Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Pigułka jak talerz spaghetti

Rekomendowane odpowiedzi

Z myślą o odchudzających się stworzono pęczniejącą w żołądku tabletkę. Po jej zażyciu człowiek czuje się jak po zjedzeniu obfitego posiłku. Celulozowa tabletka zawiera proszek, który popijany wodą 1000-krotnie zwiększa swoją objętość.

Wrażenie jest takie, jak po spałaszowaniu sporego talerza spaghetti – porównuje profesor Luigi Ambrosio.

Kiedy zwalczający zbędne kilogramy pacjent połknie 500-mg tabletkę i wypije 2 szklanki wody, w jego żołądku powiększy się ona do rozmiarów piłki tenisowej. Ambrosio chwali się, że jeden z inwestorów koniecznie chciał wypróbować finansowany produkt i o 11 połknął tabletkę. O 18 nie był w stanie skończyć porcji lodów.

Jego zespół wpadł na pomysł pęczniejącej pigułki podczas projektowania chłonnej wyściółki pieluszek. Jeden z doktorantów zwrócił uwagę na składnik o szczególnie wysokim współczynniku absorpcji. Obecnie jedną z metod leczenia otyłości jest wszywanie w żołądek specjalnych baloników. Tabletka jest prostsza w użyciu, a działa na podobnej zasadzie.

W testach klinicznych wzięło udział 20 osób. Badania na szerszą skalę (z 90 wolontariuszami) zostaną przeprowadzone w Poliklinice Gemelli w Rzymie. Magiczna pigułka trafi najprawdopodobniej do aptek latem przyszłego roku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tabletka pęcznieje, rozpycha żołądek, a potem większy żołądek domaga się większych porcji i wtedy... pozostaje operacja zmniejszenia żołądka ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tabletka pęcznieje, rozpycha żołądek, a potem większy żołądek domaga się większych porcji i wtedy... pozostaje operacja zmniejszenia żołądka ;)

Jak ta tabletka pęcznieje to wtedy odechciewa Ci się jeść ;) Więc jak by nie patrzeć to jest to lepsze niż operacja zmniejszenia żołądka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oj Alek... Alek.... widać że z Ciebie dziecko i nie umiesz czytac ze zrozumieniem..... Ta tabletka rozszerza się do rozmiarow piłki do tenisa..... A nasz żołądek jest wiekszy niż piłka tenisowa..... 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Na Uniwersytecie Australii Zachodniej (UWA) powstał preparat farmaceutyczny z midazolamem, lekiem podawanym jako premedykacja przez zabiegami chirurgicznymi, w którego skład wchodzi maskująca gorzki smak czekolada. Dzięki temu dzieci chętnie go zażywają, a skuteczność leku nie odbiega od wersji standardowej.
      Jak tłumaczą Australijczycy, oczywiście w tabletce znajduje się nie tylko czekolada. Kilka składników działa synergicznie, by jednocześnie zamaskować gorzki lek i zapewnić stabilność w temperaturze pokojowej.
      Zespół UWA testował 150-osobową grupę. Okazało się, że większość dzieci dostających tabletkę smakującą jak czekolada wyrażała chęć ponownego zażycia.
      Dr Sam Salman podkreśla, że niekorzystny smak wielu leków, w tym midazolamu, stanowi poważną trudność w terapii dzieci. Wiele dzieci ma opory przed zażyciem leków, w tym wykorzystywanych do premedykacji (mają one bardzo gorzki smak, który często trudno zamaskować). To może powodować niepokój u chorych maluchów, rodziców i personelu medycznego oraz narażać na szwank skuteczność leku, a także i tak już nadwątlone zdrowie. Nieważne, jak silny jest lek: jeśli dziecko nie będzie go chciało przyjąć, nie będzie skuteczny.
      Salman dodaje, że stworzenie dobrze smakującego leku nie jest proste i nie polega po prostu na stopieniu czekolady i włożeniu do niej leku. Potrzeba dopracowanej formuły, który m.in. zamaskuje smak, będzie miała długi czas przydatności do spożycia i nie zmniejszy skuteczności substancji czynnej.
      Prof. farmacji Lee Yong Lim i anestezjolog dziecięcy Britta Regli-von-Ungern-Sternberg podkreślają, że preparat odniósł sukces (smak czekoladowej formy wolało 5-krotnie więcej dzieci) i został dobrze przyjęty także przez pielęgniarki i rodziców.
      W Szpitalu Pediatrycznym w Perth prowadzone są wstępne testy tej samej formuły z innym lekiem. Tutaj wyniki również są dobre, więc Australijczycy myślą o badaniach z antybiotykami.
      Do plusów opisywanego preparatu zalicza się dokładność dawkowania (w porównaniu do płynów), a także możliwość roztopienia czy przeżucia w przypadku dzieci z zaburzeniami połykania. Oprócz tego preparat można długo przechowywać w warunkach niechłodniczych.
      Obecnie ekipa szuka partnera przemysłowego, który pomoże w komercjalizacji produktu.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Nanocząstki wpływają na wchłanianie składników odżywczych z przewodu pokarmowego do krwioobiegu (Nature Nanotechnology).
      Prof. Gretchen Mahler z Binghamton University, Michael L. Shuler z Uniwersytetu Cornella i zespół podkreślają, że dotąd koncentrowano się głównie na krótkoterminowym czy bezpośrednim wpływie zdrowotnym nanocząstek. Co jednak w sytuacji, gdy chodzi o stały kontakt z niewielkimi ich dawkami? By to sprawdzić, Amerykanie posłużyli się komórkami jelit. W laboratorium hodowano linie ludzkich komórek przewodu pokarmowego, poza tym przyglądano się wyściółce jelit 5 kur.
      Wchłanianie żelaza śledzono za pomocą nanocząstek polistyrenu (wybrano je ze względu na właściwości fluorescencyjne). Odkryliśmy, że przy krótkim czasie ekspozycji wchłanianie spadało o ok. 50%, a po jego wydłużeniu wzrastało nawet o ok. 200%. Było jasne, że nanocząstki oddziałują na wychwyt i transport żelaza - wyjaśnia Mahler.
      W warunkach krótkoterminowej ekspozycji zaburzeniu ulegał jelitowy transport żelaza, tymczasem kontakt przewlekły remodelował kosmki jelitowe - stawały się one dłuższe i szersze, przez co żelazo szybciej dostawało się do krwioobiegu.
      W niedalekiej przyszłości Amerykanie zamierzają sprawdzić, czy podobne zaburzenia wchłaniania występują także w przypadku innych pierwiastków, takich jak wapń, miedź i cynk. Zajmą się także witaminami rozpuszczalnymi w tłuszczach: A, D, E i K.
      Nanocząstki stają się coraz bardziej rozpowszechnione. Choć na razie trudno wypowiadać się o ich długofalowym wpływie, naukowcy podejrzewają, że ich spożycie sprzyja różnym chorobom, np. Leśniowskiego-Crohna.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Skany mózgu dwóch szczepów myszy wypijających znaczne ilości alkoholu ujawniły, że u zwierząt pozbawionych receptorów dopaminy DRD2 dochodzi do zmniejszenia objętości kory mózgowej i wzgórza. Oznacza to, że receptory DRD2 zabezpieczają przed uszkodzeniami mózgu przez alkohol.
      Dr Foteini Delis, neuroanatom z Behavioral Neuropharmacology and Neuroimaging Lab w Brookhaven, przypomina, że już wcześniejsze odkrycia sugerowały, że receptory dopaminowe D2 chronią przed uzależniającym wpływem alkoholu.
      W ramach najnowszego studium Amerykanie sprawdzali, jak spożycie alkoholu oddziałuje na ogólną objętość mózgu oraz objętość poszczególnych struktur/rejonów u zwykłych myszy oraz gryzoni z wyeliminowanym genem receptorów dopaminowych D2. Przez pół roku połowa każdej z grup piła czystą wodę, a reszta 20-procentowy etanol. Po upływie tego czasu mózg wszystkich zwierząt zbadano za pomocą rezonansu magnetycznego.
      Okazało się, że przewlekłe spożycie alkoholu prowadziło do ogólnej atrofii mózgu, oraz zmniejszenia objętości kory i wzgórza, ale tylko u zwierząt z brakującymi receptorami DRD2. Jeden z członków zespołu, Peter Tanatos, podkreśla, że uszkodzenia mózgu przypominały te widywane u alkoholików, dlatego myszy stanowią wiarygodny model badań. U ludzi te rejony mózgu są krytyczne dla przetwarzania mowy, danych czuciowych oraz sygnałów ruchowych, a także tworzenia długotrwałych wspomnień. Poziom DRD2 poniżej normy zwiększa jednostkową podatność na uszkadzające działanie alkoholu. Ponieważ oznacza on także podwyższone ryzyko uzależnienia, staje się jasne, że to układ dopaminergiczny powinien się stać przedmiotem badań nad istotą i leczeniem alkoholizmu.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Wśród osób nieprzejawiających w danym momencie objawów demencji te z obszarami korowymi o mniejszej objętości są bardziej zagrożone wczesną chorobą Alzheimera. Podczas badań porównywano rejony, o których wiadomo, że ulegają degeneracji w jej przebiegu.
      W ramach studium naukowcy analizowali skany z rezonansu magnetycznego (MRI) mózgu 159 osób bez demencji. Średnia wieku wynosiła 76 lat. Określano grubość wybranych rejonów kory. Na tej podstawie 19 ludzi trafiło do grupy wysokiego ryzyka alzheimeryzmu, 116 do grupy przeciętnego ryzyka, a 24 do grupy niskiego ryzyka. Na początku studium i przez 3 kolejne lata ochotników poddawano testom pamięciowym, a także dotyczącym rozwiązywania problemów i uwagi. Okazało się, że 21% przedstawicieli grupy wysokiego ryzyka doświadczyło pogorszenia funkcji poznawczych w ciągu 3 lat od wykonania rezonansu. W grupie średniego ryzyka dotyczyło to 7%, a w grupie niskiego ryzyka nikt nie miał tego typu problemów.
      Potrzebne są dalsze badania nad tym, jak wykorzystywanie skanów MRI do pomiaru rozmiarów różnych regionów mózgu w połączeniu z innymi testami może pomóc w jak najwcześniejszym zidentyfikowaniu osób z grupy najwyższego ryzyka wczesnej choroby Alzheimera - podkreśla dr Bradford Dickerson z Massachusetts General Hospital w Bostonie.
      Dickerson i jego współpracownik dr David Wolk z Uniwersytetu Pensylwanii wykorzystali dane zebrane w ramach Alzheimer's Disease Neuroimaging Initiative. Poza zmianami w zakresie grubości kory w określonych rejonach, panowie zauważyli, że w płynie mózgowo-rdzeniowym 60% osób w największym stopniu zagrożonych alzheimerem występowały podwyższone stężenia białek powiązanych z chorobą, w porównaniu do 36% przedstawicieli grupy przeciętnego ryzyka i 19% ludzi z grupy niskiego ryzyka.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Pumeks, wulkaniczna skała magmowa zbudowana z porowatego szkliwa wulkanicznego, mógł odegrać znaczącą rolę w zapoczątkowaniu życia na Ziemi. Prawdopodobnie stanowił on również świetny habitat dla pierwszych społeczności mikroorganizmów.
      Naukowcy uważają tak ze względu na 4 jego cechy. Po pierwsze, w trakcie erupcji uzyskuje on najwyższy stosunek powierzchni do objętości ze wszystkich znanych skał. Po drugie, pumeks to jedyna skała unosząca się na wodzie jak tratwa, która potem utyka na dłuższy czas na plaży w strefie pływowej. Po trzecie, pumeks jest wystawiony na oddziaływanie niezwykle szerokiego wachlarza warunków środowiskowych, z wysuszeniem włącznie. Po czwarte wreszcie, skała ta świetnie adsorbuje (wiąże na powierzchni) metale, związki organiczne, fosforany, a także organiczne katalizatory, takie jak zeolity czy tlenki tytanu.
      Zespół z Uniwersytetu Zachodniej Australii i Uniwersytetu Oksfordzkiego, którego artykuł ukazał się właśnie w piśmie Astrobiology, podkreśla, że mając to wszystko na uwadze, trzeba przeprowadzić eksperymenty laboratoryjne oraz zbadać wczesny zapis geologiczny.
      Testy w laboratorium mają pokazać, czy pumeks adsorbuje związki organiczne z wody i czy może doprowadzić do powstania katalizatorów i nowych substancji. W tym celu akademicy zamierzają symulować cykle termiczne, natężenie promieniowania ultrafioletowego oraz inne warunki, które panowały na Ziemi, kiedy egzystowały obok siebie mikroby i pierwsze organiczne polimery.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...