Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Powstała mapa jądra komety

Rekomendowane odpowiedzi

Wykonane w wysokiej rozdzielczości zdjęcia jądra komety 67P/Czuriumow-Gierasimienko pozwoliły naukowcom na stworzenie jego dokładnej mapy i podzielenie jej na kilka regionów, z których każdy ma odrębne cechy.

 

Nigdy wcześniej tak dokładnie nie obserwowaliśmy powierzchni komety. To historyczny moment, mamy bardzo szczegółową mapę jądra - mówi główny naukowiec programu OSIRIS, Holger Sierks z Instytutu Nauk o Układzie Słonecznym im. Maksa Plancka. Na wykonanych zdjęciach pojedynczy piksel odpowiada 75 centymetrom na powierzchni.

 

Na jądrze komety naukowcy wyróżnili obszary zdominowane przez klify, obniżenia, kratery, głazy i równoległe wyżłobienia. Jedne obszary wydają się spokojne i stabilne, inne prawdopodobnie ulegają zmianom. Sierks podkreśla jednak, że to wstępne wnioski. Obecnie nikt nie jest bowiem w stanie stwierdzić w jaki sposób będzie zmieniało się jądro komety.

 

Mapa stworzona przez pojazd Rosetta, który od miesiąca towarzyszy komecie, przyda się naukowcom już w najbliższych dniach. Zespół odpowiedzialny za misję pojazdu Rosetta zbierze się 13 i 14 września w Tuluzie i na podstawie mapy wybierze podstawowe oraz zapasowe miejsce lądowania próbnika Philae. Lądowanie Philae zaplanowano na 11 listopada. Ostateczna data zostanie potwierdzona do połowy października.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kto się ze mną zgodzi, że udane lądowanie Philae, będzie miało bardzo duże znacznia dla ewentualego "kopalnictwa" asteroid, komet i innych?

 

Pytanie tylko czy nie spowodujemy wtedy, sami sobie, uderzenia dużego meteorytu na naszą planete?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Znaczenie dla górnictwa asteroid pewnie ma... ale raczej nie spowodujemy sobie takich problemów.

Tylko ciekawy jestem kiedy to górnictwo będzie opłacalne, bo na razie wydaje się zbyt drogie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja właśnie znając podejści ludzi do eksploracji złóż boję się że właśnie w celu obniżenia kosztów zaczną je nie tylko rozwiercać ale także wysadzać :/

 

A co do opłacalności to ciężko powiedzieć ale może stać się koniecznością dość szybko ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A gdyby tak użyć temperatury wejścia w atmosferę jak pieca hutniczego...

To dopiero mogłoby być niebezpiecznie, bo odłamki to drobiazg.

Po pierwsze: większość z nich się spali.

Po drugie: za dużo materiału by uciekło, więc szkoda go marnować... a dotarcie do kolejnej skały to kolejne koszty, więc raczej nie warto.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ekonomicznie uzasadniona eksploatacja zasobów naszego układu bez skonstruowania kosmicznych wind nie wydaje się możliwa.

Sugestia pogo aby energię kinetyczną rud i metali wykorzystywać do ich topienia uważam za rewelacyjny pomysł - już widzę te strugi ciekłego metalu lejące się z nieba prosto do konwertorów, pieców i kadzi. Jednak wydaje się, że latanie po żelazo na krańce Układu Słonecznego to duża ekstrawagancja bo jednak bliżej nam do dna Pacyfiku gdzie czekają nas nieprzebrane złoża konkrecji fajnych metali.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie zgodzę się Jajcenty. Winda kosmiczna daje (taki zgrubny oczywiście obrazek, bo diabeł tkwi w szczegółach) ekonomiczne podstawy do naszego masowego "wynoszenia się" w... kosmos. Nie jest jednak argumentem do SPROWADZANIA na Ziemię czegoś. Ot pospawany w "dzi ziro" kadłub promu pasażerskiego z odpowiednią hamującą ceramiczną płytą woduje sobie od razu na morzu (:D). Oczywiście kwestia rozwinięcia tego przemysłu jest tymczasem całkowicie poza naszym zasięgiem (zwłaszcza ekonomicznym), choć próbujemy technologie (Роскосмос ostatnio; choć wyszło nieco śmisznawo). Ale bez prób (i rozwijania nauki) się nie da.

 

Bardziej poważnie, to oczywiście masz rację – dna oceaniczne zawierają wystarczająco wiele, by bawić się jeszcze przez wiele stuleci w cywilizację "rozsądku". ;)

No i nie żartuj sobie z pomysłów Pogo (choć oczywiście bardziej obawiałbym się nie ciekłych strug metali, a oparów w naszej kochanej atmosferze…).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To nie był żart. Metalurdzy byliby zachwyceni mając metal za darmo rozgrzany do potrzeb technologicznych. No może bardziej ci od kosztów produkcji. Gospodarka ciepłem to wcale nie mała część produkcji stali.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ok, zwracam honor. Ciekaw jestem tylko tego, jak metalurdzy nadążą z nadstawianiem kadzi w odpowiednie miejsce (o to, z jaką dokładnością je namierzą, chyba nie warto pytać). ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Raczej bym obstawiał, że całą kadź od razu gotowa będzie wchodzić razem z tym meteorytem... albo raczej z jego fragmentem... chociaż wtedy może się okazać, że koszty...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No to obawiam się, że kadź roztopi się wcześniej, niż nasz materiał. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że ceramiczny piec da radę... coś na pewno da się wymyślić, choć na razie nie mam pojęcia jak mogłoby to wyglądać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też, ale piec (niechby i ceramiczny) pod spodem, to zdecydowanie mniej energi dla naszego metalu do roztopienia. :D

Jeśli byłby wyżej, to może nie zdążyć złapać ciekłej strugi. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli byłby na dole, ale nie na osi wchodzenia, tylko obok, to akurat do niego by leciało a ciepłą prawie by nie zabierał.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A dlaczego miałaby ta kadź nie zabierać ciepła? Czy obok, czy pod spodem, czy w poprzek, czy wzdłuż, GRZEJE się niemiłosiernie. :D

No i jeśli jest obok, to jak złapie stopiony metal "obok"? Magnetyzm zostaw w spokoju, bo chyba jesteśmy daleko za punktem Curie. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Grawitacja?

Chyba da się ustalić gdzie będzie leciał metal z wytapianej skały i łapać właśnie tam... szczególnie jeśli cały fragment zamkniemy w naszym "piecu" ogrzewanym przez atmosferę... a przynajmniej jego newralgiczne miejsca. Osłonimy co trzeba od "wiatru" z atmosfery i wiadomo gdzie spadnie... w skali do kilku metrów... wystarczy :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy dobrze zrozumiałem: chcecie złapać kilkaset ton roztopionego metalu, rozpędzonego do kilkudziesięciu tysięcy kilometrów na godzinę? I to gdzieś na Ziemi? A czy wiecie, że filmy o Supermanie to jest eee... fikcja?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Czy dobrze zrozumiałem: chcecie złapać kilkaset ton roztopionego metalu, rozpędzonego do kilkudziesięciu tysięcy kilometrów na godzinę? I to gdzieś na Ziemi? A czy wiecie, że filmy o Supermanie to jest eee... fikcja?

 

Od biedy, patrząc na spadanie magnesu neodymowego w miedzianej rurze mogę sobie wyobrazić jakiś rodzaj pułapki elektromagnetycznej, która będzie pewnie nawet dodatnia ze względu na energię elektryczną. Ale spodziewam się, że byłby to duże urządzenia - kilometry ?

:)

 

Terry Pratchett i spółka w "Nauce świata dysku" gdybali, że surowce pozyskiwane z Kosmosu (dużo cenniejsze od żelaza) byłyby wykorzystywane jako przeciwwaga w windach kosmicznych, tak by płacić mniejszy trybut grawitacji. Więc może tędy droga.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Od biedy, patrząc na spadanie magnesu neodymowego w miedzianej rurze mogę sobie wyobrazić jakiś rodzaj pułapki elektromagnetycznej

 

Ja nie bardzo, bo nasz spadający "produkt" to raczej niekoniecznie diamagnetyk (również nie ferromagnetyk, bo temperatura chyba wyższa od temperatury Curie). ;)

Raczej pole magnetyczne nie jest nazbyt chętne do współpracy, choć co do "wytopu" miedzi, złota czy magnezu można się zastanowić. ;)

 

Terry Pratchett i spółka w "Nauce świata dysku" gdybali, że surowce pozyskiwane z Kosmosu (dużo cenniejsze od żelaza) byłyby wykorzystywane jako przeciwwaga w windach kosmicznych, tak by płacić mniejszy trybut grawitacji. Więc może tędy droga.

 

Kolejny ukłon w stronę T.P. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...