Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Najszybsze szczęki w przyrodzie

Rekomendowane odpowiedzi

Mięśnie poruszające szczękami termita Termes panamensis wprawiają je w niewiarygodnie szybki ruch. Do tego stopnia, że mrugając okiem, można takie kłapnięcie zwyczajnie przegapić. Jest to prawdziwy rekord w królestwie zwierząt.

Filmując z prędkością 40 tysięcy klatek na sekundę, Marc Seid i Jeremy Niven ze Smithsonian Tropical Research odkryli, że na dystansie zaledwie 1,76 mm (taka jest rozwartość pyszczka owada) szczęki osiągają prędkość 70,4 m na sekundę.

Zaskoczone przez intruzów termity zamykają aparat gębowy, wykorzystując do tego siłę czterech zestawów mięśni. Są one tak duże, że zajmują połowę przestrzeni wewnątrz głowy zwierzęcia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak ,tak jakbyśmy zjadali drewno też od żucia kory byśmu mieli wyrobione szczęki (ponoć wystarczy na codzień mówić po angielsku ) ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a potem byśmy mieli mięśnie szczęki zajmujące pół naszych głów. ;D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nio ale za to mięlibyśmy rekord... czasem niektórym tego brakuje do dowartościowania sie  ;D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dajcie sobie siana z takim rekordem:) Nie trzeba gryźć aż drewna,wystarczy kupić zwykłą gumę balonową,słodzoną na dodatek!Po 5minutach jest tak twarda,że mnie żuchwa boli.

Właśnie, żuchwa nie szczęka moi drodzy!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Termity Glyptotermes nakajimai mogą tworzyć kolonie, które z powodzeniem rozmnażają się bez samców.
      Wyniki zespołu z Uniwersytetów w Sydney i Kioto sugerują, że samce są niepotrzebne do podtrzymania pewnych zaawansowanych społeczeństw zwierzęcych, choć wcześniej odgrywały w nich aktywną społeczną rolę.
      O całkowitej utracie samców u owadów społecznych donoszono wcześniej tylko u mrówek i pszczoły miodnej. W koloniach termitów zawsze występowała równa liczebność samców i samic oraz rozmnażanie płciowe. Nasze badanie jako pierwsze pokazało, że termity również mogą się obejść bez samców i radzić sobie w wyłącznie żeńskim towarzystwie - podkreśla Toshihisa Yashiro.
      Autorzy publikacji z pisma BMC Biology odkryli populacje G. nakajimai bez śladów obecności samców w przybrzeżnych regionach Japonii. Porównali budowę (morfologię) osobników z 37 kolonii z tych obszarów z termitami z 37 mieszanych płciowo kolonii z innych obszarów Japonii.
      Okazało się, że królowe z żeńskich kolonii miały puste zbiorniki nasienne (spermatheca), zaś królowe z kolonii mieszanych magazynowały w nich sporo nasienia. Jaja z kolonii pozbawionych samców były, oczywiście, niezapłodnione.
      Co ciekawe, od czasu do czasu obserwowaliśmy rozwój niezapłodnionych jaj także w mieszanych populacjach. To sugeruje, że zdolność do uzyskiwania potomstwa z niezapłodnionych jaj mogła powstać w społeczeństwach mieszanych płciowo, zapewniając potencjalny szlak ewolucji żeńskich kolonii. Odkryliśmy także, że żeńskie kolonie dysponowały kastą żołnierzy z bardziej ujednoliconą wielkością głowy. Kasta ta była mniej liczna, co sugeruje, że zuniformizowani żołnierze płci żeńskiej bronią skuteczniej, co przyczyniło się do utrzymania i rozprzestrzenienia całkowicie żeńskich kolonii.
      Naukowcy chcą sprawdzić, czy żeńskie kolonie występują również u innych gatunków termitów.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Szczęki młodych, w przeliczeniu na ludzki wiek nastoletnich, żarłaczy białych (Carcharodon carcharias) mogą być za słabe, aby schwytać i zabić duże ssaki morskie.
      Naukowcy z Uniwersytetu Nowej Południowej Walii, których artykuł ukazał się w piśmie Journal of Biomechanics, zauważyli także, że w odróżnieniu od ssaków, u rekinów siła zwarcia pozostaje tak samo duża, bez względu na stopień otwarcia pyska. Ryby zawdzięczają to unikatowemu rozmieszczeniu mięśni szczęk.
      Australijczycy sporządzili modele komputerowe dwóch zagrożonych gatunków: 1) tawrosza piaskowego (Carcharias taurus), który żywi się głowonogami, rybami i skorupiakami oraz 2) żarłacza białego. Okazało się, że u tego pierwszego szczęki działają, jakby miały wbudowaną sprężynę – są przystosowane do szybkiego uderzania na małe, szybko pływające rybki. U żarłaczy lepiej nadają się do silnego chwytania ofiar o bardziej zróżnicowanych rozmiarach: od małych ryb po duże ssaki.
      Byliśmy zaskoczeni, że choć zęby i szczęki prawie dorosłych żarłaczy białych wyglądały odpowiednio, a poruszające nimi mięśnie znajdowały się tam, gdzie trzeba, same chrząstki nie były w stanie wytrzymać naprężenia związanego z potężnym ugryzieniem dużej ofiary – wyjaśnia dr Stephen Wroe. Najprawdopodobniej zanim rekin biały nie osiągnie długości mniej więcej 3 m, szczęki nie są wystarczająco zmineralizowane, przez co brakuje im sztywności.
      Biolodzy badali 2,5 metrowego żarłacza, którego schwytano w ramach uniwersyteckiego Bather Protection Program. Żarłacze białe nie rodzą się superdrapieżnikami, dopiero po latach stają się wspaniałymi łowcami – podkreśla główna autorka studium, doktorantka Toni Ferrara. Dr Vic Peddemors dodaje, że opisywane odkrycie mogłoby pomóc w wyjaśnieniu, czemu często ataki rekinów kończą się po pierwszym ugryzieniu (typ ataku "jeden atak i ucieczka"). Dopuszczają się ich zapewne głównie młode ryby, których chrząstki nie są w stanie poradzić sobie z działającym na nie siłami.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Zamiast toksycznych środków, do walki z termitami już niedługo może posłużyć... jedna z pochodnych glukozy. Związek ten unieszkodliwia mechanizmy obronne insektów, zaś ostatecznego zniszczenia szkodników dokonują bakterie i grzyby.
      Odkrycia dokonał zespół prowadzony przez dr. Marka Bulmera z Towson University. Badacze wykorzystali niezwykły sposób, w jaki gniazda termitów są chronione przed atakami mikroorganizmów.
      Zamiast klasycznego układu immunologicznego należącego do pojedynczego organizmu, termity wykorzystują odporność "stadną". Polega ona na stosowaniu enzymu zwanego glukanazą, zdolnego do niszczenia komórek wielu bakterii i grzybów. Jest on wydzielany przez termity, a następnie mieszany z materiałem, z którego budowane jest gniazdo. Dzięki temu funkcję "układu odpornościowego" przejmuje samo schronienie, nie zaś organizmy pojedynczych osobników.
      Zespół dr. Bulmera postanowił odnaleźć związek, który byłby w stanie sparaliżować niezwykły mechanizm obronny insektów. Na podstawie symulacji komputerowych uznano, że idealnie będzie się do tego nadawał D-δ-glukonolakton, czyli jedna z pochodnych glukozy. Jak wykazały dalsze testy, substancja ta wiąże się z glukanazą i trwale blokuje jej aktywność, przez co otwarte zostają wrota zakażenia. Ostatecznego zniszczenia owadów, następującego już po kilku dniach od aplikacji, dokonują bakterie i grzyby naturalnie występujące w środowisku.
      Ogromną zaletą nowego insektycydu jest jego występowanie w naturze i brak toksycznego działania na organizm człowieka. Co więcej, jest on biodegradowalny, co dodatkowo zwiększa bezpieczeństwo jego stosowania. 
      Odkrycie dokonane przez zespół dr. Bulmera może mieć ogromne znaczenie dla gospodarki. Straty związane z atakami termitów są bowiem szacowane na astronomiczną kwotę 30 miliardów dolarów rocznie.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Chcesz uderzyć mocno, lecz twoja broń waży zbyt mało? Nie masz dużego wyboru - musisz ją solidnie rozpędzić. Właśnie taką taktykę przyjmują żołnierze panamskich termitów. Zaobserwowany atak jest jednym z najszybszych znanych ruchów w przyrodzie.
      Główna taktyka walki przyjmowana przez termity panamskie (Termes panamensis) to potężny atak z wykorzystaniem niezwykle przerośniętej żuchwy, przypominającej swym kształtem szczypce. Troje amerykańskich badaczy, Marc Seid i Jeremy Niven pracujący dla Smithsonian Tropical Research Institute oraz Rudolf Scheffrahn z Uniwersytetu Florydzkiego, przeprowadziło szczegółowe badania nad mechanizmem działania tej śmiercionośnej broni.
      Ogólnie mówiąc, jesteśmy zainteresowani ewolucją mózgów żołnierzy termitów oraz tym, w jaki sposób wykorzystują różne rodzaje uzbrojenia defensywnego, tłumaczy Seid. Jego zdaniem zrozumienie zachowania jest skutecznym sposobem na zrozumienie funkcjonowania mózgu owada. 
      Aby zaobserwować niesamowicie szybką żuchwę termita w akcji, zespół Seida wykorzystał kamery wykonujące 40 tysięcy zdjęć na sekundę. Choć od początku nastawiano się na zaobserwowanie ogromnej dynamiki ruchu, sam badacz przyznaje, że wyniki eksperymentu go zaskoczyły: wiele owadów porusza się znacznie szybciej, niż jest to w stanie zaobserwować ludzkie oko. Wiedzieliśmy więc, że potrzebujemy szybkich kamer, by zaobserwować to zachowanie, lecz nie spodziewaliśmy się niczego aż tak szybkiego. 
      Jak obliczono, w momencie ataku broń termita porusza się nawet z prędkością ok. 250 km/h. Skąd się bierze zdolność do tak niesamowitego jej rozpędzenia? Sekretem jest możliwość deformowania żuchwy. Przypomina to nieco napinanie kuszy - po "naciągnięciu" sprężystej tkanki jest ona blokowana poprzez dociśnięcie do szczęki. Powstaje w ten sposób naturalna "zapadka", która jest w stanie zmagazynować ogromną ilość energii, a zaraz potem błyskawicznie ją wyzwolić. Dotychczas nie ustalono jednak, w jaki sposób dochodzi do samego "napinania" tego układu przypominającego sprężynę.
      Taktyka przyjmowana w walce przez termity jest prosta. W wąskim przejściu prowadzącym do kopca nie ma czasu na obmyślanie złożonego planu, zaś kluczem do odparcia napaści jest szybki i skuteczny atak. Wydaje się, że ogromna żuchwa zdolna do przekazania imponującej ilości energii w bardzo krótkim czasie jest w takiej sytuacji rozwiązaniem niemal idealnym. 
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Płyty kompozytowe z kurzych piór mają, według profesora Menandro Acdy z Uniwersytetu Filipińskiego w Los Baños, zrewolucjonizować azjatyckie budownictwo. Po pierwsze, nie zjedzą ich termity, po drugie – dzięki nim zostaną zagospodarowane tony niepotrzebnych piór.
      Naukowiec z College'u Leśnictwa i Zasobów Naturalnych wyjaśnia, że płyty produkowano by ze skompresowanego cementu i kurzych piór. Zastąpiłyby one stosowane do tej pory płyty wiórowe, stanowiące smaczny kąsek dla rzesz głodnych owadów. Poza niejadalnością dla termitów, mają one jeszcze kilka niezwykle przydatnych cech, np. palą się gorzej od kompozytów cementu i włókien drzewnych.
      Acda sugeruje, że płyty jego pomysłu nadają się do konstruowania podłóg, boazerii, sufitów oraz izolacji. Z oczywistych względów nie zastąpią podstawowych elementów konstrukcyjnych, czyli ścian nośnych czy filarów.
      Co roku przemysł drobiarski Filipin zanieczyszcza środowisko 2,4 mln ton kurzych piór. To poważny problem ekologiczny. Konwencjonalne metody utylizacji odpadów, np. spalanie, zakopywanie czy wytwarzanie pasz niskiej jakości, nie sprawdzają się w przypadku piór. Kremacja wiąże się z wydzielaniem do atmosfery ogromnych ilości gazów cieplarnianych, a na wysypiskach pióra zajmują przez długi czas dużo miejsca, bo keratyna wolno się rozkłada. Poza tym ludzie obawiają się ptasiej grypy, stąd wytwarzanie z nich pasz stało się mniej opłacalne.
      Do końca roku filipiński naukowiec ma przeprowadzić dalsze badania i "doszlifować" swój produkt. Ciekawe, czy przyjmie się on w innych częściach świata, zwłaszcza tych, gdzie pióra kojarzą się raczej z pierzynami i poduszkami lub puchowymi kurtkami niż dobrym materiałem budowlanym...
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...