Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Strażnicy leśni z zachodnich Indii używają dzwonków telefonów komórkowych do wabienia lampartów. Nie są to zwykłe dźwięki, ale nagrania głosów 12 różnych zwierząt, m.in. muczenia krowy, piania koguta czy beczenia kozy.

Koty zapuszczają się do wiosek wabione zapachem pożywienia. Zdarza im się atakować ludzi. Pracownicy parków wzięli się więc na sposób i z tyłu klatki mocują podłączony do głośników telefon i przez 2 godziny stale odtwarzają muczenia i pohukiwania. Gdy ciekawski albo głodny lampart wpadnie w pułapkę, klatka się zamyka.

Jak poinformowały władze stanu Gujarat, nietypowa metoda jest stosowana od miesiąca. Do tej pory schwytano 5 kotów. Wszystkie wypuszczono z dala od siedzib ludzkich.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Rozmawianie przez telefon komórkowy przez 30 lub więcej minut w tygodniu jest powiązane ze znacznym wzrostem ryzyka nadciśnienia, poinformowali chińscy naukowcy na łamach European Heart Journal – Digital Journal. Decydująca dla zdrowia serca jest liczba minut spędzona na rozmowie. Im więcej minut rozmawiamy, tym większe ryzyko. Liczba lat użytkowania telefonu czy też używanie zestawów głośnomówiących nie miały wpływu na ryzyko rozwoju nadciśnienia. Konieczne są dalsze badania, by potwierdzić uzyskane przez nas wyniki, mówi profesor Xianhui Quin z Południowego Uniwersytetu Medycznego w Kantonie.
      Nadciśnienie to jeden z najważniejszych czynników rozwoju chorób układu krążenia i zgonów na całym świecie. Cierpi nań około 1/5 ludzkości, co pokazuje, jak ważne są badania w kierunku zidentyfikowania przyczyn nadciśnienia.
      Telefony komórkowe są najbardziej chyba rozpowszechnionym gadżetem elektronicznym na Ziemi. Powstaje zatem pytanie o bezpieczeństwo ich użytkowania, szczególnie przez osoby korzystające z nich bardzo intensywnie. Niektóre badania prowadzone na hodowlach komórkowych sugerują, że długoterminowa ekspozycja na fale elektromagnetyczne emitowane przez telefony komórkowe prowadzi do stresu oksydacyjnego, stanu zapalnego czy uszkodzenia DNA. Chińscy uczeni zaczęli zastanawiać się, czy w ten sposób telefony mogą przyczyniać się do rozwoju nadciśnienia. Już wcześniej przeprowadzone badania wykazały, że 35-minutowa ekspozycja prawej półkuli mózgu na pole elektromagnetyczne emitowane przez telefon komórkowy prowadzi do wzrostu ciśnienia spoczynkowego o 5–10 mmHg. Jednak były to badanie prowadzone na małej próbce 10 osób, a jego głównym celem było sprawdzenie krótkoterminowego wpływu telefonów na ciśnienie.
      Chińczycy przeanalizowali dane z UK Biobank dotyczące 212 046 osób w wieku 37–73 lat. W momencie rejestracji w bazie danych żadna z tych osób nie miała zdiagnozowanego nadciśnienia. Za użytkowników telefonów komórkowych uznano osoby, które co najmniej raz w tygodniu przez nie rozmawiały. Losy badanych śledzono średnio przez 12 lat. Po tym czasie nadciśnienie zdiagnozowano u 13 984 osób. Gdy następnie sprawdzono częstotliwość użytkowania telefonów przez te osoby, okazało się, że rozmowa przez telefon przez 30 lub więcej minut w tygodniu była powiązana z o 12% wyższym ryzykiem rozwoju nadciśnienia, niż u badanych, którzy rozmawiali krócej niż 30 minut.
      W swoich badaniach naukowcy uwzględnili takie czynniki jak płeć, wiek, BMI, rasę, rodzinną historię nadciśnienia, poziom wykształcenia, palenie papierosów, poziom lipidów i glukozy we krwi, używane leki i szereg innych czynników.
      Z badań dowiadujemy się, że – generalnie rzecz biorąc – użytkownicy telefonów komórkowych narażeni są na o 7% wyższe ryzyko rozwoju nadciśnienia w porównaniu do osób, które telefonów nie używają, a ci, którzy rozmawiają przez co najmniej 30 minut w tygodniu, rozwijają nadciśnienie o 12% częściej, niż ci, którzy rozmawiają krócej. Ryzyko rośnie wraz z czasem spędzanym na rozmowie. Na przykład jeśli rozmawiamy przez 1–3 godzin w tygodniu, to jest ono wyższe o 13%, przy rozmowach trwających 4–6 godzin wzrasta o 16%, a jeśli rozmawiamy więcej niż 6 godzin tygodniowo, to ryzyko rozwoju nadciśnienia jest o 25% większe, niż przy rozmowach trwających krócej niż 30 minut w tygodniu.
      Na poziom ryzyka wpływa też profil genetyczny. Osoby, które mają genetyczne predyspozycje do rozwoju nadciśnienia i rozmawiają przez telefon ponad 30 minut w tygodniu narażają się na o 33% wyższe ryzyko niż ci, którzy nie mają predyspozycji genetycznych i rozmawiają krócej niż 30 minut tygodniowo.
      Nasze badania sugerują, że rozmawianie przez telefon komórkowy nie zwiększa ryzyka rozwoju nadciśnienia, o ile rozmawiamy krócej niż przez 30 minut w tygodniu, mówi profesor Qin.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W pobliżu Reepham w Norfolk w Wielkiej Brytanii detektoryści znaleźli niezwykle rzadką złota monetę z czasów Edwarda III. Moneta z 23-karatowego złota, zwana lampartem, została znaleziona obok innej złotej monety, noble'a. Lamparty są niezwykle rzadkie. W kolekcjach publicznych znajdują się zaledwie trzy takie monety. Dwie posiada British Museum, jedną Ashmolean Museum.
      Doktor Helen Geake, konserwator zabytków z Norfolk, mówi, że lamparty zostały wybite w 1344 roku, za rządów jednego z najwybitniejszych angielskich władców, Edwarda III. Jednak już kilka miesięcy później zdecydowano o ich wycofaniu z obiegu i przetopieniu. Dlatego też nie przetrwały niemal żadne monety tego typu. Geake dodaje, że lampart ma wartość dzisiejszych 12 000 funtów, musiał się należeć do zamożnej osoby. Z jakiegoś powodu lamparty się nie przyjęły. W czasach, gdy dzienne zarobki – odpowiednik dzisiejszej pensji minimalnej – wynosiły 1-2 pensy, prawdopodobnie bardzo mało osób używało lampartów, stwierdza uczona.
      Lampart, zwany też florenem i helmem, był próbą wprowadzenia przez Edwarda III złotej monety, która będzie używana zarówno w Anglii jak i innych krajach Europy. Po szybkim wycofaniu z rynku lamparty przetopiono na bardziej popularne złote noble, warte sześć szylingów i osiem pensów.
      Wraz z lampartem znaleziono również rzadkiego noble'a z czasów Edwarda III datowanego na lata 1351–1352, czyli czasy epidemii Czarnej Śmierci.
      Doktor Geake przypuszcza, że przyczyną małej popularności lampartów było znaczne przeszacowanie ich wartości. Co prawda były one pierwszą od 500 lat złotą monetą w Anglii, wydawały się wygodnym środkiem płatniczym, gdyż wcześniej za cenne towary, jak krowa czy koń, trzeba było płacić sporym mieszkiem srebrnych pensów, jednak wydaje się, że lamparty nie były warte tyle, ile za nie żądano. Znacznie przeceniały one złoto względem srebra.
      Jednak fakt i okoliczności znalezienia tego lamparta są niezwykle intrygujące. Znaleziono go wraz z inną, późniejszą monetą. To wskazuje, że z jakiegoś powodu właściciel zachował tego lamparta, co można uznać za dość dziwne, skoro moneta uznawana była za przewartościowaną. Być może zachował ją z powodów sentymentalnych. To jednocześnie pierwszy lampart znaleziony w towarzystwie innej monety. Może to sugerować, że jednak jakieś lamparty przetrwały w obiegu.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Podczas wykopalisk nekropolii w Asuanie w pochówku AGH026 odkryto fragmenty pokrywy sarkofagu, zdobione barwnym pyskiem lamparta. Archeolodzy z włosko-egipskiego zespołu wyjaśniają, że w starożytnym Egipcie lampart był symbolem siły i determinacji. W tym przypadku miał on wspierać duszę niedawno zmarłej osoby w podróży do krainy umarłych; jego namalowany na akacjowym drewnie wizerunek znajdował się zapewne dokładnie nad głową człowieka.
      Wykopaliskami prowadzonymi w ramach EIMAWA 2019 (Egyptian-Italian Mission at West Aswan) współkierowała prof. Patrizia Piacentini, egiptolog z Uniwersytetu w Mediolanie.
      Złożona z ok. 300 pochówków nekropolia była wykorzystywana przez ~1000 lat, do IV w. n.e. Znajduje ona się w pobliżu mauzoleum Agi Chana III. Odkrycia dokonaliśmy pod koniec stycznia 2019 r., ale dopiero teraz skończyliśmy cyfrową rekonstrukcję fragmentu.
      W pobliżu znaleziono niewielkie naczynie z roślinnymi resztkami. Okazało się, że to orzeszki piniowe. To, wg włoskich naukowców, wyjątkowe odkrycie, zważywszy że orzeszki piniowe były towarem importowanym. Wiadomo, że używano ich w Aleksandrii do przygotowywania sosów i innych dań. Wspominano o tym w książce kucharskiej De re coquinaria (O sztuce gotowania). Jej autorstwo przypisuje się niekiedy rzymskiemu gastronomowi Apicjuszowi (Markowi Gawiuszowi) z I w. n.e., ale wydaje się, że jest to raczej dokonana w późniejszych wiekach kompilacja kilku źródeł.
      Odnosząc się do tego, czemu orzeszki znalazły się w pochówku, Piacentini napisała: lubimy sobie wyobrażać, że ludzie pochowani w Asuanie przepadali za tym rzadkim przysmakiem - lubili orzeszki do tego stopnia, że krewni umieścili je przy nich [...], tak by mogli się nimi raczyć przez całą wieczność.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Empatia w stosunku do zwierząt może być zapisana w naszym DNA. Okazuje się bowiem, że ludzie z pewną wersją genu oksytocyny bardziej troszczą się o zwierzęta.
      Oksytocyna spełnia wiele ważnych funkcji, odpowiada np. za rozwój przywiązania między matką i dzieckiem, a także zwiększa międzyludzkie zaufanie. Parę lat temu uzyskano też dowody, że sprzyja wierności w związkach, czyli monogamii. Autorzy publikacji z pisma Animals jako pierwsi powiązali jednak ten hormon z relacjami ludzko-zwierzęcymi.
      Naukowcy z Roslin Institute Uniwersytetu w Edynburgu i Scotland's Rural College (SRUC) analizowali DNA 161 studentów. Ochotnicy wypełniali też kwestionariusz do oceny empatii w stosunku do zwierząt.
      Szkoci stwierdzili, że osoby z najwyższym poziomem empatii w stosunku do zwierząt miały specyficzną wersję genu oksytocyny. Kobiety reagowały na zwierzęta bardziej pozytywnie niż mężczyźni, podobnie zresztą jak osoby wykonujące zawody związane z opieką nad zwierzętami.
      Na postawy ludzi wobec zwierząt wpływa szereg czynników społecznych, w tym wczesne doświadczenia czy cechy osobowościowe. Po raz pierwszy wykazano, że genetyka także ma znaczenie.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Fakt, że niektóre zwierzęta, np. tygrysy czy niedźwiedzie polarne, stały się popularnymi ikonami kultury masowej, sprawia, że są one bardziej zagrożone wyginięciem, bo ludzie sądzą, że ich status gwarantuje przetrwanie.
      Autorzy publikacji z pisma PLoS Biology wykorzystali sondaże internetowe, kwestionariusze, witryny ogrodów zoologicznych oraz filmy animowane, by zidentyfikować 10 najbardziej charyzmatycznych zwierząt. Na podium znalazły się tygrysy, lwy i słonie. Dalsze miejsca zajęły żyrafy, lamparty, pandy, gepardy, niedźwiedzie polarne, wilki i goryle.
      Byłem zaskoczony, że choć zwierzęta te uznawano za najbardziej charyzmatyczne i ukochane, głównym zagrożeniem dla prawie wszystkich było zabijanie przez ludzi, zwłaszcza w czasie polowań i zastawiania wnyków. To ironia losu [...] - podkreśla prof. William Ripple z Uniwersytetu Stanowego Oregonu.
      Współautor badania Franck Courchamp z Uniwersytetu Paryskiego uważa, że zwierzęta te są tak często pokazywane przez popkulturę i w materiałach marketingowych, że mogą tworzyć wprowadzającą w błąd "wirtualną populację". Naukowcy odkryli np., że przeciętny Francuz zobaczy w ciągu miesiąca więcej wirtualnych lwów ze zdjęć, kreskówek, logo itp., niż pozostało dzikich lwów w Afryce Zachodniej.
      [...] Firmy wykorzystujące do celów marketingowych żyrafy, gepardy czy niedźwiedzie polarne mogą się aktywnie przyczyniać do fałszywego postrzegania tych zwierząt jako niezagrożonych, a zatem niewymagających ochrony.
      Naukowcy postulują, by firmy wykorzystujące wizerunek zagrożonych gatunków w celach marketingowych podawały istotne informacje na ich temat. Wspominają też o przekazywaniu części zysku na ochronę.
      Ludzie mogą uznawać za pewnik, że robimy wszystko, by te zwierzęta ochronić, tymczasem my nawet nie umiemy powiedzieć, ile dokładnie słoni, goryli czy niedźwiedzi polarnych żyje na wolności.
      Ripple dodaje, że status większości charyzmatycznych gatunków jest alarmujący. Wyginęły co najmniej 3 podgatunki tygrysa (tygrys kaspijski, tygrys balijski i tygrys jawajski). Liczebność lwów spada w Afryce niemal wszędzie. W Eurazji, a właściwie w Indiach, pozostało tylko ok. 175 osobników. Liczebność słoni leśnych (Loxodonta cyclotis) zmniejszyła się w ostatnich 9 latach aż o 62%. Głównie przez kłusownictwo liczebność słoni afrykańskich wynosi zaś poniżej 10% poziomu historycznego. Biolodzy wyliczają, że pandy wielkie zajmują mniej niż 1% historycznego areału, a ich przyszłość jest niepewna z powodu zmiany klimatu.
      Na liście 10 charyzmatycznych zwierząt znajdują się same ssaki. To, że ludzie także są dużymi ssakami, może wyjaśniać, czemu czujemy z nimi taką więź [...].
      Ripple i inni podkreślają, że niemal połowa (48,6%) sprzedawanych przez Amazon w USA pluszaków niebędących misiami to właśnie gatunki-ikony. W 2010 r. we Francji sprzedano zaś ok. 800 tys. gryzaków żyrafek Sophie (to ponad 8-krotność liczby żyraf w Afryce).

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...