Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Pierwszy pasażerski dron latający

Rekomendowane odpowiedzi

Chiński producent dronów, firma Ehang Inc., pokazała pojazd, który, jak sama twierdzi, jest pierwszym latającym dronem zdolnym do przenoszenia pasażera. Dron przypomina niewielki helikopter, wyposażony jest w cztery silniki. Producent zapewnia, że jego akumulatory można naładować w ciągu 2 godzin, pojazd jest w stanie zabrać na pokład ciężar o wadze do 100 kilogramów i jest w stanie lecieć przez 23 minuty. W klimatyzowanej kabinie może zmieścić się jedna osoba i niewielki bagaż. Po złożeniu śmigieł dron zajmuje nie więcej miejsca niż samochód.

Pasażer EHang 184 może nim sterować za pomocą tabletu Surface. Najpierw należy wyznaczyć maszynie trasę, a później wydać komendę "Start". Po przybyciu na miejsce wystarczy na tablecie dotknąć klawisza "Ląduj". Dron lata na zwykle na wysokości 300-500 metrów, chociaż może wznieść się na wysokość nawet 3,5 kilometra. Maksymalna prędkość urządzenia wynosi 100 km/h.

Wiadomo, że amerykańska Federalna Administracja Lotnicza (FAA) rozpoczęła proces wydawania certyfikatu chińskiemu dronowi. Fakt, że na pokładzie urządzenia może znajdować się człowiek oznacza, że dron będzie musiał spełniać bardzo rygorystyczne wymagania. Szef FAA, Michael Huerta, był obecny na targach CES, ale nie udzielił wywiadu.

Przedstawiciele firmy Ehang mówią, że chcieliby rozpocząć sprzedaż drona już w bieżącym roku. Urządzenie miałoby kosztować 200-300 tysięcy dolarów. Jednak jego status prawny nie jest jasny. Świat nigdy wcześniej nie widział czegoś takiego - mówi Shang Hsiao, współzałożyciel firmy. Hsiao przyznaje, że pasażer drona będzie mógł go kontrolować jedynie w opisany powyżej sposób. Nie istnieje żadna metoda przejęcia kontroli w sytuacji awaryjnej. Dlatego też firma planuje utworzenie centrum kontroli, które w razie problemów przejmowałoby sterowanie urządzeniem i umożliwiało bezpieczne lądowanie.

Jak zapewniają przedstawiciele Ehang, dron odbył ponad 100 lotów testowych. Część z nich odbyła się z pasażerem na pokładzie.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiadomo, że amerykańska Federalna Administracja Lotnicza (FAA) rozpoczęła proces wydawania certyfikatu chińskiemu dronowi. Fakt, że na pokładzie urządzenia może znajdować się człowiek oznacza, że dron będzie musiał spełniać bardzo rygorystyczne wymagania.

Nasza EASA jeszcze bardziej rygorystyczna, więc okno na świat jedynie przez FAA. Certyfikacja będzie pewnie w kategorii ultralight, więc z ograniczeniami: zakaz lotów nad terenem zabudowanym, w dzień i przy tzw pogodzie. Ale za to licencja ( tutaj tzw świadectwo kwalifikacji) 5x tańsza.:)

Edytowane przez TrzyGrosze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

 

A co to za dron, skoro ma załogę?

Zgodnie z założeniami to raczej  żywe cargo. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam na to dużo lepszy pomysł, ale jak zwykle gotówki brak :)

Nie mam zaufania do czegoś, co po awarii jednej "odnogi" runie na ziemię.

I te odsłonięte wirniki...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

 

Zgodnie z założeniami to raczej żywe cargo.

No chyba raczej nie: "Pasażer EHang 184 może nim sterować za pomocą tabletu Surface."

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A co to za dron, skoro ma załogę?

:)

Spoko. To jeszcze siłą rozpędu mediów i marketingowo nie głupie ( "latać każdy może, trochę lepiej lub...") określenie urządzenia, które "lata samo, sterowane przez człowieka" ;). Sztuczna stateczność i fly by wire robią 2/3 roboty za operatora (nie pilota, bo piloci się burzą).

Tutaj operatora z tabletem na ziemi, wsadzono do dużego drona. Reszta zasad bezmózg.., tfu, bezzałogowca, bez zmian.

Edytowane przez TrzyGrosze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

 

I te sto kilo udźwigu. Tutaj mamy siedem kilo C4

:) Bardzo śmieszne...

W tej postaci imho nie dostanie certyfikacji, i nie powinien. Backup w postaci połączenia z jakąś odległą kontrolą lotów, no nie wiem.

I mówiłem na serio z tymi wirnikami, w przypadku awarii jednego drugi jest tuż obok i łatwo można go uszkodzić. Jedno ramię pada i mamy kaboom. Nie na darmo tylu pilotów/żołnierzy zginęło przy konstruowaniu ospreya żeby teraz walnąć 8 silniczków i mówić, że jest OK.

 

Swoją drogą jakaś słaba ta moc?

 

Standing 1.5 meters tall and weighing 200 kilograms (440 pounds), the EHang 184 AAV has a load capacity of 100 kilograms (220 pounds), with the maximum output of 106W powered by eight motors.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I mówiłem na serio z tymi wirnikami, w przypadku awarii jednego drugi jest tuż obok i łatwo można go uszkodzić. Jedno ramię pada i mamy kaboom.

Oczywiście, ale silniki elektryczne są "praktycznie" niezawodne. Dla uspokojenia może BRS zamontują lub w następnych wersjach przejdą na sześciowirniki, które po padnięciu jednego potrafią się samodzielnie ustabilizować.

PS

Rozpadające się śmigło lotnictwo certyfikowane miało jakieś 3 dekady wstecz ( nie mylić z wirnikami turbin ;) ).

Edytowane przez TrzyGrosze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie lepiej by było jednak paliwowe ogniwa zastosować?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Próby trwają, np: lotniczapolska.pl/Airbus-bada-mozliwosci-wykorzystania-ogniw-paliwowych,20397

Ale tak od razu latać dronem i jeszcze na ogniwach? Konsumentów trzeba oswajać z nowinkami stopniowo.:)

Edytowane przez TrzyGrosze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

 

I mówiłem na serio z tymi wirnikami, w przypadku awarii jednego drugi jest tuż obok i łatwo można go uszkodzić. Jedno ramię pada i mamy kaboom.

 

Spadochrony awaryjne dla małych samolotów już od kilku lat są używane, a toto jest dużo lżejsze. W sumie, licząc wszystkie zabezpieczenia, ryzyko nie musi być duże.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Rozpadające się śmigło lotnictwo certyfikowane miało jakieś 3 dekady wstecz

Tak, wiem, ale ja mówię nie o uszkodzeniach od rozpadającego się śmigła, a o czynniku (zewnętrznym), który to spowoduje. One są zbyt blisko siebie żeby mówić tu o redundancji. Prawdopodobieństwo uszkodzenia obu na raz jest zbyt duże.

 

 

 

Spadochrony awaryjne dla małych samolotów już od kilku lat są używane, a toto jest dużo lżejsze.

Tak, ale mówimy tu o pionowzlocie. Tu nie ma szybowania. Uszkodzenie jednego ramienia nie spowoduje spadania w dół tylko wejście w rotację. Może zastosują tu jakieś zabezpieczenia elektroniczne, które wyłączą wtedy pozostałe silniki, ale pozostaje taki problem aktualnej wysokości i prędkości w poziomie. Za nisko i za wolno = problem.

 

Powie mi ktoś czy na prawdę wystarczy 106W (czy nawet 8x106) żeby unieść 300kg na 3km?

Edytowane przez radar

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A dlaczego do zadziałania spadochronu potrzebne jest szybowanie?

Zastosowanie spadochronu zwiększy bezapelacyjnie bezpieczeństwo, ale jeszcze bardziej samopoczucie ładunku, bo np minimalna wysokość zadziałania BRS na małej cesence to 100m + niebagatelne przy ładowności drona dodatkowe 38kg

  Uszkodzenie jednego ramienia nie spowoduje spadania w dół tylko wejście w rotację.

Spowoduje moment przechylający w kierunku padniętego ramienia i klops.

 

Powie mi ktoś czy na prawdę wystarczy 106W (czy nawet 8x106) żeby unieść 300kg na 3km?

Nie wystarczy. Twoje źródło zgubiło małe k.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Powie mi ktoś czy na prawdę wystarczy 106W (czy nawet 8x106) żeby unieść 300kg na 3km

 

Pewnie że tak, przy 100% sprawności zajmie to ok 24 godzin. Przy 8x106 zaledwie 3. Jeszcze tylko po drodze trzeba będzie dotankować pewnie.

Edytowane przez Jajcenty

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
+ niebagatelne przy ładowności drona dodatkowe 38kg

 

Tyle waży sprzęt do 1,5 tony. W przypadku tej zabawki w 10-15 kg pewnie bez problemu by można się zmieścić. Dodatkowo można wykorzystać takie sztuczki jak odrzucenie (najlepiej odstrzelenie, wystarczy kilka g pizgawki) akumulatorów i silników bezpośrednio przed lądowaniem, co da skokowe zmniejszenie prędkości opadania, amortyzujące wysięgniki silników, zmiana pozycji fotela + np. amortyzatory powietrzne zamiast zwykłego mocowania, itd. W sumie obawiam się, że niektórzy celowo by prowokowali awarie dla dodatkowej adrenaliny  :D

Edytowane przez ex nihilo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tyle waży sprzęt do 1,5 tony. W przypadku tej zabawki w 10-15 kg pewnie bez problemu by można się zmieścić.

Dokładnie. Mój przykład, to uniwersalny system dla samolotów o masie od 270 do 1400kg, więc dedykowany dla 300kg może być spoko lżejszy. Producent zapewnia jednak, że dron ustabilizuje się, gdy padną mu nawet 2 wirniki. Nie piszą,że nie na jednym ramieniu, ale to oczywiste i też mało prawdobodobne.

Radar słusznie zauważył, że zagrożeniem jest niskie ich umiejscowienie. Śmigłowce wirnik głowny mają sporo powyżej ludzkiego wzrostu, a śmigło ogonowe mimo, że wiruje w płaszczyżnie pionowej, to czasami ludziska na świecie kosi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Radar słusznie zauważył, że zagrożeniem jest niskie ich umiejscowienie.

 

Tak, ale z tym można sobie poradzić - zagroźenie jest tylko przy starcie i lądowaniu, do wys. ok. 2 m. Wystarczy prosty czujnik, czy jakiegoś łba nie ma w odpowiednim promieniu. Jeśli jest, to przy starcie nie uruchomi silników, a przy lądowaniu śmigła z odpowiedniej strony mogą iść w pion, pozostałe będą próbowały stabilizować, co się nie uda, ale złagodzi upadek. Przy odpowiedniej konstrukcji upadek z 2 m nie powinien być znaczącym zagrożeniem dla zawartości pudełka. Zresztą nie trzeba komuś głowy obcinać - można na niej wylądować... równie skuteczne, a sprzęt mniej się upaćka  :D

Edytowane przez ex nihilo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

"W przypadku awarii silnika, śmigłowiec może stosunkowo bezpiecznie szybować i wylądować wykorzystując awaryjną procedurę autorotacji wirnika głównego. Dla swobodniejszego wyboru miejsca przyziemienia konieczny jest jednak zapas wysokości i/lub szybkości, dlatego operacje w zawisie na niskiej wysokości są uważane za niebezpieczne.

Śmigłowiec, dla wykonania tej samej pracy użytecznej, wymaga – w stosunku do samolotu – dużo więcej energii, spala zatem więcej paliwa - jest tym samym droższy w bieżącej eksploatacji."

 

Meanwhile in Poland

 
 
(ni to śmigłowiec ni to paralotnia, taki tam powietrzny skuter)
"Wirnik nie jest napędzany silnikiem. Obraca się dzięki wykorzystaniu zjawiska autorotacji, powstającego dzięki ruchowi postępowemu wiropłata względem powietrza, uzyskanego dzięki sile napędowej śmigła"
 
Długo szukałem zanim ponownie wpadła mi do głowy nazwa "gyroplane" "autogyroplane" szczególnie w Polsce jest ich dużo, biorąc pod uwagę ilość amatorskich i profesjonalnych konstrukcji
 
Nic dziwnego bo:
Litowce 180-240Wh/kg benzyna ok 4kW/litr tj. ok 6kW mocy użytecznej(reszta na ogrzanie kabiny) na kg paliwa że już nie wspomnę o cenie. Zatem 100kg aku dostarczy dronowi tyle samo energii ile 3 litry benzyny.
Jeśli do uniesienia 500g potrzebny jest silnik modelarski o mocy ok 11.1V * 15A = 180W, silnik o wadze ok 23g do 30 minutowego lotu potrzeba jest pół kilograma akumulatorów. Do 15-20 minut połowa masy całej konstrukcji to akumulatory. Zakładając że 100kg  waży konstrukcja, 100kg udźwig szacuje ok 200kg akumulatorów. 200kg * 50$/kg i mamy 10tyś dolców tj 40 tyś złociszy za aku. W tej cenie myślę że można kupić gotową konstrukcje wiatrakowca na dwie osoby?
 

PS A to pierwszy pojazd z napędem antygrawitacyjnym :P

Edytowane przez Stanley

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

 

A dlaczego do zadziałania spadochronu potrzebne jest szybowanie?... bo np minimalna wysokość zadziałania BRS na małej cesence to 100m

A czy ta cesna spada jak kamień w wode czy jednak lot przypomina choćby parabolę? To chyba wydłuża drogę do ziemi i daje czas na rozwinięcie czaszy? Mylę się?

 

 

 

Zakładając że 100kg waży konstrukcja, 100kg udźwig szacuje ok 200kg akumulatorów.

Konstrukcja z akumulatorami waży 200 ponoć.

 

 

a przy lądowaniu śmigła z odpowiedniej strony mogą iść w pion,

Co komplikuje konstrukcję, zwiększa awaryjność i masę.

 

Z autorotacją jest ten problem, że wymaga zmiennego kąta natarcia łopat (konstrukcja, awaryjność, masa), i wykorzystuje energię kinetyczną wirnika (masa łopat), co przy małych, lekkich łopatach nie ma zastosowania.

 

Ciekawe czy mają system antykolizyjny, co przy zderzeniu wirników z ptakiem/ami, wykrywanie linii napowietrznych etc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A czy ta cesna spada jak kamień w wode czy jednak lot przypomina choćby parabolę? To chyba wydłuża drogę do ziemi i daje czas na rozwinięcie czaszy? Mylę się?

 

Nie mylisz się, ale one mają przede wszystkim ratować "spadające" samoloty, jak np ten w korkociągu:
Edytowane przez TrzyGrosze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...