Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Nie ma czarnych dziur?

Rekomendowane odpowiedzi

Nasze przekonania bywają błędne. Mylisz się z pewnością co do jednego – próbowałem na "poziomie". :)

Wszak dobry sarkazm nie jest zły, a tutaj nie zaznasz innego. ;)

Pozdrawiam znacznie cieplej (takim ciepełkiem spod wewnętrznej krawędzi dysku akrecyjnego czarnej dziury).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Niestety, zamieszczony powyżej diagram nie przedstawia jakiejkolwiek ewolucji.
Nawet nie wiesz jak czekałem aż to napiszesz. Kompletnie nie rozumiem tego diagramu ale po napisach odnoszących się do niego raczej mi to sugerowało diagram opadania materii na czarną dziurę.... ale nic nie mówiłem żeby nie wdawać się w dyskusję, w której nie mam argumentów... bo nie mogę mieć gdy nie rozumiem... to było tylko przeczucie.

 

Co do Big Bounce... był na KW artykuł, że odkryto słabo widoczne ślady po niezwykle energetycznych zjawiskach. Jedyne co wymyślono aby powstało coś tak potężnego, to zderzenia ultra masywnych czarnych dziur... tysiące (jak nie miliony czy wręcz biliony) razy większych od największych jakie znamy. Co więcej ich wiek oszacowano na (i tu nie pamiętam) dziesiątki czy nawet setki miliardów lat.

Są to słabo widoczne ślady w mikrofalowym promieniowaniu tła... wyraźnie starsze niż reszta tego promieniowania... więc może coś w tym jest...

 

Inne wyjaśnienie dla przewagi materii nad antymaterią (to już moja własna radosna twórczość, więc możecie po tym jechać do oporu):

materia i antymateria zostały rozrzucone nierównomiernie i obecnie część galaktyk jakie obserwujemy gdzieś daleko daleko to obiekty zbudowane z antymaterii.

Ale to się nie trzyma kupy, bo musielibyśmy widzieć miejsca zderzeń całych galaktyk zbudowanych z przeciwstawnych materii... tego nie dałoby się przegapić przy obecnym sprzęcie... a gdyby wszystko co miało się zderzyć już się zderzyło... byłyby wyraźne widoczne luki po tym... Ale może materia i antymateria się do siebie odpychają grawitacyjnie i dlatego wszechświat się rozszerza?!

 

To se pofantazjowałem :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Co więcej ich wiek oszacowano na (i tu nie pamiętam) dziesiątki czy nawet setki miliardów lat.

 

Wybacz Pogo, ale gostek, który mówił o setkach miliardów lat musiał mieć dobrego dilera. ;) Nic starszego dla nas niż jakieś 13,7 miliarda lat (zgodnie z moją wiedzą) nie istnieje.

 

Nierównomierność (anizotropia) owego "wyrzutu" może być ciekawą pożywką dla rybek w akwarium (pojechałem sobie). ;) Ale kto wie, może jakiś zdziwiony karpik ma rację?

 

Myślę, że problemów walki materi z antymaterią już nie widzimy. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Generalnie uważam że dopóki o większej części Wszechświata mówimy: ciemna energia i ciemna materia, nie mając pojęcia co to jest (ja nawet posunę się dalej i powiem: nie wiedząc czy to jest) to każda nasza teoria pozostaje w dużej mierze hipotezą. Odkrycia jeszcze czekają. I to odkrycia które gruntownie mogą, nie wcale nie mogą tylko muszą przebudować naszą wiedzę o Wszechświecie i o cząstkach elementarnych.

Jak znając odrobinę 4 % Wszechświata a o reszcie nie wiedząc nic można uważać że którakolwiek z teorii jest czymś więcej niż hipotezą?

To tak jakbyśmy wzięli dzwonek od roweru i na tej podstawie opisywali rower i byli super z siebie zadowoleni że wiemy co to jest rower...

Dobrze poznaliśmy to z czym się stykamy na co dzień. Trochę poznaliśmy inne rzeczy, tylko trochę. Teorii jest wiele ale w praktyce działa zazwyczaj kilka sił i kilka praw nawet w najprostszym oddziaływaniu. Wiele rzeczy może się jeszcze okazać przybliżeniami dnia codziennego.

Do tego dochodzą ograniczenia techniczne narzędzi badawczych a jeszcze wcześniej ekonomiczne. Nie będziemy zwiększać akceleratorów w nieskończoność. Teleskopy nie sięgną w nieograniczoną odległość w dal.

Nawet nie wiemy jak wygląda wszechświat 1000 lat świetlnych od nas (wiemy jak wyglądał), możemy tylko wnioskować że musi być taki jak to co obserwujemy gdzie indziej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Świnta prawda, a nawet tyż prawda. Trzeciej prawdy (za Tischnerem) nie wysłowię, ;) Ale to ostatnie to tylko żart.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
jeszcze zamieściłeś obrazę jakiejś pani profesor, która rozumiem że nie sięga Ci pięt

Raczej nie wyszedł mi dowcip, clou jest takie że ta pani zdecydowanie nie ma owych 50 lat. Wczoraj wydawało się to bardziej zabawne :/

Hawking (...), rozumiem że też go klasyfikujesz jako jeden z "trzeciorzędnych fizyków z początkami demencji starczej
Nie, u Hawkinga nie ma śladu demencji starczej ale widać coraz większe parcie na szło ;) Nie rozumiem pomysłu porównywania Hawkinga do pani Laury.

 

Na podstawie bardzo wątpliwej fizyki stworzono komputerową symulację na podstawie której wyciąga się absolutnie nadzwyczajne i w oczywisty sposób nieuprawnione wnioski.

I można to zobaczyć bez żadnej głębszej znajomości dziedziny.

Absolutnie nie znam się na symulowaniu realistycznego zachowania czarnych dziur. Problem w tym, że nikt się nie zna - czara dziura jest obiektem, który od początku należy rozpatrywać w kategoriach kwantowej grawitacji. Tworzenie semiklasycznych symulacji i wyciąganie na ich podstawie wniosków odnośnie KG to jest naprawdę niezły tupet.

 

a żeby utworzyć dużą musisz zacząć od punktowej w środku

Skąd ten pomysł, że wnętrze ovego "wirtualnego horyzontu zdarzeń" jest równoważne z czarną dziurą? Przede wszytkim nie ma ono widocznego fizycznego charakteru, i to można pokazać na podstawie doświadczenia myślowego z ogromną kurczącą się materialną sferą. Wówczas ów pozorny horyzont nie zawiera w sobie żadnej masy, ani tym bardziej osobliwości.

Fizyka kocha ciągłość a jednocześnie ma z nią masę problemów. Spójrzmy choćby na długość Planka... i nagle znika nam ciągłość przestrzeni... Ciągłość czasu też zaczyna być problemem gdy naukowcy zaczynają liczyć co się działo zaraz po wielkim wybuchu.

Czasoprzestrzeń w żadnym wypadku nie jest nieciągła.

Co do nieciągłości kolapsu funkcji falowej, np. podczas fotoemisji ... okazuje się że można już zmierzyć ten czas i wychodzi np. ok 20 as: http://www.sciencema...t/328/5986/1658 Czyli znowu - mechanika kwantowa jest pewnym idealistyczny opisem naszej wiedzy, ale niekoniecznie już teorią fundamentalną - tam jak najbardziej dalej może być jakaś ukryta ewolucja np. za kolapsem funkcji falowej.

Mechanika kwantowa jest absolutnie fundamentalną teorią, w tym sensie że nie będzie nic bardziej fundamentalnego jako granica przy słabych oddziaływaniach grawitacyjnych.

Nie rozumiem dlaczego wciąż traktuje kolega przejście stanu energetycznego w atomie jako redukcję funkcji falowej - te dwa pojęcia naprawdę są jakościowo różne. Dziwi mnie to tym bardziej, że 2 (o ile pamiętam) lata temu zwrócono koledze uwagę na to na jakimś anglojęzycznym forum.

Warto pamiętać, że mechanika kwantowa jest mechaniką, tzn. umożliwia nam efektywne rozwiązywanie problemów przez wprowadzanie rozmaitych uproszczeń i przybliżeń. Zerowy czas przejścia stanu energetycznego w atomie przy jego niemierzalnie małej wartości był uprawnionym przybliżeniem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I jeszcze mała ciekawostka, o ile nic nie pokręciłem w rachunkach to ciśnienie promieniowania 1Pa wytwarza czarna dziura o masie 27 miligramów. Zależność jest P*M^4 = const,

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Wybacz Pogo, ale gostek, który mówił o setkach miliardów lat musiał mieć dobrego dilera. Nic starszego dla nas niż jakieś 13,7 miliarda lat (zgodnie z moją wiedzą) nie istnieje.
No właśnie o to chodzi, że rozmiary tego sugerowały, że jest dużo dużo starsze... Ale nic o tym dalej nie słychać, co może znaczyć, że to była jakaś pomyłka w interpretacjach danych.
(ja nawet posunę się dalej i powiem: nie wiedząc czy to jest)
Mój człowiek :D Nie zaprzeczam jej istnieniu... ale poważnie w to istnienie wątpię... ale powstrzymam się od OT.

 

 

BTW... Dziwi mnie, że nikt się nie odniósł do mojej interpretacji diagramów... Ja naprawdę szczerze czekam na uzupełnienie moich wiadomości jak to się powinno czytać!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem Pogo czy pomogę, ale zacząłbym od:

http://en.wikipedia.org/wiki/Minkowski_diagram

http://en.wikipedia.org/wiki/Penrose_diagram

(plus linki tam pomieszczone).

 

Polecam też fajny tutorial dotyczący kosmologii (coś też tam znajdziesz; no i fajny FAQ):

http://www.astro.ucla.edu/~wright/cosmolog.htm

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie rozumiem dlaczego, ale widzę że dalej jest problem ze zrozumieniem poniższego diagramu zapadnięcia do czarnej dziury (głównie trajektorie po których poruszałoby się światło) - spróbuję go wytłumaczyć.

Czas idzie od dołu do góry. W poziomie mamy przekrój przez środek gwiazdy.

Na początku była gwiazda, która prawie nie zaburzała trajektorii światła (Lines of constant Schwarzschild Coordinate) - mają one tam stały kąt, odpowiadający prędkości światła (wszystko względem zewnętrznego obserwatora).

Potem (wyżej) gwiazda zaczyna się zapadać (aż do punktu) - jej masa zaczyna zaburzać trajektorie światła w pobliżu.

W końcu zaczyna się kreować horyzont zdarzeń. Foton który chciałby uciec startując z horyzontu, pozostanie na nim.

Startując znad horyzontu, powoli wystartuje zwalniany przez grawitację (krzywe z asymptotyką w horyzoncie), ale potem przyspieszy aż do prędkości światła (względem zewnętrznego obserwatora).

Wszystko startujące spod horyzontu, w skończonym czasie (względem obserwatora) osiągnie centralną osobliwość - punkt o nieskończonej krzywiźnie i nieskończonej gęstości materii.

Wszystko jest wyraźnie na tym obrazku:

image003.gif

Jeśli wierzycie w nieciągłą ewolucję horyzontu, proszę naszkicujcie analogiczny diagram z trajektoriami po których poruszałoby się światło.

 

Skąd ten pomysł, że wnętrze ovego "wirtualnego horyzontu zdarzeń" jest równoważne z czarną dziurą? Przede wszytkim nie ma ono widocznego fizycznego charakteru, i to można pokazać na podstawie doświadczenia myślowego z ogromną kurczącą się materialną sferą. Wówczas ów pozorny horyzont nie zawiera w sobie żadnej masy, ani tym bardziej osobliwości.

Rozumiem że zgadzasz się że kreacja horyzontu zdarzeń zaczęła się od punktu jak na powyższym diagramie (choć może w początkowej fazie rzeczywiście trudno było to nazwać ... pełnoprawnym horyzontem zdarzeń).

Pytanie jest: jaką gęstość musiała osiągną materia żeby dostać ten początkowy punkt?

Czy jest ona skończona?

Dla horyzontu R jest proporcjonalne do M. Z drugiej strony M jest proporcjonalne do rho * R^3, czyli gęstość rho musiałaby osiągnąć nieskończoność.

Czy mniejsza niż nieskończona gęstość wystarczy do utworzenia tego co nazywasz "wirtualnym horyzontem zdarzeń"?

Jeśli konieczne było wcześniej uzyskanie nieskończonej gęstości materii, czyli przekroczenie wszystkich skończonych granic parametrów - materia musiałaby być niezniszczalna żeby przerwać to ściskanie (liczba barionowa jest zachowana, niemożliwa jest ewaporacja BH, niemożliwa jest bariogeneza - wszechświat musiał się zacząć z obecną liczbą barionową).

 

Odnośnie "mechaniki kwantowej jako absolutnie fundamentalnej teorii", to niestety nie dotyczy mechaniki kwantowej do której mamy dostęp (mocno ograniczeni zasobami): uwzględniającej niewielki układ (np. atom wodoru) ... zwykle zupełnie pomijająca otoczenie.

Przez co nasza praktyczna mechanika kwantowa (PQM) potrzebuje nieunitarnej ewolucji, jak kolaps funkcji falowej. Rozszerzając nasz układ, ta nieunitarna ewolucja powinna się okazać zrzutowaną unitarną. W końcu rozszerzając mechanikę kwantową do całego Wszechświata, już nie ma otoczenia, więc powinna być czysto unitarna ewolucja - i rzeczywiście tutaj możemy mówić o fundamentalnej mechanice kwantowej (FQM).

Jednak dostępna nam PQM ma głęboko wbudowane uwzględnienie statystycznie zmieniającego się otoczenia w postaci kolapsu funkcji falowej - jest częściowo unitarną, częściowo termodynamiczną teorią - czyli efektywną.

Skoro nie możemy operować bezpośrednio na tej fundamentalnej mechanice kwantowej całego Wszechświata, warto szukać innych równoważnych opisów, które czasem mogą być wygodniejsze - np. na wahadła sprzężone możemy patrzyć się klasycznie, lub przez mody własne - takie pierwowzory funkcji falowej. Przechodząc do regularnej struktury kryształu, możemy na nią patrzeć się z perspektywy klasycznych wychyleń, lub tych modów - fononów opisywanych analogicznym językiem do mechaniki kwantowej. Dalej bierzemy granicę infinitezymalną stałej sieci, dostając klasyczną teorię pola ... i jej kwantowy opis (QFT).

Makroskopowo dużo wygodniej operować nam na mechanice klasycznej, mikroskopowo na kwantowej - i bardzo trudno określić granicę między tymi dwoma światami ... a może po prostu to jest jeden świat, tylko z perspektywy dwóch różnych acz równoważnych opisów ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Wszystko jest wyraźnie na tym obrazku

 

Dodałbym tylko, że przedstawia on coś, czego w naturze nie znajdziemy. Bo generalnie gwiazdy rotują, a szczególnie lubią sobie popintalać obiekty zwarte. ;)

 

Edit: nie ta metryka. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Pytanie jest: jaką gęstość musiała osiągną materia żeby dostać ten początkowy punkt? Czy jest ona skończona?
0, tak. Z zastrzeżeniem, że "to wszystko jest strasznie naiwne".
Odnośnie "mechaniki kwantowej jako absolutnie fundamentalnej teorii", to niestety nie dotyczy mechaniki kwantowej do której mamy dostęp (mocno ograniczeni zasobami)

Rozumiem ból kolegi. Ja też dorobiłem się wykładów Feynmana w twardej oprawie dopiero gdy zamieniłem fizykę na Javę :P

uwzględniającej niewielki układ (np. atom wodoru) ... zwykle zupełnie pomijająca otoczenie

Podręcznikowy model atomu pod względem realizmu odpowiada mniej więcej pojęciu punktu materialnego. Jeśli kolega chce liczyć otoczenie atomu, to trzeba użyć kwantowej teorii pola.

dostając klasyczną teorię pola ... i jej kwantowy opis (QFT)

QFT nie jest kwantowy opisem klasycznej teorii pola, jest odwrotnie: to klasyczne pola są granicą QFT.

Makroskopowo dużo wygodniej operować nam na mechanice klasycznej, mikroskopowo na kwantowej

Bzdura, zawsze wygodniej jest operować na mechnice klasycznej, tylko że ta przestaje dawać poprawne rezultaty.

a może po prostu to jest jeden świat, tylko z perspektywy dwóch różnych acz równoważnych opisów

Opisy klasyczny i kwantowy nie są równoważne, jeden jest granicą drugiego.

Ogólnie rozumiem problem kolegi - mechanika kwantowa jest kiepsko uczona. Nie zmienia to faktu, że do mechaniki kwantowej trzeba przywyknąć, i to zajmuje wiele lat czasu. To nasz mózgi mają problem z mechaniką kwantową, a nie natura. Polecam artykuły z bloga: http://motls.blogspot.com/search/label/quantum%20foundations?m=1 Najlepiej zacząć od najstarszych. Bardzo zgrabnie omawiają wiele typowych wątpliwości dotyczących mechaniki kwantowej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Naiwne to jest np. automatyczne przyjmowanie rozwiązań OTW typu Schwarzchilda, bez zastanawiania się co dzieje się z tą materią.

To jest ogólny problem fizyków - zapominają że zwykle pracują na idealizacjach.

 

... jak praktyczna mechanika kwantowa. Na przykład zwykle o atomie helu myśli się że ma po prostu dwa elektrony w stanie s ... podczas gdy należy rozważyć dwuelektronowe równanie Schrodingera psi(x1,x2), w którym już uwzględnia się ich odpychanie Kulombowskie - widać że te dwa elektrony są silnie zantykorelowane ... tyle że analitycznie już nie potrafimy obliczyć tej funkcji falowej ... a to jest tylko wierzchołek góry lodowej.

Niestety nie mamy dostępu do fundamentalnej mechaniki kwantowej: ewolucji funkcji falowej wszechświata. Ta do której mamy dostęp to straszna idealizacja, dlatego należy być bardzo ostrożny z interpretacją jej wyników.

 

Co do problemu jajka i kury odnośnie klasycznej i kwantowej teorii pola ...

Weź klasyczną z odpowiednikiem cząstek: zlokalizowanymi rozwiązaniami (tzw. solitonami), np: http://en.wikipedia.org/wiki/Topological_defect

Chcąc rozważać rozpraszania takich "klasycznych cząstek" (solitonów), musisz wziąć pod uwagę wszystkie możliwe scenariusze: rozważyć zespół diagramów Feynmana ... czyli żeby praktycznie tutaj coś policzyć wygodnie jest skwantować to pole: przejść do perturbacyjnego QFT ... jako alternatywnego opisu.

Przeszedłem przez wiele kursów mechaniki kwantowej, ale dopiero później, dzięki Maximal Entropy Random Walk zrozumiałem że odległości między kwantowym a klasycznym opisem nie jest taka wielka jak się wydaje ... polecam np. klasyczno-kwantowe kropelki Coudera (solitony):

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
co dzieje się z tą materią

 

Materią... czyli czym? Jakąś "substancją"? Strukturą czasoprzestrzeni?

Dzieje się... przestrzeń, czas... czyli co? Byty fizyczne? Rozdzielne/nierozdzielne? Tylko układ współrzędnych? Ciągłość/nieciągłość, a może "glutowata piana"? Ilość wymiarów obserwowanych/nieobserwowanych? Czy istnieje "punkt"? ...

 

:D Idę spaać!

 

Pozdrówki dla Wszystkich i dzięki za fajną lekturę :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Piękne. :) Problemem zostaje tylko nieskończony, choć skończony, kubeczek z popcornem. ;)

 

Edit: ktoś tu chyba manipuluje. WizzKid, gdzie się podział nieskończony kubeczek z popcornem (cała Twoja wypowiedź przede mną)? :)

Jeśli zamieszał moderator, to warto może zostawić jakiś ślad? Nie odpowiadałem przecież Ex nihilo (którego i tak pozdrawiam gorąco ;)).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja się nie znam, ale jak czytam o gwiazdach neutronowych, to bez problemu jestem w stanie usprawiedliwić sobie zjedzenie dowolnej ilości popcornu ;)

 

To Wy kontynuujcie, a ja dalej będę googlał co trudniejsze słowa ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też się nie znam, bo zasada zachowania liczby ziarenek popcornu jakoś mnie przerasta. ;):D

Oczywiście, nie było to do Ciebie WizzKid. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Były już liczne próby wytłumaczenia obserwowanych zjawisk charakterystycznych dla czarnej dziury, ale bez uciekania się do tej koncepcji. Odwołam się do nieocenionej "cioci" Wikipedii:

 

http://pl.wikipedia.org/wiki/Gwiazda_Q

 

http://pl.wikipedia.org/wiki/Grawastar

 

http://pl.wikipedia.org/wiki/Gwiazda_preonowa

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tommy, już wcześniej zahaczyłem o gwiazdy dziwne. Próby jednak "wytłumaczenia obserwowanych zjawisk charakterystycznych dla czarnej dziury", zwłaszcza w Twoich ustach, brzmią jakoś tak dziwnie, jak same dziwne gwiazdy. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może nie wyraziłem się zbyt precyzyjnie :D Chodziło mi o zjawiska takie jak soczewkowanie grawitacyjne, ale też charakterystyczne symptomy, np. obserwacja dysków akreacyjnych wokół niewidocznych, a masywnych obiektów.

No, ale wiadomo o co chodzi... ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Naiwne to jest np. automatyczne przyjmowanie rozwiązań OTW typu Schwarzchilda, bez zastanawiania się co dzieje się z tą materią.
Jasne, na takiej zasadzie jest naiwny każdy przejaw myślenia abstrakcyjnego.

 

To jest ogólny problem fizyków - zapominają że zwykle pracują na idealizacjach.

Żaden fizyk nigdy nie zapomina, że pracuje z pewnymi matematycznymi modelami rzeczywistości, jest to absolutnie oczywiste dla każdego. A dosyć zaskakujące dla laików.

 

tyle że analitycznie już nie potrafimy obliczyć tej funkcji falowej ... a to jest tylko wierzchołek góry lodowej.

To raczej normalna sytuacja w fizyce i matematyce że obiekty opisywane skończonymi wyrażeniami algebraicznymi zdarzają się rzadko.

 

Niestety nie mamy dostępu do fundamentalnej mechaniki kwantowej: ewolucji funkcji falowej wszechświata.
Nie rozumiem co oznacza "mieć dostęp do ewolucji funkcji falowej". Funkcja falowa nie jest obserwablą, funkcje falowe zasadniczo są niepoznawalne - w sumie można tak zinterpretować zakaz kwantowego klonowania. Aktualny stan funkcji falowej zależy od wiedzy obserwatora, różnie obserwatorzy mogą opisywać układ fizyczny różnymi funkcjami falowymi - klasyczny przykład do Wigner i jego przyjaciel.

 

polecam np. klasyczno-kwantowe kropelki Coudera (solitony):

Biedacy odkryli układ fizyczny który przypomina przez bardzo dalekie analogie mechanikę Bohma dla jednej cząsteczki, nie ma w tym nic dziwnego że zachowanie jest opisywane podobnymi równaniami matematycznymi. Matematyka jest bardzo uniwersalna i bardzo wiele zjawisk może być wyjaśnione tymi samymi równaniami. Dokładnie z tego powodu próbowano wyjasniać fale elektromagnetyczne eterem. Okazało się że eteru nie ma.

Mamy wzór na drogę hamowania punktu materialnego ze stałym przyspieszeniem. Kolega może pójść na stację i zobaczyć że ten sam wzór stosuje się do lokomotywy, na tej podstawie będzie twierdził że każdy punkt materialny to tak naprawdę maluteńka lokomotywa?.

 

Przeszedłem przez wiele kursów mechaniki kwantowej

Einstein pewnie by powiedział "powinien wystarczyć jeden" :)

 

dzięki Maximal Entropy Random Walk zrozumiałem że odległości między kwantowym a klasycznym opisem nie jest taka wielka jak się wydaje
Róźnica jest mikroskopijna - ih: w opisie klasycznym wszystkie wielkości komutują a w mechanice kwantowej nie.

 

Ostatnio czytałem, że zastosowano równania mechaniki kwantowej do opisu mózgu. Czy na tej podstwie mamy twierdzić, że świat to odbicie mózgu jakiegoś boga?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Czy na tej podstwie mamy twierdzić, że świat to odbicie mózgu jakiegoś boga?
A tam odbicie... WNĘTRZE.

Tylko bóg ma na razie jakieś 4 lata (w przeliczeniu na ludzkie), wciąż tworzy nowe neurony... a to co nazywamy "ciemną materią" jest płynem mózgowym, który tak naprawdę odżywia wszystkie galaktyki...

 

Sory, nie mogłem się powstrzymać :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Jasne, na takiej zasadzie jest naiwny każdy przejaw myślenia abstrakcyjnego.

Tego zdania mi brakowało.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Peceed, niezwykle cenię myślenie abstrakcyjne, tylko przypominam że należy pamiętać że to są zawsze idealizacje - że należy być bardzo ostrożnym z interpretowaniem otrzymanych wniosków.

Np. Feynman powiedział o double slit experiment: "We choose to examine a phenomenon which is impossible, absolutely impossible, to explain in any classical way, and which has in it the heart of quantum mechanics. In reality, it contains the only mystery.", co było jednym z czynników obecnej powszechnej wiary w niemożliwość intuicyjnego zrozumienia tego co się dzieje za abstrakcyjnym opisem mechaniki kwantowej, że trzeba zgwałcić naturalne intuicje i przyjąć "shut up and calculate" jako jedyne słuszne podejście ... Co gorsze, wywnioskowano z tego że natura/fizyka rzeczywiście jest np. niedetrministyczna - że mimo np. symetrii CPT która mówi że przeszłość i przyszłość są dość podobne, natura musi wylosować każdy kolejny krok ... że "Bóg gra w kości".

... no i dziś, wbrew Feynmanowi, przeprowadzamy eksperyment z dwoma szczelinami na klasycznopolowych (to znacznie więcej niż klasyczne) obiektach z dualizmem korpuskularno falowym: korpuskuła porusza się jedną trajektorią, a sprzężona z nią fala ("pilot wave") wszystkimi trajektoriami - "pilotując" trajektorię korpuskuły: https://hekla.ipgp.fr/IMG/pdf/Couder-Fort_PRL_2006.pdf

 

Co do eteru, czym się różni np. pole elektromagnetyczne od Lorentzowsko niezimienniczego eteru - "substancji" wypełniającej wszechświat, w której mogą się np. propagować fale?

Co do "wyższości mechaniki kwantowej" - bezpiecznie niż o opisach, mówić o eksperymentach - proszę podaj mi przykład takiego który uważasz że nie może mieć klasycznopolowego wyjaśnienia? (przesuń poprzeczkę Feynmana ... choć z jego całek po trajektoriach - jak mamy interferencję, to mamy wszystko).

 

Np. jednym z kontrargumentów przeciwko "klasycznemu" spojrzeniu na elektron: że wykonuje on pewne błądzenie losowe w zdefektowanej sieci półprzewodnika, było to że oczekiwalibyśmy że dalej może on swobodnie się poruszać - podczas gdy półprzewodnik jednak nie przewodzi prądu ponieważ elektrony statystycznie lokalizują się w obszarach bez defektów (lokalizacja Andersona). No i okazuje się że te standardowe modele błądzenia przypadkowego ("generic random walk") tylko przybliżają podstawową zasadę którą powinniśmy stosować w fizyce statystycznej: maksymalizacji niewiedzy. Wybierając porządnie: używając Maximal Entropy Random Walk, okazuje się że oczekujemy już dokładnie takich samych lokalizacji jak w mechanice kwantowej (gęstość stacjonarna prawdopodobieństwa to kwadraty stanu podstawowego Hamiltonianu):

 

conf.jpg

 

Wracając do rozwiązań OTW typu Schwarzchilda, zupełnie pomija się tutaj dość istotne pytanie czy np. materia jest w stanie przetrwać wymaganie ściśnięcie do nieskończoności - czyli czarna dziura mogła powstać. Szczególnie że dalej nie mamy kwantowej grawitacji.

Zamiast tego było wielkie hura i obsadzenie tej niszy ekologicznej przez fizyków - zgodnie z chyba największą patologią w nauce jako wytworze ambitnych i egocentrycznych indywiduów: koncept nie zakorzenia się w społeczności naukowej kiedy jest poprawny, tylko kiedy jest "ciekawy" - można z niego wyprodukować dużo papieru i sprzedać publice.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...