Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Nowe badania podważają dotychczasową wiedzę o ciemnej materii

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Astro

 

 

Przykład zakazanego pytania przez dominującą ortodoksyjną mechanikę kwantową jest o ukrytą dynamikę elektronu…

 

Wiesz doskonale, że i na ortodoksów jest metoda. Znaczy się, obecnie jej nie ma. :D

(Na marginesie, nie znam takich ortodoksów. Czy nie przejawiasz jakiejś "wiary w ortodoksów"?)

 

 

 

a standardowa edukacja QM wręcz zabrania go zadawać

 

Nie wiem o jakich czasach nauczania (i jakiej uczelni) QM mówisz, bo gdy osobiście kończyłem uczelnię, jakiekolwiek rozsądne pytania w tej materii były dobre. Często mogłem usłyszeć (od mądrych ludzi) odpowiedź: "nie wiemy".

 

 

 

Punktowy ładunek dałby nieskończoną energię co jest bzdurą.

 

Wybacz, ale jest ktoś na KW, kto w tej materii upierałby się przy "punktach materialnych"? Odnoszę wrażenie, że "falką pilotującą" starasz się przemycić to Ty. ;)

 

 

 

Znani mi fizycy teoretyczni na próbę wyciągnięcia czym rzeczywiście jest elektron zasłaniają się perturbacyjnym QFT

 

Żaden znany mi ROZSĄDNY fizyk nigdy nie twierdził czym w istocie jest elektron. :D

 

 

 

Soliton jak najbardziej może być równocześnie wielu pól: np. elektron jako osobliwość równocześnie pola elektrycznego (ładunek) jak i magnetycznego (dipol magnetyczny).

 

Przepraszam za cynizm, ale o polu elektromagnetycznym słyszałeś?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Problem w tym że nie tylko odpowiadają "nie wiem", ale że usatysfakcjonowani ze swojej niewiedzy ... mainstream nawet nie próbuje naprawiać np. nieskończonej energii punktowego ładunku, fizyk nie ma szans na uzyskanie grantu o tym problemie ... od razu rozwiązywanym w modelach solitonowych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Astro

Nie jest tak, że nie próbuje. Ostatecznie NIE POTRAFI. Ty tego też nie potrafisz. Solitonami podniecają się ludkowie od paru dziesiątków już lat. Wiesz w czym jest problem? NIC z tego nie wynika…

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Modny to był model Skyrmego, który wprowadzał specjalne pole np. mezonowe żeby modelować mezony ...

Długo mogę mówić dlaczego to było złe podejście ... ogólnie tutaj tylko pytamy się o strukturę pól głównie EM za cząstkami - absolutnie podstawowe pytanie ... a jednak zabronione w obecnym mainstreamie.

Bardzo będę Ci wdzięczny jeśli znajdziesz lukę w modelu Fabera lub moim (praca i slajdy powyżej).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Astro

 

 

który wprowadzał specjalne pole np. mezonowe żeby modelować mezony ...

 

To trochę historia; nie wiem, czy nawet dydaktycznie uzasadniona. ;)

Pole Yukawy też było ciekawą (choć bardziej brzemienną w skutkach) koncepcją.

Ostatecznie, jak astrowe pole skalarne nie wystarczy, to pójdziemy w jakieś astrowe pole spinorowe i będzie lepiej. ;):D

 

 

 

ogólnie tutaj tylko pytamy się o strukturę pól głównie EM za cząstkami - absolutnie podstawowe pytanie ... a jednak zabronione w obecnym mainstreamie.

 

To może jakaś propozycja odpowiedzi na zakazane pytanie? Z dowodem oczywiście. ;)

 

 

 

Bardzo będę Ci wdzięczny jeśli znajdziesz lukę w modelu Fabera lub moim

 

Wiesz zapewne doskonale, że jako "człowiek z nieco innej branży" potrzebowałbym nieco czasu (choć nieskromnie powiem, że jestem w stanie to przeanalizować). ZAŁÓŻMY, że nie znajdę luki. I co? Kolejna (po stu trzydziestu siedmiu innych ciekawych) ciekawa koncepcja. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To może chociaż masz jakiś konkretny argument przeciwko pytaniu o konfigurację pól (głównie EM) za elektronem?

Ta konfiguracja pola/pól powinna utrzymywać kształt czyli formalnie być solitonem.

 

Z moich doświadczeń, też rozmów z prof. Faberem, jedyny kontrargument mainstreamu to że elektron jest punktowy i basta ... nieważne że to nie ma sensu (nieskończona energia).

Inny argument przeciwko idealnie punktowemu ładunkowi elektronu to running coupling: stała sprzężenia EM maleje z 1/137 przy wysokoenergetycznych zderzeniach - innymi słowy: bardzo zbliżając dwa ładunki elementarne, ich efektywny ładunek maleje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Astro

 

 

jedyny kontrargument mainstreamu to że elektron jest punktowy i basta ... nieważne że to nie ma sensu

 

Nie ma sensu, ale FAKTEM jest, że według wszelkich naszych OBSERWACJI elektron nie chce okazać się czymś więcej niż punktem. Jeśli jest czymś innym, to to cuś nie może być większe niż jakaś mniej niż milionowa część "rozmiaru" protonu. Mainstreamu można nie lubić, szczególnie za metodologię LinG (licz i nie gadaj; Nihilo – ukłon w Twoją stronę ;)), ale faktem jest, że żadna "folklorystyczna" (ups, "alternatywna" :)) teoria nie może poszczycić się tyloma SUKCESAMI co LinG… :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przecież właśnie podałem Ci przykład - przy wysokoenergetycznych zderzeniach stała sprzężenie EM maleje (w stronę hipotetycznej unifikacji) - innymi słowy efektywny ładunek maleje.

Jeśli chcemy skończonej energii dla ładunku (z eksperymentu mamy górne ograniczenie energetyczne ładunku na 511keV), efektywny musi maleć do zera w jego centrum - co naturalnie wychodzi w modelach solitonowych (razem z kwantyzacją ładunku).

 

W ukochanym fizykom perturbacyjnym (przybliżeniu) QFT, matematycznie potrafimy operować tylko na punktowych bytach - jak zwykle mainstream bezkrytycznie przenosi ten artefakt efektywnego modelu (przybliżenia) na fundamentalną własność natury (i nie ma dyskusji!) ... podczas gdy sam QFT wymaga m.in. cutoff w ultrafiolecie żeby dać coś sensownego (skończonego) - co oznacza górne ograniczenie na częstotliwość czyli dolne ograniczenie na odległość (promień cząstek).

Dodatkowo, szeregi QFT nie są zbieżne: po 4-5 rzędzie wszystko zaczyna się rozsypywać - czyli że nie wolno wpakować zbyt wiele zdarzeń do jednego scenariusza (diagramu Feynmana) ... podczas gdy idealne punkty nie miałyby takiego ograniczenia (ani rozbieżności u ultrafiolecie).

 

"Najśmieszniejsze" jest jednak to, że podczas gdy mainstream bezkrytycznie upiera się przy idealnie punktowym elektronie ... gdy ten punktowy niepodzielny ładunek elementarny zbliży się do protonu ... nagle puuuuchnie do gigantycznej kwantowej chmury prawdopodobieństwa np. wodoru ... i znowu twierdzą że to jest fundamentalna własność natury - znowu bezkrytycznie przenosząc własność efektywnego modelu (..prawdopodobieństwa..)

 

Mainstream zawiera tyle koszmarnych wewnętrznych sprzeczności, ignorowania problemów, "shut up and calculate" ... tutaj nie chodzi o jakąś konkretną "fajną teorię nr 173", tylko o to żeby w końcu powrócić do zakazanych podstawowych pytań jak konfiguracja pól (głównie EM) za elektronem ... zacząć naprawiać bagno współczesnej fizyki.

Elektron jest m.in. ładunkiem elektrycznym i dipolem magnetycznym - daje to bardzo nietrywialną konfigurację pola elektrycznego (~1/r^2) i magnetycznego (~1/r^3) ... pytanie jak one dokładnie się sklejają w r = 0 żeby uniknąć nieskończonej energii?

 

Bezmasowe fluktuacje pól (jak w sine-Gordonie) odpowiedzialnych za pozostałe oddziaływania (słabe,silne, graw) powinny być stermalizowane z 2.7K szumem EM i idealnie pasują do tego co interpretują jako ciemna energią/materia.

Edytowane przez Jarek Duda

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Dla mnie motywacja to, jak u ostatnio modnego dBB, Coudera etc., że nie wystarczy być usatysfakcjonowanym "zrozumieniem" np. elektronu jako efekt działania operatora kreacji ... tylko że należy się jednak zapytać o jego skomplikowaną strukturę pól m.in. elektromagnetycznych (za ładunkiem i dipolem magnetycznym) - czyli potraktowanie elektronu jako solitonu tych pól.

 

Musiałem czym innym się zająć, a trochę ciekawych spraw wrzuciłeś. Teraz muszę się trochę przespać, czyli tylko najbardziej ogólnie. Tutaj chyba podstawowym problemem dla "zrozumienia" jest zrozumienie natury samego pola (pól), czym to cholerstwo jest. Bo raczej to nie jest tylko wygodna abstrakcja.

 

 

 

W ukochanym fizykom perturbacyjnym (przybliżeniu) QFT, matematycznie potrafimy operować tylko na punktowych bytach - jak zwykle mainstream bezkrytycznie przenosi ten artefakt efektywnego modelu (przybliżenia) na fundamentalną własność natury (i nie ma dyskusji!)

 

Z moich obserwacji raczej nic takiego nie wynika, przeciwnie - punktowość jest chyba traktowana tylko jako abstrakcja, podobnie jak np. punktowa masa w "klasyce". Punktowa w obliczeniach jest, ale w BH się nie zamienia. W ogóle pojęcie "punktu" chyba od dawna w fizyce jest już tylko abstrakcją.

Edytowane przez ex nihilo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo dużo wiemy o kluczowych polach: EM.

Równania Maxwella wynikłe z tej mechaniki Lagranżowskiej mają jednak pewne słabości: dają punktowy ładunek z nieskończoną energią i pozwalają na dowolny rzeczywisty ładunek, a powinien być całkowitą wielokrotnością elementarnego (lub e/3).

Kwestia rozszerzenia tych pól żeby naprawić te słabości: dokładnie tędy idą solitonowe modele cząstek - kwantyzacja wychodzi z użycia ładunku topologicznego który jest matematycznie skwantowany, uniknięcie nieskończoności z użycia potencjału typu Higgsa (jak (||v||^2-1)^2), który jest aktywowany w pobliżu cząstki (słabe/silne oddziaływania) w celu uniknięcia nieciągłości.

 

Polecam zacząć od 1+1D modelu sine-Gordona: niezwykle prosty (sprzężone wahadła, psi_tt = psi_xx - sin(psi)) ... a już ma kwantowanie ładunku, uwięzienie energii w masie spoczynkowej, transformowanej jak w STW, uwalnianej podczas anihilacji, jest też skrócenie Lorenza i dylatacja czasu ... no i naturalny kandydat na ciemną energię/materię (drobne termiczne fluktuacje).

Brakuje oddziaływań dalekozasięgowych, które dostajemy w 2D: np. dla przeciwnych ładunków topologicznych, czym są dalej tym większe naprężenie pola (obrazek): dostając siłę 1/r w 2D i Coulomba 1/r^2 w 3D.

https://dl.dropboxusercontent.com/u/12405967/soliton.pdf

fig1_cr.jpg

 

Niestety punktowość cząstek, podobnie jak inne abstrakcje i przybliżenia fizyki, w praktyce jest traktowana jako fundamentalna własność natury i nawet nie podyskutujesz o tym z mainstreamowym fizykiem.

Edytowane przez Jarek Duda

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No ale teoria strun chyba jakoś tam istnieje w mainstreamie (fakt, że ostatnio o niej cisza). I nie opiera się na punktowości cząstek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teoria strun jest świetnym przykładem jak w praktyce działa nauka - nie ważne że nie ma sensu, do niczego nie prowadzi (czy cokolwiek odtwarza jak chociaż EM?) i wymaga niewyobrażanie kontrowersyjnych dodatkowych wymiarów ... ważne że można z tego wyprodukować tysiące publikacji, doktoratów, karier ... sprzedawać publice ekscytujące bajki o kosmicznej filharmonii ... i dostawać za to miliardy w grantach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na pewno w wielu wypadkach tak jest. Ale czy w tym to ja tego nie wiem :)


Tzn. jeśli chodzi o te miliony to tak jest ale czy to nic nie dało to uważam za dyskusyjne. A czy się opłacało któż to wie.

Ponad to, nie za bardzo rozumiem czemu mówisz o fundamentalizmie podejścia punktowego do cząstki jeśli jednocześnie ta sama cząstka jest fundamentalnie traktowana jako fala - a zatem jednak nie obiekt punktowy.

Edytowane przez thikim

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może jest pewien rozwój matematyki ... do której nikt nie zajrzy poza teoriostrunowcami. Najgorsze jest jednak to że wykupują tymi grantami młodych zdolnych fizyków, którzy mogliby robić coś bardziej wartościowego.

 

Ładunek elementarny jest bardzo zlokalizowany, ale jednak nie idealnie punktowy - inaczej miałby nieskończona energię.

Elektron jako cząstka ma dodatkowo też falową naturę - falę "pilotującą" sprzężoną z tą centralną korpuskułą, wytworzoną przez jakiś jej wewnętrzny proces periodyczny (tzw. zegar de Broglie, zitterbewegung - przykładowe potwierdzenie eksperymentalne: http://link.springer.com/article/10.1007/s10701-008-9225-1 ) - ta sprzężona fala prowadzi m.in. do interferencji czy kwantyzacji orbit, analogicznie do kropelek Coudera:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Astro

 

 

Równania Maxwella wynikłe z tej mechaniki Lagranżowskiej mają jednak pewne słabości

 

Chyba zły kierunek wynikania… ;)

 

Jarku, podrzucasz ciekawe pomysły (które już chyba dobrze znamy ;)), ale odnoszę wrażenie, że prowadzisz jakąś osobistą krucjatę. Ktoś mógłby nawet się zastanawiać kto Cię skrzywdził i dlaczego przenosisz to na "system"? Podobnie jak Nihilo odnoszę nieco inne wrażenie. Odróżniamy zapewne "zabawki" którymi PRÓBUJEMY opisać rzeczywistość od samej RZECZYWISTOŚCI. Nie chcę robić za pesymistę, ale nieograniczona radość tej ostatniej jakoś skłania mnie czasami ku pytaniu: czy w ogóle jest Ona poznawalna? To chyba Mistrz Lem (jakby inaczej? ;)) prawił kiedyś o Nauce jak o rzece. Czasami wyrywają się boczne odnogi, które zwykle nigdzie nie trafiają, a czasem i główny nurt rozleje się na bagnisku. Czasem jednak boczny strumyczek tworzy nowe koryto, którym ciągnie nurt główny. Twierdzę, że największe osiągnięcia nauki to ruch zdecydowanie przeciwny mainstreamowi, o czym zapewne doskonale wiedzą "najwięksi mainstreamowcy". :) Problem podziału tortu (czyli kasy – granty) nie jest prostą rzeczą, a każdy ma dzieci/ dom do spłacenia/ nowy samochód na oku itp. ;) Chciałbym jednak zauważyć (już o tym rozmawialiśmy), że bywało niejednokrotnie, iż "wyśmiewani" ludzie wyznaczyli nowe kierunki. Czy warto jednak ładować kasę w klasyczne, albo semiklasyczne przybliżenia, skoro LinG działa ZDECYDOWANIE lepiej (podnoszę takie pytanie po np. Twojej obronie Gryzińskiego)? Nie bardzo wiem jaki KONSTRUKTYWNY kierunek starasz się obrać, ale wydaje mi się, że walenie głową w solidną sześciometrową ścianę dobrego żelbetonu dobrze nie wróży.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ok, może nie jesteśmy w stanie dojść do ostatecznych równań fizyki ... ale czy to znaczy że mamy się w tym momencie poddać - rozłożyć na leżaczkach usatysfakcjonowani "zrozumieniem" jak kreacjoniści?

Jest wiele podstawowych pytań, sprzeczności które mainstream po prostu ignoruje - jak to sklejenie pól EM w centrum elektronu.

Dopóki są takie wyraźne kierunki dalszego działania, wierzę że należy szukać - w sercu jestem też fizykiem i czuję się odpowiedzialny za pomoc w wyciągnięciu jej z obecnego bagna wewnętrznych sprzeczności i ignorancji, bycia usatysfakcjonowanym "shut up and calculate".

Kończyłem m.in. doktorat na fizyce UJ, znam dobrze to środowisko, dalej mam z nim styczność: ludzie którzy całe życie walczą o granty, które żeby dostać muszą się ładnie wpasować w aktualną modę w mainstreamie. Zwykle całe życie propagują wąską działkę w której się wyspecjalizowali podczas np. doktoratu.

W związku z tym wiem że nie mógłbym oficjalnie pracować jako fizyk, ale jako uznany informatyk (m.in. cały świat zaczyna zapisywać informację moim kodowaniem: https://en.wikipedia.org/wiki/Asymmetric_Numeral_Systems ), mogę sobie pozwolić na poświęcenie wolnego czasu fizyce.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

 

które żeby dostać muszą się ładnie wpasować w aktualną modę w mainstreamie

Wszędzie ta polityka :D

 

 

ale jako uznany informatyk (m.in. cały świat zaczyna zapisywać informację moim kodowaniem: https://en.wikipedia...Numeral_Systems ), mogę sobie pozwolić na poświęcenie wolnego czasu fizyce.

:) Gratuluję osiągnięć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Astro

 

 

znam dobrze to środowisko, dalej mam z nim styczność: ludzie którzy całe życie walczą o granty, które żeby dostać muszą się ładnie wpasować w aktualną modę w mainstreamie

 

Też znam pewne środowiska i powiem Ci, że to kwestia inteligencji. Przykładowo, pewien pan X bardzo lubi pewne gwiazdki i potrzebował solidnej spektroskopii (kasa, kasa…). Ponieważ jednak "modne" jest poszukiwanie planet pozasłonecznych aplikował w tym właśnie kierunku, bo przecież planet można szukać wszędzie (;)). Planet nie znalazł, ale zrobił swoje (wyszło kilka solidnych prac, w tym jedna o tym, że tam gdzie szukał planet nie ma :D).


W dawnych komunistycznych czasach można było nawet wydostać tygodniowo litr spirytusu do "czyszczenia głównej osi optycznej teleskopu" (taki trochę hermetyczny żart ;)).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To nie jest kwestia inteligencji tylko przymusu i inercji - chcesz zostać w nauce, najpierw zatrudniasz się u kogoś kto ma grant i robisz co ci każe, przy okazji uczysz się pisać podobne publikacje i granty - oceniane przez recenzentów którzy pochodzą z tego samego samo-stabilizującego się środowiska ... którzy chcą żeby ich prace były cytowane, ich dziedzina rosła w siłę - jest im na rękę utrzymanie statusu quo, rewolucja może oznaczać przesunięcie reflektorów z ich działki.

Przykładowo, środowisko teorii informacji jest w dużej mierze zbudowana na pokoleniu z dziesiątkami prac o kodach prefiksowych, kodowaniu Huffmana ... ANS obecnie je wypiera u praktyków jak Apple, Facebook, Google ... natomiast ludziom z akademii bardziej jest na rękę udawać że temat nie istnieje - że ich prace nie odchodzą do lamusa.

 

Publikacja nieobserwacji to jest akurat coś pozytywnego - dużym problemem w naukach przyrodniczych jest bias publikacyjny: dużo łatwiej opublikować i nagłośnić badania w których wyszło że np. dany lek działa ...

https://en.wikipedia.org/wiki/Publication_bias

Edytowane przez Jarek Duda

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

No ale teoria strun chyba jakoś tam istnieje w mainstreamie (fakt, że ostatnio o niej cisza). I nie opiera się na punktowości cząstek.

 

Teorii strun to było chyba kilka. Ostatnią wersją jest M teoria. Choć faktycznie teoria ta już nie wywołuje takiego entuzjazmu jak wcześniej.

Edytowane przez KacperM

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Astro

 

 

To nie jest kwestia inteligencji tylko przymusu i inercji - chcesz zostać w nauce, najpierw zatrudniasz się u kogoś kto ma grant i robisz co ci każe, przy okazji uczysz się pisać podobne publikacje i granty - oceniane przez recenzentów którzy pochodzą z tego samego samo-stabilizującego się środowiska

 

Mówisz o czymś innym, czyli rzeszy wyrobników nauki, co z pewnością stanowi jakieś 99,9% (albo więcej ;)). Mówiłem wcześniej o TYCH, którzy stanowią o NAUCE. Oczywiście bez wyrobników nie byłoby Nauki; nawet w starożytnej Grecji ktoś te kółka zębate musiał wykuć. ;)


Dodam, że wątpię szczerze, iżby ogromna nawet rzesza wyrobników kujących bezustannie Bohra czy Gryzińskiego doszła czegoś więcej niż wiemy obecnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To nie jest kwestia że się nie starają czy nie wierzą w to co robią ... problem w tym że są zafiksowani przez system - w inercji mainstreamu ... bardzo trudno się przestawić w fizyce, szczególnie gdy już mają rodziny do wykarmienia z owych grantów.

 

Co do wyboru podejść, mam jakąś ogólną podstawową wizję ale w żadnym razie nie mam pewności do konkretnych modeli, szczególnie będących przybliżeniami jak te które wymieniłeś - tylko mówię że należy przestać ignorować wewnętrzne sprzeczności, zakazane podstawowe pytania jak o sklejenie pól EM w centrum elektronu, satysfakcję z "shut up and caluclate" i "jeśli myślisz że rozumiesz QM to znaczy że nie rozumiesz QM" ... żeby się nie poddawać tylko dalej szukać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Astro

 

 

bardzo trudno się przestawić w fizyce, szczególnie gdy już mają rodziny do wykarmienia z owych grantów

 

No żyć jakoś trzeba. :) Mówiłem już o tym wcześniej.

Specjalizacja dzisiejszych czasów to zmora, ale bywają nieliczni, którzy dają radę. Spójrz choćby na tych od M-teorii. Najlepsi jedynie tu trafiają i potrzebują paru lat na przegryzienie się przez "aparat matematyczny".

 

 

 

mam jakąś ogólną podstawową wizję ale w żadnym razie nie mam pewności do konkretnych modeli

 

No to witaj wreszcie w klubie. :)

 

 

 

mówię że należy przestać ignorować wewnętrzne sprzeczności […]

 

Myślisz, że Ci, którzy WIEDZĄ lepiej ode mnie czy Ciebie tego nie wiedzą? Myślę, że nie jest to kwestia ignorancji, a zwyczajnej niemożliwości. Jeśli to zaakceptujesz, życie stanie się radośniejsze. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szukają ... ale to bardziej jest kwantowa filozofia niż fizyka - byłem na dwóch konferencjach EmergentQM - można sobie posłuchać referatów:

http://www.emqm13.org/abstracts/

http://www.emqm15.org/presentations/speaker-presentations/

Zdarza się pytanie o trajektorię cząstki w double-slit od strony dBB ... ale analogiczne dużo ważniejsze: o ukrytą dynamikę elektronu za kwantową chmurą prawdopodobieństwa powiedzmy wodoru ... praktycznie cisza - chyba jedynie kwantyzacja trajektorii dla kropelek Coudera.

Drugie podstawowe brakujące: o sklejenie pól EM wewnątrz elektronu - praktycznie tylko prof. Faber z solitonami topologicznym rządzonymi przez równania Maxwella.

 

Nie widzę powodu żeby się poddawać - są konkretne koncepcje, przybliżenia pozwalające ruszyć te sprzeczności, zakazane pytania ... jest rozwój technik dochodzący do rozdzielczości subatomowych oraz tzw. "słabych pomiarów" ... w końcu rośnie ruch społeczny powrotu do tych pytań, szukania zrozumienia, np. dzięki kropelkom Coudera z milionami odwiedzin ... rewolucja jest kwestią czasu.

Edytowane przez Jarek Duda

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Astro

Wiesz zapewne doskonale, że konferencje są głównie dla "wyrobników". Taki np. wyjazd na Hawaje, a niechby chociaż do Niemiec czy Austrii. Będą raczej górki, jakaś malutka mieścina z hotelikiem kilkugwiazdkowym (w końcu część grantu trzeba "poświęcić" i na konferencje. ;)). Niestety, odnoszę wrażenie, że w dzisiejszych czasach statystyczna konferencja to raczej taki "zjazd towarzyski"…

 

 

 

Nie widzę powodu żeby się poddawać

 

Myślę, że mogę wyrazić się za wszystkich forumowiczów: trzymamy kciuki i powodzenia! (Alelujah i do przodu ;))

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...