Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Wirtualna podróż dronem

Rekomendowane odpowiedzi

Drony stają się coraz bardziej popularne. Nic więc dziwnego, że powstają takie interaktywne witryny jak TravelByDrone, które pozwalają wgrywać na serwer filmy z podróży dronami nad różnymi obszarami.

Użytkownicy mogą dodawać swoje materiały wideo z YouTube'a. By inni ludzie mogli zobaczyć nagranie, najpierw musi ono przejść weryfikację przez obsługę witryny.

Niektóre rejony są sfilmowane naprawdę szczegółowo, podczas gdy inne, np. większość Rosji czy Afryka, są wielką dronową pustką.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wystawiając się na SWOIM prywatnym polu, w SWOIM prywatnym skąpym stroju, na POWSZECHNE Słońce czekam filmiku z moją skromną osobą. Czy debilom trzeba tłumaczyć kwestie prywatności? Chory ten Świat, gdzie paparazzi to "zawód" zamiast kategorii przestępcy. Google już raz "wtopił", a właściwie zapłacił odpowiednio. ;) Ciekaw jestem, jak rozwinie się to z dronami...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zgodnie z prawem (przynajmniej naszym) póki jesteś tylko elementem krajobrazu, to nie ma przeciwwskazań do uwieczniania i publikacji (to samo tyczy się osób publicznych czy imprez masowych\).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No to powiedz proszę, dokąd jestem elementem krajobrazu? Prosty filtr graficzny może mnie wszak z niego wyciąć. :D Krajobraz mojej ziemi jest MÓJ. Gdybyś nie wiedział. :)

 

Edit: coraz mniej nieprywatnego krajobrazu (jeśli to miałeś na myśli; ewentualnie ustawodawca, na którego inteligencję, jak wiadomo...).

 

P.S. Brak informacji o Twojej cenzurze (sklejanie postów) wynika z trybu, w którym się logujesz.

 

Edit2: ciekaw jestem, co ustawodawca powie na zestrzeliwanie dronów nad swoją ziemią? :)

Mam na myśli lecące "nisko". Ale odpowiednią wysokość trudno znaleźć w prawodawstwie. :D

Kurczę, to niezły pomysł. No bo niby jak naprowadzacz udowodni wysokość, na jakiej leciał jego pie.. fajny dron? GPS nie daje tu dobrej dokładności. :D :D :D Czas kupować odpowiednią i legalną na te muchy broń. :) Może być niezła zabawa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Musiano by najpierw stwierdzić przyczynę "awarii" i "zaginięcia" drona :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No to powiedz proszę, dokąd jestem elementem krajobrazu?

 

To już zadanie dla sądu, by ocenił ile krajobrazu jest w krajobrazie.

 

Krajobraz mojej ziemi jest MÓJ. Gdybyś nie wiedział. :)

 

Nie ma to znaczenia. Przestrzeń powietrzna także? Jedyne co możesz ugrać, to naruszenie miru i brak poszanowania norm społecznych. Ewentualnie atakować prawem lotniczym.

 

Edit2: ciekaw jestem, co ustawodawca powie na zestrzeliwanie dronów nad swoją ziemią? :)

 

Zapewne powie, że musisz za to słono zapłacić.

 

P.S. Brak informacji o Twojej cenzurze (sklejanie postów) wynika z trybu, w którym się logujesz.

 

Po raz kolejny wysnuwasz całkowicie błędne wnioski. Na szczęście przyzwyczaiłem się. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Masz rację wilk. Poza informacją o tym co powie ustawodawca. Nie od tego jest ustawodawca, tylko sąd po zgłoszeniu sprawy cywilnej.

W tej chwili prawo dopuszcza loty (w bezpośredniej widoczności) do celów prywatnych bez zezwolenia.

Od tego roku trzeba mieć zezwolenie na loty inne niż prywatne, np. filmowanie wesela przez firmę.

Istotna jest jeszcze waga BAL.

No i jeszcze inna sprawa. Odnośnie fotografowania ludzi, także nagrywania rozmów - w tej chwili przepisy są mocno niedoskonałe.

Astroboy słusznie zaważa że nie jest łatwo określić czy jakieś zdjęcie to zdjęcie osoby prywatnej czy jednak krajobrazu, i raczej nie da się tego rozstrzygnąć.

Według mnie niestety, technika jest jaka jest i chyba martwe prawo nie jest nikomu potrzebne. Może lepiej się oprzeć na zakazie fotografowania (bez zgody) z odległości mniejszej niż 2 m np? To już jest łatwiej określić.

Dobrze też chyba każdy sobie zdaję sprawę że mogę zrobić zdjęcie jakiegoś zamku z jakąś osobą w tle i jej twarzą ale jak udostępnie to w znakomitej rozdzielczości to każdy ściągający może sobie wyciąć twarz tej osoby i uzyska wynik jakby robiono zdjęcie tej osobie.

Dlatego właśnie uważam że przed zdjęciami się nie ochronimy, możemy się jednak po zmianie prawa ochronić przed naruszaniem naszej osobistej strefy przy fotografowaniu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wchodzenie z butami w moją prywatność też mi się nie podoba i co innego robić sobie zdjęcie z wakacji i trzymać w domu, a co innego publikować (choćby wrzucać na profil czy to facebook czy gdziekolwiek).

Kryterium nie powinna być odległość, a jakość.

Dozwolone powinno być publikowanie zdjęcia z uwiecznioną na nim osobą pod warunkiem, że nie została przekroczona maksymalna liczba pikseli pomiędzy oczami uwiecznionej osoby. Liczbę tą należy ustalić tak, aby rozpoznanie osoby nie było łatwe/jednoznaczne.

 

Jak to jest teraz z publikowaniem zdjęć, na których jest tylko profil?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wilk, mam jeszcze jedną wątpliwość (skoro tak chętnie udzielasz porad prawnych). Czy jeśli mój sąsiad zbuduje zdalnie sterowany poduszkowiec z kamerką i "wjedzie" nim na moją ziemię, to też mam nie strzelać? I też powoływać się na prawo lotnicze (bo na drogowe chyba nie bardzo)? ;)

 

Co do wysnuwania wniosków nie odniosę się publicznie. Może to kwestia kultury osobistej? ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hmm, rób jak chcesz ale nie dziw się wizycie Policji później, albo przesyłce z sądu dużo później. Czy Twoja posesja to jakaś strzelnica??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy w Polsce fajerwerki są zabronione? Wystarczy popracować nad precyzją. :D

"Posesja" nieco obraża moją ziemię. Moja ziemia jest troszkę większa. ;)

Wiem oczywiście co oznacza "possess". ;)

 

Edit: i muszę dodać, że równie jak moją ziemię, szanuję swoją prywatność. Moje cztery psy na "posesji" całkowicie zgadzają się ze mną. :D

Kurczę, muszę jednak uściślić. Moje psy właściwie nie są moje, bo są swoje. Wszystkie to znajdy (lub uratowane z łap idiotów). Ja im daję tylko jeść i czasem potarzam się z nimi po dywanie. Ale wcale nie uczyłem ich, by odgryzać cztery litery tym, którzy wejdą na moją ziemię. :D

 

Edit2: uprzedzając potencjalne zarzuty, ogrodzenie jest odpowiednie (choć "moje" dwa psy do owej odpowiedniości zapewne się uśmiechną ;)).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Masz rację wilk. Poza informacją o tym co powie ustawodawca. Nie od tego jest ustawodawca, tylko sąd po zgłoszeniu sprawy cywilnej.

 

Jasne, masz zupełną rację, zbyt duży skrót myślowy. :)

 

W tej chwili prawo dopuszcza loty (w bezpośredniej widoczności) do celów prywatnych bez zezwolenia.

 

To prawda, do wysokości zabudowy (lub drzew, zależy co wyższe) i tylko w linii wzroku.

 

Astroboy słusznie zaważa że nie jest łatwo określić czy jakieś zdjęcie to zdjęcie osoby prywatnej czy jednak krajobrazu, i raczej nie da się tego rozstrzygnąć.

 

To prawda. Ostatnio zauważyłem niepokojącą sytuację właśnie w związku z tymi ustawowymi wyjątkami. Otóż było to podczas pogrzebu Jaruzelskiego, w tłumie skandujących. Leciało to bodajże na TVN24 i trwało dobre kilkanaście minut. Kamerzysta niby utrwalał cały tłum osób zagłuszających, aczkolwiek przez ten czas w centrum kadru była tylko jedna osoba. Myślę, że mogłaby ona spokojnie rościć swoich praw, tak samo gdyby dronowy podglądacz Astroboya uwieczniał wyłącznie jego osobę (latał nad nim w kółko). W przypadku przelotu nie jest to żadne złamanie prawa (obowiązującego).

 

Czy jeśli mój sąsiad zbuduje zdalnie sterowany poduszkowiec z kamerką i "wjedzie" nim na moją ziemię, to też mam nie strzelać? I też powoływać się na prawo lotnicze (bo na drogowe chyba nie bardzo)? ;)

 

Wychodzisz teraz z zupełnie inną sytuacją i innymi paragrafami. Możesz poinformować go, że sobie nie życzysz jego obecności. Gdy nie posłucha, to możesz poprosić o interwencję policji i oskarżyć go o złośliwe niepokojenie, wywoływanie poczucia zagrożenia dla dóbr osobistych, naruszenie miru lub wtargnięcie. Możesz też poinformować go, że przebywanie na Twoim terenie i fotografowanie go jest odpłatne (no co? każdy może być modelem i po prostu ustalasz swoją stawkę ;)). Po opublikowaniu przez niego wówczas takiego filmu możesz dochodzić swoich roszczeń finansowych.

 

Co do głupot ze strzelaniem do kogoś, bez wywoływania z jego strony agresji na Twoje zdrowie, życie lub mienie, zwyczajnie się nie odniosę.

 

Czy w Polsce fajerwerki są zabronione? Wystarczy popracować nad precyzją. :D

 

Przestań proszę trollować. Czy jeśli Twój fajerwerk uszkodzi jakiś samochód lub wleci komuś za koszulkę, to też nie odpowiadasz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Przestań proszę trollować. Czy jeśli Twój fajerwerk uszkodzi jakiś samochód lub wleci komuś za koszulkę, to też nie odpowiadasz?

 

Drogi Wilku, mogę próbować zrozumieć Twoje uprzedzenie (znam to przecież dogłębnie ;)), ale zarzut o trollowaniu jest całkowicie nie na miejscu. Sytuacja jest jak najbadziej realistyczna. Dron nad moim leżakiem albo poduszkowiec sąsiada w pobliżu tego ostatniego jest tak dalego od ogrodzenia, że żaden mój fajerwerk nie uszkodzi czyjegoś samochodu (chyba, że to samochód na mojej ziemi), ani nie wleci za koszulkę (chyba, że to złodziej zakradający się do mnie na mojej ziemi). Nie przekładaj proszę doświadczeń ze swojej posesji na innych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Drogi Astroboyu, próbuję zrozumieć Twoją hipokryzję, gdy bezpardonowo czepiasz się nieścisłości w newsach lub rzucasz na ludzi za to, że piszą niemerytorycznie lub mają inny punkt widzenia, podczas gdy sam w dyskusji, w której sądziłem, że rozmawiamy serio wyskakujesz ze strzelaniem do dronów, szczuciem ludzi psami i wysadzaniem poduszkowców (dobrze, że nie pełnych węgorzy) fajerwerkami.

 

Nie przekładam, chodzi o to, że najwyraźniej nie rozumiesz, że sam działałbyś bezprawnie. Co innego gdyby sąsiad chciał Cię poduszkowcem rozjechać lub atakował owym dronem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ależ Wilku, tu sprawa jest chyba prostsza. Zacząłem od odwołania się do mojej prywatności, a Ty mnie wkomponowałeś w krajobraz. Podniosłem kwestię mojej prywatności. Tylko tyle w temacie. Jeśli nie widzisz nic złego w tym, żeby ktoś wsuwał przez lufcik wentylacyjny kamerkę do Twojej łazienki, to Twoja sprawa. Ale zdecydowanie nie moja.

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Huh, jeśli w jednej linii stawiasz przelot drona rejestrującego krajobraz nad Twoją posesją z podglądaniem ukrytą kamerą, to faktycznie pozdrawiam. ;)

 

Tak, prywatność jest bardzo istotna, ale nie możesz zabronić ludziom zamykać oczu, gdy patrzą w Twoją stronę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Huh, jeśli w jednej linii stawiasz przelot drona rejestrującego krajobraz nad Twoją posesją z podglądaniem ukrytą kamerą, to faktycznie pozdrawiam. ;)

Wilk, nie podejrzewam, by brakło Ci wyobraźni dotyczącej drona zawisającego na wysokości okna Twojej łazienki (jeśli masz tam okno - ja mam ;)). Nie zasłaniaj się proszę krajobrazem, bo rzecz naprawdę tyczy czego innego (od tego właśnie zacząłem).

 

Tak, prywatność jest bardzo istotna, ale nie możesz zabronić ludziom zamykać oczu, gdy patrzą w Twoją stronę.

Nie zabraniam. Jestem tylko za tym, by możliwe było odstrzeliwanie dronów/papazzi/poduszkowców, które starają się przekroczyć naturalną granicę jaką można zbudować (płot, zwłaszcza wysoki betonowy ;)).

 

Edit: no może jeśli chodzi o paparazzi, to byłbym nawet za odstrzeliwaniem z większej odległości (zasięg klasycznego karabinu ;)). Mogłoby to napędzić też nieco biznes - teleobiektywy vs. celowniki. :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
drona zawisającego na wysokości okna Twojej łazienki

 

Ale przecież przerabiałem to już dobre kilka postów wcześniej. Istnieje znaczna różnica między przelotem takiego obiektu, a filmowaniem przede wszystkim Twojej kąpieli. Więc, by jasne stało się jaśniejsze - tak, w tym drugim przypadku jest to naruszenie Twojej prywatności zarówno w kc (prywatność) jak i w kk (podsłuch "podgląd"? ;)). Tym samym to sąd musi zdecydować ile krajobrazu jest w krajobrazie.

 

które starają się przekroczyć naturalną granicę jaką można zbudować

 

Zgadzam się, UAV-y to trochę nowe wyzwanie dla ustawodawcy. Szczególnie, że coraz łatwiej przekroczyć granicę pomiędzy modelarstwem czy hobby, a dokuczaniem komuś i podglądaniem.

 

Mogłoby to napędzić też nieco biznes - teleobiektywy vs. celowniki.

 

Tak, a bicie szyb daje pracę szklarzom.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Więc, by jasne stało się jaśniejsze - tak, w tym drugim przypadku jest to naruszenie Twojej prywatności zarówno w kc (prywatność) jak i w kk (podsłuch "podgląd"? ;)). Tym samym to sąd musi zdecydować ile krajobrazu jest w krajobrazie.

 

Jasne. Po dziesięciu latach walki w sądach, stracie sporej ilości pieniędzy (włosów już pewnie wiele stracić nie mogę), podważaniu opinii rzeczoznawców przez innych rzeczoznawców, gdzieś tam w końcu dowiem się, że sąsiad ma zamieścić w gazecie X przeprosiny dotyczące mojej osoby. Sąsiad już w tym czasie zbuduje siedem domów za kaskę z "gazetek". Wilk, wolę prosty strzał "fajerwerkiem". :D

W tym kraju (moja zdecydowana teza) ma się w czterech literach kwestię wolności (osobistej zwłaszcza).

 

Tak, a bicie szyb daje pracę szklarzom.

Owszem. Pierwsze w wyszukiwarkach, po wpisaniu "szklarz", pojawia się "pogotowie szklarskie". :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Prawo w naszym kraju to jeden problem.

Niemniej poza problemami prawnymi jest kwestia postępu cywilizacyjnego, którego przecież nie sposób zatrzymać.

I chyba zawsze postęp cywilizacyjny wiąże się z ograniczaniem naszej prywatności. Inaczej tego sobie nie wyobrażam.

W dawnych czasach jedyne sposoby rejestracji to: pamięć ludzka, rysunek, obraz, pismo i rzeźba.

Dziś tych sposobów jest więcej, są dokładniejsze i szybciej się je wykonuje.

I tego nie da się cofnąć. Tak samo nie da się tego kontrolować.

Drony dzisiejsze są spore i widoczne ale za kilkanaście lat to może być owad wielkości osy, który przeleci tak że nikt nie zauważy nawet.

 

Pozostaje pilnowanie w drugim momencie: publikacji. Niemniej wtedy mleko się już rozlało.

 

Myślę, że mogłaby ona spokojnie rościć swoich praw, tak samo gdyby dronowy podglądacz Astroboya uwieczniał wyłącznie jego osobę (latał nad nim w kółko).

Raczej nie. Istnieje instytucja domniemanej zgody podczas imprez, zgromadzeń o charakterze masowym i publicznym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Niemniej poza problemami prawnymi jest kwestia postępu cywilizacyjnego, którego przecież nie sposób zatrzymać. I chyba zawsze postęp cywilizacyjny wiąże się z ograniczaniem naszej prywatności.

 

Tak i nie. Prawodawstwo nie musi pozostawać w średniowieczu. Rozwój niekoniecznie musi sprowadzać nas do kolonii mrówek. Rozwój broni palnej swego czasu pomógł w odpowiednio liberalnych krajach (termin, niestety, nazbyt źle rozumiany obecnie).

 

Drony dzisiejsze są spore i widoczne ale za kilkanaście lat to może być owad wielkości osy, który przeleci tak że nikt nie zauważy nawet.

 

Sądzę, że w normalnym kraju nikt nikogo nie będzie pozywał za to, że mój system "spalił" kilka nazbyt natrętnych much (ups, os :D).

 

Pozostaje pilnowanie w drugim momencie: publikacji. Niemniej wtedy mleko się już rozlało.

 

To jest właśnie chore. Ja mam pilnować, by jakiś debil wykorzystujący techniki nie łamał prawa? Sorki, ale to debilne. Od przestrzegania prawa są służby, na które płacimy podatki. Jestem za prostym prawem. ;)

 

Edit: właściwie nic nie stoi na przeszkodzie, by każda "osa" miała swój unikatowy numer. Gdyby za każdą spaloną "osę" na mojej ziemi słono musiał płacić jej nabywca, sytuacja szybko doszłaby do normalności. :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Istnieje instytucja domniemanej zgody podczas imprez, zgromadzeń o charakterze masowym i publicznym.

 

Wiem o tym, ale jeśli przez 5-10 minut zajmuje ta postać centralną 1/3 kadru, a resztę plecy i brzuchy innych osób, sporadycznie inne twarze, to jest to już raczej przesłanka o nadużyciu.

 

Ja mam pilnować, by jakiś debil wykorzystujący techniki nie łamał prawa? Sorki, ale to debilne. Od przestrzegania prawa są służby, na które płacimy podatki.

 

No i przestrzegają, gdy podpada to pod prawo karne. W cywilnym samemu musisz dochodzić swoich praw.

 

Wydaje mi się, że jesteś zwolennikiem liberalizmu, przynajmniej w kwestiach wolności obywatelskich, więc dziwi mnie to, że chcesz by to państwo niańczyło obywateli. Niestety oczekując tego oddajesz mu swoją wolność. Bo chyba nie chcesz regularnych patroli oddziałów szturmowych, okazjonalnych przeszukań na wszelki wypadek czy kamer na każdym rogu, tyle że tym razem państwowych? To jest kwestia kompromisu lub jego braku, dlatego też prawo nie powinno być opresyjne, aczkolwiek surowe.

 

 

 

Zresztą martwicie się dronem czy sąsiadem sapiącym na drzewie naprzeciw łazienki, podczas gdy: https://xkcd.com/1358/ :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Wydaje mi się, że jesteś zwolennikiem liberalizmu, przynajmniej w kwestiach wolności obywatelskich, więc dziwi mnie to, że chcesz by to państwo niańczyło obywateli.

 

Far from it. Sądzę, że w sporej części Świata (zwłaszcza Europie) zbyt dużo jest państwa w państwie. Swoje zdanie już wyraziłem. Gdyby państwo nie zabraniało mi samemu chronić swojej ziemi (kilka celnych strzałów w zbyt nisko lecące drony chyba skutecznie zniechęci natrętów?), system prawny byłby prostszy. Nie trwonilibyśmy też czasu i pieniędzy na obronę bandytów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja tam podtrzymuję że rozwój nieubłaganie ogranicza prywatność. To że na przestrzeni dziejów pojawiają się i czasem rodzynki dające nam większą prywatność nie zmienia faktu że prywatność ulega ciągle ograniczeniu.

O ile lepszą prywatność mieliśmy bez komputerów i internetu?

Ale wynaleziono i jedno i drugie i tej powstałej przepaści nie da się zasypać ani regulacjami ani postępem. Można jedynie ograniczyć straty.

Tak samo o wiele większa była prywatność bez aparatów dla każdego.

Teraz zaś pojawiają się drony.

Można nieznacznie poprawić prywatność ustawodawczo i poprzez technologię ale wyrwy są zbyt duże.

Następny etap to przykładowo dron-mucha. I sobie możesz strzelać ile chcesz. Powodzenia.

Tak samo nie rozumiem tego że:

Ja mam pilnować, by jakiś debil wykorzystujący techniki nie łamał prawa? Sorki, ale to debilne. Od przestrzegania prawa są służby, na które płacimy podatki.

Od przestrzegania prawa to są obywatele a nie służby. Służby są od pilnowania przestrzegania prawa.

Jeśli chcesz aby służby pilnowały i cywilnej części kodeksu karnego to oczywiście jest to możliwe pod warunkiem że tak ze 100 razy zwiększysz nakłady na służby i dasz im możliwość nieograniczonej wręcz ingerencji w swoją prywatność. Np. kamery służbowe w Twojej sypialni i łazience. Wtedy będą służby mogły np. wykryć fakt że nie chciałeś ale dziewczyna, żona Cię przymusiła. Inaczej pozostaje tylko droga cywilna. Czy to jasne?

Sprawy cywilne wydzielono między innymi z tego powodu że są problemy z ich ściganiem bez zgłoszenia przez osobę cywilną.

Są to sprawy w rodzaju: słowo jednego przeciwko drugiemu, no chyba że przy każdym spotkaniu ludzi wprowadzić obowiązkowy udział służb. Wtedy są podstawy aby kwalifikować coś jako sprawę karną. Podałem tylko przykład z prawie nieograniczonego zbioru.

  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Thikim, ja bardzo wątpię w tę korelacją między rozwojem a ograniczaniem swobód. Ku rozwadze: pamiętasz może pomysł, by obywatelom w USA wszczepiać podskórne chipy identyfikujące? Nie pamiętam statystyki, ale ok. połowy społeczeństwa była za tym - dobrowolnie! (to odbywało się jeszcze na fali 11.09. i "walki z terroryzmem"; przerażające!!!). Myślę, że to nie jest kwestia korelacji, tylko akceptacji przez obywateli pewnych głupot (poprzewracało się ludziom, oj poprzewracało - z dobrobytu pewnie jak powiedziałby mój dziadek. O imitatores, servum pecus!). Co do Internetu, to krótko - this is the war. ;)

O ograniczaniu swobód, to przypomina mi się czarnowidztwo - kolej żelazna też miała ponoć zmniejszać mleczność krów. :D

W kwestii dronów-much, to już napisałem. Na każdą broń znajdzie się remedium. Jeśli państwo nie będzie mi zabraniać, bym mógł używać skutecznych metod rozwalania tego paskudztwa, to bądź pewien, odpowiednia nisza w biznesie zrobi swoje.

 

Tak samo nie rozumiem tego że: [...JA...]

Od przestrzegania prawa to są obywatele a nie służby. Służby są od pilnowania przestrzegania prawa.

To napisałem ja, nie Wilk. ;) Ok, widzę (po raz drugi) - był to zbytni skrót myślowy. Thikim, jeśli obywatele mają być od przestrzegania prawa (w zasadzie się zgadzam), to chyba nie zaczniemy bawić się w kwestie znajomości prawa... Bo okaże się, że przeciętny obywatel nie zna prawa. :) Prawnicy po wielu latach studiów też nie ogarniają tematyki w całej jej rozległości. :D

Powtórzę to, co napisałem:

Jestem za prostym prawem. ;)

Oczywiście jasne, że "ignorantia legis non excusat", ale czy widzisz problem w tym, by jakikolwiek kodeks nie był odpowiednio prosty i ogarnialny dla przeciętnego człowieka? Psychologia doskonale tłumaczy, że właściwie wszyscy wiemy, co jest "złe". Wtedy każdy będzie cieszył się prostą i oczywistą formułą: "dura lex, sed lex". :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Grecja to bardzo popularne miejsce wśród polskich turystów. Najchętniej wybieranymi miastami przez naszych rodaków są Santorini, Korfu oraz Kreta, acz warto pamiętać, że tam dolecieć można jedynie samolotem. Wiele ciekawych miejsc w Grecji znajduje się jednak także w części kontynentalnej, do której możesz dojechać samochodem. O czym warto pamiętać przed wybraniem się w podróż? Sprawdźmy!
      Dlaczego warto pojechać samochodem do Grecji?
      Podróż samochodem do Grecji będzie dobrym rozwiązaniem dla osób, które boją się latać lub chcą po drodze zwiedzić także inne państwa i ich atrakcje. Choć jazda autem do tego kraju sama w sobie trwa długo, to po drodze można zajechać do Słowacji, Serbii, Macedonii lub Węgier. Warto w tych miejscach zatrzymać się na nocleg i zwiedzić najatrakcyjniejsze miasta.
      Jak dojechać autem do Grecji?
      Ze stolicy Polski, Warszawy, do Grecji dojedziesz dwoma trasami. Wybierając krótszą trasę, na podróż poświęcisz około 21 godzin. Jadąc przez Czechy, potrwa ona do 2-3 godziny dłużej. Wszystko zależy jednak także od innych elementów – aktualnych remontów, korków, prędkości jazdy czy ilości postojów, na jakie się zdecydujesz. Trasy mogą wyglądać następująco:
      Czechy – Słowacja – Węgry – Serbia – Macedonia – Grecja, Słowacja – Węgry – Serbia – Macedonia – Grecja. Jeśli ciekawią Cię przykładowe trasy, którymi konkretnie warto się poruszać, przeczytaj w tym poradniku, na jak długą podróż będziesz musiał się przygotować, wyruszając z konkretnego miasta.
      Przejeżdżając przez wyżej wymienione kraje, trzeba będzie też kupić winietę. Możesz tego dokonać online, co ułatwia organizację podróży. Są w tym wypadku jednak wyjątki, czyli Serbia oraz Macedonia. Tam opłatę za przejazd autostradą opłacisz wyłącznie na bramkach.
      Ile kosztuje podróż samochodem do Grecji?
      Koszt podróży zależy głównie od samochodu (pojemności silnika), stylu jazdy, osiąganych prędkości oraz kosztów paliwa. Zakładając, że wybierasz się autem z silnikiem 1,6 litra i wyruszasz z Warszawy do Aten (2300 kilometrów), zapłacisz do 2000 zł w jedną stronę. Pamiętaj, że koszty paliwa mogą być inne każdego dnia, dlatego też dobrze zapoznać się z aktualnymi cenami na stacjach i obliczyć potrzebny budżet.
      Podróż do Grecji samochodem – co warto zobaczyć?
      Jadąc do Grecji autem, warto dobrze wszystko zaplanować, aby skorzystać z różnych atrakcji po drodze i zobaczyć ciekawe miejsca. Dzięki temu przed dotarciem do celu zapewnisz sobie interesujący urlop.
      Jakie przystanki warto zrobić?
      Bratysława (Słowacja) – urocze stare miasto z wąskimi uliczkami i kawiarniami jest zachwycające, a do tego warto też zajrzeć do katedry św. Marcina. Koszyce (Słowacja) – katedra św. Elżbiety, starówka i panorama Koszyc to miejsca, których nie warto pomijać. Budapeszt (Węgry) – w dzielnicy Peszt zajrzyj na Plac Bohaterów i obejrzyj Parlament, a w Budzie zachwyci Cię Góra Gellerta, Zamek Królewski oraz Punkt Widokowy. Skopje (Macedonia) – atrakcjami, które warto zobaczyć, są na pewno Kamienny Most, Twierdza oraz stary bazar. Ubezpieczenie do Grecji
      Wyjeżdżając do Grecji, pamiętaj o ważnym ubezpieczeniu OC. Warto też zaopatrzyć się w AC, które gwarantuje szerszy zakres ochrony. Dobrym pomysłem będzie też ubezpieczenie turystyczne lub karta EKUZ, dzięki której otrzymasz bezpłatną pomoc na takich samych zasadach, co mieszkańcom Grecji. Do tego warto zdecydować się na ubezpieczenie sprzętu sportowego - jakie wybrać? To zależy od zakresu ochrony, której potrzebujesz. Każde towarzystwo ubezpieczeniowe określa, jaki sprzęt może być nim objęty i kiedy wypłacone zostanie odszkodowanie.
      Przepisy drogowe w Grecji – co warto wiedzieć?
      Otrzymanie mandatu na wakacjach nie należy do najprzyjemniejszych i może skutecznie zepsuć wakacje. Dlatego też, zanim wyruszysz samochodem do Grecji, zapoznaj się z podstawowymi przepisami drogowymi, które tam obowiązują. Warto wiedzieć, że na terenie całego państwa obowiązuje ograniczenie prędkości:
      do 50 km/h w terenie zabudowanym, do 90 km/h na terenie niezabudowanym, do 110 km/h na drogach ekspresowych, do 130 km/h na autostradach. Każda osoba w samochodzie musi zapiąć pasy bezpieczeństwa. Do tego w Grecji nie ma obowiązku jazdy w ciągu dnia z włączonymi światłami mijania. Występuje on w nocy i w momencie, gdy warunki na drodze nie są wystarczająco dobre. Ponadto w Twoim bagażniku powinna znaleźć się apteczka, trójkąt ostrzegawczy oraz gaśnica. Polskie prawo jazdy jest oczywiście honorowane.
      Co warto zobaczyć w Grecji?
      Gdy już dojedziesz na miejsce, Twoim obowiązkowym punktem docelowym powinny być Ateny. Stolica Grecji oferuje mnóstwo ciekawych atrakcji, w tym Akropol Ateński, na którym znajdziesz dobrze zachowane świątynie Partenon, Erechtejon, Propyleje, a także Teatr Dionizosa i Odeon Heroda Atticusa. Warto zajrzeć także do Starożytnej Agory i na Plac Syntagma.
      Innym miastem wartym odwiedzenia są Saloniki, czyli druga największa metropolia Grecji. Promenada nadmorska, która się tam znajduje, ma niemal 5 kilometrów. Do tego dobrym pomysłem jest także przejażdżka do Meteorów, czyli 13 klasztorów znajdujących się nad Równiną Tesalską.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Gdy Deep Blue wygrał w szachy z Garri Kasparowem, a w 2016 roku AlphaGo pokonał w go Lee Sedola wiedzieliśmy, że jesteśmy świadkami ważnych wydarzeń. Były one kamieniami milowymi w rozwoju sztucznej inteligencji. Teraz system sztucznej inteligencji „Swift” stworzony na Uniwersytecie w Zurychu pokonał mistrzów świata w wyścigu dronów.
      Swift stanął do rywalizacji z trzema światowej klasy zawodnikami w wyścigu, podczas którego zawodnicy mają założone na głowy specjalne wyświetlacze do których przekazywany jest obraz z kamery drona i pilotują drony lecące z prędkością przekraczającą 100 km/h.
      Sport jest bardziej wymagający dla sztucznej inteligencji, gdyż jest mniej przewidywalny niż gra planszowa niż gra wideo. Nie mamy idealnej wiedzy o dronie i środowisku, zatem sztuczna inteligencja musi uczyć się podczas interakcji ze światem fizycznym, mówi Davide Scaramuzza z Robotik- und Wahrnehmungsgruppe  na Uniwersytecie w Zurychu.
      Jeszcze do niedawna autonomiczne drony potrzebowały nawet dwukrotnie więcej czasu by pokonać tor przeszkód, niż drony pilotowane przez ludzi. Lepiej radziły sobie jedynie w sytuacji, gdy były wspomagane zewnętrznym systemem naprowadzania, który precyzyjne kontrolował ich lot. Swift reaguje w czasie rzeczywistym na dane przekazywane przez kamerę, zatem działa podobnie jak ludzie. Zintegrowana jednostka inercyjna mierzy przyspieszenie i prędkość, a sztuczna sieć neuronowa, na podstawie obrazu z kamery lokalizuje położenie drona i wykrywa kolejne punkty toru przeszkód, przez które dron musi przelecieć. Dane z obu tych jednostek trafiają do jednostki centralnej – również sieci neuronowej – która decyduje o działaniach, jakie należy podjąć, by jak najszybciej pokonać tor przeszkód.
      Swift był trenowany metodą prób i błędów w symulowanym środowisku. To pozwoliło na zaoszczędzenie fizycznych urządzeń, które ulegałyby uszkodzeniom, gdyby trening prowadzony był na prawdziwym torze. Po miesięcznym treningu Swift był gotowy do rywalizacji z ludźmi. Przeciwko niemu stanęli Alex Vanover, zwycięzca Drone Racing League z 2019 roku, Thomas Bitmatta lider klasyfikacji 2019 MultiGP Drone Racing oraz trzykroty mistrz Szwajcarii Marvin Schaepper.
      Seria wyścigów odbyła się w hangarze lotniska Dübendorf w pobliżu Zurychu. Tor ułożony był na powierzchni 25 na 25 metrów i składał się z 7 bramek, przez które należało przelecieć w odpowiedniej kolejności, by ukończyć wyścig. W międzyczasie należało wykonać złożone manewry, w tym wywrót, czyli wykonanie półbeczki (odwrócenie drona na plecy) i wyprowadzenie go półpętlą w dół do lotu normalnego.
      Dron kontrolowany przez Swift pokonał swoje najlepsze okrążenie o pół sekundy szybciej, niż najszybszy z ludzi. Jednak z drugiej strony ludzie znacznie lepiej adaptowali się do warunków zewnętrznych. Swift miał problemy, gdy warunki oświetleniowe były inne niż te, w których trenował.
      Można się zastanawiać, po co drony mają latać bardzo szybko i sprawnie manewrować. W końcu szybki lot wymaga większej ilości energii, więc taki dron krócej pozostanie w powietrzu. Jednak szybkość lotu i sprawne manewrowanie są niezwykle istotne przy monitorowaniu pożarów lasów, poszukiwaniu osób w płonących budynkach czy też kręcenia scen filmowych.
      Warto tutaj przypomnieć, że systemy sztucznej inteligencji pokonały podczas symulowanych walk doświadczonego wykładowcę taktyki walki powietrznej oraz jednego z najlepszych amerykańskich pilotów.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W East Corinth w hrabstwie Orange ktoś ukradł duże rekwizyty ze scenografii filmu „Sok z żuka 2”. Najpierw zniknął słup latarni zwieńczony dekoracją w formie dyni, później spora abstrakcyjna rzeźba. Dochodzenie w tej sprawie prowadzi policja stanowa z Vermont.
      Tajemnicze zniknięcia zaczęły się 14 lipca, gdy krótko po północy ktoś podjechał pick-upem, zdjął z podstawy słup latarni z dynią, załadował go na samochód i przykrył brezentem. Później szybko odjechał. Policję zawiadomił strażnik.
      Sprawa stała się jeszcze bardziej tajemnicza, gdy 17 lipca produkcja filmu zauważyła, że z okolic cmentarza zniknęła ważąca ok. 68 kg abstrakcyjna rzeźba. Wydaje się, że ktoś zabrał ją między siedemnastą trzynastego lipca a jedenastą siedemnastego lipca.
       

      Policja próbuje ustalić wartość skradzionych przedmiotów. O pomoc w ich znalezieniu prosi mieszkańców. Rzecznik stanowej policji Adam Silverman podkreśla, że rekwizyty mogą „wypłynąć” na stronach dla kolekcjonerów pamiątek filmowych.
      Skradziona rzeźba bardzo przypomina tę, która pojawiła się w „Soku z żuka” Tima Burtona w 1988 r. Nie wiadomo jednak, czy to oryginał, czy rekwizyt odtworzony na potrzeby nowego filmu.
      Premiera „Soku z żuka 2” jest zapowiadana na wrzesień przyszłego roku.
       


      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W zeszłym tygodniu sfilmowano turystę, który kluczem wydrapywał napis - „Ivan + Hayley ‘23” - na ścianie Koloseum. Grozi mu kara grzywny, a nawet więzienia.
      Gdy wydrapujący napis mężczyzna zorientował się, że ktoś go nagrywa, zareagował uśmiechem. Wszystkiemu przyglądała się stojąca obok kobieta - zapewne Hayley.
      Autorem filmu jest 38-letni geograf z Kalifornii - Ryan Lutz.
      Lutz pokazał nagranie i parę strażnikowi, który stwierdził, że nie może nic zrobić, bo nie widział aktu wandalizmu na własne oczy. Zasugerował, by Amerykanin zgłosił się do jego szefa. Usłyszawszy, że wezwano policję, geograf opuścił Koloseum. W nadziei, że ktoś rozpozna młodych ludzi, zamieścił wideo na Reddicie i na YouTube'ie.
      Minister kultury Gennaro Sangiuliano napisał na Twitterze, że uznaje sfilmowane działanie za niegodne. To bardzo niegrzeczne, że by wyryć imię narzeczonej, turysta niszczył jedno z najsłynniejszych miejsc na świecie. Mam nadzieję, że ktokolwiek to zrobił, zostanie zidentyfikowany i ukarany zgodnie z naszym prawem.
      W wypowiedzi dla Daily Mail Alfonsina Russo, dyrektorka Parku Archeologicznego Koloseum, ujawniła, że karabinierzy tropią mężczyznę. Zobaczymy, czy uda się go znaleźć.
      Warto przypomnieć, że w 2014 r. 42-letni turysta z Rosji został przyłapany na wydrapywaniu w murze Koloseum inicjału „K”. Musiał zapłacić 20 tys. euro grzywny. Wymierzono mu również karę 4 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu.
      Rok później podobnie postąpiły 2 turystki z USA, które odłączyły się od swojej grupy i przed zatrzymaniem przez policję zdołały wydrapać litery „J” i „N” i zrobiły sobie zdjęcie.
      W styczniu 2017 r. ktoś wysprejował na filarze Koloseum dwa słowa: „Balto” i „Morte”. W znalezieniu winnego bądź winnych miały pomóc nagrania z kamer. W 2020 r. irlandzki turysta został z kolei przyłapany przez strażnika na gorącym uczynku. Mężczyzna wyrył swoje inicjały. Aresztowano go i oskarżono o uszkodzenie zabytku. Jak wiele innych zabytków reprezentujących naszą wspólną historię, Koloseum powinno być zachowane i przekazane [w stanie zbliżonym do pierwotnego] następnym pokoleniom. Abstrahując od tego, że to przestępstwo, rycie inicjałów można postrzegać jako próbę zawłaszczenia [...]. Lepiej zrobić sobie selfie! - powiedziała wówczas CNN-owi archeolog Federica Rinaldi.
      Poniżej nagranie Lutza:


      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Termity oddzieliły się od innych karaczanów przed 150 milionami lat i wyewoluowały do życia społecznego. Obecnie niektóre gatunki termitów tworzą gigantyczne kolonie składające się z milionów osobników żyjących w ziemi. Inne, w tym termity żyjące w drewnie, żyją w niedużych koloniach liczących kilka tysięcy osobników. Naukowcy z Okinawy odkryli, że termity drzewne odbyły dziesiątki podróży transoceanicznych, dzięki którym są tak zróżnicowane jak obecnie.
      Termity drzewne, Kalotermitidae, są często postrzegane jako prymitywne, gdyż tworzą małe kolnie i oddzieliły się od innych termitów dość wcześnie, już około 100 milionów lat temu. Jednak tak naprawdę niewiele wiemy o tej rodzinie termitów, mówi główny autor badań, doktor Aleš Buček z Okinawskiego Podyplomowego Uniwersytetu Nauki i Technologii (OIST) . Dotychczas większość badań nad tą rodziną koncentrowało się nad jednym gatunkiem, często występującym w domach mieszkalnych i traktowanym jak szkodnik.
      Naukowcy z OIST przez 30 lat kolekcjonowali przedstawicieli Kalotermitidae. Do analizy wybrali przedstawicieli 120 gatunków. Niektóre z nich były reprezentowane przez wiele próbek zebranych w różnych miejscach. Te 120 gatunków to ponad 25% wszystkich znanych Kalotermitidae. W OIST wykonano sekwencjonowanie DNA owadów.
      Okazało się, że w ciągu ostatnich 50 milionów lat termity przekroczyły oceany co najmniej 40 razy, pływając m.in. pomiędzy Ameryką Południową a Afryką. W skali milionów lat podróże te skutkowały dużym różnicowaniem się Kalotermitidae. One są bardzo dobre w podróżach transoceanicznych. Ich domem jest drewno, które spełnia rolę niewielkiego statku, mówi Buček.
      Z badań wynika, że większość rodzajów Kalotermitidae pochodzi z Ameryki Południowej. Uczeni potwierdzili też, że w ostatnich wiekach ludzie wzięli udział w większości procesu rozprzestrzeniania się termitów.
      Badania podważają też powszechne przekonanie, jakoby termity drzewne wiodły prymitywny tryb życia. Okazało się bowiem, że wśród najstarszych gatunków Kalotermitidae są i takie, które tworzą wielkie kolonie zamieszkujące różne kawałki drewna połączone ze sobą podziemnymi tunelami.
      To pokazuje, jak mało wiemy o termitach, zróżnicowaniu ich styli życia oraz organizacji ich życia społecznego. Im więcej dowiemy się o ich zachowaniu i ekologii, tym lepiej odtworzymy ewolucję ich życia społecznego i dowiemy się, dlaczego odniosły taki sukces, dodaje profesor Tom Bourguignon, jeden z autorów badań.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...