Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
Afordancja

Czy istnieje jakiś dowód/przesłanka, że czas isnieje? :D

Rekomendowane odpowiedzi

 

 

Metafizyczna poezja! Wytłumacz proces bez czasu.

 

Nie ma problemu :D

nazwijmy ten proces "drganiem" (jakoś trzeba nazwać).

No i sobie coś tam "drga", po co Ci jakiś czas? :D

Pewnie powiesz, że może szybciej lub wolniej "drgać",  a ja mówię, że dopóki nie masz punktu odniesienia, nic nie wiesz czy jest szybko czy wolno.

Ba powiem więcej, jak tak sobie leci ten sławetny bliźniak, i jego otoczeniu wszystko(totalnie wszystko) drga np. wolniej, to dla niego nic się nie zmienia i dla niego drga tak samo, bo dalej proporcje zostały zachowane.

Innymi słowy, jeżli "obiekt" B drga 2x szybciej niż obiekt A, to nawet jak by wszystko pomnożyć przez 6, to dalej z punktu widzenia B, drga on tak samo szybko, gdzie tu panie jakiś czas potrzebny? :D

 

Podaj mi przykład, że jakiś czas będzie potrzebny:) a temat będzie w sumie zamknięty.

 

 

 

Może jakiś fizyk?
 

Może, ale domniemam, że ta informacja (naprawdę domniemam), nie wpłynie na czas jako pojęcie.

 

 

 

Niekoniecznie. Może bardziej ogrzewamy pomieszczenie programisty?

To na pewno, Niejawnie założyłem, że wykorzystamy te procki ;) (tak, potrafię sobie wyobrazić klasę problemów które może być trudniej "uruwnoleglić" (bo z szybkością procków ostatnio  jakoś słabo)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Astro

 

 

No i sobie coś tam "drga", po co Ci jakiś czas? :D Pewnie powiesz, że może szybciej lub wolniej "drgać", a ja mówię, że dopóki nie masz punktu odniesienia

 

Wybacz Afordancja, ale bez czasu Twoje drgające kwarce, podobnie jak Ty, nie mają jakiegokolwiek punktu odniesienia. ;)

 

 

 

Ba powiem więcej, jak tak sobie leci ten sławetny bliźniak

 

Może już nie żyje? :ph34r:

 

 

 

Innymi słowy, jeżli "obiekt" B drga 2x szybciej niż obiekt A, to nawet jak by wszystko pomnożyć przez 6, to dalej z punktu widzenia B, drga on tak samo szybko

 

Wiesz co, poczekaj, skoczę do monopolowego. Może nadgonię. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Wybacz Afordancja, ale bez czasu Twoje drgające kwarce, podobnie jak Ty, nie mają jakiegokolwiek punktu odniesienia

 

 

Jak to nie mają, inne "kwarce". Przecież sekunda to waśnie ileś tam "drgnieć "kwarcu" nic więcej, czyli odnosisz się do jakiegoś obiektu.

 

Nie widzę, gdzie widzisz problem. 

hm...pomyślę w samochodzie żeby dać jakiś dobry przykład

 

 

PS.

Przecież czas w różnych "środowiskach" działa inaczej, i wygląda na to, że prędkość zmienia stosunek ticków jednego układu w stosunku do drugiego.

Edytowane przez Afordancja

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Astro

 

 

Przecież sekunda to waśnie ileś tam "drgnieć "kwarcu" nic więcej, czyli odnosisz się do jakiegoś obiektu.

 

Nie. Odnosisz się do procesu. Sekunda jako jednostka czasu wymaga tego ostatniego per se.

 

 

 

Przecież czas w różnych "środowiskach" działa inaczej

 

Myślisz o percepcji czasu? Bo fizyk jakoś zrobi karpika… ;)

 

 

 

prędkość zmienia stosunek ticków jednego układu w stosunku do drugiego

 

Bo ja wiem? Chodzi raczej o postrzeganie ticków pierwszego w drugim. ;)

Moje ticki są najmojsze i tak tickowe, że nic ich nie zmieni bez względu na stosunek drugiego do mnie, albo na odwrót. ;):D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie jestem fizykiem i ciężko jest mi sobie wyobrazić coś co nie do końca pojmuję. Dlatego z punktu widzenia neuronauki uważam czas za złudzenie. Jest to pożyteczna aplikacja neuronalna (kilka aplikacji) ułatwiająca eksplorację środowiska, tworzenie w magazynach pamięci chronologicznej bazy danych i projektowanie programów ruchowych.

 

No bo jak wytłumaczyć inaczej, że poniżej długości nazywanej stałą Plancka czas nie istnieje? I dalej, jak wytłumaczyć fakt, że splątane cząstki elementarne oddalone od siebie kilkaset metrów bez strat czasowych zmieniają jednocześnie swoje spiny?

Dla mnie to niepojęte. No chyba ze czas nie istnieje?

P.S.

Tylko bez wzorów matematycznych proszę ;)

Edytowane przez glaude

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Afordancja, tak szczerze ( po mojemu :) ), to zadałeś pytanie typu: ile diabłów zmieści się na ostrzu igły.;)

Tylko uaktualnione.

Czy ktoś, gdzieś kwestionuje istnienie czasu, mając ku temu jakiekolwiek podstawy ?

Owszem , mamy PROBLEM Z DEFINICJĄ, ale nie z zaprzeczeniem tej wartości ( podobnie jak z grawitacją).

Edytowane przez TrzyGrosze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Astro

 

 

jak wytłumaczyć fakt, że splątane cząstki elementarne oddalone od siebie kilkaset metrów bez strat czasowych zmieniają jednocześnie swoje spiny?

 

Wydaje mi się, że jednak nie zmieniają. Zwyczajnie z radosnego i wszechogarniającego TO i TO zostaje jedynie TO. ;)

Być może właśnie na tym zasadza się złudzenie, o którym piszesz. :)

 

 

 

Owszem , mamy PROBLEM Z DEFINICJĄ

 

To dosyć istotny problem… ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak można mieć pewność co do czegoś czego nie sposób nazwać (zdefiniować)?

 

Opierając się jedynie na kolejności rejestracji zdarzeń nie można wyciągać wniosku o istnieniu czasu (bytu niezależnego, absolutu) jako wymiaru podstawowego!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

 

Jak można mieć pewność co do czegoś czego nie sposób nazwać (zdefiniować)?

 

Z czasem trochę jak z ewolucją: łatwo dać w miarę prostą definicję, ale trudno dać prawdziwą. Ja tam nie mam problemu z akceptacją ewolucji mimo to (a lubię definicje) ;)

  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak można mieć pewność co do czegoś czego nie sposób nazwać (zdefiniować)?

 

Czyli bez definicji, zjawisko nie istnieje?

Najpierw definicja, potem byt?

Glaude, pojechałeś po bandzie, ale wybaczam.;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

 

Czy ktoś, gdzieś kwestionuje istnienie czasu, mając ku temu jakiekolwiek podstawy ?

Owszem , mamy PROBLEM Z DEFINICJĄ, ale nie z zaprzeczeniem tej wartości ( podobnie jak z grawitacją).

 

 

Ja kwestionuję :D, (to tak z przymrużeniem oka, jak by co)

Nie ma jakiekolwiek zjawiska które by to potwierdzało, że istnieje.

 

A teraz jeśli chodzi o "definicje".

Czas to oddzielny parametr(jak kto woli wymiar), podobnie jak wymiary przestrzeni. Jeżeli tak, to tak czas istnieje. 

Jeżeli jest tylko pochodną, to nie istnieje. 

O co mi chodzi z tą pochodną? że to tylko jak Glaude (Swoją drogą, chyba tylko on wie o co mi chodzi, i w sumie jest duża analogia jak tak teraz myślę, do postrzegania czasu przez mózg) powiedział, kolejność następujących po po sobie stanów, nic więcej, żaden niezależny parametr.

 

@Atroboy (chyba mam przykład/analogię)

Załóżmy, że cały nasz wszechświat istnieje tylko w pamięci komputera ot jakiegoś tam "bóstwa" (nie mam lepszej nazwy, bo to nie kosmita nawet ;) )

Cały nasz świat ma tam jakieś zasady, jeśli chodzi o tępo zmian, a wszystko jest taktowane jakimś tam oscylatorem.(nie wiemy o nim, ale to nie jest raczej kluczowe).

 

I ten kosmita, może nas, zwolnić, bo chce się przyjrzeć nam dokładnie, ba nawet może na chwilę ten "oscylator" zatrzymać, potem może przyspieszyć, że ja pierdziu, cała symulacja skończy się zanim pójdzie spać.

 

I teraz kluczowe, niezależnie od tego jak on sobie tam manipuluje tempem tego "oscylatora", my zawsze odczuwamy, że czas płynie tak samo, nic nie przyspiesza, nic nie zwalnia, nic się nie zatrzymuje.

Dlaczego?

Bo dla nas czas to żaden dodatkowy parametr/wymiar, tylko ilość "doświadczeń", ok, za bardzo psychologicznie, ilość zdarzeń, potrafimy je zliczać, kiedyś je mogliśmy wyrażać w wchodach/zachodach słońca, teraz w "tickach" "kwarców".

 

I takie pojęcia szyko/wolno są pochodną ile zdążyliśmy wykonać akcji, w stosunku do jakiś tam ticków (nie wiemy czy teraz to nasze bóstwo nas symulowało, tak że przed jego snem wszyskto się skończyło, czy może zostawil wolniej na noc bo jutro też chce sobie na nas popatrzec.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie ma jakiekolwiek zjawiska które by to potwierdzało, że istnieje.

 

 

Każda ZMIANA potwierdza jego istnienie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

 

Każda ZMIANA potwierdza jego istnienie.

 

Jako niezależnego parametru naszego świata?

Nie sądzę.

Raczej tak jak na początku ktoś wspomniał o miłości, to takie samo istnienie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Stosowanie pojęcia czasu ma tylko sens do opisu zjawisk w tym samym położeniu.

Jeśli opisujemy zjawiska w różnym położeniu, to wystarczą ich parametry przestrzenne.

Czas dla mnie, w sensie świadomości jego percepcji, to element oprogramowania naszego mózgu przydatny do funkcjonowania na małej przestrzeni. Taka sztuczka/złudzenie ewolucji. Dlatego według mnie to bardziej postrzeganie (czasu) niż rzeczywistość.

 

Jeśli światło jest w jakiejś części kosmosu, to wiadomo, że nie ma jej w innej. Ono tam będzie jeśli dotrze, ale nie jest tam teraz.

Zakładamy, że ten promień światła ma idealnie szerokość jednego fotonu- ot taki ciąg fotonów poruszających się idealnie po linii prostej (gęsiego). Zakładam, dla uproszczenia, że ten ciąg fotonów porusza się tylko wzdłuż trzech wymiarów- powiedzmy wzdłuż osi X najbardziej, a wzdłuż Y i Z mniej (chodzi mi o wymiary liniowe). Parametr w jakim promień fotonów (jego czoło) z miejsca X1-Y1-Z1 znajdzie się w miejscu X100-Y60-Z40 jest potocznie nazywany czasem i według mnie może być tylko wyprowadzony z wymiarów przestrzeni. Jak to ujął Afordancja jest to pochodna. Tak pojmuję czas.

 

Bo dla pierwszego fotonu w ciągu czas nie istnieje mimo, że on się porusza. Dla niego zmieniają się tylko parametry przestrzeni.

Zupełnie inaczej wygląda to z punktu widzenia bytu statycznego (np. człowiek). W mikroprzetrzeni, którą obejmuje swoimi przyrządami pomiarowymi- np. oczami, non-stop zachodzą zmiany. Jedna po drugiej. I taki człowiek szereguje te zmiany według następstwa. Coś było tu pierwsze, a coś po nim. To takie pożyteczne złudzenie. Sztuczka mózgu, której usilnie próbujemy nadać charakter stricte fizyczny.

Edytowane przez glaude

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Parametr w jakim promień fotonów (jego czoło) z miejsca X1-Y1-Z1 znajdzie się w miejscu X100-Y60-Z40 jest potocznie nazywany czasem i według mnie może być tylko wyprowadzony z wymiarów przestrzeni

Ciekawe spostrzeżenie. Ale nie wszystko porusza się z prędkością fotonów.

Jak chcesz zróżnicować te parametry w jakich różne cząstki znajdą się w miejscu X100-Y60-Z40?

Wprowadzając wymiar prędkości?

No i jeśli można to wyprowadzić z przestrzeni to czemuż by nie można zawrócić? ;)

Edytowane przez thikim

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
nie wszystko porusza się z prędkością fotonów.

To tylko przykład. Liczba mijanych obiektów w stosunku do parametrów XYZ przestrzeni jest moją definicją prędkości. Prędkośc to nic innego niż liczba zmienności otoczenia w stosunku do parametrów XYZ.

Ale jeszcze raz podkreślam- to moje rozumienie, bo ja nie jestem fizykiem i muszę sobie to wszystko koncypować na chłopski rozum.

 

 

 

Jak chcesz zróżnicować te parametry w jakich różne cząstki znajdą się w miejscu X100-Y60-Z40?

Tu mnie zastrzeliłeś, bo na to nie mam kompletnie pomysłu. A biorąc pod uwagę ewentualność, że wszechświat jest nieskończony- mówiąc oględnie poddaję się.

 

 

 

No i jeśli można to wyprowadzić z przestrzeni to czemuż by nie można zawrócić? ;)

Można.

Kierunek ruchu teoretycznie można zmienić, ale zmieni się też wtedy najpewniej otoczenie względem nowego kierunku i mnie- a to już zupełnie nowe stany następujące po sobie. Tak więc, ciężko jest przy (prawie)nieskończonej liczbie obiektów poruszających się o powrót ich wszystkich do tych samych pozycji względem siebie.

Dochodzimy do zagadnień filozoficznych ocierających się o entropię. I to dość mocno ;)

Edytowane przez glaude

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

 

Dochodzimy do zagadnień filozoficznych ocierających się o entropię.

Ciekawe że słowo entropia pojawia się w wątku o czasie dopiero teraz. Strzałka czasu. Nie sądzicie, że entropia odpowiada na pytanie czy czas istnieje?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

 

Nie sądzicie, że entropia odpowiada na pytanie czy czas istnieje?

 

I co odpowiada? (po prostu nie wiem :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Astro

Ciekawe że słowo entropia pojawia się w wątku o czasie dopiero teraz. Strzałka czasu.

 

Może nie explicite, ale już było ;)

http://forum.kopalniawiedzy.pl/topic/25568-czy-istnieje-jakiś-dowódprzesłanka-że-czas-isnieje-d/#entry112859

http://forum.kopalniawiedzy.pl/topic/25568-czy-istnieje-jakiś-dowódprzesłanka-że-czas-isnieje-d/#entry112871

 

Przy okazji Jajcenty, wiesz jak odróżnić artykuł fizyczny na wiki pisany przez chemika? Np.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Potencjały_termodynamiczne

vs.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Funkcja_stanu

;)

 

Nie sądzicie, że entropia odpowiada na pytanie czy czas istnieje?

 

Ja tam goopi jestem, ale wydaje mi się, że entropia odpowiada na nieco inne pytanie; np.

    0a3b6ec3cb956cbf2f662b690fc5df9b.png    ;)

Skoro entropia określa

kierunek przebiegu procesów spontanicznych (samorzutnych) w odosobnionym układzie termodynamicznym.

to już mamy problem. Z "czasem" rzecz jasna. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pomyślałem zawitać tutaj ponownie, gdyż przypomniałem sobie o istnieniu Polaka, który ponad dziesięć lat czekał cierpliwie na publikacje wielu swoich dzieł z gatunku sajens fiction. Dziennikarka TVN zapytała żonę autora, czy zgadza się z tymi dziwactwami męża, w kontekście wszelkich obowiązków. Na pewno odpowiedziała: TO NIE SĄ DZIWACTWA MĘŻA. Szkoda, że nie zapytała dziennikarki, jak często jest zaspokajana? A teraz Baczność! Tu mówię ja, znaczy się STATYSTYCZNA OFIARA 'czasu'. Tak, sugeruję istnienie czasu. On jest na pewno i 'śmieje się' (leci w kulki) z homo sapiens. Proszę o zdefiniowanie czasu przenosząc się do okresu sprzed (decylion *decylion)^{decylion*decylion} lat. Definicja (jednoznaczne określenie), to zwięzłe wyłuszczenie 'treści pojęcia lub treści nazwy lub treści symbolu'(definiendum) czyli ścisłe objaśnienie znaczenia wyrazu poprzez ustalenie kolokacji (związku wyrazów, którego znaczenie wynika ze znaczenia jego składników i nie budzi żadnych wątpliwości) za pomocą precyzyjnie dobranych 'pojęć pierwotnych i pojęć określonych poprzednio w systematycznym wykładzie danej teorii' (definiens-człon definiujący), aby znaczenie definiendum (członu zdefiniowanego) było jednoznaczne.

Szanowany Józef Św. Pamięci powiedział mi: LESZEK, JAK CHCESZ WIEDZIEĆ, TO JUŻ DAWNO UDOWODNIŁEŚ WTF. Tak, to było około połowy roku 1997.


Zdałem na czwórkę. Co? Technikę cieplną, termodynamikę. Byłem niezły, ale kiedy to było. Sprawdzian końcowy na pewno oddałem pierwszy. Zwykle pierwszy kończyłem kolokwia i egzaminy pisemne z przedmiotów ścisłych. Teraz jestem jak ślimak i to jest cena, jaką płacę za ułomność natury ludzkiej, którą jest ZAWIŚĆ.

  • Negatyw (-1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Astro

 

 

Dziennikarka TVN zapytała żonę autora, czy zgadza się z tymi dziwactwami męża, w kontekście wszelkich obowiązków. Na pewno odpowiedziała

 

Polecam obejrzeć (ze zrozumieniem) Matkę Królów Zaorskiego.

 

 

 

TO NIE SĄ DZIWACTWA MĘŻA. Szkoda, że nie zapytała dziennikarki, jak często jest zaspokajana?

 

Cóż, wpływ oksytocyny bywa różnoraki…

 

 

 

A teraz Baczność! Tu mówię ja

 

Wybacz, ale przeciętny forumowicz nie staje na baczność; najwyżej wybucha śmiechem. Nie ta "epoka". ;)

 

 

 

ja, znaczy się STATYSTYCZNA OFIARA 'czasu'.

 

Przesadziłeś ze statystyką. Ofiara losu to niekoniecznie statystyka…

 

 

 

Tak, sugeruję istnienie czasu

 

Dziękuję.

 

 

 

Tak, to było około połowy roku 1997.

 

Tak, wiemy. CZAS. :)

 

 

 

który ponad dziesięć lat czekał cierpliwie na publikacje wielu swoich dzieł z gatunku sajens fiction

 

Z pewnością tu, na Forum, cenimy "samokrytykę". ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

 

Wybacz, ale przeciętny forumowicz nie staje na baczność; najwyżej wybucha śmiechem.
Tego oczekiwałem. Śmiech wydłuża nie tylko życie. Tu, i już. Pitagoras nie umiał wyznaczyć wszystkich naturalnych (dodatnich) rozwiązań, np. równania: 12^{3} = z^{2} - y^{2}. Zatem poważnemu człowiekowi nie wypada pomniejszać moich dokonań w zakresie mniej, niż elementarnej teorii liczb. Wyprzedziłem wszystkich, Alberta Einsteina również - bo nie umiał dowieść WTF. 1728 ma dziesięć podzielników, które nam paszą, więc powyższe równanie ma 10 rozwiązań (z,y).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Astro

 

 

Wyprzedziłem wszystkich, Alberta Einsteina również

 

Zawsze sądziłem, że to zdjęcie to prekognicja. LWGuły.

 

  Albert-Einstein-1024x768.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wyprzedziłem ... - niestety tylko w niektóre klocki, mniej istotne dla ludzkości, ale o wielkim kalibrze sensacyjności. Gdyby Alberto nie był mocno osadzony w urzędzie patentowym, to ... . Jasnowidzem nie jestem. Ludzie mówią, że Albert dużo pił. Po jednej z libacji zwymiotawał i wypsnęło mu się E=mc^{2}. Cóż tam ja, jednynie 135=IQ. Albert miał klepicho, chyba IQ=169. Leonardo, IQ=212. A Kasparow? IQ= 191? Ludzie twierdzą, że za teorię wzgledności Albert otrzymał nagrodę Nobla. ŚP. Prof. dr hab. Lechosław Michalak (spektrometria mas - UMCS) przypomniał mi, że ludzie są w błędzie. Poznałem ponad setkę profesorów ze wszystkich uczelni w Lublinie. Z Lechosławem zawsze paliliśmy MARSY.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Astro

 

 

Ludzie mówią, że Albert dużo pił. Po jednej z libacji zwymiotawał i wypsnęło mu się E=mc^{2}

 

Jeśli porównujesz się z Albertem, to powinieneś doskonale wiedzieć, że energia to zdolność do wykonania pracy. Przy dobrze zdefiniowanej sile

https://en.wikipedia.org/wiki/Four-force

to żaden problem. Czy własną niezdolność do rachunków musisz pokrywać rzekomymi historyjkami o wymiocinach? Zwymiotujesz może czymś bardziej rzeczowym?

 

 

 

Cóż tam ja, jednynie 135=IQ

 

Faktycznie, nie masz się czym chwalić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...