Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Wyciągi roślinne na cukrzycę i nowotwory

Rekomendowane odpowiedzi

Cukrzyca to choroba metaboliczna, w przypadku której liczba przypadków zachorowań rośnie najszybciej na świecie. Ostatnie badania pokazały jednak, że w walce z nią można wykorzystać wyciągi z aborygeńskich oraz indyjskich ziół. Niewykluczone, że część z nich znajdzie też zastosowanie w leczeniu nowotworów.

Naukowcy ze Swinburne University of Technology zidentyfikowali gatunki roślin, które da się zastosować, by lepiej kontrolować poziom glukozy w cukrzycy typu 2., a także powikłania tej choroby, w tym przyrost wagi, nadciśnienie oraz immunosupresję.

Pracując nad doktoratem, Vandana Gulati zbadała 7 aborygeńskich i 5 ajurwedyjskich roślin leczniczych. Przyglądała się wpływowi 12 ekstraktów na wychwyt glukozy i adipogenezę, czyli tworzenie tkanki tłuszczowej, a także ewentualną aktywność przeciwnowotworową w dwóch liniach komórkowych.

Okazało się, że wśród roślin aborygeńskich akacja Acacia kempeana i sandałowiec Santalum spicatum stymulowały wychwyt glukozy, a Acacia tetragonophylla, Beyeria Ieshnaultii i Euphorbia drummondii znacząco ograniczały gromadzenie tłuszczu w adipocytach.

Wśród roślin ajurwedyjskich wyciąg z Curculigo orchioides pobudzał wychwyt glukozy i zmniejszał akumulację kropli lipidów w komórkach tłuszczowych, a sandalin (Pterocarpus marsupium) i Andrographis paniculata ograniczały akumulację tłuszczu w adipocytach.

Ponadto wyciąg z obu badanych akacji - A. kempeana i A. tetragonophylla - wykazywał silne działanie w stosunku do komórek raka szyjki macicy.

Prof. Enzo Palombo podkreśla, że by poczynić dalsze postępy, konieczne są badania na modelach zwierzęcych i ludziach.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo dobrze, że kombinują z roślinkami, to niedoceniane źródło silnych (po ekstrakcji np. alkoholowo-wodnej) substancji chemicznych, zwykle mało szkodliwych dla organizmu i sprawdzonych na pokoleniach ludzi poddających się kuracjom medycyny ludowej.

Podobno szympansy znają kilkadziesiąt roślin pomagających w rozmaitych dolegliwościach. :)

A my?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
A my?

 

kilkaset? Z rozpaczy po odstawieniu kawy pijam: bratek, pokrzywę, morwę, kminek, kapary. W każdym większym markecie półki uginają się herbat ziołowych.

DO dyspozycji są również różne egzotyczne, jagody, wyciągi z sekretnych lian amazońskich, nasza przaśna huba (nie mam pojęcia co leczy - może otyłość portfela), Każśś <- w tym miejscu zdechł sterownik klawiatury:) a tyle chciałem jeszcze napisać...

Edytowane przez Jajcenty

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

 

ale tych o udokumentowanym działaniu

Każdy chwast na polu ma jakieś działanie, ale ja wolę kwas salicylowy od kory brzozowej i wygrzewania w piecu przez trzy pacierze.

 

Nie wiem czemu, ale ufam że te zioła co je w aptece nabywam to mają udokumentowane działanie. Postuluję, że nasza wiedza o ziołach jest większa od szympansiej, ale oczywiście mogę się mylić. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trzeba odróżnić pobożne życzenia, działanie magiczne i symboliczne roślin, a faktyczną przydatność do leczenia i jego powtarzalność w populacji.

To, że pijemy meliskę, kładziemy sobie rumianek, a dzieciom dajemy koperek na wiaterek, to nie jest działanie lecznicze, bo po ryżu i kartoflach też sraczka przejdzie, ale to nie są leki. ;)

http://pl.m.wikipedia.org/wiki/Farmakopea

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

 

to nie jest działanie lecznicze, bo po ryżu i kartoflach też sraczka przejdzie, ale to nie są leki
 

 

No tu przesadziłeś. Penicylina pozostaje lekiem niezależnie od tego, że można zakażone rany leczyć krowim moczem i okładami z krowiego nawozu (Indie) i część ludzi zdrowieje. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Penicylina tak, pleśń nie (bo nie każda pleśń daje antybiotyk działający w ustroju). :)

O to mi chodzi.

O opracowanie standaryzowanych na zawartość konkretnego składnika wyciągów z roślin, 10-15 razy dają się kondensować bez wielkiego problemu technologicznego.

A przewaga takich substancji nad syntetykami jest moim zdaniem znaczna, bo najwyżej lekko podtrują wątrobę i tyle.

Niestety, takie prace przeprowadza się tylko z braku alternatywy przy jakimś schorzeniu, bo są trudności z patentem natury i presją lobby farmaceutycznego.

Zdaje mi się, że roślin "zielarskich" znanych na świecie jest kilka tysięcy, z tego na bank kilkaset bezpiecznych leków da się zrobić, a jak na razie mamy tylko jakąś morfinę, kokainę, żeńszenie, kilka innych adaptogenów, trochę trujących alkaloidów na serce i nerki, kurrarę i coś tam jeszcze, ale niewiele.

Szkoda.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam wrażenie, że komentujesz medycynę z przełomu XIX i XX w. W takim razie zaznaczam, że mamy wielokrotnie więcej leków pochodzenia roślinnego niż Ci się wydaje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Pochodzenia roślinnego" raczej, czyli generyk lub analog pierwotnie roślinnej substancji, otrzymywany syntetycznie?

Jasne, ale mnie chodzi o wyciągi z roślin, a nie produkt laboratorium syntez chemicznych, różnica jest olbrzymia. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...