Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Czerwone krwinki mogą transportować leki

Rekomendowane odpowiedzi

Naukowcom z Whitehead Institute udało się zmodyfikować czerwone krwinki tak, by przenosiły ze sobą cały wachlarz najróżniejszych związków chemicznych, od lekarstw po szczepionki. Chcieliśmy stworzyć wysokowartościowe czerwone komórki krwi, które robią coś więcej niż tylko dostarczanie tlenu. Położyliśmy podwaliny pod technologię pozwalającą na wyhodowanie mysich i ludzkich komórek, które niosą ze sobą to, co chcemy i potencjalnie mogą zostać wykorzystane do celów terapeutycznych i diagnostycznych - mówi Harvey Lodish.

Czerwone krwinki mogą być bardzo dobrym nośnikiem różnych substancji. Ich wielkimi zaletami są m.in. długość życia wynosząca do 120 dni oraz powszechność w organizmie. Bardzo istotnym czynnikiem jest fakt, że podczas powstawania krwinek komórki progenitorowe, które dojrzewają w krwinki, odrzucają swoje jądro i – tym samym – DNA. Bez jądra dojrzałe czerwone komórki krwi nie niosą ze sobą materiału genetycznego, który może zawierać mutacje prowadzące do nowotworów.

Lodish i jego zespół umieścili na powierzchni komórek progenitorowych specyficzne białka obecne w dojrzałych krwinkach. Gdy krwinki dojrzały i odrzuciły jądra, proteiny pozostały na powierzchni komórek. Odpowiednio dobierając te proteiny można utworzyć silnie wiązania pomiędzy nimi, a związkami chemicznymi, które mają być przez krwinki przenoszone. Modyfikacje takie nie uszkadzają komórek. Jako, że zmodyfikowane czerwone krwinki mogą krążyć w organizmie nawet przez cztery miesiące, możemy wyobrazić sobie scenariusz, w którym wykorzystujemy je do przechowywania w organizmie przeciwciał neutralizujących toksynę. Uzyskamy w ten sposób wystarczający na długi czas magazyn, który zostanie uruchomiony, gdy toksyna trafi do organizmu - stwierdzili uczeni. Zmodyfikowane krwinki można by wykorzystać również do wiązania i usuwania szkodliwego cholesterolu z krwi, przenoszenia leków rozpuszczających zakrzepy lub zwalczających chroniczne stany zapalne.

Osiągnięciami naukowców z Whitehead Institute zainteresowała się już DARPA.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Dr hab. n. med. Arkadiusz Kazimierczak i dr n. med. Paweł Rynio - chirurdzy naczyniowi z Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego nr 2 PUM Szczecinie - przeprowadzili pierwszą w Polsce całkowicie przezskórną naprawę aorty piersiowo-brzusznej za pomocą modyfikowanego stent-graftu. Operacja odbyła się 20 września. Wykonano ją u 75-letniego pacjenta z objawowym - bolesnym - i grożącym pęknięciem tętniakiem okołotrzewnym.
      Z powodu występujących u niego dodatkowych naczyń odchodzących od aorty chory nie mógł skorzystać z zamawianych u producenta standardowych stent-graftów (branchowego z doszywanymi rękawkami na naczynia czy fenestrowanego z wyciętymi okienkami na naczynia). Ze względu na stan tętniaka w grę nie wchodziło również oczekiwanie na stent-graft wyprodukowany na miarę (trwałoby to bowiem od 2 do 3 miesięcy).
      Tętniak okołotrzewny to jeden z rodzajów tętniaków aorty brzusznej, czyli odcinka aorty od przepony po tętnice biodrowe. Najczęściej pojawiają się tutaj tętniaki podnerkowe, które lokalizują się w odległości większej niż 1 cm poniżej tętnic nerkowych. To standardowy przypadek, który może być leczony „zwyczajnym” stent-grafem (protezą) - powiedział Kopalni Wiedzy doktor Paweł Rynio. Czasem jednak tętniak rozciąga się w stronę przepony. W zależności od jego umiejscowienia, może być przynerkowy (tzw. juxtarenalny), gdy przylega do tętnic nerkowych, okołonerkowy (pararenalny), gdy sięga powyżej tętnic nerkowych, oraz gdy sięga jeszcze wyżej aż do pnia trzewnego, wówczas zwiemy go tętniakiem okołotrzewnym, mając jednak cały czas na myśli tętniaka aorty brzusznej - wyjaśnia doktor Rynio. W przypadku tętniaka podnerkowego wystarczy zastosować protezę (stent-graf), który wygląda jak rura do odkurzacza i nie ma otworów bocznych. Kolejne stadia tętniaka oznaczają, że jeśli chcemy zastosować protezę, to będzie ona przechodziła w miejscu naczyń bocznych, zatem stent musi mieć otwory, które umożliwią przepływ krwi do tych naczyń. Z tego wynika cała trudność tej procedury i z tego powodu jest potrzebny indywidualny model 3D pacjenta, aby zaplanować otwory w sposób zindywidualizowany do danego pacjenta - tłumaczy chirurg.
      W opisywanym przypadku rozwiązanie problemu było na wyciągnięcie ręki, ponieważ lekarze z Kliniki Chirurgii Naczyniowej, Ogólnej i Angiologii szpitala klinicznego nr 2 w Szczecinie wyspecjalizowali się w modyfikowaniu stent-graftów. Wykorzystując model aorty danego pacjenta, wydrukowany techniką 3D, modyfikują [oni] własnoręcznie, już na sali operacyjnej, standardowe stent-grafty i dopasowują je indywidualnie do anatomii operowanego pacjenta - podkreślono w komunikacie placówki. Chirurdzy naczyniowi szpitala na szczecińskich Pomorzanach są jedynym zespołem w Polsce, który tego typu zabiegi wykonuje rutynowo, również w przypadkach nagłych - dodano.
      Warto podkreślić, że zastosowanie dostępu całkowicie przezskórnego minimalizuje uraz operacyjny i skraca czas rekonwalescencji.
      [...] Zastosowaliśmy modyfikację stent-graftu z okienkami na cztery naczynia trzewne [takie leczenie bazuje na zmodyfikowanych wewnątrz wydruku 3D stent-graftach fenestrowanych] - powiedział dr hab. n. med. Kazimierczak. Wykonanie przezskórne - dwa dostępy do tętnicy podobojczykowej na klatce piersiowej i obu udowych w pachwinach, zamiast jak dotychczas czterech - pozwoliło na zminimalizowanie urazu operacyjnego, tak że chory był w pełni uruchomiony już w pierwszej dobie po zabiegu i zapytał o termin wypisu ze szpitala – dodał dr Rynio.
      Doktorzy Kazimierczak i Rynio należą do szczecińskiego Aortic Teamu, czyli zespołu chirurgów naczyniowych i kardiochirurgów, którzy stosują nowatorskie metody leczenia tętniaków. Zespół planuje rozszerzenie wskazań do zabiegów całkowicie przezskórnych w leczeniu patologii łuku aorty. Pierwsze próby z ograniczeniem urazu operacyjnego w tym zakresie zostały już podjęte w przypadku innej operowanej chorej. Tym razem zastosowano dwa małe cięcia przy wymianie całego łuku aorty zamiast jak dotychczas pięciu. Pacjentka również jest w dobrym stanie.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Amerykański Narodowy Instytut Alergii i Chorób Zakaźnych (NIAID) poinformował, że remdesivir pomógł w szybszym powrocie do zdrowia osobom cierpiącym na zaawansowaną postać COVID-19. Wstępna analiza danych z rozpoczętych 21 lutego testów na podwójnie ślepej kontrolowanej randomizowanej grupie 1063 pacjentów wykazała, że ci, którzy otrzymali remdesivir wracali do zdrowia znacznie wcześniej, niż osoby, które otrzymały placebo.
      Przed trzema dniami rozpoczęło się spotkanie specjalnego zespołu naukowego który przeanalizował wstępne dane z prowadzonych testów. Okazało się, że osoby, które otrzymywały remdesivir zdrowiały o 31% szybciej, niż ci, którzy go nie otrzymywali. Przeciętny pacjent leczony remdesivirem był zdrowy po 11 dniach, a pacjent z grupy kontrolnej po 15 dniach. Zauważono też zwiększoną przeżywalność w grupie osób otrzymujących remdesivir. Śmiertelność wynosiła tam bowiem 8%, a grupie kontrolnej – 11,6%.
      Chociaż 31-procentowe przyspieszenie powrotu do zdrowia może nie wydawać się niczym wielkim, to jest to bardzo ważny dowód, że lek działa. Udowodniono, że blokuje on rozprzestrzenianie się wirusa [takie wyniki dały badania na małpach – red.]. Z czasem stanie się on standardowo przepisywanym lekiem, uważa szef NIAID, doktor Anthony Fauci. Zapowiedział on jednocześnie, że więcej wyników badań zostanie ujawnionych, gdy zostaną one przygotowane do publikacji w recenzowanym czasopiśmie.
      Remdesivir to jeden z 18 najbardziej obiecujących leków z grupy ponad 160 środków, które są badane jako potencjalne leki przeciwko COVID-19.
      Niewykluczone, że wkrótce Federalna Agencja ds. Żywności i Leków (FDA) oznajmi, że jest skłonna do zastosowania szybkiej ścieżki dopuszczenia remdesiviru w leczeniu COVID-19. O takiem możliwości mówił Scott Gottlieb, były szef FDA. Coraz więcej danych dotyczących remdesiviru wskazuje, że aktywnie zwalcza on COVID-19. Obecnie mamy wystarczająco dużo informacji, by rozważać zastosowanie przez FDA szybkiej ścieżki zatwierdzenia leku, stwierdził.
      Mniej entuzjastycznie nastawiony jest Eric Topol, dyrektor Scripps Research Translational Institute, który zauważa, że z danych analizowanych przez NIAID nie wynika znaczące statycznie zmniejszenie śmiertelności (8% vs 11%), ale wyraźną korzyścią jest tutaj krótszy czas powrotu do zdrowia.
      Organizowana przez NIAID III faza testów klinicznych remdesiviru to jedno z trzech randomizowanych ślepych badań III fazy nad tym lekiem. Testy te rozpoczęły się 21 lutego, a pacjentów skończono przyjmować 19 kwietnia. Początkowo w testach miało brać udział 440 pacjentów, później producent leku, firma Gilead, zdecydował się na znaczne zwiększenie ich liczby. Jednocześnie zwiększono też liczbę pacjentów biorących udział w dwóch innych badaniach. W jednym z nich, prowadzonym na dorosłych z ciężkimi objawami COVID-19 liczbę testowanych zwiększono z 400 do 2400 osób, w drugim – gdzie remdesivir podawany jest dorosłym ze średnio ciężkim przebiegiem choroby – liczbę badanych zwiększono z 600 do 1600.
      Zanim jednak zaczniemy pokładać zbyt duże nadzieje w remdesivirze musimy przypomnieć o wynikach niedawno zakończonych chińskich badań nad tym lekiem. W Chinach również przeprowadzono randomizowaną, podwójnie ślepą próbę na pacjentach z ciężkim przebiegiem COVID-19. Badania były prowadzone na 237 osobach, z których 158 podano remdesivir. Autorzy stwierdzili, że nie zmniejszył on ilości wirusa SARS-CoV-2 w ich krwi. Stwierdzili też, że mediana powrotu do zdrowia pacjentów, którym podawano remdesivir wyniosła 21 dni, a grupy kontrolnej – 23 dni. Zastrzegli, że różnicę tę należy zweryfikować podczas większych badań. Donieśli jednocześnie, że w grupie pacjentów leczonych remdesivirem zmarło 13,9% osób, a w grupie kontrolnej – 12,8%. Nie uznano tej różnicy za statystycznie istotną.
      Ponadto u 18 (11,6%) pacjentów wystąpiły na tyle poważne skutki uboczne, że przerwano u nich leczenie remdesivirem. Wystąpienie jakichkolwiek skutków ubocznych zaobserwowano u 65,8% osób, którym podawano remdesivir i u 64,1%, którym podawano placebo.
      Trzeba jednak zauważyć, że w Chinach badano niewielką grupę osób. Początkowo planowano przeprowadzenie badań na 453 pacjentach, jednak, jak stwierdzili ich autorzy, epidemia COVID-19 w Chinach jest na tyle dobrze kontrolowana, że nie udało się znaleźć tylu pacjentów. Dlatego też badania trwały krócej i na mniejszej grupie. Chińczycy zawiesili też planowane badania remdesirivu na osobach z łagodnym i średnio ciężkim przebiegiem COVID-19.
      Na razie wszystko wskazuje na to, że remdesivir przynosi rzeczywiste korzyści pacjentom w ciężkim stanie. Z informacji jakie wyciekły z University of Chicago, gdzie również prowadzone są testy leku, wynika, że u tamtejszych pacjentów zauważono błyskawiczną poprawę i wszyscy zostali wypisani do domów w ciągu tygodnia. W reakcji na wyciek Uniwersytet oświadczył, że w tym momencie wyciąganie jakichkolwiek wniosków jest przedwczesne i nieuprawnione.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Gdy informowaliśmy o rozpoczętych przez WHO ogólnoświatowych testach 4 najbardziej obiecujących leków na COVID-19, wspomnieliśmy, że największy potencjał kliniczny może mieć Remdesivir. Teraz jeden ze współtwórców Remdesiviru, profesor Ralph Baric, który od 35 lat bada wirusy RNA, informuje o stworzeniu jeszcze jednego obiecującego środka – EIDD-2801.
      Dotychczas badania in vivo EIDD-2801 przeprowadzono na myszach zarażonych SARS-CoV i MERS-CoV. Zarówno w przypadku myszy, którym podano EIDD-2801 przed zarażaniem, jak i u tych, którym lek podano po zarażeniu, nowy związek doprowadził do polepszenia funkcjonowania płuc, zmniejszenia liczby wirusów w wymazie oraz zmniejszył spadek wagi ciała.
      Przeprowadzono również badania laboratoryjne z użyciem komórek ludzkich płuc. Okazało się, że EIDD-2801 znacznie zmniejsza możliwości replikacji wirusów MERS-CoV, SARS-CoV oraz SARS-CoV-2. Nie zauważono przy tym negatywnego oddziaływania leku na komórki.
      Naukowcy jednak na tym nie poprzestali. Postanowili sprawdzić, jak nowy środek wpływa na występujące obecnie u nietoperzy koronawirusy SHC014, HKU3 oraz HKU5. Te koronawirusy nie zarażają obecnie ludzi. SHC014 jest jednak blisko związany z SARS-COV i może namnażać się w komórkach ludzkich płuc, ma więc potencjał do wywołania zakażeń u ludzi. Bardziej odległy od SARS jest szczep HKU3, a HKU5 lest podobny do MERS.
      Przeprowadzone testy in vitro wykazały, że EIDD-2801 działa również na te trzy szczepy koronawirusów. Jeśli więc w przyszłości znowu wybuchnie epidemia spowodowana wirusem podobnym do SARS lub MERS, nowy środek ma potencjał do jej zwalczania. Co więcej, okazało się, że nowy środek może być skuteczny przeciwko koronawirusom, które zmutują i nabędą oporności na Remdesivir.
      Profesor Baric i jego współpracownicy to ludzie, do których słów powinniśmy przywiązywać zdecydowanie większą uwagę. Już w 2015 roku donosili oni na łamach Nature Medicine o podobnych do SARS koronawirusach, które mają potencjał zarażania ludzi. Rok później opisywali badania nad jednym z takich wirusów.
      Teraz zespół Barica wraz z firmą Ridgeback Biotherapeutics oraz niedochodowa organizacją Drug Innovations at Emory (DRIVE) z Emory University, pracują nad rozpoczęciem testów EIDD-2801 na ludziach.
      Ze szczegółami najnowszych badań można zapoznać się na łamach bioRxiv [PDF].

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Wkrótce dowiemy się, czy leki przeciwko HIV i Eboli pomagają w walce z Covid-19, chorobą wywoływaną przez koronawirusa 2019-nCoV. Jak informuje Światowa Organizacja Zdrowia, lekarze w Chinach podali „dużej liczbie pacjentów” kombinację dwóch leków przeciwko HIV – lopinawiru i ritonawiru. Wyniki testu powinny być znane najpóźniej w ciągu kilku tygodni.
      Ponadto, jak poinformowała Marie-Paule Kieny z WHO, wkrótce w Chinach rozpoczną się też testy leku u nazwie remdesiwir, który został opracowany na potrzeby zwalczania Eboli. Naukowcy nie wykluczają, że może być też pomocy w leczeniu Covid-19. Musimy poczekać kilka tygodni, by się o tym przekonać, mówi Kieny.
      Dotychczas mieliśmy pojedyncze przypadki wyzdrowienia po podaniu leków. Opisywaliśmy na przykład przypadek starszej kobiety, której stan poprawił się po zastosowaniu Keltry i Tamiflu. Jednak na podstawie takich przykładów nie można orzec, czy rzeczywiście leki pomagają.
      Specjaliści pracują tez nad czterema szczepionkami mającymi zwalczać koronawirusa z Wuhan. Prawdopodobnie za 3-4 miesiące rozpoczną się testy kliniczne jednej lub dwóch z tych szczepionek. Minie jednak 12-18 miesięcy, zanim szczepionka stanie się powszechnie dostępna, informuje inny przedstawiciel WHO, Soumya Swaminathan.
      Podczas specjalnego panelu, który zakończył się właśnie w Genewie, eksperci zidentyfikowali trzy główne obszary badawcze, którymi należy pilnie się zająć. Obszar pierwszy to opracowanie metod leczenia ludzi, którzy już chorują na Covid-19, obszar drugi to stworzenie łatwiejszych w użyciu testów na koronawirusa, obszar trzeci, to lepsze zrozumienie zachowania patogenu.
      Obecnie przeprowadzenie testu na obecność koronawirusa wymaga dostępu do specjalistycznego laboratorium. Byłoby łatwiej, gdyby powstał test, który można wykonać na miejscu. Dominic Dwyer z University of Sydney uważa, że stworzenie takiego testu powinno być priorytetem. Im szybciej postawi się diagnozę, tym szybciej można z tym coś zrobić. Na przykład odizolować chorego.
      Dotychczas koronawirus zainfekował 64 441 osób na całym świecie, z czego 63 859 w Chinach. Zmarły 1383 osoby (w Chinach 1381), wyzdrowiało 7005 chorych. Pojawiają się jednak poważne pytania o rzetelność danych przekazywanych przez chińskie władze, zatem rzeczywista liczba chorych i zgonów może być inna.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Lekarze z Tajlandii poinformowali, że wyleczyli poważny przypadek koronawirusa 2019-nCoV za pomocą koktailu leków. Trzem chorym podano lek przeciwko HIV o nazwie Kaletra (to połączenie lopinawiru i rytonawiru) oraz przeciwgrypowy Tamiflu (oseltamiwir).
      Po podaniu leków u 71-letniej kobiety, która chorowała od 10 dni, doszło do znaczącej poprawy stanu zdrowia. Zaledwie 48 godzin po podaniu leków testy nie wykazały w jej organizmie obecności wirusa, a pacjentka była w stanie samodzielnie usiąść na łóżku. U jednego z leczonych pacjentów pojawiła się wysypka, dlatego przerwano podawanie leków. Dwoje pozostałych, w tym wspomniana starsza pani, wciąż je przyjmuje.
      Kaletra jest obecnie badana w Chinach, gdzie w randomizowanych testach podaje się ją osobom zarażonych koronawirusem z Wuhan. Lekarze z Tajlandii zdecydowali się dołączyć do Kaletry Tamiflu, gdyż wcześniejsze badania pokazywały, że pomaga on osobom zarażonym MERS.
      Na razie brak jest wystarczających dowodów, by stwierdzić, że nasza terapia na pewno działa. Jednak postanowiliśmy poinformować o tym międzynarodową społeczność medyczną. Jak na razie wyniki wyglądają dobrze, mówi Somkiat Lalitwongsa, dyrektor Szpitala Rajavithi w Bangkoku. Jako, że brak jest standardowych procedur leczenia, próbujemy różnych kombinacji leków, dodaje.
      W Tajlandii potwierdzono dotychczas 19 przypadków zarażenia 2019-nCoV, z czego 11 osób już wyzdrowiało i wróciło do domów. W szpitalach znajduje się 311 osób, które są podejrzane o zarażenie.
      Dotychczas na całym świecie potwierdzono 17 405 przypadków infekcji, 362 zgony, a 487 osób wyzdrowiało.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...