Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Naukowcy odwrócili u myszy 2 flagowe oznaki starzenia: zmarszczki i wypadanie włosów.

Akademicy ze Szkoły Medycznej Uniwersytetu Alabamy w Birmingham podkreślają, że za zauważalne już po paru tygodniach pomarszczenie skóry oraz intensywne wypadanie włosów odpowiada mutacja dominująca negatywna POLG1 (D1135A-POLG1), która prowadzi m.in. do dysfunkcji mitochondriów. Gdy jednak wyłączy się ekspresję tego zmutowanego transgenu, u myszy ponownie pojawiają się gładka skóra i gęste futro i nie da się ich odróżnić od zdrowych osobników w tym samym wieku.

Zespół podkreśla, że chodzi o mutację w genie jądrowym, która wpływa na działanie centrów energetycznych komórki - mitochondriów. U ludzi podczas starzenia widać spadek funkcji mitochondriów, a dysfunkcja tych organelli może napędzać choroby związane z wiekiem. Ubytek DNA w mitochondriach (mtDNA) ma też wpływ na ludzkie choroby mitochondrialne, sercowo-naczyniowe, cukrzycę czy nowotwory.

Mutację wywołuje się u 8-tygodniowych myszy, zaczynając dodawać do pokarmu i/lub wody antybiotyk doksycyklinę. Ponieważ enzym (polimeraza) potrzebny do replikacji DNA staje się nieaktywny, następuje ubytek mtDNA.

W ciągu miesiąca myszy siwieją, mają przerzedzone włosy i spowolnienie ruchowe. Pomarszczona skóra staje się widoczna po 4-8 tygodniach od wywołania mutacji, przy czym samice mają silniej zaznaczone zmarszczki niż samce.

By wykazać, że za zmiany w skórze myszy odpowiada dysfunkcja mitochondriów, po 2 miesiącach myszom przestawano podawać doksycyklinę. Po miesiącu gryzonie zaczynały wyglądać podobnie do kontrolnych zwierząt typu dzikiego.

Zniknęły akantoza, nieprawidłowości gruczołów łojowych, a także defekty w rozwoju mieszków i tworzeniu łodyg włosów. Wzrosła liczba mieszków w fazie anagenu, a spadła liczba mieszków w fazie telogenu.

Po wywołaniu mutacji zaobserwowano niewielkie zmiany w innych narządach, co sugeruje, że w porównaniu do innych tkanek, mitochondria odgrywają w skórze "ważniejszą" rolę.

Autorzy publikacji z pisma Cell Death & Disease opowiadają, że w skórze myszy z wywołaną mutacją występowała podwyższona liczba komórek, widoczne też były pogrubienie zewnętrznej warstwy i anormalne mieszki włosowe oraz nasilony stan zapalny. Łącznie przypominało to ludzkie starzenie środowiskowe (ang. extrinsic aging). Oprócz tego u zwierząt ze zmniejszoną ilością mtDNA występowały zmiany ekspresji 4 markerów związanych ze starzeniem fizjologicznym (ang. intrinsic aging).

W skórze gryzoni wystawionych na działanie doksycykliny obserwowano też nierównowagę metaloproteinaz macierzy pozakomórkowej i ich tkankowo specyficznego inhibitora (równowaga jest konieczna do zachowania włókien kolagenowych).

W przypadku mitochondriów stwierdzono spadek ilości mtDNA, zmienioną ekspresję genów, a także niestabilność superkompleksów mitochondrialnego systemu fosforylacji oksydacyjnej.

Wyeliminowanie mutacji D1135A-POLG1 odtwarzało funkcję mitochondriów i usuwało zmiany skórno-włosowe. Wg dr. Keshava Singha, pokazuje to, że mitochondria są odwracalnymi regulatorami starzenia skóry i utraty włosów.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja ciocia ma 81 lat i naturalnie czarne włosy. Dotychczas nikt nie zainteresował się tym fenomenem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja się zainteresowałem :D

Czy za młodu była blondynką?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Palenie z trzeciej ręki może prowadzić do wysypki, zapalenia skóry czy łuszczycy, ostrzegają naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Riverside. To już kolejne badania pokazujące, że szkodliwe dla naszego zdrowia jest nie tylko palenie papierosów i nie tylko bierne palenie. Szkody przynosi nam również kontakt pozostałościami po paleniu, które osadzają się na ubraniach, meblach, ścianach czy przedmiotach codziennego użytku.
      Paleniem z drugiej ręki, lub biernym paleniem, nazywamy wdychanie dymu tytoniowego i zawartych w nim toksyn. Natomiast palenie z trzeciej ręki to wdychanie toksyn z dymu tytoniowego, które osadziły się na meblach, ścianach, ubraniach i innych przedmiotach i stopniowo się z nich uwalniają.
      Już 9 lat temu informowaliśmy, że kontakt z pozostałościami dymu tytoniowego, które osiadły na powierzchniach, prowadzi do uszkodzeń DNA, a wietrzenie pomieszczeń nie pomaga. Później okazało się również, że na dłoniach i w ślinie dzieci przy których nikt nie pali, mogą znajdować się znaczne ilości nikotyny, a palenie z trzeciej ręki negatywnie wpływa na wagę i układ krwiotwórczy.
      Z zagrożenia związanego z paleniem z trzeciej ręki zdano sobie jasno sprawę w 2010 r., kiedy to Hugo Destaillats, Mohamad Sleiman i Lara Gundel z Berkeley Lab wykazali, że nikotyna reaguje z ozonem i kwasem azotowym w powietrzu. Po reakcji z kwasem azotowym powstają bardzo groźnie rakotwórcze nitrozaminy, m.in. NNA, NNK i NNN. Z kolei wskutek reakcji z ozonem tworzą się bardzo małe cząstki. Wietrzenie pomieszczeń jest w tym przypadku nieskuteczne, są one bowiem tak drobne, że oddychamy nimi czy wchłaniamy z żywnością. Dodatkowo po dotknięciu powierzchni, które miały kontakt z dymem, przenikają one przez skórę.
      Teraz w eBioMedicine opublikowano wyniki pierwszych badań nad wpływem palenia z trzeciej ręki na skórę. Odkryliśmy, że wystawienie ludzkiej skóry na obecne na powierzchniach oraz w pyle pozostałości po paleniu tytoniu inicjuje mechanizm chorób zapalnych skóry oraz podnosi obecne w moczu biomarkery stresu oksydacyjnego, co może prowadzić do innych chorób, jak nowotwory, choroby serca czy miażdżyca. Co gorsza, wystawienie skóry na duże ilości pozostałości po paleniu z trzeciej ręki ma podobne skutki, jak bezpośrednie palenie papierosów, mówi doktor Shane Sakamaki-Ching.
      Do przeprowadzonych badań klinicznych zaangażowano 10 zdrowych niepalących ochotników, w wieku od 22 do 45 lat. Każdy z uczestników przez trzy godziny nosił ubrania przesiąknięte dymem tytoniowym i przez co najmniej 15 minut szedł lub biegł na mechanicznej bieżni, by zwiększyć pocenie się i tym samym zwiększyć pobór substancji przez skórę. Uczestnicy badań nie wiedzieli, że na noszonych przez nich ubraniach znajdują się pozostałości po paleniu. W regularnych odstępach czasu pobierano od nich krew i próbki moczu, by zbadać obecność w nich pozostałości po paleniu oraz szukać oznak stresu oksydacyjnego spowodowanego obecnością tych związków. Wyniki porównywano z grupą kontrolną, która miała na sobie czyste ubrania, bez pozostałości po paleniu.
      Zauważyliśmy, że ostra ekspozycja na palenie z trzeciej ręki zwiększało w moczu poziom biomarkerów oksydacyjnego uszkodzenia DNA, lipidów oraz protein, a biomarkery te pozostały na podwyższonym poziomie po zakończeniu ekspozycji. Takie same poziomy biomarkerów zauważono u palaczy. Uzyskane przez nas wyniki pomogą lekarzom w diagnozowaniu pacjentów wystawionych na pozostałości dymu tygodniowego oraz mogą być przydatne podczas prawnego regulowania kwestii palenia w pomieszczeniach, dodaje Sakamaki-Ching.
      Profesor Prue Talbot wyjaśnia, że skóra jest największym ludzkim organem mającym kontakt z pozostałościami po paleniu, dlatego też jest najbardziej narażona. Ogólnie rzecz biorąc, niewiele wiemy o zdrowotnych skutkach palenia z trzeciej ręki. Jeśli kupisz samochód od kogoś, kto w nim palił, narażasz się na niebezpieczeństwo. Jeśli pójdziesz do kasyna, w którym wolno palić, narażasz swoją skórę na kontakt z toksynami. To samo dotyczy np. pobytu w pokoju hotelowym, w którym wcześniej mieszkał palacz.
      Naukowcy podkreślają, że uczestnicy ich badań mieli krótki kontakt z pozostałościami po dymie tytoniowym, więc nie spowodował on widocznych zmian na skórze. Jednak mimo tak krótkiego kontaktu w ich krwi pojawiły się biomarkery wskazujące na początkowy etap aktywacji stanu zapalnego, łuszczycy czy innych problemów skórnych.
      W kolejnym etapie badań uczeni chcą przeprowadzić podobny eksperyment z wykorzystaniem pozostałości z dymu po papierosach elektronicznych. Planują też przyjrzenie się większym grupom ludzi, które przez dłuższy czas miały skórny kontakt z pozostałościami po paleniu.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W połowie lipca kalifornijska firma MycoWorks zaprezentowała pierwsze komercyjne produkty modowe ze swojego flagowego materiału Reishi – wykonanej z grzybni alternatywy dla skóry. Są to 3 modele kapeluszy, zaprojektowane przez znanego modystę Nicka Fouqueta. Choć wszystkie kosztują powyżej 800 dolarów, bucket hat Boletus już się wyprzedał.
      Jak zachwala producent, Reishi jest naturalnym, luksusowym materiałem o właściwościach porównywalnych ze skórą zwierzęcą najwyższej jakości. Jego wpływ środowiskowy jest jednak o wiele mniejszy.
      W Reishi nie wykorzystuje się tworzyw sztucznych. Producenci sięgnęli za to po barwniki warzywne. Reishi to jedyna na rynku alternatywa dla skóry, którą cechuje zarówno niski ślad węglowy, jak i brak tworzyw sztucznych - podkreśla dyrektor generalny MycoWorks Matt Scullin.
      Boletus jest wykonany w 100% z Reishi, a w przypadku pozostałych dwóch modeli - Coprinusa i Morchelli - z materiału grzybniowego uzyskano elementy ozdobne i lamówki.
      Nasi klienci pragną dóbr luksusowych z materiałów, które dobrze się noszą i z którymi dobrze się czują. Reishi jest, wg nas, jedyną alternatywą skóry, która dorównuje pięknu, jakości i funkcjonalności tradycyjnej skóry - przekonuje Fouquet. W dotyku Reishi wydaje się bogate i organiczne. Wyróżnia się też startą patyną, którą pokazaliśmy [...] w naszej Reishi Collection.
      Philip Ross i Sophia Wang założyli MycoWorks w 2013 r. Ross już od lat 90. XX w. wykorzystywał grzybnię jako materiał na swoje rzeźby i meble. Zadaniem Wang, która w Berkeley robiła doktorat z poezji i zakładała firmę powiązaną z tańcem, było stworzenie firmy biotechnologicznej.
      Choć w procesie dochodzenia do chronionej patentem technologii Fine Mycelium brali udział inżynierowie, biochemicy, eksperci od fermentacji czy mykolodzy, zespół zachował artystyczne spojrzenie, od którego wszystko się zaczęło.
      MycoWorks się rozwija. Firma „wyrosła” ze swojej siedziby w Kalifornii, gdzie produkowano 10 tys. arkuszy Reishi rocznie i otwiera większą fabrykę w Karolinie Południowej, której możliwości produkcyjne będą już sięgać paru milionów arkuszy rocznie.
      Fouquet, który kształcił się w zakresie nauk o środowisku i zrównoważonego rozwoju, jest pasjonatem alternatywnych tekstyliów. Odezwał się do MycoWorks za pomocą formularza kontaktowego i 9 miesięcy później zadebiutowały 3 kapelusze: Boletus, Coprinus i Morchella (wszystkie nazwy pochodzą od nazw rodzajów grzybów; odpowiednio: borowik, czernidlak i smardz). Boletus kosztuje 810 dol., Coprinus 875 dol., a najdroższy Morchella aż 1725 dol.
      Fouquet opowiada, że nawet krawcowe nie są w stanie odróżnić Reishi od skóry. Oczywistą różnicą jest, oczywiście, zapach. Pierwszą rzeczą, jaką robię ze skórą, jest wąchanie. Skóra, zwłaszcza skóra farbowana, ma bardzo specyficzną woń. Trudno zaś opisać, jak pachnie Reishi. Na pewno zaskakuje, bo to woń bardzo surowa, ziemista.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy z Uniwersytetu Gdańskiego i Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego odkryli nieznany gatunek pasożyta z rodziny nużeńcowatych. Zamieszkuje on rejon nosa żubra. Do niedawna na ok. 90 notowanych u żubra gatunków pasożytów znano tylko trzy dla niego swoiste. Dzięki naukowcom UG poznaliśmy 4. - podkreślono w komunikacie prasowym uczelni.
      Dr hab. Joanna Izdebska opowiada, że badając stawonogi pasożytnicze żubrów i wielu innych ssaków, już podczas pisania pracy doktorskiej zaczęła się specjalizować w słabo poznanej grupie, a mianowicie w roztoczach skórnych i tkankowych, a szczególnie nużeńcowatych (Demodecidae).
      Od kilkunastu lat dr hab. Izdebska współpracuje z ekspertem od parazytologii - prof. Leszkiem Rolbieckim (również UG).
      Nużeńcowate na celowniku
      Nużeńcowate mogą powodować groźną chorobę - demodecosis. W rozmowie z Elżbietą Michalak-Witkowską z zespołu prasowego UG dr Izdebska wyjaśniła, że u różnych ssaków żyją swoiste dla nich gatunki tych pasożytów, czasami po kilka w różnych lokalizacjach. Więcej gatunków, ze względu na znaczenie chorobotwórcze, znanych jest z człowieka i ssaków domowych oraz użytkowych. Mniej informacji dotyczy nużeńcowatych pochodzących ze ssaków dzikich, gdzie roztocza te występują często bezobjawowo.
      Nużeńcowate mają mikroskopijne rozmiary i prowadzą ukryty tryb życia (np. w skórze, przewodach słuchowy, języku czy dziąsłach), dlatego tak trudno je znaleźć. Metoda opracowana przez dr hab. Izdebską pozwala jednak na wykrywanie ich bezobjawowej obecności zarówno w skórze, jak i innych tkankach.
      Prace zespołu mają na celu zbadanie bioróżnorodności tych pasożytniczych roztoczy, a także przeanalizowanie przystosowania do pasożytnictwa i działania układu pasożyt-żywiciel. Dzięki nim można też opracowywać metody diagnostyczne, które umożliwiają wykrycie i poprawną identyfikację gatunkową pasożytów. Dotychczas zweryfikowaliśmy np. status systematyczny wszystkich znanych gatunków nużeńców psich, powodujących trudną w leczeniu, przewlekłą, a nawet śmiertelną nużycę psią (demodecosis canina).
      Badania żubrzej parazytofauny mają szczególne znaczenie
      Należy pamiętać, że żubr wyginął na wolności, a dzisiejszą populację odbudowano w oparciu o kilka osobników z warunków hodowlanych. Zjawisko to przyczyniło się do utraty naturalnej parazytofauny; zastąpiły ją pasożyty przejęte od innych kopytnych - jeleniowatych i bydła. Dr hab. Joanna Izdebska wyjaśnia, że wraz z ostatnimi żubrami przetrwały tylko nieliczne swoiste dla nich pasożyty - jednokomórkowiec pasożytujący w krwi świdrowiec Trypanosoma wrublewskii, wszoł Bisonicola sedecimdecembrii żyjący w sierści, a także dwa gatunki pasożytów skórnych - nużeńców - w tym właśnie nowo odkryty.
      Badanie parazytofauny żubrów jest bardzo ważne. Restytucja gatunku wiąże się bowiem z małą pulą genową, a przez to z obniżoną odpornością i podatnością na rozmaite choroby. Swoiste dla gatunku nużeńce - zarówno odkryte ostatnio D. bialoviensis, jak i wykryte wcześniej D. bisonianus - nie wywołują u żubra groźnych objawów. Można więc założyć, że to stare ewolucyjnie układy pasożyt-żywiciel, w przypadku których pasożyty przystosowały się do bytowania u danego żywiciela i stały się dla niego mniej uciążliwe.
      Żubr - ulubione zwierzę
      Prof. Wojciech Bielecki, który jest współautorem publikacji o nowym nużeńcu (ukazała się ona na łamach International Journal for Parasitology: Parasites and Wildlife), pracuje w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego i specjalizuje się w patologii.
      Dr Izdebska przyznaje, że żubry należą do jej ulubionych zwierząt. Zespół bada je od wielu lat. Jesteśmy aktywnymi członkami międzynarodowego towarzystwa naukowego - Stowarzyszenie Miłośników Żubrów/European Bison Friends Society, które zajmuje się badaniami i ochroną żubrów na świecie.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Powszechnie spotykany rzodkiewnik pospolity (Arabidopsis thaliana) może znacząco zmienić nasze rozumienie mechanizmów ewolucyjnych, pomóc w opracowaniu lepszych roślin uprawnych czy w walce z rakiem. To modelowa roślina wykorzystywana do badań w botanice (m.in. w genetyce). A najnowsze badania nad nią przyniosły zaskakujące informacje.
      Zawsze sądziliśmy, że mutacje DNA przytrafiają się losowo na całej jego długości. Okazuje się, że mutacje nie są aż tak bardzo przypadkowe i nie jest przypadkiem, gdy pomagają roślinom. To prowadzi co całkowitej zmiany myślenia o mutacjach, mówi profesor Grey Monroe z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Davis.
      Uczony wraz z kolegami pracowali przez trzy lata nad skewencjonowaniem DNA setek rzodkiewników pospolitych. Genom tej rośliny jest stosunkowo nieduży, zawiera 120 milionów par bazowych. Genom człowieka ma 3 miliardy par. I to właśnie z powodu tej prostoty rzodkiewnik jest rośliną modelową.
      Prace zaczęły się w Instytucie im. Maxa Plancka, gdzie w warunkach laboratoryjnych hodowano rzodkiewniki. Roślinom zapewniono bardzo dobre warunki. Tak dobre, że egzemplarze, które w naturze by nie przetrwały z powodu różnego rodzaju defektów, mogły nadal rosnąć.
      Gdy następnie zskewencjonowano genom setek rzodkiewników, znaleziono w nich ponad milion mutacji. I – wbrew temu czego się spodziewano – okazało się, że mutacje istnieje nielosowy wzorzec mutacji.
      Na pierwszy rzut oka to, co odkryliśmy, wydaje się przeczyć obowiązującym teoriom mówiącym, że mutacje są całkowicie losowe i jedynie dobór naturalny decyduje o tym, która mutacja się utrzyma, mówi jeden z głównych autorów badań, Detlef Weigel z Instytutu im. Maxa Plancka. Okazało się bowiem, że istnieją całe fragmenty DNA, w których do mutacji dochodzi rzadko. We fragmentach tych odkryto nadreprezentację najbardziej istotnych genów, odpowiedzialnych np. za wzrost komórek czy ekspresję genów. To bardzo ważne fragmenty genomu. Obszary, które są najważniejsze są chronione przed mutacjami, mówi Monroe. Jako, że są to regiony wrażliwe, mechanizmy naprawy DNA muszą być tam szczególnie efektywne, dodaje Weigel.
      Badacze zauważyli, że sposób, w jaki DNA jest zawinięte wokół różnych rodzajów białek wydaje się dobrym wskaźnikiem tego, czy dany fragment będzie ulegał mutacjom. "To oznacza, że jesteśmy w stanie przewidzieć, które geny są bardziej narażone na mutacje, a które mniej. A to daje nam całkiem dobre pojęcie o tym, co się dzieje", stwierdza niemiecki uczony.
      Odkrycie nabiera szczególnego znaczenia na gruncie teorii ewolucji. Oznacza ono bowiem, że rzodkiewnik ewoluował tak, by chronić swoje geny przed mutacjami. To niezwykle ekscytujące odkrycie, gdyż możemy zacząć zastanawiać się, w jaki sposób chronić ludzkie DNA przed mutacjami, cieszy się Weigel.
      Jeśli będziemy wiedzieli, dlaczego jedne obszary DNA są bardziej podatne na mutacje niż inne, możemy spróbować rozwijać rośliny o pożądanych cechach. A także opracować metody ochrony przed mutacjami prowadzącymi do nowotworów.
      Nasza praca daje szerszy obraz sił stojących za naturalną bioróżnorodnością. Może ona zainspirować teoretyczne i praktyczne badania nad ewolucyjną rolą mutacji, czytamy w podsumowaniu badań.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy z Korea Advanced Institute of Science opracowali czujnik umożliwiający mierzenie gęsiej skórki w czasie rzeczywistym.
      By określić, jak duże są wzgórki i jak długo się utrzymują, na skórę nakleja się przezroczysty przewodzący polimer. Urządzenie bazuje na zapisie spadków pojemności elektrycznej, do których dochodzi w wyniku odkształcania się skóry. Elektrodę wykonano z polimeru PEDOT:PSS; wybór był podyktowany tym, że popularne materiały metalowe są zbyt sztywne i łamliwe, by odkształcać się na miękkim substracie.
      Wg autorów artykułu z pisma Applied Physics Letters, wynalazek będzie można wykorzystać do badania zmian emocji. W przyszłości ludzkie emocje będą postrzegane jak inne typowo biometryczne dane, np. temperatura ciała czy ciśnienie krwi - uważa prof. Young Ho-cho. Mimo że trzeba będzie przeprowadzić dodatkowe badania, by skorelować pomiary z konkretnymi stanami emocjonalnymi i że gęsią skórkę wywołają wyłącznie silne reakcje, akademicy i tak przekonują, że technologia posłuży do stworzenia spersonalizowanych reklam lub silniej oddziałującej muzyki.
      Koreańczycy wyjaśniają, że cienki kwadratowy czujnik o boku o długości ok. 2 cm testowano na ręce ochotnika, który trzymał w dłoni kostki lodu.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...