Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Skąd się wziął król Artur i dlaczego jest tak popularny?

Rekomendowane odpowiedzi

Opowieść o królu Arturze i rycerzach Okrągłego Stołu to jedna z najbardziej znanych i popularnych legend ludzkości. Trudno byłoby znaleźć kogoś, kto nie zetknął się z filmem, grą, książką czy innym sposobem opowiedzenia historii króla, szlachetnych rycerzy, czarnoksiężnika Merlina czy miecza tkwiącego w kamieniu. Niezależnie od tego, czy opowieść taka to poważna średniowieczna historia spisana w manuskrypcie czy też film nakręcony przez Monty Pythona.

Niewiele osób jednak wie, że korzenie legendy sięgają czasów Brytów, celtyckiego ludu, który zamieszkiwał Wyspy Brytyjskie przed najazdami Anglów i Sasów. Artur nie był ani królem, ani posiadaczem słynnego stołu, a przynajmniej nie w takim sensie, w jakim jest to dzisiaj przedstawiane.

Mamy niewiele dokumentów o życiu Artura. Po raz pierwszy wzmianka o nim pojawia się w spisanej w VI wieku kronice walijskiego mnicha Gildasa, który wspomina o celebrowaniu zwycięstwa pod Mount Badon, nie wymienia jednak imienia zwycięzcy. Imię poznajemy dopiero w IX wieku, gdy mnich Nennius w Historia Brittonum wymienia Artura tytułując go dux bellorum (dowódca wojskowy) i pozostawia nam listę 12 stoczonych przezeń bitew.

Musiało minąć jeszcze 300 lat zanim pojawił się taki Artur, jakim znamy go dzisiaj. W dziełach autorstwa Walijczyka Geoffreya de Monmouth i Francuza Chretiena de Troyes mamy w pełni zarysowaną postać, z przygodami, dziełami i charakterem znanego nam Artura. Jednak dla obu autorów jest on kimś innym. U Walijczyka Artur to wojownik, który często mierzy się z innymi bohaterami i ich pokonuje, kończąc ich drogę ku chwale. U Monmoutha Artur jest królem i wojownikiem, z którego mogą brać przykład XII-wieczni władcy Wysp. Jednak we wczesnych francuskich romansach bitwy nie stanowią zasadniczej osi opowieści. Te przykładają wagę do cech, jakimi powinien charakteryzować się dworski władca. W ten sposób narodził się Artur z legend, dobrze ułożony lider, któy potrafi zachować się odpowiednio i w bitwie i na dworze.

Postać Artura przez wieki była dostosowywana do krajów i czasów, w których był popularny. Jego wielki powrót do powszechnej świadomości nastąpił pod koniec XIX wieku, a rozpowszechnienie się legendy było możliwe tylko dzięki temu, że usunięto z niej kontekst historyczny specyficzny dla konkretnego miejsca oraz czasu i uczyniono z Artura przykład uniwersalnych wartości, takich jak męstwo, honor czy dobroć. To znaczące odejście od postaci średniowiecznego Artura, od którego średniowieczni władcy wyprowadzali swoje rody.

Jak zauważa profesor Raluca Radulescu, profesor literatury średniowiecznej i literatury angielskiej z Bangor University, Artur i podobne mu postaci służą ludzkości do zajrzenia w przeszłość, mitologizowania dobrych minionych czasów i upewnienia się, że istnieją niepodważalne standardy moralne, także w polityce, do których można się odwołać, gdy wokół ich brak.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mało kto wie, że istnieją poszlaki że Artur był ... Słowianinem. W pierwszych wiekach naszej Ery doszło m.in. na Morawach do wojen Markomańskich między Rzymianami i m.in Sarmatami, w których Ci drudzy przegrali. Z jeńców uczyniono legion i wysłano na przeciwległy kraniec cesarstwa - tj do Brytanii. Najnowsze ustalenia genetyczne potwierdzają że Sarmaci opanowując tereny dzisiejszej Polski poddali sobie kulturowo i politycznie ludy słowiańskie zamieszkujące tutaj i m.in wcielali do swojego wojska. Legion sarmacko-słowiański osiadł w Brytanii i pozostał tam kilka wieków powoli wtapiając się w społeczność. Co ciekawe Sarmaci czcili miecz wbity w skałę, mieli charakterystyczne miecze zakończone kółkiem - takie jak od najstarszych rycin były przedstawieniem Excalibura. Słowianie natomiast byli charakterystycznie społecznie przez to, że władzę sprawowała ... grupa starszych zasiadających na równych prawach w kręgu. A teraz najlepsze ... arturus - w języku sarmackim znaczyło ... starszy. No ale to tylko bardzo palcem na wodzie pisana jedna z wielu teorii-ciekawostek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wojny markomańskie toczyły się pomiędzy Rzymem a plemionami germańskimi. Słowian jeszcze nie było wówczas na tych terenach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Mało kto wie, że istnieją poszlaki że Artur był ... Słowianinem

W jego czasach zapewne osób posiadających takową wiedzę było dokładnie zero.

 

 

Najnowsze ustalenia genetyczne potwierdzają że Sarmaci

Muszę powiedzieć że najwyraźniej nie jestem na czasie w stosunku do tych najnowszych badań.

To gdzie na drzewie YDNA są Słowianie?

http://isogg.org/tree/index.html

Generalnie polecam (jak myślę znaną) stronę ks. Pietrzaka który się pasjonuje gromadzeniem odkryć z tego zakresu:

http://www.tropie.tarnow.opoka.org.pl/polacy.htm

Edytowane przez thikim

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mało kto wie, że istnieją poszlaki że Artur był ... Słowianinem.

Daleko posunięta nadzieja.:(

Faktem jest, że po przegranej wojnie plemie sarmackie Jazygów trafiło do Brytanii, ale czy byli z nimi Słowianie?

Ale przypuszczać i snuć legendy, niech nikt nie zabrania.:)

 

Wojny markomańskie toczyły się pomiędzy Rzymem a plemionami germańskimi.

I sarmackimi. Edytowane przez TrzyGrosze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

 

Daleko posunięta nadzieja

Dlaczego nadzieja?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ponieważ nie można tego założenia wykluczyć, szansa jest znikoma, ale byłoby fajnie mieć Go za ziomala.

Edytowane przez TrzyGrosze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co łączy Sarmatów z Polską?

Chyba tylko pochodzenie indoeuropejskie (irańskie) i tamgi. Te drugie dość mocne, bo udokumentowane, acz bardzo tajemnicze. I nie wiadomo, czy nie zostały przeniesione nad Wisłę przez Scytów, którzy faktycznie najeżdżali "nasze" tereny. Nawet w Biskupinie są ich groty w palisadzie. Dlatego, co najwyżej warstwa wojowniczo-szlachecka miała w Polsce pochodzenie stepowe, a nie ogół Słowian z obecnych ziem polskich. Zbieżność polskiej heraldyki szlacheckiej z tamgami stepowymi dostrzeżono zresztą już dawno.

Poza tym znaki tamgowe mogły zostać również w spadku po Awarach, którzy podbili tereny słowiańszczyzny i u których służyła słowiańska piechota, w odróżnieniu od czysto awarskiej jazdy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
fajnie mieć Go za ziomala.

O to właśnie pytam. Dlaczego fajnie? :)

 

 

Zbieżność polskiej heraldyki szlacheckiej z tamgami stepowymi dostrzeżono zresztą już dawno.

Ale heraldyka i szlachta to są wieki późniejsze. A nie jakieś tysiącletnie przekazy słowne z dziada na syna. Z tamgami oczywiście rody polskie mogły się sporadycznie stykać i nimi inspirować pod koniec średniowiecza. Tak samo część szlachty pochodziła (ale to już w późnym średniowieczu) wprost z zagranicy w tym i z Tatarów. Więc tam owszem. Tylko że to ułamek populacji szlachty.

Ogólnie nie ma czegoś takiego że w wieku np. I Sarmaci z tamgami dali początek Słowianom co dało początek 1200 lat później herbom. Polskie herby i rody co do zasady powstawały dużo później. A szlachta to już zupełnie późniejsze czasy.

Edytowane przez thikim

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

 

O to właśnie pytam. Dlaczego fajnie?
Każdy chciałby się czuć pępkiem świata. Jak sam nie może to chociaż niech jego plemię będzie. W tym kontekście liczy się każdy pozytywny bohater ze wspólnym przodkiem robi się cenny.

 

Ale co się stanie gdy powiem, że np Hitler miał najdalej 5 pokoleń wstecz kogoś o słowiańskim pochodzeniu? A Stalin... ten to już chyba oboje rodziców miał Słowian.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Hitler miał najdalej 5 pokoleń wstecz kogoś o słowiańskim pochodzeniu?

Jeśli Hitler miał 5 pokoleń wstecz kogoś o słowiańskim pochodzeniu to znaczy że sam też miał słowiańskie pochodzenie :huh:

http://0.tqn.com/d/history1900s/1/S/U/6/Hitanc5.JPG

Są wątpliwości co do dziadka ale może być problem ze znalezieniem Słowianina w jego drzewie w 5 pokoleniach :)

Jako że mam już w drzewie Kaczyńskich, Komorowskiego, Korwina to Hitler czeka :D o i Tusk.

Mam też z 6 osób z pracy. I połowę osób z podstawówki :)

Póki co wyzwaniem jest dodanie pierwszych swoich miłości do drzewa (drugi kraniec Polski więc nie idzie za łatwo :) (przez dodanie rozumiem znalezienie ciągu małżeństw, przodków i potomków prowadzących do danej osoby).

 

 

Każdy chciałby się czuć pępkiem świata. Jak sam nie może to chociaż niech jego plemię będzie. W tym kontekście liczy się każdy pozytywny bohater ze wspólnym przodkiem robi się cenny.

Powód jest oczywiście bardzo rozsądny.

Edytowane przez thikim

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Są wątpliwości co do dziadka ale może być problem ze znalezieniem Słowianina w jego drzewie w 5 pokoleniach

To aż dziwne biorąc pod uwagę statystykę (w kontekście któregoś z artykułów na KW, nie aż tak dawno temu), szczególnie biorąc pod uwagę odległość. Ale wszystko możliwe, może w 5 pokoleniach nikogo nie ma...

 

 

edit:

czy ja dobrze widzę, że jego rodzice mieli 3 czy 4 poziom pokrewieństwa, który w Polsce jest uznawany za kazirodztwo?

Edytowane przez pogo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
czy ja dobrze widzę, że jego rodzice mieli 3 czy 4 poziom pokrewieństwa, który w Polsce jest uznawany za kazirodztwo?

Źle. Rysunek trochę źle narysowany. Tam nie ma połączenia.

I źle jeszcze pod innym względem.

Kazirodztwo jest czynem karalnym dotyczącym obcowania płciowego dla: rodzeństwa, przodków z potomkami.

Do tego jest zakaz związków cywilnych prowadzących do kazirodztwa, czyli tak samo dla rodzeństwa i przodków z potomkami.

3 i 4 poziom pokrewieństwa wykracza poza kazirodztwo i dotyczy zakazu ślubów kościelnych. Czyli poza tym co wyżej nie może być też ślubu wnucząt tego samego dziadka, babci, a także nie może być ślubu kościelnego osoby z potomkami jej rodzeństwa, czyli z ciotką w kościele ślubu nie będzie :)

Przy czym po uzyskaniu dyspensy małżeństwo kościelne jest możliwe w tych samych przypadkach co i cywilne.

Edytowane przez thikim

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak dobrze pamiętam prawo kościelne jest mniej restrykcyjne od naszego polskiego pod tym względem.

O ile nic nie pokręciłem to prawo kościelne pozwala na ślub z siostrą cioteczną, a prawo polskie ma jeszcze tę blokadę i jeden poziom dalej... ale mogę się mylić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na odwrót w zasadzie.

Prawo polskie pozwala na ślub z ciotką.

 

Art. 201.

Kto dopuszcza się obcowania płciowego w stosunku do wstępnego, zstępnego, przysposobionego, przysposabiającego, brata lub siostry, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.

oraz

 

Art. 14. Pokrewieństwo i powinowactwo jako negatywne przesłanki zawarcia małżeństwa § 1. Nie mogą zawrzeć ze sobą małżeństwa krewni w linii prostej, rodzeństwo ani powinowaci w linii prostej. Jednakże z ważnych powodów sąd może zezwolić na zawarcie małżeństwa między powinowatymi.

Czyli nie można między przodkami i potomkami. I nie można między rodzeństwem. No i jeszcze z teściową (aczkolwiek możliwa zgoda sądu).

Ślub z ciotką jest zabroniony prawem kanonicznym. Ale z możliwością dyspensy.

Bardziej restrykcyjne są przepisy kościelne a po użyciu dyspensy równają się z cywilnymi (polskimi).

Edytowane przez thikim

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

OK, mój błąd.

Ostatni raz coś o tym słyszałem jakieś 18-20 lat temu... mogło mi się wszystko pomieszać. Nie było mi potrzebne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Każdy chciałby się czuć pępkiem świata. Jak sam nie może to chociaż niech jego plemię będzie. W tym kontekście liczy się każdy pozytywny bohater ze wspólnym przodkiem robi się cenny.

 

Ujmę to tak: duma z przodka ( słuszna) i chwała spływająca ( niezasłużenie :D ) na potomków.

 

Co Thikim swoim pytaniem chcesz wyjaśnić?

 

 

Ale co się stanie gdy powiem, że np Hitler miał najdalej 5 pokoleń wstecz kogoś o słowiańskim pochodzeniu?

Zjawisko zgniłego jaja. Chcieli go podrzucić Austriakom, Żydom teraz kombinują ze Słowianami.;) Edytowane przez TrzyGrosze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

 

Co Thikim swoim pytaniem chcesz wyjaśnić?

Chciałem się dowiedzieć :D

 

 

Zjawisko zgniłego jaja. Chcieli go podrzucić Austriakom, Żydom teraz kombinują ze Słowianam

A kto go podrzuca Słowianom? Pogo? :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...