Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
ex nihilo

Jarek Duda vs gugły!

Rekomendowane odpowiedzi

Jest takie powiedzenie, że jeśli ma się miękkie serce, to trzeba mieć twardą d*pę. Przychodzi na myśl pomimo, że google de facto nie próbuje okraść kolegi Jarka, tylko nas wszystkich.

Postawa googla w ogóle mnie nie dziwi - hasło "Don’t be evil" (na które nie nabierał się chyba nikt) zostało w końcu zastąpione przez "Do the right thing" ;)

Post factum - najlepszym rozwiązaniem było opatentowanie ANS i potem ewentualne przekazanie praw (za pokryciem kosztów oczywiście) na przykład Mozilli, choć mogłoby to być problematyczne ze względu na stosunek pracy z UJ, właścicielem praw byłaby uczelnia (o ile nic się nie zmieniło przez ostatnie 10 lat).

Kompresja ANS zdecydowanie zasługiwała na patent. Problemem jest, że patentowalne są oczywiste zastosowania pochodne, patent googla w ogóle nie powinien móc być przyznany.

Kiedyś słuszność sporów patentowych rostrzygał na przykład taki Albert Einstein. Od tamtej pory patentów przybyło, technika się skomplikowała, a ludzi tego kalibru w urzędach patentowych już nie ma :)

Mam nadzieję, że smutne doświadczenia kolegi będą lekcją dla innych i ci zrobią "the right thing" - polskich uniwersytetów nie stać na robienie tak drogich prezentów udziałowcom największych korporacji technologicznych.

 

BTW - niezłożone patenty sprawiają największy ból, gdy zaczyna brakować pieniędzy na koncie osobistym :/

Edytowane przez peceed
  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Eh, szkoda gadać  ...  zmienić to jak świat zapisuje informację i jedyne co z tego mieć to wroga z gugła - moje zdolności mnie przerażają :/

 

Hmm... łatwiej zmienić kodowanie świata niż jego naturę. Ale to, czego nie można można zmienić, można spróbować wykorzystać :D

Popatrz na to z innej strony - gugieł robi Ci doskonałą reklamę. Widzę tu dużą szansę dla Ciebie. Fejsbuki, ćwierkacze, i inne takie... to działa. Przy dobrym rozegraniu sprawy robisz nazwisko w ciągu kilku-kilkunastu dni. Może warto spróbować, temat jest "mocny". Niuch mi mówi, że dostałeś pokera w tym rozdaniu ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No i fajnie, jest konkret.

Nie znam procedur w tym przypadku, ale może dobrze by było zmobilizować użytkowników, inne uniwerki i takie różne (np. PAN, ministerstwo itd.), żeby też protesty powysyłali. Jeśli nie pomoże, to i pewnie nie zaszkodzi, a jeden papier zawsze łatwiej "przegapić", niż odpowiednio gruby pakiet :)

 

A z innego wora - od jakiegoś już czasu ciekawi mnie MERW i odniesienia do kwantologii, które proponujesz, i chętnie bym Cię pytaniami tutaj podręczył (na bardzo amatorskim poziomie rzecz jasna, bo tyle mojego), ale ciągle nie mam na to czasu - ostatnio u mnie komp = prostowanie i wyginanie paragrafów ;) Niektóre Twoje prace mam otwarte w przeglądarce od roku chyba albo i więcej... no i... obrazki znam już na pamięć :D Może pod koniec roku będę miał trochę luzu, i wtedy, jeśli będziesz miał czas i cierpliwość, spróbuję jedno i drugie trochę ponadużywać ;)

To forum, do którego tutaj dałeś link, to chyba jakiś klub lokalnych realistów? Tak z pobieżnego przeglądu mi wynika.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

MERW staje się Boltzmannowskim rozkładem po trajektoriach, czyli praktycznie Euklidesowymi całkami po trajektoriach - których numerycznie wielu fizyków używa na co dzień, wiadomo że mają wiele wspólnego z QM ... tyle że normalnie mają magiczną genezę: startujesz z QM i robisz "obrób Wicka" do urojonego czasu ... cokolwiek to znaczy (chyba nikt nie wie - tzw. "shut up and calculate").

Czyli MERW dla mnie to głównie narzędzie do odmagicznienia QM - pokazania że dużo rzeczy można tam pojąć, wychodzą naturalnie ... teraz też łamanie Bella, co jest główną bronią kwantwoych szamanów - kolejne kroki to powrót do "zakazanych pytań" jak o dynamikę elektronu (Gryziński?) czy jego strukturę pól (solitonowe modele cząstek).

Forum jest rzeczywiście dziwne, jedyna aktywna część to foundations, gdzie gadają o Bellu, łącznie z Joy Christianem który jest chyba najbardziej rozpoznawany jeśli chodzi o łamanie ... jednak żadnego konstruktywnego komentarza nie usłyszałem.

Odpoczywając od G, wczoraj wrzuciłem na https://physics.stackexchange.com/questions/351540/bell-theorem-the-simplest-proof-and-understanding-of-the-violation

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy na pewno świat klasyczny jest 'prostszy' od kwantowego (czym zresztą jest 'prostota'?)? I czy od kwantowego mniej 'magiczny' (dynamika nieliniowa i inne takie)?

Cholernie bym się zdziwił, gdyby na wszystkich poziomach fizycznej rzeczywistości świat był klasyczny. To dla mnie byłaby prawdziwa magia - wymagająca istnienia jakiejś Siły Nadprzyrodzonej, coby to wszystko stworzyć i w kupce, jako działający (no jako tako działający) mechanizm utrzymać.

 

Kwantologia jaka jest, taka jest - nie do końca intuicyjna (a musi być?), tu i tam dziurawa (to raczej dopiero początek tworzenia tej zabawki) - ale daje szanse wyjścia z wszelkich magii (też magii stworzenia), no i w praktycznych zastosowaniach całkiem nieźle działa.

 

Czy możliwy jest powrót do klasyki, uklasycznienie mikroświata? Bardzo mocno wątpię, chociaż próbować trzeba, próba to próba i wynik negatywny też ma wartość.

Widzę, że szukasz, gdzie się da - Couder (Bohm), Gryziński, solitony. Ale MERW raczej nie do końca jest klasyczny, bo nielokalność w nim siedzi.

 

O MERW spróbuję pomęczyć kiedy indziej, jak będę miał czas na porządne przeczytanie Twoich artykułów.

A na teraz, dla żartu, coś, co może trochę pogodzi nasze dosyć skrajne wyobrażenia świata:

załóżmy, że Q (kwantologia) i K (klasyka) to stany własne świata i [Q,K] =/= 0

to ΔQΔK >= sqrt((N/W)2)  gdzie N = niewiedza, W = wiedza, a W może też być ujemne, kiedy jest antywiedzą  ;)

 

Echch... no nie wiem, czy to pogodzi, bo dla mnie będzie to efekt samej natury świata, a dla Ciebie - jak przypuszczam - tylko naszego braku wiedzy ;) No i w sumie dobrze - tak jest ciekawiej :D

Edytowane przez ex nihilo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kluczowa nie jest klasyczność (w sensie teorii pola, jak dla kropelek Coudera), tylko determinizm - że "fizyka wie co robi" a nie potrzebuje jakichś dodatkowych nadprzyrodzonych bytów odpowiadających na pytania z którymi fizyka sobie nie radzi.

I w żadnym razie nie będzie prostsze: za chmurką prawdopodobieństwa QM chcemy znaleźć konkretną skomplikowaną dynamikę - która efektywnie jest opisywana (uśrednia się) do tej chmurki.

No i takie same chmurki jak w QM wychodzą naturalnie w MERWie - będącym tylko poprawnie zrobioną dyfuzją: zgodnie z zasadą maksymalizacji entropii - co jest konieczne dla modeli fizyki statystycznej ... a fizyka statystyczna z definicji ignoruje szczegóły, tylko próbuje przewidzieć uśrednione zachowanie ...

Kwestia żeby za tym upraszczającym uśrednieniem w końcu zacząć szukać ukrytej prawdziwej dynamiki, zacząć zadawać zabronione pytania w "shut up and calculate" umagicznionym spojrzeniu na QM.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szukać zawsze trzeba. Zarówno szukanie jak i nie szukanie jest wiarą. Jako człowiek wiary :) powiem że szukanie to nie jest li tylko kwestia czy coś istnieje bądź nie. To jest też kwestia techniczna czy jesteśmy w stanie szukać.

Teorii można multum wymyślić. Ale trzeba też mieć narzędzia, plan ich użycia do weryfikacji teorii. Czy mamy narzędzia?

BTW. Ostatnio odkryłem prof. Meissnera:

Bardzo dużo jego wykładów i prelekcji właśnie odnośnie fundamentów jest na YT.

"Najbardziej użytecznym miejscem dla fizyka teoretyka jest kosz na śmieci" :D

"Przy porównaniu z wynikami obserwacji 99,99.. % teorii wędruje w to jedno miejsce" (kosz).

Edytowane przez thikim

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W szukaniu najważniejsze jest pytanie: "gdzie?" - problem w tym że przez magiczność QM, której z definicji nikt nie rozumie (Feynman: "If you think you understand quantum mechanics, you don't understand quantum mechanics") współczesna fizyka wywróciła się do góry nogami: super popularne jest np. szukanie teorii strun w kilkudziesięciu wymiarach ... natomiast podstawowe zapytanie: o zrozumienie sklejenia pól elektrycznych w centrum elektronu, co dla punktowego nie ma sensu ze względu na nieskończoną energię pola elektrycznego, ale niby tak się bezkrytycznie przyjmuje ... okazuje się być dzisiaj widziane jako pytanie wysoko kontrowersyjne ???

 

ps. do góry nogami chyba też wywróciły się media, np. to że informacja na całym świecie zaczyna być zapisywana metodą z Krakowa, będącą prostym uogólnieniem znanych wszystkim systemów liczbowych - to nikogo nie interesuje ... natomiast wydaje się codzienność: oprotstowanie patentu i wszystkie krzyczą ??? Zamiast z autorstwa ANS, jestem znany z kłótliwości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Media dają to co łatwo wyprodukować i da się dobrze sprzedać :)
Za 10-20 lat w telewizji będą prawie same pornole :D

Jakbyś na początku zażądał pieniędzy to by się tym media zainteresowały, za co chcesz pieniędzy.

A jak teraz walczysz z google to media się interesują: jak chcesz wywalczyć pieniądze :)

Fakty nie odgrywają tu większej roli.

Ludzie nie cenią czegoś co dostają za darmo.
Prawdziwy dobrodziej nie ten co daje ale ten co najpierw ludzi okradł a potem oddał część :) (bo jak tak po prostu dał tzn. pewnie było mało warte, a jak kradł znaczy się dużo warte) :)

I to wcale nie jest złe podejście. Ewolucja je sprawdziła.

Edytowane przez thikim

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

 

do góry nogami chyba też wywróciły się media, np. to że informacja na całym świecie zaczyna być zapisywana metodą z Krakowa, będącą prostym uogólnieniem znanych wszystkim systemów liczbowych - to nikogo nie interesuje ...

 

I nie zainteresuje, nie ma na to szans - dla fachowców zbyt mało w tym konkretu, a reakcja zwykłych ludzi będzie: "no i fajnie, ale i tak nie wiem co to za rewelacja". Gdyby to był jakiś pierwszy polski "eksport naukowy", wtedy by mogło zainteresować, ale teraz raczej na nikim nie robi wrażenia, że ktoś z Krakowa, Warszawy czy Poznania coś ciekawego wymyślił.

 

 

 

natomiast wydaje się codzienność: oprotstowanie patentu i wszystkie krzyczą ???

 

Przede wszystkim nie "codzienność", bo ile znasz podobnych przypadków w Polsce? I to w dodatku przeciw jednej z największych firm na świecie? Gdyby to była jakaś nieznana firma, zainteresowanie byłoby na zerowym poziomie.

 

 

 

Zamiast z autorstwa ANS, jestem znany z kłótliwości.

 

W dziesiątkach przejrzanych komentarzy pod artykułami nie znalazłem żadnego hejtu pod Twoim adresem czy chociażby zarzutu "kłótliwości", co zresztą trochę mnie zaskoczyło, bo podobna statystyka zdarza się bardzo rzadko.

Poza środowiskiem i tak nie będziesz znany z autorstwa ANS - po pięciu minutach od przeczytania artykułu ogromna większość nie będzie nawet pamiętała czy to ANS, AMS, czy KMS. No i dobrze, bo po co by mieli pamiętać, i tak sami bezpośrednio nie będą tego używać, a gdyby chcieli sprawdzić co to za cudo, to mało kto dotrwa do trzeciej linijki opisu ;)

Ale... właśnie dopiero teraz masz szansę być znany poza bardzo niewielkim środowiskiem profesjonalistów jako autor "jakiegoś bardzo dobrego sposobu kodowania", który być może będzie po niedługim czasie nazywany "Duda coding" albo po prostu "Duda", podobnie jak "Huffman" :)

Czy w tym wszystkim jest coś złego (pomijam sprawę patentu)? Uważam, że nie. Tak to po prostu działa i przy tej ilości informacji, którą każdy codziennie przez oczy i uszy przepuszcza, inaczej być nie może.

 

 

 

Kluczowa nie jest klasyczność (w sensie teorii pola, jak dla kropelek Coudera), tylko determinizm

 

Tak, właśnie ten determinizm - lokalność nie jest szczególnym problemem, a realizm dałoby się jakoś przeżyć, ale ten determinizm... brr. ;)

 

 

 

- że "fizyka wie co robi" a nie potrzebuje jakichś dodatkowych nadprzyrodzonych bytów odpowiadających na pytania z którymi fizyka sobie nie radzi.

 

"Fizyka wie co robi", czy "Natura wie co robi"? Fizyka jest tylko opisem dynamiki, i to nawet nie samej rzeczywistości, a jakiegoś modelu. Żeby w roku 2017 fizyka radziła sobie z każdym "fizycznym" pytaniem, to chyba czarownik jakiś byłby potrzebny... albo inny Wszechświat, jakiś bardzo uproszczony. I tak przecież od początku fizyka działa na granicy możliwości sprzętu badawczego wliczając w to zawartość czaszek fizyków, matematyków itp. - nie do tego przecież była ona przeznaczona. Trafić kamieniem w zająca używając do tego doświadczenia setek prób i  pamięć mięśniową... to wszystko. A że <1% populacji potrafi różniczkowymi równaniami w przybliżeniu opisać ruch zająca i kamienia, to tylko efekt rozkładu statystycznego, nic więcej. "Nie wiem dlaczego tak jest, ale tak jest", to tylko dziura w wiedzy, którą zapełnia się jakimś lepszym czy gorszym kitem, ale to nie jest żaden byt nadprzyrodzony, bo tu w ogóle "bytów" (ontycznych) nie ma, są tylko elementy modelu, wybranego sposobu opisu. Nie widzę w tym jakiejkolwiek magii czy czegoś nadprzyrodzonego.

 

A czy "Natura wie co robi"? Mam mocne przekonanie, że nie wie - bo po co by miała wiedzieć. Wiedza jest konieczna, kiedy istnieje jakiś cel. Czy Natura ma cel? Gdybyśmy odpowiedzieli "tak", to wejdziemy w twardą mistykę - nie przypuszczam, żebyś tego chciał. A jeśli nie ma celu, to "wiedza" nie jest konieczna, najwyżej może być możliwa. "Wiedza" dana, czy nabyta? Jeśli dana, to znowu wchodzimy w mistykę. Nabyta? W jaki sposób? Natura "uczy się" metodą prób i błędów - nie ma przecież żadnego nauczyciela ani wzorców (jedno i drugie to mistyka). Czyli ta "wiedza" (determinizm) jest raczej wynikiem przetrwania pewnych rozkładów statystycznych, które okazały się (w naszym Wszechświecie) mocniejsze niż inne, a jednocześnie stworzyły dynamiczny, wzajemnie powiązany układ oddziaływań. Uważam, że równie dobrze mogło być inaczej - szybkie dojście do jakiejś równowagi, statycznej lub oscylacyjnej, i na tym koniec ewolucji. Przypuszczam, że wśród "wszechświatów jak mrówków" takich nie brakuje.

Ale czy "wie co robi" (w sensie determinizmu)? Tam gdzie kopniak w zadek był porządny, to i trochę wie, bo zadek boli (pęd), ale kiedy kopniak był słaby, to  raczej nie bardzo wie - może w lewy półdupek było kopnięte, może w prawy, trudno wyczuć czy wektor w prawo bardziej, czy w lewo... ;)

 

 

 

za chmurką prawdopodobieństwa QM chcemy znaleźć konkretną skomplikowaną dynamikę - która efektywnie jest opisywana (uśrednia się) do tej chmurki.

 

Ok, ale czy ta konkretna skomplikowana dynamika, która uśrednia się do tej chmurki, będzie mniej "magiczna" niż QM? Poszukiwanie ukrytego porządku niejednego, włącznie z samych Bohmem, doprowadziło do dosyć "twardej" mistyki. I nic w tym dziwnego - determinizm nie może wziąć się "sam z siebie". Musi być albo przez kogoś (coś) dany, albo być tylko determinizmem statycznym, rozkładem, "całką po historiach" od strony t- i "całką po możliwościach" od t+. Inaczej nie obejdzie się bez mistyki, i to takiej prawdziwej.

Gdybym miał się zakładać - taki zakład nie ma sensu, bo do rozwiązania praktycznie nie mam szans dożyć - to bym prawie wszystko (żeby tylko na żarcie dla psiurów i fajki dla mnie zostało w razie przegranej) postawił na to, że "tam" jest nie "ukryty porządek" (determinizm), a "ukryty nieporządek" - bajzel, jakiego nasza matematyka chyba jeszcze nie potrafi opisać :DQM to przy tym prawdopodobnie zabawka dla przedszkolaków.

 

Uff... ale tego naklepałem... sorki i sorków worki ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
I tak przecież od początku fizyka działa na granicy możliwości sprzętu badawczego wliczając w to zawartość czaszek fizyków, matematyków

Dokładnie. Czy mamy możliwość zrobić sprzęt który przesunie granicę? Na razie jeszcze tak. Ale zbliżamy się do granic możliwości sprzętu budowanego na bazie atomów a nawet częściowo już subatomowej w jednym kierunku. W drugim kierunku budowę akceleratorów ograniczą rozmiary planety, ale to mniejszy problem. Większym jest że im większy akcelerator tym mniejszy zysk na energii na jednostkę długości. Tak czy inaczej koszty rosną parabolicznie. I co dalej? Samymi mózgami bez sprzętu ludzie nie popchną dalej nauki.

A to tylko przyrządy. ex nihilo słusznie dołącza tu też mózg ludzki - także działający na granicy. Tzn. dziś już na granicy bo kiedyś to jednak daleko było do granicy.

Już dziś żeby dokonać postępu w matmie trzeba latami się uczyć. Niedługo ten czas nauki będzie wynosi dziesiątki jak nie setki lat. A to także przekracza nasze możliwości. Nawet możliwości geniuszy.

 

 

doprowadziło do dosyć "twardej" mistyki. I nic w tym dziwnego - determinizm nie może wziąć się "sam z siebie". Musi być albo przez kogoś (coś) dany, albo być tylko determinizmem statycznym, rozkładem, "całką po historiach" od strony t- i "całką po możliwościach" od t+. Inaczej nie obejdzie się bez mistyki, i to takiej prawdziwej.

:)

Edytowane przez thikim

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

 

ps. do góry nogami chyba też wywróciły się media, np. to że informacja na całym świecie zaczyna być zapisywana metodą z Krakowa, będącą prostym uogólnieniem znanych wszystkim systemów liczbowych - to nikogo nie interesuje ... natomiast wydaje się codzienność: oprotstowanie patentu i wszystkie krzyczą ??? Zamiast z autorstwa ANS, jestem znany z kłótliwości.
 

W ogóle nie jest kolega znany, to jednorazowy news. Trafienie "na wieki" do podręczników informatyki to całkiem niezłe osiągnięcie (serdecznie gratuluję!), ale nawet pan D.Knuth nie jest celebrytą. A czytając newsy "kłótliwy" to jedna z ostatnich rzeczy jakie mogłyby przyjść do głowy. Google nie jest dzisiaj lubianą firmą.

 

 

 

Kluczowa nie jest klasyczność (w sensie teorii pola, jak dla kropelek Coudera), tylko determinizm - że "fizyka wie co robi" a nie potrzebuje jakichś dodatkowych nadprzyrodzonych bytów odpowiadających na pytania z którymi fizyka sobie nie radzi.

Nadprzyrodzone byty powstają w głowie kolegi próbującego wyobrażać sobie mechanizmy działania MK za pomocą pojęć klasycznych.

Mechanika kwantowa pozwala określać prawodopodobieństwa przyszłych wydażeń na podstawie wyników pomiarów z przeszłości z punktu widzenia pewnego obserwatora (którego można interpretować jako coś w rodzaju układu odniesienia). To czy pod spodem coś się dzieje z punktu widzenia jakiś potencjalnych szerszych opisów rzeczywistości nie ma znaczenia, bo i tak MK wyznacza nasze teoretyczne możliwości poznania. I to coś pod spodem absolunie nie będzie się wyrażać za pomocą pojęć fizyki klasycznej. Jest to bardziej domena filozofii (tak, też mam własny "pomysł na pomysł" tłumaczący kształt MK ).

 

 

 

 

natomiast podstawowe zapytanie: o zrozumienie sklejenia pól elektrycznych w centrum elektronu, co dla punktowego nie ma sensu ze względu na nieskończoną energię pola elektrycznego, ale niby tak się bezkrytycznie przyjmuje
 

Nie przyjmuje się bezkrytycznie tylko tworzy modele z obcięciem w miejscu gdy masa elektronu może być traktowana całkowicie jako energia pola. W teorii strun nie ma cząsteczek punktowych i problem znika.

 

 

 

tyle że normalnie mają magiczną genezę: startujesz z QM i robisz "obrób Wicka" do urojonego czasu

Nie ma żadnej magicznej genezy, jest zależność matematyczna która pozwala nam traktować całki po trajektoriach jako opis rówonważny dla funkcji falowej! Ten opis też ma swoje przejście do mechaniki klasycznej które jest dla nas bardziej intuicyjne.

 

 

 

MERW staje się Boltzmannowskim rozkładem po trajektoriach, czyli praktycznie Euklidesowymi całkami po trajektoriach

Może wyjaśnie koledze dlaczego MERW działa - otóż całki  po trajektoriach wymagają sumowania po wszystkich trajektoriach, a średnia entropia takiej trajektorii jest bardzo bliska maksymalnej. Uklasyczniając trajektorie i dyskretyzyując model należy zachować tę właściwość. Wyprowadzenie działa w tym kmierunku, w żaden sposób nie należy tłumaczy go jako "genezy"/"działania" mechaniki kwantowej!

Używanie takich modeli celem zrozumienia MK to błąd.

Bell nieczego nie wniósł do zrozumienia mechaniki kwantowej, za to zrobił wiele dla jej niezrozumienia. Nadużywanie tego nazwiska pozwala przypuszczać o braku zrozumienia MK, taka reguła kciuka.

 

 

 

"shut up and calculate"

"Zrozumienie" jako jakieś wewnętrzne wyobrażenie czy racjonalizacja nie dające praktycznej biegłości nic nie znaczy, teoria ma dostarczać wyników jakościowych i ilościowych.  MK ma bardzo prostą postać aksomatyczną i próba odtwarzania jej w mózgu za pomocą jakichś klasycznych klocków jest skazana na niepowodzenie. Należy poznać jej własności stosując do rozwiązywania różnych problemów w różnych sytuacjach, i dopiero to pozwala na zdobycie intuicji która pozwala posługiwać się nią sprawniej i która może być uważana jako pewna forma zrozumienia. "shut up and calculate" to najlepsza (jeśli nie jedyna) znana metoda nauki MK, ale na pewno nie odnosi sukcesu u wszystkich.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Astro

Brawo Peceed! Piszę to całkiem poważnie i z szacunkiem.

(cieszę się, że wreszcie Kolega trochę się "rozgadał". ;))

 

Całkiem na marginesie, jako absolutny dyletant, prosiłbym Cię o rozwinięcie myśli. Całkiem poważnie i z uwagą, że ten wątek jest wystarczająco dobrym miejscem:

 

 

Jest to bardziej domena filozofii (tak, też mam własny "pomysł na pomysł" tłumaczący kształt MK ).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

 

MERW staje się Boltzmannowskim rozkładem po trajektoriach, czyli praktycznie Euklidesowymi całkami po trajektoriach
 

Może powinienm bezpośrednio odnieść się do tego: to całki po trajektoriach stają się po uproszczeniach MERW-em.

 

 

 

jako absolutny dyletant, prosiłbym Cię o rozwinięcie myśli. Całkiem poważnie i z uwagą, że ten wątek jest wystarczająco dobrym miejscem

Pomysł na pomysł oznacza, że to nawet nie jest na serio ruszone. I obawiam się, że żadnej sensownej matematyki się do tego i tak nie da wsadzić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może powinienm bezpośrednio odnieść się do tego: to całki po trajektoriach stają się po uproszczeniach MERW-em.

 

MERW to nie QM, tylko poprawnie wykonana dyfuzja - zgodnie z zasadą maksymalizacji entropii, konieczną dla modeli fizyki statystycznej: https://en.wikipedia.org/wiki/Maximal_Entropy_Random_Walk

Zwykłe modele dyfuzyjne często okazują się używać tylko przybliżenia tej zasady, prowadząc do błędnych przewidywań np. że półprzewodnik jest przewodnikiem (brak własności lokalizacji).

MERW naprawia to przybliżenie, przy okazji naprawiając rozbieżności tam gdzie przecinają się dziedziny stosowalności dyfuzji i QM - np. przy modelowaniu przewodnictwa oba modele przewidują stacjonarną gęstość prawdopodobieństwa jak dla kwantowego stanu podstawowego, też oba mają reguły Borna, łamią nierówności Bella.

 

Ale MERW to dalej tylko dyfuzja - skupia się na korpuskularnej naturze dyfundujących obiektów, pomija falową naturę, zupełnie nie ma interferencji.

Natomiast QM skupia się na falowej naturze, jednak ciężko byłoby go użyć do modelowania np. dyfuzji gazu w pomieszczeniu.

Czasami można zastosować obie te bardzo różne perspektywy: stochastyczną i kwantową - np. w przewodnictwie - ważne żeby w takich sytuacjach dawały zgodne przewidywania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...