Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
Astroboy

Dieta by Bastard

Rekomendowane odpowiedzi

Dla mnie jest jasne jak słońce, że mózg nie może palić cukru (jako głównego źródła energii) bo z prostych przeliczeń nie wystarczy mu CAŁEJ glukozy dostępnej w organizmie na samą syntezę RNA (tak działa pamięć).

Chcesz czy nie, mózg woli lecieć na glukozie,( tylko awaryjne na ketonach i mleczanie). Cała Twoja miłość do tłuszczy nie zmieni tego FAKTU.

Jeżeli masz inne zdanie, podeprzyj to jakimkolwiek choć trochę wiarygodnym źródłem ( jak ja uczyniłem to wcześniej). Same przemyślenia i własne teorie to ciut mało.

 

skoro potrzeba 100 g glukozy dla samego mózgu, to albo trzeba by scukrzać 300 g białka dziennie albo znaleźć tyle roślin, by wyrobić z nich te 100 g (do niedawna pisali 120, a nawet 160 g  )!

Po co wybierasz okrężną drogę i chcesz scukrzać białko? Prościej, taniej, zdrowiej dać organizmowi od razu gotowe węglowodany, właśnie z roślin. Jaki problem w aplikacji?

.........

Jeżeli organizm nie dostanie tych stukilkudziesięciu gram egzogennej glukozy, sam ją wytworzy w procesie resyntezy w hepatocytach z prekursorów ( wcześniej napisałeś, że nie wierzysz w glukoneogeneze, przecież to też FAKT). Ale po co? Jeszcze raz: taniej,szybciej, zdrowiej dać gotowca.

 

Tak dla patrzących na to z boku: uważam, że tłuszce są najlepszym substratem energetycznym dla organizmu (energia dla procesów biochemicznych, nie tylko do pracy mięśni), ale skoro mózg chce glukozy, to trzeba tą potrzebę uwzględnić. Ponieważ tych gram jest trochę więcej, niż chcą np zwolennicy drKwaśniewskiego, są próby wymyślenia karmienia go czymś innym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)

Czyli nic nie skumałeś? :)

Nie szkodzi, nie ma obowiązku.

 

Jeżeli chcesz uważać, że Twój mózg jest taki głupi, że woli spalać węgiel z tendra i jeszcze wygarnywać popiół, mimo, że ma niemal nieograniczony dostęp do baryłek paliwa lotniczego, niech i tak będzie.

I to co napisałem wyżej to nie moje, tylko Stryera i Harpera, pisałem już o tym już wcześniej, weż sobie cegłę, otwórz na "Integracja metabolizmu" i powoli, spokojnie, sprawdzając wszystko na boczku, prześledź, nie będziesz głupot powtarzał.

Bo prawda wcale nie jest zdaniem większości. ;)

 

Niemożliwa jest w żywym organizmie podlegającym ewolucji sytuacja, że cukier się spala, a gdy go brakuje, tłuszcz zamieniany jest w cukier w procesie glukoneogenezy przez złączenie dwóch pirogronianów i stracie czterech ATP (!).

Po co z pirogronianów dwóch robić cukier ze stratą, aby później "rozłożyć" ten cukier do pirogronianu i wykorzystać go do cyklu kwasu cytrynowego? :D

 

Gdybyś już kiedyś się ogarnął, to sobie policz, że mol glukozy (180 g) spalony, czyli zamiana pirogronianu w mleczan, daje zaledwie 2 mole ATP, jak już napisałem, to starczy zaledwie na waciki, natomiast z mola palmitynianu (255 g) po utlenieniu uzyskuje 106 moli ATP. ;)

 

Jeszcze mi nie odpowiedziałeś na pytanie, skoro nasz możg pali te 100 g glukozy ed, to jak przez zimowe miesiące 15 tys. lat temu, nasi przodkowie go dostarczali, nie scukrzając białek?

Edytowane przez Bastard

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)

Mimo wszystko miałem nadzieję, że coś drgnęło w biochemi mózgu, ale to jednak kolejne przemyślenia własne.:(

 

Czyli nic nie skumałeś? :)

Nie szkodzi, nie ma obowiązku.

 

Tak w ogóle, to mi żal "wnalazców", że świat ich nie rozumie.

 

Jeżeli chcesz uważać, że Twój mózg jest taki głupi, że woli spalać węgiel z tendra i jeszcze wygarnywać popiół, mimo, że ma niemal nieograniczony dostęp do baryłek paliwa lotniczego, niech i tak będzie.

 

Analogia to nie dowód w nauce. To figura retoryczna.

I to co napisałem wyżej to nie moje, tylko Stryera i Harpera, pisałem już o tym już wcześniej, weż sobie cegłę, otwórz na "Integracja metabolizmu" i powoli, spokojnie, sprawdzając wszystko na boczku, prześledź, nie będziesz głupot powtarzał.

 

Oj, nieładnie podpierać się cudzym autorytetem, dla poparcia własnego " wynalazku".

Biochemie Stryera i Harpera są " za ciężkie", żebym je linkował, więc podeprę się ( pierwszym z brzegu) źródłem traktującym o "Integracji metabolizmu."

www.cbimo.zut.edu.pl/.../biochemia.../Biochemia%20TZ%20-%20wyklad...

Rozdział: Metabolizm a miejsce jego występowania...

2.Dla mózgów dobrze odżywianych JEDYNYM paliwem jest GLUKOZA, natomiast w okresie głodowania dominującym rodzajem paliwa są ciała ketonowe ( acetooctan i 3- hydroksymaślan).

 

Hmmm....moje wczorajsze źródło twierdzi tak samo! Natomiast Twoich cały czas nie widać.;)

 

Jeszcze mi nie odpowiedziałeś na pytanie, skoro nasz możg pali te 100 g glukozy ed, to jak przez zimowe miesiące 15 tys. lat temu, nasi przodkowie go dostarczali, nie scukrzając białek?

Jeszcze mi nie odpowiedziałeś, dlaczego " nie wierzysz" w glukoneogeneze?

Źródło jak wyżej:

IV.GLUKONEOGENEZA.

1. Niecukrowcowe prekursory takie jak mleczan, GLICEROL lub aminokwasy mogą być przekształcane w wątrobie i nerkach w glukozę.

Tłumacząc z biochemicznego na nasze, w okresach niedoboru węglowodanów, organizm SAM zamienia sobie tłuszcz na niezbędną mu glukozę. Tak radził sobie KIEDYŚ organizm Eskimosów ( bo teraz to już Inuici i czipsy węglowodanowe wcinają).

Edytowane przez TrzyGrosze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)

Nieźle. :)

No cóż, nic na siłę.

A powiedz, skoro Twój mózg chodzi na glukozie, to pewnie wierzysz, że "od tłuszczu się tyje" i "cholesterol pokarmowy odkłada się w tętnicach"? :)

Edytowane przez Bastard

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)

Dlaczego metabolizm mózgu ma implikować te założenia?:)

1. Nadwyżka kaloryczna z tłuszczu pokarmowego odłoży się w tłuszcz zapasowy ( wiem, drKwaśnieski uważa inaczej, ale doświadczenia wykazały, że jednak tak się dzieje :( ).

2.Nie odkłada się ( tu się wreszcie zgadzamy? :) ).

Edytowane przez TrzyGrosze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)

Co do drugiego punktu, uff, w końcu zgoda! :)

A co do pierwszego, to chętnie przeczytam to doświadczenie, które pokazuje coś przeciwnego, niż mówi biochemia.

Tutaj mam wyjątek z Tomasza Kwaśniewskiego, który dobrze opisuje dlaczego tłuszcz pokarmowy nie może być ulokowany w tkance tłuszczowej:

"Chylomikrony (frakcja B-48) mają dodatkowy ogonek białkowy, zabezpieczający przed wychwytywaniem w wątrobie i adipocytach, który odrywa się po wypakowaniu z tłuszczu pokarmowego na obwodzie z przeznaczeniem na utlenienie i dopiero w takiej formie jest rozpoznawany przez hepatocytowe receptory LDL jako remnant, czyli szczątek do wchłonięcia.

 

Tyje się od tłuszczu wyprodukowanego w wątrobie z nadmiaru węglowodanów, białka, alkoholu, octu i całej reszty, która da się zamienić na octan."

 

Dopiszę tylko, że wytworzony z w/w tłuszcz endogenny, VLDL to chylomikrony frakcji B-100, może ktoś będzie chciał sam sprawdzić.

Edytowane przez Bastard

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czyli każdy nadmiar substancji energetycznych jest odkładany jako tłuszcz zapasowy. Kwestia tego, że musi przejść jeszcze jakieś przemiany by się do tego nadawać.

Z mojego punktu widzenia:

 

Nadwyżka kaloryczna z tłuszczu pokarmowego odłoży się w tłuszcz zapasowy
jest prawdziwe, choć nie jest to takie bezpośrednie jak mogłoby się wydawać. No i nie jest to jedyne źródło tłuszczu zapasowego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

chętnie przeczytam to doświadczenie, które pokazuje coś przeciwnego, niż mówi biochemia.

1.Doświadczenie było na szczurach, więc domyślam się, "nic nie warte".;)

2.Wyznajemy różne biochemie.

3.Pan Tomasz Kwaśniewski, to ta druga biochemia.

 

Swoją drogą, jak tłumaczycie losy nadmiaru tłuszcu egz. w organizmie?

 

@ pogo

Dokładnie. Było szybkie pytanie, więc padła szybka odpowiedź.

W szczegółach nic nie jest proste.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szczur jest dobrym modelem człowieka, wyniki wystarczy podzielić przez 6, niestety w tym przypadku nic nie warty, bo u ludzi geny odkładania tłuszczu są nieaktywne, u szczurów działają normalnie, podobnie jak u niedźwiedzi i innych hibernantów.

U psowatych są aktywne, ale silnie inhibitowane.

Taki niedźwiedź polarny przez dwa tygodnie żerowania, głównie wyjada tłuszcz z ofiar, potrafi odsadzić pod skórą i na trzewiach ponad 70 kg tłuszczu! :)

 

Nie wiem jak "oni" to tłumaczą, ale namiar tłuszczu zemulgowany w jelicie, wylatuje naturalnym otworem w postaci mydła. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)

Bastard, specjalnie dla Ciebie:

Autorem jest Sławek Ambroziak, jest on zawsze na bieżąco w biochemii jedzenia ( w przeciwieństwie do panów Kwaśniewskich).

 

"W jaki sposób można przytyć na low carb, wyjaśniono dopiero niedawno...

Okazuje się, że glicerolo-3-fosforan powstaje nie tylko z glicerolu i glukozy, ale również z kwasu pirogronowego, w reakcji katalizowanej przez karboksykinazę fosfoenolopirogronianową.

Natomiast, ponieważ pirogronian jest zarówno produktem pośrednim metabolizmu glukozy, jak też składników białek – aminokwasów, dlatego w organizmie mamy go zawsze pod dostatkiem. Kiedy więc adipocyty nie otrzymują przez dłuższy czas glukozy, systematycznie adaptują się do nowej sytuacji - zwiększają aktywność karboksykinazy, wytwarzają glicerolo-3-fosforan z pirogronianu pochodzącego z metabolizmu aminokwasów, sprawnie estryfikują kwasy tłuszczowe i znowu wydajnie magazynują tłuszcz zapasowy. Z tej też przyczyny, ew badaniach porównujących efekty stosowania odchudzającej diety niskowęglowodanowej z odchudzającą dietą niskotłuszczową, ta pierwsza miała przewagę jedynie w pierwszych miesiącach jej stosowania, po czym sytuacja się odwracała i przewagę w redukcji wagi zyskiwała ta druga. Niektórzy więc proponują, aby obniżać również spożycie białek, gdyż ich aminokwasy nie tylko są źródłem pirogronianu, ale zostają też przekształcone w glukozę. To jednak ‘droga donikąd’... Jeżeli nie zbilansujemy diety ketogenicznej, nadmiar kwasów tłuszczowych będzie zalewał adipocyty, a wtedy - by je zestryfikować - organizm wzmoże produkcję pirogronianu z aminokwasów pobranych z białek tkanki mięśniowej. Masa tkanki tłuszczowej i tak więc wzrośnie, tyle że kosztem obniżenia masy tkanki mięśniowej.

 

Warto więc zapamiętać:

samo ograniczenie spożycia węglowodanów nie zwalnia nas z bilansowania diety pod względem kalorycznym!!!

Koniec cytatu.

 

namiar tłuszczu zemulgowany w jelicie, wylatuje naturalnym otworem w postaci mydła. ;)

Ale mi chodzi o ten już wchłonięty ( a nie połknięty). Przecież to nie jelita decydują, co przyjmiemy, a co wy...dalimy. Edytowane przez TrzyGrosze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niestety to guzik prawda, ale nie chce mi się tłumaczyć, bo i po co?

Ja swoje wiem, a jak się wierzy Sławkowi, że fitosterole są anaboliczne, to trzeba się spodziewać nowotworu. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

 

Kiedy więc adipocyty nie otrzymują przez dłuższy czas glukozy, systematycznie adaptują się do nowej sytuacji - zwiększają aktywność karboksykinazy
 

 

Jaki jest mechanizm tej aktywacji? Na moje oko karboksykinaza jest inhibitowana glukozą (lub innym czynnikiem związanym z poziomem glukozy) i w przypadku braku glukozy aktywność kinazy wraca do poziomu wynikającego z kinetyki reakcji. 

Wybacz głupie pytanie ale mam niewielkie pojęcie o biochemii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)

Otóż to, TrzyGrosze, czytasz bez zrozumienia, albo nie czytasz w ogóle. :)

W poście wyżej piszę Ci, że nadmiar tłuszczu jest wydalany z kałem, a Ty potem walisz mi Ambroziaka, że "nadmiar tłuszczu zalewa adipocyty". ;)

Jak, u licha, skoro poleciał z wodą do oczyszczalni ścieków?! :D

Dlatego nie chciałem zakładać takiego tematu.

 

A jeśli chodzi o to, że to nie my decydujemy, co wchłaniamy, to prawda, o wchłanianiu, lub nie, tłuszczu w jelicie, decyduje poziom kwasów tłuszczowych we krwi omywającej kosmki jelitowe.

Edytowane przez Bastard

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mam niewielkie pojęcie o biochemii.

???

Ale witaj w klubie.:)

Skoro autor napisał 'systematycznie adaptują się do nowej sytuacji", czyli proces jest rozłożony w czasie, więc pewnie następuje aktywacja genów prowadzących do tego mechanizmu.

Dlatego nie chciałem zakładać takiego tematu.

 

Wystawienie na ostrzał sceptyków, pozwoli na dopracowanie szczegółów.

Ja (na razie ;) ), chciałem tylko wyjaśnić problem tej glukozy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Bastard

To ze nuerony nie chodzą na glukozie to jasne. Ale ze astrocyty nie, to dla mnie zaskoczenie. Czym więc palą w piecu astrocyty?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)

Karmione są krwinkowo z wątrobowego ATP, zarówno protoplazmatyczne, jak włókniste, ale sam astrocyt posiada karboksylazę pirogronianu, która przekształcając pirogronian do szczawiooctanu „otwiera drogę” do cyklu Krebsa.

Kiedyś podejrzewano astrocyty o tworzenie bariery krew-mózg, ale teraz nie znam statusu, w każdym razie ta bariera to płyn bardzo podobny do surowicy i samo to już wyklucza duże stężenie glukozy.

Glukoza jest budulcem (dostarcza szkieletów węglowych do syntez) oraz jest źródłem tlenu endogennego w razie W. ;)

Takie coś mam:

http://www.nbcnews.com/id/43128236/ns/technology_and_science-science/

 

Glaude, w zamian powiedz mi czy takie stwierdzenie ma sens: "na drodze adaptacji układu nerwowego czworonoga nie trzeba było wprowadzać wielu zmian w "oprogramowaniu" by uzyskać funkcjonalną postawę spionizowaną".

I czy nasze naprzemianstronne poruszanie nogami i rękoma podczas lokomocji jest "wspomnieniem" po czworonożnych przodkach oraz czy etap ontogenezy - raczkowanie, podobno istotny, przestraja jakoś na dwunoga?

Edytowane przez Bastard

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pisałem posta i mi wcięło @#$%&*

 

Co bariery czytałem wiele różnych rzeczy na jej temat, i żadna nie była 100% wiarygodna.

 

Co do twoich pytań. Temat jest szeroki i odpowiem w domu wieczorem, jak wrócę z roboty.


 

 

"na drodze adaptacji układu nerwowego czworonoga nie trzeba było wprowadzać wielu zmian w "oprogramowaniu" by uzyskać funkcjonalną postawę spionizowaną".

Nie wiem. Samą postawę może i nie, ale sprawne poruszanie się już tak. Przecież ludzie nie tylko stoją, czy chodzą ale i biegają- a nawet tańczą i to w różnym tempie ( w tym skaczą przez przeszkody). Stać pionowo potrafią i duże prymaty, bonobo nawet nieźle chodzi (ok. 1/4 swojej aktywności) i to mając zajęte obie ręce (np niosąc gałęzie). Chodzi także dość chętnie orangutan, a i goryl czy szympans potrafią pocwałować kilkanaście metrów dwunożnie. I na tym koniec, bo ich lokomocja jest totalnie niewydajna energetycznie. Sęk w tym, że my mamy i szkielet do chodzenia i "oprogramowanie" do chodzenia. I jak dla mnie to w oprogramowaniu najważniejszą częścią jest, zaniedbywany prawie przez wszystkich badaczy, móżdżek. Neuronauka zajęła się obsesyjnie wręcz korą i ukł limbicznym, nawet pniem- ale móżdżek ma, że się tak wyrażę ... z tyłu.

 

Drugą sprawą jest problem warunków środowiskowych, które utrwaliły pionizację i ją najpierw wykreowały. Brachiacja jest z pewnością "matką chrzestną", ale to tylko preludium, z którego reszta bezogoniastych dużych naczelnych nie wyszła. Korzyścią jest też posiadanie 2 wolnych i sprawnych manipulacyjnie kończyn. Jednak kluczowy jest według mnie zysk, jaki dało w gorącym, słonecznym, sawannowym klimacie utrzymanie ciała jak najmniej nasłonecznionego nawet w samo południe. Oszczędność wody, elektrolitów i energii jest kolosalna w porównaniu z czworonogiem, na którego dużą część ciała pada żar z nieba i ogrzewa jego ciało.

To co piszę to jednak nic nowego, pewnie to wszystko doskonale znasz.

 

 

 

I czy nasze naprzemianstronne poruszanie nogami i rękoma podczas lokomocji jest "wspomnieniem" po czworonożnych przodkach

Prawdopodobnie, ale gdyby nie było, to mechanizm taki i tak by wyewoluował. Nie można długo i sprawnie chodzić dwunożnie (a zwłaszcza biegać) inochodem. Gdzieś miałem artykuł o mutacji, która u jakiejś rasy koni jest odpowiedzialna za inochód. Utrwaliła się tylko w hodowli, więc naturalnie osobniki takie by w naturze nie przetrwały. A te, które istnieją, albo nie mają wrogów w swoim środowisku (wielbłąd), albo są na tyle duże, że rzadko padają ich ofiarą (żyrafa,, która jest tak czujna, że śpi maksymalnie do kilkunastu minut na dobę!).

 

 

 

czy etap ontogenezy - raczkowanie, podobno istotny, przestraja jakoś na dwunoga?

Ty mnie zagiołeś, bo nie mam pojęcia.

Na 100% ludzki noworodek jest za słaby na jakąkolwiek aktywność poza: oddychaniem, połykaniem, defekacją i płaczem. Nie potrafi nawet utrzymać główki- jest całkowicie zależne od matki. Rodzimy się łysi (goli), słabi i grubi w porównaniu z prymatami. Do tego, gdy już zaczynamy raczkować- to nie przypomina to niczego znanego z natury. Ręce (dłonie) mamy ułożone typowo na podłożu, ale zasuwamy już na kolanach- a to ekstrawagancja. Wiem, że nasze proporcje ciała nie pozwalają na nic innego. Dodatkowo duże naczelne chodzą na knykciach, a nie dłoniach- w przeciwieństwie do wszystkich swoich niższych krewnych. To też zagadka, skąd ten typ lokomocji? Czy z dwunożności i wtórnej czworonożności, czy klasycznej czworonożności na dłoniach? Na knykciach chodzą jeszcze tylko mrówkojady, ale one mają wymówkę w postaci nieziemsko długich i zagiętych pazurów. A goryle, szympansy, bonobo i orangutany?

 

Natomiast to, że niektóre dzieci nie raczkują (vide moja starsza córka) może świadczyć o tym, że aparat mięśniowy i mózgowy (a dla mnie konkretnie- móżdżkowy) nie u wszystkich dzieci nadąża za ciekawością poznawczą maluchów. Moja starsza córka w wieku 8/9 mies wstawała i zaczynała chodzić bez raczkowania, młodsza długo zaś raczkowała. Za to z mową było dokładnie odwrotnie. Niby są ponoć jakieś odwrotne korelacje w rozwoju tych dwóch funkcji, ale statystyk nie znam.

Reasumując, jak dla mnie raczkowanie nie jest potrzebne, jest złem "koniecznym" przy móżdżku, który nie dotrzymuje tempa rozwoju korze i/lub mięśniom.

Zaznaczam jednak, że to ostatnie jest moim prywatnym zdaniem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wtórna czworonożność?

W zasadzie to tylko kwesia systematyki i elastyczności spojrzenia, ale małpy mogą pochodzić od ludzi. :)

http://anthropology.net/2007/12/15/a-human-ancestor-for-the-apes/

 

A co sądzisz o szeroko pojętej neotenii, jako elemencie antropogenezy?

Podobno język wynalazły dzieci.

 

Ja zajmowałem się tym zjawiskiem w odniesieniu do domestykacji psowatych (lisy i jenoty też).

U innych zwierząt nie widać tego aż tak wyraźnie, ale prawdopodobnie też selektywne "zdziecinnienie" grało dużą rolę.

Cechy atawistyczne takie jak "wilcze pazury" u psów, "kasztany" na nogach u koni czy dodatkowe trzeszczki i sutki u świń sugerują właśnie "wydobycie na powierzchnię" dawnych genów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdybym miał zgadywać skąd się wzięło chodzenie na knykciach dużych naczelnych to zgadywałbym, że chodzi o zachowanie lepszego czucia w dłoni. Przy dużej masie skóra na wewnętrznej stronie dłoni stałaby się twarda jak na stopach, co zredukowałoby ich wrażliwość i sprawność, więc któryś ze wspólnych przodków wymyślił odwrócenie dłoni... Lepszego wytłumaczenia nie wymyślę chyba.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Możliwe, ale przy takich miernych zdolnościach manualnych i zmysłowych (używają raczej warg) u współczesnych "apes" mało prawdopodobne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

 

Gdybym miał zgadywać skąd się wzięło chodzenie na knykciach dużych naczelnych to zgadywałbym,
 

 

Ja bym zgadywał, że chodzi o przegięcie nadgarstka. Zważyłem, że jak wstaję z czterech to podpieram się pięściami by ochronić nadgarstek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam rozwalony jeden nadgarstek, więc chcąc nie chcąc muszę się podpierać pięściami... i to tak na co dzień... wręcz upadając często odruchowo podpieram się pięścią.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Neotenia to bezsporny fakt, więc nie będę o nią kruszył kopii. Jednak ja pojmuję ją inaczej. Dla mnie to nie przyczyna, tylko skutek. Tzn jakiś dajmy na to gen (mutacja) zaczyna działać wcześniej niż inny zaprogramowany u przodków i zakłoca przez to (albo wręcz hamuje) działanie tego klasycznego. Dlatego nie dochodzi do ekspresji starego genu a nowy wytwarza zupełnie inne mozliwości, przy których pozostanie przy fenotypie młodzieńczym wpływa na przezywalnosć i reprodukcję. Koszty energetyczne zamiany ekspresji genów się równoważą, a zyski w nowym środowisku są bezsporne.

Twarze noworodków szympansich wyglądają jak ludzkie po 70-ce. My po prostu mamy więcej tkanki tłuszczowej podskórnej i dlatego wyglądamy gładko bez zmarszczek. Mamy tez słabsze mięsnie niz szympans zwyczajny- tez jakaś mutacja oszczędzająca metabolizm. Nasze neurony w korze nowej mają o (bodaj) 2 podziały komórkowe więcej niz u szmpansa, ale tu musiałbym sprawdzić źródlo, bo piszę z głowy. Dlatego mamy większy mózg. Wreszcie nasze gruczoły potowe potrafią schładzać temperaturę jak u żadnego innego zwierzęcia. Dlatego nie grozi nam przy wysiłku udar cieplny. Prymitywni łowcy do tej pory wykorzystują taką metodę polowania, gdzie zatruchtują ofiarę na śmierć. Gonią w samo południe np. Gnu nie pozwalając mu na dłouźsze przerwy w celu termoregulacji przez hiperwentylację (HV). Zwierzę po kilku gonitwach w upale pada dobijane przez myśliwych. To się nazywa polowanie uporczywe. I dzięki miemu nie tylko nasz mózg jest dobrze schładzany ale i ma energię w postaci świeżego mięsa.

Bieg nie jest dla nas naturalnym wysiłkiem- jest nim chód i trucht.

Dobranoc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

 

Moja starsza córka w wieku 8/9 mies wstawała i zaczynała chodzić bez raczkowania, młodsza długo zaś raczkowała. Za to z mową było dokładnie odwrotnie. Niby są ponoć jakieś odwrotne korelacje w rozwoju tych dwóch funkcji,

Identycznie jak mój syn. Wg mnie korelacja istnieje. Chodzić a raczej biegać zaczął mając 8 miesięcy a mówić mając ok 4 lata. Moja koleżanka fizjoterapeutka zdiagnozowała u niego zaburzenia sensoryczne objawiające się miedzy innymi: gdy jadąc na rowerze skręcał głowę skręcał jednocześnie ręce. Trochę zajęło mu nauczenie tego poprawnie ;)

 

A do Ciebie Bastard pytanie praktyczne: lubię pić czerwone wino wytrawne. Co jeść przed /w czasie /oraz po aby na drugi dzień nie bolała mnie głowa i dobrze bym się czuł ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...