaleźć sporo osób do badań. Badacz chodzi i mówi, odradzam spróbowanie mojego leku :D

A pacjent krzyczy, ale ja chce. W końcu ciężarna matka wstaje, bierze nóż i przystawia lekarzowi do gardła mówiąc:
dawaj mi skur... to lekarstwo.
Z pewnością to tak właśnie było. I teraz rodziny zamordowanych powinny zapłacić odszkodowanie lekarzom których zmusiły do podania tego leku.

Zasada jest prosta: nie wiem jak coś działa - nie ryzykuje ludzkim życiem.
A przynajmniej unikam nadmiernego ryzyka (bo jakieś minimalne zawsze jest). Śmierć 11 dzieci to nie jest minimalne ryzyko.

11 dzieci na 93 porody.

Edytowane przez thikim

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Ryzyko przedwczesnego porodu u kobiet, które palą w ciąży, jest dwukrotnie wyższe niż dotychczas sądzono - donoszą badacze z Uniwersytetu w Cambridge. Z ich najnowszych badań wynika, że kobieta paląca w ciąży jest narażona na 2,6 razy większe ryzyko urodzenia wcześniaka, niż kobieta niepaląca. Ponadto, jak dowiadujemy się z badań opublikowanych na łamach International Journal of Epidemiology, palenie oznacza, że dziecko narażone jest na 4-krotnie większe ryzyko, iż będzie zbyt małe, jak na wiek ciąży, a to z kolei grozi licznymi komplikacjami, w tym problemami z oddychaniem i większą podatnością na infekcje.
      Kobiety w ciąży nie powinny w ogóle palić papierosów, powinny też ograniczyć spożycie kofeiny. Palenie tytoniu wiąże się bowiem ze zwiększonym ryzykiem ograniczenia wzrostu płodu, niską wagą urodzeniową i przedwczesnym urodzeniem. Badania wskazują też na związek tytoniu ze stanem przedrzucawkowym. Natomiast wysokie spożycie kofeiny jest powiązane z niższa wagą urodzeniową i, być może, z ograniczeniem wzrostu w okresie płodowym. Kofeiny jest jednak trudniej uniknąć niż tytoniu, gdyż znajduje się ona nie tylko w kawie, ale również w herbacie, czekoladzie, napojach czy niektórych lekach.
      Dotychczas badania nad wpływem tytoniu i kofeiny na rozwój płodu opierały się głównie na informacjach o spożyciu tych substancji uzyskiwanych od samych kobiet. Tego typu prace obarczone są jednak ryzykiem sporego błędu.
      Naukowcy z University of Cambridge i Rosie Hospital zaangażowali do swoich badań ponad 4200 kobiet, które w latach 2008–2012 odwiedzały szpital w ramach programu badawczego Pregnancy Outcome Prediction. Czterokrotnie w czasie ciąży pobrano im próbki krwi do analizy.
      Do analizy wpływu palenia na ciążę wytypowano 914 kobiet. Naukowcy badali u nich poziom kotyniny, metabolitu nikotyny. Okazało się, że tylko 2/3 kobiet, u których wykryto kotyninę, przyznawało się do palenia papierosów. To oznacza, że badania z krwi są bardziej wiarygodne, niż badania oparte na wywiadach. Na podstawie analiz stwierdzono, że 78,6% ciężarnych nie było wystawionych na działanie dymu tytoniowego, 11,7% było wystawionych w pewnym stopniu, a 9,7% podlegało stałej ekspozycji na dym.
      W porównaniu z kobietami, które w ogóle nie paliły i nie były wystawione na dym tytoniowy, panie mający ciągły kontakt z papierosami były narażone na 2,6 razy większe ryzyko przedwczesnego porodu. Dotychczasowe badania, opierające się na metaanalizach, mówiły, że ryzyko takie jest o 1,24 razy większe.
      Dzieci palaczek były średnio o 387 gramów lżejsze niż dzieci kobiet niepalących. To aż 10% mniej niż średnia waga urodzeniowa. To zaś zwiększało ryzyko niskiej wagi urodzeniowej (poniżej 2500 gramów) i związanych z tym problemami rozwojowymi, jak np. gorszy stan zdrowia w przyszłości.
      Od dawna wiadomo, że palenie w ciąży jest szkodliwe dla dziecka. Nasze badania pokazują, że jest bardziej szkodliwe, niż uważano. Narażono ono dziecko na potencjalnie poważne konsekwencje w postaci zbyt powolnego rozwoju płodowego i zbyt wczesnego urodzenia, mówi profesor Gordon Smith.
      Spożywanie kofeiny u ciężarnych oceniano zaś badając poziom jej głównego metabolitu, paraksantyny. Analizę prowadzono u 915 kobiet. Okazało się, że 12,8% badanych miało niski poziom tego metabolitu, u 74,0% występował poziom umiarkowany, a u 13,2% - wysoki poziom. Autorzy badań nie znaleźli dowodów na związek pomiędzy spożyciem kofeiny a niekorzystnym oddziaływaniem na dziecko.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Orangutanicy sumatrzańskiej Eirinie z Denver Zoo pomogła ziołowa herbata łagodząca poranne mdłości ciążowe, z której korzystała kiedyś jej opiekunka.
      Na początku ciąży 15-letnia Eirina źle się czuła. Mniej jadła i stała się osowiała.
      [Eirina] nigdy wcześniej nie była w ciąży. To dla niej zupełnie nowe doświadczenie - podkreśliła w wypowiedzi dla tygodnika People opiekunka Cindy Cossaboon.
      Orangutanica nie chciała wychodzić z gniazda; leżała w nim pod kocami. Odmawiała jedzenia i picia.
      Cossaboon zajmuje się orangutanicą, odkąd ta jako 8-latka przybyła w 2016 roku do Denver z zoo w Dortmundzie. Cindy mieszkała w Niemczech do wieku 14 lat, pomyślała więc, że będzie mówić do swojej nowej podopiecznej po niemiecku. Teraz śmieje się, że ma nadzieję, że pomogło to Eirinie w przeprowadzce i przyzwyczajeniu się do nieznanego otoczenia.
      Widząc złe samopoczucie ciężarnej Eiriny, pracownicy zoo sięgali po różne naturalne rozwiązania. Podawali jej, na przykład, imbir. Niestety, nic nie pomagało. Wtedy przypomniałam sobie herbatę, którą piłam, kiedy sama byłam w ciąży - opowiada Cossaboon. Zawierała ona m.in. liść mięty. Chcąc sprawdzić, czy to może zadziałać, porozmawiałam z menedżerami, a także zespołami weterynaryjnym i zajmującym się żywieniem [zwierząt].
      Uzyskawszy pozwolenie, Cossaboon zaczęła parzyć herbatkę dla Eiriny. Jak się okazało, napar od razu przypadł orangutanicy do gustu.
      Po przyjściu do pracy przygotowuję herbatę. Gdy się parzy, idę sprawdzić, co u Eiriny (zawsze leży u siebie pod kocami) - opowiada opiekunka. Potem idę po napój. Widząc, że się zbliżam, [orangutanica] siada i jest gotowa do sączenia naparu. Po wypiciu herbatki staje się bardziej aktywna i zjada śniadanie - dodaje Cossaboon.
      Pod koniec lipca Eirinie urządzono bociankowe, które wykorzystano jako okazję do tego, by zachęcić zwiedzających (i nie tylko) do wsparcia orangutanów z Denver Zoo.
      Eirina urodzi na dniach. Jej aktywność ponownie się zmniejszyła. Nadal jednak pija rano swoją herbatkę.
       


      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Co najmniej 20% kobiet, które przeszły leczenie niepłodności, takie jak zapłodnienie in vitro, zachodzi później w ciążę w sposób naturalny, wynika z badań przeprowadzonych na University College London. Uczeni z Londynu przeanalizowali dane z 11 badań opublikowanych w latach 1980–2011 dotyczących ponad 5000 kobiet. Chcieli dowiedzieć się, jak często po zajściu w pierwszą ciążę w wyniku sztucznego zapłodnienia, do drugiej ciąży doszło w sposób naturalny.
      Okazało się, że co najmniej 20% kobiet, których pierwsze dziecko zostało poczęte metodą sztucznego zapłodnienia, w drugą ciążę zachodziło już naturalnie. Najczęściej miało to miejsce w ciągu 3 lat.
      Zwykle uznaje się, że jeśli kobieta potrzebowała leczenia niepłodności, „rzadko” zachodzi później w ciążę w sposób naturalny. Naukowcy postanowili sprawdzić, co znaczy „rzadko”. Wyniki badań są bardzo ważne. Pokazują bowiem, że wiele kobiet może później zajść w ciążę już bez wspomagania ze strony lekarzy i to szybko po pierwszej ciąży.
      Nasze wyniki wskazują, że naturalna ciąża po urodzeniu pierwszego dziecka ze sztucznego zapłodnienia nie jest czymś rzadkim. Stoją one w sprzeczności z powszechnym przekonaniem – żywionym zarówno przez kobiety, jak i lekarzy – powtarzanym często przez media, że taka naturalna ciąża jest bardzo mało prawdopodobna, mówi główna autorka badań doktor Annette Thwaites.
      Technika in vitro została po raz pierwszy użyta w 1978 roku. Dotychczas za jej pomocą urodziło się ponad 10 milionów osób. To od 1 do 6 procent wszystkich dzieci urodzonych w krajach rozwiniętych do roku 2020.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Sepsa dotyka niemal 3 milionów noworodków rocznie i zabija 214 000 z nich. Badania obserwacyjne, przeprowadzone pod kierunkiem naukowców z University College London (UCL) wykazały, że wiele noworodków umiera z powodu sepsy, ponieważ stosowane do jej zwalczania antybiotyki tracą efektywność. Badania przeprowadzono w latach 2018–2020 na 3200 noworodkach u których wystąpiła sepsa.
      Naukowcy przyjrzeli się dzieciom z 19 szpitali w 11 krajach. Okazuje się, że wśród tych przypadków, gdzie zidentyfikowano patogen odpowiedzialny za sepsę, odsetek zgonów wynosił 18% i był powodowany w dużej mierze antybiotykoopornością. Tam, gdzie patogenu nie zidentyfikowano, odsetek zgonów wynosił 10%.
      W badaniach wzięło udział ponad 80 specjalistów z całego świata, a ich celem było udoskonalenie zaleceń WHO odnośnie leczenia sepsy u noworodków. Organizmy ewoluują, zmienia się lekooporność. Dlatego też zalecenia kliniczne dotyczące sepsy noworodków wymagają ciągłych zmian. Nasze zalecenia opierają się na najnowszych dowodach dobrej jakości i są znaczącym krokiem w kierunku poprawy metod leczenia, mówi doktor Wolfgang Stöhr z UCL.
      Podjęcie tych badań było bardzo ważne, gdyż pomagają nam one zrozumieć, jakie rodzaje infekcji dotyczą noworodków w szpitalach, jaki organizm je wywołuje, jakie leczenie jest stosowane i dlaczego rośnie liczba zgonów, dodaje doktor Manica Balasegaram, dyrektor w Global Antibiotic Research and Development Partnership (GARDP).
      Autorzy badań odnotowali olbrzymie różnice w odsetku zgonów pomiędzy poszczególnymi szpitalami. W poszczególnych placówkach umierało od 1,6% do 27,3% zarażonych sepsą noworodków. Wyższy odsetek zgonów zauważono w krajach o niskich i średnich dochodach. Badania prowadzono w szpitalach w Chinach, Bangladeszu, Brazylii, Wietnamie, Ugandzie, Grecji, Tajlandii, RPA, Włoszech, Indiach i Kenii.
      Jasno pokazały one, że wiele z nich to infekcje antybiotykooporne, szczególnie w krajach o niskich i średnich dochodach, które często zmagają się z niedoborem pielęgniarek, łóżek i przestrzeni. Ryzyko infekcji jest bardzo wysokie i większość z nich to infekcje antybiotykooporne. Jeśli antybiotyki nie zadziałają, dziecko często umiera. Potrzebna jest tutaj pilna zmiana. Potrzebujemy antybiotyków radzących sobie ze wszystkimi infekcjami bakteryjnymi, mówi profesor Sithembiso Velaphi, ordynator oddziału pediatrycznego w Chris Hani Baragwanath Academic Hospital w Johannesburgu.
      W badanych szpitalach do walki z sepsą wykorzystywano łącznie ponad 200 różnych połączeń antybiotyków i często je zmieniano z powodu oporności bakterii na leczenie. W wielu przypadkach lekarze byli zmuszeni użyć karbapenemów. To antybiotyki ostatniej szansy, co do których WHO zaleca używanie ich trudnych, szczególnych przypadkach po to, by nie zabrakło ich właśnie w takich szczególnych sytuacjach. Często jednak były to jedyne antybiotyki zdolne do zwalczenia infekcji. Antybiotyki ostatniej szansy były przepisywane w 15% zbadanych przypadków. Z kolei najczęściej identyfikowanym patogenem była Klebsiella pneumoniae, bakteria łączona z zakażeniami wewnątrzszpitalnymi. Obok niej sepsę często powodowały Acinetobacter spp.,  Staphylococcus aureus. Wymienione patogeny były często oporne na działanie antybiotyków.
      Na podstawie przeprowadzonych badań ich autorzy opracowali dwa narzędzia, które mogą być wykorzystywane na oddziałach opieki neonatologicznej. Pierwsze z nich to NeoSep Severity Score, bazujący na 10 objawach, który pozwala zidentyfikować dzieci szczególnie narażone na zgon, którymi należy zająć się w pierwszej kolejności. Drugi zaś, NeoSep Recovery Score, opierający się na tych samych objawach, za pomocą którego lekarze mogą zdecydować, czy należy rozszerzyć leczenie.
      Antybiotykooporność stanowi coraz większy problem dla całego świata. Niejednokrotnie już poruszaliśmy ten temat.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Wysokie ciśnienie krwi w czasie ciąży jest powiązane z wyższym ryzykiem wystąpienia problemów poznawczych u matki w późniejszym życiu, czytamy na łamach Neurology. Badacze zauważyli też, że panie, u których wystąpił stan przedrzucawkowy były narażone na jeszcze wyższe ryzyko pojawienia się problemów poznawczych.
      Wysokie ciśnienie krwi podczas ciąży, w tym stan przedrzucawkowy, są uznanymi czynnikami ryzyka choroby serca i udaru. Nasze badania wskazują, że mogą być też czynnikami ryzyka spadku zdolności poznawczych, mówi autorka badań, doktor Michelle M. Mielke z Wake Forest University School of Medicine w Winston-Salem w Karolinie Północnej.
      Doktor Mielke i jej zespół prowadzili badania na grupie 2239 kobiet. Średnia ich wieku wynosiła 73 lata. Naukowcy przeanalizowali dane dotyczące ciąż i ich przebiegu. Stwierdzili, że 83% z badanych (1845 panie) było w ciąży co najmniej raz, a 385 kobiet (17%) albo nigdy nie była w ciąży, albo ciąża zakończyła się przed 20. tygodniem. Wśród pań, których ciąża rozwinęła się poza 20. tydzień, było 100 kobiet, u których wystąpiło wysokie ciśnienie krwi i 147 gdzie stwierdzono stan przedrzucawkowy lub rzucawkę. U pozostałych 1607 badanych ciśnienie krwi w czasie ciąży pozostawało w normie.
      Kobiety biorące udział w badaniu rozwiązywały następnie 9 różnych testów sprawdzających pamięć oraz myślenie. Testy powtarzano co 15 miesięcy przez kolejnych 5 lat. Badano za ich pomocą umiejętności zapamiętywania i myślenia, w tym ogólne zdolności poznawcze, tempo przetwarzania informacji, funkcje wykonawcze oraz przetwarzanie językowe i wizualne.
      Okazało się, że panie, u których podczas ciąży stwierdzono wysokie ciśnienie krwi, doświadczyły większego spadku zdolności poznawczych niż panie, u których ciśnienie krwi było w normie lub które nie rodziły.
      Po uwzględnieniu takich czynników jak wiek czy poziom wykształcenia, stwierdzono, że u pań, które miały podwyższone ciśnienie, spadek zdolności poznawczych w badanym okresie 5 lat wyniósł 0,4 punktu, a u pań, które nie doświadczyły problemów z ciśnieniem spadek był kilkukrotnie mniejszy i wyniósł 0,1 punktu. Z kolei panie, u których wystąpił stan przedrzucawkowy lub rzucawka, utraciły w tym czasie 0,5 punktu zdolności poznawczych.
      Uzyskane wyniki powinny zostać jeszcze potwierdzone podczas kolejnych badań, mówią naukowcy. Jednak sugerują one, że odpowiednie monitorowanie i zarządzenie ciśnieniem krwi w czasie i po ciąży jest ważnym czynnikiem wpływającym na zdrowie poznawcze kobiety w późniejszym życiu, mówi Mielke.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...