Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Niestałe stałe fizyczne?

Rekomendowane odpowiedzi

Wychodzi na to że Cassherna z 1973 zerżnęli z Lema. No proszę człowiek uczy się całe życie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Obawiam się że to pomysł równie stary jak ludzie

 

No tak... :D A minimum kilka tysięcy lat.

Edytowane przez ex nihilo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Stworzenie bytu pozafizycznego, nie mającego ograniczeń, załatwiłoby sprawę najskuteczniej.

Przynajmniej wywiodłeś (nie opierając się na religii) dlaczego religia jest niezbędna: bo to załatwia sprawę najskuteczniej :D

Co do czasu: faktycznie przesadziłem, byt pozafizyczny, bez ograniczeń to rzeczywiście ostatnie kilka tysięcy lat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam nadzieję, że nie urażę wierzących twierdząc, że SF to cholernie stara zabawa ludzkości ;) Oczywiście "S" było dostosowane do aktualnych możliwości, ale "F" nie gorsze niż teraz... no i do tego marketing był (i jest!) wyjątkowo skuteczny.

Tak, to jest dla bardzo wielu ludzi niezbędne, i gdyby nie było w tym przegięć, niczym złym by to nie było. W sumie dla większości współczesna fizyka (i w ogóle nauka) i tak by musiała pozostać na poziomie wiary, a później może być jeszcze gorzej, bo i ta nowa wiara może okazać się zbyt skomplikowana. Nie lubię wiary (w sensie ogólnym), ale fakty są silniejsze od lubienia czy nielubienia :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Użyłeś konstrukcji "i tak by musiała pozostać"

Ja bym podkreślił pewien fakt: im bardziej się rozwijamy tym dla większej części i w większym stopniu nauka staje się kwestią wiary. Szczególnie w dobie internetu gdzie łatwo jest rozpowszechnić głupotę której nikt nie będzie w stanie w prosty sposób zweryfikować, szczególnie w dobie punktów za publikacje gdzie nawet specjaliści nie są w stanie ocenić czy to nauka czy tylko zdobywanie punktów na kasę w zamian za kasę.

Więc mimo Twojego nielubienia wiara w różne rzeczy staje się coraz bardziej istotna (zakładam że piszesz o wierzeniu ogólnie bez konieczności odwoływania się do wiary religijnej).

Edytowane przez thikim

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobrze zakładasz :)

 

W sumie sprawa polega na różnicy pomiędzy "wierzę", a "zakładam takie czy inne prawdopodobieństwo poprawności danego modelu". Różnica formalna nie jest wielka, ale emocjonalna może być bardzo duża. 

 

Tak przy okazji: gdyby chcieć stworzyć 'kwantową religię', wcale by to nie było trudne. Kwantowy bóg Photonus, kwantowe niebo i piekło... trochę odpowiednio poskręcanych robaczków, w które by się wsadziło ze dwa dzielenia przez zero czy inne takie, coby jako tako się zgadzało, i do tego odpowiedni marketing, jak słusznie zauważyłes, najlepiej internetowy... :D Coś w rodzaju scjentologii, ale bardziej ściślackiej.

 

 

 

bo i ta nowa wiara może okazać się zbyt skomplikowana

 

 

Miało być: 'bo ta nowa nauka może się okazać zbyt skomplikowana nawet dla większości specjalistów', ale mi się przy kasowaniu i dopisywaniu pop..., czego nie zauważyłem.

 

Zresztą coś podobnego już się dzieje - w matematyce, gdzie dowód napisany przez jednego człeka musi być przez parę lat sprawdzany przez całą bandę, a i tak pozostają wątpliwości, czy na pewno wszystkie możliwe błędy udało im się wyhaczyć. Zresztą i w fizyce niedaleko do tego, tyle że reguły gry są trochę inne, nie tak sztywne, jak w matmie.

Edytowane przez ex nihilo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdyby chcieć stworzyć religię? Wymyślenie zbioru prawd zapewne nie jest trudne. Może trochę czasochłonne. Ale kwestia przekonania ludzi? Zdobycia wyznawców? Do tego trzeba charyzmy, ciężkiej pracy i przydatny jest jakiś rodzaj sławy. No i jak nie potrafi ktoś robić cudów to musi być przynajmniej psychopatą aby do czegoś skłonić innych.

Wydaje mi się że w każdej dziedzinie, nie tylko matematyce czy fizyce tak się dzieje, że w miarę rozrostu coraz większa specjalizacja się pojawia i coraz trudniej zrozumieć się nawzajem i trzeba wiary :D. Nawet w miękkich naukach

 

a i tak pozostają wątpliwości

Bo brakuje wiary :D

Edytowane przez thikim

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

 

Do tego trzeba charyzmy

Wiele wskazuje na to, że nie ma czegoś takiego jak charyzma. Jest to raczej atrybut otrzymywany od innych niż faktycznie posiadany.W tym sensie wystarczy znaleźć osoby, które chętnie zwolnią się z samodzielnego myślenia.

Uwierzysz, że czołowe postacie polskiej polityki mają charyzmę? No właśnie... :)

CBDO

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Takie coś dzisiaj przypadkowo upolowałem:

 

http://www.uleszka.uprowadzenia.cba.pl/webacja/szypow.htm

 

Jakby typowe: późno nawrócony naukowiec żongluje twardą wiedzą ale na potrzeby autorskiej teorii wymyśla dziesiątki prywatnych aksjomatów, w celu znalezienia JEGO miejsca we własnym pojęciu rzeczywistości.

Potem jest zdziwiony: "Udaję się ja do wielkiego uczonego, a on mi mówi, że każdego dnia przychodzą do niego setki ludzi i wszyscy proponują swoją teorię." ( swoją drogą, takie samo "niezrozumienie" dla dobrych chęci, panuje na Tym forum.);)

I żeby nie było....Od święta jestem szczerym teistą, ale na codzień praktycznym racjonalistą, więc objawienia Szypowa, to dla mnie tylko kolejna próba wytłumaczenia NIEWYTŁUMACZALNEGO.

 

No, ale rosyjskim uczonym wolno więcej:

"W innej sali prowadził wykłady rektor uniwersytetu, członek Akademii Nauk, dyrektor Międzynarodowego Instytutu Wysokich Energii w Dubnej. Mówił on do swoich słuchaczy, że Einstein wprowadził w błąd fizyków, stworzył nieprawidłową teorię, okłamał wszystkich, którzy mu zaufali.( cytat z Szypowa).

Edytowane przez TrzyGrosze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Wiele wskazuje na to, że nie ma czegoś takiego jak charyzma. Jest to raczej atrybut otrzymywany od innych niż faktycznie posiadany

Chyba jednak trudno wyjaśnić czemu nie każdy otrzymuje ten atrybut od innych.

Zwać można to różnie. Bo wiele wchodzi w skład tzw. charyzmy. Np. pewność siebie. Ludzie się różnią między sobą pod tym względem.

 

Uwierzysz, że czołowe postacie polskiej polityki mają charyzmę? No właśnie

Hmm, czy to kwestia wiary?

Pewnie że mają.

Jak Ci się uda skupić wokół swojej osoby długotrwałe zainteresowanie setek tysięcy ludzi to i o Tobie powiem że masz. I nie mówię tu o paradowaniu nago po centrum Warszawy, darciu Biblii czy innego rodzaju ekscesach.

Edytowane przez thikim

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@ TrzyGrosze

 

U nich takich scientomagików (bo nie tylko fizyki to dotyczy) skolko ugodno, w pęczki można wiązać i na straganach sprzedawać ;) Prawdopodobnie ma to silny związek z "naucznym komunizmem", w którym każda bzdura musiała mieć 'naukowe' wyjaśnienie. W ogóle nauka i 'nauka' były bardzo modne, wydawali tego mnóstwo, i rzeczy dobre, i totalne kity. A teraz, kiedy każdy może wydawać co chce + sieć, to już całkiem... Ta jazda po Einsteinie, to u nich też norma - częściowo pewnie dlatego, że to jewriej, a w dodatku nie ich jewriej :) Oficjalne podejście do kwantologii było bardzo różne, przez długi czas mocno negatywne, bo to i jewriejskie było, i niedeterministyczne, a ideologia komunistyczna była mocno deterministyczna. W zasadzie dopiero kiedy potrzebna była porządna bombka, kwantologia mogła wyjść z mysiej nory. Nawet z Darwinem i genetyką była ciężka sprawa: bo ewolucja tak, ale przypadkowe mutacje już nie. W sumie doprowadziło to do magicznej genetyki Łysenki  :D Zresztą to jest ogólna pułapka determinizmu - zawsze na jego logicznym końcu pojawia się jakaś siła magiczna, która tym rządzi, bo inaczej wszystko się rozsypuje :)

 

 

 

Bo wiele wchodzi w skład tzw. charyzmy.

 

 

Chyba - przynajmniej na początku - podstawą jest dobry marketing, rozeznanie 'rynku' i wstrzelenie się w potrzeby jakiejś grupy, a później, po osiągnięciu masy krytycznej, idzie już z górki. Niekoniecznie sama osoba musi być najważniejsza, chociaż na pewno są tacy ludzie, którzy mają naturalne zdolności wciagania na swoja orbitę... coś jak grawitacja czarnej dziury :) I nawet niekoniecznie muszą tego chcieć, tak po prostu jest... krzywa Gaussa :D

Edytowane przez ex nihilo
  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...